Rozdział czternasty

- Kiedy wziął urlop? - zapytała zaskoczona Sakura.
- Dzisiaj rano, z powodów rodzinnych - odpowiedziała surowo dyrektorka splatając ręce na piersi.
- A jacy uczniowie z klasy Tokaru są dzisiaj nieobecni? - zmienił temat Sasuke. 
- Mają właśnie lekcję wychowania fizycznego - kobieta wskazała ręką na uczniów grających w koszykówkę na boisku szkolnym. - Możemy podejść do nauczyciela Komosako i zapytać.
- Dziękujemy, poradzimy sobie - odpowiedział chłodno Uchiha i bez pożegnania odwrócił się i ruszył w stronę boiska. 
- Do zobaczenia - pożegnała się Sakura i poszła w ślad za Sasuke. Nagła nieobecność nauczyciela Matsumoto podczas trwania śledztwa w sprawie uczennicy jego klasy wydawała się więcej niż podejrzana. Tym bardziej, że przed wyjazdem w rzekomo sprawie rodzinnej miał czas, żeby odwiedzić Tokaru w szpitalu.
    Zdążyła podejść do Uchihy, kiedy akurat przedstawiał się nauczycielowi i pokazał policyjną odznakę.
- ...prowadzimy sprawę Tokaru - kontynuował, kiedy obok niego stanęła Sakura. - Mógłby pan powiedzieć kto jest dzisiaj nieobecny na zajęciach?
- Czy dyrektorka wie o waszej wizycie? - zapytał nauczyciel sięgając po szkolny dziennik leżący na jednym z krzeseł na trybunie.
- To nie dyrektorka ustala jaki jest przebieg śledztwa i jakie informacje nam są potrzebne - powiedział Sasuke spokojnie lecz nie bez krzty uszczypliwości. - I wobec podejrzenia, że w szkole rozprowadzane są narkotyki nie potrzebujemy zgody nikogo z miłościwie pracującej tu kadry na przesłuchiwanie nauczycieli i uczniów. Proszę więc odpowiedzieć na pytanie.
- Dzisiaj na zajęciach nie ma Jiro Kobushi, Kosuke Tensho, Minoru Teko i Youko Ito - wyczytał mężczyzna łypiąc na nich nieprzyjaźnie. - Czy muszę dodawać, że nie ma też Tokaru?
- Dziękuję za wnikliwe wnioski - skomentował z sarkazmem Sasuke. - Chcemy porozmawiać z Kaou Usuko i Junko Tomabashi. 
    Nauczyciel gwizdnął w gwizdek aż Sakurze zatkało uszy. Uczniowie rozgrywający mecz koszykówki stanęli na boisku. Z innej strony trybun wstali pozostali i podeszli na środek boiska do którego zmierzał mężczyzna. Sakura widziała, że gestykuluje i ręką skazuje na nich. Po niedługiej chwili nauczyciel wracał do nich, a wraz z nim dwie dziewczyny. 
- Teraz pozwolicie, że wrócę do swoich obowiązków - burknął mężczyzna i odszedł do nich zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć. Kaou i Junko odwróciły się za odchodzącym nauczycielem, jakby były pozbawiane ostatniej deski ratunku. Sakura nie sądziła, że akurat taki typ człowieka byłby w stanie być czyimkolwiek kołem ratunkowym.
- Usiądźmy i porozmawiajmy - odezwała się pierwsza, żeby rozładować napięcie. Uczennice usiadły obok siebie w drugim rzędzie, a ona z Sasuke w pierwszym. 
- Jesteście przyjaciółkami Tokaru - raczej stwierdziła niż zapytała Sakura odwracając się w ich stronę. - Czy przed przedawkowaniem zwierzała się wam z jakichś swoich problemów, zmartwień?
- Była ostatnio trochę przybita, ale nie chciała nam powiedzieć dlaczego - opowiedziała Kaou, a Junko pokiwała głową na potwierdzenie jej słów. - Nie miałyśmy ze sobą stałego kontaktu mniej więcej od połowy wakacji, a po powrocie do szkoły nie była chętna, żeby spędzać z nami czas.
- Dlaczego nie miałyście ze sobą kontaktu? - zapytała Sakura.
- Powiedziała, że wyjeżdża z rodzicami za granicę i nie będzie mogła do nas pisać - wyjaśniła tym razem Junko. - Od razu uznałyśmy to za dziwne, bo przecież zawsze rozmawiałyśmy przez komunikator, a nie SMSy. Wysyłałyśmy sobie zdjęcia nawet z krótkich, weekendowych wyjazdów, z wakacji rok, dwa, trzy lata temu... Ale nie wnikałyśmy. Może po prostu potrzebowała odpoczynku, wyciszenia przed tym ostatnim, najważniejszym rokiem szkolnym.
- A co się działo po powrocie do szkoły? - odezwał się milczący dotychczas Sasuke.
- Niechętnie opowiadała co robiła w wakacje, unikała w ogóle rozmowy na ten temat - opowiedziała Tomabashi. - Zaczęła zostawać częściej po lekcjach w szkole niby dlatego, że chciała się uczyć w bibliotece. Zapisała się do kółka teatralnego...
- Prowadzonego przez kogo? - przerwał jej Uchiha.
- Przez nauczycielkę Mizashi.
- Od kiedy działa to kółko w szkole? - dociekał Sasuke.
- Od bardzo dawna, jeszcze zanim zaczęłyśmy chodzić tu do szkoły.
- I Mia zapisała się do niego dopiero w ostatniej klasie? - zdziwiła się Sakura.
- Nas też to zdziwiło - Kaou wzruszyła ramionami. - Powiedziała, że za kółko będzie miała dodatkowe punkty na studia. 
- Ale to nie do końca tak działa - podjęła wątek Junko. - Liczy się uczestnictwo w dodatkowych zajęciach przez trzy lata nauki. 
- Tokaru o tym wiedziała? - zapytała Sakura.
- Tak - potwierdziła Usuko. - Dałyśmy sobie spokój po dwóch dniach tłumaczenia ciągle tego samego. Bardzo się na to zapaliła. Mówiła, że w tym roku kółko ma wystąpić z jakimś przedstawieniem po angielsku i to dobra okazja, żeby się podciągnąć i tak dalej. Dziwne to strasznie, bo nie lubiła kiedy ze szkoły chodziliśmy do teatru.
    Sakura złapała spojrzenie Sasuke. W opowieści uczennic zaczęły pojawiać się bardzo ciekawe wątki, a dziewczyny kiedy opuścił je stres zaczęły się rozkręcać i rozmawiać bardziej swobodnie. Urwanie kontaktu z przyjaciółkami, nagłe zainteresowanie kółkiem teatralnym w którym jeśli było planowane przedstawienie w języku angielskim to na pewno przy współpracy z...
