Rozdział dwunasty

 Sakura wysiadła ze swojego nowego samochodu. Wczorajsza wizyta w komisie samochodowym poleconym przez Uchihę zakończyła się powodzeniem i w zasadzie bez większego zastanowienia zdecydowała się na kupno auta, który polecił jej właściciel. Powołała się na znajomość z Sasuke i została zaskoczona tym, że mężczyzna dostał informację, że niedługo pewna różowowłosa kobieta będzie chciała kupić u niego samochód. Nacisnęła przycisk na pilocie i samochód automatycznie się zamknął. Weszła do budynku i skierowała się na wydział. 
    Uchiha stał przy swoim biurku i rozmawiał z Kibą. Sasuke trzymał w ręce jakieś papiery. Sakura podeszła do nich i odsunęła swoje krzesło.
- Cześć - przywitała się z uśmiechem. - Co ciekawego od rana?
- Czwórka twoich głównych podejrzanych nie przyjdzie na przesłuchanie - odpowiedział Sasuke kładąc jej na biurku dokumenty.
- Co?! - Sakura zatrzymała się w połowie ruchu, kiedy miała usiąść na krześle. Wyprostowała się, podniosła papiery i zaczęła je szybko czytać. Były to oficjalne pisma prawników, którzy zostali wynajęci przez rodziców nastolatków. Znany był jej ten prawniczy bełkot z poprzedniej sprawy, kiedy prawnik właściciela księgarni wprost powiedział, że do przesłuchania nie dojdzie, bo nie ma dowodów na to, że jego klient zawinił. Na zawiadomieniu do uczniów nie było informacji, że są oni głównymi podejrzanymi, więc zasłanianie się prawnikiem było według niej trochę nad wyrost. Rozmowa miała być jedynie wyjaśniająca, polegająca na zbieraniu wszelkich informacji na temat tego co wydarzyło się w szkole. Widocznie rodzice należący do rady szkoły mieli jednak coś do ukrycia. Sakura wprawdzie miała przeczucie, że ze sprawą Tokaru może ich łączyć coś więcej ale...
- Zaraz wypalisz wzrokiem wielką dziurę w tych kartkach - usłyszała z boku głos Sasuke, ale nie zareagowała. Klapnęła ciężko na krześle i potarła wolną ręką czoło w zamyśleniu. Póki co mogą porozmawiać z uczniem, który znalazł Mię. O ile on też nie przyjdzie z prawnikiem, który będzie zasłaniał się paragrafami. 
- Mamy jeszcze tego dzieciaka z młodszej klasy - powiedziała podnosząc głowę i patrząc na Sasuke i Kibę, którzy przestali rozmawiać i obserwowali jej reakcję na niepomyślną wiadomość. Uśmiechnęła się niepewnie starając się ukryć zdenerwowanie. - Pójdę do informatyka i zapytam, czy dowiedział się kto jest moderatorem szkolnego forum. 
    Szybko podniosła się z miejsca i przeszła do drugiego końca pokoju. Na plecach czuła spojrzenia kolegów, ale twardo szła do biurka Ikabe, ich informatyka. Podeszła do siedzącego mężczyzny, który w tym momencie szybko wystukiwał coś palcami na klawiaturze i nie zwrócił uwagi, że do niego podeszła. Żeby dać mu znać o swojej obecności chrząknęła zanim się odezwała. Podniósł na nią swoje brązowe oczy i spojrzał pytająco.
- Cześć Ikabe - przywitała się Sakura. - Nie przeszkadzam ci za bardzo?
- Cześć, nie - odpowiedział wstając z krzesła. Był dużo wyższy od Sakury aż musiała zadrzeć głowę, żeby patrzeć mu w twarz. - Wybacz, ale jeszcze nie zdążyłem sprawdzić tego forum szkolnego, wskoczył mi inny priorytet. Ale myślę, że dzisiaj się z tym uporam i wrócę do ciebie z czymś konkretnym.
- W porządku - odpowiedziała, chociaż miała nadzieję na jakieś ciekawe informacje. - Wiesz gdzie mnie szukać w razie czego.
- Jasne - uśmiechnął się do niej.
