Rozdział trzydziesty piąty

    Na parkingu przed szpitalem stało już kilka policyjnych wozów. Sakura wysiadła w momencie, kiedy Naruto zamykał drzwi od swojego auta.
- Patrole są porozstawiane na granicach miasta z każdej strony - zwrócił się do niej i Sasuke, kiedy szli w kierunku budynku. - Kiba z Akamaru i pozostałymi psami policyjnymi szukają tropu. Trochę krwi się polało po korytarzu, bo Shino i Kakashi nieźle ich pokiereszowali.
- Oby oni wyszli z tego cało - powiedziała Sakura. 
- Specjalnie ściągnęli Tsunade - Uzumaki przepuścił ją w drzwiach na klatkę schodową. Weszli na korytarz, gdzie Shizune i dwóch innych laborantów pobierało próbki krwi pod czujnym okiem Fugaku. Nie było nikogo oprócz nich, co nieco zaskoczyło Sakurę.
- Nie ma więcej funkcjonariuszy? - zapytała Sakura szeptem Naruto. 
- Pewnie przeszukują każdy kąt szpitala - odpowiedział równie cicho blondyn. Podeszli do zatroskanego przełożonego. - Komendancie, czy wiadomo już co z Shino i Kakashim?
- Tsunade Senjuu operuje Hatake - odpowiedział Fugaku. - Shino jest w nieco lepszym stanie. Zajął się nim doktor Yoshida.
    Naruto zerknął na nią z ukosa, a Sakura powstrzymywała się, żeby nie spojrzeć na Sasuke. Imię doktora wywołało już między nimi niemałą kłótnię. Pomimo podejrzeń młodego Uchihy, wiedziała, że Kento jest dobrym lekarzem i że detektyw Aburame jest w dobrych rękach. 
- Jakie są rozkazy? - zapytał Sasuke.
- Uzumaki dołączy do Inuzuki - odpowiedział komendant. - Ty z Haruno jedziecie do brudnej dzielnicy. Masz tam znajomych, może ktoś z ludzi Juugo będzie coś wiedział. Napastników było czterech, wszyscy zostali w mniejszym, lub większym stopniu ranni. 
- Monitoring tym razem działał bez szwanku? - odważyła się odezwać Sakura z nieukrywaną ironią w głosie. 
- Ikabe z Choujim już rozmawiają z ochroną. Za chwilę roześlemy sylwetki napastników. Póki co, wszystkie placówki medyczne zostały poinformowane, żeby zwrócić szczególną uwagę na pacjentów z połamanymi kończynami i śladami pobicia. 
- W takim razie nie ma na co czekać - powiedział Naruto przeczesując ręką włosy. - Zbieram się, będziemy w kontakcie!
    Blondyn pośpiesznie oddalił się korytarzem. 
- Wy też już idźcie - zwrócił się Fugaku do Sakury i Sasuke. 
- Zostaniecie tu sami? - zapytał młody Uchiha wskazując podbródkiem laborantów.
- Neji jest w drodze, nie martw się - uspokoił go ojciec. - Sam zresztą też całkiem nieźle dam sobie radę. 
- To na pewno - Sakura usłyszała jak Sasuke mruknął odwracając się w kierunku wyjścia. Skłoniła się lekko przed przełożonym i pobiegła za partnerem. Kiedy dochodzili do drzwi klatki schodowej, otworzyła się winda i wyszedł z niej Kento w towarzystwie innego lekarza. Miał jeszcze czepek na głowie, więc Sakura zrozumiała, że dopiero co skończył operację. 
- Sakura, i ty już tutaj - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy. Uchiha stanął zaraz obok niej.
- Co z Shino? - zapytał. Kento spojrzał na niego z wyższością i uśmiechnął się dumnie.
- Wyjdzie z tego - odpowiedział. - Został postrzelony w klatkę piersiową. Dwa pociski na szczęście przeleciały na wylot, ale jedna zatrzymała się bardzo blisko serca. Stan jest ciężki, ale stabilny.
- Kiedy się obudzi? - Sakura usłyszała za plecami głos Fugaku. 
- Za dobę, dwie. Dyrektor Senjuu też już kończy z tego co wiem. Sama powie więcej jak już wyjdzie z sali. 
- Dzięki za informację - Sasuke kiwnął głową i minął lekarza. Sakura rzuciła byłemu narzeczonemu przelotne spojrzenie i chciała ruszyć za partnerem, ale Kento zatrzymał ją łapiąc za ramię.
- Dzwoniłem - zwrócił się do niej cicho.
- Nie mam teraz czasu - wyrwała się i odeszła od niego. Uchiha czekał na nią, przytrzymując jej drzwi na klatkę schodową. Ucieszyła się, że powstrzymał się od komentarza, mimo że na pewno słyszał.

- Dziewczyny nie mówiły mi nic o podejrzanych typach w naszej okolicy - powiedział Juugo opierając się o bar. Sakurze ciężko było go zrozumieć przez hałas w klubie, w którym o tej porze było najwięcej imprezowiczów. - Mogę wysłać paru chłopaków w najbardziej szemrane miejsca. 
- Sami nie możemy tam pójść? - starała się przekrzyczeć muzykę Sakura. 
- Złotko - Juugo uśmiechnął się do niej jak do mało rozgarniętego dziecka. - Jeśli chcesz mieć zrobione sito w głowie to śmiało, idź. Nie zawracałbym głowy moim ludziom, gdybym wiedział, że to nie jest konieczne. 
- W takim razie co my możemy w tym czasie robić?
- Jest zaplecze do posprzą... - zaczął mówić, ale spojrzał na Uchihę i urwał. Spoważniał nagle i odchrząknął. - Brudną dzielnicę zostawcie mnie. Dołączcie do swoich.
    Sakura z ulgą opuściła zatłoczone i hałaśliwe wnętrze klubu nocnego. Rozejrzała się po opustoszałej o tej godzinie ulicy. Zastanawiała się, czy powinni teraz z Uchihą dołączyć do Naruto i Kiby, czy może do innego patrolu.
- Mamy zdjęcia - Sasuke stanął na przeciwko niej i przekrzywił telefon, żeby ona również mogła się przyjrzeć. - Nie kojarzę tych mord.
- Przez chwilę pomyślałam, że to może tych trzech, których akurat zamierzamy szukać - powiedziała przyglądając się poszukiwanym osobom. - Co robimy, skoro Juugo nas wygonił?
- Mam pewien pomysł - odpowiedział Uchiha chowając aparat do kieszeni kurtki. - Ciekawy jestem, czy ludzie od Madary nie zaczęli wykonywać jakichś podejrzanych ruchów.
- Chcesz jechać do limbo? - upewniła się, że dobrze go zrozumiała.
- Poobserwujemy ich z bezpiecznej odległości. 

