Rozdział pierwszy
Bar Kruk był tego wieczoru zatłoczony.
Każda grupa bawiących się w nim ludzi zdawała się coś świętować. Ktoś
organizował urodziny, ktoś miał wieczór panieński i kawalerski, studenci
oblewali skończone egzaminy, albo upijali smutki po oblanych egzaminach. Jedna
grupa znajomych siedzących przy małym stoliku pod oknem świętowała pomyślne
ukończenie szkoły policyjnej przez ich koleżankę.
- Za Sakurę! – niebieskooki blondyn uniósł kufel z
piwem – Żeby jej ręka sprawiedliwości sięgnęła każdego złola w tym mieście. No
i żeby jakoś wytrzymała ze mną do emerytury w jednej pracy.
Różowowłosa kobieta zaśmiała się i upiła
łyk piwa ze swojego kufla razem z pozostałymi osobami. Była szczęśliwa.
Oblewała swój sukces z najbliższymi przyjaciółmi. Po pięciu latach w szkole policyjnej,
które dla niej ciągnęły się w nieskończoność dostała przydział do głównego
komisariatu w Konoha, gdzie pracuje jej przyjaciel i gdzie generalnie ciężko
było się dostać. Lata ciężkiej nauki i treningu nie poszły w las – spełniła
swoje marzenie i została pełnoprawną policjantką.
- Super, że będziemy razem pracowali. Będę czuła się
pewniej pierwszego dnia w pracy wiedząc, że ty też tam jesteś Naruto – zwróciła
się w stronę przyjaciela i jego żony.
Naruto oparł się o siedzenie i wyciągnął
rękę na oparciu.
- Hinata też się z tego powodu cieszy – uśmiechnął się
patrząc na żonę. – Twierdzi, że przez pierwszy miesiąc nie powinienem spuszczać
z ciebie oka.
- Nieprawda! – zaprzeczyła Hinata sprzedając Naruto
kuksańca w bok. Spojrzała na Sakurę z uśmiechem – Wierzę w ciebie. Po prostu
cieszę się, że będziecie razem pracowali. Może uda Ci się poskromić parę
ciężkich charakterów. Z opowiadań Naruto wynika, że na tym komisariacie poziom
testosteronu aż kipi
- A tam bez przesady – Naruto machnął ręką. –
Jest kilka ostrych lasek. Na przykład Temari. Pamiętasz, opowiadałem Ci –
spojrzał na żonę, następnie zwrócił się do Sakury – wyobraź sobie, że dwa lata
temu, pierwszego dnia pracy, kiedy miała jechać z Shikamaru do zgłoszenia o
podejrzeniu rozprowadzania narkotyków w szkole to powiedział, że do tej roboty
nie będzie brał żadnej baby, zwłaszcza świeżynki zaraz po szkole, bo to dla
niego zbyt upierdliwe. I wiesz co? – Naruto bardziej nachylił się ku Sakurę -
Prawie wyleciał przez okno, tak się wściekła!
Sakura zdumiona spojrzała na przyjaciółkę,
a ta pokiwała głową na znak, że faktycznie mąż opowiadał jej taką
historię.
- Akurat na
naszym komisariacie pracują naprawdę fajne dziewczyny - kontynuował Naruto. -
Słyszałem, że w czwartej dzielnicy są same jędze. Przysłali nam kiedyś jedną na
zastępstwo Megui, nazywała się Karin. Tak, dobrze wszyscy zapamiętaliśmy to
imię. Pracowała z nami zaledwie dwa tygodnie, a rozstawiała wszystkich po
kątach, darła się o byle co jakby była szefem wszystkich szefów. Jakby mi
ktoś wcześniej powiedział, że da się zdenerwować samego Kakashiego to bym w
życiu nie uwierzył. Jej się udało.
- Kakashi to
zastępca komendanta Uchihy, prawda? - zapytała Sakura
- Tak - potwierdził blondyn popijając z
kufla. - Chodzą plotki, że niedługo ma przejąć obowiązki komendanta, bo ten
wybiera się na urlop zdrowotny. Cóż, ostatni rok dał mu mocno w kość…
Sakura miała zapytać przyjaciela co
dokładnie ma na myśli, ale w tym czasie poczuła wibracje telefonu w torebce.
Wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz.
- To Kento - zwróciła się do przyjaciół. -
Wyjdę na zewnątrz i odbiorę. Zaraz wracam.
Hinata i Naruto kiwnęli głowami. Sakura
podniosła się z siedzenia i skierowała w stronę wyjścia. Kiedy wyszła na
zewnątrz owiało ją przyjemne, chłodne powietrze. Stanęła z boku, koło okna,
gdzie widziała siedzących przy ich wspólnym stoliku przyjaciół. Odwróciła się
do nich plecami, zaczerpnęła głęboko powietrze i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Cześć,
wszyscy tu na ciebie czekamy - powiedziała do telefonu jednym tchem. - Miałeś
być o 21, a jest już - odchyliła aparat od ucha i spojrzała na godzinę - 21.40.
Coś cię zatrzymało?
- Przepraszam
- odezwał się głos w słuchawce. - Przedłużył mi się dyżur, bo mieliśmy
przeszczep. Słuchaj, dosłownie na ostatnią chwilę znalazł się idealny dawca
nerki dla Kaiko. Trzeba było działać szybko.
- To
wspaniała wiadomość - ucieszyła się. - Operacja się udała?
- Tak,
wszystko przebiegło książkowo. Taka ulga. Kaiko nie przeżyłaby kolejnego
tygodnia.
- Jestem z
ciebie bardzo dumna - Sakura uśmiechnęła się szeroko. - Rozumiem, że zostajesz
na nocny dyżur?
- Chcę
wszystkiego dopilnować osobiście, więc tak, zostanę w szpitalu. Nie będziesz
miała nic przeciwko temu, jeśli uczcimy twój sukces jutro?
- Mną się teraz
nie przejmuj, masz super ważnego pacjenta do przypilnowania - odpowiedziała. -
Widzimy się rano. Ściskam
- Pa - usłyszała w słuchawce i się
rozłączyła.
Sakura schowała telefon do tylnej kieszeni
i weszła ponownie do baru. Wróciła do stolika, gdzie siedzieli Naruto z Hinatą.
- Kento już
nie przyjdzie - wyjaśniła im siadając. Wyciągnęła telefon z kieszeni i schowała
do torebki. - Musiał zostać na nocny dyżur.
- Szkoda,
mieliśmy nadzieję, że jednak do nas dołączy - powiedziała Hinata.
- Lekarz -
skwitowała krótko Sakura rozkładając ręce.
- Kiedy
kończy mu się staż? - zapytała Hinata.
- W
maju, w przyszłym roku - odpowiedziała dopijając piwo. - Ma nadzieję
dostać posadę po doktorze Namada, kiedy ten odejdzie na emeryturę.
- I co, wtedy
w końcu zdecyduje się na ślub? - zapytał Naruto z lekko złośliwym uśmiechem,
przez co Hinata spojrzała na niego wymownie.
- Naruto, przecież wiesz, że nigdy nie
ciosałam mu kołków na głowie z tego powodu - zwróciła się do przyjaciela
machinalnie obracając pierścionek zaręczynowy na palcu. - On teraz poświęca się
maksymalnie swojej pracy, ja pewnie zrobię tak samo, więc nie mogę go pod tym
względem źle oceniać. Poza tym to jeszcze nie jest dla nas dobry czas na
zakładanie rodziny.
Naruto spojrzał na nią wnikliwie. Tak jak
tylko on potrafił, jako wieloletni przyjaciel, który znał ją na wylot. Naprawdę
mogła próbować oszukać każdego z jednym wyjątkiem - Naruto. Z Kento byli ze
sobą już cztery lata i tak naprawdę chciała już zostać jego żoną i założyć
rodzinę, jednak zawsze broniła narzeczonego przed pytaniami o ich ślub, bo
wiedziała, że jego marzeniem jest zostanie chirurgiem, tak jak jej było
zostanie policjantką. Pracę zawodową stawiał zawsze na pierwszym miejscu,
nieczęsto także ponad relację z nią samą. Czasami zaciskała zęby i szła na kompromisy
w ich związku, bo nie chciała być egoistką. Sakura była świadoma, że jej
najbliższy przyjaciel i narzeczony niezbyt za sobą przepadają, chociaż nigdy
nie doszło między nimi do jakiejkolwiek konfliktowej sytuacji. Zachowywali
wobec siebie uprzejmą powściągliwość, zwłaszcza w obecności Sakury.
