Rozdział ósmy
Sakura wyszła z sypialni przygładzając rozczochrane różowe włosy. Zdziwiła się, kiedy zobaczyła Kento przy stole jedzącego śniadanie. Przyzwyczaiła się do tego, że najczęściej jego już nie ma, kiedy ona wstaje. W wolnej ręce trzymał gazetę i udawał, że nie zobaczył, kiedy weszła do pokoju. Sakura usiadła na przeciwko niego i również nie odzywając się słowem nalała sobie herbatę z imbryczka do filiżanki. Zaciągnęła się aromatem jaśminowej herbaty i z ulgą poczuła, że odetkało jej zatoki. Czuła się lepiej niż wczoraj, chociaż zdawała sobie sprawę, że do pełnego wyleczenia potrzeba jej było jeszcze parę dni kuracji i wygrzewania się pod kołdrą. Poniosła zielone oczy znad filiżanki, ale nie napotkała oczu Kento. Nadal ją ignorował. W momencie ogarnęła ją wściekłość. Nie miał powodów, żeby się tak zachowywać oprócz tych, które sam sobie wyimaginował. Ostawiła z głośnym brzdękiem filiżankę na spodek.
- Tak teraz będziemy funkcjonowali? - zapytała ostro, patrząc w jego stronę.
- Jak "tak"? - odpowiedział pytaniem na pytanie wciąż ignorując jej obecność.
- Odłóż tę gazetę i porozmawiajmy - próbowała się opanować.
- Słucham cię - odpowiedział przewracając kolejną stronę. Sakura nie wytrzymała. Nachyliła się nad stołem i wyrwała mu gazetę, zostawiając naderwany dolny kawałek w jego dłoni. Odrzuciła resztki porannej prasy Kento gdzieś w bok, nie zwracając uwagi gdzie.
- Mam nadzieję, że mam już twoją pełną uwagę.
Kento rozsiadł się na krześle i skrzyżował ręce na piersi. Spojrzał na nią obojętnie. Wiedziała co to za spojrzenie: odzwierciedlenie urażonego pana, który czeka na przeprosiny.
Ale za co?!
- Powiedz mi wprost o co ci chodzi, nie mam ochoty na zgadywanki - powiedziała zła.
- Chciałbym, żebyś poprosiła komendanta o zmianę partnera - odpowiedział patrząc na nią.
Sakura zamrugała oczami pewna, że się przesłyszała. Roześmiała się krótko uznając słowa narzeczonego za żart. Jednak wyraz twarzy Kento nie wskazywał na to, że jest w nastroju do żartów.
- A... aha - odezwała się z zawahaniem po chwili krępującej ciszy. Nagle jej emocje zmieniły się. Nie była już zdenerwowana, ale rozbawiona tym co powiedział, bo było to dla niej irracjonalne. - Nie widzę powodu dla którego miałabym zmienić partnera. Jak rozumiem masz na to jakieś argumenty?
- Raptem kilka dni pracy z Uchihą i już nie masz na placu pierścionka, tłumacząc to jakąś dziwną historią z pracy.
- Mhm, i to jest ten argument? - tym razem to ona oparła się i założyła ręce na piersi. Szykował się emocjonujący poranek. - Wyjaśniłam ci wczoraj co się stało, nie wiem dlaczego sądzisz, że kłamię.
- Uwierzyłabyś mi gdyby było odwrotnie? - zapytał nachylając się nad stołem.
- Tak - opowiedziała od razu. - Bo jesteśmy razem i ci ufam. Na tym polega związek. Czy kiedykolwiek nadszarpnęłam twoje zaufanie? Zawiodłam cię?
Kento przeczesał ręką włosy w geście zdenerwowania. Westchnął głośno i wstał od stołu. Sakura śledziła spojrzeniem jego nerwowe ruchy. Była pewna, że nie ma żadnego dobrego powodu, żeby prosić ją o zmianę partnera oprócz zwykłej zazdrości. Był zazdrosny o Uchihę. Wczoraj kiedy spotkali się przy samochodzie Sasuke zauważyła to spojrzenie, którym Kento obdarzył Uchihę, ale zignorowała to. Zrzuciła to na gorączkę, wmawiała sobie, że jej się wydawało. Niestety Kento nie był w stanie zaakceptować faktu, że współpracuje z mężczyzną i że ona jest z tej współpracy zadowolona.