   Sakura ledwo panowała nad przymykającymi się wciąż powiekami. Siedziała rozparta wygodnie na fotelu pasażera. Od godziny razem z Uchihą patrzyli w jednym kierunku - limbo. Wbrew podejrzeniom Sasuke, nie działo się nic podejrzanego. Nikt szczególnie nie kręcił się w pobliżu budynku. 
    Nie odzywali się do siebie, co z jednej strony było jej na rękę. Zamknięta razem z Uchihą w jego aucie, nie miałaby możliwości odseparowania się od niego, gdyby rozmowa ponownie zeszła na temat Kento. Chyba, że po prostu trzasnęłaby drzwiami z drugiej strony i stała na zimnie. Obiecała sobie, że nie odzewie się pierwsza, mając nadzieję, że tym da mu nieco do myślenia i że to on pierwszy ją przeprosi. Sądziła, że wydarzy się to po pierwszych kilkunastu minutach ich wspólnego przebywania w swoim towarzystwie, ale Uchiha najwyraźniej nie zamierzał się wyłamywać. 
- Muszę na chwilę wyjść, bo zaraz zasnę - skapitulowała w końcu. Nie doczekała się odpowiedzi partnera, więc wzruszyła tylko ramionami i wysiadła z samochodu. 
    Poczuła, że było co najmniej kilka stopni na minusie. Śnieg już dawno przestał padać, a powietrze było rześkie. Sakura założyła kaptur na głowę i odeszła parę kroków od pojazdu Sasuke. Chodziła w tę i z powrotem, odpędzając uporczywą chęć zaśnięcia. Wolałaby faktycznie dołączyć do Naruto i Kiby niż sterczeć bez celu przed komisariatem Madary. Na początku uznała to za dobry pomysł, ale monotonność tego zadania sprawiła, że zmieniła zdanie. 
    Wyjęła komórkę z kieszeni płaszcza. Na szczęście Sasuke miał w samochodzie kabel USB i mogła chociaż trochę podładować urządzenie. Włączyła smartfona, wpisała kod PIN i czekała aż poprzychodzą powiadomienia z różnych kanałów. Minęły dobre dwie minuty aż w końcu mogła na spokojnie przejrzeć kto próbował się do niej dobić w tym czasie. Z niezadowoleniem stwierdziła, że Uchiha miał rację - Kento dzwonił do niej nie kilka, ale kilkanaście razy i to musiało spowodować, że telefon się po prostu wyładował. Najnowsze połączenie wykonała do niej Ino. Dla zabicia czasu wybrała numer koleżanki i czekała aż odezwie się po drugiej stronie.
- Ale się dzieje u was! - przywitała ją Yamanaka prawie krzycząc. - Co z Kakashim? Czemu miałaś wyłączony telefon? Do Uchihy nie chciałam dzwonić, bo odpowiedziałby mi jednym słowem.
- Sama nie wiem - odpowiedziała na pierwsze pytanie. - Jak jeszcze byliśmy w szpitalu to jego stan był określany jako bardzo ciężki, ale...
- Poczekaj chwilę - przerwała Ino. Sakura słyszała przytłumione głosy w pomieszczeniu, w którym przebywała blondynka. - Sai właśnie mi powiedział, że operacja Hatake się skończyła. Jest na intensywnej terapii, ale ma się z tego wylizać. Matko, co za ulga.
- To chociaż jedna dobra wiadomość - westchnęła Sakura z poczuciem ulgi. - Telefon mi się po prostu rozładował i nie zauważyłam. Powiedz lepiej co u was.
- Ano - cmoknęła Yamanaka. - Próbujemy dotrzeć do ludzi, wypytywać w rodzinnej dzielnicy, ale nic. Ludzie od których zbierał haracze milczą jak głazy. Pozamykaliśmy kilku i chcemy ich wziąć na przetrzymanie. Razem z Saiem liczymy na to, że w poniedziałek będziemy mogli powiedzieć już coś konkretnego. 
- Bardzo mało było o Kakuzu w aktach Madary. Pewnie wiesz co u reszty zespołów?
- Pewnie, że wiem! Tylko od was cokolwiek wyciągnąć...
    Sakura zaśmiała się do telefonu. Opowiedziała pokrótce koleżance co jej i Sasuke udało się dowiedzieć w sprawie zabójstwa Itachiego. Wolała nie rozgadywać się na chodniku, niedaleko limbo, na wypadek, gdyby jakiś szpicel od Madary mógł akurat się tędy przechadzać. Kilka razy rozejrzała się po ulicy, ale nie zauważyła nikogo podejrzanego. 
- Uchiha pewnie nabuzowany? - zapytała Ino, kiedy Sakura skończyła mówić.
- Nie zauważyłam - odpowiedziała zerkając w stronę jego samochodu. - Chyba bardziej ja się nakręcam. 
- Masz dobre przeczucia co do tego?
- Chciałabym powiedzieć, że tak, ale w przeciągu kilku godzin wszystko potrafi wywrócić się do góry nogami. Niemniej, na pewno jesteśmy bliżej kiedy pracujemy nad tym razem, niż gdy on sam próbował dociekać prawdy. 
- Hoho, jesteście bliżej? - Yamanaka zaczęła się z nią droczyć. 
- Nie tak - obruszyła się Sakura. - To byłby jakiś absurd, naprawdę...
- Dlaczego? - Ino zapytała tak beztroskim tonem, że Sakurę na chwilę zatkało. 
- No... jak to... - wydukała Sakura. - Riko...
- Aha, czyli coś jednak jest na rzeczy! - zaśmiała się koleżanka. - Aj Sakura, czułam, że jesteś tylko taka cicha woda!
- Żadna tam woda! - zestresowała się. Już całkiem przeszła jej ochota na spanie i rozmowę z Ino. Wystarczyło jej, że Hinata wiedziała o skrywanej miłości do Sasuke. Dodatkowe osoby były wybitnie niemile widziane. - Wracam do samochodu Uchihy, bo już zmarzłam. 
- No, no - mruknęła Ino i Sakura bez trudu wyobraziła sobie minę policjantki. - Trzymajcie się i powodzenia. Cześć!
- Cześć.
    Sakura schowała telefon do kieszeni uznając, że rozmowa nie potoczyła się tak, jak początkowo zakładała. Ino zawsze potrafiła wywęszyć jakąś sensację. Nie spodobało jej się, że tym razem ta sensacja dotyczyła jej. Potupała trochę nogami, bo zaczęły jej marznąc stopy. Uznała, że naprawdę wróci już do auta Sasuke na dalsze wspólne milczące obserwacje. 
    Odwróciła się, ale kątem oka złapała jakiś ruch po drugiej stronie ulicy. Zaintrygowana ruszyła w tamtym kierunku. Im była bliżej, tym wyraźniej zauważyła jak ktoś chowa się za automatem z napojami. Sięgnęła do kabury, gdzie miała przypiętą broń. Z ręką na pistolecie powoli pochodziła do maszyny. Kto mógłby się zakradać na posterunek o takiej nieludzkiej porze? Miała nadzieję, że Uchiha obserwuje tę scenę w swoim samochodzie i będzie gotowy w każdej chwili zareagować. Nie myliła się, bo gdy ukrywający puścił się biegiem, Sasuke szybko wysiadł z auta, skutecznie odcinając mu drogę. Sakura dołączyła do nich w momencie, gdy Uchiha trzymał uciekiniera za kaptur kurtki. 
- Haruto - powiedziała zaskoczona. Chłopak był wyraźnie wystraszony, nawet nie próbował się szarpać. 
- To teraz porozmawiamy sobie nieoficjalnie - Sasuke zmusił chłopaka, żeby wykonał zwrot w stronę jego auta. Otworzył drzwi z tyłu i bez pardonu wepchnął go na siedzenie po czym zamknął drzwi. - Jedziemy do Juugo.

- Pytanie będzie krótkie i takiej też oczekuję odpowiedzi - powiedział Uchiha. Siedzieli w kanciapie w klubie Juugo. Było to małe pomieszczenie i jedyny rozpadający się barowy taboret zajmował Haruto. Sakura stała oparta o półkę z wyszczerbionymi szklankami i pustymi butelkami po różnych alkoholach. Sasuke górował nad nią i nad chłopakiem. Wiedziała, że nie powinni przesłuchiwać Haruto bez obecności rodzica, ale sama nie protestowała. To wszystko zaszło zdecydowanie za daleko. Nadal trwała obława, a syn świadka oprócz tego, że ukrywał dowody, to jeszcze skradał się na posterunek Madary, jakby ktoś miał na niego tam czekać. 
- Nic nie powiem - burknął Haruto.
- Z kim byłeś umówiony? - zapytał Sasuke olewając to, co powiedział chłopak. 
- Z nikim - odpowiedział patrząc na swoje buty. Uchiha spojrzał na Sakurę, a ona już wiedziała, że policjantowi zaczyna brakować cierpliwości. Stanęła obok partnera co było utrudnione, bo pomieszczenie było małe, a Sasuke dobrze zbudowany. Praktycznie oparła się o niego prawym bokiem. Powstrzymując galopujące w nieprzyzwoitym kierunku myśli zwróciła się do Haruto:
- Znaleźliśmy nagranie, które zostawił ci ojciec. I parę innych... produkcji filmowych. Oprócz tego, że złożyłeś fałszywe zeznania w sprawie dowodu, to jeszcze kontaktowałeś się z Hiroto. Za to już będzie dwa lata, a my postaramy się, żeby było bez zawiasów. Kogo znasz z tamtego posterunku?
- Nikogo.
  Sakura poczuła jak Sasuke bierze głęboki wdech. Za chwilę mogło się zrobić niebezpiecznie.
- Sprawa jest poważna - przybrała ostry ton. - Dwóch policjantów zostało dzisiaj poważnie zranionych. Trwa obława i  całe miasto jest obstawione policją. Ty w środku nocy, łażąc po jakichś krzakach i chowając się za czym tylko można próbowałeś dostać się na posterunek, gdy dosłownie dzień wcześniej rozmawiałeś z nami. Masz coś wspólnego z ludźmi, który napadli na wysoko postawionych funkcjonariuszy?
- Nie! - krzyknął Haruto gwałtownie podnosząc głowę. - Nic o tym nie wiedziałem!
- To co wiesz, a czego jeszcze nam nie powiedziałeś? - Sakura delikatnie nachyliła się ku chłopakowi, na ile pozwalała jej bliska obecność Uchihy. - To już nie jest poziom twoich wybryków szkolnych. Twój ojciec tajemnice przepłacił życiem. Chcesz podzielić jego los?
- Przede wszystkim to chcę stąd wyjść - Haruto podniósł się, ale Sasuke jednym ruchem usadził go z powrotem. - Nie możecie mnie przesłuchiwać! Powiem...
- Mamie? - prychnął Uchiha. - Czy masz jakichś ważnych znajomych? Może sam komendant Madara?
- Żaden Madara, nie wiem kto to jest.
- Więc kto?
    Chłopak skrzyżował ręce na piersiach i wyraźnie nie zamierzał nic już powiedzieć. 
- Haruno, wyjdź na chwilę - powiedział do niej Sasuke. 
- Uchiha, nie możesz... - zaczęła, ale jej przerwał.
- Będzie na mnie. Wyjdź. 
- Uspokój się...
- Co wy planujecie? - zapytał Haruto przestraszony. Patrzył to na nią, to na Uchihę. - Nie możecie mi nic zrobić. To nadużycie.
- W sumie racja - przytaknął Sasuke. Przecisnął się do drzwi, uchylił je i krzyknął doniośle: - Juugo! Przyjdziesz na chwilę? 
- Uchiha, ja tu biznes prowadzę - powiedział właściciel klubu pojawiając się przy Sasuke. - Mówiłem, że nie mam nic bardziej odpowiedniego. Czego chcesz?
-  Potrzebujemy pomocy osoby, której nie ogranicza blacha policji - wyjaśnił. - Nieoficjalnie nie możemy nic zrobić, ale przypomniałem sobie, że ty znasz kilka fajnych sztuczek wyciągania z ludzi informacji. Masz jeszcze te narzędzia?
    Sakura zauważyła jak Juugo patrzy to na Haruto, to na Sasuke. Zgadywała, że bierze udział w starannie wyreżyserowanym spektaklu Uchihy. Sama prawie się nabrała, a patrząc na minę chłopaka była pewna, że on potraktował wszystko śmiertelnie poważnie. Wiercił się na taborecie z coraz bardziej zrozpaczoną miną. 
- Oo, mogę ich użyć? - ożywił się właściciel przybytku. - Trochę zardzewiały, ale chyba nie ma to żadnego znaczenia, co?
- Żadnego - potwierdził Sasuke. Przywołał gestem Sakurę. - Chodź, nie będziemy przeszkadzali. 
    Ostatni raz zerknęła na przerażonego chłopaka i wyszła za partnerem z kanciapy. Nabrała poważnych wątpliwości, kiedy zobaczyła wesoło kroczącego Juugo ze skórzanym przybornikiem pod pachą. 
- Państwo pozwolą - powiedział uśmiechnięty, otwierając szerzej drzwi. Odwrócił się w ich kierunku. - Wróćcie za dziesięć minut.
    Juugo zamknął się z Haruto w kanciapie. I to zamknął się na dobre, bo Sakura usłyszała jak przekręca klucz w zamku. 
- Nigdzie się stąd nie ruszam - odezwała się do Sasuke. 
- Ja też nie - zawtórował jej Uchiha. - To nie potrwa dziesięć minut. Za dwie Juugo już wyjdzie.
- Nie przeginamy? - zapytała nabierając pewnych wątpliwości. Uchiha uśmiechnął się złośliwie.
- Sama widzisz co się dzieje, kiedy robimy to normalnie, jak należy - opowiedział. - Każdy myśli, że może nas przechytrzyć i cwaniakować, a my jesteśmy ograniczeni, bo obowiązują nas pewne przepisy. Ja nie mam oporów, żeby grać ich metodami. 
    Sakura nie mogła nie przyznać racji partnerowi. Ją również irytowało, kiedy coś, co można było rozwiązać po dobroci, komplikowało się bo przesłuchiwani byli przekonani, że są najsprytniejsi na świecie. 
    Z komórki dobiegł ich przeciągły krzyk chłopaka, który szybko się urwał. Sakura dopadła do drzwi i szarpnęła za klamkę, ale daremnie, bo przecież Juugo zamknął je od środka. 
- Nic mu nie zrobił, spokojnie - podszedł do niej Sasuke. 
- Skąd mam wiedzieć? - rozłożyła ręce. 
    Zamek w drzwiach zgrzytnął i po chwili z pomieszczenia wyszedł właściciel klubu z zakłopotaną miną. 
- Cóż... - zaczął niepewnie. - Strasznie słabe teraz te młode pokolenia. 
- Ale chyba nie umarł? - zapytała przestraszona Sakura. 
- Zemdlał - odpowiedział Juugo. - Zanim jeszcze zdążyłem cokolwiek zrobić. Rozdarł się i zemdlał. Ułożyłem go wygodnie, z nogami w górze. Zaraz się ocknie. 
- Powiedział chociaż cokolwiek? - zainteresował się Uchiha.
- Owszem - uśmiechnął się rudowłosy. - I chyba nie będziesz zadowolony jak ci powiem z kim miał się spotkać ten chłopak.
- Czyli jeszcze mało mieliśmy do tej pory niespodzianek - skomentował niezadowolony Sasuke. Sakura poczuła, że sama zaraz zemdleje. Nagromadzenie informacji i osób biorących w tym wszystkim udział przekraczało jej pojęcie. 