    Sakura odwzajemniła się tym samym i wróciła na swoje miejsce. Sasuke nie rozmawiał już z Kibą, nie było go przy swoim biurku. Usiadła na swoim krześle i uruchomiła komputer. Z szuflady wyciągnęła kartkę, która dostała od nauczyciela Matsumoto i w wyszukiwarkę wpisała adres forum. Chciała zobaczyć, czy pojawiły się jakieś nowe wątki. Liczyła na to, że może któryś z uczniów poruszył temat Tokaru. Niestety nie wszystkie poruszane na forum wątki były publiczne. Do pozostałych trzeba było mieć założone konto. Sakura nie miała wiele nadziei, że będzie mogła się zarejestrować jako osoba niezwiązana z placówką. Jednak aby niczego nie przeoczyć kliknęła w przycisk "Załóż konto" ciekawa do się stanie. Na monitorze wyświetlił się formularz, gdzie oprócz imienia i nazwiska trzeba było podać klasę i numer w dzienniku. Wiedziała już, że tego nie obejdzie. Opadła z westchnieniem na oparcie krzesła i założyła ręce na klatce piersiowej. Żeby móc przejrzeć, to co nie było dostępne dla każdego miała trzy wyjścia: zalogować się na dane Tokaru, zalogować się na dane Matsumoto, albo poprosić informatyka, żeby włamał się na konto innego ucznia. Z tych opcji najbardziej kłopotliwe byłoby uzyskanie pozwolenia na działanie informatyka w tym zakresie. W końcu to podszywanie się pod kogoś innego. Sakura poważnie potraktowała słowa komendanta o legalnym działaniu. Chociaż nie miała wątpliwości, że Sasuke nie miałby problemu z tym, żeby ponownie zwrócić się z tym do Suigetsu. Rozważając dwie pozostałe opcje to istniała możliwość, że nauczyciele również nie widzą wszystkich informacji zawartych na stronie. Uczniowie mogli stworzyć również inne pokoje do rozmów, niewidoczne dla kadry nauczycielskiej. Stwarzało to możliwość wymiany informacji, o których grono pedagogiczne nie powinno wiedzieć, a była wręcz przekonana, że nie każdy nauczyciel jest lubiany i na temat większości z nich można by napisać coś niepochlebnego. Te pozytywne komentarze na publicznym forum o których mówił jej wczoraj Uchiha mogły być zwykłym laniem wody i działaniem pod publiczkę nie tylko aby stworzyć mylne wrażenie, że liceum jest wspaniałą placówką, ale również po to, żeby nauczyciele żyli w świadomości, że są lubiani przez uczniów. Do przemyślenia pozostała ostatnia z trzech opcji...
- Sądząc po twojej minie stwierdzam, że Ikabe nie ma dla nas żadnych informacji - z zamyślenia wyrwał ją głos Sasuke. Odwróciła głowę w jego stronę, ale nie odpowiedziała od razu. Patrzyła na niego, kiedy siadał na swoim krześle i kiedy odwracał głowę w jej kierunku czując na sobie jej spojrzenie. Sakura jakby wyrwała się z hipnozy i mrugnęła po chwili wpatrywania się w czarne oczy Uchihy. On pierwszy nie odwrócił wzroku. 
- Nie ma - powiedziała odwracając głowę do monitora komputera. - Zastanawiałam się nad pewnym aspektem tego forum. 
    Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Sasuke odczytała jako zachętę do kontynuowania myśli.
- Na forum są również wątki niepubliczne i trzeba się zalogować, żeby je przeczytać. Próbowałam to zrobić, ale niestety do założenia konta nie wystarczy zmyślone imię i nazwisko, bo trzeba podać również klasę i numer z dziennika. Jestem przekonana, że system nie przepuści byle jakich danych. Pomyślałam więc, że dobrym pomysłem byłoby zalogowanie się na dane Tokaru. Co o tym sądzisz?
    Sakura obróciła się w jego stronę i znowu spojrzała w te intensywnie czarne oczy. Uchiha nie zmienił swojej pozycji odkąd usiadł na krześle. Poczuła się speszona jego zachowaniem. Nie wiedziała o co mu chodzi. Czy teraz to on się zamyślił tak jak ona wcześniej, czy przetwarzał to co właśnie powiedziała?
- Jesteś tu? - pomachała mu dłonią przed oczami. Przez chwilę pomyślała nawet, że jej pomysł wydał mu się tak idiotyczny, że postanowił nawet tego nie komentować. 
- Jestem - odpowiedział mrugając. - Chcesz dzisiaj jechać do szpitala?
