Rozdział dziewiętnasty

    W domu Tokaru atmosfera była nie mniej napięta niż w gabinecie sędzi Ito. Zmizerniała Mia siedziała w grubym swetrze obok swojej matki. Obie były bardzo zaskoczone niezapowiedzianą wizytą Sakury i Sasuke. Mimo to, zostali poczęstowani herbatą i jako tako miło przyjęci. Uchiha pokrótce wyjaśnił co się stało z nauczycielem Matsumoto po tym, jak został postrzelony. Mia nerwowo skubała brzeg swetra, nie patrzyła na nich, wydawała się być pogrążona we własnych myślach. Sakura, pomimo swojego osłabienia, nie odstępowała od postanowienia, że tym razem wydobędzie zeznania od dziewczyny.
- Wobec Matsumoto i Jiro będzie prowadzone postępowanie - powiedział Sasuke. - Zeznania Mii będą tu kluczowe, ponieważ to ona jest ofiarą ich działań. Mamy również podejrzenia, że była z nauczycielem w romantycznej relacji.
- Słucham?! - kobieta odwróciła się w stronę Mii, która skuliła się w rogu sofy. Sakura była przygotowana na to, że sytuacja z gabinetu sędzi może się powtórzyć i matka może uderzyć córkę. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Kobieta ukryła twarz w dłoniach, zapewne ze wstydu. Mia wyglądała na przytłoczoną tym, że jej tajemnica wyszła na jaw.
- Kto dał ci te narkotyki? - odezwała się tym razem Sakura. - Nie ma sensu już nic ukrywać. Ratuj chociaż siebie.
- Nauczyciel Matsumoto - odpowiedziała dziewczyna pociągając nosem. W oczach miała łzy. 
- Opowiedz co się stało tego dnia, kiedy przedawkowałaś - zaproponowała. - Po kolei, to co pamiętasz.
- Z tamtego dnia w sumie niewiele pamiętam - powiedziała Mia. - Pokłóciliśmy się, bo nie chciałam przechować dla niego prochów w swojej szafce. Od kilku dni na szkolnym forum krążyła informacja, że ma się pojawić niezapowiedziana wizyta policjantów, bo ponoć dostali od kogoś cynk. Zrobił się popłoch. Zwykle nie miałam z tym problemów, żeby chować jego towar w szafce, ale nie chciałam mieć kłopotów. Wcisnął mi dwie torebki i powiedział, że... że jak go kocham to zrobię to dla niego. Że to ostatni raz, kiedy mnie o to prosi.
- I co było potem?
- Poszłam do składziku i zastanawiałam się, czy może tam spróbować to schować. W sumie to spanikowałam. Doszłam do głupiego wniosku, że po prostu zażyję to co mi dał, będę na haju, zwolnię się wcześniej ze szkoły pod byle pretekstem i będzie okej. Jego ochronię, a sama też wyjdę z tego bez jakichkolwiek podejrzeń.
- Brałaś coś już wcześniej? - dociekała Sakura dalej.
- Sporadycznie - przyznała dziewczyna. Jej matka wstała z sofy i podeszła do okna, widocznie zszokowana tym, co opowiadała jej córka. - Przeważnie przed egzaminami, żeby się pobudzić.
- Co cię łączyło z Jiro? - odezwał się Sasuke. 
- Byliśmy parą, ale to stare dzieje - Mia podkuliła obie nogi do siebie. - Wykorzystywał to, że byłam mało asertywna i pozwalałam mu na wiele. Bardzo wiele.
- A jak zaczęła się twoja bliższa relacja z Matsumoto?
- Zwyczajnie - powiedziała powoli. - Wiadomo, najpierw były lekcje, potem kółko teatralne. Poświęcał mi dużo czasu, chwalił i doceniał moje osiągnięcia. Sam również wiele mi o sobie opowiadał, o swojej rodzinie, ojcu, który siedział w więzieniu. Po jakimś czasie zauważyłam, że ma jakieś sprawy z Jiro, ostrzegłam go przed nim, bo wiedziałam co to za typ. To chyba bardziej zacieśniło ich relacje. Potem Jiro zaczął sprzedawać towar, widziałam kilka razy jak Koji podaje mu narkotyki, a Jiro przekazuje mu kasę...
- Zapytałam o twoje relacje z nauczycielem, a nie nauczyciela z Jiro - przerwała jej Sakura.
- Zakochałam się - powiedziała Mia wprost. - Spędziliśmy razem większą część wakacji. Olałam swoje przyjaciółki, żeby być z nim jak najczęściej. Powiedział, że nie powinnam im ufać, że one chcą nas rozdzielić. Dawał mi prezenty, ale nie takie kosztowne. Dostałam od niego breloczek, to pierwszy podarunek od niego - wyjęła z kieszeni swetra mały, pluszany breloczek w kształcie kwiatu irysa. Podała go Sakurze. - Irysy to moje ulubione kwiaty - podjęła ponownie Mia. - Mówił, że jestem jego kwiatuszkiem. 
    Sakura patrzyła na pluszowy kwiat. To ten przedmiot trzymała Mia w składziku, kiedy znalazł ją uczeń młodszej klasy. Wstrzyknęła sobie w żyłę zabójczą ilość narkotyku trzymając pamiątkę po mężczyźnie, którego kochała i dla którego to robiła. Westchnęła, oddając Tokaru breloczek. 
- Czytałaś komentarze na forum? - podjęła ponownie Sakura.
- Czytałam - przyznała dziewczyna. - Mówił mi, że je usuwa, żebym tego nie widziała, żeby nie było mi przykro.
- Przychodził do ciebie do szpitala?
- Tak, ale... - umilkła.
- Ale? - zachęciła ją do dokończenia zdania.
- Przychodził tylko po to, żeby mnie uświadomić co się stanie, kiedy powiem policji, że to on z Jiro zajmowali się dystrybucją narkotyków w szkole - odpowiedziała Mia. - Mówił, że to będzie nasz koniec, że ja też pójdę z nim na dno. Niby usuwał te złe komentarze o mnie na forum, ale jednocześnie mówił, że dyrektorka je widziała i papiery o wyrzuceniu mnie ze szkoły są już praktycznie podpisane. Udawał, że działa w tym kierunku, żebym przed maturą nie została wyrzucona, tylko muszę jemu pomóc. Po waszych wizytach w szpitalu przychodził Jiro, żeby się upewniać, że niczego wam nie powiedziałam. Groził mi.
- Czym ci groził? - zainteresował się Uchiha.
- Że powie moim rodzicom o romansie z nauczycielem. Wiedział również o naszych wspólnych wakacjach z Matsumoto i o wszystkich intymnych szczegółach naszej relacji. 
- I to wszystko? - dociekał dalej Sasuke. 
- Nie - Mia przetarła rękawem twarz. Kilka niekontrolowanych łez wyleciało z jej oczu. - Powiedział, że jak się wygadam to nie wyjdę ze szpitala.
    Sakura odwróciła się w stronę matki dziewczyny. Kobieta stała przodem do okna, odwrócona do nich plecami. Widać było, że spazmatycznie łka w rękaw swojej bluzki. Odwróciła się z powrotem w stronę Mii, która siedziała posępna. Atmosfera była ciężka, a było jeszcze parę pytań, które chcieli zadać. 
- Opowiedz o dniu, kiedy Matsumoto przyszedł do ciebie i chciał cię skrzywdzić - odezwała się po chwili ciszy Sakura.
- Przyszedł tego dnia, kiedy miałam zostać już wypisana ze szpitala - zaczęła mówić Tokaru. - Wszedł do pokoju i powiedział mojej mamie, że już pani wie, kto dał mi narkotyki i że chce się pani z nią widzieć na posterunku. Twierdził, że to bardzo pilne.
- I nie zastanowiło cię to kłamstwo? - zdziwiła się Sakura.
- Wiedziałam, że kłamie - przyznała Mia. - Pomyślałam, że chce pobyć ze mną sam, więc obecność mamy byłaby niewskazana.
- Zachowywał się inaczej niż zwykle?
- Na początku, kiedy jeszcze nie byliśmy sami był uprzejmy jak zwykle, ale kiedy mama już wyszła to wpadł w furię. Zaczął na mnie krzyczeć, że go sprzedałam, że znaleźli jego kryjówkę i mało brakowało, a zostałby złapany. Powiedział też, że... - głos jej się załamał - że to moja wina, bo wtedy w szkole wzięłam tyle na raz i przez to teraz ma ogromne kłopoty. W tej złości wykrzyczał mi, że od zawsze miał mnie za łatwowierną idiotkę i że tylko potrzebował mnie do szmuglowania prochów. Nazwał głupią dziwką i wtedy ja nie wytrzymałam. Zdążyłam tylko krzyknąć, że jest zdegenerowanym ćpunem i chciałam nacisnąć przycisk wzywający pielęgniarkę i wtedy na mnie skoczył.
- Wiesz, czy Jiro i Youko coś łączy? - Sakura zmieniła temat widząc, że dziewczyna bardzo źle znosi wspomnienia z tamtego dnia. 
- Tak - potwierdziła. - Zaczęli spotykać się przed wakacjami. Z tego co wiem, to jest w nim strasznie zakochana i równie naiwna jak ja. 
- Rozwiniesz myśl? - zachęciła ją Sakura.
- Youko od dawna stosowała różne używki - odpowiedziała Mia. - W sumie to kojarzę jakieś popalanie zioła w damskiej ubikacji, pigułki na wycieczkach szkolnych, wciąganie kresek na imprezach. Przed egzaminami też, zresztą jak zdecydowana większość uczniów. Nie byłyśmy ze sobą nigdy jakoś szczególnie blisko, ale widziałam jak zbliżyła się z Jiro. Po prostu widziałam jak powtarza się ten sam schemat, kiedy ja z nim byłam w związku: najpierw miło i przyjemnie, a później pretensje o nie wiadomo co, kłótnie o jakieś bzdury, szantaże... Teraz widzę u siebie odniesienie również w mojej obecnej sytuacji. 
- Ito sprzedawała razem z nim? 
- Nie, ale przyprowadzała do niego nowych klientów. 
- Ostatnie pytanie: czy dyrektorka wiedziała, że w szkole rozprowadzane są narkotyki i kto za to odpowiada?
- Wiedziała na pewno, bo nawet sam Koji mi powiedział, że parę razy znalazła puste opakowanie po "białym" i nakrywała uczniów na popalaniu w toaletach. Jednak nie sądzę, że wiedziała, że to on.
    Zgodnie z tym co obiecała, nie mieli więcej pytań. Mia wyglądała na wykończoną i widać było, że ta rozmowa bardzo wiele ją kosztowała. Dziewczyna zerkała w stronę milczącej matki. Sakura domyślała się, że między matką, a córką dojdzie do długiej, szczerej i równie wyczerpującej rozmowy. 
    Sasuke wstał, a za nim Sakura. Pożegnali się z Mią i jej matką, która miała oczy czerwone od płaczu. Czy Sakura współczuła rodzinie? W pewnym sensie na pewno tak, chociaż mogła podejrzewać, że dla Mii dorastanie w tak wymagającej rodzinie również nie było łatwe. Wchodziła w dorosłość, chciała być samodzielna, przeżywała swoje pierwsze miłości i zauroczenia. Próby wsadzenia dziewczyny w ramkę doskonałości wyszło im tylko bokiem. 

