Rozdział czterdziesty pierwszy

    Od momentu zajęcia miejsca pasażera w samochodzie Sasuke Sakura już wiedziała, że coś jest nie tak. Uchiha był dziwnie spięty i mimo, że próbował zachowywać się jak zwykle, to znała go już na tyle dobrze, że widziała, że to tylko pozory. 
- Cześć - przywitała się. - Pospałeś chociaż trochę?
- Trochę - odpowiedział lakonicznie. - Dzwoniłem do sekretariatu Tobiramy i jest już w biurze. 
- Uprzedziłeś z czym chcemy przyjechać? - zapytała zapinając pas bezpieczeństwa. 
- Chcę mu zrobić niespodziankę - odpowiedział i ruszył.
    Nie odzywał się do niej całą drogę, a ona nie wiedziała jak do niego zagadać, żeby zaraz nie zaczął na nią burczeć. Licząc na to, że po spotkaniu z Senjuu mu przejdzie, ona również milczała. Ostatecznie wszystko mogło go od czasu ich ostatniej rozmowy wyprowadzić z równowagi, więc nie brała tego do siebie. Widocznie miał swoje sprawy, którymi nie chciał się dzielić, a ona nie miała prawa go o to pytać. 
    Weszli do budynku prokuratury, gdzie jeszcze o tej porze nie było zbyt tłoczno. Skierowali się do pokoju Tobiramy do którego zostali zaproszeni przez sekretarkę. 
- Co to za ważna sprawa z samego rana? - przywitał ich prokurator od progu. Sakura weszła jako pierwsza i rozsiadła się na tym samym miejscu co wczoraj. - Hatake już rozmawiał ze mną w kwestii twojej obecności na przesłuchaniach lekarza - zwrócił się do Uchihy.
- Jeszcze nie znam rezultatu waszej rozmowy - powiedział Sasuke zajmując miejsce koło Sakury. - Mam pytać Kakashiego, czy ty mi zdradzisz?
- Nie wyraziłem na to zgody - oznajmił sucho prokurator. - Z czym przychodzicie?
    Sakura podjęła się wyjaśnienia ich planu namierzenia komandosów, bo wiedziała, że Uchiha jest już na tyle wkurzony na Senjuu, że nie będzie mu się chciało z nim rozmawiać. Wolała też, żeby nie doszło do sytuacji, kiedy znowu zaczną się sprzeczać. Tobirama słuchał nie okazując żadnych emocji. Kiedy zakończyła opowieść konkretyzując już cel ich wizyty, pokiwał tylko głową wyrażając aprobatę dla tego pomysłu.
- Dobrze przemyślane - pochwalił. - Wystawię wam taki dokument dla Konoha i okolic, które są pod moją jurysdykcją. Podoba mi się zamysł z pozostałymi miastami. Mogę skontaktować się z innymi prokuratorami i poprosić o wyświadczenie takiej przysługi. Jak prześlecie te adresy do poszczególnych komisariatów to dajcie mi znać, wtedy ja zacznę wykonywać połączenia. 
- Wspaniale - ucieszyła się Sakura, że poszło tak sprawnie. Spotkanie przebiegało w dużo lepszej atmosferze niż to dzień wcześniej. 
- Za dwadzieścia minut będziecie mogli odebrać pismo z sekretariatu - powiedział podnosząc słuchawkę od telefonu dając tym samym do zrozumienia, że mają poczekać na zewnątrz. Sasuke wstał i jako pierwszy był chętny do opuszczenia pokoju prokuratora. Przytrzymał drzwi Sakurze, a wychodząc nawet się nie pożegnał. 

    Po uzyskaniu odpowiednich dokumentów jechali na komisariat. Sakura nie powiedziała tego głośno, ale była zaskoczona, że Senjuu nie wyraził zgody na obecność Uchihy na przesłuchaniach Kento. Nie rozumiała, jakie prokurator mógł mieć powody, ale liczyła na to, że Kakashi będzie wiedział coś więcej. 
    Przywitali się z kolegami i koleżankami na wydziale. Nie tracąc ani chwili z cennego czasu Sasuke usiadł przy biurku i wykonał pierwszy telefon na komisariat w Kiri prosząc o wsparcie. 
- Będę od razu wysyłała te dane - zaproponowała Sakura zgarniając listę adresów z biurka Uchihy. 
- Puszczaj - powiedział krótko Sasuke kończąc połączenie, a ona od razu włożyła dwie kartki do urządzenia i puściła faks. Uchiha w tym czasie już rozmawiał z kolejną osobą, tym razem z Kumo. Kiedy skończył kiwnął jej głową i Sakura wysłała kolejną listę. Szło im sprawnie i po około dziesięciu minutach skontaktowali się i poprzesyłali informacje do Suny i Iwa. 
- A, została jeszcze jedna... - Sakura spojrzała na kartkę, którą trzymała. Otworzyła usta ze zdziwienia, bo nie wiedziała skąd to nagle wzięło się wśród papierów, które miał przy sobie Sasuke. Spojrzała na partnera skonsternowana, że wszedł w posiadanie wyniku testu, który zrobiła jej wczoraj Shizune. 
- Musiałem niechcący zgarnąć tę kartkę z pozostałymi z twojego stołu wczoraj w nocy - wyjaśnił patrząc na nią obojętnie. 
    Otwierała i zamykała usta, bo nie wiedziała co powiedzieć. Faktycznie, po powrocie do mieszkania, wyjęła z torby ten wynik i rzuciła na stół, całkiem o nim zapominając. Uchiha na pewno nie zabrał kartki celowo, musiała się zaplątać między innymi, jak powiedział. Nie chciała, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, a tym bardziej on. Czując, że zaraz spali się ze wstydu, podniosła się z krzesła i nie zabierając ze sobą kul, szybko jak tylko mogła pokuśtykała w stronę wyjścia. Zrozumiała już dlaczego od rana Sasuke nie był zbyt rozmowy ani przyjemny. Co on musiał sobie o niej myśleć?
    Stanęła przed wejściem do budynku i drżała z zimna i upokorzenia. Wszystkie jej tajemnice wychodziły na jaw akurat przy osobie przed którą wolała ich nie wyjawiać. Nie mogła się pozbyć wrażenia, że wszechświat chce ją zohydzić Sasuke. To była kara za kochanie człowieka, który miał narzeczoną i planował z nią przyszłość. 
    Odetchnęła głęboko kilka razy i wróciła na wydział. Jej prywatna rozpacz nie mogła wpływać na pracę. Mieli zaplanowanych dzisiaj sześć spotkań z właścicielami mieszkań do wynajęcia i musieli wywiązać się z każdego bardzo dobrze. Zastała Uchihę siedzącego przy swoim biurku i pijącego kawę z kubka. Sakura zgarnęła listę adresów z Konoha i włożyła ją do teczki, w której trzymali dokumenty od Tobiramy.
- Za pół godziny mamy pierwsze spotkanie - powiedziała ubierając kurtkę. - Jeśli nie chcemy utknąć w porannych korkach powinniśmy się już zbierać. 
- Już idę - odłożył kubek na biurko i podniósł się. Sakura nie patrzyła w jego kierunku, więc nie wiedziała jaki ma wyraz twarzy, ale wolała tego nie sprawdzać. Wzięła do ręki nieszczęsny wynik testu i podarła go na drobne kawałeczki. Wyrzuciła strzępy kartki do kosza nie kryjąc przy tym złości. Ubrała się i gotowa czekała aż Sasuke zrobi to samo. Jeszcze nie wiedziała jak przetrwa cały dzień przebywając w jego towarzystwie. Zdała się na przewrotny los. 