- Tak, im szybciej tym lepiej. Zadzwonię najpierw do jej matki i zapytam jak Mia się czuje. 
    Sasuke kiwnął tylko głową w geście aprobaty. Sakura jeszcze przez chwilę na niego patrzyła próbując się domyślić dlaczego Uchiha dziwnie - jak na niego - się zachowuje. Przez moment miała nawet ochotę go zapytać czy wszystko w porządku, ale czuła, że prawdopodobnie by ją zbył byle jaką odpowiedzią. Nie wiedziała jak się zachować, co zrobić, więc rzuciła od niechcenia proste pytanie:
- Masz ochotę na kawę?
- Tak - podniósł się z krzesła, zabrał swój kubek z biurka i ruszył w stronę kuchni. Sakura poszła za nim zadowolona, że udało jej się nieco aktywować Sasuke. 
    Po wejściu do pomieszczenia Sakura otworzyła szafkę i sięgnęła po filiżankę. Sasuke w ciszy przygotowywał sobie kawę. Zanim którekolwiek z nich zdążyło się odezwać do kuchni wpadła Ino. Miała lekko zaróżowione policzki a oczy jej iskrzyły. 
- O, tu jesteś - powiedziała do Sakury. - Kakashi wyraził zgodę na dalsze śledztwo. Wygrzebię tego zabójcę choćby spod ziemi, albo nie nazywam się Yamanaka.
- Gdybyś potrzebowała jakichś informacji o pracownikach to co nieco mogę ci podpowiedzieć - zaproponowała Sakura. - Ewentualnie postaram się podpytać Kento.
- Dzięki - Ino mrugnęła do niej przyjaźnie. - Póki co to przyciśniemy tego niby chłopaka. Morino nam pomoże w przesłuchaniu. Być może znowu będziemy przesłuchiwali personel oddziału. Chociaż teraz nie wiem jak to wyjdzie, bo doktor Namada ma tam coraz mniej do powiedzenia...
- Sprawdzaliście billingi połączeń tej pielęgniarki? - odezwał się Sasuke.
- Tak - potwierdziła. - To właśnie był jeden z naszych dowodów, że to niemożliwe, że on był jej chłopakiem. Po odprawie jedziemy z Saiem do administratora bloku w którym mieszkała i jeszcze raz przeszukamy jej mieszkanie i sprawdzimy zapis z kamer.
- Czekaj, co miałaś na myśli mówiąc, że doktor Namada ma coraz mniej do powiedzenia? - zapytała Sakura. Miała niepokojące uczucie, że może Kento jest zamieszany w jakieś intrygi przeciwko ordynatorowi. 
- To przez to o czym ci ostatnio mówiłam, że doktor jest oskarżany o paskudne rzeczy - odpowiedziała Ino. - Ponoć od jakiegoś czasu oddziałem teraz nieoficjalnie kieruje niejaki Kabuto Yakushi. Wiesz coś na ten temat?
    Oczywiście, że nie wiedziała, bo bardzo dawno nie rozmawiała z narzeczonym o jego pracy. Ostatnio zaledwie zapytała o doktora Namada, ale Kento nie był skory do rozwinięcia odpowiedzi. Teraz, kiedy przechodzili przez trudny czas nie rozmawiali o ich związku, o swoich uczuciach, a co dopiero o pracy. Znowu Ino przyłapała ją na tym, że w zasadzie tkwi w związku widmo. I tak się złożyło, że znowu świadkiem takiej rozmowy był Uchiha. Liczyła na to, że dzisiejsze wyjście na wspólną kolację nieco polepszy jej relację z Kento. 
    Założyła kosmyk włosów za ucho i postawiła filiżankę pod dozownik z ekspresu. Sasuke nieproszony wcisnął przycisk z gorącą wodą. 
- Specjalnie dla ciebie dzisiaj postaram się czegokolwiek dowiedzieć - odpowiedziała patrząc na koleżankę. Ino nie drążyła tematu z czego Sakura była zadowolona. Nie uważała Yamanaki za wścibskiej. Ona po prostu miała jakiś niespotykany dar poruszania niewygodnych tematów, jakby doskonale wyczuwając aktualną życiową sytuację rozmówcy. Zawodowo to bardzo przydatna cecha, ale w zwykłych kontaktach międzyludzkich wzbudzą czasami dyskomfort.
