Rozdział czterdziesty
Torsje ponownie wstrząsnęły ciałem Sakury, kiedy klęczała przy sedesie. Nie miała czym już wymiotować i bolało ją gardło. Splunęła ostatni raz i spuściła wodę. Westchnęła głośno i otarła pot z zimnego czoła. Podniosła się i podeszła w stronę wanny, żeby napuścić do niej gorącej wody. Pomyślała, że Sasuke będzie lada chwila i nie chciała, żeby czekał na nią dłużej niż to konieczne. Rozebrała się i weszła do wody. Jej ciało od razu się odprężyło. Obawiała się, że anemia wróciła, bo znowu się zaniedbała. Zaczęła nieregularnie jeść i zdarzyło jej się kilka razy opuścić dawkę leków, które powinna zażywać.
Tak jak sądziła, nie mogła zasnąć po akcji z niesfornym kotem. Kiedy Uchiha wyszedł od niej z mieszkania długo dochodziła do siebie. Jednak nie była taka spokojna, jak zapewniała go podczas rozmowy przy herbacie. Zaczęła się poważnie zastanawiać, czy przyjąć propozycję od Tobiramy - jeśli taka faktycznie padnie w ich rozmowie, którą miała zaplanowaną na dzisiaj. Z drugiej strony, nie chciała być traktowana wyjątkowo tylko dlatego, że była związana z Kento. Zagrożonych było o wiele więcej osób, ale może Sasuke miał rację mówiąc, że prokurator wie o sprawach, którymi z nikim wcześniej się nie podzielił.
Chwilowo tracąc poczucie czasu ocknęła się z letargu i szybko dokończyła kąpiel oraz resztę porannej toalety. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki.
- Dzień dobry - przywitał ją Uchiha siedząc na stołem, popijając z filiżnaki.
- Cześć - czuła, że się rumieni. - Za chwilę będę gotowa - zapewniła go i pokuśtykała do sypialni. Zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła cicho. Że też obecność partnera z rana potrafiła ją zawstydzić jak młodą trzpiotkę. Szybko założyła na siebie ubrania i wyszła z pokoju. Uchiha nadal niewzruszony siedział w miejscu, w którym go przywitała. Był wyraźnie czymś zamyślony i patrzył na okno. - Jestem gotowa - zakomunikowała.
- Jadłaś śniadanie? - zapytał podnosząc się z krzesła. Zaniósł brudne naczynie do kuchni i umył w zlewie.
- Tak - skłamała. Nie było mowy o jedzeniu, kiedy praktycznie od świtu wymiotowała, albo było jej niedobrze. - A ty? Jesteś głodny?
- Jestem - przyznał. - Chodź, zdążymy przed wizytą u lekarza skoczyć w jedno miejsce.
Sakura popijała miętową herbatę, gdy Sasuke jadł. Musiała przyznać, że Uchiha znał fajne miejscówki, pewnie dzięki Riko, która dzieliła się z nim swoją pasją do restauracji. Zerknęła na Sasuke i pomyślała, że to dziwne, że jeszcze nie ustalili daty ślubu. Złapał jej spojrzenie i uniósł brwi, jakby niemo pytając o co chodzi.
- Zastanawiałam się ostatnio nad prezentem ślubnym dla ciebie i Riko - Sakura postanowiła zaryzykować rozpoczęcie tego tematu. - Wszystkie pomysły wydają mi się zbyt banalne.
- Naprawdę nad tym ostatnio się zastanawiałaś? - zapytał podejrzliwie. Sięgnął po kubek z kawą, ale nie spuszczał z niej wzroku.
- To miła odmiana od problemów jakie mamy w pracy - wzruszyła ramionami udając, że wcale jej nie przejrzał. - Co można podarować ludziom, którzy sami mogą sprawić sobie gwiazdkę z nieba?
- A co ty byś wybrała na moim miejscu?
- Nieładnie Uchiha tak odbijać pytanie. Określ się, bo muszę dobrze zaplanować wydatki, żeby nie wyjść później na sknerę z najgorszym prezentem.
- Niepotrzebnie się przejmujesz - stwierdził obojętnie. - Bierzesz coś jeszcze?
- Nie - odpowiedziała zrezygnowana jego unikami. - Nie chcę się spóźnić na wizytę.
- Jest jeszcze duży zapas - powiedział Sasuke patrząc na zegarek. - Zdecydowałaś co ostatecznie powiesz Tobiramie, jeśli faktycznie zaproponuje objęcie cię programem świadka?
- Myślałam o tym - przyznała. - Bałam się w nocy i nawet w pewien sposób byłam gotowa na to, co może się wydarzyć. Chcę wiedzieć co wie Senjuu konkretnie, a jeśli uznam, że to jest ponad moje siły, to przyjmę jego propozycję.
- Bardzo rozsądnie - pochwalił jej podejście partner.
- Też byś tak zrobił w mojej sytuacji?
- Nie.
- Nie rozumiem - Sakura zmarszczyła brwi w konsternacji.
- To wynika z tego, że jestem z Tobiramą w całkiem innej... relacji - wyjaśnił. - Chyba przede wszystkim nie zaproponowałby mi czegoś takiego. Dla niego im mniej Uchihów chodzi po ziemi, tym lepiej.
- Przesadzasz - stwierdziła, mając w pamięci, kiedy prokurator przyznał jej, że ceni sobie współpracę z Sasuke. - Jest surowy i apodyktyczny, ale nie można mu odmówić braku sprawiedliwości. Zwłaszcza na stanowisku jakie piastuje.
- Poza tym - kontynuował - nie potrzebuję ludzi prokuratora do ochrony. Znam bardziej skuteczniejszych specjalistów w tej dziedzinie.
- Ooo! - zdziwiła się. - To ciekawe. Jeszcze kogoś nie poznałam?
- Kilku kumpli po odejściu z ANBU założyło swoje agencje ochrony i wolałbym zwrócić się o pomoc do nich.
- Wszystko, żeby tylko nie korzystać z pomocy Senjuu?
- Jeśli naprawdę nie jest to konieczne, to wolę pozostać całkowicie od niego niezależny.
Sakura pokiwała głową, że rozumie. Gdyby miała więcej znajomości w ogólnie pojętym policyjnym świecie, to pewnie nie polegałaby tylko na Sasuke. Czasami jeszcze na Naruto i Hinacie, którzy odkąd się poznali, traktują ją jak członka swojej małej rodziny. Połączenie takich rodzin jak Uchiha i Sato dawało nieograniczone możliwości na wielu polach. Taki mariaż aż grzech byłoby odpuszczać.