- Zawiozę cię do domu - zaproponował Uchiha, kiedy wsiedli do jego auta. 
- Nie chcę - zaprotestowała. - Jeszcze Jiro i raport dla Tobiramy. 
- Nie przesadzasz trochę? - zapytał Sasuke patrząc na nią. - Nie będzie efektów twojej pracy, jeśli będziesz w takim stanie. Chłopak też musi ochłonąć, a my powinniśmy się przygotować do przesłuchania. 
- Dobrze - nie protestowała, bo faktycznie poczuła się zmęczona. - Ale wróćmy na chwilę na posterunek, żebym zabrała swoje rzeczy. 
    Uchiha kiwną głową. Jechali w milczeniu, Sakura zbierała myśli po intensywnym przedpołudniu. Dopiero co wypoczęła po weekendzie, a już akcja wokół narkotyków w szkole bardzo mocno się zagęściła. Przychodząc dzisiaj do pracy, nawet przez myśl jej nie przeszło, że skończy z rozciętą ręką, ale to tylko świadczyło o tym jak bardzo życie jest przewrotne. Z jednej strony czuła ulgę, że sprawa Tokaru zmierza do rozwiązania, ale znowu wskoczył kolejny wątek do podjęcia. Była bardzo zaintrygowana dziewczynką. 
    Poprawiła się na fotelu pasażera. Syknęła z bólu, kiedy jej ramię otarło się o materiał. Na odchodne Kento wspaniałomyślnie oddał jej swój sweter, ponieważ jej bluza nie nadawała się już do użytku. Po tym jak zastał ją z Sasuke w dwuznacznej sytuacji, traktował ją bardzo chłodno. Dał jej wypis i zaproponował, że odda jej swoją część ubrania. Przyjęła propozycję bez wahania, bo chciała jak najszybciej wrócić do pracy i zniknąć z zasięgu jego wzroku, który w tamtym momencie był więcej niż nieprzychylny. Lekarz polecił zmieniać często opatrunek i pożegnał ją krótko. 
- Poczekam tu na ciebie - powiedział Sasuke parkując samochód przed posterunkiem. - Muszę jeszcze zadzwonić.
- A, jasne - odpowiedziała i otworzyła drzwi, żeby opuścić pojazd. - Zaraz wracam.
    Chciała jak najszybciej załatwić to po co przyszła. Faktycznie nie czuła się najlepiej, ręka zaczęła ją boleć, miała wrażenie, że jest lekko rozpalona. Weszła na wydział i podeszła do swojego biurka, żeby zgarnąć rzeczy do torby. Z ulgą zauważyła, że nie ma Naruto ani Ino, bo prawdopodobnie nie odgoniłaby się od ich pytań. Wiedziała natomiast, że musi chociaż na chwilę wejść do gabinetu Kakashiego wyjaśnić krótko co zaszło. Podeszła do drzwi jego gabinetu i zapukała w szklane drzwi.

- Jestem już - z powrotem zajęła miejsce pasażera koło Sasuke. - Udało mi się wynegocjować z Hatake, że jutro jeśli ręka nie będzie mnie bolała to przyjdę na przesłuchanie Jiro. 
- To chyba mogę już z góry założyć, że nie będzie cię bolała - odpowiedział sarkastycznie Uchiha patrząc na nią. 
- I słusznie - przyznała uśmiechając się. - Zatrzymałbyś się przy aptece? Potrzebuję kupić opatrunki.
- Tak - zgodził się.
    Sakura próbowała zapiąć pas, ale narastający ból w ręce sprawiał jej duży dyskomfort. Irytowała się niemożnością wykonania tak prostej czynności. Torba, którą miała na kolanach spadła jej pod nogi i część jej zawartości wysypała się na samochodową wycieraczkę. Próbowała sięgnąć po swoje rzeczy, ale nie było jej wygodnie wykonywać takich ruchów z unieruchomioną ręką. 
- Poczekaj - westchnęła. - Nie sięgnę, muszę wysiąść.
- Zostaw - rozkazał łagodnie Uchiha. Opuścił miejsce kierowcy, przeszedł dookoła samochodu i otworzył drzwi od jej strony. Schylił się i zaczął zbierać to co wypadło. Spokojnie wkładał każdą rzecz do jej torby. Kiedy skończył, rzucił ją na tylne siedzenie. Bez słowa naciągnął pas i nachylił się, aby ją zapiąć. Sakura czuła na swoim policzku jego ciepło i oszałamiający zapach męskich perfum. Poprawił pas tak, aby nie zahaczał o jej uszkodzoną rękę. Odwrócił głowę i spojrzał jej w oczy. 
- Tak dobrze? - zapytał.
- Tak - odpowiedziała szybko, przypominając sobie jak się oddycha. 
    Uchiha szybko wrócił na swoje miejsce i odpalił samochód. Zawstydzona Sakura nawet nie patrzyła w jego kierunku. Policzki ją piekły i sama już nie widziała czy to przez niego, czy przez rozgrzaną ranę na ręce. Coraz częściej czuła się przy nim speszona, mimo, że w trakcie pracy zawsze traktowała go po przyjacielsku, jak partnera. Jednak zdarzały się momenty, kiedy patrzył na nią w ten swój specyficzny sposób, albo wykonywał gesty, które wprawiały ją w osłupienie. Sakura uświadomiła sobie, że co by się nie działo to Sasuke był obok, a jeśli już coś przegapił, to później otaczał ją swojego rodzaju opieką. Zrobiło jej się ciepło na sercu, kiedy sobie to uświadomiła. Zastanowiła się, czy on czuje to samo, że może na niej polegać i że ma w niej wsparcie. Nie sądziła, że kiedykolwiek by to przyznał, nawet gdyby tak faktycznie było. 
    Sasuke zatrzymał się przy aptece i sam wyszedł po sprawunki dla niej. Sakura czuła się coraz gorzej, było jej niewygodnie w każdej pozycji. Na szczęście Uchiha szybko wrócił i odwiózł ją pod kamienicę. 
- Dzięki za wszystko dzisiaj - powiedziała Sakura wysiadając. Zabrała swoją torbę i reklamówkę z zakupami z apteki. - Widzimy się jutro.
- Nawet nie sądziłem, że będzie inaczej - odpowiedział jej z krzywym uśmiechem. - Do jutra.
    Nie czekając aż Uchiha odjedzie, Sakura skierowała się do wejścia do budynku.