- Myślałam, że państwo w sprawie wynajmu - właściciela pierwszego lokalu do którego pojechali nie kryła zaskoczenia. - Nie spodziewałam się policji.
- Wyjaśniliśmy już, że nie jest pani o nic podejrzana - powtórzyła cierpliwie Sakura. - Chodzi nam tylko o to, że jak którykolwiek z tych mężczyzn ze zdjęcia - postukała palcem w wydruk z kamer, który wręczyła kobiecie - będzie chciał tu zamieszkać to nas niezwłocznie i dyskretnie pani poinformuje. 
- Nie ma zbyt wielu chętnych, a to w dużej mierze moje źródło utrzymania - tłumaczyła się.
- W takim razie niech pani przedyskutuje to z prokuraturą - Sakura podała jej dokument podpisany przez Tobiramę. - Proszę się dobrze zastanowić, czy chce pani utrudniać śledztwo. To wszystko. Do widzenia. 
    Nie spodziewała się, że pójdzie łatwo i przyjemnie. Ludzie różnie reagowali, kiedy była mowa o policji i prokuraturze. Mówienie o współpracy z organami ścigania zazwyczaj mylnie kojarzyła się z jakimś donosicielstwem. 
    Wrócili do samochodu Uchihy, gdzie Sakura czerwonym długopisem wykreśliła pierwszy adres. Zapisała też krótką notatkę "trudna, obserwować", żeby w razie kolejnego spotkania z tą kobietą, albo podejrzeń co do niej, wiedzieć jak postępować. 
- Następny adres to dom jednorodzinny na dwudziestej czwartej ulicy, numer jedenaście - zakomunikowała partnerowi i wcale nie była zaskoczona, kiedy nic nie odpowiedział. Zastanawiała się ile jeszcze wytrzyma w takiej atmosferze zanim wybuchnie i doprowadzi do nieprzyjemnej konfrontacji między nimi. - Właścicielem domu jest mężczyzna, więc może teraz ty z nim porozmawiasz - to nie było pytanie. Może to była jedyna okazja, żeby w ogóle do końca dnia usłyszała jego głos. Dlaczego to on był zły, kiedy to jej tajemnica została ujawniona?
   
    Poszło im sprawnie i odhaczyli wszystkie spotkania, które mieli zaplanowane. Wrócili na posterunek i Sakura wykonywała połączenia do właścicieli z którymi wcześniej nie mogła złapać kontaktu. Udało jej się umówić z czterema osobami na kolejny dzień, co dawało jej spory zapas czasu, gdyby jednak Tobirama wezwał ją na przesłuchanie Kento. 
    Korzystając z chwilowej nieobecności Sasuke, Sakura zostawiła mu listę na jego biurku z zaznaczonymi adresami, które mają umówione i naszykowała się do wyjścia. Minęła w drzwiach wydziału Naruto, który ją zatrzymał.
- Już kończysz? - zapytał. 
- Tak - potwierdziła. - Zrobiliśmy to, co mieliśmy w planie, więc się ewakuuję. 
- Może cię podwiozę? - zaproponował. Sakura czuła, że wie do czego ta propozycja zmierza. Dawno nie miała okazji porozmawiać z przyjacielem. - A może miałabyś ochotę wstąpić do nas na kolację? Hinata na pewno się ucieszy.
- To dobry pomysł - ucieszyła się. - Potrzebuję towarzystwa dobrych ludzi.
- Dam znać Kibie - powiedział Uzumaki. - Poczekasz chwilę?
- Będę na zewnątrz. 
    Wyszła, żeby już nie natknąć się na Uchihę. Była zmęczona jego zachowaniem, milczącym karaniem jej za coś, czego nie zrobiła umyślnie. Zresztą, czemu miałby się tym przejąć?
    Słońce było już nisko i robiło się mroźno. Na szczęcie Naruto nie kazał jej długo na siebie czekać. Szedł przez parking zakładając na siebie kurtkę. Otworzył auto pilotem i przytrzymał jej drzwi, kiedy wsiadała. 
- Napisałem Hinacie SMSa, że będziesz - uśmiechnął się. - W sumie to dawno nie mieliśmy okazji pobyć tak tylko we trójkę, porozmawiać o wszystkim i o niczym jak za dawnych czasów. 
- To prawda - przyznała również się uśmiechając. - Ciągle się kotłuje i skupiamy się tylko na rozwiązywaniu problemów, a nie korzystamy z życia.
- U ciebie w porządku? - zapytał. - Doszłaś już do siebie po tym wszystkim?
- Jako tako - odpowiedziała szczerze. - Od tamtego czasu miałam lepsze i gorsze momenty. Powrót do pracy zajął mnie na tyle, że staram się nie myśleć o prywatnych niepowodzeniach.
- To nie były twoje niepowodzenia Sakura - poprawił ją blondyn. - Słyszałem, że zgodziłaś się obserwować przesłuchania Tobiramy z Kento. Czujesz się na siłach?
- Po prostu zrobię to, co trzeba - wzruszyła ramionami. - Po tym wszystkim mam nadzieję nigdy go więcej nie zobaczyć, ani o nim nie słyszeć. Chcę, żeby ten człowiek całkowicie zniknął z mojego życia. 
- Jeśli prokurator mówił poważnie, że będzie wnioskował o karę śmierci, to twoje życzenie może się spełnić. A nie wydaje mi się, że to było czcze gadanie z jego strony.
- Niech prawo zadecyduje.
- Nie rozmawiajmy już o tych przykrych tematach - powiedział zajeżdżając na podjazd przed domem. - To ma być miły wieczór. Zgadzasz się?
- W stu procentach - odpowiedziała zadowolona.