- Zapłacę - odezwał się Sasuke wyrywając ją z zamyślenia. Sakura ubrała się i sięgnęła po kule. Miała pretensje do siebie, że pozwala, żeby takie myśli przychodziły jej do głowy.
- Proszę poruszać palcami - poinstruował ją lekarz, a Sakura wykonała polecenie bez trudu. Jej stopa nadal była mocno zaczerwieniona, ale przynajmniej już nie bolało tak bardzo przy każdym dotyku. - Czuje pani to? - przejechał długopisem po wierzchu, a następnie pod spodem.
- Tak, łaskocze - potwierdziła.
- To bardzo dobrze - uśmiechnął się mężczyzna i zdjął lateksowe rękawiczki. - Widać, że nie przeciążała pani tej nogi. Stopa goi się powoli, ale bardzo dobrze.
- Czy mogę już chodzić bez kul? - zapytała z nadzieją po usłyszeniu dobrych wiadomości.
- Na to jest jeszcze za wcześnie. Proszę przyjść za tydzień i wtedy zobaczymy.
- Dobrze - powiedziała zakładając skarpetę. Powoli założyła buta i zsunęła się z kozetki. Pożegnała się z lekarzem i wyszła z gabinetu na korytarz, gdzie czekał na nią Uchiha.
- I jak? - podszedł do niej.
- Jeszcze przez minimum siedem dni będę kuternogą - odpowiedziała nie kryjąc rozczarowania. - Dobra wiadomość jest taka, że wszystko się ładnie goi i nie zostanę kaleką do końca życia.
- W takim razie świętujemy u Tobiramy, czy jedziemy w miejsca od Juugo? - zapytał.
- Zdecydowanie to drugie - postanowiła. - Zanim pojedziemy do prokuratora muszę się upewnić, że w ogóle znajdzie dla mnie czas. Wolę odłożyć tę rozmowę na później.
- Też jestem ciekawy, czy Shizune coś znalazła.
- To chyba jakieś żarty - jęknęła Sakura patrząc na kartkę przyklejoną do windy w pierwszym bloku do którego się udali. - Dobra, idź pierwszy, a ja się doczłapię w swoim czasie.
- Zaniosę cię - zaproponował.
- Na piąte piętro? - zdziwiła się. - Połamie cię w plecach i później będziesz mi wypominał.
- No jasne, bo kiedykolwiek tak robiłem - burknął i kucnął odwracając się do niej plecami. - Zostaw tu kule i właź.
- Uchiha...
- Właź powiedziałem - ponaglił ją. Sakura weszła na plecy, a on złapał ją obiema rękami pod zgięcia kolan. Nachyliła się, żeby objąć go możliwie delikatnie za szyję. Sasuke podniósł się bez sapnięcia i zaczął wspinaczkę po schodach. Jego włosy łaskotały jej policzek, ale nie przeszkadzało jej to. Napawała się tą krótką chwilą bliskości i jego zapachem. Powstrzymała się od zadowolonego westchnięcia.
- Nie chcesz odpocząć? - zapytała, kiedy byli w połowie. Uchiha nie odpowiedział widocznie uznając to za obrazę, a Sakura uśmiechnęła się pod nosem.
Minęli kilku policjantów z zespołu Shizune i weszli przez otworzone na oścież drzwi do mieszkania. Laborantka razem z czterema innymi osobami szukała śladów obecności trzech komandosów.
- Cześć - przywitał się Uchiha zwracając uwagę wszystkich w pomieszczeniu. - Udało się cokolwiek znaleźć?
- Wy teraz tak cały czas? - zaśmiała się Shizune patrząc na nich w takiej konfiguracji.
- Tylko na czas zbyt ekstremalnych wyzwań dla mojej stopy - wyjaśniła Sakura i zeszła z pleców Uchihy. - Wnosiliście cały sprzęt bez działającej windy?
- Nie mieliśmy innego wyjścia - wzruszyła ramionami laborantka. - A odpowiadając na twoje pytanie Sasuke, to nie bardzo mamy tu nad czym pracować. Jakieś pojedyncze kłaczki z szalika, czy nitka z ubrania to nie jest dobry materiał do badań. Póki co nie znaleźliśmy odcisków palców, czy śladu obuwia. Łazienka i kuchnia były czyszczone mocnym środkiem żrącym aż w niektórych miejscach są plamy po przebarwieniach.
- To pierwsze mieszkanie, które sprawdzacie? - zapytała Sakura rozglądając się po białych, pustych ścianach.
- Drugie, ale tam też bez żadnych rewelacji. Widać, że ogarniali to profesjonaliści. Na koniec sprawdzimy klatkę schodową i piwnice. Więcej nic nie możemy zrobić.
- Dzięki za sprawne ogarnięcie tematu - zwrócił się do niej Sasuke. - Jak uda nam się zdobyć kolejne adresy to dam ci znać.
- Najlepiej takie, gdzie znajdę mnóstwo dowodów - zażartowała Shizune.
- Też byśmy sobie tego życzyli - stwierdził Uchiha. - Nie przeszkadzamy wam w takim razie. Jesteśmy w kontakcie.
Pożegnali się z pozostałymi i wyszli z mieszkania.
- Z góry dam sobie radę sama - powiedziała Sakura zanim Sasuke się odezwał. Zaczęła zeskakiwać po schodku na zdrowej nodze i była zadowolona, że idzie jej to sprawnie. Uchiha szedł obok niej dostosowując swoje tempo. Na parterze zabrała kule i wyszli z budynku.
- Może podjadę bliżej autem? - zaproponował Sasuke, kiedy okazało się, że na zewnątrz gęsto sypie śnieg i wieje.
- To niedaleko - odpowiedziała uważnie patrząc na zaśnieżony chodnik po którym szli. - Taka pogoda aż chciałoby się pojechać w góry.
- I co byś tam robiła z tą pokiereszowaną stopą?
- Po prostu siedziała na tarasie przykryta kocem i piła gorącą czekoladę podziwiając widoki. Od jakiegoś czasu marzy mi się taki wypoczynek.
- Może jak dogadasz się z prokuratorem to tak właśnie niedługo będziesz spędzała czas - powiedział Uchiha i otworzył jej drzwi do samochodu.
Bez ciebie nie chcę, pomyślała, ale tylko uśmiechnęła się na jego słowa. Zanim Sasuke zajął miejsce kierowcy Sakura wyjęła telefon z kurtki i wybrała numer do sekretariatu prokuratora generalnego. Po paru sygnałach odezwała się sekretarka Tobiramy.
- Słucham?
