Rozdział czterdziesty piąty

    Na początku wystraszyła się, bo nie mogła złapać tchu. Pielęgniarka, która akurat była w pokoju szybko zareagowała.
- Spokojnie, muszę usunąć rurkę i będziesz mogła sama oddychać - nachyliła się nad nią i sprawnie pozbyła się sprzętu do inhalacji. Sakura rozkaszlała się czując nieprzyjemny ból i pieczenie w gardle. - Tu masz wodę - kobieta podała jej kubek ze słomką. - Pij powoli. 
    Czuła jak chłodna woda cudownie nawilża i łagodzi pragnienie. Była oszołomiona i strasznie skołowana. Miała takie wrażenie, jakby ciało nie należało do niej. Wodziła wzrokiem za pielęgniarką, która krzątała się wokół jej łóżka. Zauważyła, że na parapecie stoją kwiaty: kosmosy w doniczce. Po tym i po przyjemnym wystroju sali poznała, że nie jest już w kryjówce Akatsuki, ale w normalnym szpitalu.
- Powiadomię lekarza, że się wybudziłaś - odezwała się ponownie pielęgniarka i wyszła z pomieszczenia.
    Sakura została sama z dźwiękiem aparatury medycznej. Nie docierało do niej, że jest już w bezpiecznym miejscu, że nic jej nie zagraża i nikt nie będzie ją okładał po twarzy, czy kaleczył ciało. Była oszołomiona i nie potrafiła określić jakie emocje jej teraz towarzyszą. Może rozmowa z lekarzem lepiej pozwoli jej zrozumieć obecne położenie, zwłaszcza jeśli chodzi o stan zdrowia. Zdawała sobie sprawę, że rekonwalescencja potrwa długo, ale mogła się w tym temacie zaskoczyć pozytywne, albo negatywnie. Znowu musiała czekać na to, co będzie dalej. Przyzwyczaiła się do tego.

- Byłaś w śpiączce przez dwa tygodnie - powiedziała Tsunade. Siedziała na krześle przy łóżku Sakury. - Ciężko mi to mówić jako lekarzowi, ale cudem cię uratowaliśmy. Dwa razy zatrzymałaś nam się na stole. Masz bardzo rozległe obrażenia: złamania żeber i oczodołów, rany cięte, naruszony poważnie mięsień na udzie, obite nerki, powybijane palce u rąk. Rana na brzuchu była śmiertelna, dlatego powiedziałam, że cudem się udało.
- Wrócę do pełnej sprawności? - zapytała zachrypnięta Sakura. 
- Cóż... - westchnęła Senjuu. - Osobiście uważam, że jeśli przetrwałaś do tej pory, to poradzisz sobie z dalszą rehabilitacją. To niestety potrwa i nie licz na to, że będzie to pół roku, a nawet rok. Pod kątem medycznym zrobiliśmy wszystko, żebyś przeżyła. Reszta zależy od ciebie. 
- Co z dziećmi? - serce ścisnęło się jej na samą myśl o tych dzielnych maluchach. 
- Fizycznie wszystko w porządku - odpowiedziała Tsunade. - Tylko Minoru wymagał nastawienia paru kości, ale poza tym szybko doszedł do siebie. Dzieci wróciły do placówek z których zostały zabrane i obecnie są pod opieką psychiatrów i psychologów. 
- Ile zginęło?
- Trójka najmłodszych. 
    Sakura pokiwała tylko głową. Żałowała, że nie udało się pomóc wszystkim. Może, gdyby wszystko lepiej zaplanowała...
- Gdyby nie ty, to nie przeżyłoby żadne z nich - odezwała się dyrektorka trafnie wyczuwając jej nastrój. - Minoru nie chciał odejść od tych drzwi, kiedy dowiedział się, że tu leżysz. Teraz czas, żebyś zadbała o siebie. Jutro rano przyjdzie do ciebie psycholog. Zadzwoniłam do twoich rodziców, że już się wybudziłaś, więc pewnie za chwilę tu będą. Gdyby leki przeciwbólowe przestawały działać to od razu wezwij pielęgniarkę.
- Dziękuję - powiedziała cicho Sakura.

     Spodziewała się, że spotkanie z rodzicami będzie dla niej najcięższe. Matka przez piętnaście minut nie mogła przestać płakać, a później nie potrafiła dobrać odpowiednich słów. Głaskała tylko Sakurę po włosach. Ojciec za to stał nieruchomo jak posąg, ale Sakura widziała jak drga mu policzek od zaciskania szczęki. Po dość długim czasie, gdy pierwsze emocje opadły pierwsza odezwała się Sakura:
- Już wszystko w porządku. 
- Byliśmy pewni, że się cię nie zobaczymy - Mebuki wysmarkała głośno nos w chusteczkę. - Kiedy Sasuke do nas zadzwonił...
- Uchiha? - przerwała jej zdumiona Sakura.
- Kontaktował się z nami od samego początku, kiedy okazało się, że zaginęłaś - odpowiedział Kizashi. - Myślał, że coś się stało i nagle zmieniłaś plany spotkania z Hinatą na przyjazd do nas. Później informował nas o postępach w poszukiwaniach. 
- Był bardzo przejęty tą sytuacją - dodała matka. - Próbował nas uspokajać i zapewniać, że w końcu cię odnajdą, ale słyszałam w jego głosie ogromny smutek. 
- Smutek w głosie Sasuke? - powtórzyła Sakura. Nie wyobrażała sobie, żeby Uchiha aż tak bardzo przejął się jej zniknięciem. Chociaż Orochimaru i Madara wspominali coś o nim przelotnie. Bardzo chciała poznać wszystkie szczegóły jakie działy się od momentu jej porwania. 
- To bardzo porządny człowiek - stwierdziła Mebuki.
- Tak - mruknęła Sakura zamyślając się nad poczynaniami partnera. 
- Sprzedaliśmy twoje mieszkanie - zmienił temat ojciec. - Hinata i Sasuke bardzo nam w tym pomogli. Agent nieruchomości znalazł inne i Hinata była je obejrzeć. Pewnie będzie chciała pokazać ci zdjęcia i uzyskać twoją akceptację jeśli ci się spodoba. 
- Biorę w ciemno - stwierdziła. Ufała wyborowi przyjaciółki i wiedziała, że Uzumaki nie zaproponowałaby jej byle czego.
- Nie chcesz nawet spojrzeć? - zapytała matka.
- Nie. Wystarczy mi opinia Hinaty w tym względzie. Poza tym chcę mieć gdzie mieszkać, kiedy wyjdę ze szpitala, więc im wcześniej kupno zostanie sfinalizowane tym lepiej.
- Wiesz - Mebuki wymieniła krótkie spojrzenie z mężem - mieliśmy nadzieję, że po wyjściu zamieszkasz u nas i w spokoju dojdziesz do siebie. 
- Nie zmienia to faktu, że nie mogę zostać bez mieszkania w Konoha - Sakura starała się nie urazić rodziców. Oczywiście nie zamierzała odrzucać ich propozycji, ale nastawiała się na to, że po odpoczynku w rodzinnym domu będzie mogła wrócić do pracy na posterunku.
- Dobrze, zrobisz jak uważasz oczywiście - na szczęście matka nie naciskała. - Najważniejsze, żebyś wróciła do zdrowia. Potrzebujesz, żeby ci coś przynieść?
- Zostałam bez telefonu - uświadomiła sobie. - Wiem, że numer mogę bez problemu odzyskać, ale potrzebny mi do tego aparat. Chcę mieć kontakt z wami i resztą świata. 
- Jutro ci podrzucimy - zapewnił ją ojciec. - Twoje meble i rzeczy są w garażu u Uzumakich. Spakujemy ci też najpotrzebniejsze rzeczy.
- Zatrzymaliśmy się u Naruto - dodała Mebuki. - Oni przeprowadzili się do ojca Hinaty. Poza tym istniało zagrożenie, że ci... bandyci będą chcieli porywać wszystkie najbliższe ci osoby.
- Babcia też tu jest?
- Po tym jak cię odnaleźli babcia wróciła do domu, a my od razu przyjechaliśmy do Konoha - odpowiedział Kizashi. - Kiedy byłaś w śpiączce odwiedzali cię koledzy i koleżanki z pracy. Nawet komendant Uchiha i zastępca Hatake często zaglądali. 
- Ktoś nawet przyniósł ci kosmosy - uśmiechnęła się matka i spojrzała na różowe kwiaty w doniczce.
- To nie wy? - zdziwiła się Sakura. 
- Nie - pokręciła głową Mebuki. - Może Hinata?
    Sakura miała dziwne przeczucie, że nie była to przyjaciółka. 