Aby przerwać milczenie między nimi i uciec
od spojrzenia Naruto Sakura podniosła się z siedzenia i zwróciła do przyjaciół:
- Idę do baru
po drinka, przynieść wam coś jeszcze do picia?
- Mi już
wystarczy - odpowiedziała Hinata dotykając wierzchem dłoni lekko zaróżowionych
policzków.
- Ja też już spasuję - odpowiedział
Naruto. - Jutro mam ranną zmianę.
Sakura kiwnęła głową, zabrała swoją
torebkę i poszła w stronę baru. W lokalu robiło się coraz ciaśniej, kelnerki
uwijały się z zamówieniami. Chciała minąć grupę dosyć głośno zachowujących się
mężczyzn, którzy stali jej na drodze, kiedy jeden akurat zrobił gwałtowny krok
w tył i nadepnął jej na stopę. Syknęła z bólu czując pulsujący ból rozchodzący
się od palców aż po pięty.
- Och, przepraszam najmocniej - odezwał
się napastnik odwracając się do niej. Zwróciło to uwagę pozostałej osób z
jego paczki.
Sakurę owiał zapach mocnego alkoholu,
skrzywiła się lekko. Spojrzała na czerwonego na twarzy bruneta o głupkowatym
uśmiechu, ewidentnie w stanie mocnego upojenia alkoholowego. Chwiejąc się i
mrużąc oczy bezczelnie lustrował ją od stóp po czubek głowy, zatrzymując dłużej
wzrok na jej piersiach ukrytych pod białym topem.
- Już sobie pan popatrzył, więc mogę
przejść? - zapytała zirytowana.
Mężczyzna rozłożył zamaszyście ramiona jak
do uścisku wylewając nieco alkoholu z trzymanej w ręce szklanki.
- Może dam ci
buzi w ramach rekompensaty? - zaproponował co wywołało pomruki śmiechu wśród
jego znajomych.
- Przede
wszystkim to nie jesteśmy na “ty” - odpowiedziała poprawiając torebkę na
ramieniu. - Za rekompensatę podziękuję. Chciałabym przejść.
- To może
chociaż postawię ci drinka? - mężczyzna nie ustępował i zaczynał być już dla
Sakury mocno napastliwy.
- Nie - rzuciła krótko kończąc niezręczną
rozmowę mijając go pośpiesznie i przebijając się przez zbiegowisko jego
kolegów.
Podeszła do baru wzburzona i przysiadła na
barowym krześle koło mężczyzny w ciemnej bluzie, który miał na głowie czarną
czapkę z daszkiem. Obejrzała się jeszcze za ramię i zobaczyła, że uciążliwy typ
gapi się na nią lubieżnie nie zwracając już uwagi na rozmowy swoich towarzyszy.
Prychęła pod nosem, odwróciła się i zwróciła się do barmana stojącego
naprzeciwko niej i czekającego na zamówienie.
- Poproszę gin z tonikiem. Zapłacę
kartą - dodała i wyciągnęła portfel z torebki.
Kiedy rozsunęła suwak, część drobnych
upadło jej na podłogę. Zeszła z krzesła i kucnęła, żeby pozbierać monety. Kiedy
miała już wstać zobaczyła przed sobą czyjeś nogi skierowane w jej stronę.
Podniosła głowę i zobaczyła nad sobą napastliwego amana, który uśmiechał
trzymając jej szklankę z drinkiem. Wstała gwałtownie ściskając w ręce drobne, które
wcześniej upuściła. Odgarnęła włosy z twarzy.
- Nie
rozumiesz, kiedy kobieta mówi “nie”?! - prawie krzyknęła, wolną ręką zabrała od
niego szklankę i postawiła z hukiem na barze tak, że część jej zawartości
się wylała. - Odpieprz się pajacu!
- Oo, to już
jednak jesteśmy na “ty”? - zapytał jakby w ogóle nie dotarły do niego słowa
Sakury. - Drinka już masz, więc możemy zaplanować resztę wieczoru.