- Dzień dobry, Sakura Haruno, chciałabym się spotkać z Tobiramą Senjuu - powiedziała na jednym wdechu.
- Proszę chwilę poczekać, poinformuję prokuratora, że pani dzwoni - kobieta odłożyła słuchawkę i Sakura musiała czekać aż dostanie informację zwrotną. W tym czasie Uchiha odpalił auto i podkręcił ogrzewanie. - Halo? - ponownie odezwała się sekretarka.
- Jestem - potwierdziła Sakura.
- Prokurator za godzinę wychodzi z biura. Zdąży pani?
- Oczywiście.
- Lepiej idź sama, mnie to nie dotyczy - powiedział Sasuke, kiedy stali przed gabinetem Tobiramy. - Ja w tym czasie zajrzę do Obito.
- W związku z Madarą? - zainteresowała się.
- Sprawy klanu - odpowiedział naturalnie, a ona nie doszukała się w tych słowach kłamstwa. - Spotkamy się w holu na dole.
Kiwnęła głową na znak aprobaty i zapukała w drzwi do pokoju Sejnuu. Po zaproszeniu do środka nacisnęła klamkę i gramotnie weszła do środka. Tobirama podniósł głowę znad sterty papierów jakie miał na biurku i spojrzał na nią.
- Ach, zapomniałem, że masz kule - usprawiedliwił się, że jej nie pomógł z drzwiami.
- Też chciałabym zapomnieć - mruknęła i nie obchodziło ją, czy usłyszał, czy nie. Usiadła ciężko na przeciwko prokuratora i próbowała przyjąć neutralny wyraz twarzy, ale było jej ciężko. - Dziękuję, że znalazł pan dla mnie czas.
- Niewiele czasu - poprawił ją uprzejmie. - Rozumiem, że to sprawa osobista, skoro nie ma z tobą Uchihy?
- Liczę na to, że pan mi powie. Obito wczoraj zapytał, czy rozmawialiśmy. Ponoć chodzi o objęcie mnie programem ochrony świadka.
- Tak, to był mój pomysł w związku z tym z zarzutami, które ciążą na twoim byłym narzeczonym i tym, że dowody jego zbrodni zostały znalezione w twoim mieszkaniu.
- I co dalej w związku z tym? - zapytała nadal nie rozumiejąc. - Chce mnie pan odsunąć od śledztwa?
- Nie, nie chcę - zaprzeczył. - Zależy mi na twoim bezpieczeństwie.
- Ale czemu tak nagle? - nie odpuszczała Sakura.
- Sam fakt, że byliście w związku... - zaczął tłumaczyć Senjuu.
- Jestem podejrzana? - przerwała mu obcesowo. - To chce mi pan teraz powiedzieć?
- Pojawiły się pewne przypuszczenia...
- Od kogo?
- Jak przestaniesz mi przerywać to ci powiem - zirytował się Tobirama. Sakura również była nachmurzona i gniewne marszczenie brwi prokuratora nie zrobiło na niej wrażenia. - Nie dasz sobie w kaszę dmuchać, co?
- Na pewno nie wtedy, kiedy ktoś wysuwa w moją stronę oszczerstwa - odpowiedziała zła. - Uważam, że po tym wszystkim należy mi się chociaż odrobina szczerości.
- Po wczorajszym przesłuchaniu Kento chciał się jeszcze później ze mną spotkać - zaczął Senjuu. - Byłem pewny, że zmienił zdanie co do składania zeznań, ale okazało się, że to nie do końca to. Nasza rozmowa trwała zaledwie dziesięć minut w czasie którym próbował mnie przekonać, że wiedziałaś o wszystkim, a ujawniłaś te akta po tym jak Kabuto zaczął ci grozić, że wyjawi twój współudział. Powiedział, że po próbie wyeliminowania jego i Yakushi, Akatsuki będzie chciało pozbyć się ciebie.
- I w którą część tego opowiadania pan uwierzył? - Sakura starała się opanować, chociaż głos jej drżał z napięcia.
- To nie kwestia wiary, tylko dowodów - stwierdził prokurator.
- Czyli tak: akta pacjentów były u mnie w mieszkaniu i to się zgadza - Sakura zagięła jeden palec u dłoni. - Akatsuki chciało zabić obydwu lekarzy i to też prawda - zgięła drugi palec. - Byłam w związku z Kento to trzy i na koniec można przypuszczać, że ktoś z organizacji będzie mi groził, ale to nieco naciągane, bo od początku biorę udział w sprawie przeciwko nim, więc jakiekolwiek groźby nie muszą być związane z tym, co powiedział mój były narzeczony. Więc?
- Nie mogę bagatelizować żadnych z tych przykładów.
- Dlatego pytam co dalej ze mną będzie.
- O ile twój związek z Akatsuki łatwo będzie udowodnić lub obalić, o tyle kwestia gróźb jest realna i nie mogę tego zignorować - powiedział Tobirama. - Po naszej rozmowie spotykam się z Fugaku i Kakashim, żeby porozmawiać o kwestii twojego udziału w śledztwie od samego początku. Ich opinia będzie dla mnie kluczowa.
- Nie wierzę, że to się dzieje - stęknęła Sakura i poprawiła się na krześle. - Kabuto nie może już potwierdzić słów Kento, a on zwyczajnie zmyśla, żeby uprzykrzyć mi życie.
- Jest naszym jedynym świadkiem - przypomniał jej Sejnuu. - Wszystko co powie jest brane pod uwagę.
- Jak powie, że znalazł Atlantydę to też będziecie jej szukać? - zapytała nie kryjąc ironii.
- Nie bądź cyniczna - odpowiedział. - Tę kwestię wyjaśnię z twoimi przełożonymi. Co do statusu świadka...
- Nie chcę go - znowu mu przerwała. - Nikt mi nie grozi, nie dostaję anonimów, głuchych telefonów. Nie mam już samochodu pod który można podłożyć ładunek wybuchowy. Nie przyjmę niczego, co wyniknęło z tego, co zasugerował ten zdegenerowany człowiek.
- To twoja decyzja - Tobirama rozłożył ręce. - Poinformuję cię o wyniku spotkania.
- A do tego czasu mam nic nie robić? - upewniła się czując, że teraz zaczyna ją to bawić.
- Tylko do momentu wyjaśnienia tej sprawy - potwierdził.
- Dobrze - Sakura wstała i sięgnęła po kule. Szybciej niż udawało jej się do tej pory podeszła do drzwi. Rzuciła niewyraźne pożegnanie przez ramię i opuściła gabinet prokuratora. Zeszła do holu, gdzie czekał na nią Sasuke. Wstał na jej widok, ale ona minęła go bez słowa. Wyszła z budynku, skręciła za najbliższe drzewo i zwymiotowała.