- Pan Matsumoto też bierze udział w przygotowaniu tego przedstawienia? - zapytał Sasuke o to, o czym myślała Sakura.
- Tak - odpowiedziała Junko. - Od tego roku jest współprowadzącym.
- Zachowanie Tokaru zmieniło się, kiedy zaczęła uczęszczać na te dodatkowe zajęcia? - Sakura kontynuowała wątek. - Może wtedy zaczęła sięgać po jakieś używki?
- Nie, na pewno nie brała - zdecydowanie zaprzeczyła Junko. - To naprawdę nie w jej stylu. Na wycieczkach szkolnych nie chciała nawet powąchać alkoholu, stać w dymie papierosowym, a na samo wspomnienie o innych używkach aż ją wzdrygało. Sama zastanawiałam się co musiało się stać, że przedawkowała. To dla mnie niepojęte.
- Zgadzam się z Junko - potwierdziła Kaou - Mia nie brała nigdy wcześniej. Ale jeśli chodzi o pani pierwsze pytanie to przypomniała mi się pewna sytuacja, która miała miejsce tydzień temu.
- To znaczy?
- Tego dnia, to był chyba czwartek, bo wtedy kółko teatralne ma spotkania - zamyśliła się dziewczyna - miałam dyżur po lekcjach i sprzątałam klasę. Po wodę chodzimy na tył szkoły, gdzie czyści się mopy. Jak wracałam do klasy to na parterze mijałam salkę, gdzie odbywały się te ich spotkania. Jak doszłam na koniec korytarza to usłyszałam jak ktoś wybiega z klasy ze szlochem. Odwróciłam się i zobaczyłam, że była to Mia. Nie zdążyłam zareagować, bo wybiegła szybko ze szkoły.
- Nie mówiłaś mi o tym - powiedziała Tomabashi z lekkim wyrzutem do koleżanki.
- W zasadzie to nie było o czym - Usuko podrapała się po skroni. - Następnego dnia zapytałam ją o to co widziałam, ale zbyła mnie odpowiedzią, że mieli tego dnia bardzo wymagające próby, dużo emocji i takie tam. Co ci miałam powiedzieć, że znowu mnie olała?
- Czy z sali za Tokaru ktoś wyszedł? - dociekał Sasuke. 
- Nie wiem, bo wróciłam do swojej klasy.
    Usłyszeli jak nauczyciel wychowania fizycznego gwiżdże oznajmiając koniec zajęć. Uczniowie kierowali się w stronę szkoły rzucając koleżankom siedzącym na trybunach zaciekawione spojrzenia i szeptając między sobą. 
- Już kończymy i nie zatrzymujemy was dłużej - zwróciła się Sakura do uczennic. - Mia miała chłopaka, albo była w kimś zakochana? Na przykład bez wzajemności? - dodała po chwili namysłu.
- Nie miała chłopaka - odpowiedziała Junko. - W pierwszej klasie kręciła trochę z Jiro, ale okazał się dupkiem, więc dała sobie spokój.
    W głowie Sakury zgrały fanfary. Od początku stawiała na to, że tych dwoje coś łączyło i że to przez niego, albo dla niego Mia zdecydowała się przyjąć tak dużą dawkę narażając swoje życie. Dodatkowo, Jiro skłamał mówiąc im, że praktycznie nie znał Tokaru, ukrywając tym samym relację, która ich łączyła dwa lata temu. Spojrzała na Sasuke, ale jej partner pozostał niewzruszony na usłyszane rewelacje. Widocznie miał inne przemyślenia na ten temat.
- Co to znaczy, że okazał się dupkiem? - zapytała Sakura nie doczekawszy się żadnej reakcji ze strony Uchihy.
- Wykazywał nią zainteresowanie dopóki robiła to, czego od niej chciał - wyjaśniła Junko. - Dawała odpisywać prace domowe jemu i pozostałym przygłupom z jego paczki, kupowała mu drugie śniadania i zajmowała miejsce w stołówce. Zapomniał o jej urodzinach i nawet nie przeprosił. Sporo tego było... Na szczęście po pół roku uświadamiania jej w końcu się opamiętała. 
- Po rozstaniu utrzymywali ze sobą kontakt?
- Nie, szybko znalazł inne pocieszenie. Mijali się bez słowa, byli dla siebie niewidzialni. 
- Może w ostatnich dniach odnowili znajomość? Rozmawiali?
- Nie zauważyłam, a ty? - odpowiedziała Junko patrząc na koleżankę.
- Ja też nie - Usuko pokręciła głową. 
    Sakura wstała z krzesła i wyciągnęła swoją wizytówkę. Podała Kaou.
- Na tym etapie nie mamy więcej pytań, ale gdybyście sobie przypomniały coś jeszcze to dajcie znać - zwróciła się do dziewczyn. - Nawet jeśli wyda wam się to mało istotne. Dzięki za dzisiaj.
    Kaou i Junko wstały z zajmowanych miejsc i zebrały się do odejścia. Kiedy zeszły ze schodów Tomabashi po przejściu kilku kroków odwróciła się jeszcze w ich stronę.
- Jeśli będą państwo w szpitalu to przekażcie proszę pozdrowienia dla Tokaru - powiedziała.
- Nie byłyście u niej? - zainteresował się Sasuke.
- Byłyśmy, ale nie chciała z nami rozmawiać - odpowiedziała dziewczyna. - Praktycznie wygoniła nas z pokoju. Telefonów nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości.
- A czytałyście szkolne forum, gdzie poruszany był temat jej przedawkowania? - zapytała Sakura. 
    Usuko cofnęła się i stanęła obok koleżanki. Miała strapioną minę tak samo jak Junko.
- To było coś obrzydliwego - prawie szepnęła Kaou. - Zgłaszałyśmy do moderatora wszystkie te okropne komentarze. Najgorsze było to, że Mia też mogła je przeczytać.
- I przeczytała - Sasuke poniósł się z miejsca i rozwiał ich wątpliwości. Uczennice spojrzały na niego jeszcze bardziej zmartwione. 
- Wiecie co - odezwała się Sakura widząc szczerą reakcję przyjaciółek Tokaru - nie poddawajcie się. Idźcie do niej jeszcze raz, jeszcze dwa, trzy razy, nawet jeśli powie, że tego nie potrzebuje. Jest teraz w strasznej rozsypce i rodzicom ani nam nie chce nic powiedzieć, nie chce wydać osoby od której wzięła narkotyki. Wydaje mi się, że ona potrzebuje was bardziej niż kiedykolwiek, ale jest zawstydzona tym co się stało i że przez ostatni czas odrzucała waszą przyjaźń.
- Poddanie się nie wchodziło w grę - Junko uśmiechnęła się, a w jej oczach Sakura dostrzegła determinację. 