    Spotkania z psychologiem były jej potrzebne. Przy pani Kyoko nie musiała udawać, że wierzy w szybką rekonwalescencję, że nie boi się powrotu do pracy, zapewniać, że czuje się dobrze i bezpiecznie. Nie uśmiechała się na siłę, żeby nie niepokoić rodziców oraz przyjaciół. Mogła szczerze wyrzucić z siebie co obciąża jej sumienie i nie pozwala spać w nocy bez zażycia leków nasennych. Próbowała odrzucać złe i przygnębiające myśli siłą woli, ale nie zawsze się jej to udawało. Dwa razy dostała okropnego ataku paniki i dopiero po zażyciu leków się uspokoiła. Wtedy Tsunade przysłała do niej psychiatrę, który określił plan leczenia włączając w to farmakologię i terapię psychologiczną. Sakura nie mówiła o tym nikomu i wyraźnie zażyczyła sobie, żeby Senjuu również nie wtajemniczała rodziców ani przyjaciół w tę sprawę. 
    Z każdym dniem przybywało więcej odwiedzających. Oprócz rodziców częstymi gośćmi była Hinata z Naruto. Ich pierwsze spotkanie również nie obyło się bez wzruszeń. 
- Rozmawiałam z rodzicami o mieszkaniu, które oglądałaś - zwróciła się do Hinaty po wylewnym powitaniu. - Jestem zdecydowana je kupić.
- Pokażę ci zdjęcia - Uzumaki sięgnęła do torebki po smartfona. Sakura tylko utwierdziła się w przekonaniu, że przyjaciółka bardzo dobrze trafiła w jej gust. 
- Jest idealne - powiedziała Sakura. 
- W takim razie załatwię resztę.
- Dziękuję. Wasza pomoc jest nieoceniona. Rodzice również są bardzo wdzięczni, że udostępniliście im swój dom. 
- Odmówili Uchihom, więc... - zaczął mówić Naruto, ale Hinata zgasiła go ostrzegawczym spojrzeniem. 
- Co? - Sakura miała wrażenie, że nazwisko Uchiha pada zdecydowanie za często odkąd się obudziła. - Słuchajcie, co się dzieje? Ciągle słyszę jakieś przebąkiwania, że Sasuke to, czy tamto. Coś się stało?
- Nic się nie stało - odpowiedział blondyn. - Fugaku osobiście zadzwonił do twoich rodziców powiedzieć, że cię odnaleźliśmy i że jesteś w stanie krytycznym w szpitalu. Mebuki i Kizashi przyjechali tego samego dnia. Komendant z żoną zaproponowali, żeby zatrzymali się w ich posiadłości, ale odmówili. Wydaje mi się, że byli onieśmieleni tą propozycją, więc z Hinatą namówiliśmy ich na przeprowadzę do nas. 
- Naruto, opowiedz mi wszystko - poprosiła czując, że dłużej nie powstrzyma swojej ciekawości. - Od początku, co się działo kiedy mnie zawinęli.
- Sakura, będzie na to czas. Za wcześnie na przeżywanie takich emocji. Tsunade kategorycznie zabroniła cię denerwować. Nie wpuściła nawet Tobiramy, który chciał zdobyć od ciebie zeznania. 
- Proszę...
- Nie - powiedział zdecydowanie. - I zanim pomyślisz, żeby wziąć na spytki kogokolwiek innego to wiedz, że nikt nie puści pary z ust. Przynajmniej przez jakiś czas. 
    Sakura nie nalegała bo wiedziała, że to i tak nic nie da. Ewidentnie coś było na rzeczy, ale przyznała w duchu rację Naruto - przyjdzie na to czas. Najpierw musiała zadbać o siebie, żeby móc stawić czoła nowym informacjom. Miała wrażenie, że bardzo ją zaskoczą.

