Rozdział trzydziesty pierwszy

- Co to jest? - powtórzył Sasuke.
- Sprawa, którą prowadzimy - odpowiedział Kakashi ostrożnie. 
- I o której mam nie wiedzieć, bo jest powiązana ze śmiercią Itachiego?
- Sasuke, nie nakręcaj się...
- O czym ty pierdolisz?! - Sakura aż podskoczyła, kiedy Uchiha wybuchł. - I co, wy wszyscy wiedzieliście i robiliście ze mnie idiotę wysyłając na jakiś pojebane sprawy dla Tobiramy i to szkolenie ANBU?!
- Opanuj się! - odezwał się Naruto, wchodząc do środka. - Wiedzieliśmy, że zaczniesz się tak zachowywać, dlatego...
- Dlatego co?! - Sasuke spojrzał z furią na przyjaciela, a później omiótł spojrzeniem wszystkich w sali. Sakura nie mogła nie zauważyć, jak na dłużej zatrzymuje wzrok właśnie na niej. Uśmiechnął się złośliwie i podszedł powoli do niej.
- Sasuke! - Shikamaru próbował złapać go za ramię, ale Uchiha się wyrwał.
- A ty? - zwrócił się do niej, patrząc na nią z góry z pogardą, jaką Sakura jeszcze w życiu u nikogo nie widziała. - Bawiło cię odgrywanie tego cyrku? Poczułaś się częścią czegoś ważnego? Czy może wmawiałaś sobie, że mnie chronisz? 
- Nie robiłam nic przeciwko tobie - odpowiedziała zbierając w sobie całą odwagę. Patrzyła w jego połyskujące czerwienią oczy, pilnując się, żeby zaraz nie zalać się łzami.
- Jesteś żałosna - powiedział cicho, ale mimo to, te słowa zabrzęczały jej boleśnie w uszach. - Wszyscy jesteście - odsunął się od niej. 
    Zanim ktokolwiek zdążył jeszcze zareagować Sasuke odkręcił się na pięcie i potrącając umyślnie Naruto po drodze, wyszedł z pomieszczenia.
    Sakura była pewna, że zaraz zemdleje. Rozejrzała się po grupie, ale każdy miał ten sam zszokowany wyraz twarzy. Tylko Kakashi doszedł szybko do siebie.
- Pójdę za nim - zaproponował Uzumaki.
- Nie - zaprotestowała Sakura. - Ja pójdę.
- Jest teraz nieobliczalny - powiedział Naruto. - Lepiej...
- Nic mi nie zrobi - zapewniła go Sakura, po czym oderwała ociężałe nogi od podłogi i wybiegła z wydziału. 
    W ostatniej chwili zauważyła Sasuke wsiadającego do swojego auta. Pobiegła w jego stronę i stanęła przed maską. Uchiha zobaczył ją i gwałtownie wysiadł z samochodu, pozostawiając włączony silnik.
- Wynoś się - warknął.
- Nie - starała się, żeby jej głos brzmiał pewnie. - Nie chcę, żebyś odjechał bez wyjaśnień.
- Pieprzę twoje wyjaśnienia Haruno. Zejdź mi z oczu.
- Zwyzywaj, uderz mnie jeśli chcesz. Po prostu posłuchaj co chcę ci powiedzieć.
- Nie mam ochoty słuchać niczego, co masz mi do powiedzenia - powiedział. - Jeśli nie zejdziesz mi z drogi to cię potrącę.
- Proszę - stęknęła rozpaczliwie.
- Odjeżdżam - odwrócił się od niej.
- Powiedziałeś, że mi ufasz! - krzyknęła.
    Uchiha zatrzymał się w pół kroku i odwrócił powoli w jej stronę. Sakura była pewna, że znowu spojrzy na nią z największą pogardą, ale nie. Uśmiechnął się. Bardzo smutno.
- I jak na tym wyszedłem?
    Wsiadł do auta i ruszył z piskiem opon wymijając ją dosłownie o parę centymetrów. Sakura patrzyła jak wyjeżdża z parkingu, a następnie skręca w miasto. Do jej oczu napłynęły z trudem powstrzymywane do tej pory łzy. 

- Przykro mi, że tak wyszło - powiedział przybity Naruto, kiedy odprowadzał ją do domu. - Do głowy by mi nie przyszło, że o tej porze będziecie jeszcze na komisariacie.
- Dlaczego w ogóle się tam pojawiliście? - zapytała Sakura.
- Chcieliśmy od razu zostawić dokumenty - opowiedział blondyn. - Gdybym szedł przed nim, to bym go zawrócił. A on wparował jak zwykle z rozmachem.
- Stało się - westchnęła Sakura, czując jednocześnie radość i żal. - Przynajmniej nie musimy już udawać.
- Mam nadzieję, że komendant jakoś na niego wpłynie i nie zrobi się z tego kolejna draka.
- Pewnie nie ma co liczyć, że przez najbliższy czas pojawi się w pracy. 
- Tak jak przypuszczałem tobie najbardziej się oberwało - Naruto spojrzał na nią ze smutkiem.
- Można powiedzieć, że byłam na to cały czas przygotowana, ale też skłamię, jeśli powiem, że jego spojrzenie mnie wczoraj zmroziło - powiedziała. - Zapomniałam jak się oddycha.
- Potrafi być bardzo nieprzyjemny - mruknął. - Myślę, że jak przemyśli swoje zachowanie to wróci z całkiem innym nastawieniem. 
- Próbować się z nim kontaktować, czy dać mu czas na ochłonięcie?
- Zdecydowanie to drugie. 

    Sakura nie spała w nocy. Chodziła po mieszkaniu i nigdzie nie mogła znaleźć sobie miejsca. Burczało jej w brzuchu, ale kiedy myślała o jedzeniu to robiło jej się niedobrze. W nerwowym oczekiwaniu bawiła się telefonem, jakby licząc, że Sasuke sam do niej zadzwoni i zaproponuje rozmowę. Nic takiego jednak nie nastąpiło i złośliwy głosik w jej głowie podpowiadał jej, że to się nie wydarzy. Niewykluczone, że już nigdy.
    W atmosferze oczekiwania na jakikolwiek bodziec, nie wytrzymała i po godzinie piątej nad ranem wyszła z mieszkania. Postanowiła zrobić sobie spacer na posterunek w mroźny poranek. Było jeszcze ciemno i dosyć ponuro. Sakura weszła na wydział zziębnięta. Nikłe światła lampek biurkowych dawały złudne poczucie ciepła.
- Co tu robisz tak wcześnie? - Neji Hyuuga oderwał się od papierkowej roboty i spojrzał na nią.
- A ty? - odbiła pytanie. Zdjęła kurtkę i odwinęła ciepły szal. - Byłeś w ogóle w domu?
- Nie - odpowiedział.
    Sakura usiadła przy swoim biurku i spojrzała na puste miejsce Sasuke. Odwróciła głowę, bo zrobiło jej się jeszcze gorzej, niż czuła się w domu. Nie wiedziała, po co tu przyszła. Przeszła do kuchni po filiżankę herbaty. 
- Spałaś cokolwiek? - Neji wszedł do pomieszczenia i stanął na przeciwko niej.
- W ogóle - uśmiechnęła się smutno. - Nie mogłam sobie znaleźć miejsca w domu. Czuję się jak gówno. 
- Ja na spokojnie przejrzałem wszystkie raporty, dokumenty i inne papiery związane z tą sprawą - powiedział. - Cofnąłem się do sprawy prowadzonej przez Itachiego. 
- I jakie wysnułeś wnioski?
- Uważam, że zrobiliśmy wszystko co mogliśmy w naszej sytuacji.
- Myślisz, że przejdzie mu kiedykolwiek złość na nas?
- Jeśli dobrze go znam, a myślę że tak, to po jakimś czasie zrozumie - odpowiedział Hyuuga.
- Neji, czy wy się pogodziliście po tym, co zaszło w ANBU? - zmieniła temat. Neji westchnął przeciągle i zamilkł.
- Chyba nie - powiedział po zastanowieniu się. - Wiem jakie popełniłem wtedy błędy, ale nigdy mu tego nie przyznałem. Był od zawsze bardzo butny i uparty, ale za to tak cholernie skuteczny. Rozeszliśmy się w gniewie, a po tym czasie już ten konflikt się naturalnie zatarł.
    Sakura kiwnęła głową. Wiedziała, że się nie lubią, co wyraźnie okazali sobie przy ich pierwszym przywitaniu na komisariacie. Zastanawiała się, jak zareagowałby Uchiha, gdyby dowiedział się, że nielubiany przez niego były dowódca spędził całą noc na dokładne przeglądanie papierów dotyczących sprawy, na której jemu tak zależało. Mogli faktycznie pałać do siebie niechęcią, ale Neji widocznie czuł się nadal w obowiązku, żeby pomóc byłemu podwładnemu. 
- Pójdę do domu - odezwał się Hyuuga. - Do zobaczenia.
- Cześć - pożegnała go i oboje wyszli z kuchni. Neji zakręcił się, zgasił lampkę i wyszedł zostawiając ją samą. 

    Zespół pracujący nad "Chmurą" z napięciem oczekiwał odprawy. Fugaku Uchiha sprawnie przeprowadził spotkanie dla wszystkich policjantów z wydziału, a na koniec poprosił stałą ekipę do pozostania w salce. 
- Sasuke nie będzie jakiś czas w pracy - powiedział krótko.
- Ale wróci? - zapytała Sakura.
- Mam nadzieję, że tak - odpowiedział komendant.
- Czyli pewności nie ma... - mruknęła Ino. - Mówił coś jeszcze?
- Nie. To wszystko. 
    Spotkanie na tym się zakończyło. Opuścili salkę w ponurych nastrojach. 
- Haruno, pozwól do mnie - poprosił Fugaku. 
    Weszła za nim do jego gabinetu. Komendant usiadł za swoim burkiem i wyglądał na równie niewyspanego jak ona. Zmarszczki wokół jego ust pogłębiły się i do tego doszły wory pod oczami. Wskazał jej krzesło na przeciwko.
- Przez jakiś czas będziesz współpracowała z Hyuugą - powiedział. - Niestety, nie jestem w stanie ci powiedzieć jak długo.
- Rozumiem - Sakura usiadła. Niepewność przełożonego nie dodała jej otuchy. Wręcz przeciwnie. 
- Sasuke wyjechał z miasta - poinformował ją. - Kontaktuje się tylko z matką i Riko.
- Udało się komendantowi z nim spokojnie porozmawiać? - zapytała niepewnie.
- Ledwo co - westchnął cicho Fugaku. - Nie przekonałem go do tego, że podjąłem z Tobiramą słuszną decyzję. 
- Naprawdę tak pan uważa?
    Uchiha spojrzał na nią, ale nie był zły, że zadała to pytanie. Odwrócił głowę w stronę okna i zamyślił się przez chwilę.
- Tak - przyznał w końcu. - Zrobiłem to, co uważałem za słuszne, żeby nie stracić drugiego syna.
- Mi również na nim zależy - powiedziała, nie zważając na to, jak mogło to zabrzmieć.
- Dobrze, że to mówisz i że go nie przekreślasz.
- Komendancie, a co będzie kiedy on już wróci do pracy i wpadniemy na kolejny trop w tej sprawie?
- Ukrywanie tego przed nim nie będzie już miało najmniejszego sensu - odpowiedział Fugaku. - Jeśli stanie się tak, jak mówisz, to Sasuke będzie brał udział w śledztwie. 
- Dziękuję - uśmiechnęła się. Pojawiła się nowa nadzieja.

- Co robisz? - Ino wyjrzała zza swojego monitora. Sakura przygarnęła do siebie stos teczek, zdjęć i innych dokumentów, które do tej pory udało im się zebrać i które przeglądał Neji przez całą noc. 
- Wstąpiły we mnie nowe siły - odpowiedziała szczerze otwierając akta, które zostawił Hyuuga. Zastawiła się materiałami, zamierzając ponownie porządnie je przestudiować.
- Przecież znasz te raporty na pamięć - zauważyła Yamanaka.
- Muszę się czymś zająć Ino - powiedziała patrząc na koleżankę. - Nie rób takiej miny, nie odbiło mi.
- Na pewno? - Ino nie wyglądała na przekonaną.
- Spokojnie - Sakura mrugnęła do niej przyjacielsko. - W połowie przyszłego tygodnia będę większość czasu spędzała w "Limbo", więc nie będę narzekała na brak wrażeń.
- To na pewno. Słuchaj, a może wybierzemy się za jakiś czas na zakupy? Niedługo bal, trzeba znaleźć coś odpowiedniego.
- Może być - zgodziła się chętnie. W swojej szafie nie miała nic odpowiedniego na taką okazję. Ostatni bal na jakim była, to bal maturalny i na pewno nie zamierzała zakładać starej sukienki.
- Porozmawiam o tym jeszcze z resztą dziewczyn - uśmiechnęła się Ino i wróciła do swojego zajęcia.
    Sakura otworzyła pierwszy folder.