- Dobrze, chyba zakończyliśmy rozmowę - powiedziała również wstając od stołu. - Ja widzę, że nie masz nic konkretnego do powiedzenia oprócz: zmień partnera bo ja tak chcę. Przykro mi, ale ja nie przyjmuję takiego argumentu.
Przeszła przez pokój depcząc pomiętą gazetę i poszła do sypialni. Z rozmachem otworzyła szafę i wyjęła z niej ubrania nie zwracając nawet uwagi na to co wyciąga. Przeszła szybko do łazienki i trzasnęła w złości drzwiami. Liczyła na to, że ciepły prysznic pozwoli jej się odprężyć i ochłonąć. Czekał ją kolejny wyczerpujący dzień w życiu osobistym i w pracy.
Wyszła z łazienki nie zwracając uwagi na otoczenie i na to, czy Kento jest w mieszkaniu, czy nie. Przeszła do sypialni, gdzie zostawiła telefon, ale zauważyła, że nie ma go na stoliku nocnym. Nachyliła się i zajrzała pod łóżko, czy przez przypadek komórka nie spadła, kiedy zaspana wyłączała budzik. Wyprostowała się nie znalazłszy telefonu pod łóżkiem. Wyszła z sypialni i zobaczyła, że Kento siedzi na czerwonej sofie trzymając jej komórkę w rękach. Obracał go powoli w dłoni. Podeszła do niego i z gniewnym sapnięciem wyrwała mu urządzenie z ręki.
- Przeglądasz mój telefon? - zapytała ze złością patrząc na niego z góry.
- Nie - odpowiedział spokojnie podnosząc na nią szare oczy. - Ciągle dzwonił, kiedy byłaś w łazience, więc odebrałem uznając, że to coś ważnego.
- Kto dzwonił? - zapytała, chociaż miała dziwne przeczucie, że usłyszy nazwisko...
- Uchiha.
Sakura ścisnęła mocniej telefon w dłoni. Jeszcze tego jej brakowało: dolewania oliwy do ognia. Albo raczej gigantycznego pożaru, w którym się obecnie znajdowała.
- I co powiedział?
- Nic - powiedział podnosząc się z sofy i kierując się w stronę kuchni. - Przekazał tylko, żebyś oddzwoniła.
Odblokowała telefon i spojrzała na historię połączeń. Nie miała go zapisanego w kontaktach, więc kliknęła w pierwszy numer na liście. Po niedługiej chwili usłyszała głos Sasuke:
- Cześć, wybierasz się dzisiaj na komisariat?
- Tak, czuję się już lepiej - odpowiedziała zerkając w stronę kuchni. Była pewna, ze Kento słyszy jej rozmowę, mimo że starała mówić się cicho.
- Okej, to będę u ciebie za 5 minut. Cześć.
Rozłączył się zanim zdążyła zaprotestować. Postanowiła sprawnie się zebrać do wyjścia, żeby nie narażać się na kolejne przykrości ze strony narzeczonego. Podeszła do stołu i zabrała lekarstwa, które miała zażyć do śniadania, ale nie była w stanie nic przełknąć oprócz porannej goryczy po rozmowie z Kento. Zabrała torbę z wieszaka i schyliła się, żeby założyć adidasy.
- Nie masz zapisanego jego numeru, żebym nie nabrał podejrzeń? - usłyszała głos za swoimi plecami.
Odwróciła się gniewnie. Stał zły i udręczony swoimi podejrzeniami. Poczuła pieczenie pod powiekami, zbierały się łzy. Miała dosyć jego zachowania, denerwował ją teraz w każdym aspekcie, nie mogła nawet na niego patrzeć.
- Jesteś żałosny Kento - powiedziała ze smutkiem w głosie. - Nie spodziewałam się tego po tobie. Bardzo mnie zawiodłeś.