    Hinata przywitała ją ciepło i serdecznie, jak zawsze. Sakura już od progu poczuła się dobrze w domu Uzumakich. Coś, czego brakowało jej, kiedy wracała po pracy do swojego mieszkania. Przyjaciółka zabrała od niej kurtkę i powiesiła na wieszaku. Sakura zostawiła kule w przedpokoju i powoli szła do salonu za panią domu.
- Pięknie pachnie - zaciągnęła się aromatycznym zapachem przygotowanych potraw. - Ooo, i wspaniale wygląda - dodała, gdy spojrzała na zastawiony stół. 
- Teraz mniej pracuję, więc eksperymentuję w kuchni - powiedziała Uzumaki i odsunęła krzesło na którym Sakura usiadła. Do pomieszczenia wszedł Naruto i cmoknął żonę w policzek. Zasiedli za stołem i zaczęli jeść. Hinata pilnowała, żeby na talerzu Sakury ciągle coś leżało. W ten sposób spróbowała wszystkich potraw i bardzo szybko się najadła. Kolacja minęła w bardzo przyjemnej atmosferze. Gdy wszyscy się posilili pani domu zaproponowała herbatę w wygodniejszej pozycji i tak przesiedli się na sofę i fotel.
- Jak dobrze - westchnęła Sakura usadzając się wygodnie w fotelu. - W końcu ja powinnam was zaprosić na kolację. Ciągle tylko wy mnie dokarmiacie.
- Dobry pomysł, żeby spotykać się częściej - powiedział Naruto. 
- To trzymajcie kciuki, żeby mój plan ze sprzedażą mieszkania się powiódł. Wtedy już w nowym miejscu przygotuję coś w ramach świętowania.
- Naprawdę chcesz sprzedać mieszkanie? - Hinata była bardzo zaskoczona, tak samo jak jej mąż.
- Tak - potwierdziła Sakura. - Rodzice się zgodzili, więc decyzja została już podjęta. Uchiha zaoferował się, że skontaktuje mnie z jakąś znajomą Riko od nieruchomości. 
- Czemu tak nagle? - zapytała Uzumaki nalewając jej herbaty do filiżanki. - Zawsze lubiłaś swoje małe gniazdko.
- Potrzebuję zmiany, czegoś nowego - wyjaśniła krótko. - Za dużo złych rzeczy się tam wydarzyło. Jak sobie pomyślę, że były przechowywane tam akta pacjentów Kento, to robi mi się źle. Chcę to zostawić za sobą. 
- Z chęcią pomogę ci się urządzić - zaoferowała się przyjaciółka. - Jak już znajdziesz odpowiednie mieszkanie, to przygotuję projekt. Zrobimy wszystko tak, żeby absolutnie nic nie przypominało ci Kento. 
- Mam nadzieję, że z tą nogą i w nawale pracy będę miała czas, żeby w ogóle spotkać się z agentką - powiedziała Sakura.
- To pogoń Sasuke, niech chociaż to się szybko zakończy - stwierdził blondyn. 
- Już i tak wystarczająco mi pomaga. Nie chcę być wobec niego rozczeniowa. 
- Przypomnieć nie zaszko... - Naruto przerwał dźwięk dzwonka w jego smartfonie. Przeprosił towarzystwo i wyszedł z pomieszczenia, żeby swobodnie porozmawiać. 
- Obawiam się, że za chwilę zostaniemy same - szepnęła do niej Hinata. - Takie telefony zwykle oznaczają, że jest coś pilnego do sprawdzenia.
- Oby to już nie potrwało długo - westchnęła Sakura. - Przyznam ci, że chyba wolałam te sprawy z początku mojej pracy w policji. Wtedy, głupia ja, uważałam, że jestem gotowa na coś wielkiego, na rozwiązanie super zagadki. Och, jak bardzo się myliłam.
- Na tamten moment byłaś gotowa - uśmiechnęła się Uzumaki. - Nie miej sobie za złe, że to całe zło jakie odkryliście cię przerosło. Wydaje mi się, że to zdrowy odruch. 
- Słuchajcie, muszę wyjść na jakiś czas - zakomunikował blondyn wchodząc z powrotem do pokoju. - Pewnie wrócę późno.
- Poradzimy sobie - zapewniła go żona i wstała z sofy. - Zapakować ci coś do jedzenia?
- Nie trzeba - odpowiedział Naruto. - Zostawiam was na ploteczki. 
    Hinata odprowadziła męża do wyjścia i wróciła szybko do Sakury.
- Może zostałabyś na noc? - zaproponowała. - Odwiozę cię rano do mieszkania, albo do pracy.
- Jeśli sprawię ci tym przyjemność to bardzo chętnie - zgodziła się Sakura.

  Sakura opowiedziała przyjaciółce co działo się u niej odkąd zamieszkała u Sasuke na czas rekonwalescencji. W mieszkaniu Uchihy była jeszcze zbyt słaba, żeby rozmawiać o czymkolwiek innym niż codzienne sprawy, a poza tym nie zawsze miały możliwość, aby móc to robić poufale. Nie ukrywała niczego przed Hinatą, bo była jedyną osobą, której faktycznie wszystko mogła powiedzieć. Płonęły jej policzki, kiedy opowiadała jak całowała się z Uchihą u niej w mieszkaniu, później u niego. Jak się nią opiekował i troszczył o wszelkie wygody. Jakim zrozumieniem się wykazał, gdy przyznała się mu do tego, co wydarzyło się w nocy po balu. I na koniec wspomniała o teście u Shizune, który wykonała potajemnie, a i tak Sasuke przez przypadek się o tym dowiedział. Zakończyła stwierdzeniem, że partner jest na nią zły od momentu odkrycia jej tajemnicy, a ona nie ma śmiałości, żeby przełamać te lody. Za dużo się między nimi już wydarzyło, żeby mogła przejść po tym wszystkim do porządku dziennego, a z drugiej strony cierpiała widząc jak on się zachowuje wobec niej. 
- Ciężko się z wami połapać - westchnęła Hinata, ale nadal się uśmiechała. - Ewidentnie was do siebie ciągnie, ale ciągle coś jest nie tak. Wybacz, że powiem to wprost, ale dopóki Sasuke jest z Riko to będziecie tak wokół siebie krążyć. Musisz być świadoma, że ich ślub to już tylko kwestia czasu.
- Właśnie tego ostatnio próbowałam się od niego dowiedzieć - powiedziała Sakura. - Zapytałam go wprost, co chcieliby dostać jako prezent, ale odpowiedział mi tylko, że nie powinnam się tym przejmować. Nie wiem jak to rozumieć.
- Wydaje mi się, że dokładnie tak jak powiedział - wysnuła wniosek Uzumaki. - Nie sądzę, że będą przywiązywali do tego większą wagę. Liczy się przede wszystkim to, jakie korzyści odniosą ich rodziny, no i oni sami poprzez ten mariaż.
- Nadal mam ciarki jak tak o tym mówisz. To nie małżeństwo, tylko kontrakt. 
- Jedno nie wyklucza drugiego. Wydaje mi się, że nie tylko zmiana miejsca zamieszkania dobrze ci zrobi. Może ze względu na coraz bardziej zażyłe relacje, jakie cię łączą z Sasuke, powinnaś jednak poprosić o zmianę partnera?
- Tyle, że wcale nie nie chcę - przyznała Sakura. - Bardzo dobrze pracowało mi się z Nejim i sama wcześniej zastanawiałam się, czy nie powinnam porozmawiać o tym z Kakashim. Sam Uchiha mi to insynuował w związku z tym, że wyszło to całe bagno za jego plecami... Teraz mamy nowy podział i tak jakoś...
- Dziwię się, że Sasuke gra na dwa fronty - wypaliła wprost Hinata. - Zupełnie to do niego nie podobne. 
- Źle się przez to czuję - westchnęła Sakura. - Może ja faktycznie rozwalam czyjś związek? Hinata, tylko ty mi to powiesz szczerze.
- Słuchaj - Uzumaki nachyliła się i złapała dłonie Sakury w swoje. - Z tego co opowiadałaś o waszych zbliżeniach, to Sasuke zawsze je inicjował. Nie sądzę, że z wyrachowania. Ciężko gdybać na temat uczuć drugiej osoby, ale może dzieje się coś między nim, a Riko o czym nie wiemy. A odpowiadając konkretniej na twoje pytanie, to nie wiem, czy można rozwalić aranżowane małżeństwo... Znam twoje uczucia względem niego i wiem jak zakochana kobieta reaguje na pocałunki, nawet gdy rozsądek podpowiada, że nie powinna.
- Ciekawe ile to jeszcze potrwa - zamyśliła się Sakura głośno. - To nasze krążenie wokół siebie, jak to dobrze ujęłaś. Może dawno wykonałabym pierwszy krok, gdyby nie Sato? Chociaż, chyba bałabym się tego jego chłodnego odrzucenia. 
- Jesteś gotowa czekać? Albo na ich ślub, albo rozstanie?
- Na pewno już nie zrobię nic, przez co będę gardziła samą sobą. Ta sytuacja z Kento dała mi solidną nauczkę.