    Prysznic sprawił jej niemało trudności. Wykonując najróżniejsze wygibasy udało jej się jednak ogarnąć. Obejrzała dokładnie ranę w lustrze. Co by nie myślała o Kento, to znał się na swojej pracy. Szwy były założone bardzo równo i dokładnie. Prawdopodobnie blizna będzie ledwo zauważalna. 
    Założyła top na cienkich ramiączkach i spodnie dresowe, żeby czuć się jak najbardziej swobodnie. Po opatrzeniu rany zamierzała wziąć leki przeciwbólowe i położyć się do łóżka, mimo wczesnej pory. Jednak mając do dyspozycji tylko jedną sprawną rękę było jej ciężko przytrzymać sobie gazik i jednocześnie owijać rękę bandażem. Próbowała przytrzymywać sobie opatrunek brodą, ale było jej niewygodnie, ponieważ ciągle coś jej się zsuwało. Bandaż kilka razy wypadł jej z ręki i poturlał się po podłodze. Sapnęła gniewnie i otworzyła nowy. Dalsze próby opatrywania rany przerwało pukanie do drzwi. Odwróciła się zaskoczona w tamtym kierunku i przez chwilę zastanawiała się, czy otworzyć. Podejrzewała, że to Kento przyszedł niezapowiedziany pod pretekstem sprawdzenia jak się czuje. Rozglądała się za telefonem, żeby sprawdzić, czy czasami nie dobijał się do niej, ale nie widziała urządzenia w zasięgu wzroku. W ogóle nie przypominała sobie, żeby wyciągała go z torby. 
    Kiedy ktoś zapukał drugi raz, podniosła się z kanapy i przekręciła zamek w drzwiach gotowa na to, kto może stać po drugiej stronie. Jakby mało było jej dzisiaj zaskoczeń, to po drugiej stronie zobaczyła Sasuke we własnej osobie.
- Co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona.
- Twój telefon wpadł pod siedzenie - wyciągnął jej aparat z kieszeni kurtki i podał jej. - Zaczął dzwonić, kiedy już odjechałem. 
- A - pojedyncza samogłoska wydobyła się z jej gardła. Odebrała do niego urządzenie - Dzięki. 
- Nie przeszkadzam, do jutra.
- Zaczekaj - zatrzymała go, a Uchiha przystanął. - Wejdziesz na chwilę? Chyba potrzebuję cię jeszcze do czegoś wykorzystać.
    Sasuke uniósł jedną brew w geście zdziwienia. Uśmiechnął się zadziornie i krzyżował ręce na piersi.
- Widzę, że już doszłaś do siebie - skomentował.
- A tobie to tylko jedno w głowie? - zaśmiała się. - Nie mogę sobie założyć opatrunku jedną ręką. Pomożesz mi?
- Tak - odpowiedział i kiedy Sakura otworzyła szerzej drzwi, wszedł do środka. Rozejrzał się krótko po mieszkaniu. Zdała sobie sprawę, że Sasuke jest u niej po raz pierwszy. 
- Usiądź - zaproponowała wskazując ręką sofę. - Napijesz się czegoś?
- Nie trzeba - odpowiedział siadając. - Pokaż tę rękę.
    Sakura usiadła obok niego wystawiając ramię w jego kierunku. Uchiha środkiem dezynfekującym popryskał jej ranę. Otworzył czysty gazik i przyłożył do zaszytego rozcięcia. Drugą ręką sprawnie owijał jej ramię bandażem. Sakura zerkała czasami na jego twarz. Był spokojny, poważny, skupiony na tym co robi. Czarne jak heban oczy przez chwilę złapały jej spojrzenie, ale ona szybko odwróciła głowę w innym kierunku. Czuła, że dzieje się z nią coś dziwnego i nie miało to związku z tym, że była ranna.
- Gotowe - powiedział, kiedy skończył. 
- Sprawnie poszło - skomentowała Sakura oglądając rezultat jego poczynań. - Wielkie dzięki.
- Nie wiem jak ty się odpłacisz.
- Jesteś kreatywny, na pewno coś wymyślisz.
- To bardzo ryzykowne - uśmiechnął się dziwnie.
- E tam - machnęła zdrową ręką. - Nie sądzę, że będzie to coś... nieodpowiedniego. 
- Zobaczymy - wstał z kanapy. - Zbieram się, odpocznij.
- Jeszcze raz dzięki - rozpromieniła się. 
    Sasuke kiwną głową i odwrócił się w stronę drzwi. Zanim jednak podszedł do wyjścia, Sakura zauważyła, że zerknął na dłuższą chwilę na jej balkon. Ona również spojrzała w tamtym kierunku, ale nie zauważyła nic dziwnego. Miała tam tylko kwiaty. 
- To kosmosy? - zapytał znienacka. 
- Tak - potwierdziła zdziwiona jego pytaniem. Podeszła do drzwi balkonowych i odsunęła cienką firankę. W kolorowych, glinianych doniczkach stały różowe i fioletowe kosmosy. - Taka namiastka rodzinnego domu. 
    Była zaskoczona tym, że zainteresował się akurat jej kwiatami, skoro jakiś czas temu powiedział Riko, że nie chce ich w swoim mieszkaniu. Ogólnie zauważyła, że trochę dziwnie się zachowywał. Jeszcze z samego rana był taki jak zawsze, ale od czasu, kiedy opuścili szpital był inny. Jakby... troskliwy?
- Chcesz jedną doniczkę? - zaryzykowała pytanie. 
- Nie przepadam za kwiatami - odpowiedział marszcząc czoło. Sakura nie była jednak do końca przekonana, że powiedział prawdę. 
- To dlaczego akurat na nie zwróciłeś uwagę?
- Skojarzyłem je z tą książką. Suri ostatnio też bardzo często je rysuje. 
    Niewiele się zastanawiając Sakura otworzyła drzwi od balkonu i wyszła na zewnątrz. Sięgnęła po kwiaty w pastelowo niebieskiej doniczce i obejrzała go z każdej strony. Były najdorodniejsze ze wszystkich które tu miała. Weszła z powrotem do mieszkania i podała doniczkę zaskoczonemu Sasuke.
- Daj to Suri ode mnie - powiedziała zamykając drzwi balkonowe.
- Na pewno się ucieszy - odpowiedział Uchiha. - Nie szkoda ci?
- Jak widzisz, nie narzekam na ich brak - zaśmiała się. - Jeśli jednak się zdecydowałeś to...
- Nie żartuj - przerwał jej. 
    Sakura wzruszyła ramionami na tyle, na ile pozwalała jej rana. Sasuke nie przedłużając wizyty pożegnał się i wyszedł. Kiedy zamknęła za nim drzwi uśmiech nie schodził jej z twarzy. 