    Sakura wstała od biurka i zwróciła się do Sasuke:
- Idę poszperać w archiwum.
- Co planujesz tam znaleźć? - zapytał odchylając się na krześle.
- Nie wiem - odpowiedziała szczerze. - Ale póki jesteśmy przyblokowani przez nieobecność Matsumoto, to nie będę marnowała czasu na samo zastanawianie się co jest z tą sprawą nie tak. Tokaru nic nie powie, dyrektorka i pozostali nauczyciele też nie. Rozmowa z resztą paczki Jiro nie ma sensu, bo będą kłamali tak samo jak prowodyr grupy.
- To idź, a ja poczekam aż wróci Ikabe. Może znalazł coś ciekawego.
- Dzwoń jak się czegoś dowiesz.
    Sakura skierowała się do archiwum, ale naprawdę nie była pewna, czy znajdzie tam coś, co im się przyda. Natłok dzisiejszych informacji nie pozwalał jej siedzieć bezczynnie. Nadal brakowało kilku puzzli w całej tej układance. Oprócz Jiro podejrzanym stał się wychowawca klasy Tokaru. O ilu osobach jeszcze nie wiedzieli? Jaki w tym udział może mieć dyrektorka, pozostali uczniowie? Pytań ciągle przybywało, ale to było motorem dalszych ich działań i zaangażowania. Uważała, że pod tym względem uzupełniają się z Uchihą bardzo dobrze. Partner potrafił w lot odgadnąć jej myśli i przewidzieć jej działania, a ona jego. 
    Weszła do archiwum i z ulgą zauważyła, że Ebisu nie ma w pomieszczeniu dzięki czemu uniknęła niechcianych zaczepek z jego strony. Na początku poszła do segmentu oznaczonego literą "I", aby sprawdzić, czy znajdzie w folder z nazwiskiem Ito. Nic nie znalazła, więc dalej próbowała znaleźć czegokolwiek pod literą "K" i "T". Nikt z paczki Jiro w tym on sam nie był nigdy karany. Tak samo dyrektorka, nauczyciel Matsumoto i nauczycielka Mizashi. Sakura przeszła się jeszcze raz między półkami jakby szukała jakiegoś natchnienia. Oparła się plecami o jeden segment i potarła ręką czoło. Zastanawiała się, czy ma tu jeszcze czego szukać. Podrapała się po plecach, bo jedna szuflada wbijała jej się w plecy. Odwróciła się i zobaczyła, że jest niedomknięta. Pchnęła ją, ale nie domknęła się. Przez wąską szparę włożyła rękę i poczuła, że to niedbale włożone akta zostały przyblokowane przez szufladę wyżej, dlatego tak odstawała. Próbowała poprawić źle włożoną teczkę, ale było jej niewygodnie. Pociągnęła szufladę do siebie, ale to też nie zdawało egzaminu, bo blokada była mocna. Sakura szarpnęła kilka razy w przód i w tył i ostatecznie zdenerwowana, że nie da się ruszyć płynnie w żadnym kierunku z całej siły pociągnęła ją do siebie. Szuflada z całą zawartością wyleciała na podłogę powodując hałas. 
- Mam nadzieję, że teraz to posprzątasz - odezwał się nagle głos z boku. Sakura drgnęła zaskoczona. Z końca pomieszczenia patrzył na nią niezadowolony Ebisu, który pojawił się znikąd. 
- Pewnie nie mam co liczyć na to, że mi pomożesz? - odparowała schylając się po najbliżej leżącą teczkę.
- Nie - odpowiedział krótko i zniknął gdzieś za pólkami. 
    Sakura westchnęła ciężko i zabrała się do porządkowania bałaganu, który niechcący narobiła. Podniosła przewróconą do góry nogami, ciężką metalową szufladę i z trudem włożyła ją w odpowiednie miejsce ustawiając na szynach. Składała do kupy rozrzucone dokumenty. W ręce wpadły jej znowu akta Sasuke. Spojrzała na oznaczenie segmentu i okazało się, że jest przy literze "U". Nie otwierała ich tym razem. Teraz pomyślała, że chciałaby go o to sama zapytać. Co dokładnie stało się na tej akcji, kiedy zginął Itachi i dlaczego brakuje w teczce jego brata kilku dokumentów. Nie była tylko pewna, czy to jest odpowiedni czas na takie pytania, albo nawet zwierzenia. Może dla Sasuke minęło za mało czasu? Może również po prostu nie mieć ochoty o tym rozmawiać, co byłoby dla niej nawet dosyć oczywiste. Poza tym Uchiha nie wydawał się być typem człowieka, który lubi takie rozmowy. 
    Zaczął dzwonić jej telefon. Wstała i wyciągnęła go z tylnej kieszeni spodni.
- Co tam? - odebrała. Wolną ręką włożyła teczkę Sasuke do szuflady.
- Tak podejrzewałem, że poszłaś do archiwum, żeby się poobijać - odezwał się głos Uchihy po drugiej stronie. 
- Jakbyś ty tego nigdy nie robił - odpowiedziała uśmiechając się pod nosem.
- Odpoczynek i Ebisu w jednym zdaniu to jakieś nieporozumienie - powiedział. - Kończ cokolwiek tam robisz i wracaj. Ikabe wbił się na forum.
- Coś ciekawego? - zapytała czując jak rośnie jej ciekawość.
- Sama zobaczysz - uciął krótko i rozłączył się.
    Sakura przewróciła oczami na skąpe informacje jakich udzielił jej Sasuke. Przyśpieszyła proces sprzątania dokumentów z podłogi. Kiedy włożyła ostatnie akta w odpowiednią przegródkę i odwróciła się do wyjścia, poczuła pod podeszwą buta, że na coś nadepnęła. Uniosła nogę i zobaczyła, że ten przedmiot to kolczyk. Podniosła błyskotkę i przyjrzała się jej. Był to długi złoty kolczyk z czarnymi kamieniami, wyglądał na bardzo drogi. Taki rodzaj krzykliwej biżuterii nie był w stylu Sakury. Rozejrzała się, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie leży para dla tego kolczyka, ale nic nie znalazła. Włożyła błyskotkę do kieszeni z zamiarem podpytania dziewczyn z wydziału, czy może któraś z nich to zgubiła.