- Słuchaj stary, nie rób zadymy - odezwał
się nagle barman, który stanął naprzeciwko nich z terminalem w ręku. -
Jeśli jeszcze raz zobaczę, że zaczepiasz kobiety to zadzwonię na policję i
zostaniesz stąd wywalony na zbity pysk.
Mężczyzna spojrzał spode łba na barmana,
potem przeniósł wzrok na Sakurę, która nawet na niego nie patrząc wrzucała
zebrane monety do porftela.
- Strasznie miło się tu traktuje klientów
- powiedział ironicznie i odszedł do swoich kolegów z powodu braku argumentów,
które pozwoliłyby mu wygrać kłótnię.
Sakura westchnęła głęboko. Oprócz pijanych
wujków na weselach nie lubiła pijanych pseudoamantów w klubach i barach.
Mężczyźni uważający, że wyziewami alkoholowymi i tekstami ze sztuki podrywania
dla opornych wyrwą laskę. Najgorsze w zbywaniu takiego typa zawsze było to, że
żadne słowa nie były wstanie do niego dotrzeć, bo wszystko obracał w
hehe-żarciki. Sakura żałowała, że jeszcze tego wieczoru nie mogła usadzić
gościa pokazując odznakę policyjną, albo chociaż siarczystym kopniakaniem w
tyłek. Na to musi poczekać jeszcze dwa dni.
- Dzięki za
pomoc - zwróciła się do barmana wyciągając kartę płatniczą i przykładając do
terminala. - Skąd się biorą tacy ludzie?
- Dobre
pytanie - odpowiedział podając jej potwierdzenie zapłaty. - Widuję tu takich
codziennie. Czasami to aż uszy więdną jak się słucha tych pijackich sposobów na
podryw.
- Ciekawe na kogo to działa - Sakura
mruknęła już bardziej do siebie, bo barman odszedł dalej przyjmując kolejne
zamówienie. Schowała trzymany w ręce portfel i paragon do torebki. Zabrała z
lady szklankę i odwróciła się z zamiarem dołączenia do czekających na nią - i
tak zdecydowanie za długo - przyjaciół.
Nie uszła nawet dwóch kroków, kiedy
ponownie tego wieczoru została potrącona. Siedzący obok niej mężczyzna wstawał
z barowego stołka i trącił łokciem w niesioną przez nią szklankę. Dźwięk
tłuczonego szkła rozniósł się po barze. Kilka osób spojrzało z ciekawością w
jej kierunku, ale szybko przestali być zainteresowani sytuacją.
Sakura stała w miejscu wciąż z ręką
uniesioną w okolicach pasa, w której parę sekund temu trzymała szklankę.
Spojrzała na podłogę, gdzie leżały porozrzucane fragmenty szkła i na swoje buty
oblane drinkiem. Przymknęła na chwilę oczy próbując się opanować i zwróciła
głowę ku mężczyźnie. Już otwierała usta, żeby puścić w jego kierunku soczystą
wiązankę, kiedy on nawet na nią nie patrząc powiedział:
- Przepraszam.
To za drinka - położył na barze banknot, odwrócił się i przeszedł przez salę
znikając w tłumie ludzi. Sakura zdziwiona zamrugała oczami. Spojrzała na puste
miejsce po nieznajomym. Został tylko kufel po piwie i pieniądze.
- Proszę się
nie ruszać, zaraz posprzątam szkło - podeszła do niej kelnerka z miotłą i
zaczęła zmiatać to, co pozostało ze szklanki. Sakura przysiadła na krześle
zrezygnowana. Nie był to udany wieczór, chociaż miło się zapowiadał. Dobry
humor jej wyparował. Najpierw telefon od narzeczonego, że nie da rady przyjść,
później pijany, napastliwy oblech, a teraz znowu ktoś na nią wpadł
pozbawiając ją przy tym ostatniej przyjemności, która jakoś mogła podtrzymać
resztki jej dobrego humoru.
- Nalać to
samo? - z rozmyślań wyrwał ją głos barmana.
- Nie, to chyba znak, że już koniec picia
na dzisiaj - odpowiedziała wstając z krzesła. - Proszę wziąć te pieniądze w
ramach napiwku. - Podsunęła w jego stronę banknot, który zostawił nieznajomy i
mijając zamiatającą kelnerkę ruszyła w stronę stolika, gdzie zostawiła Naruto z
Hinatą.