    Wchodząc do pokoju przesłuchań w areszcie śledczym Sakura była przygotowana na wszystko ze strony Jiro: dalsze kłamstwa, wypieranie faktów, zastraszanie, lekceważenie i inne bandyckie zagrywki. Skoro chłopak był na tyle uparty, żeby się chować pomimo tego, że Matsumoto został złapany oznaczało, że był również bardzo zdeterminowany, żeby przetrwać.
    Razem z Sasuke usiedli przy metalowym stoliku, gdzie jeszcze kilka tygodni temu przyszli przesłuchiwać więźniów w sprawie Tanaki. Tym razem Sakura podchodziła do przesłuchania bardzo spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem. Wiedziała już czego spodziewać się po tych wielkich "elitach", więc obiecała sobie, że nie da się zbić z tropu jakąkolwiek głupią odpowiedzią ze strony Jiro. Otworzyła folder z dotychczas zebranymi informacjami na temat ucznia, oraz zeznania nauczyciela, Tokaru i jej przyjaciółek. 
    Drzwi do pomieszczenia otworzyły się i przeszedł przez nie Jiro prowadzony przez stróża więziennego. Nie zdziwiła się, kiedy Uchiha wstał i przywitał się z mężczyzną. Znał ludzi na wszystkich możliwych szczeblach służb bezpieczeństwa. Spojrzała na ucznia, który wyglądał bardzo blado i... właściwie nijak. Nie był ani smutny, ani wesoły. To spojrzenie, którym obdarował ją, kiedy wychodził z klasy już nie było takie butne i pewne siebie. Teraz to już nie były oczy zadufanego siebie młodzieńca, tylko złapanego w sieć przestępcy.
- Dzięki Kotsu - powiedział Sasuke do strażnika, kiedy ten wychodził. Uchiha usiadł ponownie na krześle i spojrzał na chłopaka z nieprzyjemnym uśmiechem. - I co młody? Trochę sprawa wam się wykrzaczyła.
- Nie obchodzi mnie to - odpowiedział Jiro beznamiętnie. 
- To dobrze, bo twojego nauczyciela dilera też nie obchodzi co się z tobą stanie - powiedział Sasuke poprawiając się na krześle. Chłopak tylko wzruszył ramionami.
- Za posiadanie i rozprowadzanie narkotyków w szkole grozi ci dziesięć lat pozbawienia wolności - odezwała się Sakura. - Dodatkowe trzy lata za zastraszanie i grożenie śmiercią Tokaru. I nie liczyłabym na złagodzenie wyroku. Jest coś co chciałbyś nam powiedzieć?
- Ja jej prochów nie sprzedałem - usprawiedliwił się uczeń. - Chciała się popisać przed kochankiem i wzięła idiotka wszystko co mogła. Nie moja wina.
- Nauczyciel twierdzi, że to ty sprzedawałeś jej narkotyki.
- Tak powiedział? - Jiro uśmiechnął się smutno.
- A co, myślałeś, że weźmie winę na siebie? - zapytał drwiąco Uchiha. - Tak to nigdy nie działa. Ktoś jeszcze handlował w szkole?
- Nie, tylko my - zaprzeczył chłopak. - Konkurencja była, że tak powiem, eliminowana.
- W jaki sposób? - zainteresował się Sasuke.
- Taki pan mądry i się nie domyśla? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ja to wiem - zaakcentował ostatnie słowo Uchiha. - Ale dla porządku potrzebujemy usłyszeć to od ciebie. 
- Z rodzinnych stron Matsumoto przyjeżdżały jakieś byczki i załatwiały sprawę. Raz a porządnie.
- Znasz ich nazwiska?
- Nie - pokręcił głową Jiro. - Nigdy ich nie widziałem. Koji tylko mówił, że już sprawa załatwiona, więc nie wnikałem jak. 
- To skąd wiesz, że to byli jacyś jego znajomi? - dociekał Sasuke.
- Słyszałem jak rozmawiał przez telefon z ojcem i mówił wtedy o wysłaniu "grupy porządkującej" do Konoha - odpowiedział chłopak.
- Interesujące - mruknął Uchiha. Sakura zapisała sobie, żeby sprawdzić dokładniej tę informację. Popatrzyła na obojętna minę ucznia. Wyglądał, jakby nie było w nim żadnych emocji. 
- Odkąd postanowiłeś zostać chłopcem na posyłki nauczyciela? - kontynuował Sasuke. 
- Żadnym chłopcem na posyłki - warknął Jiro, a jego wyraz twarzy się zaostrzył. - Byliśmy wspólnikami.
- I nie powiedział ci kto należy do jego "grupy porządkującej"? - zdziwił się Uchiha. 
- Po prostu usuwał przeszkody. Ta informacja nie była mi do niczego potrzebna. W pozostałych kwestiach miałem wolną rękę.
- A wspomniał chociaż, kto jest jego dostawcą?
- Jego ojciec załatwiał towar - odpowiedział. - Utrzymywał jakieś stare kontakty po wyjściu z więzienia. 
- Co to za kontakty? - dopytał Sasuke.
- Nie wiem.
- Czyli dupa byłeś, a nie wspólnik - zadrwił Uchiha. Jiro zaczął purpurowieć ze złości. - Jak na przydupasa przystało, wiesz tyle, ile musisz w razie gdybyś został złapany. Twoje zeznania na nic nam się nie przydadzą, niestety.
- Nie jestem żadnym przydupasem - wydyszał chłopak. Sakura z zainteresowaniem obserwowała zmianę w jego wyglądzie. Patrzył na Sasuke spod byka, ręce, które miał wyciągnięte przed sobą zaciskał w pięści. Tego się najbardziej bał: bycia pominiętym i bycia pomiatanym. W szkole myślał, że rządzi wszystkimi, bo miał władzę nadaną przez samego Matsumoto: jedynego nauczyciela, którego szanował.
- Jeśli będzie ci przez to lżej spędzić kolejnych kila lat w więzieniu z tą myślą to okej - powiedział Sasuke. - Może jak się twoi rodzice postarają, to załatwią wam wspólną celę. Będziesz wtedy blisko swojego idola. 
- Pocałuj mnie w dupę.
- Nie kręci mnie to. Haruno, masz jeszcze jakieś pytania do młodego gniewnego?
- Tak - potwierdziła. - Czy Youko wiedziała, gdzie się ukrywasz?
- A co mnie ta tępa dzida obchodzi - burknął Jiro. 
- Mnie obchodzi - odpowiedziała Sakura. - Pomagała ci?
- Co jej grozi, jeśli powiem, że tak? - zapytał uczeń.
- To jednak się przejmujesz? - zdziwiła się Sakura brakiem logiki w jego wypowiedzi.
- Nie, może jednak uda mi się uprzykrzyć jej życie - powiedział poważnie. 
- Myślę, że sam fakt, że z tobą była odbije się na niej negatywnie - skomentowała Sakura na co chłopak parsknął śmiechem. - Ona najwyżej dostanie jakieś śmieszne zawiasy, a ty będziesz oglądał świat zza krat.
    Jiro wzruszył ramionami. Sakura nie widziała sensu dłużej siedzieć i słuchać tych głupot. Mieli już i tak wystarczająco dużo, żeby zamknąć chłopaka na kilka lat. Pozostało im jeszcze przesłuchanie nauczyciela, ale na ich zasadach - w tym samym miejscu, w którym obecnie się znajdowali.
    Sasuke jako pierwszy wstał z krzesła i zapukał w ciężkie, metalowe drzwi na znak, że skończyli wizytę. Do środka wszedł strażnik i dał znak chłopakowi, że ma wstać. Nie był nawet zakuwany w kajdanki. Sakura odprowadziła go spojrzeniem. Z całej tej rozmowy pozostał jej duży niesmak.