    Mijały dni, a Sasuke nadal pozostawał poza zasięgiem. Czasami w pracy, ktoś pytał o niego, ale nikt nie mógł wnieść niczego nowego. Komendant również nie dzielił się żadnymi informacjami na temat syna. Sakura miała plan, żeby poczekać na Sasuke pod szpitalem, kiedy będzie szedł na okresowe badania, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. To byłby już stalking, a ostatnie czego chciała, to drażnienie Uchihy, który już i tak miał o niej nie najlepsze zdanie. 
    Nadal z uporem ślęczała nad aktami sprawy "Chmury" nie pomijając żadnego szczegółu. Nikt nie próbował ją przekonywać, żeby odpoczęła od tego wszystkiego. Sakura doceniała to, że nie komentowali jej decyzji. Po rozmowie z komendantem uznała, że jeśli uda znaleźć się jeszcze jakiś, chociażby niewielki trop o który mogliby się zaczepić, to skłoniłoby Sasuke do powrotu i współpracy. Uważała, że tylko to mogło go przekonać po wielkiej wpadce jaką zaliczyła cała drużyna.
- Sakura, pamiętaj, że dzisiaj po pracy idziemy na zakupy - przypomniała jej Ino, kiedy siedziały w kuchni.
- Pamiętam - pociągnęła łyk herbaty z filiżanki.
- Wolałam się przypomnieć, bo wydajesz się być bardzo zajęta tymi raportami - powiedziała Yamanaka, a Sakura była pewna, że koleżanka hamowała się, żeby nie dodać czegoś jeszcze.
    Była bez reszty pochłonięta pracą. Zabierała czasami akta do domu, kiedy już Kakashi wyganiał ją z komisariatu. Niewiele spała i przestała pilnować posiłków. Zorientowała się, że musi już bardzo źle wyglądać, kiedy Naruto zaczął przynosić jej posiłki przygotowywane przez Hinatę. Nie mogła odrzucić pomocy przyjaciół i z wdzięcznością zjadała to, co miała podstawiane pod nos. 
- Zbieraj się - usłyszała głos Ino.
    Sakura zebrała papiery i w równym rzędzie ułożyła na zawalonym już dokumentami biurku. Zabrała swoje rzeczy i wyszła z pracy razem z Ino i Temari. 

- Sakura, a ta? - Yamanaka podeszła do niej z wieszakiem na której wisiała klasyczna, czarna sukienka midi na cienkich ramiączkach, z koronką przy dekolcie w serek i delikatnie rozkloszowana od pasa. - Chociaż nie wiem, czy czarny będzie dobrym kolorem dla ciebie. Jesteś okropnie blada.
- Daj, przymierzę - zabrała od niej sukienkę i skierowała się do przebieralni. Ino i Temari już miały wybrane dla kreacje dla siebie. Nawet Hinata, która dołączyła do nich po pracy nie zastanawiała się długo i wybrała skromną, klasyczną sukienkę w kolorze perłowym. Sakura nie chciała już męczyć koleżanek swoim niezdecydowaniem. Ubrała się i otworzyła drzwi, żeby pokazać się dziewczynom i zasięgnąć ich opinii. - I jak? - zapytała.
- Jest idealna, bierz - oceniła Temari.
- Zgadzam się - zawtórowała jej Hinata.
- Jednak ma mam dobre oko - powiedziała zadowolona z siebie Ino. - Wyglądasz w niej bardzo ładnie. 
- To postanowione - Sakura z powrotem zamknęła się w przebieralni. Kiedy już wyszła, koleżanki czekały na nią przy kasie. Sakura podeszła do lady i podała sukienkę sprzedawczyni.
- Może uczcimy udane łowy i pójdziemy zjeść coś dobrego? - zaproponowała Uzumaki. - Macie czas?
- Okej - odpowiedziały jednocześnie Temari i Ino.
- Ja też jestem za - Sakura odebrała torbę z najnowszym zakupem i schowała portfel do torebki. Pożegnały się i wyszły ze sklepu. 
- Tu za rogiem jest bardzo dobra restauracja - Hinata wskazała ręką kierunek.
- Za tym Chanel? - dopytała Ino. - Ach, chciałabym móc ot tak wejść do takiego sklepu i przebierać w ubraniach bez narażania się na nieprzychylne spojrzenia pracowników.
- Ino, twoja sukienka wcale nie była tania - zauważyła Temari. 
- Nie o to chodzi - sarknęła Yamanaka. - Wiecie, chodzi o takie zakupy bez liczenia, czy później wystarczy mi do pierwszego.
- Na co to komu? - odezwała się Sakura. - To tylko metka za którą płacisz kupę kasy.
- Hinata, ratuj mnie przed tymi harpiami - Ino podeszła do koleżanki i wzięła ją pod ramię. - Masz jeszcze swoje szpilki Louboutin, prawda? I to nie tylko metka, ale dobra jakość, prawda?
- Zgadzam się - uśmiechnęła się Uzumaki. - Mogę tańczyć w tych butach całą noc i następnego dnia nie bolą mnie nogi. Są idealne.
- Widzicie? - Yamanaka odwróciła się do Sakury i Temari z miną wygranej. - Więc proszę mi tu nie mówić, że to tylko metki. 
- Hej Riko! - Hinata zatrzymała się przed witryną drogiego sklepu o którym tak rozprawiała Ino. Sato uśmiechnęła się na ich widok. W ręce trzymała dwie wielkie torby Chanel. - Ty też dzisiaj na zakupach przed balem?
- Nie, to akurat nie na bal - odpowiedziała restauratorka. - Wasze zakupy udane?
- Tak, chociaż... - Ino zerknęła tęsknie na manekiny w witrynie. - Idziemy właśnie na obiad, przyłączysz się do nas?
    Sakura powstrzymała się, żeby nie westchnąć. Lubiła Riko, ale odkąd potrafiła określić swoje uczucia względem Sasuke, to czuła się niekomfortowo w jej towarzystwie. Nie dlatego, że miała do niej pretensje o to, że może być z Uchihą, a ona nie, ale uważała, że w jakiś sposób nosi na sobie piętno zdrajczyni i osoby dwulicowej.
- Bardzo chętnie się z wami wybiorę.

   Zajęły miejsce w rogu lokalu, przy okrągłym stole. Atmosfera była przyjazna, a Riko widocznie czuła się w ich towarzystwie, jakby się wszystkie znały od kilku lat. Sakura rzadko się odzywała, jedząc w ciszy zamówioną zupę. Zauważyła, że co jakiś czas Hinata patrzy na nią z ukosa, ale udawała, że tego nie widzi. Prawdopodobnie przyjaciółka już wiedziała o co chodzi.
- Co u Sasuke? - zapytała nagle Ino. Sakurze drgnęła ręką i zupa nabrana na łyżkę chlupnęła jej z powrotem do miski. Na szczęście nikt nie zwrócił na to uwagi. 
- Wszystko w porządku - opowiedziała Riko krótko. Mimowolnie zacisnęła usta.
- Uchiha chciał, żebyś udzielała takiej odpowiedzi? - Temari uśmiechnęła się krzywo.
- Jestem teraz w trochę głupiej sytuacji - Sato odłożyła widelec na talerz i spojrzała na nie. - Wiem, że się o niego martwicie, ale też nie chcę przekazywać żadnej informacji, której on sobie nie życzy, żebym podawała dalej.
- Ale co konkretnie zabronił ci mówić? 
- Niczego mi nie zabronił, ale ja wiem, że wyjeżdżając z Konoha dał jasno do zrozumienia, że potrzebuje nabrać do wszystkiego dystansu.
- To już wiemy, że wyjechał - zauważyła Ino.
- Więc nic więcej od siebie nie dodam w tym temacie - Sato upiła łyk wody ze szklanki. - Dzisiaj wieczorem jadę do niego.
- Będziecie na balu? - odezwała się Hinata.
- Nie sądzę, że go to tego przekonam - odpowiedziała Riko poważnie. - Czeka nas jeszcze jedna ważna impreza, więc mam nadzieję, że chociaż z tego nie zrezygnuje.
- Wiem, że twoja asystentka zamówiła kwiaty u moich rodziców - podłapała temat Yamanaka.
- To prawda - Riko przywołała na twarz uśmiech, widocznie zadowolona ze zmiany tematu. - W tym roku mój ojciec obchodzi pięćdziesięciolecie otworzenia pierwszej restauracji. Przygotowujemy z tej okazji bankiet. 
- Och - zdziwiła się Ino zawiedziona, że jej przypuszczenia okazały się mylne. - To rzeczywiście duża sprawa do świętowania. 
- Kiedy to zleciało... - westchnęła restauratorka sentymentalnie.
    Sakura już nie słuchała co dalej mówiła Riko. Ponownie zamyśliła się na temat Sasuke. Dowiedziała się tyle, że nie ma go w mieście, ale to powiedział jej już komendant. Przyjedzie pewnie dopiero na wielką fetę do pana Sato, bo przyszłemu teściowi raczej nie wypada odmówić. Wiele by dała, żeby móc z nim spokojnie porozmawiać, wyjaśnić wszystko, co zaszło i jaki mieli motyw, żeby to przed nim ukryć. Tak naprawdę nie sądziła, że Uchiha pokaże się na balu jak gdyby nigdy nic. Nikt z drużyny, ani sam komendant nie byliby w stanie go przekonać. Może matka, może jednak Riko. 
- Zbieram się - Sakura wyrwała się z zamyślenia, kiedy Sato wstała z krzesła. - Pozwólcie, że opłacę rachunek. Nie, naprawdę z miłą chęcią - dodała, kiedy Hinata i Ino zaczęły protestować. Pożegnała się ze wszystkimi, zabrała swoje torby i odeszła. 
- Lojalna z niej dziewczyna - skomentowała Temari, kiedy zostały same. 
- Tak naprawdę wszystkie postąpiłybyśmy tak samo - powiedziała Sakura. - Jednak ja również nie wierzę, że u niego wszystko okej. 
- Jest dorosły, wie co robi - zauważyła Yamanaka obojętnie. - Szczerze mówiąc to ja już mam dosyć zastanawiania się co Sasuke myśli, jak Sasuke zareaguje, czy Sasuke nie wpadnie w kłopoty... Jak się chce obrażać, to niech się obraża. Ja nie zamierzam go przepraszać.
- Myślę, że jest po prostu rozgoryczony - dodała od siebie Hinata. - Zobaczycie, że jeszcze wszyscy razem będziemy się bawili na balu. 