- Ja się już pogubiłam - powiedziała, kiedy z Sasuke siedzieli w kuchni na posterunku. Po nieprzespanej nocy piła kawę, chociaż nie czuła, że przez to mniej chce jej się spać. 
- Wolałbym, żeby to był Madara niż Karin - Uchiha kręcił kółka swoim kubkiem. - Tylko jej brakowało w tym całym gównie. 
- Naruto i Kiba jeszcze nie wrócili - zauważyła Sakura podejmując inny temat. Dopiła resztę kawy i skrzywiła się. - Komendant i Neji też nie. Nikt się z tobą nie kontaktował?
- Przecież siedzimy cały czas razem.
- No tak, tak. Muszę wrócić do mieszkania, przespać się chociaż dwie godziny. Trzeba to wszystko ogarnąć będąc w pełni władz umysłowych.
- To jest ciężka noc - powiedział Sasuke podnosząc się z krzesła. - Wstawaj Haruno, odwiozę cię.
- Ale tym razem obudź mnie, gdybym zasnęła w trakcie jazdy - mruknęła patrząc na niego z ukosa. Zauważyła, że uśmiechnął się delikatnie. Umyła po sobie filiżankę i wyszła z kuchni. Przychodziła już poranna zmiana, na dworze świtało. Sakura potarła nieprzytomnie oczy, spakowała swoje rzeczy do torby i zarzuciła ją sobie na ramię. Czekała aż Uchiha wyjdzie z kuchni.
    Na wydział wszedł Neji i Fugaku. Hyuuga prowadził mocno poturbowanego mężczyznę. Komendant otworzył drzwi do pokoju przesłuchań i wpuścił ich do środka. Sakura podeszła do niego zaintrygowana. 
- Neji złapał jednego - wyjaśnił zanim zapytała. - Naruto i Kiba są w drodze z drugim. Reszty nie udało się dorwać. Jest Sasuke?
- Jestem - młody Uchiha pojawił się znienacka za jej plecami. - Nadal szukają dwóch pozostałych?
- Tak - potwierdził komendant. - Szanse są jednak niewielkie po całej nocy. 
- Jakieś najnowsze wieści o Shino i Kakashim? - zapytała Sakura.
- Aburame już się wybudził. Na Hatake będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. 
    Z salki przesłuchań wyszedł Neji. Kiwnął głową na przywitanie i zwrócił się bezpośrednio do Fugaku:
- Przykułem go do stolika, ale trzeba opatrzeć mu rany. Lepiej też nie zostawiać go samego. Obszukałem go dokładnie, nawet zajrzałem do ust, ale nigdy nic nie wiadomo. Zbiorę najpierw odciski palców. Sakura, masz tusz?
- Mam - odwróciła się i podeszła do swojego biurka. Rozsunęła szufladę i wyciągnęła pudełko z tuszem i blankiet na odciski. Podała koledze. - Ty go tak pobiłeś?
- Kakashi zdążył złamać mu rękę i parę żeber - odpowiedział Hyuuga. - Dobrze, że cię spotkałem. Będę potrzebował twojego udziału w pewnej sprawie.
- Coś związanego z Konan?
- Tak. Porozmawiamy, kiedy już skończę przesłuchanie tego gościa?
- Dobrze - potwierdziła, chociaż mało brakowało, żeby zasnęła na stojąco. Chciała też zobaczyć jak Neji przesłuchuje mężczyznę. 
- Dzięki - powiedział na odchodne. Sakura usiadła na krześle i odłożyła torbę na blat biurka. Nie wiedziała ile jeszcze pociągnie zanim znowu zemdleje. Powinna chociaż zjeść śniadanie i zażyć przepisane leki, żeby znowu nie wylądować w szpitalu. 
    Zajrzała do szuflady w nadziei, że może kiedyś włożyła tam jakieś suchary, albo chociaż orzechy, ale nie znalazła nic do jedzenia. W ręce wpadło jej coś innego: kolczyk, który znalazła jakiś czas temu w archiwum, kiedy szarpała się z metalową szufladą. Wyjęła błyskotkę i uważniej się jej przyjrzała. Do tej pory nie zauważyła, żeby jakaś kobieta na wydziale nosiła taką krzykliwą biżuterię. W każdym razie nie na głównym posterunku. 
    Nagle przypomniała sobie u kogo widziała takie kolczyki. Tak, wybitnie pasowały do tej osoby. 
- Uchiha! - zawołała odwracając się w kierunku, gdzie stał Sasuke. - W sensie... młody. To nie do pana komendancie - dodała, kiedy Fugaku i jej partner jednocześnie na nią spojrzeli. Kiedy Sasuke do niej podszedł podała mu błyskotkę. Przyjrzał się jej z małym zainteresowaniem.
- Jeśli pytasz mnie o zdanie, to wygląda na tandetę - zawyrokował, oddając jej kolczyk. 
- Przecież to nie moje - sapnęła. - Wiesz skąd to mam? Znalazłam w archiwum, a dokładniej w szufladzie, gdzie są akta twoje i Itachiego. 
- I? - zapytał marszcząc brwi.
- Takie same nosi Karin - wyjaśniła. - Duże, błyszczące, tandetne, jak sam określiłeś. I teraz wszystko mi się układa w całość.
- Mów jaśniej - mruknął zniecierpliwiony.
- Siadaj - podsunęła mu nogą jego własne krzesło. Kiedy usiadł przysunęła się bliżej niego i kontynuowała: - Mamy dowód na to, że Karin grzebała w dokumentach twojego brata. Te brakujące załączniki to jej sprawka. Od początku była zamieszana w tę sprawę. 
- Kiedy miałaby to zrobić? - zapytał Uchiha.
- Ino mi opowiadała, jak rok temu przysłali ją do porządkowania starych akt w archiwum - odpowiedziała. - Ponoć narobiła jeszcze większego bałaganu i później ciężko było dojść co do czego. Była wtyką Madary i wiedziała na bieżąco co się dzieje, jakie ty podejmowałeś akcje i ogólnie w jakim kierunku było prowadzone śledztwo. Wszystko się spina. Nadal w tym siedzi, skoro miała się spotkać z Haruto. 
- Kolczyk to żaden dowód... - zauważył Sasuke. - Myślałem też o tym co powiedział chłopak. Twierdzi, że nie wie kim jest Madara, ale miał się spotkać z Karin. Ona do niczego się nie przyzna. 
- Ale obserwować ją możemy. Albo o, wystawić Haruto jako przynętę. Założyć mu jakiś podsłuch i wysłać na spotkanie z nią.
- Jasne, a po pięciu minutach zemdleje ze strachu... Nie, trzeba to dobrze przemyśleć. 
- Nie wiem tylko, czy mamy na to czas - powiedziała Sakura. - Karin jest wredna, ale chyba nie można powiedzieć, że jest głupia.
- Po kolei - Uchiha poprawił się na krześle. - Mamy do sprawdzenia Karin i tych trzech komandosów. Niewykluczone, że to się łączy, tylko musimy rozpracować jak dokładnie. Haruto póki co zostanie u Juugo. Jego matce wciśnie się jakiś kit, nie ma wyjścia. Wypuścić go nie możemy. 
- Zostajesz na przesłuchaniu tego faceta? - zmieniła temat.
- Tak - potwierdził. - A ty?
- Ja też - pokiwała głową. - Chociaż ledwo się już trzymam. 
- Naruto już jest, ale bez Kiby - powiedział wstając z miejsca. Sakura ruszyła za partnerem.