- Ciekawa jestem co ma do powiedzenia ojciec Matsumoto - powiedziała Sakura odkładając teczkę na parapet. Stali w obszernym holu więzienia rozmawiając o przesłuchaniu Jiro. 
- Myślę, że już gdzieś się zaszył - odpowiedział Sasuke opierając się o ścianę. - Pewnie jakiś stary znajomy mu pomógł. 
- Musimy obgadać to z Kakashim, bo to chyba już nie nasza jurysdykcja? - zapytała.
- Dokładnie - potwierdził. - Ale nieoficjalnie zadzwonię i podpytam kogo trzeba.
- Zaskocz mnie - zaśmiała się Sakura. Zasięgi Uchihów były chyba nieograniczone. - O, Obito.
    W ich stronę szedł prokurator z pokaźną kupką teczek pod pachą. Z daleka kiwnął im głową na przywitanie. 
- A mogłem grać w kapeli rockowej - powiedział, kiedy się przy nich zatrzymał. - Narobiliście mi pracy na kolejne pół roku.
- Nie ma za co - odpowiedział ironicznie Sasuke. - Kogo będziesz dzisiaj przesłuchiwał?
- Znowu ziomków od Tanaki - prokurator poprawił torbę na ramieniu. - Skurczybyk trzyma ich mocno za mordy. Tych, którzy dla was zeznawali musieliśmy przenieść do pojedynczych cel, bo mieli ciężkie życie.
- Gangsterka to jednak ciężki kawałek chleba - skomentowała Sakura. - A Tanaka już siedzi i czeka na rozprawę?
- Załatwił sobie areszt domowy - odpowiedział Obito. - Obstawił się prawnikami jak jakiś ważniak. Póki co bierzemy na warsztat właściciela księgarni i tą jego wspólniczkę. Dostaliście wezwania?
- Tak - potwierdził Sasuke. - Przesłuchanie Riko chyba ci się przedłużyło?
- Ach - zaśmiał się prokurator. - Przyszła pierwszego dnia i mnie zagadała. Aż wstyd przyznać, ale tylko ona to potrafi. Potem miałem super mentalniaka, że prokurator został przegadany, ale mam do niej słabość. Musieliśmy umówić się na dogrywkę i na szczęście pozwoliła mi dojść do słowa. Kobieta huragan.
- Cała Riko - podsumował przyjaciółkę Sasuke. 
- A wy w jakiej sprawie przyszliście?
- Narkotyki w szkole - odpowiedziała Sakura.
- To ta sprawa, która prowadzi Tobirama?
- Połowicznie. Senju zajął się korupcją w tej samej szkole, w której rozprowadzali prochy. Okazało się przy okazji, że dyrektorka i wiceminister edukacji kręcili byli dobrymi partnerami biznesowymi. 
- Odpoczywacie w ogóle? - Obito spojrzał na nich z rozbawieniem. - Sakura chyba niekoniecznie, skoro z ręką w temblaku przyszła na przesłuchanie. Co ci się stało?
- Wypadek przy pracy - powiedziała obojętnie. - Nic poważnego.
- Sasuke, dbaj o koleżankę - Uchiha trącił łokciem kuzyna w bok.
- Sama potrafi o siebie zadbać - odpowiedział Sasuke, co Sakura odebrała jako komplement.
- Dobra, nie zatrzymuję was - prokurator spojrzał na zegarek. - Głupio byłoby się spóźnić na przesłuchanie, które ma się poprowadzić. Do zobaczenia za parę dni w sądzie.
    Pożegnali się z Obito. Sakura lubiła prokuratora, ponieważ łączył cechy fachowca w swojej dziedzinie z raczej luźnym podejściem do życia. Był przeciwieństwem Tobiramy, który w pracy był w stu procentach profesjonalistą i nie pozwalał sobie na jakiekolwiek spoufalanie się ze swoimi współpracownikami.
- Odwiozę cię - zaproponował Sasuke, kiedy kierowali się w stronę wyjścia.
- Nie trzeba - odpowiedziała. - Chciałam jeszcze zajrzeć do szpitala i dowiedzieć się co z dziewczynką.
- Zaintrygowało cię to? - spojrzał na nią z ukosa.
- Dosyć - przyznała lakonicznie. 
- Ładujesz nas w kolejną sprawę - stwierdził.
- Masz coś przeciwko temu?
- A gdybym miał?
- Myślę, że gdybyś miał to i tak byś się do tego nie przyznał - odpowiedziała przewrotnie.

    Na oddziale pediatrii czekali aż lekarz skończy obchód. Patrzyli jak w pokoju zabaw dla dzieci dziewczynka siedziała na małym krzesełku i patrzyła na bawiące się dzieci. Jej twarz wyrażała obojętność na to, co się wokół niej dzieje. Umyta buzia, czyste, uczesane włosy nadały jej w końcu ładny, dziecięcy wyraz. 
- Dzień dobry - podeszła do nich pulchna kobieta w białym kitlu. - Państwo do mnie?
- Tak - potwierdziła Sakura i pokazała odznakę. - Wczoraj przyjechaliśmy z zaniedbaną dziewczynką do szpitala. To ta, która siedzi tam w rogu sama. Jej rodzice zostali poinformowani?
- Nie udało nam się znaleźć jej rodziców - odpowiedziała smutno lekarz. - Szukaliśmy w bazie dzieci zaginionych, dzwoniliśmy po domach dziecka i nic. Nie wiemy jak się nazywa i skąd pochodzi.
- Dziwne - mruknęła Sakura patrząc na dziecko. - Jaki jest jej stan?
- Jeśli chodzi o stan fizyczny to nie jest najgorzej. Była mocno odwodniona i niedożywiona przez co ma duże niedobory witamin, ale to możemy szybko opanować. Za to stan psychiczny wymaga bardzo długiej terapii. 
- To znaczy?
- Lista jest długa - westchnęła kobieta. - Bardzo płakała w nocy, kilka razy zmoczyła łóżko. Zawsze siedzi w odosobnieniu, nie wykazuje żadnych potrzeb. I co najważniejsze - nie mówi. Mamy wspaniałego psychologa dziecięcego, ale jeszcze nie udało się wydobyć z niej jakiegokolwiek słowa, więc póki co nie możemy nawet ustalić co się stało. Na każdy niespodziewany dźwięk kuli się, widać że się boi. 
- Czy była skrzywdzona w inny sposób? - zapytała Sakura.
- Na szczęście nie - powiedziała lekarz. - Nie ma również siniaków na ciele, oprócz tych na rękach.
- To wynika z tego, że ja i jej oprawca praktycznie wyrywaliśmy ją sobie - wyjaśniła Sakura. 
- Nic jej się nie stało, niech się pani nie martwi - uspokoiła ją kobieta.
- Proszę do mnie dzwonić, jeśli będziecie już cokolwiek wiedzieli - Sakura podała lekarzowi swoją wizytówkę i pożegnała się. Ostatni raz spojrzała na dziewczynkę i dała znak Sasuke, że mogą zakończyć wizytę. 

    Przy wyjściu ze szpitala natknęła się na Kento. Stał przy drzwiach z niewielką walizką na kółkach i patrzył w telefon. Nie było możliwości, żeby się minęli bez konfrontacji. Dla spokoju sumienia postanowiła, że pierwsza podejmie inicjatywę.
- Cześć - przywitała się podchodząc. Skierował na nią swoje spojrzenie zdziwiony, że ją widzi. Przelotnie zerknął również na Sasuke z którym bez słowa wymienili uścisk dłoni. 
- Cześć - odpowiedział z uśmiechem, według Sakury lekko wymuszonym. - Byłaś na kontroli?
- Przyjechaliśmy dowiedzieć się co z dziewczynką - odpowiedziała. 
- Z ręką w porządku? Dokucza?
- Trochę boli, trochę zaczyna swędzieć.
- To dobry znak - uspokoił ją. - Zmieniasz opatrunki regularnie?
- Tak - potwierdziła. - Stosuję się do zaleceń.
- Powinnaś odpoczywać - powiedział lekarz, a Sakura odniosła wrażenie, że to zdanie wypowiedział do Sasuke. Być może uznał, że to on zmusza ja do pracy.
- Nie przemęczam się - usprawiedliwiła się. - Wyjeżdżasz gdzieś?
- Ach - Kento spojrzał na walizkę. - Tak, jedziemy z doktorem Kabuto na sympozjum.
- To chyba duże wyróżnienie dla stażysty.
- W zasadzie to dla lekarza rezydenta.
- Nie wiedziałam - zdziwiła się. - To wspaniale! Od kiedy?
- W zasadzie od tygodnia - przyznał.
- Nic nie mówiłeś - powiedziała zanim ugryzła się w język.
- Cóż... - umilkł na chwilę. - Nie było sposobności.
    Sakura umilkła. Bo co miała powiedzieć? Skąd miała wiedzieć? Nie rozmawiali ze sobą normalnie od dłuższego czasu, a ich relacja słabła za każdym razem, kiedy dochodziło między nimi do kłótni. Nie mieli już nawet przyjacielskich relacji, tylko czysto koleżeńskie. 
- Idzie już doktor Kabuto, więc pożegnam się z wami - odezwał się Kento. Nachylił się do Sakury i zapytał cicho: - Odbierzesz jeśli zadzwonię?
- Jeśli będziesz chciał normalnie porozmawiać to zawsze odbiorę - odpowiedziała poważnie.
    Lekarz wyprostował się i uśmiechnął krzywo. Na szczęście podszedł do nich Kabuto i rozmowa się urwała. Wszyscy wymienili grzeczności i pożegnali się. Kento z Kabuto poszli w jedną stronę, a Sakura z Sasuke w drugą. Sakura pomyślała, że dystans między nią, a byłym narzeczonym zwiększa się na wielu płaszczyznach.