- Nie chcę jeść - z grymasem odsunęła od siebie talerz, który postawił przed nią Uchiha. Siedzieli u niego w mieszkaniu, bo tu było najbliżej, a Sakura ledwo trzymała się na nogach. Była tak zła i rozczarowana, że nie docierał do niej sens słów, które mówił do niej Sasuke. Nie była w stanie opowiedzieć mu tego, co powiedział jej Senjuu. Jak zwykle nie naciskał na nią, ale czekał w milczeniu aż sama zacznie.
- To przyniosę ci chociaż wodę - zaproponował i wrócił na chwilę do kuchni.
- Wiesz co? - odezwała się, kiedy postawił przed nią pełną szklankę. - Jestem zmęczona. Wąż zjadł swój własny ogon i teraz mogę zostać odsunięta od sprawy.
- Dlaczego? - zapytał Uchiha krótko siadając na krześle na przeciwko niej.
Sakura opowiedziała partnerowi wszystko o czym rozmawiała z Tobiramą. Sasuke nie wydawał się być tym wszystkim przejęty, a nawet pozwolił sobie na delikatny uśmiech.
- Nastawiałam się, że inaczej zareagujesz - powiedziała widząc jego minę. - Mieliśmy się wspólnie poobrażać na Senjuu, a ty się uśmiechasz.
- Haruno, zastanów się, co może powiedzieć komendant, albo Hatake o twojej pracy? - rzucił pytaniem, ale nie czekał aż odpowie. - Wszystko, co zapoczątkował rok temu Itachi odgrzebałaś ty i co do tego nikt nie ma najmniejszych wątpliwości. Nie wiem jakich dowodów przeciwko tobie musiałby użyć Kento, żeby potwierdzić te wymyślone zarzuty. Dla Senjuu rozprawienie się z tym, to formalność, bo tak jak ci powiedział: musi sprawdzić wszystko co zostanie powiedziane przez świadka. Chociażby dlatego, żeby mieć porządek w papierach. Poza tym sama dzisiaj mówiłaś, że jest sprawiedliwy i miałaś okazję dowiedzieć się tego na własnej skórze.
- I to bardzo mocno. Naprawdę miałam wrażenie, że zaraz postawi mi konkretny zarzut i każe zakuć w kajdanki.
- Po prostu ma taki nawyk, żeby straszyć ludzi - stwierdził Uchiha. - Wkurzyłaś się na niego i dlatego odmówiłaś ochrony?
- Trochę tak - przyznała. - Skoro Kento zmyślił mój udział w całym procederze, to nie mam powodu, żeby mu wierzyć w kwestii rzekomego polowania na mnie. Wiedzą gdzie pracuję i gdzie mieszkam, więc już dawno mogliby coś mi zrobić, bo co to dla nich za problem?
- Kento mógłby w końcu pójść na współpracę, zamiast ratować się takimi niskimi zagrywkami.
- Jakbym go teraz miała pod ręką to wsadziłabym mu te kule w dupsko.
- To co teraz? - zapytał zgrabnie zmieniając temat. - Zawieść cię do mieszkania?
- Zostałam chwilowo odsunięta od sprawy, ale z pracy mnie nie wyrzucili - odpowiedziała i upiła łyk wody. - Jedźmy na komisariat. Tam chcę poczekać na werdykt w mojej sprawie.
Sakura nie bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zespół zajmujący się Akatsuki już wiedział, że nie może być włączana w żadne rozmowy dotyczącej śledztwa. Ino rzucała jej od czasu do czasu współczujące spojrzenie.
- Nic mi nie jest - odezwała się Sakura, kiedy po raz kolejny koleżanka wyjrzała na nią zza monitora, jakby chciała się upewnić, że ta nie pochlipuje w chusteczkę.
- Dobrze, nic nie mówię - Yamanaka wycofała się z konfrontacji.
- Sasuke, chłopaki z drogówki prosili, żeby ci to przekazać - powiedział Kiba podchodząc do biurka Uchihy i wręczając mu kartkę. - Gdzie tak szarżowałeś po nocy przekraczając prędkość?
- Pewnie do Riko - skomentowała cicho Ino.
- Pójdę to wyjaśnić - Sasuke wstał i wyszedł z wydziału. Sakura nie miałaby odwagi przyznać się, że to przez nią dostał mandat. Może tylko Hinacie powiedziałaby prawdę, bo przyjaciółka była wtajemniczona w jej sekret dotyczący Sasuke.
Dla zabicia czasu, wyjęła z torby kieszonkowy kalendarz, żeby wpisać datę kolejnej wizyty kontrolnej u lekarza. Przekręciła kartkę na kolejny tydzień i zapisała notatkę pod datą wypadającą siedem dni do przodu. Zanim zamknęła książeczkę coś ją tknęło. Zmarszczyła brwi i przewertowała parę dat wstecz.
- O kurwa - przeklęła szpetnie, czym zwróciła uwagę koleżanki siedzącej na przeciwko.
- Tobirama się odezwał? - zapytała Ino podnosząc się z krzesła.
- Co? - Sakura spojrzała nieprzytomnie na blondynkę.
- Złe wieści od Senjuu? - powtórzyła Yamanaka.
- Nie, nie - zaprzeczyła i zamknęła kalendarz. - Muszę pilnie wyjść. Za godzinę wrócę.
Obawiając się dalszych pytań ze strony Ino Sakura zakręciła się szybko i opuściła komisariat. Udało się jej szybko załapać taksówkę, która zawiozła ją pod kamienicę w której mieszkała. Weszła do mieszkania, rozebrała się byle jak zrzucając kurtkę i buty, po czym od razu skierowała się w stronę łazienki. Czując coraz bardziej narastającą panikę otworzyła szafkę i znalazła to, czego szukała.
Zapasowy test ciążowy był cztery miesiące po terminie, ale Sakura i tak zdecydowała się go wykonać. Musiała się upewnić, że te wszystkie objawy, które dokuczały jej od jakiegoś czasu to nie było to, co myślała. Chciało jej się płakać na samą myśl, że Kento może być ojcem jej dziecka.
Wykonała test i położyła go na umywalce. Nastawiła w komórce czas odmierzający do ukazania się wyniku. Usiadła na krawędzi wanny i podrygiwała nerwowo zdrową nogą. Czuła, że się poci, jej oddech stał się płytki i nierówny. Miała napięty każdy nerw swojego ciała, bardzo się bała. Bardziej niż w nocy, kiedy szła otworzyć drzwi nie wiedząc kto stoi po drugiej stronie.