    Rankiem, po wspólnym śniadaniu z rodziną Uzumaki wróciła na chwilę do swojego mieszkania, żeby się przebrać przed pracą. Naruto uparł się, że ją zawiezie najpierw pod kamienicę, a później na komisariat. Oboje weszli na wydział witając się z pozostałymi. Sakura nie widziała nigdzie obecności Sasuke, chociaż jego auto stało na parkingu przed budynkiem. Ledwo zdążyła się rozebrać z wierzchniej odzieży, usłyszała dźwięk dzwonka w swoim smatrfonie. Zdziwiła się widząc numer Tobiramy na ekranie. 
- Słucham? - odebrała połączenie. 
- Dzień dobry - przywitał się prokurator. - Dzwonię z mam nadzieję, że dobrymi wiadomościami. Kento chce złożyć zeznania. Będę za około godzinę u Morino. 
- W takim razie do zobaczenia na miejscu - Sakura wiedziała, że Senjuu nie zamierzał pytać, czy ona również się pojawi na przesłuchaniu, zgodnie z tym co ustalili wcześniej odnośnie jej obecności. Nie spodziewała się kontaktu od Tobiramy tak szybko, ale w istocie, była to dobra wiadomość. Miała nadzieję, że uda jej się pomóc prokuratorowi i faktycznie lata związku z lekarzem chociaż na tyle nie będą zmarnowane, że bez problemu odczyta, kiedy będzie kłamał, a kiedy nie. 
    Sakura założyła z powrotem na siebie kurtkę i rozejrzała się za Uchihą, ale nie było go w pobliżu. 
- Naruto - zwróciła się do przyjaciela siedzącego przy swoim biurku. - Jadę na przesłuchanie Kento, dzwonił Tobirama. Nie wiem o której wrócę. 
- Okej, przekażę Kakashiemu i Sasuke - zapewnił ją Uzumaki. - Zdecydował się zeznawać tak szybko?
- Nigdy nie był człowiekiem silnego charakteru - wzruszyła ramionami Sakura. - Gdyby nie kolosalne pieniądze, to pewnie nigdy nie zdecydowałby się na współpracę z Akatsuki. 
- Lepiej, żeby znowu nie pogrywał z Senjuu - powiedział Naruto. - Tobirama też potrafi nieczysto zagrać. 
- Mam przeczucie, że dzisiaj się o tym przekonam - stwierdziła i machnęła przyjacielowi ręką na pożegnanie. 
    Przy wyjściu minęła się z Ino i Shikamaru, ale nie zatrzymywała się na pogawędki. Rzuciła krótko, że Naruto im wyjaśni co i jak. W głównym holu niespodziewanie spotkała Sasuke nadchodzącego z drugiego końca korytarza. 
- Cześć - przywitała się, uważnie przyglądając się jego wyrazowi twarzy i próbując wyczuć jaki dzisiaj ma humor. Uchiha podszedł do niej nieśpiesznie, trzymając ręce w kieszeniach spodni. 
- Wychodzisz? - zapytał patrząc na nią z góry. Wydawało jej się, że jego zachowanie względem niej już złagodniało. 
- Tobirama będzie dzisiaj przesłuchiwał Kento - odpowiedziała. - Zgodnie z umową, jadę tam. Załatwisz umówione na dzisiaj spotkania? Nie wiem ile mi zejdzie.
- Załatwię - powiedział lakonicznie. - Podwieźć cię do Morino?
- Nie trzeba, pojadę autobusem. Po przesłuchaniu wrócę na komisariat.
- Do zobaczenia.
    Pożegnał się krótko i odszedł w stronę wydziału. Sakura obiecała sobie, że jak wróci to nie odpuści Sasuke rozmowy. Znowu działo się między nimi coś dziwnego, a ona nie miała siły i ochoty na domysły. Czy naprawdę te wyniki badań u Shizune tak go rozdrażniły? Dlaczego?

- Dostał anonim - powiedział krótko Tobirama, kiedy razem z Sakurą i Ibikim przemierzali korytarz do sali przesłuchań. - Chyba liczy na świadka koronnego.
- Słusznie? - zapytała Sakura.
- Zależy co mi powie - odpowiedział prokurator. - I co z tego będzie kłamstwem, a co nie - dodał po chwili zamyślenia. 
- Sakura, ty tutaj - Morino wskazał drzwi do innego pomieszczenia. Weszła do środka, gdzie za sprzętem do nagrywania siedział człowiek Ibikiego. Mężczyzna wstał i przywitał się z Sakurą, która była w takim napięciu, że nie dosłyszała jego imienia. Odsunęła sobie fotel i usiadła na nim patrząc na to, co dzieje się w sąsiednim pomieszczeniu. Tobirama spokojnie wyjął teczki i czekał z założonymi rękami aż Kento zostanie wprowadzony.
- Nie mam dobrych przeczuć - odezwała się Sakura. 
- Dlaczego? - zapytał Morino.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Po prostu nie mam. Kento od dawna mnie okłamywał i nie potrafiłam tego zauważyć wcześniej, więc pomysł Senjuu może okazać się mocno chybiony. 
- Zobaczmy co z tego wyjdzie - powiedział Ibiki.
    Po drugiej stronie w końcu wprowadzili więźnia i przypięli kajdankami do stolika. Przesłuchanie w końcu mogło się rozpocząć. Lekarz wyglądał jeszcze gorzej niż poprzednio, ale Sakura nie poczuła w sobie ani odrobiny współczucia. On w przeciwieństwie do swoich ofiar miał szansę na dalsze życie, o ile jego zeznania okażą się przydatne i przede wszystkim prawdziwie. 
- Kto mógł napisać do ciebie ten list? - zaczął rozmowę Tobirama bez zbędnych uprzejmości. - Hidan, Orochimaru, Madara?
- Obstawiam Madarę - odpowiedział lekarz. - Nikt z ważnych członków Akatsuki nie miał nigdy z nami bezpośredniego kontaktu.
- Nawet z Kabuto? - zapytał Senjuu.
- Nawet. Zwykle to Madara przekazywał informacje. Spotykaliśmy się raz na dwa tygodnie w ośrodku w górach. 
- Kto tam bywał oprócz ciebie i twojego przełożonego?
- Były ordynator, doktor Namada...
- Kłamie - powiedziała Sakura od razu patrząc jak kąciki ust lekarza unoszą się delikatnie do góry. To był wyraz satysfakcji, kiedy mógł zrobić komuś na złość. Mężczyzna siedzący obok niej, zanotował godzinę na kartce papieru. 
- Kto jeszcze? - ciągnął dalej prokurator.
- To potężne nazwiska znane w medycznym świecie, więc chciałbym w tym miejscu przystąpić do negocjacji - Kento próbował rozsiąść się wygodniej na krześle pokazując, że dominuje nad swoim rozmówcą, ale kajdanki uniemożliwiły mu okazanie takiej wyższości.
- Żadnych negocjacji nie będzie - uciął Tobirama od razu. - Albo powiesz wszystko co wiesz, albo zostaniesz skazany na karę śmierci. Jeśli to wszystko co chciałeś mi przekazać, nie będę marnował na ciebie więcej swojego czasu. 
- A Sakura? - zapytał nagle lekarz.
- Z tego co wiem ma się świetnie - odpowiedział ironicznie Senjuu zamykając akta i wstając z krzesła. - Przekażę jej twoje pozdrowienia.
- O wszystkim wiedziała! - krzyknął Kento wykrzywiając się w złości. - Swoich nie tykacie, co?
- Odezwij się jak zmądrzejesz - rzucił prokurator na koniec i wyszedł z pomieszczenia. 