W połowie drogi naszła na idącego w jej
kierunku przyjaciela.
- Sakura,
czekamy na ciebie i czekamy. Coś się stało?
- A, szkoda
gadać - machnęła ręką. - Końcówka wieczoru nie poszła po mojej myśli. Zabieramy
się stąd?
- Tak,
chodźmy - zgodził się prowadząc ją w stronę czekającej przy ich stoliku Hinaty.
- Za dużo już tego pijanego towarzystwa wokoło, a niektórzy zachowują się tak,
że aż ręka świerzbi.
- Świerzbi jak cholera - potwierdziła
Sakura.
Zaszli po Hinatę i wyszli na
zewnątrz. Życie nocne w Konoha dopiero się zaczynało: ludzie wylegli na ulice,
ogródki przy restauracjach i barach były zapełnione. Z każdej strony słychać
było gwar rozmów i śmiechy.
- Odprowadzimy
cię do domu - zaproponowała Hinata zwracając się do Sakury. - Noc jest idealna
na długi letni spacer.
- Ale
przecież wy idziecie w przeciwnym kierunku - odpowiedziała wskazując kciukiem
drugi koniec ulicy. - A poza tym chyba wspominałeś, że masz ranną zmianę.
- A tam, nie marudź! Wcale nie potrzebuję
długiego snu, a i tak właśnie chcieliśmy iść w dokładnie tym samym kierunku co
ty - Naruto, będąc przekonany, że świetnie kłamie, stanął w środku między nią,
a Hinatą i zgiął ręce po obu bokach nastawiając ramiona. - Panie pozwolą, że
jako jedyny mężczyzna w towarzystwie będę podporą dla obu pań.
Sakura zaśmiała się i ochoczo
wsunęła rękę pod ramię Naruto. Hinata zrobiła tak samo stojąc przy drugim boku
męża. Zadowoleni ruszyli przed siebie. Zanim jeszcze minęli ulicę przy której
stał bar, uwagę Sakury zwrócił znajomy głos:
- ...podaj mi
coś, bo się zaraz kurwa wykrwawię! - Sakura zauważyła, że na przeciwko nim
idzie znajoma grupka mężczyzn. Niski i barczysty facet podtrzymywał
jednego z nich, akurat tego, który nieudolnie się do niej zalecał. Szedł,
zgięty w pół, a z pomiędzy palców, którymi trzymał się za nos buchała krew i
zostawiając czerwone plamy na chodniku. Koledzy podtykali mu zabrane ze
stolików serwetki, a ten krzycząc na nich przytłumionym przez rękę głosem
próbował zatamować krew.
- Uu, grubo -
skomentował Naruto, kiedy ich minęli. - Z jego nosa chyba już nic nie zostało.
- Widocznie kogoś w końcu tak mocno
zaświerzbiła ręka, że już dłużej nie mógł się powstrzymać - Sakura uśmiechnęła
się. Dobry humor jakoś nagle jej wrócił.
Szli powoli przez park miejski oświetlony
nie tylko ulicznymi latarniami, ale również kolorowymi lampionami rozwieszanymi
zawsze na okres letni. W parku pomimo późnej pory kręciło się wielu ludzi
zwabionych piękną letnią nocą, oraz prawdopodobnie klimatyczną aurą kolorowego
wystroju parku.
Rozmawiali o wszystkim, tak jak
przyjaciele mają w zwyczaju: o pracy, o planach na wakacje, o nowo otwartej
restauracji przy rynku, wspominali stare czasy, planowali nowe przygody. Sakura
w towarzystwie Naruto i Hinaty zawsze czuła się odprężona. Tak jak czasami
potrzebowała odpocząć od niektórych ludzi, tak nigdy nie czuła tego przy nich.
Jeśli kiedykolwiek ktoś zapytałby ją: co to znaczy być dla siebie stworzonym to
od razu wiedziałaby jaką parę podać za przykład. Naruto i Hinata reprezentowali
to, czego ona zawsze szukała w związkach: bezgranicznego zaufania i lojalności.
Nie zazdrościła im tego, bo uważała, że nie powinno się niczego zazdrościć
przyjaciołom, jednakże bardzo podziwiała ich miłość.