- Jestem już - powiedziała podchodząc do Sasuke siedzącego przy biurku Ikabe. Uchiha wstał z krzesła i zwolnił jej miejsce, a sam stanął za nią i informatykiem. Sakura usiadła i spojrzała na kolegów. - Co macie?
- Wiemy już kto jest moderatorem forum - odpowiedział Sasuke na co Sakura zareagowała uśmiechem. - Ale tak połowicznie.
- Co to znaczy? - zapytała siedzącego obok Ikabe. Uśmiech szybko zszedł jej z twarzy. 
- Cóż - cmoknął informatyk - na forum funkcjonuje pod pseudonimem Matt. Namierzenie go po numerze IP będzie trudne, ponieważ za każdym razem zmienia na inny, fałszywy.
- A można jakoś inaczej go złapać niż po numerze IP? - Sakura patrzyła jak Ikabe wklepuje jakieś dane do systemu.
- Tak, ale to trochę potrwa - odpowiedział policjant. - Mogę jeszcze próbować po adresie fizycznym karty komputera, jednak nie będzie to takie szybkie.
- Są jakieś inne informacje o tym moderatorze niż jego ksywka? - zapytał Uchiha. - Czy to jest nauczyciel, uczeń, jakie ma dokładnie uprawnienia?
- Na podstawie tych marnych informacji to ciężko powiedzieć. Ale z tego co widzę to ma dostęp do wszystkich wątków niepublicznych i publicznych. Zobaczcie tutaj - Ikabe wskazał palcem na monitorze. Sakura przysunęła się bliżej i spojrzała na wyświetlane dane. - Widać na ile komentarzy odpowiedział, ile usunął. Tych usuniętych jest najwięcej na tym publicznym forum i ostatnia aktywność sprzed dwóch dni na jakimś prywatnym. Chcecie je poczytać?
- Nawet nie wiedziałam, że będzie taka możliwość - zadziwiła się Sakura. - Da radę to zebrać w jednym pliku i wydrukować?
- Jasne - potwierdził informatyk. - To pięć minut roboty. Uwinę się i przyniosę ci na biurko.
    Dając tym samym do zrozumienia, że lepiej mu teraz nie przeszkadzać Sakura z Sasuke wrócili do swoich stanowisk. Korzystając z okazji, że Temari podeszła do Kiby, Sakura wyjęła z kieszeni znaleziony kolczyk i zanim ta dwójka nawiązała rozmowę zwróciła się do koleżanki:
- Temari, znalazłam taka błyskotę w archiwum - pokazała jej przedmiot. - Wiesz, czy któraś z dziewczyn u nas takie nosi?
    Blondynka wzięła kolczyk do ręki i dokładnie się mu przyjrzała. Oddała go Sakurze i wzruszyła ramionami.
- Wygląda na bardzo drogi - skomentowała. - Nie widziałam, żeby któraś z dziewczyn takie nosiła. Może to ktoś z innego wydziału?
- Albo Ebisu sprowadza sobie koleżanki - zażartowała Sakura na co Temari i słuchający ich rozmowy Kiba parsknęli śmiechem. 
    Usiadła na krześle, a znalezisko schowała do szuflady nie zaprzątając sobie tym dłużej głowy. Telefon w jej kieszeni oznajmił, że dostała wiadomość. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy okazało się, że nadawcą jest Naruto. Wysłał jej zdjęcie na którym jest razem z Hinatą na plaży. Oboje opaleni i wyraźnie zadowoleni z wypoczynku. Natłok wydarzeń spowodował, że nawet nie miała kiedy pomyśleć o przyjacielu i czy ma udany wypoczynek. Odwróciła się w stronę Uchihy i przysunęła mu telefon niemalże pod sam nos.
- Mam dobry wzrok - złapał ją za nadgarstek i odsunął jej rękę na pewną odległość. Spojrzał na zdjęcie. - Mhm, bardzo ładnie.
- "Bardzo ładnie" - przedrzeźniła go Sakura naśladując jego głos. - Zobacz, jaki twój przyjaciel jest zrelaksowany. Opalenizna też pierwsza klasa.
- Za tydzień wraca i pod nawałem pracy szybko zblednie - powiedział Sasuke puszczając jej rękę. Sakura bezwiednie dotknęła miejsca, gdzie jeszcze przed sekundą zakleszczyły się długie palce Uchihy. Czuła, że puls jej przyśpieszył, ale nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Zalała ją fala wstydu, że tak zareagowała na jego dotyk. 
- Proszę wydruki - nagle pojawił się Ikabe z plikiem kartek. Położył je u Sakury na biurku. - Będę próbował dalej namierzyć tego gościa. Ostrzegam, że ciężko przejść przez te obrzydliwości - postukał palcem w przyniesione wydruki i odszedł od nich. 
- To co, po połowie? - zapytał Sasuke zabierając połowę makulatury z biurka Sakury. 
- Tak, będzie szybciej - odpowiedziała nie patrząc na niego.