- Przyszła już zmiana? - usłyszała głos Ino za drzwiami. Nie dosłyszała odpowiedzi na pytanie koleżanki. - Dobrze, poinformuję komendanta, dziękuję. 
    Krótkie pukanie do drzwi obwieściło wejście Yamanaki. Przywitała Sakurę promiennym uśmiechem.
- Jak się dzisiaj miewamy? - zapytała dziarsko. Przyniosła ze sobą świeże irysy i wstawiła do wazonu przy szafce. 
- Lepiej - skłamała, jak to miała ostatnio w zwyczaju. Bardzo powoli dochodziła do siebie i była tym sfrustrowała. Dodatkowo, znowu miała koszmary w nocy zanim poprosiła o tabletki nasenne. Obawiała się, że niedługo bez nich nie będzie już mogła spokojnie spać. - Z kim rozmawiałaś zanim tu weszłaś?
- Z pielęgniarką - Ino nieco się zmieszała tym pytaniem. - Kakashi wybiera się do ciebie wieczorem, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie mam - odpowiedziała automatycznie Sakura, ale nie chciała tak szybko zmieniać tematu. - Ktoś mnie pilnuje? Usłyszałam tylko fragment o zmianie i komendancie.
- Nie ciebie - odpowiedziała Yamanaka i usiadła na krześle.
- I pewnie nie możesz mi nic na ten temat powiedzieć?
- Na pewno nie powinnam! 
- Podczas akcji ucierpiał ktoś z naszych? - Sakurze serce podeszło do gardła na myśl, że może Sasuke leży poturbowany w sali obok, a ona nic o tym nie wie. Skoro do tej pory jej nie odwiedził, ani nie zadzwonił...
- To nikt od nas - uspokoiła ją koleżanka. 
- Zatem Akatsuki? - domyśliła się. W innym wypadku nie byłoby to owiane tajemnicą. - Kto?
- Madara - sapnęła Yamanaka. - Tylko mnie nie wydaj, że ci powiedziałam.
    Sakurę przebiegł bardzo nieprzyjemny dreszcz. Poczuła, że pocą się jej ręce, a ciało instynktownie chce się zerwać do ucieczki. Ino zauważyła jej reakcję i złapała ją za dłoń.
- Spokojnie, jest w śpiączce - powiedziała wystraszona. - Nic ci nie zrobi. Jest w izolatce na innym piętrze. Jak tylko się obudzi zostanie przewieziony do Ibikiego. 
- Nie pamiętam dobrze, ale wydaje mi się, że nikt nie oddał w jego kierunku strzału - Sakura zmarszczyła brwi przywołując mgliste wspomnienia z akcji ratunkowej. - Było inaczej?
- Cóż... nie było - odpowiedziała blondynka. - Jak go wyprowadzali to szedł o własnych siłach. Dopiero później został poturbowany. W wyniku rozległych obrażeń został przewieziony do szpitala. Początkowo chcieli go umieścić w innej placówce, ale Tobirama postanowił inaczej, a Tsunade się zgodziła. Jest objęty całodobowym nadzorem ANBU.
- Co z pozostałymi członkami?
- Sakura, nic więcej ci nie powiem. Nie mogę i nie ciągnij mnie za język.

- Pewnie często masz gości, co? - zapytał Kakashi opierając się o parapet przy oknie. - Wybacz, że nie zajrzałem wcześniej, ale nadal domykamy śledztwo razem z prokuraturą.
- To miłe, że przyjaciele mnie odwiedzają - przyznała Sakura, chociaż aż prosiło się dopowiedzieć, że do tej pory nie pojawiła się jeszcze jedna osoba. - Odrywam się wtedy od natrętnych myśli i miło spędzam czas. 
- Jak rehabilitacja?
- Mozolna. Póki co wykonuję jak najlżejsze ćwiczenia, dopóki nie będę mogła całkiem podnieść się z łóżka. Pomimo mojego zapału, to chyba nieprędko się wydarzy.
- Oprócz zapału najważniejsza jest cierpliwość - stwierdził łagodnie Hatake. - Raz miałem złamany kręgosłup, więc wiem o czym mówię. Gdybym chciał wrócić do sprawności zbyt szybko, bez dobrego przygotowania, to bardzo szybko by się to na mnie zemściło.
- Dobrze, zrozumiałam - Sakura machnęła ręką. - Mam dać sobie czas i nie robić nic na siłę, żeby nie forsować ciała. Każdy mi to powtarza.
- Więc cieszę się, że nie jestem jedyny - uśmiechnął się. Podszedł do jej łóżka i spojrzał na nią poważnie. - Sakura, wykonałaś kawał dobrej roboty. Przykro mi, że odkupiłaś to własnym zdrowiem, co ja mówię, prawie życiem. Jestem pod ogromnym wrażeniem twojej postawy. Zresztą nie tylko ja. 
- Dziękuję - Sakura przyjęła słowa pochwały. - Zastanawiam się czasami, czy mogłam zrobić coś lepiej, inaczej... Zabiłam parę osób. I nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Nic. 
- Uważasz, że ty jesteś osobą, która powinna mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia? - Kakashi podsunął sobie krzesło i usiadł. 
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. 
- Sakura, pomyśl co by się stało, gdybyś nie zabiła tych ludzi. Albo inaczej: gdybyś nie była zmuszona ich zabić.
- Dobrze, przyznam, że ochroniarz Goro, komandos Uchihy oraz innych trzech najemników musieli zginąć, żeby w ogóle udało mi się wyprowadzić dzieci z pokoju i w miarę bezpieczne przeprowadzić je do wyjścia. Ale Kakashi, śmierć Karin... To była moja osobista zemsta. 
- To, co się tam wydarzyło już na zawsze zdefiniuje twoją karierę policjanta - powiedział Hatake. - Nikt nie ma prawa oceniać twoich wyborów. Jeśli zapytałabyś mnie o zdanie, to postąpiłbym tak samo. Pamiętaj, że to nie byli dobrzy ludzie, a naszym zadaniem jest ochrona słabszych przed takimi osobnikami. Wykonałaś to zadanie bardzo dobrze jak na warunki w których się znalazłaś. 
- A Karin? - zapytała.
- Wystarczy, że współpracowała z Madarą - odpowiedział Kakashi. - Była zamieszana w utrudnianie śledztwa o śmierci Itachiego i ostatecznie ukryła się ze swoim przełożonym w miejscu, gdzie torturowali ludzi, przetrzymywali dzieci oraz innych na części zamienne. Karin umarłaby tak czy inaczej, bo Tobirama będzie walczył o karę śmierci dla wszystkich członków i współpracowników Akatsuki. 
- Kiedy zaczną się rozprawy? - chwyciła się nowego tematu.
- Jeszcze zostało kilka kwestii do domknięcia. Prokurator czeka na zgodę Tsunade, żeby spisać twoje zeznania. 
    Sakura miała na końcu języka, żeby powiedzieć przełożonemu, że jest gotowa spotkać się z Tobiramą choćby zaraz, ale przypomniała sobie jak jej ciało zareagowało na informację, że Madara również leży w tym szpitalu. Co z tego, że na innym piętrze - wciąż był blisko niej, jego złowrogi cień gdzieś ciągle na nią padał. To, co się wydarzyło w kryjówce Akatsuki odcisnęło bardzo duży ślad na jej psychice z czego początkowo nie zdawała sobie sprawy. Dyrektorka wiedziała co robi zabraniając wszystkim rozmów na ten temat i nie dopuszczając Tobiramy do oficjalnej rozmowy. 
    Zamieniła jeszcze kilka zdań z Kakashim o wszystkim i o niczym. Ona nie poruszała wrażliwych tematów, a on miał wiele interesujących rzeczy do powiedzenia, które nie były związane z pracą. To było dla niej miłym zaskoczeniem, chociaż nigdy nie uważała Hatake za nudnego człowieka. Żegnając się z nią, obiecał jej, że jak będzie cierpliwie i z pokorą podchodziła do rehabilitacji to zaprosi ją na wspólną wspinaczkę w górach. 
    Wizyta przełożonego poprawiła jej humor. Poczuła się na tyle dobrze, że postanowiła przespać noc bez leków nasennych.

