Rozdział trzydziesty

     Z samego rana Sakura wraz z Nejim udała się do Morino. Kakashi zadzwonił do niej o świcie i z doskoku przydzielił ją do Hyuugi, żeby razem przeprowadzili wstępny rekonesans. Prokurator generalny i komendant uznali, że tym razem nie będą ukrywali tego przed Sasuke, wiedząc, że i tak nie zgodziłby się współpracować z Nejim. 
- To co on będzie robił w tym czasie? - zapytała Sakura swojego przełożonego.
- Razem z Naruto pojadą na szkolenie nowicjuszy ANBU na drugi koniec kraju - odpowiedział Hatake.
    To, co z pozoru wydawało się dobrym planem, w długofalowym działaniu mogło okazać się kolejnym beznadziejnym wyborem. Sakura była pewna, że Uchiha doskonale zda sobie sprawę, że jest na siłę odciągany od tego, co wydarzyło się w więzieniu. Jeśli Juugo przekazywał mu dokładne informacje, to musiał również wspomnieć kim byli pozostali więźniowie, a wtedy już prosta droga do odkrycia ich skrzętnie ukrywanej tajemnicy.
    Razem z Nejim weszli do gabinetu Morino, który siedział za swoim czarnym biurkiem z pochmurną miną. W pokoju oprócz dyrektora placówki siedział również sam Tobirama Senjuu. 
- Jesteście już - odezwał się prokurator, odwrócony w ich kierunku. - Mamy już sekcje zwłok całej piątki. I znamy już powód wybuchu, przynajmniej u Deidary.
- Lepiej usiądźcie - zaproponował Ibiki. - Bo to wszystko średnio mieści się w głowie. 
    Sakura z chęcią przystała na tą propozycję, widząc jaką minę ma Morino, spodziewała się prawdziwej... bomby. Zajęła miejsce na jednym z foteli na przeciwko biurka dyrektora więzienia, obok niej siedział Senjuu.
- Nadal nie doszliśmy jak to możliwe, ale Deidara miał przy sobie ładunek C4 - powiedział wprost Ibiki. Sakura zaśmiała się głupio, ale szybko umilkła widząc poważną minę prokuratora. 
- To prawda - potwierdził Tobirama. - Bardzo niewielka ilość, ale wystarczająca, żeby rozerwać dorosłego człowieka na kawałki. 
- Chyba nie było możliwości, żeby NIE był przeszukiwany przed zamknięciem? - odezwał się stojący za nią Hyuuga. 
- To wykluczone - zaprzeczył Morino. - Rewizja była bardzo dokładna. Poszedł od razu do osobnej celi, nie kontaktował się z nikim. Strażnicy również z nim nie rozmawiali.
- Mógł mieć gdzieś zaszyty ładunek? - zapytała Sakura zdając sobie sprawę, że to mogło być bardzo głupie pytanie.
- Na tą chwilę obstawiamy, że to jedyne wyjście - odpowiedział prokurator. - Człowiek, który go przeszukiwał widział sporą bliznę na udzie, ale to nie była zbyt świeża rana. Jak go wyjął bez ostrego narzędzia i jak spowodował, żeby wybuch pozostaje tajemnicą. Póki co.
- A pozostała czwórka? - Neji widocznie nie lubił tracić czasu.
- Analizujemy nagrania z korytarzy, spacerniaka, ale póki co nie widzieliśmy, żeby mieli jakieś interakcje między sobą, albo innymi więźniami - Ibiki poprawił się na krześle. - Wybuchy nastąpiły jeden po drugim. Najpierw małżeństwo Fujisawa, później Daiki i Tomai, a na końcu Deidara. 
- Kto ostatnio się z nimi kontaktował?
- Z Fujisawa psychiatra na wspólnej sesji terapeutycznej - odpowiedział Morino. - Tomai po tym jak podał kolejne dwa nazwiska, wrócił do sali ogólnej, więc miał już kontakt z pozostałymi osadzonymi. 
- W takim razie trzeba sprawdzić z kim mieli widzenia wszyscy więźniowie, którzy spędzają czas w jednym pomieszczeniu - powiedziała Sakura. - Nawet, jeśli ta dwójka nie spotykała się z nikim, to ktoś inny mógł przekazać im ładunek.
- Zatem jeśli chodzi o małżeństwo, to...?
- W ich przypadku, to najpierw najlepiej byłoby zacząć od psychiatry.

    Neji Hyuuha energicznie zapukał do drzwi gabinetu, w którym urzędował lekarz psychiatra, pracujący w więzieniu. Nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi, po prostu nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Sakura zajrzała zza ramienia kolegi i zobaczyła jak starszy mężczyzna pośpiesznie zbiera jakieś papiery z biurka.
- Chyba nie przeszkadzamy? - zapytał Neji wchodząc do środka. 
- Nie, proszę - odpowiedział mężczyzna tonem, sugerującym, że w czymś przeszkodzili. I to bardzo. Schował ostatnie kartki do szuflady i wyprostował się patrząc na nich. - W jakiejś konkretnej sprawie?
- Owszem - Hyuuga pokazał odznakę. - Jesteśmy z policji i współpracujemy z prokuratorem w sprawie wczorajszych wybuchów.
- Rozumiem. W czym ja mogę w takim razie pomóc?
- Był pan jedyną i ostatnią osobą z zewnątrz, która miała kontakt z małżeństwem Fujisawa. Dzień po terapii, kiedy mieli okazję wspólnie spędzić czas na spacerniaku, wysadzili ładunek, który miał przy sobie mężczyzna, zabijając na miejscu siebie i żonę. Rozumie pan, że naturalnie rodzi się pytanie, kto i jak im ten ładunek przekazał.
    Sakura zauważyła, że krople potu pojawiły się na skroniach lekarza. Próbował się uśmiechnąć, ale niekontrolowane mięśnie wokół ust z powodu wyraźnego stresu, odmówiły posłuszeństwa. 
- Niby jak mógłbym wnieść tu cokolwiek? - zapytał psychiatra. - Przy wejściu przechodzę przez bramki.
- Sądzę, że na pewno znalazł pan jakiś sposób - odpowiedział Neji zbyt uprzejmie, uśmiechając się złośliwie. - Widzę, że jest pan zdenerwowany, więc daje mi to podstawę do przypuszczania, że jednak miał pan w tym swój udział. 
- Ktoś panu kazał to zrobić, tak? - odezwała się Sakura, a mężczyzna spojrzał na nią z popłochem. Była już pewna co do tego, że jej przypuszczenia okazały się słuszne. - Naprawdę nie ma sensu tego ukrywać. Raczej zdaje sobie pan sprawę, że po tym co się tu wydarzyło, pana kariera jako lekarza dobiegła już końca. Ludzie, którzy zginęli byli częścią bardzo dużego i poważnego śledztwa, które prowadzimy. Prokurator Tobirama nie odpuści i będzie drążył aż do skutku, więc...
- Grozili mi - wyrzucił z siebie lekarz, zaciskając obie pięści. - Do mojego domu przychodziły niepodpisane listy, a raczej zdjęcia mojej rodziny. Żony na zakupach, dzieci na uczelniach...
- Kiedy to się zaczęło? - zapytała Sakura.
- Od momentu, kiedy przywieźli ich tutaj - odpowiedział. - Dzień po tym dostałem paczkę z domowej roboty ładunkiem i konkretne instrukcje jak to wnieść do zakładu i przekazać małżeństwu. Oczywiście nie zrobiłem tego, opierałem się do momentu aż zaczęły pojawiać się te groźby. Na naszych spotkaniach oni często powtarzali, że to kwestia czasu, kiedy zostaną zamordowani. Nie przyznałem się im, że ktoś faktycznie chce ich zabić.
- Czy ktoś z pana rodziny wiedział o tych listach?
- Nie powiedziałem nikomu. 
- Ma pan te listy tutaj, prawda? - odezwał się Hyuuha. 
- Tak - potwierdził i otworzył szufladę do której niedawno tak pośpiesznie chował papiery. Wyjął je wszystkie i rozłożył przed nimi na biurku. Sakura wzięła do ręki parę pomiętych fotografii na których uwieczniona była zapewne żona oraz syn z córką lekarza.
- Rzeczywiście, instrukcje dotyczące ładunku są bardzo zwięzłe i dokładne - odezwał się Neji po zapoznaniu się z jednym z listów. Podał go Sakurze. - Pozostałe to, jak rozumiem, groźby i ponaglenia?
- Zabierzemy to ze sobą - powiedziała Sakura zgarniając wszystkie dowody. - Może są jakieś odciski, które akurat mamy w bazie...
- Jestem zatrzymany? - zapytał mężczyzna, jakby już pogodzony ze swoim losem.
- Chyba zdaje sobie pan sprawę, że teraz to oczywiste - odpowiedział Hyuuga. - Jest pan tak samo winny, jak ta osoba, która kazała panu to zrobić. 
- Chcę prawnika - bardziej poprosił niż zażądał. 