    Kolejne dni mijały Sakurze szybko. Powoli przyzwyczajała się do myśli, że to Neji pozostanie jej partnerem, być może już na zawsze. Skończyła wertować wszystkie dokumenty, ale tak jak powiedział Hyuuga - zrobili wszystko jak należy. Wpadła w nietypowy dla siebie marazm i wszystko jej zobojętniało. Nowych tropów nadal brak, Shino nie przekazywał żadnych informacji na temat Kisame. 
- Sakura, wejdziesz do mnie na chwilę? - Kakashi wychylił się ze swojego gabinetu. 
- Tak? - weszła zamykając za sobą drzwi. Hatake jak zawsze wskazał jej ręką krzesło na którym przysiadła. 
- Od jutra przez tydzień będziesz w "Limbo" - przypomniał jej przełożony, a ona uniosła brwi zdziwiona, że on też używa tej nazwy. - Zawsze ktoś z zewnątrz bierze udział w sprzątaniu archiwum, w obawie, żeby nie zniknęły nagle jakieś akta. U nas była Karin Uzumaki, daleka kuzynka Naruto.
- Ino coś o niej wspomniała - przypomniała sobie Sakura. Zachowała dla siebie informację, że Yamanaka nie była zadowolona z efektu jej pracy. 
- To będzie raczej żmudna praca, powiedziałbym, że nudna. Ale mimo to, mam do ciebie prośbę.
    Sakura wyprostowała się na krześle.
- Mamy z komendantem ograniczone zaufanie co do pracowników Madary - kontynuował Kakashi. - Niby to stare akta, które zostaną wysłane do archiwum w prokuraturze, ale warto jednak dokładniej się z nimi zapoznawać. Zdarzało się, że dokumenty niknęły, później nie można było ich odzyskać.
- Mam szpiegować? - upewniła się, że dobrze zrozumiała intencje przełożonego.
- Nie chciałem tego tak nazywać - Hatake uśmiechnął się krzywo. - Po prostu miej rękę na pulsie i bądź uważna. Pamiętaj, że cokolwiek zostanie wysłane do głównego archiwum musi przejść też przez twoje ręce. Nieważne, czy ktoś od nich to już sprawdzał, albo jest "mało ważne" - zrobił cudzysłów palcami w powietrzu.
- Zrozumiałam.
- Pewnie nie zostaniesz miło przyjęta. Chociaż mam nadzieję, że w tej kwestii się mylę.
- Poradzę sobie - uśmiechnęła się pogodnie. - Nie muszą mnie tam lubić. Zrobię co trzeba i wracam tutaj.
- W takim razie powodzenia i do zobaczenia.

- Cześć, Haruno Sakura - podeszła do dyżurki, gdzie siedział policjant. - Od dzisiaj przez tydzień mam pomagać w archiwum.
- Chwilka, zweryfikuję to - odpowiedział mężczyzna sięgając po słuchawkę telefonu. Sakura rozejrzała się po surowym wnętrzu nowoczesnego budynku. Wyglądał bardziej okazale niż posterunek główny, mimo, że był to stosunkowo niewielki oddział. Nie znalazła tu niczego, co czyniło by to miejsce w jakikolwiek sposób przytulnym. - Masz tu kartę odstępu na drugie piętro - odezwał się ponownie policjant. 
- Dzięki - Sakura przyczepiła sobie plakietkę do szlufki spodni i skierowała się do drzwi oznaczone jako klatka schodowa. Sprawnie weszła na drugie piętro i weszła na wydział korzystając z karty. Na wydziale było pusto. Minęła rzędy biurek i podeszła do uchylonych drzwi, gdzie odbywała się odprawa. Usłyszała surowy głos dochodzący z salki:
- ...wszystkie sprawy powinny zostać zamknięte do dzisiaj. Kto nie zdąży zostanie wysłany na krawężnik. Dzisiaj przychodzi policjantka od Fugaku, więc zachowujcie się jak należy, żeby nie mieli powodu do obgadywania nas. To wszystko.
    Sakura zdążyła odskoczyć od drzwi i oparła się o najbliższe biurko. Pierwszy wyszedł Madara i to sprawiło, że Sakura skurczyła się w sobie. Był wysoki, dobrze zbudowany, spojrzał na nią z góry i była pewna, że zobaczyła w jego czarnych oczach ten czerwony błysk, który widziała ostatnio u Sasuke. 
- Dzień dobry - przywitała się pierwsza, kiedy się przed nią zatrzymał. Pozostali policjanci wychodzący z pomieszczenia, rzucali w jej kierunku zaciekawione spojrzenia. - Jestem z komisariatu głównego. 
- Nazwisko? - zapytał nie okazując żadnej emocji.
- Haruno.
- Haruno... - powtórzył, jakby próbował sobie coś przypomnieć. - To ty zostałaś partnerem młodego Uchihy?
- Tak - odpowiedziała.
- Młody Uchiha chyba się nie wyrywał do pracy tutaj, co?
- Niezbyt - przyznała. Madara nie zareagował na jej szczerą odpowiedź. Rozejrzał się po wydziale krótko i zawołał: - Kai, chodź tutaj.
    Młody policjant pośpiesznie do nich podszedł. Wyglądał na przestraszonego. 
- Będziecie przez tydzień razem pracowali w archiwum - zwrócił się do niego komendant. - Wyjaśnij Haruno co i jak i bierzcie się do roboty. Masz wszystkiego przypilnować.
- Tak jest - odpowiedział krótko policjant. Madara rzucił Sakurze ostatnie spojrzenie i odszedł do swojego gabinetu. Kai głośno westchnął, jakby przy obecności przełożonego wstrzymywał powietrze.
- To co Kai, idziemy? - zagadnęła dziarsko Sakura niezrażona zachowaniem Madary.
- Nie skończyłem jeszcze drukować etykiet - odpowiedział policjant i uśmiechnął się delikatnie. Od razu jego twarz wydała się Sakurze przyjemniejsza. - Powieś sobie kurtkę na wieszaku, jeśli masz ochotę to rozgość się w kuchni. Ja za dziesięć minut do ciebie przyjdę.
- Okej - przytaknęła. Zostawiła kurtkę i weszła do kuchni. Nalała sobie wody z baniaka do plastikowego kubka i przysiadła na krześle. Przywitanie nie było takie złe jak obawiał się Kakashi. Słyszała tyle informacji o Madarze, że uznała, że wyszło nawet przyjemnie. 
    Kilka osób wchodziło i wychodziło z pomieszczenia, ale nikt nie zamienił z nią nawet słowa, więc Sakura również postanowiła, że nie będzie się sobą narzucała. Popijała powoli wodę i czekała na Kaia. Sytuacja zmieniła się raptownie, kiedy do kuchni weszła kobieta z intensywnie rudym kolorem włosów i okularami na nosie. Stanęła przy ekspresie do kawy i przez cały czas, kiedy przygotowywała gorący napój, nie spuszczała z niej spojrzenia. Sakura nie dając się zbić z tropu również na nią patrzyła, w oczekiwaniu co wydarzy się dalej. Uznała to za wyzwanie, którego nie zamierzała przegrać. 
- Mogę się dosiąść? - zapytała kobieta, odsuwając krzesło na przeciwko Sakury. 
- Możesz - odpowiedziała obojętnie Sakura. Domyślała się z kim ma wątpliwą przyjemność...
- Jestem Karin - przedstawiła się rozwiewając podejrzenie Sakury. - Ty to ta słynna Haruno?
- Po prostu Haruno - ledwo zaczęły rozmowę, a Sakura już była zirytowana. Po co te docinki? 
 - Tegoroczna perełka szkoły policyjnej - skomentowała Karin uśmiechając się pogardliwie. - W sumie nie dziwne, że przydzielili cię do Sasuke.
- Tak? - Sakura uniosła brwi. - Analizujesz wszystkie przydziały na posterunku na którym nie pracujesz?
- Och, to było dosyć głośne wydarzenie - Karin upiła łyk kawy z kubka. - Dobrze ci się pracuje z Sasuke?
- Pytasz o to, ponieważ...?
- Jestem ciekawa, czy cokolwiek się zmienił.
- Zadzwoń do niego i zapytaj - Sakura już nie ukrywała, że jest rozdrażniona pytaniami Uzumaki. 
- Raczej nie odbierze telefonu od byłej dziewczyny - powiedziała Karin zaczepnie.
- Nie interesuje mnie to - warknęła Sakura. 
- To znaczy, że z tobą jeszcze nie spał - stwierdziła i wstała z krzesła. Odwróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia pozostawiając Sakurę zaskoczoną tym, co usłyszała. . Nie mogła uwierzyć, że Uchihę i Karin mogła łączyć jakaś bliższa relacja. Poczuła się źle na samą myśl, że tak mogło być. 
- Jestem! - Kai wpadł do kuchni z plikiem kartek pod pachą. - Archiwum jest piętro niżej. Idziemy?
- Tak - Sakura wstała i wyrzuciła plastikowy kubek do kosza. W tym momencie chciała znaleźć się jak najdalej od wścibskiej Karin. 

- To raczej nudna praca, prawda? - zagadnął Kai, przyklejając odpowiednią etykietę na pudło, które zaplombował. 
- Raczej - odpowiedziała Sakura przeglądając któreś z kolei akta. Nie było nic fascynującego w czytaniu stosu starych dokumentów. Mając jednak na uwadze prośbę Kakashiego, skupiła się na tej czynności, żeby nie przeoczyć czegoś interesującego. 
- Pewnie to nic w porównaniu z tym jakie śledztwa prowadziłaś z Uchihą.
- Zauważyłam, że sporo osób tutaj się nim interesuje - Sakura spojrzała na policjanta badawczo. - To wasz idol?
- Tak to zabrzmiało? - zaśmiał się, odkładając pudło pod drzwi archiwum. - Po jego powrocie do pracy zrobiło się głośno, bo wszyscy wiedzieliśmy skąd wynika jego przerwa. Wrócił i od razu takie wielkie sprawy.
- Tak się złożyło - mruknęła Sakura, niechętna do zwierzeń obcemu mężczyźnie. Nie wiedziała, czy czasami Madara nie polecił mu wyciąganie od niej informacji na temat Sasuke, więc wolała pozostać ostrożna. 
- Nie lubisz o nim rozmawiać? - zapytał wprost Kai patrząc na nią.
- Nie zostałam do tego upoważniona - głośno zamknęła akta i włożyła do pudełka. Sięgnęła po kolejny folder i otworzyła go. Kai już nie zagadywał o Uchihę, ani o ich zamknięte śledztwa. Nie odzywał się w ogóle do czasu, aż głośno zakomunikował, że na dzisiaj wystarczy. Sakura wróciła na drugie piętro, żeby zabrać swoją kurtkę. Zadowolona, że nie spotkała Karin, ubrała się i wyszła. 