- Co ty tu robisz? - zapytał Kakashi podchodząc do jej biurka.
- Tylko na chwilę - wytłumaczyła się. - Zaraz mnie tu nie będzie.
- No ja myślę - Hatake odwrócił się i poszedł w stronę swojego gabinetu.
    Sakura położyła teczkę Jiro na biurku Sasuke. Zastępca komendanta był nieustępliwy, jeśli chodziło o zdrowie swoich podwładnych. Nie była na niego zła, że wyganiał ją do domu, chociaż chciała jeszcze załatwić kilka spraw. Jej zainteresowanie wzrosło, kiedy Jiro wspomniał o ojcu Matsumoto i chciała zebrać informacje na ten temat. Wszystko to musiało jednak poczekać aż wróci do jako takiej sprawności ruchowej.
    Wstała od swojego biurka i przewiesiła torbę przez ramię. 
- Jak dowiesz się czegoś o ojcu nauczyciela to daj znać - zwróciła się do Sasuke.
- Jasne - potwierdził.
- Sakura, Sasuke chodźcie do mnie na chwilę - odezwał się głos Hatake. Stał w drzwiach gabinetu.
    Oboje wymienili się zdziwionymi spojrzeniami, ale przecież nie mogli odmówić. Na zaproszenie zastępcy komendanta weszli do pokoju. Kakashi bez słowa wskazał im miejsce spoczynku. Usiedli.
- W związku z tym, że śledztwo dotyczące rozprowadzania narkotyków w szkole i przedawkowania Tokaru dobiega już końca, to chciałbym wam zaproponować pociągnięcie wątku tej dziewczynki, którą wyrwaliście z rąk recydywisty. 
- Tak - Sakura czuła, że nie mogła odmówić tej sprawie. 
- Czy ja mam coś tutaj do powiedzenia? - zapytał Sasuke patrząc na nią.
- Przecież byłeś ze mną w szpitalu dowiedzieć się co z dzieckiem - przypomniała mu. - To nie było jednoznaczne z tym, że chcesz to prowadzić?
- Nie - zaprzeczył. - Po prostu pojechałem z tobą do szpitala. 
- Co mi teraz tu wmawiasz? - obruszyła się. - Powiedziałeś, że nie miałbyś nic przeciwko temu, gdybym władowała nas w kolejną sprawę.
- Jestem pewny, że nie powiedziałem, że nie miałbym nic przeciwko.
- Uchiha...
- Przerwę wam w tym momencie - Hatake uniósł obie dłonie. - Przede wszystkim miło patrzeć, że się dogadujecie. Po drugie, pomyślałem, że będziecie chętni do kontunuowania wątku, tym bardziej, że jak tu słyszę to zdążyliście nawet już zebrać jakieś informacje. Po trzecie, to tak naprawdę wielkiego wyboru nie macie.
- To po co ta rozmowa? - zirytował się Uchiha.   
- A tak chciałem się zorientować jak układa się między wami współpraca - Kakashi uśmiechnął się zadowolony ze swojej intrygi. - Jest bardzo dobrze, więc możecie już iść. Sakura, przez kolejne dwa dni nie chcę cię widzieć na posterunku.
- Wspaniale - mruknęła i wstała z krzesła. 

- Intrygant cholerny - mamrotała do siebie Sakura wychodząc z komisariatu. Prawie pokłóciła się z Sasuke o ten temat z dziewczynką, a w zasadzie sprawa była już postanowiona. Była zadowolona z takiego obrotu spraw, bo dzięki temu Uchiha nie mógł się wykręcić. 
    Przechodząc przez parking natknęła się na Naruto i Hinatę. 
- Co ty tutaj robisz? - odezwał się pierwszy Naruto, kiedy już się zrównali. 
- Do spółki z Hatake weźcie mnie od razu przywiążcie do łóżka i zabarykadujcie drzwi od domu - burknęła Sakura. 
- Brzmi jak plan - zaśmiał się blondyn. - Nie bądź uparta i daj ranie się zagoić.
- Ale kiedy ja się nie nadwyrężam - wyjaśniła. - Przyjechałam tylko na przesłuchanie dilera, a potem na chwilę pojechałam do szpitala dowiedzieć się co z tym dzieckiem. Tylko pojawiłam się na posterunku, a już Kakashi mnie dopadł. 
- Rzeczywiście, tak wygląda odpoczynek - powiedział Naruto z ironią. - Hinata, może zabierz Sakurę do nas i przypilnuj, żeby chociaż posiedziała pół godziny. 
- Naruto, nie wymyślaj - zaprotestowała Sakura. - Ale dobrze, idę do domu, bo widocznie nie dacie mi spokoju. Poza tym, muszę zmienić opatrunek.
- Mogę pójść z tobą? - zaproponowała Hinata. - Chętnie dotrzymam ci towarzystwa. Ugotujemy coś razem, pomogę ci z opatrunkiem.
- Niech będzie - zgodziła się. - Dzisiaj już chyba jestem w stanie znieść tylko damskie towarzystwo. 