    Zza weneckiego lustra Sakura obserwowała jak w sali przesłuchań Naruto i Neji zasiadają przed dwoma złapanymi uciekinierami. Po chwili dołączyli do niej Fugaku i Sasuke. 
- Dlaczego będą rozmawiali wszyscy razem? - zapytała, bo nie rozumiała takiej decyzji. 
- Chcą wybadać jaką mają pozycję - odpowiedział młodszy Uchiha. - Zobaczymy, który z nich będzie najwięcej mówił, a kto nie uzna za stosowne odpowiadać na głupie, jego zdaniem, pytania. Bardzo łatwo można zweryfikować kto okaże się ważniejszy w grupie. I ten będzie szefem.
- A jak to żaden z nich? - poddała w wątpliwość to, co powiedział jej partner.
- W duecie zawsze ktoś przewodzi - odezwał się komendant. Sakura uśmiechnęła się i spojrzała na Sasuke. Nie miała wątpliwości kto w ich małym zespole uważa się za lidera. 
- Później i tak wezmą ich na osobne rozmowy - dodał Sasuke. - Akamaru złapał trop poza Konoha?
- Tak - Fugaku podrapał się po brodzie. - Możliwe, że będziemy mieli trzecią osobę. 
- Zaczynają - powiedziała Sakura widząc jak Naruto delikatnie pochyla się w stronę mężczyzny, którego przyprowadził. Sasuke włączył głośnik, żeby mogli słyszeć całą rozmowę.  
- Kim dla was jest Kisame? - zapytał wprost Uzumaki. 
- Kolega z wojska - odpowiedział pierwszy, dobrze zbudowany. Jego przyprowadził Neji, był bardzo zapuchnięty na twarzy. Shizune tylko prowizorycznie opatrzyła mu rany, usztywniła połamane kończyny. Ten, którego złapał Naruto był dużo wyższy od swojego kolegi, ale bardziej wątły. Jemu również nie oszczędzono kilku potężnych ciosów w twarz i nie tylko.
- Nie ma waszych odcisków w bazie - odezwał się Hyuuga. - Pomyśleć, że porządni z was obywatele. Nie jesteście z Konoha, więc pewnie przyjechaliście tu za kolegą z wojska. Kto was wpuścił przejściem służbowym na wydział? 
    Sakura spojrzała zaskoczona na komendanta, na co ten tylko pokiwał głową. Do tej pory była przekonana, że weszli głównym wejściem. Tknęło ją bardzo niemiłe przeczucie w związku z tym i miała nadzieję, że bardzo się myli. 
- Może tu zakończmy - mężczyzna, który wypowiadał się wcześniej wstał z krzesła, ale nie mógł się wyprostować, bo ograniczały go kajdanki przyczepione do metalowego stolika.
- Siadaj - Uzumaki pchnął go z powrotem na krzesło. - My decydujemy, kiedy zakończyć. Napaść na funkcjonariusza to parę lat. Zaostrzony rygor oczywiście. Nielegalne posiadanie broni to pięć lat. Twój parszywy ryj to ze dwa lata.
- Przestań się sadzić dupku, nic na nas nie macie.
- Jasne, bo to co zrobiliście dzisiaj w nocy to mało. Wiemy już co nieco o organizacji Akatsuki i to, kto z policji wam pomaga. 
- Gówno wiecie - parsknął mężczyzna.
- Kakuzu, Sasori, Orochimaru, Konan, Kisame i wisienka na torcie, czyli Hidan - wyrecytował Hyuuga. - Deidara wyleciał w powietrze. Pominąłem kogoś?
    Przesłuchiwany zacisnął usta i przez sekundę nerwowo zerknął na kolegę. Naruto i Neji uśmiechnęli się w tym samym momencie. Widocznie zrozumieli coś, czego Sakura jeszcze nie dostrzegła. 
- Wiemy jakim autem przyjechaliście i gdzie został zaparkowany - kontynuował Neji. - Zarejestrowany w Yugakure na niejakiego Masaru Kasai. Który to?
- Ten - Uzumaki wskazał palcem ich rozmówcę.
- Skąd wiedział? - zapytała cicho Sakura zdezorientowana. Miała nadzieję, że to przez zarwaną noc umykają jej szczegóły tego przesłuchania, a nie dlatego, że wyszła z formy. Podparła głowę obiema rękami i patrzyła na to co się dzieje po drugiej stronie szyby jak zahipnotyzowana.
- Sytuacja stała się już dla nich niekomfortowa, dlatego zdradzają się teraz mikrogestami - odpowiedział Fugaku. - Uzumaki dobrze potrafi czytać z ludzkich emocji.
- Ten milczący przewodził całej grupie napadowej - powiedział Sasuke. - Nawet nie zadał sobie trudu, żeby odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie, pomimo że były one skierowanie do nich obojga. Zaciśnięcie ust i szybkie spojrzenie go zdradziło. Trzeba ich rozdzielić, bo nie powie nic przed swoim szefem. 
- Neji, biorę "swojego" i zmieniamy miejscówkę - Naruto zwrócił się do kolegi. Widocznie on też uznał, że najwyższy czas poprowadzić przesłuchanie osobno.
- Sasuke, dołącz do niego - zalecił komendant na co młody Uchiha wyszedł bez słowa. Sakura obserwowała jak jej przyjaciel wyprowadza domniemanego lidera i pozostawia Hyuugę samego z Masaru. 
- Szefa nie ma ma, możesz mówić - zachęcił go policjant.
- To nie jest mój szef - sarknął mężczyzna.
- I tak widać, że stoisz najniżej w hierarchii. Rozumiem, nie chcesz się wychylać, brać na siebie cały ten bajzel. Tyle, że my tak czy inaczej dojdziemy prawdy. Od ciebie zależy na jak długo pójdziesz siedzieć. Bo pójdziesz na pewno.
- Więc chyba nie ma nic więcej do dodania.
- Komendancie... - zaczęła Sakura widząc, że przesłuchanie stanęło w miejscu, ale drzwi do pomieszczenia otworzyły się z rozmachem i wszedł do niech Chouji.
- Wrócił Kiba z Akamaru - powiedział. - Udało się złapać trzeciego. Niestety, ostatni nie żyje w wyniku obrażeń, które zadał mu Shino, a poprawił Akamaru.
- Już idę - zakomunikował Fugaku. Spojrzał przez szybę na Hyuugę i Masaru, po czym zwrócił się w kierunku Sakury: - Trzeba poinformować Nejiego o zaistniałej sytuacji. Tylko głośno, żeby uświadomić naszego gościa, że wyłapaliśmy ich co do jednego. Może podziała to na niego jak kubeł zimnej wody.
    Wszyscy troje opuścili pokój. Komendant i Chouji skierowali się w jedną, a Sakura w drugą stronę. Przeszła do pokoju przesłuchań skupiając na sobie uwagę kolegi i przesłuchiwanego. Podeszła do Hyuugi, który wstał z krzesła i stanął przed nią. 
- Inuzuka przyprowadził kolejnego w stanie ciężkim - powiedziała patrząc bacznie na kolegę. - Czwarty umarł, ale zdążył przed śmiercią podać kilka nazwisk. Dowiedziałam się też od Naruto, że ten, którego on przesłuchuje chce świadka koronnego. 
- Widzisz, każdy ratuje swoją skórę - zwrócił się Neji do mężczyzny. - Dzięki Sakura, my już tu kończymy w takim razie. Daj znać Morino, że niedługo przywieziemy mu kolejną osobę na kwaterę. Do rozprawy tam zostanie.
- Jasne - kiwnęła głową i wyszła. Wróciła do pokoju z którego miała pogląd na przebieg przesłuchania. Czekała z napięciem co teraz się wydarzy.
- Nikt od nas by się nie wysypał - mruknął Masaru.
- No pewnie, że nie - Hyuuga przesadnie i z nieukrywaną ironią potwierdził słowa Masaru. - Przecież na pewno idziecie za sobą w ogień, prawda?
    Mężczyzna zacisnął usta i odwrócił głowę od policjanta. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Neji cierpliwie czekał, stukając końcówką długopisu o blat stolika, co drażniło nawet Sakurę. Nie lubiła jak ktoś tak robił.
- Sasori - odezwał się przesłuchiwany. - Mieliśmy odbić Kisame na jego polecenie. 
- Skąd wiedzieliście na jakim leży oddziale? - zapytał Hyuuga.
- Informacja przyszła z góry. Tak samo jak karta dostępu dla personelu szpitala. 
- Czy Sasori też jest w Konoha?
- Nie - odpowiedział trochę za szybko i za głośno Masaru. Sakura poderwała się z miejsca i ponownie wyszła z pokoju. Kiba rozmawiał z Fugaku przy wejściu do kuchni. Podeszła do nich i powiedziała na jednym wdechu:
- Sasori kręci się gdzieś po mieście. To było jego polecenie, żeby odbić Kisame. Niewykluczone, że znowu spróbuje, tym razem osobiście. 
- Chouji! - zawołał komendant rozglądając się za swoim podwładnym. 
- Idę - odpowiedział Akimichi krocząc w ich stronę z telefonem komórkowym przy uchu. - Tak, tak przekażę. Czekamy, cześć. Mam ważne informacje. 
- Dajesz - zachęcił kolegę Inuzuka.
- Gaara przyjechał ze swoimi ludźmi do Konoha - powiedział Chouji. - W ślad za Sasorim. Kręci się gdzieś w okolicy szpitala. 
- Czyli będziemy mieli trzeciego członka Akatsuki - uśmiechnął się Kiba szeroko. 
- Jeszcze nic nie wiadomo - mruknął poważny Fugaku. - Dopóki Subaku nie przyprowadzi go tutaj za fraki to nie będziemy świętowali. Jak Naruto z Sasuke i Neji skończą przesłuchanie spotkajmy się w salce.