    Wydawało się jej, że znowu leży w gabinecie Orochimaru. Niby gdzieś podświadomie wiedziała, że jest w szpitalu Konoha, ale wygląd pomieszczenia przypominał jej miejsce tortur, które przeprowadzał na niej Madara. Majaczyła jej gdzieś postać tego złego Uchihy. W pewnym momencie zaczęła czuć ból na całym ciele, jakby znowu ktoś ją bił, kopał i zadawał rany skalpelem. Zabrakło jej sił, żeby krzyczeć, więc próbowała się niezdarnie odganiać jęcząc przy tym przeciągle. Czuła niepokojące odrętwienie, jakby spadała w ciemność. Była gdzieś na granicy szaleństwa, bała się, że za chwile odbierze jej rozum. Jeśli się z tego nie wyrwie to...
- ...leki. Za chwilę się uspokoi.
- Posiedzę tu jeszcze przez jakiś czas i będę miał na nią oko.
- Proszę mnie wezwać, gdyby działo się coś niepokojącego.
    Sakura powoli się odprężała i senne koszmary zaczęły się rozpływać. Odzyskiwała świadomość i wybudzała się. W pokoju panował półmrok od lampki stojącej na szafce. Odetchnęła na tyle głęboko na ile pozwoliły się zrastające się żebra. Początkowo z wpół zmrużonych powiek nie widziała dobrze kto siedzi przy jej łóżku. Wydawało się jej, że poznawała ten głos, specyficzny zapach, ogólnie aurę. 
- Ach! - drgnęła przestraszona, bo myślała, że to Madara wgapia się w nią czarnymi oczami.
- Spokojnie - powiedział cicho Sasuke i położył jej rękę na głowie. - Miałaś koszmar. Pielęgniarka podała ci leki na uspokojenie. 
- Mhm - westchnęła uspokajając się coraz bardziej. Patrzyła na partnera i wzruszenie odbierało jej mowę. Chciałaby powiedzieć mu tak wiele, ale nie wiedziała od czego zacząć. Uchiha delikatnie głaskał ją po włosach i on także nic nie mówił. Sakura napawała się samą jego obecnością. Tak długo czekała aż do niej przyjdzie.
- Lepiej ci? - zapytał.
- Teraz tak - odpowiedziała. Sięgnęła po jego dłoń i przyłożyła ją sobie do policzka. Jego dotyk był jak chłodny kompres.
- Masz gorączkę. Zawołam pielęgniarkę. 
- Nie, zostań tak jeszcze przez chwilę. 
    Pod palcami wyczuła strupy na jego skórze. Odjęła szorstką dłoń od twarzy i przyjrzała się jej. Na kostkach była pokryta niewielkimi ranami.
- Co ci się stało? - zapytała.
- Nic takiego - zbył ją. - Postaraj się zasnąć.
- Nie chcę spać, kiedy w końcu do mnie przyszedłeś - powiedziała naburmuszając się lekko dając mu też do zrozumienia, że czekała na niego przez cały ten czas. 
- Musiałem podomykać pewne sprawy - wytłumaczył się krótko. - Poza tym chciałem, żebyś najpierw doszła do siebie po pierwszym szoku. 
- Będziesz teraz codziennie?
- Chcesz, żebym był?
- Tak - przytaknęła i nie wytrzymała z nadmiaru emocji. Rozpłakała się przez mieszankę smutku i szczęścia jednocześnie. 
    Sasuke nachylił się do niej i delikatnie ujął jej twarz w dłonie. Kciukami wycierał mokre od łez policzki. Bardzo chciała go objąć, przylgnąć do niego całym ciałem, ale jeszcze nie mogła się podnieść. Uchiha też zachowywał wobec niej największą ostrożność.
- Zadzwonię po pielęgniarkę - odezwał się, kiedy przestała szlochać. - Jesteś bardzo rozpalona. Tsunade urwie mi głowę.
- Mhm - mruknęła tylko. Uchiha nacisnął przycisk przy łóżku i po chwili weszła kobieta, która tego dnia opiekowała się Sakurą. Sasuke krótko wyjaśnił jej co jest na rzeczy, a ona zmierzyła Sakurze temperaturę. 
- Podam leki na zbicie gorączki i nasenne - postanowiła i zaczęła się krzątać przy szafce z medykamentami. - Zostaje pan, czy...
- Zostaje - odezwała się Sakura.

    Po dwóch tygodniach leżenia plackiem Tsunade z rehabilitantem zadecydowali, że Sakura zacznie się powoli pionizować. Najpierw uczyła się samodzielnie siadać do posiłków i początkowo sprawiało jej to ogromny ból przez zrastające się żebra, ale za każdym kolejnym razem szło jej coraz lepiej. Tsunade bardzo ładnie zaszyła jej rany na rękach. Po ściągnięciu szwów miała konsultacje z chirurgiem plastycznym, który zapewnił ją, że postara się, aby blizny pozostały jak najmniej widoczne. Nie zależało jej jakoś bardzo na wyglądzie, ale też nie odrzuciła kategorycznie oferty lekarza. Jeszcze ani razu nie miała okazji przejrzeć się w lustrze. Nie spieszyła się z tym, wolała poczekać aż rany się lepiej zagoją. 
    Psychicznie też czuła się coraz lepiej. Była to zasługa terapii, leków oraz codziennej wizyt rodziców i Sasuke. Mebuki i Kizashi przychodzili z rana, a Uchiha przyjeżdżał do niej wieczorami i zawsze czekał aż zaśnie po zażyciu leków. Obecność rodziny i przyjaciół bardzo jej pomagała. Odzyskiwała spokój ducha i czuła się bezpiecznie. Tsunade również zauważyła poprawę w jej stanie fizycznym oraz psychicznym. Któregoś dnia, podczas obchodu dyrektorka oświadczyła:
- Rozmawiałam z twoją terapeutką. Wydała swoją opinię i tym samym dała zielone światło na twoje spotkanie z Tobiramą. Jeśli czujesz się na siłach poinformuję Senjuu, że może przyjść cię przesłuchać. 
- Dobrze - zgodziła się od razu. 