- Haruno, za godzinę widzimy się u mnie w gabinecie? - zagadnął Tobirama na parkingu, kiedy wszyscy zbierali się w swoich kierunkach. 
- Tak - potwierdziła i wcale nie cieszyła się na spotkanie, które miało się odbyć. Była pewna, że prokurator i Sasuke znowu skoczą sobie do gardeł.
- Kakashi na odprawie na pewno ogłosi nowe przydziały, więc może uda nam się chociaż na chwilę pozbyć Uchihy z miasta. 
    Sakura powstrzymała się przed wygłoszeniem swojej opinii na ten temat. Pożegnali się z Senjuu i razem z Nejim pojechali na komisariat. Nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że Sasuke siedzi już przy swoim biurku i skupiony przegląda jakieś dokumenty w swoim komputerze.
- Cześć - przywitała się, siadając obok niego. Uchiha spojrzał na nią zdziwiony i odwrócił się, żeby zobaczyć z kim przyszła. Jego twarz była jak z marmuru, kiedy wstał i bez słowa podał rękę Nejemu na przywitanie. Hyuuga widocznie uznał, że on również nie będzie zbyt wylewny, bo kiwnął tylko głową ściskając jego dłoń, po czym skierował się do gabinetu Hatake.
- Masz nowego partnera? - zapytał Sasuke kąśliwie, wracając do przerwanej czynności. Nie patrzył na nią.
- Nie mam - odpowiedziała. - Pewnie siedzisz tu od świtu?
- Tak - potwierdził zdawkowo. - Kiedy ty i Hyuuga pojechaliście do Morino w sprawie, którą miał rzekomo prowadzić tylko Tobirama, to ja zająłem się poszukiwaniem jakichś informacji na ten temat. Nieoficjalnie oczywiście, bo jestem dzieckiem i nic nie można mi powiedzieć.
    Sakura miała ochotę głośno westchnąć. Wiedziała już co oznacza podły humor u Sasuke, a nie było jeszcze odprawy. Podejrzewała, że później będzie tylko gorzej.
- To może chociaż normalnie mi powiesz, co to za pudełko? - wskazała palcem niewielki, szary pakunek stojący na jej blacie.
- To prezent od Suri - Uchiha oderwał oczy od monitora.
- Och - Sakura sięgnęła po pudełko i otworzyła je. Wyjęła porcelanową filiżankę, która była udekorowana różowymi kosmosami, namalowanymi farbą. Tak samo, jak na kubku Sasuke, widać było jeszcze niewprawioną rękę dziecka. - Jest urocza, bardzo dziękuję.
- Przekażę autorce - powiedział, obserwując jej reakcję.
    Żeby uwolnić się na chwilę od jego uporczywego spojrzenia, Sakura wzięła prezent i poszła do kuchni, żeby przyrządzić sobie herbatę w nowej filiżance. Ekipa od "Chmury" zaczęła się zbierać na wydziale i z miłym zaskoczeniem okazało się, że z powrotem dołączyli do nich Ino z Saiem, oraz Temari i Shikamaru z ręką w temblaku. Zrobiło się chwilowe zamieszanie, powitania, ale również sporo powściągliwości, żeby nikomu nic nie wypsnęło się przy Sasuke. W końcu Kakashi z komendantem zwołali odprawę i wszyscy zebrali się w salce.
- Witamy wszystkich dotychczas nieobecnych - zaczął Fugaku Uchiha. - Na początek chciałbym, żebyśmy powitali Nejiego w naszej ekipie, chociaż pewnie i tak zdecydowana większość go zna. Robi sobie chwilową przerwę od ANBU i tym samym będzie nas wspierał swoim doświadczeniem. I tu od razu chciałbym ogłosić nowy przydział: Hyuuga i Haruno będą pomagali Tobiramie Senjuu w prowadzeniu śledztwa w sprawie wczorajszych wybuchów.
    Sakura starała się nie patrzeć na minę Sasuke w tym momencie. Ino siedząca obok niej rzuciła jej wręcz zszokowane spojrzenie, ale ona pokręciła tylko głową. Za dużo było do wyjaśniania, żeby teraz mogła jakkolwiek odpowiedzieć koleżance.
- Temari i Shikamaru, będziecie wsparciem w tym temacie - kontynuował komendant. - Ino i Sai, kontynuują swoją pracę. Tak samo jak Chouji i Ikabe. Kiba tym razem działasz razem z Akamaru i Shizune w sprawie ustalenia śladów po niedawnych zaginionych osobach. I na sam koniec Sasuke i Naruto - Fugaku spojrzał na syna, potem na Uzumakiego. - Wy będziecie przez tydzień na szkoleniu nowicjuszy do jednostki ANBU poza Konohą. To na specjalną prośbę...
- Nie - odezwał się Sasuke. Nagle zrobiło się cicho i Sakura miała wrażenie, że powietrze zgęstniało. - Nigdzie nie jadę.
- Nie jesteś w pozycji do stawiania mi warunków - powiedział komendant wyraźnie niezadowolony z niesubordynacji.
- Mogę razem z Haruno zająć się wybuchami w więzieniu.
- Nie, nie możesz. Dostałeś inny przydział.
- Żeby odwrócić moją uwagę od dwóch ofiar? - zapytał chłodno.
- Tak - przyznał bez ogródek Fugaku. - Masz się trzymać od tej sprawy z daleka. Jutro rano macie z Uzumakim zameldować się w ośrodku treningowym.
- Nie jadę - powtórzył Sasuke.
- Koniec odprawy - powiedział komendant nagle. - Zostawcie nas samych.
    Wszyscy wstali z miejsc i zgodnie z poleceniem, wyszli z pomieszczenia. Kakashi wyszedł jako ostatni i zamknął za sobą drzwi. Spojrzał na nich i uśmiechnął się smutno.
- Nie martwcie się - zwrócił się do nich.
- Jesteśmy coraz bliżej katastrofy - powiedziała Ino zniżając głos.
- Ino, nie wieszcz - upomniała ją Temari. - Jeszcze nie jesteśmy spaleni.
- Czuję, że niewiele nam brakuje - mruknęła Yamanaka.
- Nie dajmy się wszyscy zwariować - Hatake próbował ostudzić atmosferę. - Sasuke w końcu i tak zgodzi się pojechać z Naruto...
    Ciche słowa Kakashiego zostały zagłuszone przez podniesione głosy wydobywające się zza drzwi. Hatake westchnął i dał im znać, żeby się rozeszli, a sam wrócił do siebie. Sakura rzuciła jeszcze jedno niepewne spojrzenie w kierunku salki i nie mając póki co innego wyjścia, siadła przy swoim biurku. 
- Robi się nieciekawie - odezwał się Naruto, siadając obok niej. Odkręcił butelkę z wodą i pociągnął duży łyk. 
- Jak wszyscy zaczniecie tak mówić, to w końcu okaże się to prawdą - obruszyła się Sakura.
- Już, już, bez nerwów - Uzumaki próbował wyciszyć jej emocje. - To, że tak mówimy, to nie znaczy, że już spisaliśmy całą akcję na straty. Chyba wszyscy jesteśmy poddenerwowani, zwłaszcza w świetle wczorajszych wydarzeń.
- Naprawdę dostaliście specjalne zaproszenie na to szkolenie do ANBU? - zmieniła temat.
- Tak - potwierdził. - Wprawdzie już jakiś czas temu, ale komendant odkładał to, kiedy byliście w trasie. Postanowił teraz to wykorzystać i uważam, że to dobry pomysł.
- Ja też tak myślę - przyznała Sakura. - Mnie jeszcze czeka to nieszczęsne archiwum w "Limbo", prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu, jeśli dobrze pamiętam.
- Spoko, zajmiemy go czymś znowu.
- Najważniejsze, żeby sam sobie nie szukał zajęcia.
    Drzwi od salki otworzyły się gwałtownie i przeszedł przez nie najpierw Sasuke, a później komendant. Sakura odniosła wrażenie, że wszystkie spojrzenia w tym momencie skupiły się  na ojcu i synu. Młodszy Uchiha podszedł do swojego biurka i zdjął kurtkę z krzesła.
- Tobirama na nas czeka - rzucił krótko w jej kierunku i nie czekając na nią, skierował się do wyjścia. 
- Haruno - podszedł do niej Fugaku, kiedy wzrokiem odprowadzała Sasuke. - Przydział się nie zmienił. 
- Komendancie, czy... - zaczęła, ale nie wiedziała jak dokończyć pytanie.
- Wszystko z nim w porządku - odpowiedział Uchiha. - Jest uparty, ale uczy się na błędach. Załatwcie resztę u Senjuu.
- Przyjechał prawnik lekarza - podszedł do nich Neji.
- Uzumaki, idź ty w zastępstwie za Haruno - zarządził Fugaku, na co Naruto kiwnął głową i odszedł z Hyuugą. 
- Ja też już pójdę - Sakura wstała z krzesła. - Lepiej mieć już spotkanie z prokuratorem za sobą.
- Liczę na ciebie - powiedział jej na odchodne, co tylko skwitowała smutnym uśmiechem. 