- On zawsze robi tak samo - powiedziała Sakura, kiedy razem z prokuratorem i Ibikim siedzieli w pokoju naczelnika więzienia. - Najpierw wykazuje chęć rozmowy i rzuca jakimiś strzępkami informacji, a jak przechodzi się do konkretów to obraża się i wyzywa wszystkich wokół. 
- Jeszcze kilkadziesiąt lat temu były na takich sposoby... - westchnął Morino. - Nie czuje się odpowiednio zagrożony, dlatego kozaczy. Wie, że po wypadku z bombą zaostrzyliśmy środki bezpieczeństwa. 
- W takim razie, trochę nagniemy zasady - postanowił Senjuu wstając z fotela i podchodząc do okna. Zapatrzył się przez chwilę, po czym kontynuował: - Za dwa dni trzeba mu dostarczyć kolejny anonim, ale tym razy spreparowany. I co drugi dzień przez tydzień tak samo. Po siedmiu dniach jeśli nie nabierze rozumu trzeba będzie sprowokować jakąś bójkę w której zostanie... hm, delikatnie pokiereszowany. Z pozdrowieniami od byłych pracodawców. 
- Zorganizuję wszystko - poparł go Ibiki od razu. - Przestraszy się, ale nic mu się nie stanie. 
- A my z Uchihą dostaliśmy opieprz za wykorzystanie tożsamości Riko Sato... - Sakura nie dowierzała, że taka propozycja padła z ust prokuratora. - Mam udawać, że tego nie słyszałam?
- Nie ma takiej potrzeby - odpowiedział Tobirama. - Teraz my zaczniemy grać na ostro. Możesz przekazać zespołowi to, co ustaliliśmy. Zostajemy w kontakcie.

    Sakura wróciła na komisariat z mieszanymi odczuciami co do pomysłu prokuratora. Od początku pracy z Sasuke zdawała sobie sprawę, że naginanie zasad to stan powszedni dla policjanta, ale nie sądziła, że tak surowy i rygorystyczny Tobirama również zacznie tak pogrywać. Naruto miał rację, mówiąc jej rano, że Senjuu też potrafi pokazać pazur. Czy w takim razie istnieją jeszcze jakieś świętości na tym świecie?
- Ne minęłaś się z Sasuke? - zapytała Temari nachodząc na nią w wejściu na wydział.
- Nie - odpowiedziała zaskoczona Sakura zdając sobie sprawę, że była tak zamyślona, że mogła go nie zauważyć. - Coś się stało?
- Miał akcję - wyjaśniła Subaku. - Właściciel jednego mieszkania, które pojechał sprawdzić napadł na niego z bronią, kiedy dowiedział się, że jest z policji. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Z tego co wiem, to od razu zawinął gościa do Morino na dołek. 
- Nie dzwonił do mnie - powiedziała Sakura sprawdzając, czy ma jakieś nieodebrane połączenia w telefonie. 
- Pewnie nie chciał przeszkadzać - blondynka wzruszyła ramionami. - Nie zatrzymuję cię, do później. 
    Sakura pożegnała się z koleżanką i weszła do pomieszczenia kierując się w stronę biurka. Rzuciła kurtkę na krzesło i bez chwili zawahania wybrała numer do Uchihy. Minęło kilka sygnałów i kiedy miała się rozłączyć, odezwał się głos po drugiej stronie. 
- Tak?
- Gdzie jesteś? - zapytała starając się, żeby głos jej nie drżał. - Słyszałam od Temari co się stało.
- Już wracam - odpowiedział krótko.
- W takim razie czekam na wydziale - powiedziała i rozłączyła się. Dzisiaj nie zamierzała mu odpuszczać, dopóki nie powie jej z czym tym razem ma problem i dlaczego się do niej nie odzywa. Z tym mocnym postanowieniem usiadła i zaczęła przeglądać listę adresów, które zostały im do sprawdzenia w Konoha. Żeby uniknąć ponownych nieprzyjemności, szukała nazwisk właścicieli w policyjnej bazie, sprawdzając czy byli skazani za przestępstwa, albo notowani za wykroczenia. Faktycznie, dane osoby, którą zatrzymał dzisiaj Uchiha były w rejestrze. Żałowała, że od razu tego nie sprawdziła, kiedy przygotowywali całe zestawienie adresów. Całe szczęście, że to niedopatrzenie nie spowodowało poważniejszych konsekwencji. 
- Jestem - usłyszała z boku głos Sasuke. Jak gdyby nic się nie stało, miał spokojny wyraz twarzy. Powoli ściągnął kurtkę i przewiesił przez oparcie krzesła. 
- Opowiedz co tam zaszło - poprosiła.
- Przyjechałem pod umówiony adres, przedstawiłem się i powiedziałem, że jestem z policji i tyle wystarczyło, żeby facet wyjął broń - streścił szybko. - Nie zdążył wycelować. Ibiki sprawdził go w bazie i raczej nie wygląda na to, żeby był w jakikolwiek sposób powiązany z Akatsuki. To tylko jakiś podrzędny zbir, nikt więcej.  
- Dobrze, że nic się nie stało - powiedziała. - Sprawdziłam resztę właścicieli z listy i nie wygląda na to, żeby taka sytuacja miała się powtórzyć. 
- Zobaczymy.
    Myślała, że zapyta ją o przesłuchanie Kento, ale on tylko wziął swój kubek i odszedł w kierunku kuchni. Przytłoczyło ją to na tyle, że postanowiła w końcu skończyć te dziecinne gierki. Wstała i bez kul pokuśtykała za nim. Na szczęście w pomieszczeniu oprócz nich nie było nikogo, więc mogła sobie pozwolić na większe niż dotychczas uszczypliwości.
- Jesteś dupkiem.
    Sasuke odwrócił się w jej stronę z wyrazem zaskoczenia na twarzy. 
- Czym sobie zasłużyłem na tak miłe określenie? - zapytał spokojnie. 
- Znowu ci coś odbiło i ledwo się do mnie odzywasz - wyrzuciła Sakura na jednym wdechu. - O co tym razem chodzi? Jesteś dorosły, powinieneś móc z łatwością nazwać to, co chodzi ci po głowie. Oszczędźmy sobie dalszych nieprzyjemności i wywal to, co masz do powiedzenia. 
- Nie mam nic do powiedzenia.
- Oszaleję przez ciebie! - podniosła głos. - Zachowujesz się jak rozwydrzony bachor, a później mnie przepraszasz. Jest miło... Czasami może zbyt miło... A później znowu coś ci odbija. Dręczysz mnie takim zachowaniem.
- Ja cię dręczę? - zapytał cicho, jakby to go uraziło.
- Nie potrafię tego inaczej nazwać - Sakura rozłożyła ręce. - Dlaczego raz jest między nami dobrze, a za chwilę nie? Czy ja robię coś nie tak?
- Jesteś lekkomyślna - powiedział w końcu po chwili ciszy. - To mnie denerwuje. 
- Sam też nie pomyślałeś, żeby sprawdzić tych ludzi zanim...
- Nie o tym mówię - przerwał jej zły, a do Sakury nagle dotarło co Uchiha może mieć na myśli. To było jeszcze gorsze niż początkowo przypuszczała.
- Masz na myśli badanie, które zrobiła mi Shizune?
- Między innymi - przyznał. - Chodzi o całokształt twojej relacji z Kento.
- Nie mam z nim żadnej relacji - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Byłabym wdzięczna, gdybyś przestał insynuować takie rzeczy. Ja się o twoim związku nie wypowiadam.
- Chyba nie będziemy tego porównywali.
- Och.
  Straciła ochotę na dalszą rozmowę, a nawet na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu. Jak zwykle Sasuke potrafił dogłębnie urazić jednym zdaniem. Jasne, że nie ma co porównywać związku bogatej i szczęśliwej pary do takiego, w którym jedna osoba okazała się być mordercą. Wyszła z kuchni i zgarnęła swoje rzeczy. Na tyle szybko, na ile mogła poruszać się bez kul, wyszła z wydziału. Była tak zła, że nie widziała nawet dokąd idzie. Na pewno chciała być jak najdalej od Sasuke, ale niestety nie do końca się to udało, ponieważ dogonił ją, zanim wyszła za bramę.
- Zaczekaj - złapał ja za rękę i zmusił, żeby się odwróciła w jego stronę. 
- Nie - próbowała się wyrwać, ale daremnie. - Już dosyć powiedziałeś Uchiha. 
- Porozmawiajmy spokojnie - zaproponował. - Nie tutaj.
- Myślę, że powiedziałeś już wszystko, co chciałeś. I tak, chyba jestem lekkomyślna, ale nie jeśli chodzi o Kento. Ale może łatwiej udawać ci, że tego nie widzisz.
- Haruno...
- Puść mnie - poprosiła czując, że i ona powiedziała za dużo. 
- Odwiozę cię - powiedział.
- A, czyli teraz przyszła kolej na dobrego i troskliwego Uchihę? - zapytała nie kryjąc ironii. - Nie, nie zamierzam później pół nocy się zastanawiać skąd ponowna zmiana u ciebie. Daj mi odpocząć. Jutro rano będzie tak, jak zostawiliśmy to w kuchni. Będziemy pokłóceni, ale nadal zachowamy się na tyle profesjonalnie, że zajmiemy się naszym śledztwem. 
- Nie chcę tego tak zostawiać.
- Teraz nie chcesz, ale wcześniej nie przeszkadzało ci nieodzywanie się do mnie. Zostaw mnie proszę.
    W końcu puścił jej ramię, a ona bez dalszej dyskusji odwróciła się od niego i ruszyła przed siebie zła na siebie, na Sasuke i na cały świat.