Głupia krowa. Nikt nie powiedział jej co i jak?
Jeeeeju, dlaczego trafiło akurat na taką fajtłapę?
I jak? Przeżyła? Kurde...
Matka powiedziała, że rada szkoły na pewną wyleje ją ze szkoły. W sumie to dobrze, bo jaki z niej pożytek?
Szkoda, że jej się nie udało jednak.
    Sakura czytała te komentarze podpierając głowę na ręce. Inari, Kaou, Junko oraz Ikabe mieli rację - to było obrzydliwe co inni pisali o Tokaru. Tych komentarzy usuniętych z niepublicznego forum było o wiele, wiele więcej. Nie miała ochoty ich więcej czytać, bo przez to sama czuła się przytłoczona. Wyobraziła sobie jak bardzo musiało to dotknąć Tokaru, że dziewczyna straciła wolę życia i uważała, że zasłużyła na to co ją spotkało. Dla odmiany postanowiła, że poczyta komentarze o szkole, które znikały ze strony placówki.
Poziom edukacji jest tam wysoki, ale te układy i układziki dyrektorki z nauczycielami powalają. Wiedzieliście, że wyrzucali ją z innych szkół? Jakie ona ma w ogóle rekomendacje i OD KOGO?!
Jak chodziłem do klasy maturalnej to narkotyki można było kupić już u uczniaków z pierwszej klasy. Patologia. Tak się pompuje najlepsze wyniki w kraju? 
Połowa tych nauczycieli powinna mieć zabrane prawo do wykonywania zawodu. Wyzwiska są codziennością. Większość dobrych ocen można kupić tłustym czekiem. 
Do mojej klasy chodziła córka nauczycielki chemii. Z taka znajomością matematyki jaką miała cofnęłabym ją do podstawówki. Tutaj miała same piątki, a nie znała wzoru na pole prostokąta. Mamusia posmarowała komu trzeba i zrobiła z córci geniusza matematycznego.
Najlepszy nauczyciel geografii jaki pracował w tej placówce został zwolniony, bo nie chciał dopuścić do egzaminu końcowego synów członka rady rodziców. Czemu nikt w końcu nie zrobi z tym porządku?!
    Sakura odłożyła kartki i zerknęła na Sasuke. Miał ściągnięte brwi i wydawało jej się, że ma takie same odczucia na temat tego co czyta, co ona. 
- Jak ta szkoła się w ogóle uchowała przed kontrolą kuratorium? - zapytała.
- Przypominam ci kim jest matka Jiro - odpowiedział Uchiha nie odrywając wzroku od kartek.
- Pamiętam - przyznała niechętnie. - Sama tam przecież nie pracuje. No i chyba nie mogą mieć macek wszędzie. 
- Wygląda na to, że jednak mają - Sasuke rzucił niedbale papiery na stół i wstał z krzesła. Siedzieli w salce konferencyjnej, gdzie odbywały się poranne odprawy. - Co sądzisz o tym moderatorze? - podjął po chwili podchodząc do okna i opierając się o parapet jak to miał w zwyczaju. - Obstawiasz nauczyciela, czy raczej jakiegoś uczniaka?
- Obstawiam nauczyciela, albo dyrektorkę - Sakura oparła się wygodniej na krześle. - Uczniowie mają gdzieś jak inni postrzegają szkołę dopóki rodzice są zadowoleni i płacą grubą kasę za to, żeby ją w ogóle skończyli. O, może to jest jeszcze jakiś trop.
- Jakiś rodzić? - zapytał Uchiha.
- Tak - potwierdziła. - To też by się dopięło. Trzeba tylko sprawdzić, czy w radzie rodziców jest jakaś naprawdę gruba ryba, może jakiś polityk?
- Pojawiło się na liście darczyńców znajome nazwisko - zamyślił się Sasuke. - Ale chyba nie należy do rady rodziców. Trzeba to sprawdzić - podszedł do stolika i zaczął zbierać rozłożone papiery. Sakura wstała i zrobiła to samo ze swoją częścią. Oboje wrócili do pokoju ogólnego gdzie zasiedli przy komputerze Uchihy.
- Jest - Sasuke zaznaczył myszką nazwisko polityka, który był na liście na oficjalnej stronie placówki.
- Hoguro Akichi? - Sakura zmarszczyła brwi. Znane jej było to nazwisko, ale nie mogła skojarzyć tej osoby z funkcją, jaką pełniła.
- Wiceminister edukacji - wyjaśnił Uchiha widząc jej minę. - Od ośmiu lat przeznacza na szkołę pokaźne dofinansowania z publicznych pieniędzy.
- Ośmiu? - powtórzyła Sakura i spojrzała na Sasuke. - Przecież dokładnie od tego czasu pracuje tam dyrektorka.
    Oboje zamilkli patrząc na siebie. Tak samo jak z właścicielem księgarni, sprawa z przedawkowaniem Tokaru była dużo bardziej złożona niż im się wydawało na początku. Pojawił się w niej trzeci wątek i niewykluczone, że dotyczył on wysoko postawionej osoby w państwie. Sakura wprost nie mogła uwierzyć, że jako nowicjuszka, w tak krótkim czasie od rozpoczęcia pracy będzie brała udział w tak wymagających i skomplikowanych przypadkach.
- Czemu się uśmiechasz? - zapytał Uchiha świdrując ją spojrzeniem.
- Uśmiecham się? - nie miała nawet świadomości, że to robi. Zatkała usta dłonią.
- Wiesz, że to może skomplikować śledztwo, a mimo to się cieszysz? - uśmiechnął się znacząco. 
- Zaczyna się robić interesująco, nie uważasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Po zachowaniu Sasuke widziała, że on również jest zaintrygowany sprawą i że lubi ten poziom dziwnych zagadek.
- Owszem - przyznał. - Dlatego bierzemy się za to na ostro.