    Sakura siedziała przy biurku jak na szpilkach. Było jej zimno i walczyła ze zmęczeniem, ale nie poszła do domu. Hyuuga dopiero co skończył rozmowę z Masaru, a Naruto i Sasuke z drugim złapanym. Ten, którego przyprowadził Kiba potrzebował szybkiej hospitalizacji, więc nie było mowy o jakimkolwiek przesłuchaniu. Wciąż każdy oczekiwał informacji od Gaary. Komendant siedział w swoim gabinecie, ale jak nigdy z otwartymi drzwiami. 
- Proszę - Neji podsunął jej mały talerzyk z trzema kulkami onigiri. Usiadł na krześle Sasuke z kubkiem aromatycznie pachnącej kawy.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do kolegi. Wyjęła z torby swoje leki i zażyła je popijając wodą. Ze smakiem wgryzła się w przekąskę.
- Mam już sporo informacji o Konan - powiedział wprost Hyuuga. - Wiem gdzie mieszka, z kim się spotyka, gdzie obecnie pracuje. Opływa w luksusy, jest elegancką i wypływową kobietą. 
- To dobrze? - zapytała niepewna jak powinna zareagować. 
- I tak i nie - skrzywił się Neji. - Jest obstawiona z każdej strony. Jej ludzie idealnie zbywają każdego nic nieznaczącego interesanta. Rzecz jasna, nie mogę się przedstawić, że jestem z policji, bo wszelkie drogi zostaną już całkiem zamknięte. Poza tym, myślę, że wszyscy w ich organizacji wiedzą już co się dzieje, począwszy od śmierci Deidary. 
- Zatem w czym ja mogę ci pomóc?
- Konan prowadzi fundację dla kobiet po przejściach. Trafiają tam samotne matki z dziećmi, a czasami po prostu osoby, które doświadczyły przemocy w związku. Przypadki są naprawdę różne. Pomyślałem, że może mogłabyś odegrać pewną rolę, żeby trafić pod opiekę ludzi, który współpracują z nią najbliżej. 
- Mogłabym - Sakura przełknęła spory kęs onigiri. - Trzeba będzie dać znać komendantowi i...
- Sasuke, wiem - przerwał jej. - To jednorazowa sprawa. Nie będę cię odciągał od waszego śledztwa. Potrzebuję kogoś zaufanego do tego fortelu. Z powodzeniem i przekonująco  odegrałaś rolę Riko, więc mam nadzieję, że uda ci się również tym razem. 
- Jak dla mnie okej - uśmiechnęła się doceniona przez kolegę po fachu.
- W takim razie biorę na siebie Fugaku i Sasuke - Hyuuga wstał z krzesła.
- Jasne - Sakura kiwnęła głową i odprowadziła go wzrokiem. Zauważyła jak Naruto i Sasuke wrócili na wydział po załadowaniu ludzi Sasoriego na pakę do więzienia. Uchiha postawił przed nią papierową torebkę zanim jeszcze zauważył, że na talerzu przed nią leżą kulki ryżowe.
- Chyba niepotrzebnie się fatygowałem - mruknął Sasuke i chciał zabrać pakunek, ale Sakura go szybko powstrzymała.
- Zjem! - zapewniła go. - Co do okruszka zjem.
- Neji się tak o ciebie troszczy? - zapytał rozbawiony Uzumaki. Sakura rzuciła szybkie spojrzenie Sasuke, ale on tylko wzruszył ramionami i odszedł w stronę kuchni.
- Miał do mnie sprawę - odpowiedziała przyjacielowi. - Kulturalnie, nie przyszedł z pustymi rękami.
- Powinnaś odpocząć, zwłaszcza po tym jak ostatnio zasłabłaś - teraz Naruto zajął krzesło Uchihy.
- Wszyscy powinniśmy, a widzisz co się dzieje - zauważyła Sakura. - Chciałabym jeszcze poznać Gaarę i zobaczyć jak pracuje.
- Będziesz miała wiele takich okazji - powiedział blondyn. - Podejrzewam, że zostanie w Konoha przez jakiś czas. W końcu bierze aktywny udział w sprawie "chmury".
- Dobry jest? - nachyliła się i zapytała szeptem przyjaciela.
- Bardzo dobry. 
- Lepszy niż nasz komendant?
- Co to za szeptanie po kątach? - odezwał się głos Sasuke za plecami Naruto. - Spadaj na swoje krzesło. 
- Teraz to chyba wszyscy będziemy spadali do salki - Uzumaki gestem wskazał gabinet Fugaku, który właśnie wychodził od siebie. 

- Mam do przekazania same dobre wiadomości - powiedział komendant patrząc na część zespołu "chmury", która została w Konoha. - Kakashi wybudził się godzinę temu. Czeka go rehabilitacja, ale zapewnił mnie, że nadal będzie brał udział w naszym śledztwie dotyczącym Akatsuki. Za dwa tygodnie powinien zostać wypisany ze szpitala. Shino złożył już obszerne zeznania w sprawie napaści. Wszystko pokrywa się z tym, co udało się wam dowiedzieć z dzisiejszych przesłuchań. Pojutrze będziemy podejmowali próbę przeprowadzenia rozmowy z Kisame, chociaż to chyba za dużo powiedziane.
- Kto będzie za to odpowiedzialny, kiedy Shino jest w szpitalu? - zapytał Naruto. 
- Każdy z was jest oddelegowany do swoich spraw, więc Ibiki tymczasowo ugości go u siebie - odpowiedział Fugaku. - Uważam, że doskonale sobie z nim poradzi. Przez kilka dni będziemy gościli u siebie Gaarę w związku z tym, że główny prowodyr odbicia Kisame pojawił się w Konoha. Mam nadzieję, że to już kwestia godzin, kiedy będziemy mogli odhaczyć kolejną osobę z organizacji Akatsuki. Wszystkie informacje przekazywane są na bieżąco Tobiramie. Obito również prężnie działa w zdobywaniu dowodów przeciw Madarze. Spotkamy się całym zespołem w poniedziałek. Sakura, Neji i Sasuke, zostańcie na chwilę.
    Kiedy pozostali wyszli z pomieszczenia komendant zwrócił się do nich rzeczowo:
- W przyszłym tygodniu Sakura przez dzień, dwa będzie współpracowała z Nejim. 
- To twój pomysł? - zapytał Sasuke Hyuugę. Nie uszło uwadze Sakury, że był to dosyć agresywny ton.
- Mój - przyznał niewzruszony Neji. - Chyba nie jest dożywotnio przydzielona do ciebie?
- Ale jest przydzielona do sprawy, którą razem prowadzimy i mamy od cholery roboty - odpowiedział młody Uchiha już wyraźnie zły. - Co to za wymysły?
- Uspokójcie się obaj - przerwał im Fugaku. - Wszystkim nam przyświeca jeden cel: Akatsuki, a wy zdajecie się o tym zapominać. Sasuke, to tylko chwilowa zamiana i ja to w pełni popieram. Sakura również się zgodziła.
- W takim razie na co to zawracanie głowy? - parsknął Sasuke.
- Żebyś był poinformowany - odpowiedziała Sakura. 
- Wspaniale - skwitował komendant. - To wszystko. Wypocznijcie teraz. To była intensywna noc. 
    Fugaku i Neji opuścili salkę. Sakura siedziała z niepewną miną koło opierającego się o parapet Sasuke. Cieszyła się, że Hyuuga właśnie ją poprosił o pomoc, ale widząc reakcję swojego partnera zaczęła się zastanawiać, czy znowu nie robi nic przeciwko niemu. Nie chciała, żeby poczuł się urażony jej tymczasowym "wypożyczeniem". 
- To było nagłe i... - zaczęła, ale jej przerwał.
- Zauważyłem. 
- Och przestań!
    Sakura poderwała się z miejsca. Za szybko, bo zakręciło jej się w głowie, ale nie dała po sobie tego poznać. Odetchnęła i odwróciła się w stronę Uchihy.  
- To źle, że ktoś inny pyta mnie o pomoc? - zapytała wprost. Zanim odpowiedział kontynuowała dalej: - Ja się nie wściekałam, kiedy poszedłeś z Naruto na przesłuchanie. Jest mi miło, że Neji darzy mnie zaufaniem i pozwala być częścią śledztwa, które prowadzi. 
- Nie wściekam się - powiedział Sasuke.
- Więc o co chodzi? 
- Haruno, nie mam ochoty tego roztrząsać. Zamierzam teraz pojechać do siebie i odpocząć. Zbierasz się?
- Nawet nie wiem jak to skomentować - Sakura machnęła ręką i jako pierwsza wyszła z pomieszczenia. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Zdjęła płaszcz z wieszaka i zabrała torbę z  biurka. Pożegnała się ze wszystkimi i wyszła z wydziału. Na zewnątrz posterunku przystanęła na dłuższą chwilę. Teraz już cały czas czuła zawroty głowy i nie była pewna, czy będzie w stanie iść prosto. Wyjęła telefon komórkowy z kieszeni, żeby zamówić taksówkę, ale powstrzymał ją głos Uchihy.
- Przecież zaoferowałem ci podwózkę.
- Chyba moja reakcja była jednoznaczna z tym, że jej nie chcę - powiedziała nawet na niego nie spoglądając. 
- Nie wygłupiaj się - zabrał jej telefon zmuszając ją tym samym do podniesienia głowy. Zauważyła, że nie był na nią zły, ale również wyglądał na bardzo zmęczonego. Dla świętego spokoju postanowiła, że po raz kolejny skorzysta z jego propozycji. Przecież tak bardzo lubiła z nim jeździć.
- Tylko...
- Obudzę cię - zapewnił ją oddając jej komórkę. 