- I jak było? - zapytał Naruto, kiedy we trójkę z Hinatą spotkali się w restauracji na wspólnym obiedzie.    
- Właściwie nijak - odpowiedziała Sakura wzruszając ramionami. - Poznałam Madarę, Karin i policjanta, z którym pracuję nad aktami.
- Co sądzisz o Madarze? - odezwała się Hinata. 
- To zdecydowanie najgroźniejszy Uchiha jakiego spotkałam - przyznała poważnie. - Ma coś takiego w sobie, co budzi lęk. Wszyscy zdają się tam chodzić jak w zegarku. 
- Tam panuje całkiem inna atmosfera niż u nas - zauważył Naruto. - Kiedyś uważałem Fugaku za buca, ale jak sobie przypomnę Madarę...
- Karin jest dokładnie taka, jak opisała ją Ino - powiedziała Sakura patrząc na Naruto. - Wybacz, że to powiem, bo jesteście spokrewnieni, ale ona jest naprawdę nieznośna. Delikatnie mówiąc.
- To daleka rodzina - Uzumaki machnął ręką. - Nie mamy ze sobą stałego kontaktu. Poza tym wiem, że niezłe z niej ziółko. Jak inaczej mogłaby pracować dla Madary?
- Może gdyby miała okazję pracować w normalnym środowisku... - zaczęła Hinata, jak zwykle doszukując się w ludziach dobra. 
- Ona już w szkole była taka - przerwał jej Naruto. - Zaczęła się zadawać z takimi, co uważali, że zrobią wielkie kariery. Czasami zastanawiam się, jak niektórzy przeszli przez zajęcia i egzamin z psychologii uprawniające do wykonywania naszego zawodu, serio. 
- Ten policjant, z którym pracujesz w archiwum jest w porządku? - zapytała ją przyjaciółka. 
- Kiedy nie ma w pobliżu Madary to jest wyluzowany - odpowiedziała przypominając sobie zmianę w jego zachowaniu, kiedy komendant się oddalił. - Na początku chętnie mnie zagadywał, ale kiedy zaczął wypytywać o Uchihę to ucięłam dalsze rozmowy.
- Interesują się Sasuke? - Naruto spoważniał. - O co pytali?
- Na początku Madara zapytał, czy to ja jestem jego partnerką. Potem Karin powiedziała, że słyszała o moim przydziale. Pytała też czy nam się dobrze pracuje, w ogóle zainsynuowała coś tak dziwnego, że...
- Co?
- Powiedziała, że jest jego byłą dziewczyną - powiedziała patrząc uważnie na przyjaciół. Naruto cmoknął i oparł się na krześle, a Hinata uniosła brwi. - To prawda?
- Cóż... - zaczął Naruto wyraźnie rozbawiony. - Mieli pewien epizod jeszcze w szkole policyjnej, ale powiedzieć, że byli parą to bardzo na wyrost.
    Sakura już miała zapytać co przyjaciel ma na myśli, ale w tym momencie przyszedł kelner z zamówionymi potrawami. Rozstawił przed nimi talerze, pożyczył smacznego i odszedł. Sakura nie mogła zabrać się za zupę, bo cały czas czekała aż Naruto dokończy to, co tak zagadkowo zaczął. Blondyn spojrzał na nią i zaśmiał się.
- Strajk głodowy, dopóki nie skończę mówić o Sasuke i Karin? - zapytał.
- Nie, nie - Sakura zmieszała się i zabrała w końcu za jedzenie. Skarciła siebie w duchu za takie zachowanie. Jak to musiało wyglądać. Hinata spojrzała na nią z uśmiechem, ale się nie odezwała. 
- Karin latała za Sasuke od pierwszego roku szkoły policyjnej - podjął Naruto po chwili. Sakura odłożyła łyżkę i patrzyła na przyjaciela. - Byliśmy jednym rocznikiem, a on jak łatwo się domyślić, wzbudzał duże zainteresowanie dziewczyn. Wysoki, dobrze zbudowany, syn komendanta i oczywiście wiecznie niedostępny. Na kobiety widocznie to działa jak nic innego.
- Nie na wszystkie - wtrąciła uprzejmie Hinata, a mąż uśmiechnął się do niej. 
- Na szczęście - skwitował blondyn. - W każdym razie Karin usilnie próbowała zwrócić na siebie uwagę Uchihy. Jestem niemalże pewny, że groziła dziewczynom, które w jakiś sposób zdołały się zbliżyć do Sasuke i którym on okazywał swoje zainteresowanie. 
- Jest dosyć agresywna - przyznała Sakura.
- No właśnie. Sasuke ją zbywał, w pewnym momencie wręcz unikał. Kilka razy dał jej do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Trzeba przyznać, że Karin jest uparta, bo ostatecznie jej plan się powiódł. To było na ostatnim roku, kiedy po egzaminach poszliśmy całym rocznikiem na balety. Cóż, było grubo. Ja nie pamiętam połowy imprezy, okazało się, że Sasuke tak samo. Mocno się sponiewieraliśmy. Nad ranem, kiedy wróciliśmy do bursy, okazało się, że w pokoju nie ma Uchihy. Znalazł się w pokoju Karin w jej łóżku. 
- Wykorzystała sytuację, że był zalany - powiedziała Sakura, czując jeszcze większą odrazę do tej kobiety. To najbardziej podły sposób zaciągnięcia faceta do łóżka.
- Dokładnie tak było - przyznał Naruto. - Sasuke mi powiedział, że kojarzy urywki z tego, co się działo w pokoju Karin, ale nie zaprzeczył temu, że po prostu dopięła swego. Zdziwiło mnie to, że przez jakiś czas utrzymywał z nią tę... relację. Może trwało to miesiąc, albo dwa. W każdym razie dosyć krótko, żeby móc powiedzieć, że byli parą. Poza tym nie spędzali ze sobą czasu, nawet nie kojarzę, żeby ze sobą rozmawiali. Widocznie Karin to wystarczyło, a Sasuke cóż... chyba też się nie skarżył. 
- I kiedy to się skończyło? - zapytała Sakura.
- Przyszły wyniki egzaminów, dostaliśmy się do ANBU i kontakt z Karin urwał się ostatecznie - odpowiedział Naruto. - Długo był sam, do czasu aż zaczął spotykać się z Riko. I to cała historia. 
- Karin widocznie nadal to rozpamiętuje - stwierdziła Sakura. - Być może Uchiha był dla niej największym trofeum. 
- Albo naprawdę była w nim zakochana, skoro do tej pory o tym mówi - powiedziała Hinata sięgając po szklankę z wodą.
- Dla mnie to bardziej wygląda na jakąś obsesję.
- Młodość rządzi się swoimi prawami - zaśmiał się Naruto. - Dawne dzieje.
    Sakura przytaknęła. Pomyślała, że wiele osób było kiedyś w dziwnym związku, albo chociaż spotykała się z nieodpowiednimi osobami. Zerknęła na przyjaciół - oprócz Naruto i Hinaty oczywiście. Trochę zatarł jej się obraz Sasuke jako gentlemana. Surowego, ale mimo wszystko gentlemana. Każdy jednak ma jakąś przeszłość, jakieś doświadczenie w różnych dziedzinach życia. Nie zamierzała go oceniać tylko dlatego, że związał się z Karin. Nie wiedziała nic o jego motywach i zdawała sobie sprawę, że nie powinna w to wnikać. To może być rola Riko, jeśli tylko ta chciałaby o to zapytać swojego chłopaka. Sakura przed sobą już dawno przyznała, że jej związek z Kento również pozostawiał wiele do życzenia. Może nie łączyły ich jedynie sprawy łóżkowe, ale jednak daleko im było do zdrowej relacji. 
- Damy radę wcisnąć jeszcze deser? - odezwał się Naruto.
- Ja pasuję - odpowiedziała Hinata. 
- Sakura?
- Skuszę się na teramisu.

    Następnego dnia, kiedy pojawiła się w "Limbo" nie było Karin, a z Madarą minęła się tylko przelotnie. Kai już czekał na nią w archiwum, ale z zadowoleniem zauważyła, że zaczekał zanim zabrał się do pracy. W innym przypadku mogłaby pomyśleć, że próbuje coś ukryć, albo bez jej wiedzy zniszczyć jakieś dokumenty. Podniosła pudło, którego zawartości nie zdążyła do końca przejrzeć poprzedniego dnia i zabrała się za sprawdzanie akt. Kai nie odzywał się, również pracując w ciszy. Wyszedł na chwilę, a po powrocie przyniósł jej butelkę wody, którą z wdzięcznością przyjęła. Pomyślała, że być może zbyt surowo potraktowała go na początku ich znajomości, więc postanowiła odezwać się pierwsza zaczynając niezobowiązującą rozmowę.
- Długo tu pracujesz?
- Dwa lata - policjant uniósł głowę znad papierów i uśmiechnął się do niej, wyraźnie zadowolony z nawiązania konwersacji. - Nie kończyłem szkoły w Konoha, w sumie mieszkam tu od niedawna z rodziną.
- I dobrze się tutaj odnajdujesz? - ciągnęła dalej rozmowę.
- Szczerze mówiąc wolałem życie w mniejszym mieście - odpowiedział. - Pracowałem w bardzo małym komisariacie, gdzie wszyscy znali wszystkich. Mniejsza presja, bez wielkich afer... Po prostu spokojniej.
- Więc dlaczego się przeprowadziłeś? - zainteresowała się.
- Żona uważała, że się marnuję na zadupiu - Kai skrzywił się delikatnie, jakby nie zgadzał się z opinią małżonki. - Po prostu wydaje mi się, że ona chciała do miasta, żeby dzieci poszły do dobrej szkoły, poznały trochę innego życia. Dostałem taki przydział i jestem.
    Sakura nie chciała pytać, czy jest zadowolony z miejsca do którego trafił, chociaż po jego minie mogła się zorientować, że nie bardzo. Nie zamierzała również na siłę wyciągać z niego informacji jak pracuje się na posterunku, gdzie rządzi Madara, bo nie była jej ta informacja do niczego potrzebna. Znała przecież opinię o komendancie "Limbo". 
- Ty jesteś zadowolona ze swojego przydziału? - tym razem to Kai zadał pytanie. - Chociaż może to głupie pytanie, bo kto by nie był, kiedy partnerem jest sam Sasuke Uchiha. 
- To nie jest głupie pytanie - zaprzeczyła. - Nawet Sasuke Uchiha ma wady, tak jak każdy człowiek. Jednak, skłamałabym, gdybym powiedziała, że źle mi się z nim pracuje. 
Pracowało, poprawiła się w myślach. 
- Na pewno wiele możesz się od niego nauczyć - powiedział Kai. - Na małych posterunkach, albo nic ciekawego się nie robi, albo po prostu wykonuje się polecenia wyższych stopniem.
    Sakura usłyszała żal w wypowiedzianych przez policjanta słowach. Zrozumiała, że jego rola w "Limbo" właśnie się do tego ogranicza - do wykonywania pracy, której nikt inny nie chce robić. Wydawał się jej człowiekiem, który unika konfliktów i chce prowadzić spokojne życie, dlatego przeprowadzka do Konohy wydawała się błędem. 
- Nie możesz złożyć wniosku o przeniesienie? - zapytała. - Chyba nie jesteś przywiązany do tej konkretnej placówki.
- Pewnie zabrzmiało to tak, jakbym się uskarżał - powiedział cicho, jakby w obawie, że sam Madara może ich podsłuchiwać pod drzwiami archiwum. - W gruncie rzeczy wcale nie jest mi tu źle.
- Trochę inaczej odebrałam twoje słowa - przyznała Sakura uśmiechając się do niego dobrotliwie. 
- To skomplikowane - podsumował Kai, sięgając po kolejny folder z aktami. 
    Nie skomentowała tego. Każdy ma jakiś powód do niezadowolenia, a jeśli nie chce się zmienić swojej sytuacji, to nie pozostaje nic do dodania w tej kwestii. 
    Praca w końcu zaczęła iść im nieco sprawniej. Sakura już wiedziała na co szczególnie zwrócić uwagę, zerkała na jakiś czas na policjanta, jakby chciała się upewnić, że dorównuje mu tempem pracy. Kai czasami zagadnął pytając, czy potrzebuje zrobić chwilę przerwy, czy może mu podać jakieś pudło, albo czy może odczytać wyjątkowo pożółkłe akta. Nikt im nie przeszkadzał w pracy, nie pytał jak im idzie, kiedy wracali na drugie piętro. Sam Madara również zdawał się nie interesować taką  formą pracy na komisariacie. 
    Na koniec drugiego dnia nie udało jej się uniknąć spotkania z Karin, która według Sakury, specjalnie szukała powodu do zaczepienia jej. 
- Co ciekawego w archiwum? - zapytała, kiedy Sakura zdejmowała kurtkę z wieszaka. 
- Przyjdź to sama się przekonasz - odpowiedziała odwracając się w jej stronę. Karin pokręciła głową, a długie kolczyki w jej uszach zakołysały się przy twarzy. 
- Każdy powinien znać swoje miejsce - stwierdziła patrząc na nią wyzywająco.
- Zgadzam się - Sakura uśmiechnęła się złośliwie. - Dlatego ja zostałam przydzielona na komisariat główny, a ty do jakiejś zapyziałej dzielnicy. 
    Zanim jej oponentka zdążyła odpowiedzieć, Sakura odwróciła się od niej i skierowała do wyjścia. Była z siebie wyjątkowo zadowolona. 