- Nadałam oficjalne zawiadomienie na przesłuchanie do Matsumoto, Mizashi i dyrektorki - powiedziała Sakura do Sasuke wyciągając kluczyki do samochodu z torebki. - Jutro sprawdzę gdzie mieszka rodzina nauczyciela, gdyby jednak po tygodniu nie stawił się na przesłuchanie. Mizashi i dyrektorka mogą przyjść z prawnikiem i odmówić zeznań.
- Jeżeli tak się stanie to już włączymy w to Obito - odpowiedział Sasuke idąc obok niej na parkingu. - Jeśli może być to zamieszany polityk to na pewno będzie zacierał ręce na tę sprawę. Zresztą, my nawet nie mielibyśmy szans go przesłuchać. Wezwanie prokuratorskie to jednak inna liga. 
    Sakura pokiwała tylko głową. Podeszła do auta i otworzyła drzwi. Wrzuciła torbę na siedzenie pasażera. Odwróciła się w stronę Uchihy stojącego z rękami w kieszeniach spodni. 
- I jak ci się podoba mój nowy nabytek? - zapytała zadowolona opierając się jedną ręką o drzwi samochodu. - Twój kolega z komisu był bardzo pomocny. Dzięki za polecenie.
- To od jutra wozimy się twoim samochodem - zarządził Sasuke. 
- To nie są tanie rzeczy Uchiha - przytoczyła jego słowa sprzed kilku dni.
    Partner odpowiedział jej krzywym uśmiechem, który bardzo pasował do jego nieco wyniosłej, ale również bardzo pewnej siebie osoby. Sakura uważała, że takie zachowanie jest bardzo w jego stylu. Odwzajemniła uśmiech i po pożegnaniu wsiadła do samochodu i wróciła do domu, aby przyszykować się do randki z Kento.

    W odbiciu lustra Sakura krytycznie oglądała się z każdej strony. Szara sukienka sięgała jej do kolan. Podciągnęła długie rękawy i na nadgarstku zapięła złotą bransoletkę, którą dostała na urodziny od babci. Kiedy zakładała kolczyki spojrzała w puzderko z biżuterią i zauważyła wśród innych błyskotek pierścionek zaręczynowy. Sięgnęła po niego, ale rozmyśliła się jednak. Nie chciała, żeby Kento został w jakikolwiek sposób sprowokowany do podjęcia próby rozmowy na temat tego, jak Sakura zapomniała zabrać pierścionka z torebki Riko. To miał być miły wieczór.
    Rozległ się dzwonek do drzwi oznajmiający, że jej randka po nią przyjechała. Sakura ostatni raz przejrzała się w lustrze, wygładziła sukienkę i poszła otworzyć. W drzwiach stał Kento z małym bukiecikiem niezapominajek. Otaksował ją spojrzeniem szarych oczu i uśmiechnął się szeroko ukazując te dołeczki, które Sakura uwielbiała. 
- Pięknie wyglądasz - powiedział na co Sakura poczuła, że rumieniec pojawił się na jej twarzy. Dawno nie słyszała komplementu od narzeczonego. Przyjęła od niego kwiatki, zabrała granatową marynarkę z wieszaka oraz torbę i wyszła z mieszkania. 
    Na dole czekała zaparkowana taksówka. Kento otworzył jej drzwi do samochodu i kiedy wsiadła przeszedł z drugiej strony, żeby zając miejsce obok niej. 
- Do restauracji Kamelia poproszę - odezwał się do kierowcy. 