    Kolejny dzień nie zaczął się spokojnie. Sakura niechcący wycisnęła sobie na rękę pół kremu do twarzy, bo za mocno ścisnęła tubkę. Później, przygotowując sobie śniadanie dwa razy skaleczyła się w palec. Na koniec, rozsypała puszkę herbaty w kuchni, bo za gwałtownie pociągnęła za metalowe wieczko. Zbierając fusy z podłogi zastanawiała się, czy chociaż jedną rzecz dzisiaj zrobi dobrze i czy dla kontrastu przytrafi się coś dobrego. 
    Przerwał jej dźwięk dzwonka w smartfonie. Podniosła się z klęczek i sięgnęła po telefon. W innych okolicznościach pewnie ucieszyłaby się, że dzwoni do niej Sasuke, ale teraz...
- Słucham - odebrała połączenie.
- Czekam na dole - powiedział Uchiha. 
- Zaraz będę - rzuciła krótko i rozłączyła się. Skończyła sprzątać bałagan w kuchni i niespecjalnie się śpiesząc ubrała się i zeszła na dół. Wsiadła do samochodu Sasuke.
- Cześć - przywitała się. 
- Cześć - odpowiedział. - Dzisiaj mamy aż osiem miejsc do objechania. 
- W takim razie nie traćmy czasu - stwierdziła i zapięła pas bezpieczeństwa. 
- Zabrałem twoje kule z komisariatu.
- Dzięki. 
    Nie podejmowali kolejnej próby rozmowy. Sakura trzymała się swojego postanowienia i jeśli tylko nie dotyczyło to sprawy, którą obecnie się zajmowali - nie miała nic do powiedzenia swojemu partnerowi. Uchiha również nie zaczynał na siłę konwersacji, więc pozostali w takim zawieszeniu po ostatniej kłótni.  
    Sakura zdawała sobie sprawę, że ta dziwna sytuacja między nimi nie może ciągnąć się w nieskończoność. Nie zamierzała też go karać swoim milczeniem tak jak on robił często z nią, ale chciała dobrze przemyśleć przebieg ich przyszłej rozmowy. Wczoraj już dała mu do zrozumienia, że czuje do niego coś więcej niż koleżeńska sympatia, a Sasuke nie jest na tyle głupi, żeby nie zrozumieć takiej aluzji. Czy gdyby wprost wyznała mu co do niego czuje, to by coś zmieniło?
   Dotarli na miejsce, które okazało się być w brudnej dzielnicy. Kobieta, właścicielka mieszkania nie była zadowolona, że jej mieszkaniem zainteresowała się policja i bardzo niechętnie przyjęła od nich pismo od prokuratora. Szczęśliwie nie wyskoczyła do nich z naładowanym pistoletem, albo nożem. 
    W kolejnym mieszkaniu poszło niestety gorzej.
- Z glinami nie gadam - powiedział mężczyzna, kiedy się przedstawili. Już na pierwszy rzut oka wyglądał Sakurze na takiego, co nie będzie chciał z nimi gadać. Była zaskoczona jego postawą, ale w rejestrze nie znalazła nic na tego człowieka. 
- Nie musimy rozmawiać - Uchiha wyjął pismo od Tobiramy z teczki i podał właścicielowi. - Niemniej, radzę się do tego zastosować. Do widzenia.
- Bo co? - burknął i zmiął kartkę.
- Chcesz sobie narobić problemów człowieku? - Sasuke przestał być miły. - Jeszcze słowo i zostaniesz zawinięty na dołek. 
    Tym razem mężczyzna nie podejmował się dalszej dyskusji i Sakura odetchnęła, że nie doszło do większej eskalacji. Póki co było dwa do zera dla nieuprzejmych właścicieli. 
- Następnego cwaniaka kopnę w kolano - odezwał się Uchiha, kiedy wracali do jego auta. 
- Zachowaj energię na coś faktycznie poważniejszego - uprzedziła go Sakura. - Ewidentnie dzisiaj coś wisi w powietrzu.