Dźwięk dzwonka w telefonie wystraszył ją, ale nie był to alarm, tylko Uchiha. Zrzuciła połączenie, ale partner nie poddał się tak łatwo. Odebrała za drugim razem i powiedziała tylko:
- Niedługo będę.
I rozłączyła się. W tym czasie minutnik zaczął dzwonić. Sakura sięgnęła po patyczek i spojrzała na wynik. Zgodnie z instrukcją na ulotce, okazał się niejednoznaczny, więc nie uzyskała odpowiedzi. Zdenerwowana załamała ręce. Musiała się tego dowiedzieć jak najszybciej, inaczej oszaleje. W szpitalu badania dostanie po paru godzinach, a test z apteki znowu może pokazać błędny wynik. Może gdyby poprosiła Tsunade, to...
Nagle do głowy wpadł jej ktoś zupełnie inny. Zerwała się z miejsca i szybko opuściła mieszkanie mając nadzieję, że jej pomysł wypali.
Na komisariat weszła bocznym wejściem. Nie chciała się natknąć na Sasuke, bo nie pozbyłaby się jego towarzystwa tak łatwo. Weszła do windy i po chwili znalazła się na piętrze, gdzie znajdowało się laboratorium. Nie pukając weszła do środka i rozejrzała się za Shizune. Laborantka siedziała przy komputerze i uzupełniała jakieś tabelki. Odwróciła się zaskoczona w jej stronę.
- Sakura, właśnie piszę raport dotyczący tych mieszkań - powiedziała. - Niestety, jak mówiłam...
- Shizune, potrzebuję twojej pomocy - przerwała jej podchodząc bliżej.
- Co się stało? - kobieta wstała i spojrzała na nią z uwagą.
- Zbadasz mi krew pod kątem ciąży? - zapytała z napięciem w głosie. - Zrobiłam test domowy, ale był po terminie i nie pokazało mi jasnego wyniku. Do szpitala nie chcę iść, a muszę wiedzieć teraz. Możesz coś takiego zrobić?
- Widzę, że bardzo ci na tym zależy - stwierdziła Shizune. - Nikt nie może się dowiedzieć, bo to nagięcie regulaminu.
- Jasna sprawa - zgodziła się Sakura od razu.
- Zdejmij kurtkę i podwiń rękaw bluzy - poinstruowała ją laborantka pochodząc do drzwi i przekręcając klucz w zamku. Sakura wykonała jej polecenie i usiadła na taborecie czekając aż koleżanka wykona badanie. Na szczęście Shizune nie zadawała żadnych pytań, tylko zajęła się swoją pracą. - Już - odezwała się, kiedy wyjęła igłę z żyły. Podała jej wacik. - Przyciśnij na dwie minuty.
- Jeśli chcesz wiedzieć... - zaczęła Sakura, ale nie skończyła.
- Nie chcę - przerwała jej z uśmiechem. - To nie są moje sprawy. Wykonuję po prostu koleżeńską przysługę nie oczekując od ciebie wyjaśnień. Za dziesięć minut będę miała wynik. Poczekasz tutaj?
- Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Zaraz wracam.
Laborantka przeszła z fiolką jej krwi do innego pomieszczenia zostawiając Sakurę samą. Dziesięć minut brzmiało dla niej jak nieskończoność, ale lepsze to niż niepewność, która powodowała u niej ogromny stres. Telefon znowu zaczął dzwonić i ponownie był to Sasuke. Postanowiła nie odrzucać połączenia, ani go nie odbierać. Wyciszyła urządzenie i schowała z powrotem do torby.
Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić sobie co by zrobiła, gdyby test okazał się pozytywny. W ogóle nie dopuszczała tego do swoich myśli, ale mimo to piekielnie się bała. Mieć dziecko z mordercą, z osobą, której nienawidziła najbardziej ze wszystkich na świecie. Nigdy by do tego nie dopuściła, gdyby była trzeźwa. Nie z nim.
Schowała twarz w dłoniach i modliła się w duchu, żeby to nie było to. Niech to znowu będzie anemia, ale nie dziecko poczęte w taki sposób i z tym człowiekiem.
- Jestem - obwieściła swój powrót Shizune. Sakura zerwała się z miejsca i z sercem łomoczącym w piersi czekała na wynik. - To nie ciąża.
- Ach! - jęknęła Sakura i osunęła się z powrotem na taboret. Koleżanka podeszła do baniaka z wodą i wypełniła nią plastikowy kubeczek.
- Napij się.
Sakura jednym haustem wypiła jego zawartość i przetarła usta wierzchem dłoni. Shizune przysunęła sobie swoje obrotowe krzesło bliżej niej i usiadła na nim. Położyła jej rękę na ramieniu i ścisnęła delikatnie.
- Sakura, powinnaś zrobić kompleksowe badania w szpitalu - powiedziała. - Objawy, które pomyliłaś z ciążą mogą być oznaką jakiejś choroby, więc należy to sprawdzić. Nie miałaś kiedyś anemii?
- Niedawno - wykrztusiła Sakura, gdy poczuła, że odzyskała głos. Drżała z poczucia ogromnej ulgi.
- Zatem jest duże prawdopodobieństwo, że znowu ją masz, ale to musi potwierdzić lekarz po dokładniejszych badaniach - koleżanka podała jej kartkę z wynikiem. - Może jedź do mieszkania, wypocznij, uspokój się przede wszystkim. Porozmawiam z Kakashim, że gorzej się poczułaś.
- Nie trzeba - Sakura złożyła kartkę i schowała do torby. Pociągnęła nosem i przetarła rękawem wilgotne oczy. - Wracam na wydział, bo niestety ten parszywy dzień jeszcze się nie skończył. Uchiha się do mnie dobija od pół godziny, może to być coś ważnego. Nie wiem jak ci się odwdzięczę za pomoc Shizune.
- Nie musisz tego robić - uśmiechnęła się laborantka. - Kobiety powinny sobie pomagać.
Przed wejściem na wydział doprowadziła się do porządku w łazience koło laboratorium Shizune. Naruto i Hinaty na pewno by na to nie nabrała, ale liczyła na to, że nikt inny się nie domyśli, że jeszcze godzinę temu przeżywała wewnętrzne katusze. Nie bała się tak o wynik rozmowy Tobiramy z Fugaku i Kakashim, jak pozytywnego testu ciążowego. Mogła się chociaż cieszyć, że to drugie okazało się fałszywym alarmem. Z przełożonymi jakoś sobie poradzi, tym bardziej, że ma za sobą Sasuke.