- Lekarz rezydent? - powtórzyła zdziwiona Hinata. Mieszała drewnianą łyżką w garnku. Sakura opowiedziała jej o przypadkowym spotkaniu Kento w szpitalu i o krótkiej rozmowie jaką odbyli. Siedziała na krześle i patrzyła jak przyjaciółka gotuje. Miały to robić razem, ale Hinata postanowiła ją w wszystkim wyręczyć. Sakura tym razem nie protestowała, bo bardzo lubiła kuchnię Uzumaki. 
- Wyszłam na głupka, bo zapytałam go dlaczego się nie pochwalił - powiedziała Sakura odgryzając kawałek marchewki. - Mamy ze sobą coraz gorszy kontakt.
- Nie dziwne, skoro niemalże każde wasze spotkanie kończyło się kłótnią - zauważyła Hinata. - Może niech każde z was idzie już swoją własną ścieżką.
- Tak będzie najlepiej - przyznała jej. - Nie dałabym rady dłużej pogodzić życia prywatnego z pracą. Kento upatruje w Sasuke swoją konkurencję. Niestety, wczoraj dałam mu powód, żeby tak myślał.
- To znaczy? - zapytała Uzumaki.
- To był przypadek - westchnęła Sakura. - Uchiha przyszedł do szpitalnej sali zobaczyć co ze mną, a ja na wieść o tym, że złapali tego chłopaka dilera tak się podekscytowałam, że prawie zleciałam z łóżka. Uchiha mnie złapał i w takiej pozycji zastał nas Kento.
- Zatem ma prawo tak myśleć - Hinata odłożyła łyżkę i przysiadła się do Sakury z filiżanką herbaty. 
- On od początku się pieklił na samo wspomnienie nazwiska Uchiha. Przecież pierwsza nasza wielka kłótnia z powodu mojej pracy zaczęła się od tego, że chciał, abym poprosiła o zmianę partnera. 
- Odpowiedz sobie tak szczerze: czy gdyby było na odwrót to ty nie byłabyś zazdrosna?
- Hinata, wiesz, że ja jestem daleka od takich emocji - odpowiedziała. - Kento potrafił kilka dni nie wracać do domu z pracy, a przecież wiem, że pracują z nim bardzo atrakcyjne kobiety. 
- A czy widziałaś kiedykolwiek, żeby jakaś koleżanka podwoziła go z pracy do domu, albo trzymała w swoich objęciach? - Uzumaki upiła łyk herbaty i patrzyła na przyjaciółkę wyczekująco.
- To nie ma nic do rzeczy - Sakura uciekła od odpowiedzi. - Jakby się uprzeć to można pomyśleć, że na nocnych dyżurach też mogły dziać się różne rzeczy.
- Dobrze ci się pracuje z Sasuke? - Hinata nagle zmieniła temat.
- Nie narzekam, chociaż potrafi mnie wkurzyć. 
- Ale zamieniłabyś go na kogoś innego?
- Nie - powiedziała szybciej niż chciała. Przyjaciółka spojrzała na nią z uśmiechem. - Po prostu myślę, że dobrze się uzupełniamy. 
- Lubisz go?
    Sakura zakrztusiła się kawałkiem marchewki. Hinata podała jej szklankę wody i dopiero po chwili Sakura mogła odetchnąć. 
- Hinata, co ty masz dzisiaj z tymi pytaniami? - zapytała przyjaciółkę przecierając załzawione oczy.
- To ty jakoś dziwnie na nie reagujesz - odpowiedziała Uzumaki. - Co złego jest w pytaniu, czy lubisz Sasuke?
- Nic. Teoretycznie.
- Więc?
- Tak, lubię go - przyznała Sakura i zrobiło jej się ciepło na sercu. Żeby ukryć kiełkujące w niej emocje względem Sasuke dodała pośpiesznie: - Jest inteligentny, lojalny, pomocny, dobry. Ma swoje humorki, ale znosi moje, więc jest okej.
- To dobra partia - zaśmiała się Hinata.
- Nigdy nie myślałam o nim jak o dobrej partii - odpowiedziała.
- Ty nie, ale kolejka kobiet, które tak uważają jest bardzo długa. 
- To znaczy? - zainteresowała się Sakura.
- Rodzina Uchiha ma naprawdę wieloletnie tradycje i wysoką pozycję w społeczeństwie - Uzumaki poprawiła się na krześle. - Wiesz, mamy XXI wiek, ale aranżowane małżeństwa nadal są... modne - jeśli mogę tak powiedzieć. 
- Ale ty mogłaś sama wybrać, prawda? - zapytała Sakura przerażona, że wzór małżeństwa jakim byli państwo Uzumaki to splot rodzinnych intryg.
- Tutaj nie było innej możliwości - zaśmiała się Hinata serdecznie. - Izumi również pochodzi z klanu Uchiha, więc każda z rodzin była zadowolona z wyboru. Ale jeśli chodzi o Sasuke - jedynego dziedzica Fugaku - to tu stawka jest bardzo wysoka. 
- Cieszę się, że jestem Haruno. Po prostu Haruno. 
- Należność do wielkiego rodu to przywileje, ale również ogromne obowiązki. Sasuke doskonale o tym wie. Mam nadzieję, że nie spotyka się z Riko tylko dlatego, że jej rodzina jest potentatem restauracyjnym.
- Spotyka się z kim? - wykrztusiła Sakura pewna, że się przesłyszała. 
- Z Riko Sato - powtórzyła Uzumaki. - Poznałyście się przecież. Cała ta akcja z Tanaką...
- Pamiętam - przerwała jej. - Nie wiedziałam, że się spotykają.
- On jest bardzo skryty. Nie afiszują się ze swoim związkiem.
- O, to na pewno.
    Hinata wstała i podeszła do kuchenki, żeby sprawdzić gotującą się w garnku potrawę. Sakura westchnęła głęboko, żeby się uspokoić. Co za ironia losu: to Hinata ją uświadomiła, że Izumi nie jest żoną Sasuke i również przyjaciółka powiedziała jej, że Sasuke spotyka się z Riko. Ta informacja nieco ją przytłoczyła. Zrozumiała, że te wszystkie jego miłe gesty w jej stronę tak naprawdę nic nie znaczyły. Albo przynajmniej nie miały takiego znaczenia, jakie ona im przypisywała. Nie musiał jej się zwierzać, mimo, że on sporo wiedział o jej związku z Kento. Niepotrzebnie zbytnio się z nim spoufaliła. Może nawet...
    Zadzwonił dzwonek do drzwi. Sakura podniosła się z krzesła i poszła otworzyć. Nie spodziewała się nikogo, nawet nie zastanawiała się, kto to mógłby być. 
- Niespodzianka! - w jej kierunku wysunęła się butelka z winem, a później twarz Ino i Temari. - Przyszłyśmy sprawdzić, czy czasami nie pijesz sama.
- Aktualnie tylko z Hinatą - zaśmiała się Sakura i otworzyła szerzej drzwi. - Zapraszam.
    Kobiety weszły do mieszkania i przywitały się z Hinatą. Nagle w mieszkaniu zrobiło się tłoczno i gwarno, ale Sakurze bardzo to odpowiadało. Potrzebowała damskiego towarzystwa bardziej niż dotychczas. 

- Ładnie ci to zaszył - powiedziała Ino patrząc na jej ranę. - Nie trzeba tego zabandażować?
- Musi się trochę przewietrzyć - odpowiedziała Sakura.
- Dobrze mieć faceta lekarza - westchnęła Yamanaka. - Mógłby załatwić jakąś operację plastyczną za darmoszkę.
- Nie bądź próżna - skarciła ja Temari nalewając sobie kolejny kieliszek białego wina. 
- Nie jestem - obruszyła się Ino. - Dobrze jest mieć takie znajomości. Sakura, może zapytaj narzeczonego, czy...
- To nie jest mój narzeczony - przerwała jej.
- To... męża?
- Pudło - Sakura uśmiechnęła się krzywo. - Gdybyś powiedziała "kolegę", to by się zgadzało.
- Oj, przykro mi - Yamanaka położyła jej rękę na plecach.
- Niepotrzebnie - odpowiedziała Sakura. - Nie wyszło i już.
- Słuchaj, czy to może przez tą sprawę ze szpitalem?
- Nie - zaprzeczyła z mocą. - Ino, to nie w tym rzecz. Kento nie podobała się moja praca i...
- ...to, że pracujesz z Uchihą - dokończyła za nią Temari. Sakura pokiwała głową. - Też to przerabiałam.
- I co zrobiłaś? - zapytała Hinata.
- Kopnęłam kleszcza w dupsko - odpowiedziała Subaku. - Szkoda życia i energii na takich ludzi.
- Temari teraz woli bardzo SPOKOJNYCH i INTELIGENTNYCH mężczyzn - Yamanaka podkreśliła dwie cechy bardzo głośno i mrugnęła porozumiewawczo w stronę koleżanek.
- Ino, a ten obraz który powiesiłaś nad swoim łóżkiem to czyjego jest autorstwa? - odgryzła się Temari. - Przypomnij mi proszę, bo chcę sobie sprawić taki sam.
    Ino umilkła na chwilę, co Sakura uznała za niesamowity wyczyn ze strony Subaku, że udało jej się do tego doprowadzić. Widocznie dziewczyny dokuczały sobie robiąc aluzje do ich spraw sercowych. O ile w przypadku Temari Sakura mogła się domyślić, że chodzi o Shikamaru, to nie miała pojęcia, kim może być tajemniczy malarz, który obdarowuje Yamanakę prezentami.
- Kłócicie się jak jakieś przekupki kto ma lepiej, a kto gorzej - powiedziała Hinata. - Bądźcie cierpliwe.
- Serio Hinata, to twoja rada? - zapytała Ino niezadowolona. 
- Dokładnie tak - potwierdziła Uzumaki. - Wiecie ile czekałam aż Naruto zwróci na mnie uwagę? Ponad pięć lat. Chodziliśmy razem do szkoły, widywaliśmy się niemal codziennie, ale bardzo rzadko rozmawialiśmy. Na początku nie otaczał go wianuszek dziewczyn, ale im stawał się straszy to płeć przeciwna zwracała na niego uwagę. Ja tylko stałam i przyglądałam się z boku, a w walentynki wysyłałam mu anonimowe kartki. 
- To jak się zeszliście? 
- Po prostu zdecydowałam się wyznać mu swoje uczucia. Zrobiłam to po maturze, kiedy siedział na ławce przed szkołą załamany, że nie zdał. Pomyślałam sobie wtedy, że to może ostatnia szansa, kiedy go widzę, więc zebrałam się w sobie i podeszłam. Wykrztusiłam to, co miałam mu do powiedzenia, a on po prostu patrzył na mnie tymi lazurowymi oczami. Potem poszło już z górki.
- Wierzysz w związek dusz? - zapytała Temari.
- Nie wiem jak to nazwać - uśmiechnęła się Hinata. Upiła łyk wina z kieliszka. - Wierzę jednak, że jeśli ludzie są sobie przeznaczeni to znajdą się, nieważne jakie będą musieli pokonać przeszkody. 
    Sakura zamyśliła się. Od jakiegoś czasu wiedziała, że związek z Kento, to nie jest to, czego szukała. Zaczęła wieść samotne życie i nie było jej z tym źle, nie musiała na siłę mieć faceta przy sobie. Nie mogła jednak dłużej się okłamywać, że Sasuke nie staje się jej bliższy. Nigdy nie miała zamiaru robić czegokolwiek, aby specjalnie zwrócić na siebie jego uwagę. Na początku, wiadomo, był tylko kolegą z pracy, a w miarę jak się poznawali stał się jej lojalnym partnerem, na którego zawsze mogła liczyć. Dzisiaj dotarło do niej, że nigdy nie będzie nikim więcej.