Zarzuciła torbę na ramię i zgarniając klucze ze stolika wyszła z mieszkania nie oglądając się za siebie. Zeszła parę stopni po schodach i zatrzymała się. Kilka niekontrolowanych łez popłynęło po jej policzkach. Nie potrafiła sobie poradzić z tej bezsilnej złości. Ten poranek był koszmarny, jakby los specjalnie postanowił sprzedać jej na dzień dobry solidny cios w brzuch. I pomyśleć, że nie byłoby całej afery, gdyby tylko nie zapomniała zabrać pierścionka z torebki Riko.
Wytarła policzki i zeszła po schodach do wyjścia. Przy krawężniku stał już zaparkowany samochód Uchihy. Otworzyła drzwi od strony pasażera i wsiadła do auta. Nie odwracała się w stronę Sasuke, żeby nie zauważył, że płakała.
- Cześć - przywitała się ochryple. Odchrząknęła szybko. - Dzięki, że przyjechałeś. - Odwróciła się, żeby sięgnąć po pas.
- Mhm - mruknął.
Zauważyła, że patrzył na nią. Sakura zapięła pas i podniosła głowę skupiając się na przedniej szybie samochodu. W duchu modliła się, żeby Sasuke już ruszył i nie zadawał pytań. Zamiast tego Uchiha wyciągnął rękę w jej kierunku i otworzył schowek znajdujący się na wysokości jej kolan. Sakura zaskoczona wtuliła się w fotel, podciągając delikatnie nogi. Nie patrzyła co Sasuke wyjmuje ze środka. Zobaczyła dopiero, kiedy poczuła, ze kładzie jej coś na nogach.
- Twoje okulary - powiedział. - Zostawiłaś je u mnie w samochodzie pierwszego dnia. A to - sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki i wyjął z niej pierścionek zaręczynowy Sakury - zostawiłaś w torebce u Riko. - Trzymał błyskotkę w dwóch palcach. Na widok pierścionka o którego brak kłóciła się od rana z Kento, zrobiło jej się jeszcze gorzej. Już wolała, żeby został u Riko. Nie miała ochoty go już zakładać. Uchiha wciąż na nią patrzył, czekając na jej reakcję. Sakura wyciągnęła dłoń w jego stronę, gdzie Sasuke położył pierścionek. Rozsunęła suwak torby i wrzuciła go niedbale do środka, jakby był nic nieznaczącym przedmiotem. Założyła okulary na nos i poprawiła się w fotelu.
- Możemy jechać - powiedziała.
Odrzucając wszelkie nieprzyjemne myśli dotyczące ciężkiego poranka Sakura z zapałem zabrała się do dokończenia raportu do prokuratora. Czuła ulgę, że ma swoje miejsce w którym może odciąć się od życia prywatnego i zająć się czymś pożytecznym.
Rytmicznie stukała palcami po klawiaturze patrząc na pojawiający się na monitorze tekst. Uchiha siedział przy swoim biurku i rozmawiał przez telefon. Sakura po raz kolejny przeczytała spisany raport starając się rozbierać każde zdanie na czynniki pierwsze, aby niczego ważnego nie pominąć. Czekała aż Sasuke skończy rozmawiać przez telefon, aby z nim skonsultować wynik jej pracy. Miała nadzieję, że dzisiaj uda im się złożyć zawiadomienie do prokuratury o aresztowaniu nieuczciwego ubezpieczyciela oraz innych osób z nim związanych.
Sasuke odłożył słuchawkę od telefonu i odwrócił się w jej stronę.
- Prokurator będzie w biurze jeszcze przez godzinę, więc mam nadzieję, że skończyłaś już pisać raport.
- Tak - potwierdziła. - Zobacz jeszcze, czy trzeba coś dodać. - Odsunęła się krzesłem robiąc miejsce dla Uchihy. Sasuke przysunął się w jej stronę. Kiwną po chwili głową z aprobatą. Kliknął w opcję drukowania i po sekundzie słychać było pracę drukarki. Sakura przechwyciła wysunięte kartki.