- Jestem już - zaanonsowała wsiadając do jego samochodu.
- Widzę - mruknął. - Miejmy to już z głowy.    
    Sakura nie odezwała się, widząc w jakim jest humorze. Nie wiedziała nawet, jak zacząć niezobowiązującą rozmowę o czymkolwiek. Sasuke praktycznie nie ściągał nogi z gazu, dzięki czemu bardzo szybko przyjechali do prokuratury. Uchiha szedł jak burza i Sakura zauważyła jak parę osób dosłownie w ostatniej chwili zeszło mi z drogi, a później oglądało się za nim. Sama ledwo za nim nadążała i zaczynało ją to denerwować, że musi za nim biegać i - tak samo jak pierwszego dnia, kiedy się poznali - ciągle oglądać jego plecy.
    Uchiha zreflektował się na tyle, że zapukał w drzwi zanim wparował do Tobiramy. Usłyszawszy zaproszenie, oboje weszli do środka. Prokurator kiwnął im głową na przywitanie i zwyczajowo, wskazał miejsca siedzące. 
- Nie mam dla was nowych spraw, bo wiem, że dostaliście już inne przydziały - powiedział prokurator. - Bardzo mi pomogliście z tym całym bałaganem, doceniam to.
- W dosyć specyficzny sposób - dodał nie bez sarkazmu Sasuke. Sakura tylko cicho westchnęła. Wiedziała, że zaraz zacznie się potyczka słowna.
- Jakiej nagrody oczekiwałeś Uchiha? - zapytał uprzejmie Senjuu.
- Wystarczyłoby mi, gdybym mógł zajmować się swoimi sprawami - odpowiedział.
- To polecam założyć agencję detektywistyczną, albo ochroniarską. Dopóki pracujesz w policji, to wypełniasz polecenia przełożonych. 
- Dobrze, w takim razie inaczej sformułuję to zdanie - Sasuke poprawił się w fotelu. - Wolałbym się zajmować WAŻNYMI sprawami, a nie być zapchaj dziurą w czymkolwiek sobie zażyczysz.
- Widzę, że bardzo dotknął cię fakt, że razem z Haruno nie bierzesz udziału w śledztwie na temat wybuchów w więzieniu - Senjuu nadal pozostał niewzruszony i bardzo opanowany. - Postaram się rozwiać wszelkie zarzuty jakie obecnie masz wobec mnie. 
- O nic więcej mi nie chodzi.
- Przede wszystkim, wszystkie sprawy, które wam zlecam są ważne. Wydaje mi się, że jesteś zbyt arogancki, żeby zauważyć cokolwiek więcej niż własne potrzeby i korzyści jakie są związane ze służbą w policji. Ale powiedzmy, że rozumiem, bo w ANBU było trochę inaczej. Dobrze wiesz, że nie mogłem się zgodzić, żebyś brał udział w sprawie śmierci tych więźniów. Jesteś osobiście powiązany z tą sprawą i mogłeś mi tylko zaszkodzić, a dla mnie najważniejsze jest, żeby rozwiązać zagadkę tych zamachów, a nie pilnować, czy policjant nie zacznie załatwiać swojej vendetty. Już wystarczająco sobie zaszkodziłeś. To, co wydaje ci się działaniem przeciwko tobie, tak naprawdę ci pomaga. Dobrze by było, żebyś to w końcu zrozumiał.
- Zatem uznajecie, że wiecie lepiej co dla mnie jest dobre, a co nie - podsumował Sasuke wyraźnie niezadowolony.
- Wiemy, kiedy powiedzieć: dość - poprawił go prokurator. - Czas najwyższy, żebyś sam do tego doszedł.
- To od razu ci powiem, że nie przestanę szukać ludzi winnych śmierci mojego brata - powiedział Uchiha. - I nie obchodzi mnie to, czy przez to mnie wywalicie, czy nie.
- Cieszę się, że przynajmniej stawiasz sprawę jasno - cmoknął prokurator niezadowolony. - Następnym razem, gdy odwalisz coś głupiego, nie będę miał oporów, żeby zabrać ci odznakę, albo nawet zamknąć w więzieniu. Haruno, może powinnaś przyzwyczajać się do towarzystwa Hyuugi. 
    Sakura nie była zadowolona, że jej nazwisko padło w tej dyskusji. Oczywiście, nie chciała na stałe zmieniać partnera, ale widząc upór Sasuke, boleśnie zdawała sobie sprawę, że to prędzej, czy później może nastąpić.
- Już zaczynacie nad tym pracować, co? - zapytał Uchiha.
- Zacznij postrzegać więcej niż czubek swojego nosa - odpowiedział ze złością Senjuu. - To moja dobra rada na zakończenie tej rozmowy. 
    Sasuke wstał z fotela i uśmiechnął się krzywo.
- Wsadź sobie ją w dupę - powiedział i wyszedł bez pożegnania. 
    Tobirama patrzył na drzwi, które z głośnym trzaskiem zamknął za sobą Uchiha. Sakura potarła ręką czoło w zakłopotaniu. Była bardzo zmęczona.
- Sakura - prokurator zwrócił się do niej po imieniu. - Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale wytrzymaj jeszcze. 
- Przepraszam za niego - nie wiedziała, czemu to powiedziała. 
- Nie masz takiego obowiązku. Powiem ci coś, ale chcę, żebyś zachowała to dla siebie. - Sakura kiwnęła głową. - Nie jest tajemnicą, że nie lubię Uchihów. Generalnie. Tak naprawdę ufam tylko Obito i ceniłem Itachiego. Jeśli chodzi o Sasuke, to mam w niego jakąś dziwną wiarę. Gdyby jeszcze tylko ogarnął to, co siedzi mu w głowie...