_____________________________________

Ale Was zaskoczyłam, co?
Pisałam póki wena pozwoliła, no i czas. Pozostawiam kolejny rozdział do rozpracowania :)
Przyjemnej lektury.

Do następnego!
    


https://pl.pinterest.com/pin/52354414410787308/


Komentarze

  1. O Boziu, nawet nie wiesz jak pisnęłam z radości i zachwytu, kiedy zobaczyłam, że dodałaś kolejny rozdział, łiiiii *__*
    Lecę czytać, co tam się porobiło u naszych stróżów prawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, przeczytałam i w końcu na spokojnie mogę skomentować:

      Nie wiem dlaczego, ale po części współczuje Tokaru. Zakochana w mężczyźnie, którego z początku pewnie podziwia i przede wszystkim poświęca uwagę. Chociaż wiem, że nie jest bezwinna, szkoda mi jej. Czasami oczekiwania względem nas mogą przytłaczać i przerastać. A widać, że nie miała lekko.

      Jestem ciekawa, czy w związku z całą siatką przestępczą, w dalszym ciągu będą jakieś wydarzenia, czy już zakończą to dochodzenie. Oczywiście, że mnie interesuje co się stało i dlaczego dziewczynka znalazła się pod "opieką" niebezpiecznego faceta, spod ciemnej gwiazdy?

      Jeżeli chodzi o Kento, jak pewnie większość z czytelników, nie przepadam za nim. Choć muszę przyznać, że Hinata może mieć rację. Sakura niby nie dała mu wprost do zrozumienia, że interesuje się innymi mężczyznami, jednak te przypadkowe gesty i zdarzenia mogły powodować zamęt. Coś wydaje mi się, że rezydent jest po prostu niepewny siebie (i w sumie nie dziwię się bo jest pracoholikiem bez jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za związek). Przy Sasuke zdecydowanie słabo wypada, więc po części rozumiem jego obawy.

      Ciekawa jestem dalszych interakcji między partnerami i nie będę oryginalna dodając, że pragnęłabym już jakiś bliższych relacji. Aczkolwiek z drugiej strony cieszę się, bo w tych małych gestach i grzeczności jest coś magicznego. A po drugo wydaję mi się, że dzięki temu opowiadanie będzie mogło dłużej trwać. <3

      Na końcu życzę Ci, aby ta wena już nie odchodziła, albo przynajmniej nie tak szybko.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa. Wena póki co trzyma, więc mam nadzieję, że będę publikowała systematycznie :)

      Usuń
  2. O nie ale jak to Sasuke się spotyka z kimś I to nie jest Samura😢

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przeczytałam... w sumie od razu jak się pojawił. Nie mam niestety teraz głowy do dłuższych komentarzy, ale postanowiłam napisać cokolwiek, coby jakiś ślad pod tym rozdziałem pozostał :)
    Jak zwykle czytało się płynnie, rytmicznie i przyjemnie. Nie mogłam oderwać się ani na sekundę i jestem pełna podziwu, że tak szybko dodałaś nowy rozdział!
    Idziesz jak burza, fabuła się zagęszcza. Sasuke jest cudnie uroczy i ja tam myślę, że wcale z Riko nie są jakoś mega na poważnie. Za to nie spodziewałam się, że poruszysz tu temat aranżowanych małżeństw i uważam to za bardzo ciekawy wątek dla tej historii!
    Klasycznie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah no i ogromny plus za wtrącenie cudownej Temari i zadziornej Ino, które sobie dogryzają xD Aluzja do Shikamaru i Saia tak mi rozgrzała serduszko <3

      Usuń
    2. Dzięki za komentarz :) nowy rozdział w toku, ale nie wiem czy pójdę za ciosem i tak szybko opublikuję. Chociaż z drugiej strony stałych czytelników (i nie tylko!) powinnam rozpieszczać ;)
      Pozdrawiam i oby Twoja głowa nie była przeciążona żadnymi zmartwieniami

      Usuń
  4. Cześć!
    Rozdział przeczytałam wczoraj na seminarium w szpitalu, dlatego nie za bardzo miałam czas, żeby skomentować xD.
    Bardzo podoba mi się, jak płynnie przechodzisz z wątku do wątku oraz swoboda dialogów w całym tekście. Doceniam bardzo wybrnięcie ze "stażysty" wink wink. Jakbyś miała jakieś około-medyczne pytania, to zawsze służę pomocą, temat jest mi bliski jak już kiedyś wspominałam.
    Relacja Ino i Temari - mistrzostwo świata, jak sobie tak dogryzają, bo jestem pewna, że to w kanonie byłaby prawda. Ogólnie cieszę się, że umieszczasz postaci z uniwersum i nie są one takie przerysowane i nierealne. W wielu opowiadaniach Hinata pali przysłowiowego buraka i jest zawstydzona w niemal każdej interakcji. A ja sobie ją zawsze wyobrażam tak, jak ją opisujesz: cichsza niż reszta, spokojna w rozmowie i rzeczowa. Także to, że Ino nie jest irytująca, tylko idzie dziarskim krokiem przez życie jest na mega plus.
    Nie mogę się doczekać, aż Sakura kopnie Kento wiadomo w co, ale tak już definitywnie :D. Sama nie znoszę facetów lekarzy, straszne buce i wiecznie zajęci, kariera partnerki jest dla nich zawsze "mniej" ważna, chociażby pracowali na jednym oddziale w tym samym zawodzie. Oczywiście nie wolno uogólniać, ja mówię o własnych doświadczeniach i bardziej o tym, jak widzę Kento w tym opowiadaniu :D.
    Poprzedni rozdział również czytałam, ale pomyślałam, że napiszę po prostu jeden dłuższy komentarz.
    Super niespodzianka z tym nowym rozdziałem :D Mam nadzieję, że Dzień Dziecka się nie skończy tak szybko i już niedługo znowu będę miała super dawkę świetnej lektury.
    Życzę spokojnego weekendu, ja zawsze życzę zdrowia xD i do zobaczenia, pozderki! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Uff, udało mi się wybrnąć z tego stażysty i z niecierpliwością czekałam na Twój komentarz :P
      Cieszę się, że dołączyłaś do grona stałych czytelników i komentujących moje wypociny. Taki spoiler: wątek Kento będzie miał jeszcze duże znaczenie, więc pomimo tego, że go nie lubisz (jak reszta dziewczyn) to pojawi się jeszcze nie raz.
      Postaram się podołać i opublikować coś w miarę szybko, ale zobaczę jak będzie mi szło. Na chama nie ma co wymyśleć.
      Pozdrawiam i do zobaczenia! :)

      Usuń
  5. Puk puk :) czekamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończę już pisać kolejny rozdział, więc proszę jeszcze o chwilę cierpliwości :)

      Usuń
    2. Wiem, że trwa to trochę dłużej, ale miałam chwilowy zastój. Nie chcę Wam publikować byle czego i na siłę, więc dlatego się to przeciąga.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.