- Dwa
tygodnie bez jednego telefonu z pracy - Naruto podsumował plany urlopowe. -
Coś, co na wydziale śledczym zdarza się dosłownie raz na rok: wtedy, kiedy masz
urlop.
- A czy rok
temu nie ściągnęli cię z urlopu? - zapytała Sakura. - Wróciliście chyba trzy
dni wcześniej niż planowaliście.
- Tak było -
potwierdził. - To była bardzo wyjątkowa sytuacja. Wtedy zginął syn komendanta
Uchihy i ściągali wszystkich bo sytuacja była bardzo poważna.
- Było o tym
dosyć głośno - wtrąciła Hinata. - W prasie i telewizji powstało wiele
sprzecznych teorii na ten temat. Mówili, że to porachunki mafii, potem, że miał
jakichś wrogów wśród przemytników kokainy… Rodzina Uchiha przeżywała wtedy
ciężkie chwile.
- I co
wykazało śledztwo? - zainteresowała się Sakura. Przypomniała sobie, że
faktycznie słyszała o tym nieszczęśliwym wypadku będąc jeszcze w szkole
policyjnej. Kiedy rozeszła się wieść, że zginął syn komendanta zrobiło się
wielkie poruszenie i większość osób miała na ten temat swoje teorie.
- Ano,
wypadek przy pracy - powiedział mrukliwie Naruto. - Wiesz, zawód wysokiego
ryzyka i te sprawy. Śledztwo trwało pół roku i niby nie znaleźli nic
podejrzanego, aż w końcu komendant zdecydował się je zakończyć, bo już bardzo
mocno odbijało się to na jego zdrowiu i całej rodziny. Niestety na takie
sytuacje musisz być przygotowana - kontynuował zerkając na nią z boku. - Będą
sprawy i sytuacje, które ciężko będzie racjonalnie wyjaśnić, czy po prostu
znaleźć ich rozwiązanie idąc po sznurku do kłębka. Czasami śledztwo kończy się
po dwóch dniach, a czasami może potrwać pół roku, albo i dłużej.
- Twoja rada?
- Sakura uniosła lekko głowę i spojrzała na przyjaciela.
- Po prostu nie zwariować.
Dochodzili już pod kamienicę, w której
mieszkała Sakura. Skierowali rozmowę na nieco przyjemniejsze tory, aby nie
wracać do tematu pracy policjanta. Hinata czasami wzdrygała się na historie,
które opowiadał Naruto, lecz Sakura słuchała ich z przejęciem i
zainteresowaniem. Ciekawił ją każdy aspekt pracy policjanta śledczego, na
podstawie opowiadań przyjaciela czasami układała sobie w głowie jak ona
przeprowadziłaby śledztwo: od czego zaczęła, jak zebrałaby dowody, kogo
przesłuchała w pierwszej kolejności itd. Czasami nawet udało jej się odgadnąć
kto okazał się winnym zbrodni, czy porwania dzięki logicznemu poukładaniu
zdarzeń, przez co Hinata powtarzała, że ma prawdziwe powołanie do tej
pracy.
- Proszę
bardzo, odeskortowaliśmy panią pod same drzwi - Naruto przystanął przed
schodami do budynku. - Jutro masz się porządnie wylenić, bo niedługo zacznie
się prawdziwa harówka.
- Chcesz ją pocieszyć przed pierwszym
dniem, czy raczej zdołować? - zapytała męża Hinata.
Sakura wysunęła rękę spod ramienia
przyjaciela i zaczęła wchodzić po schodach.
- Pierwszy
dzień wymarzonej pracy nie może być straszny - odwróciła się w ich kierunku z
uśmiechem.
- Dokładnie
tak! - Naruto wskazał na nią palcem. - Widzimy się pojutrze o 8 rano. Nie
zaśpij!
- Martw się lepiej o siebie. Do zobaczenia
- pomachała im na pożegnanie.
Naruto objął Hinatę w pasie i ruszyli
przed siebie. Sakura wyciągając klucze z torebki jeszcze chwilę stała przy
drzwiach i patrzyła na nich. Szli przytuleni i uśmiechnięci o czymś rozmawiali.