    Wychodząc z budynku prokuratury nie była pewna, czy Uchiha na nią czeka, czy w tej złości nie odjechał bez niej. Nie byłaby tym jakoś bardzo zdziwiona, będąc świadkiem jego zachowania od samego rana. Jej przypuszczenia okazały się mylne, bo Sasuke stał oparty o maskę auta z założonymi rękami na piersiach. Podeszła do niego pewnie i stanęła przed nim.
- W końcu mogę zobaczyć twoją twarz, po tej bieganinie - powiedziała, na co on zmarszczył gniewnie brwi.
- Teraz ty zaczynasz? - zapytał.
- Wręcz przeciwnie, próbuję coś skończyć - odpowiedziała niezrażona jego tonem. - Pamiętasz o czym rozmawialiśmy, kiedy dostaliśmy opieprz od komendanta po akcji podmiany zdjęć Riko w Internecie?
- Pewnie zaraz mi powiesz.
- Działamy razem, co by się nie działo. Naprawdę nie chcę zmieniać partnera, a po twoim zachowaniu mam wrażenie, że niedługo do tego dojdzie. Nadal twierdzę, że wtedy mnie sprawdzałeś, czy poradzę sobie z konsekwencjami nie do końca legalnych działań. Nie uważam, że wtedy źle wypadłam...
- Do rzeczy - ponaglił ją niezbyt grzecznie.
- Naprawdę nie chcę, żeby Neji sprawdzał mnie w taki sam sposób - powiedziała. 
    Sasuke patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Po chwili parsknął krótkim śmiechem, co Sakura przyjęła z ulgą, że w końcu się rozluźnił. Miała nadzieję, że zrozumiał co chciała mu przekazać między wierszami. 
- Nie martw się Haruno - odezwał się już łagodniej. - Hyuuga w inny sposób testuje lojalność ludzi z którymi pracuje. 
- Zatem tym bardziej nie chcę się o tym przekonywać - uśmiechnęła się. - Wiesz co chcę przez to powiedzieć?
- Wiem - potwierdził. - Jednak nie mogę ci niczego obiecać. 
- Ufałam ci zawsze, kiedy potrzebowałeś takiego zapewnienia z mojej strony - przypomniała mu. - Chciałabym teraz powiedzieć, że ufam twoim wyborom. 
- W tej sytuacji nie będę cię o to prosił. 
- A gdybym ja cię poprosiła, żebyś tym razem zaufał mnie?
- Co masz na myśli? - zdziwił się.
- Po prostu - wzruszyła ramionami. - Możesz to zrobić?
- Myślę, że tak - odpowiedział.
- Potrzebuję jasnej odpowiedzi - nalegała. - Tak, czy nie?
    Patrzył na nią dłuższą chwilę, a Sakura czuła tylko dudnienie serca w klatce piersiowej. Właśnie zapewniała usprawiedliwienie całemu zespołowi do wykonywania wszystkich działań w sprawie "Chmury". Bardzo chciała usłyszeć to jedno słowo. Patrzyła na jego usta, w razie, gdyby nie dosłyszała dobrze.
- Tak - powiedział w końcu.

    Sasuke podrzucił ją na wydział, a sam wrócił do domu, przygotowując się na wyjazd z Naruto. Sakura w przejściu natknęła się na przyjaciela.
- Sakurcia, ja już uciekam - powiedział w biegu. - Neji wszystko ci przekaże. Pa!
- Paa - odpowiedziała, ale Uzumaki pewnie już jej nie usłyszał.
    Podeszła do biurka, gdzie czekał na nią już Hyuuga z raportem w ręce. 
- Będzie z nami współpracował za niższy wyrok - podsumował przesłuchanie Ne podając jej dokumentyji. - Niewiele niższy, prawdę mówiąc.
- W instrukcji było napisane, kiedy ma dostarczyć ładunek małżeństwu? - zapytała przeglądając wynik przesłuchania.
- Tak - potwierdził. - Ostatnia groźba i dzień później nastąpiły wybuchy. 
- Oni wiedzieli od kogo pochodzi ten rozkaz?
- Od Kisame. 
- Który nadal pozostaje poza naszym zasięgiem - mruknęła Sakura odkładając raport na blat biurka. - Nie pojawiły się nowe informacje od Shino?
- Nie - Neji pokręcił głową. - Morino na jutro przygotuje nazwiska wszystkich więźniów i ich gości, którzy mieli widzenia ostatnio. Jak zdobędziemy dane, będziemy mogli zacząć przesłuchania na szeroka skalę.
- W takim razie najlepiej będzie wtajemniczyć w to Temari i Shikamaru - powiedziała Sakura. - Dobrze byłoby to zakończyć zanim Uchiha z Naruto wrócą do Konoha.
- Nie sądzę, że to teraz ma jakiekolwiek znaczenie.
- Nie rozumiem?
- Był w mojej drużynie, znam go dosyć dobrze - wyjaśnił Neji. - Widzę, że zaczyna podejrzewać co się wokół niego dzieje.

    Omówienie szczegółów śledztwa z Temari i Shikamaru poszło szybko i sprawnie. Sakura miała okazję dowiedzieć się w końcu z pierwszej ręki jak szły im poszukiwania reszty rodziców adopcyjnych i jak dokładnie doszło do wypadku, w którym Nara złamał rękę. Wiedziała, że to co robią jest niebezpieczne w wielu aspektach, bo sama również osobiście się o tym przekonała. To, co rozgrzebali po tak długim czasie od śmierci Itachiego, mocno uświadomiło jej, że oprawcy nie cofną się przed niczym, żeby zacierać po sobie ślady nie tylko zbrodni z przeszłości, ale również tych obecnych. 
    Wychodzili z salki, kiedy wpadła na nich wzburzona Ino.
- Znaleźli sześć ciał - wydyszała. - W różnych miastach. To trzy pary ludzi, którzy adoptowali dzieci. 
- Robią czystki - odezwał się Hyuuga.
- Ale nie brudzą sobie przy tym rąk - powiedział Sai podchodząc do nich. - To samobójstwa. Czekamy na analizy z laboratorium. 
- Ja pieprzę! - krzyknęła Sakura zła. - Co tu się odpierdala teraz?!
- Nie namierzyliśmy pozostałych par, ale prawdopodobnie czeka ich taki sam los - westchnęła Temari. 
- I najgorsze, że nic z tym nie możemy zrobić - dodał Shikamaru. 
- Teraz już na to za późno - Sakura potwierdziła słowa kolegi. - Teraz możemy dotrzeć do Kisame i Kakuzu za pomocą powiązania tych wybuchów. 
- Czasu mamy niewiele, skoro pozbywają się świadków - zauważył Sai. - Za chwilę może się okazać, że po tym czasie mamy dokładnie to samo, co na samym początku.
- Słuchajcie, naprawdę nie wiem co robić - przyznała zrozpaczona Sakura patrząc na zespół. - Mam wrażenie, że cały czas gonimy prześcigając się w pomysłach i podejrzeniach i co według mnie najgorsze, w ukrywaniu tego przed Uchihą, a po krótkim okresie sukcesów mamy teraz jedno wielkie gówno.
- Trzeba uprzedzić Morino, żeby w miarę możliwości odseparował więźniów, którzy przebywali z Daikim i Tomai - powiedział Neji. - I oczywiście żadnych odwiedzin, dopóki nie wyjaśnimy kto im przekazał bombę.
- Zadzwonię do niego - zaproponowała Temari i odeszła od nich.
- Póki co to wszystko - podsumował Shikamaru.
    Wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Sakura wróciła do swojego biurka i schowała twarz w dłoniach. Nie mogła zebrać myśli, uporządkować ich w logiczny sposób. Telefon na jej biurku zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz i z ulgą zobaczyła, że to Hinata próbuje się z nią skontaktować. Przynajmniej od niej nie spodziewała się usłyszeć niepomyślnych wieści. 
- Słucham - odebrała połączenie.
- Brzmisz na zmęczoną - zauważyła od razu przyjaciółka.
- Bo jestem - przyznała. - Co u ciebie? Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Wiedziałam, ze masz dużo na głowie w sprawie Sasuke i nie chciałam ci przeszkadzać. 
- Hinata, ty nigdy nie przeszkadzasz. 
- Pomyślałam, żeby dzisiaj zorganizować małe spotkanie u mnie - powiedziała Uzumaki. - Można powiedzieć, że mam wolną chatę. Ugotuję coś dobrego, napijemy się, pogadamy o czymś innym niż śledztwa, tajemnice, no... ogólnie praca. Co ty na to?
- Bardzo tego potrzebuję - odpowiedziała Sakura. - Jestem jak najbardziej za.
- Zaproszę jeszcze Ino, Temari i może Ten Ten?
- Im nas więcej, tym weselej.
- W takim razie do zobaczenia o... dwudziestej? - zaproponowała Hinata.
- Mi pasuje - odpowiedziała Sakura uśmiechem. Zaplanowanie spotkanie z dziewczynami było jej ostatnia nadzieją, żeby nie zwariować.