- Zróbmy sobie przerwę - zaproponowała Sakura, kiedy żołądek ścisnął się jej z głodu. - Następne spotkanie mamy za dwie godziny.
- Dobrze - przytaknął. - Masz na myśli jakieś konkretne miejsce?
- Jestem pewna, że ty coś zaproponujesz - powiedziała. 
- Mogę, ale czy tobie będzie pasowało.
- Wszystko jedno. 
    Sasuke i tym razem nie zawiódł jeśli chodzi o wybór restauracji. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że było to miejsce jego częstych randek z Riko. Nie mając wpływu na taki stan rzeczy, postanowiła, że chociaż będzie się cieszyła dobrym posiłkiem. 
    Zajęli wolny stolik przy oknie i zostali bardzo sprawnie obsłużeni przez uroczą kelnerkę. W oczekiwaniu na posiłek Sakura patrzyła przez okno obserwując przechodniów i zmieniającą się aurę. Z nieba zaczął padać drobny śnieg. 
- Przepraszam za wczoraj - odezwał się nagle Sasuke. Sakura odwróciła głowę w jego stronę zaskoczona, że to padło z jego ust.
- Nie przepraszaj, jeśli zamierzasz znowu taki być wobec mnie - powiedziała poważnie. - Nie chcę więcej przeprosin Uchiha. Nie przyjmuję ich. 
- Tak, wściekłem się jak zobaczyłem to badanie - przyznał. - Szlag mnie trafia na samą myśl, że w taki sposób mogłabyś być związana z tym człowiekiem.
- A powiedz mi szczerze - Sakura podparła dłonią podbródek. - Co cię to tak naprawdę obchodzi? Masz narzeczoną, dobre życie, zaplanowaną przyszłość. 
- Nie mam narzeczonej.
- Co?
- Rozstaliśmy się z Riko - powtórzył.
- Kiedy? - Sakura w ogóle nie pomyślała, że nie wypada o to pytać. 
- Mniej więcej po tym, kiedy znalazłaś akta pacjentów Kento - odpowiedział. 
- Czy to przez to, że mieszkałam u ciebie? - zapytała zaniepokojona taką myślą.
- Nie - zaprzeczył. - Mieliśmy swoje powody, żeby to zakończyć. 
    Sakura nie wiedziała co może więcej powiedzieć w takiej sytuacji. Była w zbyt dużym szoku, aby nawet pomyśleć, żeby się ucieszyć z takiego stanu rzeczy. 
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - wróciła do tematu. - Nawet jeśli nie masz już narzeczonej, to moje życie nie powinno cię aż tak obchodzić, żeby wkurzać się na to, że mogę mieć dziecko z innym facetem. 
- Masz rację, nie powinno - powiedział. - Ale wkurzyło. 
- Znowu ze mną pogrywasz w coś dziwnego... - urwała, bo przyszła kelnerka niosąc zamówione dania. - Dziękujemy. Więc? - podjęła ponownie, kiedy dziewczyna odeszła od stolika.
- W nic z tobą nie pogrywam - wzruszył ramionami. - Przeprosiłem cię i powiedziałem dlaczego tak się zachowywałem wobec ciebie.
- I to wszystko? - zaśmiała się. - Wspaniale, atmosfera oczyszczona. Do następnego razu. 
- Nie będzie następnego razu - zapewnił ją. 
- Mhm, zobaczymy - mruknęła i zabrała się za jedzenie. 
- Morino mi powiedział, że przesłuchanie nie poszło najlepiej - zmienił temat Uchiha. 
- Wspominał coś o nowym planie Tobiramy? - zapytała zadowolona, że nie kontynuują poprzedniej rozmowy. 
- Jest jakiś nowy plan? - zainteresował się. 
- O, i to jaki - opowiedziała mu jak przebiegło spotkanie prokuratora z lekarzem i o tym co Senjuu wymyślił. - Ciekawe, co? 
- Na takiego tchórza jak Kento może zadziała - skomentował. - Czyli wypada, że jutro dostanie pierwszy anonim?
- Tak - potwierdziła. - Te prawdziwe, które będą do niego przychodziły będą zatrzymywane u Ibikiego. Ludzie Tobiramy próbują namierzyć nadawcę.
- W takich przypadkach to niemal niemożliwe. 
- W tym śledztwie wydarzyło się już tyle niespodziewanych sytuacji, że możemy się jeszcze mile zaskoczyć. 
    Sasuke tylko pokiwał głową. Resztę posiłku jedli w milczeniu. Sakura zerkała od czasu do czasu na kolegę. Znowu udało mu się ją przekabacić tak, że nie czuła już do niego złości. Zastanowiło ją przez chwilę, czy czasami znowu nie daje sobą manipulować, tak samo jak pozwalała na to Kento.
- Musimy się zbierać - odezwał się Uchiha. Sakura wstała ociężale z krzesła po obfitym posiłku. Nie miała ochoty już nigdzie wychodzić. Na zewnątrz powoli robiło się już ciemno, a śnieg zaczął gęściej sypać. 
- Ładnie pada - powiedziała zakładając kurtkę.
- Chcesz się przejść? - zaproponował - To niedaleko.
- Będę cię spowalniała z tymi kulami - stwierdziła. - Muszę się wstrzymać ze spacerami do przyszłego tygodnia. Może wtedy lekarz pozwoli mi poruszać się już bez zbędnego balastu. 
- Wczoraj widziałem, że już coraz lepiej sobie radzisz. Tak wystrzeliłaś z wydziału...
- Chcesz wrócić do tej rozmowy? - zapytała unosząc brwi. 
- Nie chcę. 

    Mimo, że poranek był dla Sakury ciężki to z zadowoleniem stwierdziła, że końcówka dnia była nawet przyjemna. Obiad z Sasuke załagodził spór między nimi, a ostatni właściciele, z którymi się spotkali byli uprzejmi i nie sprawiali problemów. 
- Jutro ostatnia tura w Konoha - powiedziała Sakura, kiedy Sasuke zaparkował auto przy kamienicy. - Nie miałam okazji zapytać cię wcześniej, czy po okolicy wolisz jeździć ciągiem, czy wracać za każdym razem do domu? 
- Wolę załatwić to w miarę sprawnie - odpowiedział. 
- W takim razie tu się zgadzamy - uśmiechnęła się. - Do jutra.
- Poczekaj chwilę - złapał ją za dłoń powstrzymując tym samym od opuszczenia samochodu.
- Co tym razem? - zapytała nie przeczuwając niczego złego.
- Chcę wiedzieć, czy przyjmujesz moje przeprosiny - powiedział.
- Czyli dlatego zaprosiłeś mnie na dobry obiad i zaproponowałeś spacer w śniegu? - zaśmiała się. - Taktyczne posunięcie.
- Przeprosiłbym cię tak czy inaczej. 
- Mógłbyś po prostu tego nigdy więcej nie robić? 
- Tak - zgodził się.
- W takim razie trzymam cię za słowo. Możesz mnie już puścić.
    Zrobił to z niewielkim ociąganiem. Sakura czując dziwne napięcie, szybko się pożegnała i wyszła z auta. Na pewno nie zamierzała wykorzystywać sytuacji, kiedy dopiero co dowiedziała się, że Sasuke nie jest już z Sato. Wchodząc po schodach wpadła na pomysł, że skonsultuje się z Hinatą w tej sprawie. Przyjaciółka najlepiej doradzi jej co w takiej sytuacji zrobić. Wyznać mu w końcu swoje uczucia, czy czekać aż cały młyn z Akatsuki dobiegnie końca i wtedy zająć się swoim prywatnym życiem. Zatrzymując się na półpiętrze, wyjęła telefon z kurtki i wybrała numer do Uzumaki. 
- Cześć, co tam? - odezwała się Hinata.
- Masz czas i ochotę się dzisiaj spotkać? - zapytała.
- Właśnie wracam z pracy, więc mogę po ciebie podjechać. Gdzie jesteś?
- Kilka schodków dzieli mnie od mieszkania. Wyjdę przed budynek i na ciebie poczekam.
- Za dziesięć minut będę - powiedziała Uzumaki i rozłączyła się. 
   Sakura zawróciła ze schodów i wyszła przed kamienicę wypatrując samochodu przyjaciółki. W końcu pojawiło się jakieś światełko w tym długim, ciemnym tunelu. Jeśli tylko Uchiha ma wobec niej takie same uczucia...
    Przed Sakurą z piskiem opon zatrzymał się samochód. Wysiadła z niego kobieta i podbiegła w jej stronę.
- Pomocy! - krzyknęła rozpaczliwie. 
- Co się stało? - zapytała wracając do rzeczywistości. 
- Moje dziecko się dusi, pomocy!
- Zadławiło się? - Sakura rzuciła kule, którymi się podpierała, i dopadła do drzwi pasażera. Otworzyła je i nachyliła się do środka, żeby odwinąć koc i pomóc dziecku. - Co jest? - zapytała, kiedy na siedzeniu zobaczyła lalkę. Odwracała się, żeby zrugać głupi żart kobiety, kiedy poczuła mocne uderzenie w głowę. Straciła przytomność. 