Przywołując neutralny wyraz twarzy wróciła na wydział. Uchiha stał koło swojego biurka i rozmawiał o czymś z Naruto. Sakura podeszła do nich, oparła kule o krzesło i zdjęła kurtkę.
- Już jestem - zakomunikowała udając beztroskę.
- Komendant i Hatake już wrócili - zwrócił się do niej Sasuke mierząc ją czujnym spojrzeniem. - Kakashi kazał przekazać, żebyś do niego przyszła jak wrócisz.
- W takim razie nie ma na co czekać - stwierdziła i minęła kolegów. Nie stresowała się tą rozmową. Zarzuty Kento były bzdurne, a ona wiedziała, że może liczyć na sprawiedliwy osąd przełożonych.
Zanim zdążyła zapukać w szklane drzwi do gabinetu Hatake, te otworzyły się od środka.
- Widziałem, że idziesz - uśmiechnął się, przepuszczając ją do środka. - Usiądź, pójdę po Fugaku.
Spełniła jego polecenie i zajęła miejsce przy biurku. Wyjątkowo jak na ten dzień, nie czekała długo, bo bardzo szybko Kakasi wrócił w towarzystwie komendanta i... Sasuke.
- Uznałem, że oboje powinniście być obecni na tej rozmowie - usprawiedliwił się Hatake zanim zdążyła o cokolwiek zapytać. Razem ze starszym Uchihą stanęli po drugiej stronie blatu. Sasuke zajął miejsce obok Sakury. Doceniła jego gest, bo tak czuła się pewniej.
- Najważniejsza informacja jest taka, że nie zostałaś odsunięta od śledztwa - powiedział Fugaku. - Razem z Kakashim przedstawiliśmy bardzo konkretne i racjonalne dowody całkowicie przeczące temu co nawygadywał na twój temat Kento.
- Dziękuję - odezwała się Sakura, kolejny raz tego dnia czując ulgę.
- Czy w kwestii ochrony świadka zmieniłaś zdanie? - zapytał komendant.
- Nie - odpowiedziała. - Gdy zauważę, że dzieje się wokół mnie coś podejrzanego, wtedy was o tym poinformuję. Zależy mi na tym, żeby moja rodzina była bezpieczna. Już wcześniej uczuliłam ich na wszelkie nietypowe akcje, które mogą się dziać w ich otoczeniu.
- Będziemy się dostosowywać do sytuacji - zapewnił ją Hatake. - Jeszcze jedna sprawa. Tobirama za dwa dni będzie podejmował kolejną próbę rozmowy z Kento. Chce, żebyś była przy tym obecna.
- Na jakich zasadach? - zdziwiła się.
- Jako obserwator. Senjuu uznał, że na tyle dobrze go znasz, że będziesz mogła wskazać, kiedy kłamie, albo coś ukrywa. Z oczywistych względów nie będziesz mogła go osobiście przesłuchiwać.
- Prokurator chce uniknąć kolejnej wpadki, kiedy ten pojeb znowu oskarży kogoś z nas o współudział? - zapytał młodszy Uchiha.
- Coś w tym stylu - odpowiedział mu ojciec. - Haruno, co o tym sądzisz?
- Zgadzam się - postanowiła, chociaż niechętnie na to przystała. Częste widywanie byłego narzeczonego na pewno nie będzie wpływało dobrze na jej samopoczucie. Tymczasowo nie miała innego, pożytecznego zajęcia, więc postanowiła pomóc chociaż w tej kwestii.
- Ja też chcę przy tym być - zaoferował się Sasuke.
- Postaram się to załatwić - powiedział Kakashi. - To wszystko co chcieliśmy wam przekazać. Czekajcie na kontakt ze strony Tobiramy.
- Wracam do domu - zakomunikowała Sasuke, kiedy wyszli od Hatake. - Gdyby Juugo albo Suigetsu do ciebie dzwonili, to daj mi znać. Odnoszę wrażenie, że teraz znalezienie tych komandosów spoczywa w ich rękach.
- Twierdzić, że straciliśmy naszą sprawczość? - zapytał.
- Ja dzisiaj na pewno - odpowiedziała obwiązując szyję szalikiem. - A, zapomniałam ci powiedzieć, że Shizune nie znalazła niczego w mieszkaniach. Pewnie lada dzień przedstawi raport.
- Skąd wiesz? - zainteresował się.
- Spotkałam ją w holu jak wracałam na wydział - okłamała go po raz kolejny tego dnia. - Proponuję, żebyśmy jutro na spokojnie przemyśleli nasze dalsze działania, bo błądzimy po omacku. Panuje za duży chaos.
- Okej. Podrzucić cię?
- Tak szczerze, to nie masz tego dosyć?
- Uważasz, że pytałbym za każdym razem, gdybym miał? - odbił pytanie, a Sakura nie miała siły się z nim sprzeczać.
- Nie wiem - wzruszyła tylko ramionami. - Ostatnio mam wrażenie, że za bardzo polegam na innych ludziach.
- Jesteś przemęczona - stwierdził zakładając kurtkę. - Nie tylko noga ci dokucza, ale widocznie coś więcej.
Sakura nie podjęła tematu, obawiając się, że Uchiha wyciągnie ją podstępem na zwierzenia. Wyszli razem z komisariatu i wsiedli do samochodu Sasuke.
- Pasy - przypomniał jej, kiedy czekała aż ruszą. Była tak zmęczona, że słabo zwracała uwagę na otoczenie. Zapięła się i dopiero wtedy Uchiha odpalił auto.
W czasie jazdy myślała nad tym, jak mogłaby uwolnić się od wszystkiego, co było związane z Kento. Uświadomiła sobie, że nie potrafi już wypoczywać w swoim własnym gniazdku. Wszystko tam ją zaczęło denerwować i przypominać o tych najgorszych momentach z byłym narzeczonym. Dzisiejsze wykonanie testu ciążowego w łazience było najpodlejsze ze wszystkich doświadczeń. Ostatnio nie lubiła siedzieć sama. Nie była to kwestia strachu, ale ogromnej pustki.
- Chcę sprzedać mieszkanie - rzuciła nagle i spodobał jej się ten pomysł. Nie zastanawiała się nad tym wcześniej, ale w tym momencie wydało się jej to najlepszym rozwiązaniem, żeby uciec od przeszłości.
- Myślałem, że bardzo je lubisz - powiedział Sasuke.
- Tak było do niedawna - stwierdziła. - Teraz czuję się tam obco i źle. Bardzo źle.