    Sakura pojawiła się u Hinaty chwilę przed umówioną godziną. Reszta osób była jeszcze nieobecna. Pani domu jak zawsze stanęła na wysokości zadania, jeśli chodziło o przygotowanie kameralnej imprezy. Zapach przyrządzony przez nią potraw spowodował, że Sakura usłyszała jak burczy jej w brzuchu. 
- Usiądź i zjedz coś - zaproponowała Hinata, odsuwając jej miejsce przy stole. - Schudłaś, wiesz?
    Sakura zdawała sobie sprawę, bo zauważyła jak kilka bluzek i spodni jest luźniejszych niż przedtem. Pomimo intensywnej pracy, starała się dobrze odżywiać, ale wiedziała również, że stres zrobił swoje.
- Wiem - odpowiedziała przyjaciółce. - Dzięki - Uzumaki podstawiła przed nią miskę gorącej zupy i usiadła na przeciwko niej, obserwując jak je. 
- Martwimy się o ciebie z Naruto - odezwała się po chwili ciszy. 
- Sama się o siebie martwię - przyznała. - Jeszcze trochę i z nerwów będę leczyła jakieś wrzody.
- Nie ma widoków na pomyślne zakończenie tej sprawy?
- Póki co, to wszystko zaczęło się komplikować. Szczerze mówiąc, to ja nie wiem już co robić. Tylko nieliczni utrzymują jeszcze dobre morale w zespole. Twój kuzyn Neji twierdzi, że Uchiha zaczyna coś podejrzewać.
- Nie pocieszę cię, kiedy ci powiem, że jest dobrym obserwatorem - powiedziała Hinata. 
- W sumie to chciałabym, żeby się dowiedział i było już po wszystkim - westchnęła głośno Sakura odsuwając od siebie pustą miskę. - Uchiha zrobiłby awanturę i atmosfera by się oczyściła. Nie musielibyśmy się już ukrywać po kątach i wymyślać mu co chwilę nowego zajęcia. Już pod koniec naszego ostatniego wyjazdu był mocno zirytowany.
- Chyba dla nikogo nie jest to komfortowe - zauważyła słusznie Uzumaki. - Widzę po Naruto, jak też go dobija ta sytuacja. Obawia się, że cały gniew Sasuke może skupić się na tobie, bo teraz ty jesteś najbliżej niego.
- Wolałabym nie być z różnych powodów... - przyznała Sakura. Nie była pewna, czy to odpowiednia pora na zwierzenia o uczuciach jakie od dłuższego czasu ma względem Uchihy. 
- To znaczy? - zapytała Hinata, przekrzywiając delikatnie głowę w bok.
- To znaczy... Hinata... Ja chyba jestem złą kobietą...
- Sakura, czy ty...
    Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi zapowiadający przyjście pozostałych dziewczyn. Pani domu wstała z krzesła i poszła przywitać gości. Sakura w tym czasie umyła miskę, wygładziła nieistniejące wygniecenia na spodniach i czekała na koleżanki. 

- Powtórz to - powiedziała z przerażeniem Ino. 
- Ino, już dwa razy to mówiłam - odpowiedziała zażenowana Sakura.
- Chcę to usłyszeć jeszcze raz.
- Dałam mu swoje majtki. 
    Wszystkie cztery patrzyły na nią z osłupieniem.
- Słuchajcie, nie jestem z tego dumna - zaczęła usprawiedliwiać się Sakura. - To już dawno wymknęło się spod kontroli i działaniu z jakąkolwiek logiką. Wymieniłam koronkowe figi za cenne informacje. 
- Ibiki...? - Ino najwyraźniej nie wiedziała jak zadać to pytanie.
- Wiedział - dokończyła za nią Sakura. - Powiedziałam mu od razu, kiedy go wyprowadzili. I tak, myślałam, że umrę ze wstydu.
- Dobrze, że to zgłosiłaś - pochwaliła ją Ten Ten. - Nawet majtki potrafią się stać się narzędziem zbrodni w rękach nieodpowiedniego człowieka.
- Ciekawe jaką minę miałby Sasuke, gdyby się dowiedział za co wymieniłaś informacje - odezwała się Temari odstawiając na kawowy stolik lampkę z winem.
- Nigdy się nie dowie - Sakura wzruszyła ramionami. - Obiecajcie, że nigdy się nie dowie.
- Żałuję, że ja wiem - mruknęła Yamanaka i pociągnęła drinka ze szklanki. - Zdecydowanie zabrakło ci towarzystwa na tym spotkaniu.
- Teraz już i tak nic po człowieku nie zostało, więc nie wracajmy do tego - Temari postanowiła zakończyć uciążliwy dla Sakury temat. - W ogóle nie rozmawiajmy o pracy, za dużo już tego.
- Doniosę wina - Hinata wstała z fotela i przeszła do kuchni.
    Dziewczyny szybko zmieniły temat i zrobiło się tak jak być powinno: przyjemnie i zabawnie. Sakura czuła się odprężona w towarzystwie, w którym nie musiała, tak jak przy Sasuke, pilnować każdego słowa. Ten Ten również okazała się świetną towarzyszką do takich spotkań. Okazała się być zabawną i po prostu uroczą kobietą, z rozsądnym spojrzeniem na rzeczywistość. 
- Zapomniałabym! - Ino klasnęła w dłonie. - Mam dla was pewną informację z kategorii: obyczajowa. 
- Czyli po prostu plotkę - powiedziała Temari. - Dawaj.
- U moich rodziców w kwiaciarni była ostatnio managerka Riko Sato - zaczęła Yamanaka. - Zamawiała bardzo dużą ilość kwiatów sprowadzanych z zagranicy. Mama próbowała ją wypytać w swoim stylu, ale powiedziała tylko, że to na bardzo wyjątkową okazję.
- No i? - zapytała Ten Ten.
- Jak to - obruszyła się Ino. - Łatwo chyba skojarzyć fakty.
- Na pewno łatwo sobie coś samemu dopowiedzieć - odparowała Temari.
- Sakura, tobie Uchiha nie nie mówił? - zwróciła się do niej Yamanaka.
- Nie zwierza mi się - Sakura wzruszyła ramionami.
- To powiem wam, co ja na ten temat myślę - Ino poprawiła się w fotelu i omiotła spojrzeniem koleżanki. - Szykuje się duża impreza zaręczynowa.
    Temari i Ten Ten parsknęły śmiechem, nie wierząc w domysły Ino. Hinata wyraźnie się zamyśliła nad tym powodem, a Sakura struchlała. To nie była nowina, którą chciała usłyszeć.
- Riko jako restauratorka organizuje dużo różnych imprez - zauważyła Temari rozsądnie. - Może zbliżają się jakieś duże targi kulinarne? Albo urodziny jej ojca, czy świętowanie z okazji otworzenia pierwszej restauracji Sato?
- Nie sądzę, że użyłaby określenia "bardzo wyjątkowa okazja" dla jakichś targów - odpowiedziała Yamanaka. - Hinata, co uważasz?
- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że masz rację Ino - odezwała się Uzumaki. Sakura udawała zainteresowanie niewygodnym dla niej tematem. - Riko nie robi wokół siebie niepotrzebnego zamieszania, kiedy nie musi. Z tego co słyszałam, to ich rodziny bardzo liczą na szybkie sformalizowanie ich związku. 
- Ciekawe, czy oni tak samo - powiedziała Temari. - Czasami to tylko głowy rodzin tego oczekują, a sami zainteresowani...
- Myślisz, że są ze sobą tylko dlatego, bo ich rodziny tego oczekują? - przerwała jej Ten Ten.
- Nie wiem - przyznała Subaku. - Nie twierdzę, że się nie kochają... Zresztą, czy to nasza sprawa?
- Wyobrażacie sobie jak Sasuke klęka i wyciąga pierścionek? - zaśmiała się Ino.
- Zawsze trzeba klękać? - odezwała się Sakura, czując, że już osiągnęła górny pułap cierpliwości jeśli chodzi o rozmawianie o Sasuke i jego związku. Koleżanki spojrzały na nią zdziwione. - Chodziło mi o to, że wcale nie musi klękać, żeby dać jej pierścionek - wyjaśniła pośpiesznie. 
- A  ja sobie wyobrażam Sasuke w takim momencie - przyznała Hinata. - I życzę mu naprawdę jak najlepiej. Zasługuje na to.
- Toteż ja się nie śmieję z jego planów małżeństwa - zarzekała sie Yamanaka. - Po prostu jakoś mi to do niego nie pasuje. Chociaż uważam go za naprawdę spoko faceta. I musiałabym być ślepa, żeby nie dostrzegać, że jest bardzo przystojny. Nie mówicie Saiowi, że to powiedziałam.
    Wszystkie zaśmiały się serdecznie i temat szybko uległ zmianie. Sakura próbowała z zaangażowaniem brać udział w rozmowie, ale myślami już błądziła przy Sasuke i Riko w romantycznej scenerii, która sprzyjałaby zaręczynom. Odkąd jej uczucia względem Uchihy zaczęły przybierać formę miłości, już wiedziała, że Sato jest jego dziewczyną. Zdawała sobie sprawę, że jest na przegranej pozycji, ale jednak tworzą jeszcze nieformalny związek. Zaręczyny staną się już bardziej poważne, a później już bardzo niedaleka droga do...
- Odpływasz - Temari dźgnęła ją łokciem w bok.
- O kim teraz plotkujemy? - zapytała.
- Próbujemy wyciągnąć z Ten Ten jaki był Neji Hyuuga w szkole policyjnej - odpowiedziała Ino uśmiechając się szeroko.