- To już przejrzałem - Kai podsunął jej tekturowe pudło. Był tego dnia wyjątkowo poddenerwowany, co Sakura zauważyła od razu, kiedy tylko weszła do archiwum. Głośno wzdychał i kilka razy wyciągał z pudełka dokumenty, które wcześniej sprawdzał. Jak na siebie był również małomówny. Często zerkał na telefon, jakby czekał na jakieś wiadomości.
- Wszystko w porządku? - zapytała w końcu. Kai próbował się uśmiechnąć, ale wyszedł mu dziwny grymas. 
- Wybacz, jestem dzisiaj trochę rozkojarzony - usprawiedliwił się. - Mam trochę prywatnych spraw na głowie.
- Mogę ci jakoś pomóc? - czuła, że należało o to zapytać. 
- Nie - zaprzeczył. - Dziękuję, ale nie - poprawił się. - Moja córka ma dzisiaj operację oczu i czekam na informację od żony. Do starszego syna przyjechała moja matka, ale nie wiem, czy sobie z nim poradzi, bo zrobił się z niego pięcioletni łobuz.
- Nie mogłeś wziąć dnia wolnego?
- Nie miałbym komu oddelegować mojej pracy. Nikt tutaj nie garnie się do takiej nudnej roboty.
- To bez sensu, żebyś tu został i się zamartwiał - stwierdziła z przekonaniem. - Możemy skończyć dzisiaj, a jutro po prostu zostaniemy dłużej. Co ty na to?
- Serio? - zapytał z nadzieją w głosie. - Będzie to dla ciebie okej?
- Pewnie - zapewniła go. Schowała folder, który przeglądała z powrotem do pudełka i oznaczyła je odpowiednio, żeby następnego dnia od tego zacząć. Kai zebrał się sprawnie i oboje wrócili na wydział. Spotkali tam Madarę rozmawiającego z policjantem.
- Już skończyliście? - zapytał patrząc na nich z góry.
- Tak, źle się czuję - skłamała Sakura, a Kai nie zaprzeczył. Wolała wziąć to na siebie, bo miała nieprzyjemne przeczucie, które mówiło jej, że gdyby jej towarzysz przyznał się do skrócenia godzin pracy, to Madara mógłby dać mu reprymendę i nie zgodzić się na wcześniejsze wyjście.
- Nie służy ci nasz sposób pracy Haruno? - prychnął komendant złośliwie. - U Fugaku chyba się zbyt nie przepracowujecie, co? Czy może fakt, że to zapyziała dzielnica, to uważasz, że możesz kończyć pracę, kiedy tylko ci się podoba?
    Sakura dzielnie zniosła kąśliwe uwagi skierowane pod jej adresem. Zrozumiała aluzję do wczorajszej rozmowy z Karin. Albo policjantka się poskarżyła, albo Madara słyszał ich rozmowę. Kai drgnął, jakby chciał coś powiedzieć, ale Sakura go uprzedziła.
- Kai i ja całkiem dobrze sobie radzimy - odpowiedziała patrząc na Madarę dzielnie. - Od rana boli mnie brzuch, więc o ile nie załatwi mi komendant jakiejś przenośnej toalety, to nie widzę możliwości pracowania przy ciągłej potrzebie wychodzenia z archiwum. 
    Policjant z którym rozmawiał komendant, rzucił mu przestraszone spojrzenie. Sakura zauważyła, że kilka osób siedzących najbliżej przerwało swoja pracę i obserwowało ich wymianę zdań. Madara miał minę, jakby chciał ją zabić samym spojrzeniem. Znowu zobaczyła ten czerwony błysk w jego oczach. 
- Zostaniemy tyle, ile trzeba będzie jutro, jeśli nie ma komendant nic przeciwko - dodała, zanim, Madara ponownie się odezwał. - Chyba, że mogę poprosić o zastępstwo za mnie dzisiaj do końca dnia.
    Sakura wiedziała, że nikt nie zechce pracować w archiwum i że komendantowi będzie szkoda przydzielać do tego jakiegoś innego policjanta. Sam Kai przyznał jej, że został tu zatrudniony do roboty, którą nikt inny nie chce wykonywać. 
- Zejdź mi z oczu - warknął Uchiha zły. - Ty też, miernoto - spojrzał na Kaia. - Jutro macie oboje przyjść w pampersach i siedzieć do północy. 
    Razem z Kaiem kiwnęli głowami. Sakura miała ochotę dodać komentarz na temat tego, jak nazwał policjanta, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie chciała robić sobie i koledze problemów. Dopiero kiedy wyszli z posterunku Kai przemówił:
- Nie musiałaś tego robić, ale dzięki. To było ryzykowne. 
- Ja za kilka dni wrócę na swój komisariat, a ty tu zostaniesz, więc może lepiej, żebyś go nie drażnił. Często nazywa cię miernotą?
    Kai zaczerwienił się po same uszy i spuścił wzrok. Sakura nie wyobrażała sobie, żeby ktoś mógł ją tak nazwać w pracy w obecności kolegów i koleżanek. Madara stosował u siebie klasyczny mobbing i nie było nikogo, kto chciałby, albo miał odwagę przeciwstawić się temu. 
- Nie myśl o mnie źle Sakura - powiedział Kai podchodząc do swojego samochodu. - Po prostu próbuję zapewnić byt swojej rodzinie.
- Rozumiem - kiwnęła głową, chociaż tak naprawdę dziwiła się spokojnemu podejściu policjanta. Uznała jednak, że skoro on sam nie odezwał się w swojej sprawie, to nie będzie nastawiała za niego karku. Pomogła mu raz, chociaż wcale o to nie prosił i nie zamierzała więcej wtrącać się w relacje panujące w "Limbo".
    Pożegnali się krótko i rozeszli każdy w swoją stronę. Sakura z zadowoleniem odnotowała w pamięci, że minęły już trzy dni. Jeszcze tylko trochę i wróci do normalnego środowiska pracy, gdzie wokół niej są same przyjazne twarze. 

    Zgodnie z tym, co zapowiedział Madara, kolejnego dnia siedzieli do późna. Sakura odniosła wrażenie, że specjalnie sam został dłużej w pracy, żeby przypilnować, czy ona i Kai nie będą chcieli się wymknąć wcześniej z archiwum. Tak jak nigdy przedtem, komendant robił im niezapowiedziane, krótkie wizyty i nie omieszkał przy tym rzucać złośliwych komentarzy pod ich adresem. Według niego za wolno im to szło i nie wykluczał sytuacji, w której Sakura będzie musiała przychodzić do nich nieco dłużej. Nie uśmiechała się jej ta hipotetyczna sytuacja i miała nadzieję, że Fugaku stanowczo zaprotestuje przeciwko takiemu pomysłowi. Po chwili jednak dotarło do niej, że od dłuższego czasu nie miała nic konkretnego do roboty w swoim macierzystym komisariacie. Tak więc, groźba Madary mogła się spełnić. 
- Kai, przyjdź do mnie jak już skończycie - powiedział Madara przy ostatniej kontroli efektów ich pracy. 
- Będziemy tu jeszcze przez godzinę, więc jeśli komendant nie chce czekać, to mogę teraz - zaproponował policjant. 
- Poczekam - rzucił Madara i zamknął za sobą drzwi.
- Nie ma nic innego do roboty? - mruknęła cicho Sakura, kiedy zostali sami. 
- Nawet nie mów... - skomentował Kai. 
    Skończyli pracę dokładnie o północy. Sakura czuła, jak trzeszczą jej zesztywniałe mięśnie szyi. Wstała z krzesła i przeciągnęła się. Oboje wyszli z archiwum, Kai zamknął drzwi i wpisał kod alarmu. Sakura widziała jaka kombinację cyfr wklepywał jej kolega, który wcale nie próbował przed nią tego ukrywać. Wrócili na drugie piętno i Sakura zabierając swoje rzeczy pożegnała się z nim i wyszła z wydziału. Zanim zeszła po schodach, skręciła w stronę toalety, żeby przemyć sobie twarz dla orzeźwienia. Spojrzała w lustro i zobaczyła swoją przemęczoną twarz. Przed oczami nadal miała dane, które przeglądała tego dnia. Zamrugała kilka razy, żeby pozbyć się tego obrazu. Musiała jeszcze wrócić samochodem do domu i chciała zrobić to bezpiecznie. Wytarła się ręcznikiem papierowym i skierowała się w stronę drzwi, ale zatrzymała się, kiedy usłyszała znajome głosy na korytarzu. 
- Rób co mówię Kai, bo wyczerpałeś już pokłady mojej cierpliwości - powiedział groźnie Madara.
- To wbrew zasadom - próbował się postawić policjant. - Sakura też powinna przejrzeć te akta.
- Ja tu ustalam zasady - przypomniał mu komendant. - Masz zanieść to pudło i oznaczyć jako sprawdzone, albo pakuj manatki i wracaj na wieś. 
- Przecież ona również musi podpisać się na plombie - nie poddawał się Kai, chociaż głos zaczynał mu drżeć. 
- To podpiszesz się za nią - warknął Madara. - Masz mnie za głupka i uważasz, że uwierzyłem w to, że Haruno miała wczoraj problemy żołądkowe? Wiem, że twój  dzieciak miał operację, a ty nie miałeś odwagi, żeby zapytać mnie o pozwolenie na wcześniejsze wyjście z pracy. Wystawiła się ona, bo nie ma tu nic do stracenia w przeciwieństwie do ciebie. 
    Zapadła cisza, w której Sakura słyszała tylko bicie swojego serca. Była w ciężkim szoku, po tym co usłyszała. To były groźby i to groźby karalne kilkuletnią odsiadką. Czekała w napięciu co wydarzy się dalej.
- Dobrze - Kai zgodził się.
- Jak już skończysz nie wracaj na górę, tylko jedź do domu - poinstruował go Madara. - Chyba nie muszę wspominać, że Haruno ma się nie zorientować, że przybyło kolejne pudło?
- Nie - odpowiedział cicho policjant. 
- Zresztą, zaczekaj tu, pójdę po swoje rzeczy i razem pójdziemy do archiwum. Przypilnuję, żebyś zrobił to jak należy. 
    Usłyszała jak drzwi na wydział się otwierają. Sakura nie wiedziała co robić: czy wyjść z łazienki i ujawnić się koledze, czy poczekać do dalej się wydarzy. Jakie akta Madara chce przed nią ukryć? Dlaczego jest to tak ważne, że grozi swojemu policjantowi? W ostatniej chwili powstrzymała się, żeby nie tworzyć drzwi, bo Madara szybko wrócił na korytarz. Bez słowa razem z podwładnym skierowali się na schody i po chwili Sakura słyszała cichnące odgłosy dwóch mężczyzn. Podeszła do umywalki i oparła się o nią oddychając ciężko. Jej mózg pracował teraz na zwiększonych obrotach. Co robić? Zostawić to na jutro i zaskoczyć Kaia uwagą, że pojawiło się kolejne pudło i tym samym zrobić z tego aferę, czy jednak...
    Odczekała piętnaście minut w damskiej toalecie, po czym nie słysząc żadnych podejrzanych dzięków, ani obecności innych osób powoli wyszła z łazienki. Ukradkiem zajrzała przez szklane drzwi na wydział, ale policjanci z nocnej zmiany siedzieli przy swoich biurkach, korzystając, że nie ma już Madary w pracy podsypali, albo rozmawiali w niedużych grupkach. Na palcach podeszła do okna, które wychodziło na parking. Starając się być maksymalnie dyskretną, wyjrzała w poszukiwaniu samochodu Kaia, ale widocznie policjant już odjechał. Schowała się z powrotem, żeby po chwili ponownie wychylić się w stronę okna w celu zlokalizowania auta Madary. Szczęśliwie się złożyło, że Kai w którejś rozmowie w archiwum napomknął, że komendant jeździ czarnym Mustangiem i że pewnego dnia też chciałby dorobić się takiego samochodu. Miejsce, które było zarezerwowane dla Madary było puste, więc Sakura uznała to za zielone światło do podjęcia dalszych kroków. 
    Szybko zeszła po schodach na pierwsze piętro. Wiedziała, że w budynku nie ma kamer, co również zdradził jej Kai opowiadając o posterunku.
- Madara twierdzi, że nikt nie jest go w stanie wykiwać - powiedział jej. - Ale ja uważam, że to prędzej przed obawą, że ktoś z zewnątrz mógłby chcieć przejrzeć nagrania w ramach jakiejś niezapowiedzianej kontroli. 
    Wtedy wydawało jej się to śmieszne, ale teraz dziękowała w duchu za buńczuczność Madary. Działało to na jej korzyść. Podeszła do drzwi archiwum i wpisała kod dostępu. Wślizgnęła się szybko i zamknęła za sobą drzwi. Nie zapaliła światła, żeby nikt nie zorientował się, że ktoś myszkuje tu po nocy. Wyjęła telefon z kieszeni spodni i włączyła latarkę. Podeszła do stosu pudeł i szukała plomby, która nie została podpisana jej pismem. Nie musiała długo szukać, bo Kai nieroztropnie pomyślał, że włożenie go gdzieś pośrodku załatwi sprawę. Sakura odłożyła telefon i ostrożnie wyciągnęła karton, odliczając od góry na które miejsce powinna go odłożyć z powrotem. Delikatnie zerwała plombę, żeby nie zostawić śladu i czując narastającą ciekawość zdjęła wieko. Było tam zaledwie kilka folderów. Sakura usiadła na podłodze i wyjęła pierwszy z wierzchu. 
    Syknęła głośno, kiedy po otworzeniu teczki zobaczyła dane Itachiego Uchihy. Był to pokaźny plik dokumentów i zdjęć. Kilka kartek miało postrzępione krawędzie, jakby ktoś wyrwał je z jakiegoś zeszytu. Odłożyła teczkę i sięgnęła po kolejne akta. Kisame Hoshigaki. Następna teczka: Deidara. Kolejne to Sasori, Kakuzu. Pojawiły się także inne osoby jak Hidan, Orochimaru i Konan. Wszystkie te osoby były oznaczone jako organizacja o nazwie Akatsuki. Sakura otarła pot z czoła i zajęło jej tylko chwilę, żeby z rozumieć jak ważne są te akta. Oczywistym było, że nie może ich ze sobą zabrać, bo Kai od razu by się zorientował, nie wspominając nic o tym, że policjant naraziłby się na gniew bezwzględnego Madary. W kolejności, w której wyciągała teczki z pudła otwierała je ponownie i robiła zdjęcia każdej kartki. Z trudem mogła opanować drżenie rąk, starając się, żeby żadne zdjęcie nie było rozmazane. Chciała zrobić to dokładnie, ale również szybko, żeby nie zostawać w archiwum dłużej, niż byłoby to konieczne. 
    Kiedy zrobiła ostatnie zdjęcie z akt Itachiego, włożyła folder do pudełka. Wstała z podłogi i podeszła do stolika, przy którym pracowała razem z Kaiem. Z kupki czerwonych naklejek wzięła jedną i podpisała się najpierw za siebie, starając się, żeby nie wyglądało to do końca na jej charakter pisma. Odwróciła się, podniosła zerwaną plombę i przyjrzała się podpisowi Kaia. Miała tylko jedną próbę i zdecydowanie machnęła ręką na naklejce odwzorowując pismo kolegi. Uznała, że wyszło jej nawet nieźle, więc wróciła do pudełka, założyła wieko i przykleiła plombę w miejsce tej zerwanej. Włożyła karton na swoje miejsce i zabrała ze stolika wszystkie śmieci, jakie zostawiła. Upewniwszy się, że wszystko jest na swoim miejscu podeszła do drzwi i nasłuchiwała, czy ktoś akurat nie przechodzi korytarzem. Mając czyste pole, zgasiła latarkę w telefonie i szybko wyszła z archiwum. Zamknęła za sobą drzwi i wpisała kod uzbrajając alarm. Zeszła na parter, starając się ani nie śpieszyć, ani za bardzo nie ociągać, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Z ogromna ulga zorientowała się, że policjantka na dyżurce opierała się na ręce i miała zamknięte oczy. Sakura czując ponowny wystrzał adrenaliny, przeszła przez hol i wyszła z budynku łapiąc głęboko mroźne powietrze. Podeszła do samochodu zaparkowanego na samym końcu parkingu, wsiadła i odjechała czując niewypowiedzianą ulgę.