    Sakura ledwo tknęła śniadanie. Była zestresowana zbliżającą się godziną spotkania z Tobiramą Senjuu. 
- Prawie nic nie zjadłaś - powiedziała Mebuki wymieniając kwiaty w wazonie. - Może jednak to nie był dobry pomysł, żebyś dzisiaj spotkała się z prokuratorem?
- Mamo, moje zeznania są bardzo ważne - wyjaśniła Sakura. - I tak bardzo długo czekał. Przechodzę terapię, więc uporam się z tym i będzie dobrze. Zamknę ten rozdział raz na zawsze, a teraz mam poczucie, że ciągle coś nade mną wisi. 
- Będzie jeszcze ktoś oprócz Senjuu? - zapytała matka.
- Fugaku Uchiha i Kakashi na pewno - odpowiedziała. - Podejrzewam, że Naruto też.
- A Sasuke?
- Nie wiem.    
    Młody Uchiha nie deklarował się, że pojawi się na jej przesłuchaniu, a jej nie przyszło do głowy o to pytać. Rozmawiali na inne tematy i Sasuke nie opowiadał o niczym co było związane z pracą. Sakura dla swojego komfortu też przestała ciągnąć za język przyjaciół i skupiła się wyłącznie na sobie. Wiedziała, że prędzej, czy później dowie się wszystkiego. Podświadomie chyba wolała, żeby to było później.
    Pukanie do drzwi obwieściło przyjście Tobiramy. Prokurator przywitał się uprzejmie z Mebuki i nawet coś na kształt uśmiechu pojawiło się na jego twarzy, kiedy podszedł uścisnąć dłoń Sakury. 
- Miło cię widzieć w dobrej formie Haruno - odezwał się do niej. 
- Staram się panie prokuratorze.
- Będę na korytarzu - powiedziała matka Sakury i skierowała się do wyjścia. Minęła się w przejściu z Fugaku, Kakashim, Naruto i Sasuke.
- Hinata pani potowarzyszy - Uzumaki zwrócił się do Mebuki. Wszedł jako ostatni i zamknął za sobą drzwi.
    Sakurze było niezręcznie, kiedy wszyscy stali nad jej łóżkiem. Hatake i młody Uchiha zajęli miejsce  przy oknie. Komendant stał na wprost siedzącej na łóżku Sakury i skrzyżował ręce na piersi. Tobirama usiadł na krześle, a Naruto przystanął obok niego. 
- Wolałem bardziej kameralne grono, ale nie wszyscy podzielili moje zdanie - zaczął Senjuu i wyjął dyktafon ze skórzanego neseseru. Sakura domyśliła się o kogo chodziło po tym jak blondyn przewrócił teatralnie oczami. - W tej sytuacji tylko ty masz możliwość wyproszenia któregoś z twoich kolegów. 
- Nie ma takiej potrzeby - obecność Sasuke i Naruto jej nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie: czuła się przy nich lepiej.
- W takim razie zaczynajmy - Tobirama włączył sprzęt i postawił na szafce obok łóżka. - Opowiedz wszystko, dokładnie tak jak zapamiętałaś te wydarzenia. Opisz ludzi których spotkałaś, rozmowy jakie przeprowadziłaś, a także jak wyglądały przesłuchania Madary. 
    Przelotnie spojrzała na Sasukę, który prawie niezauważalnie kiwnął głową. Sakura wychwyciła ten drobny gest. Odetchnęła płytko i zaczęła opowiadać nie pomijając żadnego szczegółu.

- Dobrze, mam już wszystko - odezwał się prokurator i wyłączył dyktafon. 
    Sakura sięgnęła po szklankę z wodą, żeby zwilżyć wyschnięte gardło. Mówiła przez dwie godziny i tylko czasami Tobirama wtrącił jakieś pytanie dla doprecyzowania. Kilka razy Naruto pozwolił sobie na nerwową reakcję, zwłaszcza gdy opowiadała co robił jej Madara i jego ludzie, oraz jak zachowywała się Karin nie tylko wobec niej, ale i dzieci. Na Sasuke nawet nie patrzyła, bo po prostu było jej niezręcznie. Tylko Senjuu, Fugaku i Kakashi nie komentowali i powstrzymywali się od okazywania jakichkolwiek emocji, kiedy słuchali jej opowieści. Taka była różnica w podejściu i ogromnym doświadczeniu. 
- Sakura, teraz nadszedł moment na twoje pytania - zwrócił się do niej Kakashi. - Naruto i Sasuke opowiedzą ci co się działo przez ten czas.
- Młody Uchiha będzie mi potrzebny - wtrącił się Tobirama wstając z krzesła.
- Teraz? - zapytał Sasuke.
- Tak - potwierdził prokurator. - Haruno, jeszcze dzisiaj przyślę kogoś, żebyś mogła podpisać się pod swoimi zeznaniami.
- Kiedy zaczną się procesy? - zainteresowała się.
- Biorąc pod uwagę ogromny materiał dowodowy jaki obecnie posiadamy, to uporządkowanie tego zajmie około trzy miesiące - odpowiedział Senjuu. - Został nam do przesłuchania jeszcze jeden bardzo ważny osobnik...
    Sakura zauważyła jak Tobirama rzucił przelotne spojrzenie Sasuke. Przez chwilę zrobiło się cicho i niezręcznie.
- Chodzi o Madarę? 
- Skąd wiesz? - odezwał się Fugaku. - Ktoś się wygadał?
- Wbrew pozorom to wcale nie jest duży szpital - Sakura nie zamierzała wydać Ino. - Słyszałam to i owo.
- Tak, chodzi o niego - potwierdził Hatake. - Tsunade powiedziała mi dzisiaj, że jest już stabilny i istnieje szansa, że lada dzień się wybudzi.
- Nie martw się, od razu zostanie przeniesiony na oddział szpitalny w więzieniu - dodał Naruto. Sakura o tym też już wiedziała, ale kiwnęła tylko głową. - Komendancie, Kakashi zostajecie z nami, czy...?
- Niestety nie możemy - odpowiedział starszy Uchiha. - Do zobaczenia Haruno i wracaj do zdrowia.
- Widzimy się później - pożegnał się Kakashi i wyszedł z Fugaku z sali. 
- Nie opowiadaj jej tylko żadnych głupot - usłyszała jak Sasuke mijając Naruto mruknął do niego. 
- Nie bądź taki spięty stary - Uzumaki wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i dziarsko klepnął Uchihę w bark. Ten nie zdążył zareagować, bo Tobirama go pośpieszył.
- Chodźmy już. Wszystkiego dobrego Haruno. Do zobaczenia.
    Uchiha machnął jej krótko ręką i wkrótce wszyscy oprócz Naruto wyszli. 
- Jestem w szoku Sakura - powiedział przyjaciel siadając na krześle. - Korciło mnie, żeby wcześniej cię wypytać o to co się z tobą działo, ale dzisiaj cieszę się, że zaczekałem aż trochę ochłoniesz i to przepracujesz. To był koszmar i niewiele osób byłoby w stanie przeżyć i się nie załamać.
- Nie będę zgrywała bohaterki - przyznała obojętnie Sakura. - Bałam się tak bardzo, że kilka razy chciałam umrzeć. Gdybym nie miała motywacji w dzieciakach to pewnie tak by się to skończyło. I nie mówię, że z ręki Madary, czy któregokolwiek członka Akatsuki. 
- Rozumiem. Niemniej, z tego co pokątnie usłyszałem to awans i odznaczenie cię nie ominie. 
- To akurat najmniej dla mnie ważne. Powiedz co się działo u was. 