    Przesłuchania zaczęły się od razu i były bardzo intensywne. Sakura, Neji, Temari i Shikamaru codziennie, przez wiele godzin rozmawiali najpierw z więźniami, a później z osobami z widzeń. Niektórych od razu łatwo można było wykluczyć, bo nie wzbudzali żadnych podejrzeń. Sakura zaczęła się powoli martwić, że nigdy nie dojdą do tego, kto przyniósł bombę i przekazał ją dwóm nieżyjącym osadzonym. 
    Zakończyli właśnie kolejne przesłuchanie, które nie przybliżyło ich do rozwiązania zagadki, kiedy do pokoju przesłuchań weszła energicznie Temari. Poczekała aż składająca zeznania kobieta wyjdzie z pomieszczenia, po czym zamknęła za nią drzwi i podeszła do nich. 
- Mamy pewien trop - powiedziała. - Przyszła kobieta, której mąż miał widzenie ze swoim starszym bratem. Wezwanie na przesłuchanie jej nie dotyczyło, ale odebrała list za męża bo, uwaga, nie ma go w domu od dwóch dni. 
- Nie zgłosiła zaginięcia? - zdziwiła się Sakura.
- Nie, bo jej mąż to pijak i zdarzało się, że w cugu nie wracał do domu przez tydzień - odpowiedziała Temari. - Przyszła do nas, bo myślała, że może jej chłop coś przeskrobał i chciała się dowiedzieć o co chodzi. 
- Dobrze, ale co to wnosi do naszej sprawy? - odezwał się Neji. 
- Może się okazać, że bardzo wiele - uśmiechnęła się Subaku. - Facet, oprócz tego, że pijak to i hazardzista. Niestety więcej przegrywa niż wygrywa. Żona powiedziała, że trzy dni temu jej mąż wyszedł przed dom, słyszała jak z kimś rozmawiał, a potem wrócił do domu z kopertą pieniędzy i czymś jeszcze, ale nie wie z czym. Następnego dnia z samego rana wyszedł i do tej pory nie wrócił.
- Póki co, to chyba najlepszy trop jaki mamy - powiedziała Sakura do Hyuugi. - Kobieta wie, gdzie mąż chodził grać?
- Jest jedna taka melina - Temari położyła małą kartkę na stoliku. - To jest adres. 
- Myślisz, że jeśli on przyniósł bombę, to jeszcze żyje - powątpiewał Neji.
- Myślę, że tacy ludzie jak ten facet są jak karaluchy - odpowiedziała Subaku. - Potrafią się dobrze ukryć i przetrwać każdy kataklizm. 
- Jedźmy tam - zdecydowała Sakura wstając z krzesła i zgarniając kartkę z blatu.

- Niezła kryjówka - przyznał Hyuuga, kiedy razem z Sakurą stali przed wejściem do nieczynnej i opuszczonej pralni. Budynek był dwupiętrowy i zgodnie z tym, co było widoczne na szyldach, we wnętrzu oprócz pralni był kantor i biuro podróży. - Wchodzimy.
    Sakura wyjęła broń z kabury i odbezpieczyła. Neji wszedł pierwszy, a ona krok za nim. Przeszli przez opustoszałą pralnię i powoli skierowali się na pierwsze piętro. Tam po dokładnym przeszukaniu pomieszczeń nie znaleźli nikogo. W połowie drogi na drugie piętro Hyuuga dał jej znać, żeby się zatrzymała. Doszły do niej jakieś przytłumione męskie głosy. Wspięli się wyżej i przyczaili przy winku. 
- Jest ich czterech - szepnął Neji w jej kierunku. - Musimy im odciąć drogę ucieczki.
- Tu chyba jest jedyne przejście - odpowiedziała cicho.
- Są jeszcze dziury po oknach - zauważył. - Schowaj broń, wejdziemy na spokojnie.
    Sakura wykonała polecenie bardziej doświadczonego kolegi i wetknęła z powrotem broń w kaburę. Hyuuga wykonał pierwszy krok, nie siląc się już na zachowanie ciszy. Oboje podeszli bliżej do pijących przy stole czterech mężczyzn. Byli już czerwoni na twarzy i bardzo pijani. To, co wcześniej Sakura uznała za rozmowę, okazało się tylko bełkotem z którego nic nie można było zrozumieć.
- Który z was to Toru Tanabe? - odezwał się pierwszy Neji lustrując całe towarzystwo gniewnym spojrzeniem.
- A kto pyta? - wymamrotał jeden z nich.
- Ja pierwszy zapytałem. Więc?
- Ty, nie mów nic, to psy!
    Nagle zrobiło się zamieszanie. Dwóch pijanych rzuciło się do wyjścia, ale Neji sprawnie ich spacyfikował. Trzeci rozbił butelkę i wyciągnął przed siebie gotowy do ataku. Sakura już miała do niego podejść, kiedy w ostatniej chwili zauważyła, że czwarty wyjmuje z kurtki cienką fiolkę z czymś białym w środku i próbuje odkorkować. Zmieniając kierunek, Sakura rzuciła się na tego ostatniego, powalając go na zakurzoną podłogę. Udało jej się wytrącić fiolkę z jego ręki, ale niespodziewanie poczuła mocne uderzenie w plecy. Odwróciła się, żeby sprawdzić kto wyprowadził atak i zapobiec kolejnemu. Napastnik ponownie zamachnął się, trzymając metalowe krzesło, ale wleciał z niego Hyuuga, sprawnym kopnięciem posyłając na kolana. Sapnęła ciężko i podniosła się, żeby unieruchomić Tanabe, ale było już za późno. Mężczyzna wychylił zawartość fiolki do gardła i po chwili padł na podłogę tocząc pianę z ust. Nie mogli już nic zrobić.
- Kurwa! - przeklęła Sakura zła.