- Rezerwacja na nazwisko Yoshida - powiedział Kento do hosta. - Wczoraj była zmiana nazwiska rezerwacji z Sohu.
- Tak, proszę ze mną, stolik jest dla państwa przygotowany - odpowiedział młody mężczyzna wskazując ich miejsce. Kiedy podeszli do swojego miejsca, host odsunął krzesło Sakurze na którym siadła, następnie podał menu i zapewnił, że lada moment podejdzie do nich kelnerka, żeby przyjąć zamówienie. 
- Miłe miejsce, prawda? - zagadnął Kento rozglądając się po lokalu. - Bardzo gustowne wnętrze. 
- Prawda - przyznała. - Wszystko dopieszczone i idealnie dobrane. Nie ma dodatku, który by nie pasował do innego.
    Do ich stolika podeszła kelnerka, którą Sakura pamiętała z ostatniej wizyty w restauracji. Ona widocznie również ją poznała, bo zatrzymała na niej dłużej swoje spojrzenie. Poleciła przystawki i danie dnia szefa kuchni, po czym odeszła po butelkę wina, która zamówili.
- Dużo masz pracy w szpitalu? - zapytała Sakura.
- Tak - przytaknął. - Przejmuję większość operacji doktora Namada, więc znowu praktycznie mieszkam na oddziale.
- To doktor przygotowuje się już teraz do wcześniejszej emerytury? - zainteresowała się Sakura, zachowując dla siebie informacje, które poznała od Ino na temat ordynatora i jego sytuacji w szpitalu.
- Można tak powiedzieć - odpowiedział wymijająco. - Przez ostatnie dwa tygodnie stał się mało dyspozycyjny.
- Tak nagle, bez powodu?
- Zaczął popijać i... - przerwał bo wróciła kelnerka z butelką wina, którą przy nich odkorkowała i nalała do kieliszków. - ...źle odnosić się do innych lekarzy i pielęgniarek - dokończył, kiedy kobieta odeszła.
- Czytałam o tym w internecie - powiedziała Sakura. - Ale jakoś nie dawałam temu wiary.
- Dlaczego? - zainteresował się sięgając po kieliszek z winem.
- Po prostu wydaje mi się dziwne, że lekarz z tak ogromnym doświadczeniem, zdobywający wiele prestiżowych nagród za nowatorskie rozwiązania w medycynie, autor kilkuset publikacji docenionych poza krajem tak nagle przestał sobie radzić w pracy i ucieka w alkoholizm - wyjaśniła. - Oczywiście, człowiek może przejść jakieś załamanie spowodowane na przykład sytuacją rodzinną, więc tym bardziej mnie dziwi, że ordynator nie szuka u nikogo pomocy. Próbowaliście interweniować?
- To zupełnie inny człowiek niż ten, którego miałaś okazję poznać. Zatracił się w czymś nieznanym i według nas bezpowrotnie. 
- A Tsunade? Jako dyrektorka szpitala chyba interweniowała? - Sakura upiła łyk ze swojej lampki.
- Prawie codziennie jest na oddziale - odpowiedział. - Rozmawiała z nim, ale z tego co wiemy, to nie dowiedziała się co jest nie tak. O tym, żeby Kabuto przejął kierownictwo nad oddziałem nie chciała nawet słyszeć. Dopiero rada szpitalna ją do tego zmusiła.
- Dlaczego? - tym razem to ona zadała to pytanie. - Nie lubi go?
- Wiesz... - zawahał się. - Coś jest na rzeczy. Chyba mu nie ufa, nie wiem dlaczego. Według mnie to naprawdę porządny gość, ma ogromną wiedzę, po prostu zna się na rzeczy. Może nie jest jakiś super przyjemny w odbiorze, ale w tym zawodzie to nie to jest najważniejsze.
- Reszta personelu też go akceptuje?
- Nie wszyscy - przyznał. - Można powiedzieć, że zdania są mocno podzielone. Część jest za doktorem Namada, mimo, że nie jest teraz w dobrej formie, a pozostali widzą szansę na rozwój chirurgii w doktorze Yakushim.
- A ty w której jesteś grupie? - zapytała prosto z mostu. Kento nie odpowiedział od razu. Patrzył na nią, jakby zastanawiał się, czy jego odpowiedź będzie miała znaczenie jakie zdanie będzie o nim miała.
- Lubię pracować z Kabuto - odpowiedział po chwili. - Dzięki niemu otwierają się nowe możliwości.
Dla szpitala, czy dla ciebie? - pomyślała Sakura, ale nie odważyła się wypowiedzieć tego pytania na głos. Pokiwała tylko głową.
    Kelnerka podała przystawki, które szybko zniknęły z ich talerzy. Sakura musiała przyznać, że nigdy nie jadła tak wspaniale zrobionych krewetek. Ciekawa była pozostałych dań i miała nadzieję, że będą równie wspaniałe. Restauracja nie bez powodu była tak oblegana, jeśli kucharz prezentował taki kunszt.
- Rozwiązanie waszej sprawy związanej z tą dziewczyną w szpitalu jest już blisko? - zapytał Kento.
- Hm, chciałabym móc tak powiedzieć - Sakura poprawiła się na krześle. - Okazało się, że Tokaru - ta dziewczyna - to tylko początek baardzo dużego kłębka. Ona sama bardzo nam utrudnia prowadzenie śledztwa, bo nie jest chętna do współpracy.
- Z rodzicami też nie chce rozmawiać?
- Matka twierdzi, że nie, ale jak jest naprawdę...
- Mogę ci jakoś pomóc? - zaproponował.
    Sakura zamyśliła się. Przypomniała sobie, że Kento proponował jej pomoc, kiedy spotkali się w szpitalu podczas pierwszych odwiedzin u Tokaru. Może teraz jest dobra okazja, żeby skorzystać z tej propozycji?
- Wiesz co - zaczęła powoli - w sumie to tak. Myślę, że przydatna okazałaby się informacja kto i ile razy odwiedzał ją w pokoju. Nie licząc rodziców. Da radę dowiedzieć się czegoś takiego?
- No jasne - potwierdził z uśmiechem. - Postaram się jutro odezwać do ciebie z jakimiś informacjami.
    Nie dało się nie zauważyć, że jest zadowolony z tego, że może jej pomóc. Sakura uśmiechnęła się do niego. Takie cechy w nim nardziej lubiła: ciepły, miły, chętny do pomocy. Wspólny wieczór zaczął się bardzo przyjemnie i miała nadzieje, że taki pozostanie do końca.
    W miłej i luźnej atmosferze spożywali kolejne posiłki, rozmawiając i śmiejąc się. Sakurze przypominało to początki ich związku, kiedy jeszcze nie było między nimi żadnych nieporozumień. Kento znowu potrafił patrzeć na nią z ciepłem w oczach, a tego brakowało jej w ostatnich dniach.
- Czy podać państwu deser? - kelnerka pojawiła się przy ich stoliku.
- Chyba podziękujemy, co uważasz? - zwróciła się Sakura do Kento.
- To może zamiast tego spacer? - zaproponował na co Sakura pokiwała głową. - W takim razie za deser podziękujemy i poproszę rachunek - powiedział do kelnerki.