- Hinata zajechała pod kamienicę i próbowała się do ciebie dodzwonić - zaczął Naruto. - Weszła na górę, ale nikt nie otwierał. Zadzwoniła najpierw do Sasuke zapytać, czy może wypadło wam coś ważnego i czy z nim jesteś. Po otrzymaniu przeczącej odpowiedzi skontaktowała się ze mną, a ja z resztą zespołu. Po wymianie szybkich informacji między sobą ustaliliśmy, że nikt nie wie gdzie jesteś. Sasuke zdążył porozmawiać z twoimi rodzicami, żeby upewnić się, że z jakiegoś powodu nie musiałaś na gwałt do nich jechać. Później obdzwoniliśmy Tobiramę, Obito, Juugo, Suigetsu, Ibikiego, szpitale, nawet Riko. Wykluczaliśmy kolejne osoby oraz miejsca. Sasuke miał zapasowy klucz do twojego mieszkania, więc z Kibą i Akamaru przeszukaliśmy je, ale pies nie wykrył żadnego tropu. Zrozumieliśmy, że nie zaszyłaś się gdzieś z własnej woli. Zwłaszcza, że tak nagle i po umówieniu się z Hinatą.
    Blondyn zrobił krótką pauzę. Sakura chłonęła każde słowo jakie wypowiadał. Nie zawała sobie sprawy, że tak wszystko będzie przeżywała. Dłonie miała zaciśnięte na pościeli i siedziała sztywno wyprostowana. 
- Wróciliśmy na komisariat i skrzyknęliśmy cały zespół - kontynuował. - W obawie, że to jakaś większa obława na nas i nasze rodziny, poukrywaliśmy swoich bliskich. Obito zrobił wjazd na limbo i posterunek został zawieszony w dalszej działalności, a wszyscy pracujący tam ludzie zostali przesłuchani. W gabinecie Madary były schowane akta osób z którymi współpracował, ale również takich... hm... do likwidacji.
- Teczka Kaia też tam była? - zapytała Sakura.
- Tak - potwierdził. - Nie trafiliśmy jednak na żaden trop. Nikt nie wydał Uchihy, ale Obito podejrzewał, że Madara ich po prostu zbytnio nie wtajemniczał. Potrzebował tylko ludzi od brudnej roboty, to wszystko. W każdym razie zdobyliśmy nagranie z monitoringu z piekarni na przeciwko kamienicy i tak potwierdziły się nasze obawy, że zostałaś uprowadzona. Tablice rejestracyjne auta były wystawione na nazwisko osoby, która nie żyje od ośmiu lat. Kobieta, która była kierowcą całkowicie nam nie znana. Nie było jej w policyjnej bazie, więc Sasuke udał się do Juugo i Suigetsu, ale oni również nie byli w stanie pomóc. Siedzieliśmy całą noc i po wysłaniu patroli po całym mieście, rozważaliśmy różne scenariusze. Auto poruszało się tak, żeby omijać miejskie kamery, więc nie mieliśmy nic. Ino i Sai pojechali do ośrodka wypoczynkowego, w którym przechwyciliśmy Kento, ale to znowu była ślepa uliczka. Szczerze mówiąc Sakura, to nie wiedzieliśmy co robić. Byliśmy kompletnie bezradni. 
- Wierzę - powiedziała spięta. - Wiem, że to okropne uczucie.
- Cały kolejny dzień poświęciliśmy na przeszukanie każdej podejrzanej kamienicy, bloku w brudnej dzielnicy, a później już po całym mieście. Juugo rozesłał wici po swoich ludziach, my po posterunkach w pozostałych miastach. Doszliśmy do wniosku, że poszukiwania nie mogą skupić się tylko na Konoha, więc rozdzieliliśmy się i zaczęliśmy jeździć poza miasto. Po całym dniu bezowocnych poszukiwań na komisariat przyszedł Tobirama i zapowiedział, że ma zamiar wyciągnąć informacje od Kento nie zważając na metodę... Sasuke uparł się, żeby pójść razem z nim i w ogóle nie przyjmował odmowy. Kłócili się o to przez dobre pół godziny, nawet Fugaku nie był w stanie uspokoić syna. W końcu prokurator skapitulował, ale zagroził Sasuke, że za taką niesubordynację poniesie konsekwencje.
- Myślisz, że zostanie zawieszony? - zapytała przygnębiona Sakura.
- Nie wiem czego się spodziewać - przyznał Naruto. - Naprawdę ostro się pokłócili i Sasuke kilka razy zakwestionował jego kompetencje przy wszystkich. Senjuu bardzo tego nie lubi. W pewnym momencie byliśmy pewni, że dosłownie rzucą się ku sobie. Dopiero Kakashi  jakoś załagodził sytuację.
- Słyszałam co stało się po ich wizycie - powiedziała Sakura.
- Tak, niestety - Uzumaki pokręcił głową. 
- Co się tam dokładnie wydarzyło?
- Kento jak zwykle zaczął fikać i dawać sprzeczne zeznania - odpowiedział blondyn. - Głównie drażnił Sasuke, który z każdą sekundą stawał się coraz bardziej nerwowy. Tobirama powiedział, że po którymś razie, kiedy cię obraził Uchiha nie wytrzymał i rzucił się na niego. Musiało wejść czterech strażników, żeby go odciągnąć od lekarza. Kento był zmasakrowany, ale udało się go jakoś doprowadzić do porządku. Senjuu postanowił wykorzystać sytuację, która się wydarzyła i zagroził Kento, że jak nadal będzie odmawiał zeznań to zostawi go samego z Sasuke, ale tym razem nikt nie przyjdzie ich rozdzielić. Powiedział też, że zostałaś uprowadzona i to chyba nim naprawdę wstrząsnęło.
- Zaczął zeznawać? - zdziwiła się.
- Tak. W tamtym momencie najważniejszą dla nas informacją było to, że Akatsuki zmienia swoje kryjówki w dużych halach i budynkach produkcyjnych zlokalizowanych przy różnych trasach. Od razu zaczęliśmy rozjazdy i odhaczaliśmy wszystkie takie miejsca. W środku nocy, podczas gdy wszystkie nasze siły zostały rzucone na przeszukiwanie budynków dostaliśmy informacje od prokuratora, że Kento powiesił się w celi. 
- Sam sobie zgotował taki los - skomentowała Sakura. Była zbyt rozchwiana emocjonalnie, żeby móc określić jakie uczucia jej teraz towarzyszą. Nie było jej szkoda byłego narzeczonego, ale z drugiej strony chociaż na koniec zachował się jak trzeba. Być może nawet przyśpieszył akcję ratowniczą dzięki czemu przeżyła.
- W każdym razie po całej nocy poszukiwań, rankiem Gaara przekazał informację o chłopcu, na którego natknęła się para przejeżdżająca drogą numer 22 w kierunku Suny. Zawieźli go na posterunek na obrzeżach miasta i mały opowiedział skąd jest i przekazał policjantom informacje spisane na kartce. Neji razem z ANBU i ludźmi od Gaary obstawili pozostałe miejscówki, a my z Sasuke i częścią oddziału wyruszyliśmy po ciebie. 
- Udało wam się wszystkich aresztować?
- Tak, Hidan i Orochimaru nie zdążyli uciec - odpowiedział Naruto. - Madara...
- Co się stało, że jest w takim stanie? - jakoś nie dawało jej to spokoju. 
- Po tym jak wpadliśmy do tego cholernego gabinetu i jak straciłaś przytomność Sasuke wypadł z budynku i dogonił chłopaków zanim zdążyli załadować Madarę na pakę. Lał go tak długo, że myśleliśmy, że go zabił. 
- Dlatego ma tak poranione dłonie - powiedziała bardziej do siebie Sakura.
- Za to również będzie pociągnięty do odpowiedzialności - dodał Uzumaki. - Senjuu strasznie się wściekł. Jeśli Madara się nie wybudzi Sasuke może mieć naprawdę poważne kłopoty. 
- Może porozmawiam z prokuratorem i... - zaczęła Sakura.
- Nie - przerwał jej przyjaciel i pokręcił głową. - Nawet nie próbuj. To może tylko pogorszyć sytuację. Wszystko powinno się wyjaśnić na dniach. Ty dochodź do siebie.