- Jeśli poważnie to rozważasz to mogę ci polecić kogoś od sprzedaży nieruchomości.
- Omówię jeszcze ten pomysł z rodzicami, ale jestem już w zasadzie zdecydowana.
- To gdzie mam cię zawieźć? - upewnił się.
- W miejsce, które jeszcze nazywam domem - odpowiedziała smętnie. - A później zobaczę co dalej.
Sakura siedziała na sofie, przebrana w wygodny dres. W telewizorze leciał jakiś film akcji, ale ona była skupiona na przeglądaniu ofert ze sprzedażą mieszkań. Zanim Sasuke skontaktuje ją z agentem nieruchomości, chciała sama się rozeznać i upewnić, czy decyzja, którą podjęła jest słuszna. Rozmawiała już z rodzicami, którzy dali jej całkowicie wolną rękę co do tego. Ojciec uznał, że będzie lepiej, gdy Sakura zmieni otoczenie i zapomni o wszystkim co miało jakikolwiek związek z Kento.
Było kilka miejsc, które wpadły jej w oko pod względem lokalizacji, powierzchni, wyglądu i ceny. Miała nadzieję, że za swoje mieszkanie dostanie tyle, żeby móc wygodnie urządzić się gdzie indziej, bez dodatkowej pożyczki, czy kredytu. Chciała odłożyć laptopa, ale zaczęły się jej pojawiać reklamy związane z wynajmem mieszkań. Bez zbytniego zwracania uwagi na te ogłoszenia, Sakura przejrzała kilka ofert. Zauważyła, że dwa mieszkania, które zajmowali komandosi były ponownie wystawione do wynajęcia i nagle do głowy przyszedł jej pewien pomysł. Chwyciła za telefon i wybrała numer do Uchihy.
- Cześć, nie przeszkadzam? - przywitała się, kiedy odebrał.
- Nie, coś się stało? - zapytał od razu.
- Wszystko w porządku - zapewniła go. - Dzwonię, bo chciałabym z tobą skonsultować pomysł na który wpadłam przeglądając rynek nieruchomości.
- Hm?
- Moglibyśmy próbować namierzyć komandosów na podstawie ofert wynajmu mieszkań jaki jest w internecie - wyjaśniła. - Te dwa mieszkania na które namiary dał nam Juugo są już ponownie w ofercie, więc pozwalam sobie przypuszczać, że oni również szukają ich w sieci. Gdyby Suigetsu pomógł nam skompletować wszystkie adresy jakie są dostępne online, to moglibyśmy zawczasu kontaktować się z właścicielami lokali i nawiązać współpracę. Co o tym sądzisz?
- Pomysł wydaje się dobry, tylko ile znalazłaś tych ofert?
- Trzydzieści siedem - odpowiedziała. - Ale to też tylko na jednej stronie, a może być ich kilka. Trzeba wykluczyć powtarzające się ogłoszenia na różnych portalach, to nam zawęzi krąg.
- A okolice Konoha? - zapytał.
- Tego póki co nie brałam pod uwagę. Myślałam, żeby skupić się na mieście, bo tu dotychczas wynajmowali. To dopiero taki zamysł do doszlifowania.
- Najpierw skontaktuję się z Suigetsu - zaproponował Uchiha. - Jak uda się skompletować taką listę adresów z Konoha i z poza miasta to wtedy się zastanowimy jak to dobrze rozdzielić.
- Możesz z tym od razu przyjechać do mnie - powiedziała.
- Nie wiem jak długo mi zejdzie - stwierdził. - Nie chcę cię budzić w środku nocy.
- Będę czekała przy telefonie na informacje od ciebie - zapewniła go. - Późną porą się nie przejmuj. Do usłyszenia.
- Narazie - pożegnał się i rozłączył.
Nie chciało się jej spać, pomimo tego, że dochodziła pierwsza w nocy. Sakura co jakiś czas zerkała na smartfona chcąc się upewnić, że nie przegapiła połączenia od Sasuke, ale telefon nadal milczał. Odwinęła się z koca i wstała z sofy, żeby przejść do kuchni. Nastawiła wodę w czajniku i do filiżanki wrzuciła saszetkę mięty. Nadal dokuczały jej mdłości, ale teraz przynajmniej mogła wykluczyć jeden, bardzo istotny powód. Na dzisiaj zaplanowała, że zapisze się na wizytę do lekarza rodzinnego. Ostatnie czego chciała, to znowu zasłabnąć z powodu anemii.
Woda w czajniku zaczęła się gotować w tym samym momencie, kiedy telefon Sakury zaczął dzwonić. Zalała zioła wrzątkiem, a drugą ręką odebrała połączenie od Uchihy.
- Mam listę - zakomunikował od razu. - Stoję przed kamienicą.
- Wchodź na górę.
Sakura zdążyła tylko wejść do salonu i postawić filiżankę na stole, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Profilaktycznie tylko spojrzała przez wizjer, żeby upewnić się, że to na pewno jest Sasuke, a gdy tą pewność uzyskała otworzyła i zaprosiła go gestem do środka.
- Woda dopiero co się zagotowała. Zrobić ci coś ciepłego do picia?
- Szklanka zimnej wody wystarczy - odpowiedział ściągając kurtkę i buty. Wszedł do salonu i rozłożył papiery na okrągłym stole w czasie, gdy Sakura ponownie weszła do kuchni. Wróciła do niego z wodą i podała mu.
- Dużo tego jest jak widzę - stwierdziła patrząc na to, co przyniósł.
- To nie tylko z Konoha i okolic - wyjaśnił Uchiha upijając łyk ze szklanki. - Przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić pozostałe większe miasta: Iwagakure, Kirigakure, Kumogakure i Sunagakure.
- Przecież nie damy radę we dwójkę objechać wszystkich tych miejsc - zauważyła Sakura i odsunęła sobie krzesło na którym usiadła. - Chcesz zaangażować w to policję z tych miast jak rozumiem?
- Dokładnie - potwierdził, siadając obok niej. - Jak będzie już przyzwoita godzina to obdzwonię ludzi i przefaksuję im te adresy - odłożył kilka kartek na bok. - Po wykluczeniu powtarzających się miejsc, w Konoha mamy dwadzieścia osiem mieszkań wystawionych na wynajem. W promieniu trzydziestu kilometrów wokół miasta jest ich tylko trzynaście.
- Wykreśliłeś już te sprawdzone przez Shizune? - upewniła się.
- Tak - potwierdził podsuwając jej jedną listę. - To Konoha.
- Trzeba się skontaktować z właścicielami - powiedziała przyglądając się kartce. - Och, nawet są numery telefonów. Bardzo praktyczne.