- Haruno - poczuła, jak delikatnie ścisnął jej ramię. Otworzyła ociężałe powieki i spojrzała niewyraźnie na Uchihę. Dopiero po kilku mrugnięciach wzrok jej się wyostrzył.
- Czyli jednak nie udało mi się nie zasnąć - przeciągnęła się na ile pozwalało jej ograniczone miejsce w samochodzie. - Dzięki Uchiha, dobry z ciebie człowiek.
    Sasuke parsknął krótko. Wyjął z kurtki papierową torebkę, którą jakiś czas temu postawił jej na biurku.
- Miałaś zjeść co do okruszka - podał jej pakunek.
- I tak zrobię - zapewniła go, zaglądając do środka. - Moje ulubione tosty. Naruto ci podpowiedział?
- Nie inaczej - potwierdził. - Spotkajmy się popołudniu. Mamy dużo do omówienia.
- Okej, to przyjedź do mnie - Sakura odpięła pas i wysiadła z samochodu. Odwróciła się w stronę kamienicy i zobaczyła, że przy drzwiach wejściowych stoi Kento. Zawahała się przez chwilę i miała ochotę z powrotem wsiąść do auta, ale opanowała się w ostatniej chwili. Przeszła przez ulicę i podeszła do lekarza.
- Kento...
- Posłuchaj - zaczął nerwowo. Sakura widziała, że był bardzo zestresowany. - Nie będę się narzucał, naprawdę. Mam dużo na głowie...
- Powiedz wprost o co chodzi - zniecierpliwiła się. - Zostawiasz mi liściki i kwiaty na wycieraczce, kiedy wyraźnie powiedziałam ci, że nie pojadę z tobą na wczasy. Jeśli masz dużo na głowie, to nie poświęcaj czasu na nagabywanie mnie, kiedy sobie tego nie życzę.
- Uspokój się - warknął, co bardzo jej się nie spodobało. - Chciałem porozmawiać o czymś innym.
- Więc przede wszystkim zmień ton - powiedziała ostro. - Jestem zmęczona i szczerze  mówiąc nie mam ochoty z tobą przebywać.
    Chciała go minąć i wejść na klatkę schodową, ale złapał ją za ramię.
- Kento, naprawdę nie radzę zmuszać mnie do czegokolwiek siłą.
- Naruto często pojawia się w szpitalu. Nadal szukają zabójcy Misaki, czy to w innej sprawie?
- Dlaczego uważasz, że będę udzielała ci takich informacji? - zapytała rozdrażniona. - Masz coś wspólnego z wpuszczeniem tych zbirów na oddział do Kisame?
- Chyba oszalałaś - wydyszał i zbladł. Ścisnął ją mocniej, a Sakura poczuła jak serce zaczyna jej walić jak młotem. Przestraszyła się, że jednak to on ma z tym coś wspólnego, że wplątał się w coś, czego już nie może odkręcić. Jej były ukochany stawał się coraz bardziej nieobliczalny.
- Puść ją - nie zauważyła, kiedy podszedł do nich Sasuke. Napięcie, które narosło można było kroić nożem. Kento odwrócił się powoli w kierunku policjanta z aroganckim uśmiechem na twarzy.
- Ochroniarz przyszedł? - zapytał złośliwie. Sakura wyrwała swoją rękę z jego uścisku i stanęła obok Uchihy czując się przy nim bezpieczniej.
- Opanuj się - powiedział Sasuke marszcząc brwi. - Za zakłócanie porządku publicznego też można pójść na czterdzieści osiem i badania na narkotyki przy okazji zrobić.
- Jasne Uchiha, zamknij mnie - prychnął lekarz. - I udowodnij, że coś brałem. Nie bądź śmieszny. Poza tym, to nie są twoje sprawy.
- Heroina, czy metaamfetamina? - drążył dalej Sasuke niezrażony zachowaniem Kento. - Jeden telefon i mogę tak ci zrobić koło dupy, że na salę operacyjną nie wejdziesz już do końca życia.
- Chyba na za dużo sobie pozwalasz. Grozisz mi?
- Tak. Spadaj stąd.
- Ależ sobie anioła stróża przygruchałaś Sakura - zadrwił lekarz patrząc jej w oczy. Schodząc po stopniach specjalnie otarł się o nią. Uchiha odprowadził go wzrokiem, ale ona nie śmiała nawet się ruszyć. Czuła, że zaraz spali się ze wstydu i rozpłacze jednocześnie.
- W porządku? - Sasuke nachylił się ku niej. Spuściła wzrok i kiwnęła tylko głową. - Wejdźmy - zaproponował.
    Otworzył przed nią drzwi i razem weszli na górę do jej mieszkania. Sakura rzuciła płaszcz i torbę na fotel i pełna wyrzutów sumienia spojrzała na partnera. 
- Przepraszam - wyrzuciła z siebie.
- Nie ty powinnaś przepraszać - zauważył Sasuke. - Zastanów się poważnie, czy tego nie zgłosić.
- Naprawdę uważasz, że bierze prochy? - zapytała zdruzgotana.
- Tak - potwierdził krótko.
- Nie wytrzymam - jęknęła i usiadła na sofie. Podparła głowę rękami, jakby to mogło zatrzymać natłok myśli w jej głowie. Musiała podzielić się swoimi podejrzeniami z partnerem, co jeszcze bardziej mogło pogorszyć sytuację Kento.
- To nie twoja wina - powiedział siadając obok niej. - Nie przejmuj się niepotrzebnie. 
- W tym wszystkim jest coś jeszcze gorszego.
- To znaczy?
    Uniosła głowę i spojrzała na niego. Czekał, nie poganiając jej. Widocznie widział, że było jej ciężko. 
- Tylko przeczucie, ale tłucze mi się w głowie od nocy - zaczęła wyłamując sobie z nerwów palce. - Obawiam się, ze Kento jest zamieszany w tą akcję z Kisame. 
- W jaki sposób? - zainteresował się.
- Masaru powiedział, że karta dostępu "przyszła z góry" - zrobiła cudzysłów palcami przy ostatnich dwóch wyrazach. - Bardzo się wzburzył kiedy o to zapytałam. Wypytywał o obecność Naruto w szpitalu... Jakoś wszystko mi się skleja w całość.
- Nie pomyśl, że się czepiam, ale jeszcze wczoraj zrobiłaś mi awanturę, że on nigdy nic złego nie mógłby zrobić, jest nieszkodliwy i tak dalej.
- W takim razie dzisiaj przyznaję, że miałeś rację. Niechętnie, ale tak. 
- Co chcesz z tym zrobić?
- Chyba najrozsądniej będzie porozmawiać o tym z Naruto i Kibą - zaproponowała. - Oni prowadzą śledztwo związane z Orochimaru, są częstymi gośćmi u Tsunade. Chociaż z drugiej  strony, jeśli to dotyczy Kisame...
- Uważam, że Uzumaki będzie najodpowiedniejszą osobą - powiedział Sasuke. - Również dlatego, że zna go dosyć długo.
- I nie znosi jak nigdy nikogo - dodała Sakura. - Obym się co do tego myliła.
- Prawdopodobnie się nie mylisz - westchnął Uchiha i popatrzył na nią uważnie. - Masz dobrą intuicję.
- To jakiś koszmar - wstała z sofy, żeby nie zauważył jak zaszkliły się jej oczy. Zaczęła mieć wyrzuty, że wcześniej nie zauważyła nic dziwnego w zachowaniu Kento. Że nie dała sobie nic powiedzieć, nawet kiedy Naruto i Sasuke dawali jej do zrozumienia, że coś jest nie tak. Jeśli lekarz faktycznie jest zamieszany w akcję odbicia Kisame i tym samym napaścią na Shino i Hatake? Czy mogła temu wcześniej zapobiec?
- Haruno - usłyszała głos Sasuke za plecami. Odwróciła się powoli w jego stronę i zadarła głowę do góry. Czemu jego obecność tak bardzo koiła jej nerwy? - Mówiłem ci już kiedyś: przestań się martwić czymś, na co nie masz wpływu. To dorosły człowiek. Jeśli się w coś wpakował, to tylko na własne życzenie. Nie odpowiadasz za jego decyzje.
- Wiem - pociągnęła nosem. - Jestem już bardzo rozdrażniona i chyba wszystko biorę teraz do siebie. I tak za długo to wszystko ciągnęłam.
- Wyluzuj trochę - polecił jej łagodnie. - Spotkamy się jutro i pomyślimy co dalej.
- Ale przecież dopiero południe - powiedziała. - Niepotrzebnie nasiałam paniki. Dobra, to przesuńmy spotkanie na wieczór. O, może zapytam Naruto, czy będzie miał czas?
- Dobrze - zgodził się. - W takim razie do później.
- Uchiha - zatrzymała go, kiedy już się odwracał. - Dzięki za to, co zrobiłeś. 
- Spoko - machnął ręką, jakby to było nic.
    Odprowadziła go do drzwi. Wolałaby, żeby jeszcze z nią został, ale nie miała prawa go o to prosić, poza tym nie chciała wykorzystywać jego dobroci. Podejrzewała, że gdyby go o to zapytała, to by się zgodził.
- To do później - pożegnał się.
    Pchnięta jakąś niewidzialną siłą i impulsem, wspięła się na palce, złapała go obiema rękami za poły kurtki i delikatnie pociągnęła w dół. Zaskoczony jej działaniem nachylił się, a ona cmoknęła go w policzek. Kiedy dotarło do niej co zrobiła, nagle zabrakło jej tchu.
- Przepraszam - wyszeptała. 
- Pójdę już, zanim się na mnie rzucisz - uśmiechnął się krzywo, co bardzo ją zaskoczyło. Nie był zły? Zniesmaczony? Rozczarowany jej zachowaniem?
- N-nie chciałam się na ciebie rzucać - wyjąkała.
- Mhm - mruknął i pociągnął za klamkę. Wyszedł z mieszkania pozostawiając ją oniemiałą. Sakura dotknęła ręką czoła, było gorące. Odwróciła się na pięcie i udała się do łazienki. Zimny prysznic na początek powinien przywrócić jej zdolność myślenia.