- Będę zobowiązana - Ino uśmiechnęła się, ale jej niebieskie oczy pozostawały czujne. - Wracam do Saia, bo mamy do przejrzenia godziny nagrań z kamer przemysłowych osiedla denatki. 
- Powodzenia - powiedziała jej Sakura na odchodne. Kiedy Yamanaka wyszła znowu zostali z Sasuke sami w kuchni. Uchiha postawił jej filiżankę z gorącą wodą na blacie. Zanim wrzuciła torebkę z herbatą powiedziała do siebie cicho: - Bardzo to wszystko pogmatwane.
- Myślisz, że narzeczony będzie ci mógł cokolwiek powiedzieć o tym Kabuto? - zapytał Sasuke.
- Nie wiem, chociaż spróbuję - odpowiedziała wyjmując z pudełka herbatę i wrzucając do filiżanki. - Chciałabym im jakoś pomóc. 
- Jeśli Ino rozmawia z tobą o przebiegu śledztwa to nie powinnaś z nim o tym rozmawiać, wiesz o tym?
- Nie Uchiha, jestem kompletną kretynką - sparowała kąśliwie.
- Nie miałem tego na myśli - powiedział. - Chodzi mi o konflikt interesów w tej sprawie. Nie wiemy, czy twój narzeczony nie jest zamieszany w śmieć tej pielęgniarki to raz. Dwa, że możesz wpaść we własną pułapkę działania na dwa fronty. Z jednej strony chcesz pomóc koleżance i wiesz, że zrobiłabyś dobrze, bo chodzi o zabójstwo, a z drugiej strony podświadomie odrzucasz fakt, że on może mieć z tym zabójstwem coś wspólnego. Dlatego powiedziałem, że nie powinnaś z nim o tym rozmawiać. Dla własnego komfortu psychicznego. 
- Wiem jak rozmawiać z narzeczonym i zdaję sobie sprawę z czym się to wiąże - odpowiedziała na tą długą wypowiedź. - Ino nie dzieliłaby się ze mną tymi informacjami, gdyby miała co do mnie jakiekolwiek wątpliwości.
- A co jeśli się okaże, że miał z tym coś wspólnego? - zapytał patrząc na nią uważnie, jakby nie chciał przegapić nawet najdrobniejszej zmiany w jej zachowaniu. 
- Nie - odpowiedziała z mocą patrząc mu w oczy. - Na pewno nie.
- Postawisz na to swoje stanowisko? - napierał dalej.
- Zrobię co trzeba, jeśli się okaże że miał w tym swój udział.
- Z pełną świadomością, że zrujnujesz sobie związek?
    Nie odpowiedziała od razu. Drążenie Sasuke zaczęło ją stresować i budzić wiele wątpliwości co do tego co się stało z pielęgniarką. Miał rację, że dla niej do bardzo duży konflikt i nawet jeśli podawał rozsądne argumenty to starała się nadal wierzyć w to, że byłaby w stanie udźwignąć nawet najgorszą prawdę. Po plecach przeszedł jej nieprzyjemny dreszcz.
- Tak - odezwała się w końcu.
    Sasuke lekko przymrużył oczy, ale nie ciągnął dalej tematu. Zrozumiała, że nie był co do tego przekonany. Nie spodziewała się, że krótka rozmowa z Ino rozwinie się do tematu jej lojalności względem munduru i jej prywatnego związku. Uchiha chcąc wytknąć jej nierozważność i hurra optymizm co do pomocy w śledztwie Ino i Saiowi poruszył czułe struny o których istnieniu do tej pory nie miała pojęcia. W pewnym momencie poczuła się przygnieciona przez własne uczucia.
- W porządku? - zapytał Sasuke. Zamrugała kilka razy. To ona chciała mu zadać to pytanie jeszcze kilkanaście minut temu, zanim weszli do kuchni. Spojrzała na jego poważną twarz. Między ściągniętymi brwiami zauważyła niewielką zmarszczkę. 
- Nie - odpowiedziała szczerze podnosząc filiżankę z blatu. - Wracajmy, zaraz odprawa.

- Czy Inari jest o coś podejrzany? - zapytał mężczyzna patrząc na Sakurę.
    Podniosła głowę znad kartek i spojrzała w zatroskane oczy ojca ucznia. Inari patrzył na nią i nerwowo przygryzał dolną wargę.