- To cyjanek potasu - powiedziała Shizune. Odwróciła się w kierunku Sakury i Nejiego, którzy czekali na pierwsze wyniki laboratorium. - Nic nie mogliście zrobić. 
- Byliśmy tak blisko - mruknęła Sakura nadal poruszona nagłą śmiercią ostatniego świadka, jakiego mieli. - Gdyby nie tamten idiota zaatakował mnie od tyłu to...
- Czasu nie cofniemy - zauważył przytomnie Hyuuga. - Można zidentyfikować jakieś inne odciski palców na tej fiolce?
- Przyjrzę się temu i dam wam znać - zapewniła laborantka. 
    Sakura i Neji wrócili na wydział i rozeszli się do swoich stanowisk pracy. Sakura usiadła przy biurku i patrzyła tępo przed siebie. Czuła się już wypruta, pozbawiona sił i emocji. Miała takie wrażenie, że już nie usłyszy żadnych dobrych informacji. Na miejscu Naruto przysiadła się do niej Temari.
- Poinformowałam jego żonę, że nie żyje - odezwała się. - Hyuuga mówił, że oberwałaś mocno w plecy. Nie potrzebujesz skonsultować tego z lekarzem?
- Nie - odpowiedziała Sakura, pomimo, że czuła ból. - Wizyta w szpitalu to ostatnie na co mam ochotę. Co nam jeszcze zostało Temari?
- Obecnie już nic - powiedziała Subaku. - Jeśli Shino nic nie znajdzie, to straciliśmy wszystkie tropy. 
- Chyba musimy od nowa przegadać plan. Za dużo rzeczy na raz się wykrzaczyło.
- Kakashi mówił, że pod koniec tygodnia się zbierzemy, żeby podsumować już wszystko. Nadal nie zlokalizowaliśmy pozostałych małżeństw, Kiba z Shizune zaglądają w każdą dziurę w antykwariacie, a Chouji i Ikabe szukają teraz jakichkolwiek informacji o Kakuzu i Sasorim.
- Dobra! - Sakura klepnęła się w policzki. - Nie mogę się załamywać. Zagadam z Ino, czy mogę im w czymś pomóc. 

    Sakurze reszta tygodnia ciągnęła się bardzo mozolnie i niestety przynosiła coraz to gorsze wiadomości. Więzień, który przekazał bombę Daikiemu zeznał, że dostał ją od Tanabe z poleceniem komu i kiedy ma ją przekazać. Nie musiał nawet im tłumaczyć od kogo przyszło polecenie samobójstwa, bo ci dwaj zdawali się doskonale to wiedzieć. Znaleziono zwłoki jeszcze czterech małżeństw, a przyczyną zgonu było również samobójstwo. Pozostałych Sai i ino nie byli w stanie namierzyć, więc nikt nie wiedział jaki spotkał ich los, chociaż wszyscy się domyślali. W antykwariacie podłożono ogień i sklep całkiem spłonął, zostawiając po sobie tylko zgliszcza. Sakura kontaktowała się w tej sprawie z Juugo, ale nawet on nic nie wiedział na ten temat. Tak samo nie kojarzył nikogo kto nazywa się Kisame, Sasori, albo Kakuzu. Shino również milczał.
    Cała grupa zajmująca się "Chmurą" siedziała w salce. Kakashi rozpisywał na tablicy informacje jakie do tej pory udało im się zebrać. Następnie po omówieniu faktów, przekreślał czerwonym markerem spalone tropy. Na końcu dominował tylko czerwony kolor, co nie wprawiało ich w dobry nastrój.
- Zatoczyliśmy koło - podsumował Kakashi odkładając flamaster na podstawkę. 
    Nikt się nie odezwał. Hatake rozejrzał się po obecnych w pomieszczeniu i podparł się pod boki.
- Spodziewaliśmy się, że tak może być - powiedział. - To bardzo ciężkie śledztwo i wykonaliście kawał znakomitej roboty. To, że mamy chwilowy impas nie oznacza, że tak będzie zawsze.
- Co mamy teraz robić? - zapytała Ino.
- Czekać - odpowiedział Kakashi. - Nawet, jeśli teraz zacierają ślady, to w końcu na pewno popełnią jakiś błąd, dlatego musimy być cały czas w gotowości. 
- Kakashi, czekaliśmy ostatnio, aż Sasuke wziął sprawy w swoje ręce - przypomniał mu Kiba. - I źle się to skończyło.
- Pamiętam - potwierdził Hatake. - Dopóki nie mamy nowego tropu, nie możemy działać po omacku. Wrócimy do swoich codziennych zajęć, bo nie możemy ciągle oddelegowywać swojej pracy innym posterunkom. To wzbudziłoby zainteresowanie, a tego najmniej nam teraz potrzeba. 
- Co na to Tobirama? - tym razem to Sakura zadała pytanie.
- Przedstawiłem mu sytuację i spotkało się to z jego zrozumieniem - odpowiedział Kakashi. - Od niego i komendanta jednogłośnie wybrzmiało, że Sasuke ma nadal pozostać poza tą sprawą.
- Jaką sprawą?    
    Wszyscy odwrócili się w kierunku z którego usłyszeli głos. Sasuke stał w progu pomieszczenia, a za nim blady jak kreda Naruto. Uchiha zmarszczył brwi przenosząc swoje spojrzenie po kolei na wszystkich obecnych w salce. Na końcu popatrzył na zapisaną tablicę i ruszył się z miejsca, podchodząc do niej powoli. Nikt nie odważył się ruszyć, ani tym bardziej cokolwiek powiedzieć. Nawet opanowany zawsze Hatake był bardzo zaskoczony. Uchiha odwrócił się w ich kierunku, a Sakura była pewna, że przez jego czarne oczy przebiegł czerwony błysk wściekłości. Wstrzymała oddech z przerażenia.
- Co to jest? - syknął ledwo poruszając ustami.


__________________________________________________

Cześć!
Przyznam Wam, że nawet podoba mi się ten rozdział. Pchnęłam już akcję mocno do przodu, bo przecież ile można było trzymać biednego Sasuke w niewiedzy?
Dajcie znać co sądzicie.