    Po przespaniu paru godzin Sakura odzyskała trzeźwość umysłu. Starała się za bardzo nie rozmyślać o Kento i Sasuke. Ten pierwszy był już dawno u niej spalony jako człowiek, a Uchiha i tak był zajęty. Mogła go sobie całować w policzki, ale to nigdy nic nie będzie znaczyło w jego oczach. 
    Przygotowała skromny posiłek na wizytę kolegów z pracy. Nie był to kunszt sztuki kulinarnej jak u Hinaty, ale przynajmniej nie przyjmie gości z pustymi rękami. Tak też mogła się odwdzięczyć za pomoc i troskę jaką okazywali jej zwłaszcza w ostatnim czasie. 
    Dzwonek do drzwi oznajmił przybycie pierwszego gościa. Sakura odstawiła imbryk z herbatą na stół i poszła otworzyć. Ucieszyła się, kiedy okazało się, że jako pierwszy przyszedł Naruto. Pozwoliło jej to uniknąć kolejnych niezręczności pozostania z Sasuke sam na sam, po tym jak go niemalże napastowała. 
- Co tak super pachnie? - zapytał Uzumaki od progu. Sakura zabrała od niego kurtkę i powiesiła na wieszaku.
- Nie chciałam, żebyśmy rozmawiali na sucho - uśmiechnęła się do przyjaciela. Wskazała mu ręką krzesło przy stole. - Wprawdzie z gotowaniem daleko mi do twojej żony, ale wykorzystałam w większości to, co przywieźli mi rodzice. Ty prosto ze służby?
- Nie - pokręcił głową nalewając sobie herbaty do filiżanki. - Byłem w domu, ale Hinaty nie było. Po pracy pojechała spotkać się z Hanabi. 
- Więc wciągnąłeś tylko ramen instant? - domyśliła się.
- Nie oceniaj - mruknął. - Co to za ważna sprawa, że aż spotykamy się we trójkę?
- Poczekajmy na Uchihę - odpowiedziała wymijająco podsuwając mu talerz ze smażonymi krewetkami. 
- Wygląda mi to na jakąś naradę - zażartował blondyn.
- Po części tak to można nazwać - przyznała. Głośne pukanie przerwało ich rozmowę. Wpuściła Sasuke do środka i tak jak od Naruto, zabrała jego kurtkę.
- Jakaś impreza nam się szykuje? - zapytał podchodząc do stołu.
- Siadaj, nie marudź - odezwał się Uzumaki z pełnymi ustami. 
- Pomyślałam, że tak będzie się milej rozmawiało - usprawiedliwiła się Sakura. - Zaparzyć ci kawy? - zwróciła się bezpośrednio do Uchihy.
- O tej porze herbata wystarczy - odpowiedział odsuwając sobie krzesło. Sakura nalała naparu do filiżanki i podała partnerowi. - Dzięki.
- To o co chodzi? - podjął ponownie Naruto patrząc to na nią, to na przyjaciela.
    Sakua odchrząknęła i opowiedziała o podejrzeniach, jakie ma wobec Kento. Zaczęła od tego, co powiedział Masaru na przesłuchaniu z Nejim, a zakończyła na nieprzyjemnym zdarzeniu do jakiego doszło przed kamienicą z udziałem lekarza. 
- Nie jestem jakoś przesadnie zdziwiony - powiedział Naruto, kiedy skończyła mówić. - To znaczy, nie jestem zdziwiony, że stał się ćpunem i bandytą w jednym, bo zawsze był dla mnie podejrzanym typem. Wkurza mnie, że cię nachodzi. 
- Zostawmy to narazie - zaproponowała Sakura. - Ty z Kibą teraz prześwietlacie szpitale w których kiedyś pracował Orochomaru. Wydajecie się nam odpowiednim duetem do przyjrzenia się Kento. Co sądzisz?
- Cóż... - Uzumaki podrapał się po głowie. - Mieliśmy powiedzieć wam o wszystkim w poniedziałek na spotkaniu, ale okoliczności wymagają, żebym uchylił rąbka tajemnicy. 
    Sakura mimowolnie nachyliła się ku przyjacielowi, żeby chłonąć każde jego słowo. 
- Może już słyszeliście, ale Tsunade studiowała na tym samym roku co nasz niesławny gad - podjął ponownie blondyn. - Zgodnie z aktami, Orochimaru długo pracował w szpitalu głównym. W tym samym czasie był też wykładowcą na uniwersytecie medycznym. Udało nam się dotrzeć do kilku jego studentów, w tym jednego bardzo interesującego. Z naszego punktu widzenia oczywiście.
- Ale chyba nie Kento? - zapytała Sakura. - On kończył medycynę jak o Orochimaru krążyły już tylko legendy.
- Sakura, przecież nie użyłbym określenia "interesujący" w stosunku do Kento - Uzumaki uśmiechnął się zadziornie w jej stronę. - Chodzi o Kabuto Yakushi. To był jego najlepszy student, któremu poświęcał bardzo dużo czasu i otworzył mu drzwi kariery rekomendując go najpierw na najlepszy w kraju staż, a później rezydenturę.
- Tsunade go przyjęła mimo, że wiedziała o jego powiązaniu z Orochimaru? - zdziwił się Sasuke. 
- Kiedy zaczęły się problemy z doktorem Namada potrzebowała na szybko zastępstwa - wyjaśnił Naruto. - Zaczął pracować, zbierał dobre opinie i nie było się czego doczepić. Niestety do czasu, bo coraz częściej zdarzały się jakieś nieprzewidziane zgony, zawsze opisywane jako powikłania, nawet przy błahych i rutynowych zabiegach. Yakushi zaczął gromadzić wokół siebie młodych, ambitnych lekarzy i pielęgniarki. Wyjazdy na renomowane wykłady, sympozja i inne spotkania. Tsunade przyznała, że obawia się, że zacznie tracić ludzi.
- W jakim sensie? - nie zrozumiała Sakura.
- Ano w takim, że gdyby zdecydowała się rozwiązać umowę z Kabuto, to za nim pójdą dobrzy fachowcy - odpowiedział. - Więc postanowiła go zatrzymać i mieć oko na to, co się dzieje w jego otoczeniu. I teraz właśnie dochodzimy do tematu Kento. 
    Sakura w narastającym napięciu, zaczęła drapać się po dekolcie. Bała się usłyszeć nowych rewelacji o byłym narzeczonym. 
- Senjuu określiła go jako zbyt ambitnego - kontynuował blondyn. - Stał się dosłownie cieniem Kabuto i nie uznaje żadnych innych autorytetów. Z miłego, godnego do poświęceń lekarza zrobił się arogancki i opryskliwy. Zaczęliśmy się z Kibą zastanawiać, czy istnieje jakieś powiązanie Orochimaru-Kabuto-Kento.
- Ale poczekaj - wtrąciła Sakura. - Powiązanie, czyli masz na myśli wszystkie okropieństwa, których dopuszczał się Orochimaru? Że Kabuto i Kento kontynuują jego zbrodniarskie praktyki?
- To są nasze podejrzenia - przyznał bez ogródek Naruto. 
- Przepraszam na chwilę - Sakura wstała od stołu i na miękkich nogach przeszła do łazienki. Podeszła do umywalki i odkręciła kurek z zimną wodą. Ochlapała twarz i wytarła w ręcznik. Przysiadła na krawędzi wanny i odetchnęła głęboko. Miała pustkę w głowie. Czy była jeszcze jakakolwiek szansa, że to wszystko okaże się tylko bezpodstawnymi przypuszczeniami?
- Sakura, w porządku? - usłyszała przytłumiony głos Naruto za drzwiami.
- Już wychodzę - odwiesiła wilgotny ręcznik i wyszła. Stanęła twarzą w twarz z zatroskanym przyjacielem.
- Posłuchaj, nie mamy żadnych dowodów - zaczął, ale mu przerwała:
- Naruto. Proszę, zrób wszystko, żeby się dowiedzieć, bo oszaleję, kiedy pozostanę w tej niepewności. Pomogę ci, zrobię co tylko będę mogła.
- Uspokój się - powiedział łagodnie Uzumaki. Chwycił ją za ramiona i spojrzał jej prosto w oczy. - Obiecuję ci, że się tym zajmę, dobrze? Lepiej, żebyś nie brała w tym udziału ze względu na waszą przeszłość.
- Ale niczego przede mną nie ukrywaj.
- Znasz mnie.