- Nie jest - odpowiedziała starając się, aby wyraz jej twarzy był jak najbardziej łagodny. - Pana syn był pierwszą osobą, która widziała nieprzytomną uczennicę w składziku na piłki. Chcemy tylko dowiedzieć się jak to wszystko dokładnie wyglądało z jego perspektywy. 
- Rozumiem - powiedział. - Inari, nie musisz się bać - zwrócił się do dziecka. - Powiedz wszystko co wydarzyło się tamtego dnia. To bardzo ważne.
    Ojciec spojrzał na syna i położył mu rękę na ramieniu. Chłopak poprawił się na krześle i pokiwał głową gotowy do rozmowy. 
- Po skończonej lekcji wychowania fizycznego poszedłem do składziku, bo tego dnia byłem dyżurnym - zaczął chłopak drżącym głosem. - Musiałem mocno popchnąć drzwi, bo nie chciały się otworzyć. Kiedy przecisnąłem się do środka zobaczyłem Tokaru leżącą na brzuchu. Na początku nawet pomyślałem, że śpi, ale nie reagowała kiedy ją wołałem. Podszedłem do niej i potrząsnąłem jej ręką, ale nie było żadnej reakcji z jej strony. Przewróciłem ją na plecy i zobaczyłem, że jakaś piana wypływa z jej ust. Wtedy pobiegłem po pomoc.
- Z twojego pierwszego zeznania wynika, że koło Mii leżała pusta foliowa torebka, strzykawka, zapalniczka i łyżka wyniesiona ze stołówki - Sakura odczytała ze wstępnego raportu. - Czy coś nietypowego rzuciło ci się w oczy?
- Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale wydawało mi się, że trzymała coś jeszcze w ręce - odpowiedział Inari.
- Czy to było coś dużego, czy raczej mieściło się w dłoni?
- Raczej coś małego, bo widziałem tylko kawałek.
- Byłbyś w stanie mniej więcej określić co to mógł być za przedmiot? - dociekała dalej.
- Może to był jakiś breloczek, albo bardzo mała maskotka - zastanowił się chłopak. - Nie znam jej na tyle, żeby wiedzieć co lubi.
- Czy pierwszą osobą, którą poinformowałeś o stanie Tokaru był pan Matsumoto? 
- W zasadzie to pan Matsumoto i pani Mizashi, bo akurat ich pierwszych spotkałem przy wejściu do szkoły. 
- I co było potem? - Sakura poprawiła się na krześle.
- Pan Matsumoto od razu pobiegł do składziku, a pani Mizashi kazała mi się przebrać i iść na kolejne zajęcia - odpowiedział Inari już mniej zestresowany niż na początku rozmowy. 
- Nauczycielka weszła z tobą do budynku? - zapytała.
- Tak - przytaknął. - Ale rozeszliśmy się w dwie różne strony, więc nie wiem gdzie poszła.
    Sakura usłyszała jak siedzący obok niej Sasuke wypuścił głośno powietrze przez nos. Miała wrażenie, że tak samo jak ona jest zirytowany, że na jaw wyszły informacje o których ani dyrektorka, ani żaden z nauczycieli im specjalnie nie powiedział. 
- Czy po szkole szybko rozniosła się informacja, że coś się stało? - ponowiła przesłuchanie.
- Dopiero kiedy przyjechało pogotowie, to każdy wyglądał z okien, żeby zobaczyć co się dzieje - powiedział uczeń. - Szczerze mówiąc ja byłem w zbyt dużym szoku i nikomu nie powiedziałem co zobaczyłem, dopóki po zabraniu Tokaru dyrektorka wezwała mnie do siebie do gabinetu.
- O co cię pytała?
- Czy widziałem jak tam wchodzi, czy widziałem jak ktoś jej podaje dziwne przedmioty, czy widziałem jak brała - wyliczał. - Na koniec zapytała mnie, czy jestem pewien, że to co leżało koło niej to narkotyki.
- I co odpowiedziałeś? - Sakura czuła jak wzbiera w niej złość na zachowanie bezmyślnej dyrektorki.
- Że jestem pewny. Próbowała mnie przekonać, że może mi się wydawało, że byłem w zbyt wielkim szoku, aby to potwierdzić. Prawdę mówiąc po tej rozmowie nie byłem już niczego pewny. Później, jak przyjechała policja to opisałem to tak jak zapamiętałem i to co naprawdę widziałem.