Do następnego!



https://pl.pinterest.com/pin/1005358316793656313/


Komentarze

  1. O mój Boże, jak mogłaś skończyć w takim momencie!! Przecież ja umrę czekając na kolejny rozdział. 😀

    Rozdział petarda, czytając od pierwszego słowa do ostatniego trzymał mnie w takim napięciu, że szok, a jak mi serducho zaczęło walić JAK Sasuke się o wszystkim dowiedział!
    Żal mi go strasznie, bo to ważna sprawa dla niego, ale jednocześnie rozumiem dlaczego mu nie powiedzieli.. Szkoda, bo całą złość, rozgoryczenie i zawód skieruje w stronę Sakury, tym bardziej, że parę dni wcześniej rozmawiali o zaufaniu i powiedział, że jej ufa.
    Bardzo mocno na plus wyszła rozmowa u Tobiramy i aż się uśmiechnęłam jak powiedział, że na w niego dziwną wiarę :)
    Może Sasuke zacznie myśleć logicznie jak mu złość minie i weźmie sobie do serca słowa Tobiramy o zmianie partnera dla Sakury.. jak minie mu złość też na jej osobę...
    Bardzo mi się też podobało, że mimo tego jak profesjonalny i surowy w swoim profesjonalizmie jest Tobirama zwrócił się do Sakury po imieniu i po prostu jak człowiek poprosił ją by wytrzymała. Gdzieś tam swój ludzki pierwiastek pokazał tą troską o Sasuke oraz tą prośbą do niej, to było piękne.
    Boże tyle emocji i to tak skrajnych mi zafundowałaś tym rozdziałem, że nawet sprawy sobie z tego nie zdajesz. Jest fantastyczny.
    Mega fajnie i sprawnie przyspieszylas tą akcje, czytając to nie poczułam żadnego niedosytu, że za szybko się dowiedział, ani też, że za długo w tej niewiedzy tkwił wszystkie wątki sporowadzajace go ku temu zostały tak gładko poprowadzone, kurcze to było tak naturalne, że aż piękne. Ale tak coś czułam, że na przypale trochę będzie to spotkanie w salce po takim czasie od ich wyjazdu..
    Bardzo fajnie wypada też współpraca Hyuugi z Haruno, na dłuższą metę mógłby to być mój drugi ulubiony duet. Ciekawa jestem czy nasz Sasuś poczuł nutkę zazdrości o swoją partnerkę, bo jak zwykle skalniak tego nie okazał.
    I mam nadzieję, że Riko te kwiaty zamawiała na jakiś pogrzeb czy coś xd bo nie mogą się hajtnąć, nie zezwalam 🤣
    SasuSaku tak do siebie pasują, przecież ona potrafi spuscic z niego ciśnienie po wyjściu smoka od prokuratora, kurde mam nadzieję, że długo fochów na nią strzelać nie będzie, biorąc pod uwagę, że każdy jej mówi, że ma lojalnego partnera, jeśli on jej to wypomni to się nie pozbiera.. :/ albo jak lwica ryknie na niego, że to było dla jego dobra.. Dobra bo swiruje.

    Podsumowując mój wywód, rozdział jest przekozacki! Przezajebisty! A Ty masz niesamowity talent, przyciągasz czytelników i dajesz niezwykłą dawkę emocji, dzięki Tobie naprawdę przenoszę się do innego świata pozbawionego problemów. ❤️

    Mam nadzieję, że lecisz na dobrej fali i niedługo zaskoczysz nas kolejnym równie emocjonującym rozdziałem. Wszystkiego dobrego, ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
      Jakoś czułam, że pierwsza skomentujesz (jak zawsze!). I super odczytujesz to, co chcę ukazać w bohaterach. Tobirama surowy, ale ma "ludzką" stronę. Sakura potrafi uspokoić Sasuke. Uchiha trochę zazdrosny o Hyuugę. Mam nadzieję, że rozumiesz, że po prostu musiałam zakończyć w takim momencie, bo to idealnie mi się spina. Za to można się spodziewać, że kolejny rozdział rozpocznę z przytupem! :D
      Myślę, że jestem na... niezłej fali. Nie wiem czy takiej, w której napiszę coś nowego przez najbliższy tydzień, ale zobaczymy. Sama siebie nakręcam tą akcją :P Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i kolejne rozdziały będą dla Ciebie równie emocjonujące :)
      Pozdrawiam i również ściskam!

      Usuń
    2. Właśnie to jest najlepsze a zarazem najgorsze zakończenie dla czytelnika.
      Pozostawia niedosyt, ale jednocześnie jest tak idealne i pasuje do sytuacji.. No kurcze nie wiem jak to ubrać w słowa.
      Sprawia, że na kolejny rozdział czeka się z jeszcze większą niecierpliwością i większym zainteresowaniem!

      Usuń
    3. I oczywiście, że rozumiem. ❤️

      Usuń
  2. O tak! No nareszcie Sasuke. A teraz pokaż im, co robią Uchiha kiedy się nimi gardzi! Nie no żart. Wiadomo, że wszyscy chcieli dla niego dobrze... ale sami się prosili o piekło, które zaraz nastąpi xD Wgl mój ulubiony fragment tego rozdziału, to "czerwony błysk wściekłości". To takie cudne wink wink do czytelnika w stronę oryginału że oh ah uwielbiam!

    Rozdział jest w pyte. Z resztą jak zawsze. Nie ma co dodać i co ująć. Mogłabym czytać dalej i dalej, ale dobrze, że skończyło się w tym miejscu! Nie ma to jak tworzenie napięcia, a czuję w kościach, że początek kolejnego rozdziału będzie z pierdolnięciem i właśnie o to chodzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nie miałabym odwagi gardzić Uchihami. Wink wink na czerwony błysk. Furia 100%
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Przeczytałam jak się tylko pojawił, jednak moja mała niedyspozycja zdrowotna nie pozwoliła wymyślić, ani napisać czegokolwiek. Bardzo Cię przepraszam, bo wiem, że komentarze czytelników są motywacją i dodają pisarzowi skrzydeł.

    Co do rozdziału, nie będę oryginalna — trzymał w napięciu. Od pierwszego do ostatniego wątku, który był niczym bomba i podejrzewam bardziej niszczący niż ta w więzieniu. Jestem ciekawa, jak zareagujesz Sasuke? Czy wybaczysz im tą tajemnicę? Czy zrozumiesz, że chcieli Cię chronić? Czy zrozumiesz w jakiej chorej sytuacji i bolesnym położeniu znajduje się Sakura?

    Patrząc na wykreowaną przez Ciebie postać Sasuke, wątpię, że będzie dobrze, a raczej że od razu machnie ręką i z uśmiechem zapyta co dalej. Choć to by było ciekawe... Ale nie, nie pasuje do tego mężczyzny.

    Jejciu jestem niezmiernie ciekawa rozwiązania i trzymam kciuki o szybkie zbycie mojej niewiedzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ze zdrowiem już lepiej. Dbaj o siebie!
      Wszyscy chyba podobnie odczytujemy Sasuke - to nie jest typ, który łatwo wybacza i puszcza w zapomnienie doznane krzywdy. Ale nie będę go jakoś bardzo tyranizowała. Zresztą, zobaczycie i mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
      Następny rozdział już trakcie, ale niczego nie obiecuję, bo wiecie jak jest. Wiosna, ciepło się zrobiło, trzeba się trochę ruszyć od komputera...
      Trzymaj się zdrowo i do zobaczenia!

      Usuń
  4. Cześć!
    Nowy rozdział będzie dopiero po świętach, ale jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Mam już sporo napisane, ale jeszcze w między czasie wyskoczyły mi inne rzeczy. Życie, wiadomo. Muszę też się zastanowić dobrze jak poprowadzić nowy wątek, który się pojawi, bo nie chcę tego skopać. Wiem, że wykażecie się wyrozumiałością i poczekacie, bo jesteście cool.
    Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzę Wam dużo spokoju, nadziei i miłej atmosfery. Kto świąt nie obchodzi niech po prostu odpocznie i nabierze energii.
    Trzymajcie się i do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołych Świąt, zdrowych przede wszystkim, odpoczywaj i zbieraj siły na nowe wyzwania. 😘

      Usuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny! Przyznam, że całość przeczytałam kilka razy - świetnie budujesz napięcie, zarówno jeśli chodzi o całą akcję, jak i o samych bohaterów. Czekam z zapartym tchem na nowy rozdział <3 Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Nowy rozdział w trakcie pisania, więc mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Pozdrawiam i do zobaczenia :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.