    Tak samo jak po incydencie z Sasuke, Sakura nie spała w nocy. Od razu po powrocie zajęła się przerzucaniem zdjęć na komputer, a następnie drukowaniem ich. Wciąż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Gdyby ktoś przyłapał ją na tym, że sama wchodzi do archiwum miałaby ogromne problemy. Wolała się nie zastanawiać jak zareagowałby sam Madara, skoro nie miał skrupułów, żeby grozić swojemu pracownikowi. Posegregowała kartki według nazwisk i spięła spinaczem biurowym. Walczyła ze sobą, żeby w środku nocy nie zadzwonić do Hatake i nie opowiedzieć mu, co udało jej się odkryć. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że było już po trzeciej. Wstała z sofy, która obecnie była zawalona dokumentami i skierowała się do łazienki. Potrzebowała chłodnego prysznica, żeby ostudzić głowę, która od chwili wyjścia z damskiej toalety, pracowała na pełnych obrotach. Miała wrażenie, że za chwilę para zacznie wychodzić jej uszami. 
    Po szybkiej toalecie wyszła z łazienki i przeszła do kuchni, żeby zaparzyć sobie mocnej herbaty. Z filiżanką wróciła na sofę i kiedy uspokoiła się już nieco, sięgnęła po pierwszy plik i zaczęła czytać. Były to akta Itachiego Uchihy, których nie było w archiwum posterunku głównego. Szybko zorientowała się, że przebieg wydarzeń z dnia zabójstwa brata Sasuke różnił się od tego, co znała już na pamięć. Według tego raportu strzały padły z zupełnie innego kierunku i podany był inny kaliber broni z którego dokonano zamachu. Nie zgadzała się również godzina w której zaczęła się strzelanina. Na kartach, które miały postrzępione brzegi były załączniki, które opisywały zeznania świadka o którym Sakura wcześniej nie słyszała. Był to stróż nocny pilnujący porządku w budynku obok którego doszło do tragedii. Przypomniała sobie, że kiedy pierwszy raz przeglądała akta Itachiego, zauważyła, że brakuje w załącznikach kilku stron. Była pewna, że to właśnie to, czego wtedy nie zdoałała przeczytać. Pytanie, jak to znalazło się w dokumentach, które miał Madara?
    Sakura poczuła piasek pod powiekami, kiedy skończyła czytać informacje na temat starszego syna Fugaku. Miała mętlik w głowie i zabrakło jej sił, żeby zapoznać się z resztą dokumentów. Położyła głowę na oparciu sofy i zamknęła oczy. Potrzebowała chwili, żeby odpocząć. 
    
    Obudziła się gwałtownie, bo śniło jej się, że kłóci się z Sasuke, który oskarżał ją o utajenie akt jego brata. Nieprzytomna spojrzała na zegarek i było już po szóstej. Uznała, że to w miarę przyzwoita godzina, żeby zadzwonić do Hatake. Nawet, jeśli przełożony okaże niezadowolenie z wczesnej pory, to informacje, jakie zamierzała mu przekazać zrekompensują mu taką niedogodność. 
    Sięgnęła po telefon i wybrała numer do przełożonego. Odebrał, a Sakura z zadowoleniem usłyszała, że nie ma zaspanego głosu.
- Kakashi, chciałabym się z tobą jak najszybciej spotkać - powiedziała.
- Coś się stało? - zapytał.
- To nie rozmowa na telefon - odpowiedziała. - Jeśli możesz, to przyjedź teraz na posterunek. Ja będę tam za dwadzieścia minut. 
- Właśnie wsiadam do samochodu - powiedział poważnie. - Jak już dojedziesz to wal prosto do mojego gabinetu.
- Do zobaczenia - pożegnała się i rozłączyła. Zerwała się z sofy i szybko przygotowała do wyjścia. W drodze na komisariat dwa razy przejechała na czerwonym świetle, nieumyślnie łamiąc prawo. Zaparkowała auto i pośpiesznie weszła do budynku witając się z osobą na dyżurce. Będąc na wydziale wymieniła kilka powitań i bez pukania weszła do gabinetu Hatake. 
    Kakashi stał przy oknie i na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się w jej kierunku. Minę miał nieprzeniknioną, chociaż Sakura dostrzegła cień zmartwienia na jego twarzy. Podeszła do niego i wyciągnęła w jego kierunku grubą teczkę.
- Co to jest? - zapytał patrząc na nią.
- Zobacz - wysapała tylko, bo nie wiedziała od czego mogłaby zacząć. Hatake wziął od niej teczkę i podszedł do biurka. Otworzył ją i wyciągnął grube pliki dokumentów. Sprawdzał tylko pierwsze strony, żeby dowiedzieć się, czego one dotyczą. Kiedy skończył spojrzał na nią zaskoczony.
- Skąd to masz?
    Sakura opowiedziała wszystko, co działo się w "Limbo" od kiedy weszła do damskiej toalety do momentu aż ostatecznie opuściła budynek będąc już w posiadaniu dokumentów o których miał się nikt nigdy nie dowiedzieć. Hatake słuchał jej uważnie, nie przerywając. Kiedy skończyła mówić dyszała z emocji. Kakashi wstał i podszedł do niedużego stolika, na którym stała kryształowa karafka z wodą. Polał do dwóch szklanek i jedną podał Sakurze, a z drugiej sam pociągnął solidny łyk. Wrócił na krzesło i jeszcze raz zerknął na akta, które mu przyniosła.
- To otwiera całkiem nowe możliwości - odezwał się w końcu. - Nawet nie jestem zdziwiony, że Madara jest w posiadaniu tak ważnych informacji.
- Dlaczego ich po prostu nie spalił? - zapytała Sakura. - Jeśli chciał się ich pozbyć, to mógł to zrobić na kilka różnych sposobów. Przecież z archiwum w prokuratorze ktoś mógłby to wszystko wygrzebać, jaki to problem.
- Madara nie jest głupcem - powiedział Kakashi. - Po pierwsze, do archiwum w prokuraturze naprawdę nikt nie zagląda, zwłaszcza, jeśli chodzi o naprawdę stare dokumenty sprzed kilkudziesięciu lat.. Zdarzyło się to raptem kilka razy, kiedy Tobirama odgrzebywał jakieś zaszłości. Po pięćdziesięciu latach pudła są niszczone.  Po drugie, jeśli ty i Kai podpisujecie się swoim nazwiskiem na sprawdzonych kartonach, to w razie, gdyby ktoś jednak dokopał się do tych dokumentów, Madara się wyprze, a za dowód swojej niewinności przedstawi, że to nie jego podpis został złożony na naklejkach. 
- A jeśli ktoś zapytałby skąd te akta się u niego znalazły? Przecież to są świeże dane.
- Bez trudu wymyśli jakieś kłamstwo. 
- To co robimy?
    Hatake westchnął, ale minę miał zdecydowaną i był już opanowany.
- Ty rób, to co do tej pory - odpowiedział. - Oczywiście udawaj, że nie zauważyłaś dodatkowego pudła. Nie podpytuj tego policjanta, z którym pracujesz, nie wydaj się, że cokolwiek wiesz. Ostatniego dnia, kiedy wszystkie kartony będą odbierane przez pracownika z prokuratury, postaraj się oznaczyć to pudło, w którym znajdują się te akta. Postaw jakąś kropkę markerem, najlepiej pod spodem, żeby on tego nie zauważył. Myślisz, że będziesz miała taką sposobność?
- Postaram się - zapewniła go. 
- Świetnie - Kakashi uśmiechnął się po raz pierwszy podczas ich spotkania. - Jeszcze dzisiaj poinformuję Tobiramę o twoim odkryciu i wtedy razem z Fugaku zastanowimy się jak najlepiej to rozegrać. To bardzo cenne informacje, więc nie możemy tego zaprzepaścić. 
- W takim razie śledztwo "Chmura" zostanie wznowione? - zapytała z nadzieją.
- Jeszcze nie wiem, co tu się dokładnie znajduje - Hatake postukał palcem w teczkę. - Ale mam przeczucie, że wracamy do gry. I to na ostro.
- Razem z Sasuke?
    Kakashi z uśmiechem pokiwał głową. 

    Ostatni dzień pracy w "Limbo" był dla Sakury nie mniej stresujący niż cała jej nocna akcja z zakradaniem się do archiwum. Tak jak ustaliła z Kakashim, nie dała nic po sobie poznać i zachowywała się tak jak zwykle w towarzystwie Kaia. Nie uszło jej uwadze, że za każdym razem, kiedy wchodzili i wychodzili z pomieszczenia, policjant ustawiał się od strony zaplombowanych pudeł, jakby chciał ukryć fakt, że pojawił się dodatkowy karton. Sakura upewniła się, że pudełko nadal jest w tym samym miejscu, w którym zostawił je Kai. 
    Hatake jeszcze nie podał jej konkretnych informacji co dalej z danymi, które potajemnie zdobyła. Wspomniał tylko, że zespół jeszcze nic nie wie na ten temat i poprosił ją o dyskrecję w tej sprawie. Postanowiła cierpliwie poczekać, bo wiedziała, że popędzanie tematu nie przyniesie dobrych rezultatów. Widocznie omówienie tej sprawy z Senjuu i Fugaku trwało dłużej niż początkowo przypuszczała. 
    Przez całe przedpołudnie w archiwum zastanawiała się, jak oznaczyć karton. Transport z prokuratury był umówiony na siedemnastą i najlepiej, żeby zdążyła zanim w pomieszczeniu pojawią się dodatkowe osoby. Wtedy ktoś mógłby zauważyć co robi, więc musiała to ogarnąć w miarę szybko. Postanowiła zacząć od czegoś najbardziej banalnego. 
    Zerknęła na Kaia, który wertował dokumenty. Sakura ukradkiem sięgnęła po marker ze stolika, kiedy policjant odwrócił się od niej, żeby włożyć teczkę do pudełka. Zdjęła zatyczkę od mazaka i udając, że drapie się po kostce włożyła ją sobie do buta, a marker wsunęła w rękaw czarnej bluzy, tak, żeby końcówka pisząca znajdowała się na górze. Zanim się wyprostowała, rozwiązała sobie sznurówkę.
- Idę do toalety - powiedziała wstając z krzesła. 
- Ja też chętnie rozprostuję nogi - Kai również się podniósł. 
    Wykorzystując chwilę, w której policjant nie zdążył podejść do wieży z pudeł, Sakura w drodze do drzwi potknęła się i ręką oparła się o karton, w której ukryty był jej cel. Ze stosu wysunęły się dwa pudełka. Sakura złapała od dołu interesujący ją karton, czując jak marker styka się ze spodem, docisnęła rękę, żeby oznaczenie było jak najbardziej wyraźne. 
- Pomóż mi - zwróciła się do Kaia, udając, że nie może sobie poradzić z ciężarem. Przestraszony policjant szybko do niej podskoczył i poprawił chwiejną wieżę z pudełek. Upewnił się, że kartony stoją równo, najwięcej uwagi poświęcając temu, o którym teoretycznie Sakura nie wiedziała. 
- Co się stało? - zapytał.
- Potknęłam się o sznurówkę - odpowiedziała Sakura kucając, żeby zawiązać buta. 
- Ale mnie wystraszyłaś.
- Nic się nie stało. To  już chyba znużenie czytaniem tego wszystkiego.
    Uśmiechnęła się do niego i oboje wyszli z pomieszczenia. Sakura skierowała się do toalety i weszła do kabiny. W łazience na szczęście nie było nikogo oprócz niej, dlatego pozwoliła sobie na głośne westchnięcie. Wyjęła zatyczkę od mazaka z buta i go zatkała. Sięgnęła po telefon komórkowy z kieszeni spodni i napisała SMSa do Hatake, że się udało. Odczekała jeszcze chwilę i nacisnęła spłuczkę. Wyszła z kabiny i umyła pobrudzoną rękę. Wróciła pod drzwi archiwum.