________________

Cześć! Jak się macie? Majówka udana?
Znowu z lekkim opóźnieniem, ale rozdział jest. Nie jestem jakoś szczególnie zadowolona, ani niezadowolona. Ocenę jak zawsze pozostawiam Wam :) 

Trzymajcie się ciepło, zdrowo, szczęśliwie i co tam jeszcze chcecie. Do następnego!





https://pl.pinterest.com/pin/32932641018819959/









Komentarze

  1. Chryste panie jak mogłaś skończyć w takim momencie?!?? 😱😱😱
    Rozdział piękny, tyle się wydarzyło, cały czas trzymał w napięciu! Więc mi się podoba bardzo! A najbardziej to, że SASUKE JEST SINGLEM!!!

    więc. Dla mnie cud, miód, orzeszki, z WIELKĄ niecierpliwością czekam na kolejny, a teraz idę spać, bo mam 3 godziny snu. 🤣

    KOCHAM ten rozdział, opowiadanie i wielbię Ciebie za to arcydzieło. Wszystkiego dobrego, dużo weny życzę. ❤️❤️
    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej.
      Podoba mi się podejście i zagranie Tobiramy w sprawie przesłuchania, że faktycznie nawet on jest w stanie nagiąć zasady by doprowadzić sprawę do końca. Trochę rozumiem to jako kolejny ludzki odruch e jego wydaniu. 😁
      Bardzo fajną relację zbudowałaś między Sakurą a Hinatą, nie przepadałam za tą postacią, ale w Twoim opowiadaniu naprawdę ją polubiłam! W końcu jest wykreowana jako świetna kobieta, a nie dziewczynka, która nie potrafi wypowiedzieć słowa nie jąkając się przez swoją nieśmiałość.
      Ciekawe gdzie Naruto tak nagle musiał zniknąć... Czy Sasuke potrzebował przyjacielskiej rozmowy czy jakiś postęp w śledztwie.. 🤔
      No jeśli chodzi o złość Sasuke za to co znalazł, no to aż mnie zgrzewał swoim zachowaniem, kur....a jakby od razu nie mógł powiedzieć o co chodzi tylko męczy biedną Sakure. No, ale jest singlem!!! Tak się cieszę, w końcu! I czy dowiemy się o szczegółach rozstania? 😈
      Końcówka wbiła mnie w ziemię, naprawdę! Zapowiada się. Niesamowita akcja, chyba melisę będę parzyć jak zobaczę nowy rozdział!! 🥰🤣 Będę czekać na niego jak na szpilkach! Takie zakończenia najbardziej "bolą", ale jednak są najlepsze! Oby Sakura wjebała tej głupiej pindzie. Boże, Boże, Boże! No nie mogę się doczekać kontynuacji, chyba oszaleje, osiwieje na złoto hahabja

      Rozdział jak już pisałam naprawdę bardzo mi się podobał! Petarda, tu się działo, a co będzie w kolejnym. 😱

      No cóż, moja majówka przebiegła z zapaleniem gardła, w towarzystwie powiększonego węzła chłonnego i pojadłam sobie antybiotyk i górę leków, a nie kartkóweczke z grilla.. Także miło i uroczo. Mam nadzieję, że Twoja była udana, że wypoczęłaś, naładowałaś baterie i nabrałaś weny!
      Wszystkiego dobrego, widzimy się przy następnym rozdziale. ❤️

      Usuń
    2. Wiadomo, że MUSIAŁAM zakończyć w takim momencie, haha. Nie to, że się pastwię, ale już nowy rozdział zacznie się z grubej rury. Jak mówiłam wcześniej - powoli zbliża się grande finale. Mam pomysł na kolejne opowiadanie, ale przyznam, że niedługo zajdą ogromne zmiany w moim życiu i nie będę chyba miała czasu na pisanie. Zobaczymy. Zapał póki co jest.
      Miałam trochę problem z tym rozdziałem, bo początkowo rozmowę Sakury i Sasuke w której ona dowiaduje się, że nie jest już z Riko, miałam zaplanowaną zupełnie inaczej. I w ogóle ich kłótnia miała inaczej wyglądać, ale flow jednak miałam inne.
      Nieskromnie przyznam, że bardzo lubię postać Tobiramy w tym opowiadaniu. Chyba trochę chwalę samą siebie, ale tak jak napisałaś - nawet on czasami nagina pewne przepisy, żeby tylko w końcu coś ruszyło. Lubię stanowczych ludzi.
      Uważam, że Hinata ogólnie jest bardzo niedocenianą postacią. Ja lubiłam ją od samego początku, bardziej niż Sakurę.
      U mnie majówka na spokojnie, grill był (chociaż ja nie jestem fanką takiej aktywności), komary pogryzły, czyli zaliczone.
      Dzięki za komentarz i za Twoją obecność :) mam nadzieję, że przechorowaną majówkę szybko odrobisz przy innej okazji (pierwszy dzień lata, czy coś). Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Chwal, chwal bo absolutnie masz za co!
      Kurde z jednej strony chce się tego finału, z drugiej ten koniec boli, bo zostanie pustka i nie będzie na co czekać. 🥲
      Jeśli zdecydujesz się na kolejne opowiadanie z pewnością będę je czytać i dopingować w pisaniu.
      Oby wszystkie te zmiany poszły po Twojej myśli, powodzenia! ❤️

      Usuń
  2. NO TY CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ
    ALBO CHCESZ MNIE ZABIĆ
    Jak mogłaś zakończyć w takim momencie!!!
    Nieee. Już było dobrze. Już zaczęli się dogadywać. Juuuż niemal przestali być głąbami. A tu co? Porwanie. Uprowadzenie.

    Oh ja już sobie wyobrażam jak wściekły Sasuke terminator wkroczy do akcji.

    Uwielbiam ten rozdział. To jak Sasuke się wściekł i potem przyznał, że nie powinien go zdenerwować ten test, ani co oznaczał (lub mógł oznaczać) A JEDNAK ZDENERWOWAŁ. Topiłam się ze szczęcia. Taplałam w momentach sasusaku i pragnę więcej. MUSZĘ dostać więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, będzie dalsze rozwinięcie akcji. Takie zakończenia są we wszystkich dobrych serialach, więc postanowiłam z tego ponownie skorzystać. Kolejny rozdział piszę, idzie dosyć sprawnie, więc mam nadzieję, że szybko wrócę z czymś nowym :)

      Usuń
  3. Choć dawno mnie nie było, jednak przeczytałam i nadrobiłam. Jeju ale akcja no i Sasek, coś Ty ze mną, z nami, z Sakurcią i wszystkim zrobił? Ach czekam niecierpliwie na następny rozdział, bo ostatni wątek i akapit wciągnął mnie jeszcze bardziej.

    Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zaglądasz :) dzięki za to!
      Kolejny rozdział powoli do przodu, mam nadzieję opublikować pod koniec maja. Zobaczymy jak wyjdzie (jak zawsze ciężko cokolwiek obiecywać)

      Usuń
  4. ZERWANE ZARĘCZYNY? Toż to niesłychane, bardzo mi (nie)przykro, go Sasuke! Idź za głosem swojego pokrzywionego serducha 😂 Czytam na bieżąco, zaglądam regularnie, ale nie komentuje bo co spróbuję coś naskrobać to mam wrażenie, że te komentarze moje są suche jak wiór xd wybacz mi proszę. Ogólnie jestem pełna podziwu, jak wiele postaci z uniwersum usadziłaś w tym opowiadaniu i że to ma ręce i nogi i jest bardzo naturalne. Jestem ciekawa, kto w końcu zacznie poważną rozmowę, mam nadzieję, że w końcu Sasuke powie co mu siedzi w tej czarnej głowie 😂 bo się Sakura wykończy. Poza tym to chyba pierwsze opowiadanie, a przeczytałam ich setki, gdzie Hinata jest mega wporzo. Ludzie mają tendencję do pisania jej jako kobiety zafiksowanej na punkcie faceta, a tego nie znoszę. Poleciłam opowiadanie koleżance, mówiła że czyta :D więc zyskałaś nowego wiernego czytelnika haha. Pozdrawiam Cię serdecznie, liczę, że pisanie pójdzie ci gładko i zakończysz tę historię tak jak sobie wymarzyłaś, przyjmę wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie każdy komentarz jest cenny, bo to najlepiej mnie uświadamia, czy to co piszę ma w ogóle jakiś sens i czy Wam się podoba. Fajnie, że ostatecznie się odważyłaś i napisałaś coś miłego. Cieszę się z każdego nowego czytelnika :)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.