- Komendant wyszedł po odprawie, więc Kakashi będzie musiał podpisać - Sasuke wrócił do swojego biurka i odsunął szufladę z której wyjął białą teczkę.
- Pójdziemy do niego razem? - zapytała podając mu raport.
- Wolałbym, żebyś poszła sama jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie przepadasz za nim?
- Nie o to chodzi - pokręcił głową wkładając kartki do teczki. - Liczę na to, że tobie będzie zadawał mniej pytań. Lepiej, żeby nasza akcja z Riko nie rozniosła się po wydziale za szybko. Poza tym nie mamy teraz czasu, żeby wdawać się w zbędne dyskusje. Wszystko wyjaśnimy u prokuratora.
- Zobaczymy, czy czar nowicjusza nadal działa - zaśmiała się i zabrała od niego folder. Minęła Sasuke i podeszła do drzwi pokoju Kakaskiego. Żaluzje były odsunięte. Zapukała w szklane drzwi. Kakashi podniósł głowę znad papierów i zaprosił ją gestem do środka.
Weszła do pomieszczenia i podeszła do dużego hebanowego biurka za którym siedział zastępca komendanta. Za Kakashim stały również czarne półki z masą książek, segregatorów, ale także odznaczeń i medali. Na biurku panował porządek: dokumenty ułożone w równe słupki, kubek z kawą na małej drewnianej podstawce. W jednym roku biurka od strony okna stał uruchomiony laptop, a na drugim końcu kwiat w doniczce - zielona dracena.
- Z czym przychodzisz? - zapytał Kakashi uprzejmie.
- Przyniosłam raport do podpisania - Sakura otworzyła teczkę i podała zastępcy. - Okazało się, że sprawa z podpaleniem księgarni do której zostaliśmy przydzieleni z Uchihą to wierzchołek góry lodowej. Dotarliśmy do informacji, że właściciel księgarni działał w zmowie z agentem ubezpieczeniowym, który zajmuje się wyłudzeniami. Mamy zeznania innych współpracowników tegoż agenta, którzy obecnie przebywają w więzieniu.
Kakashi przewracał kartki, a Sakura miała nadzieję, że zgodnie z przewidywaniami Sasuke zastępca nie będzie pytał o wątek z Riko.
- Chcemy jak najszybciej złożyć zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa - kontynuowała z nadzieją, że uda jej się go skutecznie zagadać. - Za parę dni zacznie się proces dziewczyny, która podłożyła ogień w budynku i którą właściciel szantażował jeśli ujawni jego współudział. Chcemy zdążyć przed jej procesem, żeby jak najszybciej ujawnić prawdziwą twarz oszusta.
- Ale wiesz, że dziewczyna i tak dostanie wyrok? - zapytał Kakashi patrząc na nią.
- Po tych zeznaniach, które zdobyliśmy jest duża szansa, że tylko w zawieszeniu.
- No dobrze - zastępca sięgnął po pieczątkę i odcisnął ją na ostatniej stronie raportu po czym sięgnął po długopis i podpisał się zamaszyście. Ułożył równo kartki w teczce i zamknął ją. - Widzę, że współpraca z Uchihą rozwija się w dobrym kierunku - powiedział podając jej teczkę.
Sakurę nieco zdziwił ten komentarz. Odebrała folder od Kakashiego, ale nie odeszła od razu.
- To prawda - przyznała szczerze. - Jestem zadowolona z tego przydziału.
- Bardzo dobrze to słyszeć - uśmiechnął się. - Powodzenia w dalszym prowadzeniu tej sprawy.
- Nie dziękuję - skierowała się do wyjścia z uczuciem ogromnej ulgi, że Kakashi nie drążył tematu. Wyszła z pokoju i podeszła szybkim krokiem do biurka Sasuke.
- Bez problemu? - zapytał krótko patrząc na nią.
- Bez - odpowiedziała. - Jedźmy bo się nie wyrobimy.
Uchiha zabrał ze swojego biurka inną teczkę, podał jej torbę i razem ruszyli w stronę wyjścia. Sakura ściskała w ręce teczkę i pełna nadziei, że jest ratunek dla Hikaru podążała za swoim partnerem ufając jego metodom i intuicji.