- To już wszystkie? - mężczyzna z prokuratury spojrzał  na załadowane do busa pudełka. 
- Tak - potwierdziła Sakura. 
- W takim razie podpiszcie się na formularzu, że wszystko przebiegło zgodnie z protokołem - podsunął jej podkładkę z dokumentem. Sakura machnęła swój podpis i podała do Kaia. Policjant wyglądał, jakby uszło z niego powietrze. Widać na nim było zmęczenie i napięcie, które towarzyszyło mu od momentu, kiedy musiał ukrywać przed nią dodatkowy karton w archiwum. Sakurze zrobiło się go szkoda, bo jego wysiłki tak naprawdę spełzły na niczym. 
    Pożegnali się z pracownikiem Tobiramy i wrócili do budynku. Sakura zapukała do gabinetu Madary i kiedy usłyszała zaproszenie weszła do środka. 
- Chciałam tylko dać znać, że transport z aktami już odjechał - powiedziała patrząc na komendanta. - Tym samym zakończyłam swoją pracę tutaj.
- Wspaniale - skomentował krótko Madara. - To wszystko?
- Tak, do widzenia - pożegnała się i zamknęła za sobą drzwi nie oczekując od Madary żadnych podziękowań. 
    Podszedł do niej Kai i wyciągnął rękę w jej kierunku. Uścisnęła ją z uśmiechem, patrząc mu w oczy. 
- Dzięki Sakura. Miło mi się z tobą pracowało. 
- Mi również - odwzajemniła uprzejmości. - Powodzenia w pracy i... w ogóle.
    Rzuciła krótkie "cześć" do wszystkich i wyszła z wydziału. W dyżurce oddała swoją kartę dostępu do budynku. Idąc w kierunku samochodu poczuła wielką ulgę, jakby zrzuciła ogromny głaz z ramion. Potrzebowała towarzystwa. 

    Zapukała w ciężkie metalowe drzwi. Usłyszała dźwięk odsuwanej zasuwy i po chwili w progu pojawiła się twarz jej ulubionego ochroniarza.
- Cześć Sonu - przywitała się. - Wpuścisz mnie?
- Wchodź - postawny mężczyzna otworzył szerzej drzwi robiąc jej miejsce. Sakura weszła do środka, gdzie był tłum klientów oglądający wdzięki pięknych kobiet wykonujących pole dane. Obeszła stoliki i obrała azymut na bar przy którym pracowała Fumi. Barmanka zauważyła ją, zanim jeszcze podeszła i pomachała jej uradowana.
- Sakura! - krzyknęła. - Dawno cię tu nie było.
- Dlatego jestem tu dzisiaj - Sakura usadowiła się na krześle. 
- Gin z tonikiem?
- Jak zawsze.
    Fumi sprawnie zabrała się za sporządzanie drinka, a Sakura przyglądała się jej w milczeniu. Ostatecznie, miło wspominała pracę u Juugo, w towarzystwie przebojowej Fumi i mrukliwego Sonu. Było jej o wiele łatwiej niż teraz, kiedy tyle spraw spadło jej na głowę. Z każdym dniem nieobecności Sasuke traciła nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek będą mieli okazję razem pracować. Kilka razy w przeciągu ostatnich dni sięgała po telefon, żeby do niego zadzwonić, ale po namyśle uznawała, że to głupi pomysł. Bała się, że nie odbierze od niej połączenia, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie chce z nią żadnych kontaktów. 
- Co słychać? - zapytała Fumi stawiając przed nią szklankę z alkoholem. 
- To samo co zawsze - odpowiedziała bawiąc się słomką. - Z tą różnicą, że prawie od miesiąca nie mam kontaktu z Uchihą, który nie chce mnie znać. 
- Słyszałam co nieco od Juugo - powiedziała barmanka, opierając się o blat. 
- Jak zwykle super poinformowany - zaśmiała się Sakura i pociągnęła łyk ze słomki. 
- Na pewno wam się ułoży - próbowała ją pocieszyć koleżanka, tak samo jak robiła to Hinata. 
- Nie jestem tego taka pewna - mruknęła Sakura ponownie upijając alkohol. 
- Chcesz pogadać z Juugo?
- Nie chcę słuchać jego uszczypliwości, w których jak się okazuje, jest sporo racji. Wolę twoje towarzystwo, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Coś ty - uśmiechnęła się Fumi, która zaczęła się krzątać przy barze obsługując klientów. 
    Sakura pogrążana w swoich myślach obserwowała koleżankę, która co jakiś czas podchodziła do niej zagadując i wymieniając puste szklanki na takie, w których był alkohol. Sakura wiedziała, że nie może się upić, bo jutro wraca na swoje stare śmieci i być może Hatake z Fugaku będą chcieli powiedzieć zespołowi, co udało im się wyczytać z akt. Gdyby tylko Sasuke zechciał w końcu wrócić i dołączyć do dużego śledztwa... Czy myślenie, że komendant przekonał syna do powrotu jest zbyt naiwne? Albo może Riko przekazała swojemu chłopakowi, że spotkała jego koleżanki z pracy, które były zmartwione jego zniknięciem? Czy duma Uchihy pozwoli mu na zapomnienie tego co zaszło i dalszą współpracę z nią?
- Straszysz mi klientów - odezwał się głos Juugo. Sakura podniosła głowę i zobaczyła właściciela lokalu stojącego za barem.
- Niby co takiego robię? - zapytała.
- Siedzisz i się krzywisz dziwnie - odpowiedział przyglądając jej się uważnie.
- Naprawdę? - zdziwiła się. - A teraz? - wyszczerzyła się do niego.
- Tak ma zostać - Juugo wskazał palcem na jej usta. - Zalewasz robaka?
- Musiałabym chyba codziennie chodzić pijana - zauważyła oschle. - Ale trochę masz rację, dzisiaj potrzebowałam się napić. 
- Kto by pomyślał, że będziesz klientem mojego lokalu, którym tak na początku gardziłaś. Pamiętasz?
- Wcale nie gardziłam. Po prostu uważałam za szokujące metody, jakich używał Uchiha do prowadzenia śledztwa. To wszystko. 
- I już tak nie uważasz? - uśmiechnął się.
- Po co pytasz, skoro wiesz - odpowiedziała. - Czekasz tu na kogoś, że wciąż patrzysz w stronę drzwi?
- Ano czekam - przyznał. - Polać ci jeszcze jednego?
- Nie, zbieram się - zdecydowała, zsuwając się z krzesła. - Jutro do pracy, więc muszę trzymać poziom.
- Raczej pion - zaśmiał się Juugo. - Dziękuję za wizytę i do zobaczenia.
- Narazie - odpowiedziała Sakura i pomachała Fumi na pożegnanie. Skierowała się w stronę wyjścia, gdzie Sonu otworzył przed nią drzwi. Kiwnęła głową ochroniarzowi i wyszła z lokalu. Zostawiła samochód przed swoją kamienicą i teraz zamiast zamówić taksówkę, postanowiła się przejść. Wspięła się po śliskich stopniach i stanęła na wybrukowanym chodniku. Przechodziła obok zaparkowanych przy krawężniku samochodów i zobaczyła, że z jednego z nich wysiada Sasuke. Stanęła, jakby nogi wrosły jej w podłoże. Nie ruszyła się, dopóki on nie podniósł głowy i nie staną z nią twarzą w twarz. Był wyraźnie zdziwiony, że ją spotkał, bo na moment i jego wryło w ziemię.
- Cześć Uchiha - odezwała się pierwsza, czując jak puls jej przyśpiesza.
- Co ty tu robisz? - zapytał i Sakura zobaczyła, że szybko doszedł do siebie, po chwilowym zaskoczeniu.
- To zależy od sytuacji - odpowiedziała zagadkowo, a on zmarszczył brwi. - Czasami tu pracuję, a czasami po prostu przychodzę się napić. 
- I chyba tym razem przesadziłaś - skomentował to zwyczajowym dla siebie prychnięciem i chciał ją minąć, ale złapała go za rękaw kurtki. Spojrzał na nią z góry i Sakura z ulgą stwierdziła, że w jego oczach nie ma już tych czerwonych ogników co ostatnio.
- Czy teraz zechcesz posłuchać moich wyjaśnień? - zapytała cicho.
    Sasuke długo nie odpowiadał, ale również nie wyrwał ręki, którą trzymała. Sakura zaczęła drżeć z zimna i z emocji, które ją owładnęły. Tak bardzo chciała go spotkać i porozmawiać. Nie wynikało to tylko z chęci wytłumaczenia się, ale również ze zwykłej tęsknoty, która towarzyszy kobiecie za ukochanym mężczyzną.
- Nie - powiedział w końcu i odsunął się od niej. - Wracaj do domu.
- Dobrze - teraz zaczął łamać jej się głos. Odchrząknęła. - Dobrze. W każdym razie miło cię widzieć w Konoha, w ogóle... Fajnie, że już jesteś.
    Uchiha stał niewzruszony i patrzył na nią. Sakura nabrała więcej odwagi, żeby coś jeszcze dodać. Nie unikała jego spojrzenia, wręcz przeciwnie, była gotowa wyrzucić z siebie, to co ją dręczyło patrząc mu prosto w oczy.
- Cokolwiek o mnie teraz myślisz, chciałabym tylko, żebyś wiedział, że bardzo żałuję tego co się wydarzyło i że poczułeś się oszukany. Tylko tyle - dodała pośpiesznie bo Sasuke drgnął, jakby chciał już odejść. - Bardzo mi ciebie brakowało przez ten czas - powiedziała na koniec i uśmiechnęła się, pomimo smutku, jakiego doznała na jego reakcję. Odwróciła się i odeszła, zostawiając go samego. Za plecami usłyszała jak Sasuke schodzi po schodach, ale nie obejrzała się za nim. 
    Szła powoli w stronę swojego mieszkania, coraz bardziej przemarznięta i przygnębiona. Nagła radość z ich spotkania szybko została przysłonięta przez rozpacz, kiedy tylko dostrzegła, że Uchiha nadal nie chce mieć z nią nic wspólnego. To bolało bardziej niż wszystkie rany, które otrzymała od swoich przeciwników. 