Kiedy ona ostatnio szła taka szczęśliwa z Kento? Nie pamięta nawet kiedy
ostatnio byli razem na spacerze, nie mówiąc już o wyjściu do kina, czy nawet
pójściu po prostu wyjście na piwo.
Przekręciła klucz w zamku i weszła na
klatkę schodową. Doszła schodami na trzecie piętro gdzie znajdowało się jej
mieszkanie. Dostała je po babci, która przeniosła się razem z jej rodzicami na
wieś cztery lata temu. Po wejściu do pomieszczenia w oczy od razu rzucał
się duży salon z czerwoną sofą od którego wychodziły drzwi do niewielkiej
sypialni i łazienki tuż obok. Po prawej stronie stały regały z książkami oraz
biurko Sakury dostawione do okna. Tam również znajdowały się drzwi prowadzące
na bujnie ozdobiony roślinnością balkon. Po lewej stronie od drzwi wejściowych
było osobne wejście do kuchni, jednak nie odgrodzone od salonu drzwiami. W
ścianie oddzielającej te dwa pomieszczenia był półokrągły otwór przypominający
wielkie okno, umożliwiający zaglądanie do salonu bez opuszczania pomieszczenia.
Naprzeciwko stał okrągły stół i trzy krzesła.
Sakura zamknęła za sobą drzwi i rzuciła
klucze na mały stolik stojący zaraz przy wejściu. Zdjęła buty i skierowała się
do kuchni po szklankę zimnej wody. Przeszła do salonu popijając ze szklanki i
usiadła ciężko na czerwonej sofie rzucając torebkę gdzieś na bok. Wyciągnęła
nogi i oparła je o niski stolik kawowy ustawiony przed sofą, przymknęła oczy
odchylając głowę na oparcie. Czuła się trochę zmęczona, chciała w końcu
porządnie się wyspać. Ostatnie tygodnie były bardzo intensywne przez egzaminy
teoretyczne i praktyczne w szkole policyjnej. Nie musiała od razu starać się o
przydział i mogła zrobić sobie wakacje tak jak większość jej znajomych ze
szkoły, lecz nie mogła się już doczekać rozpoczęcia pracy. Przynajmniej tak
było do tej chwili, bo obecnie miała ochotę przespać co najmniej trzy dni. Żeby
nie marnować cennych godzin snu, wstała, odłożyła szklankę na stolik i
skierowała się do łazienki z zamiarem odprężenia się ciepłym prysznicem, a
później oddaniu w ręce Morfeusza.
Przekręciła się na plecy rozkładając
szeroko ręce po obu stronach tułowia. Prawa strona łóżka była pusta i zimna.
Przekręciła głowę w tamtą stronę i uchyliła powieki przekonując się, że Kento
nie leży obok niej. Westchnęła i spojrzała na sufit. Zawsze, kiedy budziła się
sama w łóżku, rozczarowana, że jej narzeczony znowu spał poza domem leżała na
plecach i patrzyła przed siebie, jakby właśnie na suficie miała znaleźć
remedium na problemy w jej związku. Po czterech latach szczęśliwego związku
cała ich młodzieńcza chemia i pasja się skończyła. Nie wyjeżdżali z Konohy na
weekendowe wypady, nie chodzili na długie spacery, nie spotykali się ze
wspólnymi znajomymi, nie chodzili do kina, teatru… Sakura nie miała
wątpliwości, że Kento ją kocha i stara się jej zapewnić dobrą przyszłość, lecz
coraz częściej spędzał czas w szpitalu nie poświęcając jej więcej niż pięć
godzin. Była dumna z jego osiągnięć, ponieważ bardzo dobrze radził sobie na
stażu, zaproponowano mu nawet posadę po szanowanym doktorze, ale jednocześnie
bała się, że narzeczony staje się coraz bardziej ambitny i skory do brutalnej
rywalizacji ze swoimi kolegami z branży. Ona sama również marzyła o
stabilizacji, nawet o założeniu rodziny, ale w takie tempo jakie narzucił sobie
Kento prowadziło raczej do nieuniknionego rozpadu związku.