    Oboje wstali od stolika. Sakura zabrała niezapominajki z małego flakonika i torebkę z oparcia krzesła. Kierowali się do wyjścia, kiedy drzwi od restauracji otworzyły się od zewnątrz i do lokalu weszła Riko, a za nią Izumi i Sasuke. Pierwsza zauważyła ją Sato i powiedziała radośnie:
- Sakura! Jak miło cię widzieć!
- Cześć - odpowiedziała krótko, zaskoczona spotkaniem nie tyle właścicielki restauracji ile Sasuke z żoną. Izumi uśmiechnęła się do niej, a Uchiha przenosił wzrok z niej na Kento. W końcu wyciągnął rękę w jego stronę, którą jej narzeczony uścisnął.
- Wychodzicie już? - zapytała Riko i nie dała im czasu na odpowiedź, bo zapytała znowu: - Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z wizyty. Wszystko okej?
- Było lepiej niż dobrze - uśmiechnęła się do restauratorki. - Masz wspaniałego kucharza. Pozwól, że ci przedstawię - Sakura odwróciła się do Kento i dotknęła jego ramienia - Kento Yoshida.
    Riko wyciągnęła rękę w stronę narzeczonego Sakury, a liczne bransoletki na jej nadgarstku zabrzęczały.
- Riko Sato - przedstawiła się.
- Och, to pani jest właścicielką? - zapytał Kento zaskoczony.
- Tak - odpowiedziała z nieukrywaną dumą. - Ale słuchajcie - odwróciła się i objęła ich wszystkich spojrzeniem - usiądźmy razem, napijemy się drinka, zjemy pyszny deser. Co wy na to?
- Będzie nam bardzo miło - odpowiedziała pierwsza Izumi.
- My w zasadzie mieliśmy już wychodzić... - zaczęła Sakura i spojrzała pytająco na Kento licząc na to, że on podejmie decyzję. Sama nie była pewna, czy chce spędzać wieczór z Sasuke i jego żoną.
- Chyba mi nie odmówicie w moje urodziny? - Sato w zasadzie postawiła sprawę jasno i już po chwili host zaprowadził ich do zarezerwowanego wcześniej miejsca.
    Wszyscy usiedli przy stoliku. Sakura siedziała na przeciwko Sasuke, ale starała się na niego nie patrzeć, żeby w żaden sposób nie sprowokować Kento. Liczyła, że uda im się szybko wyrwać po grzecznościowym wypiciu drinka za zdrowie Riko. 


________________________________

No, chyba teraz nikt nie powinien narzekać, że rozdział jest krótki :)
Taka mała niespodzianka na Nowy Rok, mam nadzieję, że miła.
Cisnę dalej, bo wątków będzie przybywało.

Do następnego!







Komentarze

  1. Jak zwykle super się czytało! Podoba mi się, że jesteśmy coraz bliżej rozwiązania sprawy tej dziewczyny. Ale widzę, że nie marnujesz czasu i wprowadzasz kolejne tajemnice :D

    Noo nie spodziewałam się, że Kento zabierze Sakurę w takie miejsce. Ale jak już okazało się, że to restauracja z poprzednich rozdziałów, to wiedziałam, że nie skończy się to dobrze xD Może nie oczekiwałam od razu Sasuke z "żoną" (dalej nie wierze, że to żona xD) ale na pewno wyczuwałam, że coś sie wydarzy! I co? Miałam racje hehe. Teraz nie mogę się doczekać co zaplanowałaś na wspólny drink.

    Wgl jak mnie Sakura wkuuurza z tym swoim "nie zrobie tego i tego bo Kento może się pogniewać" a niech koleś idzie w cholere jak trzeba przy nim chodzić na paluszkach!

    Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.