    Naruto wcześniej opuścił mieszkanie Sakury, ponieważ miał odebrać Hinatę ze spotkania z siostrą. Sakura została sama z Sasuke, który odkąd Uzumaki przekazał im wszystkie rewelacje, siedział milczący. Cieszyła się z jego obecności, bo bardziej niż zwykle nie chciała zostawać teraz sama. Skończyła znosić puste naczynia do kuchni, kiedy Uchiha stanął obok niej.
- Pomogę ci - zaproponował. Sakura zmywała, a on wycierał. Przypomniało jej to o pewnym zdarzeniu do którego doszło w mieszkaniu Uchihy, kiedy pomagała mu ogarniać po imprezie. Uśmiechnęła się do siebie na to wspomnienie. - Humor ci wraca? - zagadnął, widząc jej reakcję.
- Bardzo bym tego chciała - odpowiedziała, podając mu ostatni półmisek. Uchiha wytarł do sucha i oddał jej z powrotem. Sakura włożyła naczynie do szafki i oparła się biodrem o zlew. - Nie zauważyłeś, że mam zmywarkę?
    Uchiha parsknął śmiechem i odłożył ścierkę na blat.
- Wyraźnie wracasz do formy - stwierdził. 
- Staram się - mruknęła. - Mieliśmy porozmawiać o Karin i tych byłych komandosach. Mamy pełno swoich spraw, a czas zleciał na...
- Jutro tez jest dzień. Pójdę już.
- Nie odprowadzę cię do drzwi. Poobserwuję z progu kuchni.
- Jakieś nowe zwyczaje? - zdziwił się.
- Chcę uniknąć niezręczności - przyznała ze wstydem. Odwróciła od niego głowę, rozglądając się po kuchni za nie wiadomo czym. - Jeszcze raz za to przepraszam. To było takie lekkomyślne i nieodpowiedzialne.
- Znowu przejmujesz się głupotami - westchnął i nachylił się w jej stronę. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, poczuła na policzku jego wargi. Cmoknął ją krótko, tak jak wcześniej ona jego. - Teraz jesteśmy kwita. Do jutra, cześć.
    Zostawił ją w kuchni osłupiałą z wrażenia. Słyszała jak zamknął drzwi z drugiej strony, ale jeszcze przez chwilę nie ruszyła się z miejsca. Położyła dłoń na piersi i miała wrażenie, że jej serce właśnie tańczyło kankana.


___________________

Cześć!
Mam poczucie, że wyszło dobrze i jako tako przyzwoicie. Jestem zadowolona. W następnym rozdziale już hucznie zapowiadany bal! A potem już z górki i nieuchronnie będę się zbliżała do zakończenia tej opowieści. 
Ale póki co, niech chwila trwa!
Dajcie znać co sądzicie. 
Pozdrawiam wszystkich czytelników i do następnego!






https://www.deviantart.com/kanzzzaki/art/I-want-to-see-you-540711439


Komentarze

  1. Nawet nie wiem co napisać, jak zacząć. To taka petarda, że słów mi brak. 🤯

    Akcja tak pędzi do przodu, że moje serce chyba tego nie wytrzyma! Jak dobrze, że Kakashi i Shino wyszli z tego cało, mogę odetchnąć z ulgą!
    Dobra, po kolei, bo nie wiem od czego zacząć, ten rozdział zrobił na mnie takie wrażenie, że ciężko mi złożyć zdanie, uwierz mi! Chciałabym się odnieść sensownie do każdego wątku, a nie mogę nawet w myślach sobie tego ułożyć hahahha.
    Zabawna akcja u Juugo i zwątpienie Sakury czy młodego nie zabił, świetnie pokazany hamulec w stosunku do Sasuke, nawet jeśli niby nie chciał nic mu zrobić, to widać, że szanuje, bierze pod uwagę jej zdanie, studzi się. Coś pięknego, no i jak naszą prawą policjantkę w ciula zrobili. 🥰
    Duży plus za powrót do współpracy z Nejim i już jest ta złość, zazdrość Saska o partnerkę, to takie kochane i słodkie! A jak śniadanie od nich dostała to aż takie oooooo zrobiłam. No jejku!! Piszczę jak głupia!
    Zajebista akcja pod kamienicą Sakury, kur... Tak się cieszę, że Sasuke na to trafił i nasza mała przejrzała na oczy! Co do Kento to coś czułam, że może być umoczony. 😎Mam nadzieję, że na grubo i Sasuke będzie miał okazję mordę mu oklepać. 🤭 Żal tylko tej Sakury, bo będzie się obwiniac z jakim człowiekiem była, jakiego człowieka darzyła uczuciem i że wcześniej nie wiedziała, że może być do tego zdolny. Znam to z autopsji i już jej współczuję. 🥴
    To jak dała mu buzki w policzek! Jaaaaaaaaaaaaa! Chyba mnie sąsiedzi słyszeli. A jak on dał jej buzki w policzek!!! Cały blok mnie słyszał! Tyle emocji, że ja nie mogę, nie wyrobię hahahah.
    Rozwija się nasza parka, jestem tak Cholernie ciekawa balu i kiedy w końcu Sasuke zerwie z Riko. No coś bym jeszcze napisała, to czegoś się odniosła, ake jeszcze buzuja we mnie wszystkie emocje i nie chce pisać głupot bezsensownych. Ale musisz wiedzieć, że mi się podobał jak cholera, co za sztos, petarda i i i i coś pięknego! Niesamowite jest to jak potrafisz zbudować napięcie i na czas czytania przenieść nas w inny świat! To wspaniałe, dziękuję Ci za to.
    Smuteczek, że powoli będziemy się zbliżać do końca opowiadania... Nie wiem co wypełni pustkę w moim sercu po zakończeniu tego dzieła. :(
    Czekam już bardzo mocno niecierpliwie na kolejny, życzę Ci dużo weny, do następnego, ściskam!! ❤️❤️
    No piękny, bomba rozdział. ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział przypadł Ci do gustu. To miłe czytać, że czekasz, że przeżywasz wszystko z bohaterami no i ze mną też. Złapię chwilę odpoczynku i cisnę dalej. Pisanie sprawia mi przyjemność, a jeszcze więcej radości i motywacji czerpię czytając wszystkie komentarze, w tym Twoje, niezwykle rozwinięte :)
      Dziękuję, że ze mną tu jesteś, dopingujesz i motywujesz :)
      Do zobaczenia!

      Usuń
  2. Niestety nie rozpiszę się jak poprzedniczka, bo rozdział przeczytałam niemal od razu po publikacji, a do komentarza zabrałam się dopiero teraz (przepraszam!), jednak chciałam dać znać, że jestem, żyję, czytam i absolutnie podziwiam to jak pędzisz z kolejnymi rozdziałami.
    Akcja się rozpędza, coraz więcej rzeczy się klaruje, a jeszcze więcej pozostaje do wyjaśnienia! Uwielbiam te historię, czytam ją nieodrywając się nawet na minutę, a i o oddychanie czasem nie łatwo xD
    Piszczałam jak pojebana (sama nie wiem czy kibicując, czy może pełna przerażenia) kiedy Sakura dała Sasuke buziaka. Gdy sytuacja się odwróciła już nawet nie miałam siły na to. Jestem mega ciekawa co właściwie kombinujesz z tą dwójką.
    A co do Kento, no ja wiedziałam, że coś z nim nie tak! Czułam to od samego począteczku!
    Zmartwiłaś mnie, że zbliżamy się do końca. Ja nie chcę końca! To jest tak dobre, że mogłoby być tasiemcem na setki rozdziałów!
    Pozdrawiam i czekam (nie)cierpliwie na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że trochę się już martwiłam nie widząc Cię tu, w tej sekcji. Super, że jeszcze czytasz :D
      Kento chyba u wszystkich wzbudzał podejrzenia - ciemny typ! Jego wątek będzie jeszcze rozwinięty, to na pewno. Obiecuję, że niedługo też wątek miłosny między Sakurą, a Sasuke wejdzie na nowe tory. Mam coś przygotowanego na tę okazję i mam nadzieję, że nie zawiodę na tym polu.
      Pozdrawiam również i do zobaczenia!

      Usuń
    2. Ojej miło mi! No i trochę głupio, że na mnie czekałaś. Ostatnio jakoś ciężko zabrać mi się za komentowanie tuż po przeczytaniu xD Ale obiecuję poprawę!

      Usuń
  3. Ta relacja naszej policyjnej parki jest taka kochana <3 Rozpływa mi się serduszko. I te buziaczki, ach <3
    Mam nadzieje, że Kakashi i Shino wyjdą z tego. Współpraca z Nejim też się dobrze zapowiada :D
    Kento to jest książkowy psychopata i od razu wyczuwałam w nim złą aurę. Tragedia.

    Nic mi nie pozostało więcej, więc czekam na następny rozdział niecierpliwie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć K.! To ja już zbiorczo odpiszę na wszystkie Twoje komentarze. Fajnie, że jesteś, bo za Tobą też się tu rozglądałam. I zaintrygowałaś mnie zdaniem, że z bloggerem Ci teraz nie po drodze. Były jakieś zmiany o których nie jestem świadoma? Mogłabyś rozwinąć myśl?
      Relacje się budują, będzie ich coraz więcej i będą coraz bardziej... hm, chyba zacieśniane to najodpowiedniejsze słowo. Zabieram się za pisanie, bo trochę ostatnio przymarudziłam (gorąc odbiera mi jasność myślenia, ale już koniec z wymówkami).
      Czekam również na nowe rozdziały na Twoich blogach!
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Z Bloggerem mi nie po drodze, bo niestety miałam lekkie zawirowania i wyjazdy. W dodatku pochłonął mnie Wattpad, na którego przeniosłam część opowiadań i tworzę też nowe. Co do moich blogów, to powoli, pomalutku staram się zebrać do pisania, lecz nie mogę niczego obiecać. Na pewno mnie rozumiesz :)

      Cieszę się w takim razie i trzymam kciuki za kolejne rozdziały <3

      Usuń
  4. Cześć! Daję znać, że rozdział się pisze, chociaż idzie opornie. Postaram się skończyć w tym miesiącu, ewentualnie na początku września. Mam nadzieję, że czekacie i bardzo Wam za to dziękuję!
    Bez odbioru

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.