- Postąpiłeś bardzo słusznie - pochwaliła go Sakura przez co Inari lekko spąsowiał. Siedzący obok ojciec pokiwał głową na jej słowa. - Czy po rozmowie z policjantami dyrektorka pytała cię co powiedziałeś?
- Nie - zaprzeczył. - Dyrektorka nie, ale pan Matsumoto.
    Sakura uniosła brwi w zdziwieniu.
- Rozwiniesz wypowiedź? - zachęciła go.
- Tego dnia miałem z nim angielski, ostatnią lekcję - zaczął chłopak. - Na koniec zajęć poprosił mnie, żebym chwilę został. Kiedy wszyscy wyszli z sali on również zaczął pytać co dokładnie widziałem i czy jestem tego pewny.
- Tak samo jak dyrektorka narzucał ci swoje zdanie?
- Nie, powiedział to co pani przed chwilą, że dobrze zrobiłem mówiąc policjantom prawdę. Na koniec powiedział, żeby się tym bardzo nie przejmować i to był koniec rozmowy.
- Jeszcze dwa pytania na koniec - powiedziała. - Pierwsze: czy na szkolnym forum pojawił się wątek dotyczący Tokaru?
- Tak - pokiwał głową. - Pisali, że jest za głupia, żeby nawet porządnie się naćpać, że zrobiła szkole złą renomę, że powinna być wyrzucona i tak dalej. Wszystkie te komentarze były bardzo nieprzyjemne. 
- Czy one nadal są widoczne?
- Moderator forum je od razu usuwał - opowiedział Inari.
- W takim razie ostatnie pytanie: czy wiesz, albo domyślasz się kto jest moderatorem?
- Nie.
    Sakura pokiwała głową w zamyśleniu. Na szczęście uczeń dostarczył im nieco nowych informacji na których mogą bazować. Główne podejrzenia o to kto zarządza szkolnym forum kierowała ku dyrektorce placówki, bo to jej najbardziej zależało, żeby żadne negatywne opinie nie krążyły po sieci. Nadal pozostawało więcej pytań niż odpowiedzi, a to że Tokaru nie chciała z nimi współpracować utrudniało im śledztwo. 
    Wstała z krzesła, a w ślad na nią milczący cały czas Sasuke. Inari razem z ojcem również się podnieśli.
- Inari, dziękuję za rozmowę - zwróciła się do chłopaka. - Twoje zeznanie z pewnością nam pomoże. Gdybyś chciał jeszcze coś uzupełnić to daj znać. 

- Spostrzeżenia? - zapytała Sasuke odwracając się w jego stronę. Po skończonej rozmowie odłożyła papiery na biurko i usiadła na krześle. Prawą ręką podpierała czoło próbując w głowie uporządkować wszystkie fakty. Miała nadzieję, że Uchiha jej pomoże.
- W pierwszym raporcie nie było wzmianki, że trzymała coś w zaciśniętej dłoni - wypunktował Sasuke. - Więc tutaj pojawia się sporo opcji na temat tego, co stało się z tym przedmiotem.
- Skoro i tak będziemy dzisiaj w szpitalu to najlepiej będzie wprost zapytać Mię - powiedziała Sakura. - Ciągle mnie zastanawia, dlaczego ona nie chce nic powiedzieć. Co może się za tym kryć?
- Raczej kto - poprawił ją Uchiha. 
- Obawiam się, że jak zaczniemy wysyłać zawiadomienia na przesłuchania do dyrektorki, do tej nauczycielki - spojrzała na notatki po przesłuchaniu ucznia - Mizashi, to będziemy dostawali durne odpowiedzi od prawników i nadal pozostaniemy w punkcie wyjścia. A tak chciałam przesłuchać tego chłopaka. Wydaje mi się bardzo dziwny.
    Sakura zapatrzyła się na baniak z wodą. Nie liczyła na to, że Tokaru zacznie z nimi współpracować, bo tak jak powiedział Sasuke, musi być ktoś kogo stara się kryć. Jej przeczucie podpowiadało jej, że to był ten chłopak. Czy byli razem? Czy on jej dał narkotyki? Czy zmusił ją do zażycia? A może Mia nie była tak poukładana i grzeczna jak twierdzi jej matka i wychowawca? Albo tak powstał związek łagodnej dziewczyny i chłopaka, który ma lepie rączki. Przypomniała sobie jaką miał głupkowato-zaskoczoną minę, kiedy przyłapała go w sklepie...