__________________

Cześć!
Noo, rozdział długi. Skończyłam, jestem zadowolona z rezultatu. Nie będę się rozpisywała, niech opowiadanie mówi samo za siebie.
Dajcie znać co sądzicie i do zobaczyska!



https://pl.pinterest.com/pin/587649451400279380/


Komentarze

  1. Bomba!!!
    Jego reakcja była jak najbardziej uzasadniona i wyszła idealnie!
    Strasznie żal mi Sakury, reszty współpracowników również, ale na niej najbardziej się to odbiło, co zresztą było wiadome.. Kurde wiedziałam, że zaufanie jej wypomni, no co za dupek, mam tak mieszane emocje co do niego, że szok. Oczywiście mi go żal, furia i wściekłość przysłoniły mu zdrowy rozsądek i myślenie, a jednocześnie tak bardzo chciałabym żeby jej wysłuchał.
    Ich spotkanie na końcu mega mnie ucieszyło, ale gdzieś tam dalej zasmuciło, że ten uparty typ nie chce jej nawet wysłuchać, biorąc pod uwagę, że sama powiedziała, że minął prawie miesiąc. Nie sądziłam, że tak długo będzie się zbierał i dochodził do siebie.
    Cieszę. Się, że będziemy mieli okazję zobaczyć pracę duetu Hyuuga-Haruno, bo jak wcześniej wspomniałam może być to mój drugi ulubiony duet. I gdzieś tam mam nadzieję, że jak Sasek wróci na komendę i zobaczy jak Hyuudze się współpraca z Haruno o układa, to może ogarnie łeb i spuści z tonu. Jedyne czego kurde trochę nie rozumiem to czemu Sakura nie wypaplała mu od razu o nowych aktach, które znalazła w limbo, może to rzuciłoby cień nadziei, może by go zainteresowało i minąłby mu foch, a naszła by chęć na usłyszenie wyjaśnień i gdzieś tam po nitce do kłębka by się porozumieli.
    Podobało mi się podejście i podsumowanie Ino, ma rację, on nie jest dzieckiem i dobrze, że chociaż ona nie będzie się nad nim spuszczać. Martwi się, ale swoją troskę okazuje racjonalnie, to tak bardzo jej pasuje, bardzo miło, że w nienachalny sposób stara się być przyjaciółką i oparciem dla Sakury w tak drobnych sprawach jak chociażby wyciągnięcie jej na zakupy, mam nadzieję, że ta przyjaźń się rozwinie. 😻
    Co do limbo. Szybko zleciało tę parę dni, szkoda mi Kaia, ale tak naprawdę gdyby było mu aż tak źle, to złożyłby podanie o przeniesienie. Albo jestem za bardzo podejrzliwa, albo tylko zgrywa takiego uprzejmego, albo jest aż tak zastraszony przez Madare.
    Madara pojawił się i nie potrzebowałam go dużo w tym rozdziale żeby wiedzieć, że chuja nie lubię. On się nawet odezwać nie musiał, sama swoją postawą gdzieś to ziarno niepokoju w Sakurze zasiał. Gdzieś tam małe podejrzenie miałam, że limbo mogło mieć coś wspólnego z ich śledztwem, ale to przeszło moje oczekiwania! Petarda!!! Nasza Sakura kolejny raz udowadnia, że wcale nie jest gorszą gliną od Uchihy, brawo maleńka! Może być z siebie dumna, bo to ogromny krok w ich śledztwie. Jestem bardzo ciekawa jak na te rewelacje zareaguje Fugaku, bo na jego miejscu to bym wleciała z drzwiami do Madary i mordę mu za te akta obiła.
    Sam wątek jej wejścia do archiwum był tak stresujący, tak mi serce biło jakbym ja tam wchodziła 🙉 świetnie poprowadzony, trzymający w niemałym napięciu zarówno sam początek, jak i wejście do archiwum. Duży plus za takie nieco ostudzenie emocji właśnie przy opisie jej pracy i Kaia, czy podczas obiadów tu z dziewczynami, to z Naruto i Hinata, bo chyba by mi serce nie wytrzymało podczas takiego napięcia od pierwszego do ostatniego słowa. 🙈

    Ogólnie bardzo mi się podoba relacja Sakury z Fumi czy z Juugo. Mimo to, że to tylko ogranicza się do niezobowiązującej rozmowy i wypicia paru drinków, to ma to potencjał na fajną, stałą współpracę, a nawet relacje silniejszą niż tylko znajomość z baru. Co zresztą było widać gdy Sakura podjęła pracę u Juugo, jest lojalny wobec Sasuke, ale wydaje mi się, że odrobinę takiej lojalności w swoim rodzaju, zaufania i sympatii ma również do Sakury. Może to Juugo otworzy mu oczy, skoro Sakury nie chce słuchać, to przy paru drinkach może on coś poradzi?

    Co tu jeszcze... Ah! Riposta Sakury skierowana do Karin odnośnie zapyziałego miejsca pracy. Klasa sama w sobie, aplauz!
    Ciut się zaskoczyłam, że nawet po pijaku jakaś relacja łączyła tą dwójkę, no nikt krystaliczny nie jest, ale z Kaaarin? No proszę. 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Onihime, Królowo komentarzy pod rozdziałami - dziękuję!
      Najpierw odpowiem na Twoje wątpliwości odnośnie tego, że Sakura nie powiedziała Sasuke o tych aktach Itachiego. Pomyślałam, że Sakura, spotkawszy swoją miłość po tak długim czasie będzie wydawała się bardziej szczera, jeśli najpierw wyjaśni mu motywy działania w tajemnicy przed Sasuke. Ona chce, żeby Uchiha dojrzał do tego, żeby im wybaczyć poprzez uzmysłowienie sobie, że naprawdę nie chcieli dla niego źle. Gdyby na wstępie wypaliła, że znalazła utajone akta Itachiego, to Sasuke uznałby to za JEDYNY powód, dla którego wróciłby z powrotem do pracy, a nie o to chodzi. On musi zrozumieć, że ma wokół siebie lojalnych (mimo wszystko) przyjaciół i że w końcu powinien przestać działać tylko na własną rękę. Tak to widzę.
      Madara jest okropny, bo... jest okropny. Karin nigdy nie lubiłam, tak szczerze. Wiem, że odegrała znaczącą rolę w kanonie, ale nie mogłam jej znieść, więc postanowiłam nie zmieniać za bardzo jej charakteru.
      Pisząc wątek o archiwum sama się spociłam :D miałam dużo różnych pomysłów z wykradaniem tych danych, włącznie z włamaniem się do biura Madary. Ostatecznie wymyśliłam coś innego i myślę, że wyszło bardziej, nie wiem, naturalnie.
      To chyba tyle. Dzięki, że czekasz i czytasz!
      Pozdrawiam i do zobaczenia :)

      Usuń
  2. Matko, tak się napaliłam, taki komentarz wystrugalam, że go opublikować nie mogłam, bo był za długi!

    Jestem też bardzo ciekawa jak Sasuke zareaguje na akta wyciągnięte z limbo, bo czuję, że może się jeszcze bardziej odpalić niż przy Poznaniu prawdy o wznowieniu śledztwa. Mając dowody można powiedzieć pod samym nosem mógłby połączyć kropki i dokopać się do zabójcy brata, więc z niecierpliwością będę wyczekiwać tego momentu.
    Nie rozpisuje się dalej, bo zaraz znowu będę musiała ucinać komentarz hahah
    Rozdział był fantastyczny! Naprawdę bardzo zazdroszczę Ci talentu, jest wspaniały! Czekam z na kolejny, życzę Ci dużo weny, do następnego, ściskam! 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Sasuke, Sasuke... Ale nie dziwie się tej reakcji. W końcu to zbyt ważna sprawa dla niego. Poza tym męska duma, powód dla którego wcześniej został usunięty z posterunku i chyba sama świadomość tego, że przyjaciele czy ludzie, na których musiał codziennie polegać, pominęli go. Jakby był tylko przeszkodzą do ominięcia. A przecież to sprawa powiązana z zabójstwem Itachiego... Jakby się nad tym zastanowić, myślę, że 95% osób w takiej sytuacji zareagowałoby podobnie. Tylko może inaczej to okazało. Niemniej jednak uważam, że reakcja Uchihy jest jak najbardziej uzasadniona, a patrząc na mój charakter, to praktycznie by była taka sama.
    Czytając wątek Karin miałam wielkiego banana na buzi, bo naprawdę sobie wyobraziłam to wszystko. Tą zazdrość, docinki, wykorzystanie sytuacji. Wiem, że często ta postać jest ukazywana w niezbyt dobrym świetle, jednak w tym opowiadaniu nie widziałabym jej jako pozytywnej osoby. Obsesja na punkcie Sasuke jest takim troszkę ukłonem albo może spójnością z kanonem. Lubię to!
    Naprawdę myślałam, że podczas przeglądania tych akt coś się wydarzy. Obawiałam się o Sakurę lecz cieszę się, że udało się wszystko i mają możliwość ciągnięcia operacji "chmura" z nowymi poszlakami. Jestem tylko ciekawa, co na to Madara? Tu też wydaje się być bardzo kanoniczny. Super!
    Końcówka cudowna. Chciałoby się jeszcze i jeszcze. Zwłaszcza, że pomimo burzy, która nastała między naszą dwójeczką, mam nadzieję na szybkie rozpogodzenie i nawet malutkie promyki słońca. <3

    No cóż będę czekała z niecierpliwością na kolejny rozdział, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki K.!
      Sasuke dojdzie do siebie i zrozumie, że w pojedynkę świata nie zbawi. Już ja nad tym popracuję!
      Mocno się głowiłam nad tym, jak opisać to ich pierwsze spotkanie po tak burzliwej kłótni. Wariantów jak zwykle było kilka, wybrałam chyba w miarę... rozsądny?
      Fajnie, że tu zaglądasz :) do zobaczenia

      Usuń
    2. Zawsze jestem, czasami z większym opóźnieniem ale jestem :D
      No tak, najrozsądniej z pewnością. Choć chciałoby się więcej i więcej :D

      Usuń
  4. Ah Sasuke, ta nasza drama queen! Rozdział jak zwykle cudowny. Przeczytałam już chwilę temu. Niestety będąc w rozjazdach cieżko było mi się skupić i zebrać, żeby nastukać komentarz.
    Jak Sakura poszła do komisariatu Madary, to myślałam, że będzie to niezły filler. A tu proszę! Jakie istotne wątki dla fabuły. Zaskoczenie totalne. Generalnie uwielbiam to, że za nic nie potrafię przewidzieć co nam dalej zafundujesz w tej historii. Ciągle czuję się zaskakiwana, ale nigdy nie oszukiwana czy głupia, co jest bardzo miłe i jednocześnie trudne do osiągnięcia, więc kłaniam się w pas!
    W sumie intrygujące te informacje o Itachim i Akatsuki. W głowie mam kilka scenariuszy, jak zamierzasz to rozegrać, ale jak pisałam wcześniej, pewnie i tak wymyślisz coś jeszcze innego, co jest zajebiaszcze! Główka pracuje i się nie rozczarowywuje, a ja nie czuje że rymuje hehe xD
    No i Sasuke. Ah ten uparty łoś. Mam ochote skopać mu dupe za to jak traktuje Sakure. Niby jej ufa, niby są partnerami ale nie potrafi pokonać własnej dumy i wściekłości. I nawet nie próbuj go tłumaczyć! Ja wiem. Serio wiem. Po prostu lubię się powkurzać :D Mam nadzieję, że będzie w końcu błagał ją na kolanach o wybaczenie. Przyjdzie z kwiatami w zębach a Sakura uruchomi swój temperament i mu dokopie!
    No i oby nie robił nic nazbyt głupiego wcześniej... A nawet jakby robił to mam nadzieję, że Sakura i Naruto wcześniej się otym dowiedzą i mu pomogą, żeby się nie zabił jak idiota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Sasuke w tej sytuacji patrzę tak: zaufałem, zaakceptowałem jako dobrego glinę nową koleżankę, razem przeszliśmy już przez nie jedno szambo, a ona teraz wywija mi taki numer, twierdząc, że lepiej wie co dla niego lepsze. Też bym była wkurzona, jak napisała K. Zobaczysz, że szybko mu przejdzie :P nie jest przecież głupi facet.
      Dobrze, że potrafię czymś zaskoczyć i nie stałam się już bardzo przewidywalna. Czasami mam już zaplanowany jakiś wątek, ale w ostatniej chwili go zmieniam. Mam wrażenie, że czasami to wychodzi dobrze, a czasami tak sobie.
      W każdym razie super, że czytasz i nadal dzielisz się swoimi odczuciami. To bardzo mnie motywuje i przede wszystkim cieszy, że to co piszę się podoba :)
      Pozdrawiam i do szybkiego następnego!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.