- Najlepiej byłoby ustawiać kilka spotkań dziennie, żeby jak najszybciej odhaczyć to, co mamy do sprawdzenia w mieście - zaproponował. - Wiadomo, że z okolicą zejdzie nam nieporównanie dłużej.
- Co będziemy im mówili? - zapytała i upiła łyk naparu miętowego. - Samo ostrzeżenie od nas może nie wystarczyć. Każdy ma prawo robić ze swoją własnością co mu się podoba.
- Dlatego musimy mieć oficjalny dokument od Tobiramy, w którym będzie napisane, że jakakolwiek pomoc tym ludziom będzie uznawana jako współudział i surowo karana - odpowiedział Sasuke.
- Będzie mu się chciało ręcznie podpisywać tyle zawiadomień? - parsknęła śmiechem na samo wyobrażenie miny Senjuu, kiedy przyjdą do niego z tym pomysłem.
- Średnio mnie to interesuje.
- Ach, nie przemyśleliśmy czegoś! - Sakura pacnęła się dłonią w czoło. - Tobirama może w każdej chwili zadzwonić i wezwać mnie na przesłuchanie Kento.
- Trudno, będziemy się dostosowywać - stwierdził Uchiha. - Nie sądzę, że tak szybko będzie skłonny rozmawiać z prokuratorem. Na pewno mamy dwa dni, zanim prokurator podejmie pierwszą próbę.
- Żeby znowu zrobić mi na złość, może wpaść na jakiś inny "genialny" pomysł. Ale póki co skupmy się na pewnikach, czyli tych adresach.
- Dobrze, że na to wpadłaś - przyznał nagle, a ona poczuła się mile zaskoczona jego słowami. - Jednak nie straciłaś całej swojej sprawczości.
- Widocznie mam jeszcze jakieś przebłyski - uśmiechnęła się.
- Rozmawiałaś z rodzicami o sprzedaży mieszkania? - Sasuke zmienił temat.
- Tak - kiwnęła głową. - Wszystko jest teraz po mojej stronie.
- Prześlę ci numer mojej znajomej, która jest agentką nieruchomości - zaproponował. - To w sumie bardziej koleżanka Riko, ale na pewno nie będzie naciągała cię na nic na siłę. Uczciwie też wyceni twoje mieszkanie, więc nie będziesz stratna.
- Dzięki. Mam nadzieję, że uda mi się sprawnie zrealizować ten pomysł. W sumie to już cieszę się na samą myśl. Czuję, że naprawdę dobrze mi to zrobi.
- Dobrze - skomentował krótko. - Będę się zbierał, bo już bardzo późno i zostało niewiele czasu na sen. Przyjadę po ciebie o siódmej, to zaczniemy od wizyty u Senjuu zanim sam rzuci się w wir pracy i nie będzie miał dla nas chwili. Później porozsyłam adresy na pozostałe komisariaty i zaczniemy sprawdzać nasz rejon.
- Brzmi jak dobry plan - przytaknęła ochoczo. Uchiha wstał z krzesła i zgarnął wszystkie kartki w jedną kupkę, którą zabrał ze sobą. Sakura odprowadziła go do drzwi i czekała aż się ubierze.
- Do zobaczenia - odwrócił się w jej stronę. - Skorzystaj z tej odrobiny snu, która ci została.
- Ty też - odwzajemniła się. Sasuke wyszedł mieszkania i znowu została sama. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale tym razem nie czuła pustki, tylko nadzieję, że znowu wraca jej chęć do życia.
____________________________________________
Wyobrażam sobie, że teraz myślicie sobie coś mniej więcej w tym stylu: "Najpierw czekamy prawie pół roku na kolejny rozdział, a teraz pojawia się po kilku dniach". Oby to była miła niespodzianka. Chciałam się trochę zrehabilitować w Waszych oczach.
Postanowiłam, że opowiadanie zakończy się na 45 rozdziale, a najdalej na 46, zatem przed nami grande finale.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i słowa wsparcia!
Do następnego!
O rany, rany, to jest najlepsza niespodzianka!! Tak się podjarałam rozdziałem, że odechciało mi się nockę odsypiać. 🤣
OdpowiedzUsuńAle się cieszę, że wena Ci dopisuje, oby tak dalej! 🫶
No muszę, bo się uduszę, jak ona ten test robiła i pomyślała o ciąży to aż mnie mdłości wzięły hahaha. Na szczęście fałszywy alarm,dosłownie kamień spadł mi z serca, ale mam nadzieję, że nic poważnego jej nie będzie. 😅
Co za dupek z tego pieprzonego Kento, choć można było to przewidzieć, że będzie chciał ją umoczyć.. Frajer, oby zgnił w więzieniu. Jestem ciekawa jak pójdzie przesłuchanie z Tobirama i Sakurą czy się wysypie, czy dalej obierze taktykę gęby na kłódkę. Nie mogę się doczekać! W sumie zarzuty Toniramy w jej kierunku troszkę mnie zgrzały, ale jak musiał to musiał.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, jak się rozwinie sprawa z mieszkaniami, czy będzie przełomowy trop w sprawie..
Aaaa!!! Słodki jeżu, jeszcze ten mandat Sasuke za to jak do niej jechał.. Serduszko mięknie. 🥺
Lepsze niż serial, przysięgam. Czytam jeszcze raz na chłodno i idę spać.
Wszystkiego dobrego Ci życzę kochana, oby wena nie odpuszczała. Do następnego, buźka. 🫶
Z pisaniem wątku o teście ciążowym to sama się spociłam, haha.
UsuńNa Kento miałam już plan, ale chyba nie do końca mi się ostatecznie podoba, więc jeszcze niech sobie chłopak pobędzie w nieświadomości. Na tę chwilę jeszcze nie wiem co i jak. Póki co płynę z prądem!
Dziękuję za życzenia i do zobaczenia! :)
O kurcze, faktycznie szybko wskoczył nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńCO TY MÓWISZ, JAK TO 45 ROZDZIAŁÓW. Jak ja mam wrażenie, że jeszcze tyle przed nami do odkrycia i do zobaczenia! Przecież relacja Sakury i Sasuke jest w powijakach. On dalej zgrywa niedostępnego, ona dalej przed nim ukrywa wszystko.
Nie wspominając o całym wątku kryminalnym!
Nie lubię telenowel, więc zakończyć to w końcu trzeba. A wolę prędzej niż później zatopić się w milionie wątków i później cierpieć przy pisaniu. Wszystko się zepnie i będzie zacne zakończenie. Taki mam plan.
Usuń