    Po tym jak poznała bieg wydarzeń z drugiej strony, Sakura nie mogła skupić myśli na nikim innym niż Sasuke. Nie była rozmowna, kiedy wróciła do niej Mebuki, więc matka nie napraszała się swoją obecnością. Na tą chwilę pasowało jej tylko towarzystwo pielęgniarek, które czasami do niej zaglądały i pytały, czy czegoś jej nie trzeba. 
- Chciałabym się wykąpać, pomoże mi pani?
- Tylko powoli i nic na siłę, dobrze?
    Zgodziła się. Było jej ciężko wstać przez ciągnące się rany, ale naprawdę bardzo żółwim tempem udało się i przeszła do łazienki o własnych nogach, tylko trochę podpierając się na kobiecie. Przyjemnie było wziąć ciepłą kąpiel, umyć normalnie włosy, zrelaksować się pod spływającym po jej ciele strumieniu wody. Sakura starała się nie patrzeć w lustro. Czuła, ze jeszcze nie jest na to gotowa. Pielęgniarka pomogła się jej ubrać i zawinęła jej włosy w puchaty ręcznik. Obie wyszły z łazienki i okazało się, że w sali ktoś jest.
- Przeszkadzam? - zapytał Sasuke odwracając się w ich stronę. - Poczekam na zewnątrz. 
- Nie trzeba - odpowiedziała Sakura ciesząc się na jego widok. Podprowadzona do łóżka, przysiadła na jego skraju. - Dziękuję - zwróciła się do pielęgniarki. Kobieta wyszła z pomieszczenia zostawiając ich samych. 
- To mi przypomina sytuację, która wydarzyła się jakiś czas temu - powiedział Uchiha przysuwając sobie krzesło i siadając na przeciwko niej. - Tyle, że to ja wychodziłem z łazienki, a ty czekałaś na mnie w sali. Pamiętasz?
- Bardzo żywo. Niestety, pamiętam również wszystkie okoliczności, które do tego doprowadziły. Myślisz, że to już koniec tych nieszczęśliwych wypadków?
- Jeśli chodzi o Akatsuki to na pewno - potwierdził. - Teraz czekają nas nowe wyzwania. Ciebie przede wszystkim rehabilitacja, a mnie...
- Będziesz miał kłopoty? - przerwała mu niespokojnie. - Naruto opowiedział mi o twoim spięciu z Tobiramą i dlaczego Madara leży w śpiączce. 
- Nie myśl o tym - Sasuke machnął lekceważąco ręką. - Jakoś się wybronię.
- Nie mogę o tym nie myśleć, kiedy zrobiłeś to wszystko przeze mnie. 
- I tak nie możesz nic z tym zrobić - stwierdził. - Teraz zaczną się procesy Akatsuki i wszystkich ich współpracowników, więc Tobirama będzie zajęty. W sumie wszyscy będą oprócz nas.
- Czyli zawiesili cię?
- Tak.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała przygnębiona. - Gdyby Madara nie był w tym stanie złożyłby zeznania i nie miałbyś teraz kłopotów. 
- Należało mu się od bardzo dawna - odpowiedział. - Za śmierć Itachiego i za to jak cię torturował. Nie żałowałbym, gdybym go zabił.
- Nie odpowiadaj takich rzeczy - Sakura pokręciła głową. - Możesz pójść do więzienia.
- Cóż... w takim razie warto było. 
- Och - Sakura odwróciła głowę, bo łzy napłynęły jej do oczu. Wilgotny ręcznik sunął się jej z głowy. Zakryła nim twarz, żeby Sasuke nie widział jak płacze. Nikt w całym jej życiu nie zrobił dla niej więcej niż Uchiha przez kilka miesięcy ich znajomości.
- Znowu płaczesz? - próbował zabrać jej ręcznik, ale go nie oddała. - Przecież powiedziałem, że jakoś sobie poradzę. Nie o mnie teraz powinnaś się martwić. 
- To nie tylko o to chodzi - powiedziała wycierając twarz. Spojrzała na niego poważnie gotowa na wyznanie, które nosiła w sobie od dłuższego czasu. Zauważyła zmianę w wyrazie twarzy Sasuke, jakby się domyślił co chce mu zaraz powiedzieć. - Posłuchaj...
- Wyjeżdżam - przerwał jej niespodziewanie. - Senjuu nie wniósł jeszcze żadnego oskarżenia przeciwko mnie, a dostałem zgodę na wyjazd na północ kraju, gdzie obecnie stacjonuje część jednostki ANBU.  
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem, czy w ogóle jeśli nie będzie to konieczne.
    Sakura otwierała i zamykała usta nie wiedząc co powiedzieć. Nie tak miała przebiegać ta rozmowa, zupełnie nie tak. Sasuke znowu się jej wymykał, kiedy był tuż na wyciągnięcie ręki. Postanowił spełnić swoją obietnicę powrotu do ANBU po zakończeniu śledztwa nad śmiercią brata, ale tak naprawdę wierzyła w to, że zmienił zdanie i że będzie chciał pozostać w Konoha. Razem z nią. 
- Czyli to pożegnanie? - zrozumiała cel jego wizyty.
- Właściwie tak - potwierdził. - Załatwiłem już wszystkie swoje sprawy. Potrzebuję teraz po prostu pobyć sam. 
- Rozumiem co masz na myśli - Sakura próbowała się uśmiechnąć, ale zdawała sobie sprawę, że średnio jej to wyszło. - Mimo wszystko chyba naprawdę miałam nadzieję, że zostaniesz na komisariacie. Ze mną.
- Niczego ci nie obiecywałem... - zaczął, ale tym razem to ona mu przerwała.
- Wiem. Ja również od ciebie tego nie oczekiwałam. Jasno określiłeś swój cel na początku naszej współpracy. Po prostu po drodze wydarzyło się tyle rzeczy... Cieszę się, że osiągnąłeś to, co zamierzałeś. Naprawdę. Nie pozostaje mi nic innego niż życzyć ci powodzenia. 
- Twoje zrozumienie dużo dla mnie znaczy - powiedział Uchiha wstając z krzesła. - Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do pełnej sprawności i wrócisz do pracy będąc wrzodem na dupie kolejnego partnera. Powodzenia Haruno.
    Sasuke nachylił się nad nią i pocałował ją w czoło. Sakura ze wzruszenia nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Chciała go zatrzymać i prosić, żeby z nią został, ale wiedziała, że nie może tego zrobić. Ograniczając jego wolność uczyniłaby go nieszczęśliwym. Miał prawo do takich, a nie innych decyzji, a jego życiowe plany nie musiały obejmować jej. Czuła, że będzie potrzebowała dużo czasu, żeby się z tym pogodzić.
- Uchiha - odezwała się, kiedy stał już przy drzwiach. Odwrócił się w jej kierunku. - Będę czekała. 
    Sasuke uśmiechnął się i kiwnął głową. Wyszedł z pokoju nie mówiąc już nic. Sakura została sama, ale nadzieja na jego powrót jej nie opuszczała.