Przeczesała palcami kosmyki różowych włosów,
przeciągnęła się wichrując nogami kołdrę na łóżku, po czym wstała z posłania.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze stojącym koło szafy z ubraniami i z
niezadowoleniem stwierdziła, że ma wory pod oczami z przemęczenia. Zgarbiła się
sztucznie obserwując smukłą sylwestkę w za dużym podkoszulku sięgającym do
połowy ud, który należał do Kento, a który ona sobie przywłaszczyła jako
piżamę. Wyprostowała się i zauważyła, że znowu schudła. Chudła zawsze podczas
egzaminów, pochłonięta nauką i ćwiczeniami na siłowni nie dbała o prawidłową
dietę. Jadła niewiele i rzadko, co spotykało się z ostrą krytyką Hinaty. Kento
nawet tego nie zauważył zajęty swoimi sprawami.
Otwierała drzwi od sypialni, kiedy
usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w zamku i po chwili w drzwiach
wejściowych pojawił się Kento niosąc papierową torbę z zakupami.
- O, wstałaś
już - przywitał ją uśmiechając się promiennie ukazując dołeczki na policzkach.
Sakura uwielbiała te dołeczki. - Myślałam, że zdążę przygotować ci śniadanie
zanim się obudzisz.
- Dopiero
wróciłeś? - zapytała Sakura kierując się za nim do kuchni. Wyjęła z lodówki
butelkę wody, oparła się plecami o szafkę popijając z butelki i obserwowała jak
narzeczony rozpakowuje zakupy.
- Nie, wyszedłem ze szpitala o trzeciej
nad ranem. Mała się wybudziła ze śpiączki, więc już nie byłem potrzebny. Aya
się nią dalej zajmie. Położyłem się na sofie, bo nie chciałem cię budzić.
Schowasz do szafki? - odwrócił się i podał jej pudełko z płatkami.
Sakura schowała płatki do szafki o którą
się opierała. Stała tak przez chwilę i obserwowała go krzatajacego się po
kuchni. Odstawiła butelkę i podeszła do niego, objęła od tyłu w pasie.
- Nie idź już dzisiaj nigdzie, dobrze?
Zostań ze mną cały dzień.
Kento odwrócił się do niej z uśmiechem i
przygarnął ją do siebie. Była od niego dużo niższa, czubek jej głowy sięgał mu
do ramion. Objęła go ciaśniej zauważając, że i on stał się widocznie
chudszy.
- Powiedziałem
ci wczoraj, że dzisiaj będziemy świętowali, prawda? - powiedział patrząc na nią
z góry. Sakura zadarła głowę i spojrzała w szare oczy narzeczonego. Na jego
szczupłej twarzy również było widać zmęczenie, był przepracowany. Oczy miał
podkrążone, nos uwydatnił się bardziej po schudnięciu, brązowe włosy były w
nieładzie i sterczały na wszystkie strony. Podniosła rękę i przejechała palcem
po bliźnie na skroni, przykrej pamiątce z dzieciństwa. Oprócz tego niezmienne
pozostały dołeczki w policzkach.
- To zdążyłeś
już coś zaplanować? - zapytała cicho uśmiechając się zalotnie.
- Lista nie jest szczególnie długa,
myślałem, żeby zacząć od śniadania, ale chyba przeniosę to do drugiego punktu -
odpowiedział nachylając się i całując ją oba policzki. Przeniósł pocałunki na
jej żuchwę, a następnie szyję. Sakura westchnęła - to był jej czuły punkt.
Ujęła głowę Kento w dłonie i stając na czubkach palców pocałowała go w usta. On
objął ją ciaśniej i podniósł do góry nie zaprzestając pieszczot. Oplotła go
nogami w pasie przywierając do niego całym ciałem. Poczuła jak jego dłonie
przeniosły się na jej pośladki. Podtrzymując ją przeniósł ich do sypialni.
Hej! Wieść gminna niesie, że w blogosferze powstało nowe SasuSaku!
OdpowiedzUsuńKurcze tyle czasu minęło, że nawet nie wiem kiedy ostatnio czytałam nie swojego bloga Naruto xD
Pierwszy rozdział oswoił mnie z settingiem, pokazał część postaci i już nie moge doczekać się na czytanie dalszych rozdziałów, których widzę jest niemało!
Pozdrawiam!
Cześć! Dziękuję za komentarz i witam na moim blogu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca :)
UsuńPrzycupne tu na chwilkę :D biore się za czytanie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Usuń