- Wiem! - uderzyła otwartą dłonią w blat biurka. Spojrzała na zaskoczonego Sasuke. - Pójedziemy do sklepu i zdobędziemy nagranie z wczoraj, kiedy chłopak chciał ukraść pieniądze Shizune. Ze zdobytym materiałem jedziemy prosto do jego domu, bez wysyłania żadnych zawiadomień, bo to nic nie warte. Zaryzykujemy, bo w tym przypadku nie mamy nic do stracenia. 
    Przez twarz Sasuke przeszedł cień uśmiechu. Sakura zorientowała się, że właśnie potwierdziła słowa Uchihy z poprzedniego dnia, kiedy tłumaczył jej, ze nie jest fanem biurokracji w organizacji. Teraz do niej dotarło jak bardzo miał rację. 
- Okej, to jest jakiś pomysł - powiedział Sasuke i podniósł się z krzesła. - Ten sklep to tu blisko?
- Tak - potwierdziła. - Mam nadzieję, że w sobotę o tej godzinie jest czynny.

- To ten moment - Sakura wskazała palcem na monitorze. Mężczyzna zrobił stop klatkę. - Może pan troszkę cofnąć?
    Na ekranie ponownie wyświetliło się jak uczeń rozgląda się, przydeptuje banknot i podsuwa nogę do siebie. Chwilę później podeszła do niego Sakura i akcja toczyła się dalej.
- Co mu nagadałaś? - zapytał Sasuke. Odwróciła do niego głowę i zobaczyła, że stoi z założonymi rękami i uśmiecha się szelmowsko.
- Mniej niż bym naprawdę chciała - odpowiedziała odwzajemniając ten sam rodzaj uśmiechu. - Czy może mi pan zgrać to na telefon? - zapytała pracownika sklepu.
- Bez problemu - wziął od niej urządzenie i podłączył kabel z komputera.
    Sakura przygryzła dolną wargę. Była poddenerwowana. Były niewielkie szanse, że jej pomysł wypali, ale po przeanalizowaniu wszystkich możliwości, została im ta ostatnia próba, żeby porozmawiać z uczniem. Nagranie z próbą kradzieży to tylko pretekst, żeby w ogóle skontaktować się z chłopakiem, który nie stawił się na rozmowę na komisariacie. 
- Mogą wezwać prawnika do domu - zauważył Sasuke patrząc na nią z ukosa. 
- Spodziewam się tego - odpowiedziała. - Ale co innego nam zostało?
    Uchiha nie odpowiedział. 
- Proszę telefon - mężczyzna podał Sakurze urządzenie.
- Dziękuję - powiedziała. - Proszę poinformować mamę, że może być wezwana na komisariat jako świadek.
- Dobrze, przekażę.

_______________________________________________________________

Cześć!
Wiem, wiem. Długo mnie nie było, rozdział bardzo krótki itd. Nie chciałam, żeby przerwa w publikacji jeszcze się wydłużyła, dlatego teraz wypuszczam taki mały zwiastun tego, co będzie w kolejnym rozdziale.
Dziękuję za to, że ktoś w ogóle czeka na ciąg dalszy, zagląda tu i sprawdza czy pojawił się kolejny rozdział i komentuje :)
Trzymajcie się ciepło i zdrowo przede wszystkim!
Do następnego!













Komentarze

  1. No! po pierwsze to kurła, chciałabym tak sobie wejść i z buta kupić furkę, nawet w komisie xd
    Dwa - rozdział nie był wcale bardzo krótki. Post nie zawsze musi mieć pięć stron, żeby był fajny xd A ten był fajny! Akcja się ruszyła, jest napięcie 😎 Dalej brakuje mi trochę intymności między Saku, a Sasuke bo wszystko inne już jest 😁 Są zgranym teamem. Teraz muszą być jeszcze zgranymi loverami 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! :) cieszę się, że rozdział się podoba

      Usuń
    2. Luzik! ❤ Zapraszam do nas na nowy rozdział Raiku-Unmei


      Usuń
  2. Przybyłam, zobaczyłam, przeczytałam!

    Rozdział faktycznie króciutki ale cieszę się, że do nas wróciłaś i dałaś znak życia chociażby zapowiedzią kolejnych wydarzeń.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.