https://cdna.artstation.com/p/assets/images/images/008/156/554/large/noov-art-asset.jpg?1510832090





Komentarze

  1. O mój Boże... Ten koniec, w życiu się czegoś takiego nie spodziewałam. 😭
    Rozdział cudo! I niecierpliwie czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Rozdział wydany na zasadzie "nie chcę, żebyście dłużej czekali", ale mam nadzieję, że nie wyszło jakoś koślawie. Następny będzie ostatnim, tak jak zapowiadałam, więc będzie raczej długi. A co potem... to zobaczymy potem :)

      Usuń
    2. Wyszedł absolutnie genialny, emocje nie do opisania, nawet nie czekałam aż pracę skończę tylko się skitralam w biurze żeby to na gorąco przeczytać hahahha

      Usuń
  2. Aaaaaa jest! Napisałam ten komentarz widząc tylko pierwsze słowo... Więc biorę się do czytania! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, co to był za rozdział! Lekko i przyjemnie się czytało.... Do czasu. Potrafisz wywrócić wszystko do góry nogami. I co to jest za wyjazd Uchiha. Tak bardzo mi to przypomina jego wyjście z wioski. Mam jednak nadzieję, że to tylko na czas rekonwalescencji Sakury. BO jeśli oni nie będą razem.... Proszę, nie rób nam tego! Nie po tym wszystkim! Nie po tym jak zaopiekował się Kento i czule pieścił pięściami Madarę. Po prostu protestuje! UCHIHA COME BACK!

      Usuń
    2. Kobieto ile uczuć mam w sobie przez ten rozdział, naprawdę dziękuję za niego!

      Usuń
    3. Dzięki! Cieszę się, że Ci się podoba, mimo takiego zakończenia :P

      Usuń
  3. Już ostatnie akapity dzielą mnie od opublikowania ostatniego rozdziału. Mam nadzieję, że nie będę dłużej Was trzymała w niepewności i pójdzie zgodnie z moim planem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastyczna wiadomość! 😻
      Jaram się, a jednocześnie trochę smutno, bo kończy się piękna historia i jakiś etap, tego czekania na kolejne rozdziały, na rozwinięcie historii, na ciąg dalszy.. A to już koniec. :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.