Razem z Sasuke siedzieli przed gabinetem prokuratora, w którym obecnie znajdowała się sekretarka. Sakura nie była zaskoczona, kiedy na drzwiach zobaczyła tabliczkę z nazwiskiem Uchiha. Przestało ją zaskakiwać, że to konkretne nazwisko funkcjonuje na wielu polach jeśli chodzi o szeroko pojęte służby bezpieczeństwa, czy sądownictwo. Nie nastawiała się na lekką i przyjemna rozmowę - jak to z Uchihami - ale liczyła na to, że Obito Uchiha to dobry i dociekliwy prokurator, który bardzo poważnie podejdzie do sprawy.
- Powiedz mi - odezwała się do Sasuke przełamując ciszę - jak wyglądają u was spotkania rodzinne?
- Nie rozumiem - spojrzał na nią z boku.
- Ojciec komendant, ty policjant, tutaj kolejny Uchiha prokurator - wyliczała. - Masz jeszcze jakichś krewnych na szczeblach?
- Nie wiem o jakie konkretnie szczeble ci chodzi, ale moja matka jest patologiem sądowym, a żona Obito psychologiem sądowym - odpowiedział. - Ale na spotkaniach rodzinnych nie rozmawiamy o pracy. Zresztą tematy o sekcjach, zabójstwach, oszustwach i tak dalej nie sprzyjają miłym konwersacjom.
A żona? - pomyślała Sakura. Nie powiedział czym zajmuje się jego żona.
Drzwi od gabinetu prokuratora otworzyły się i z pokoju wyszła sekretarka niosąc w ręce plik dokumentów.
- Proszę do środka - wskazała im wolną ręką pomieszczenie. - Czy życzą sobie państwo czegoś do picia?
- Dla mnie nie trzeba, dzięki - odpowiedziała Sakura wstając z krzesła.
- Ja również nie - odezwał się Sasuke stając obok niej.
Sekretarka kiwnęła głową i odeszła do swojego miejsca pracy. Sakura poprawiła torbę na ramieniu i pewnym krokiem przeszła przez drzwi. Gabinet Obito Uchichy był ciemny: granatowe ściany i przysłonięte żaluzje w dużych oknach sprawiały, że pokój był mroczny. Masywne, ciemnobrązowe biurko stało po lewej stronie od wejścia. Na przeciwko stały dwa skórzane fotele w kolorze blatu oraz nieduży szklany stolik kawowy. Po przeciwnej stronie znajdował się regał na całą ścianę, maksymalnie wypełniony segregatorami. Z braku miejsca kilka z nich leżało na podłodze.
- Dzień dobry - Sakura przywitała się jako pierwsza i podeszła do Obito, który wstał z krzesła. Pierwsze co rzuciło się Sakurze w oczy, kiedy spojrzała na prokuratora to długa blizna z prawej strony jego twarzy przechodząca od skroni po podbródek. Poza tym Obito posiadał te same cechy wyglądu co inni członkowie klanu Uchiha: kruczoczarne włosy oraz intensywnie czarne oczy.
- Dzień dobry - odpowiedział. Miał przyjemny głos. Wyciągnął rękę w stronę Sakury. - Obito Uchiha.
- Sakura Haruno - uścisnęła dłoń.
- Cześć Sasuke - prokurator uśmiechnął się szeroko i również z nim wymienił uścisk dłoni. Sasuke kiwnął głową. - Siadajcie - wskazał im fotele, a sam usiadł na swoim obrotowym krześle. - Niestety nie mam dzisiaj dla was wiele czasu, więc przejdźmy od razu do rzeczy - poprawił podwinięte rękawy białej koszuli, którą miał na sobie.
Sakura usiadła na przeciwko Sasuke i odłożyła teczkę na stolik. Dopiero teraz zauważyła, że biurko prokuratora jest zawalone papierami, karteczkami, długopisami, spinaczami i innymi biurkowymi pierdołami. W porównaniu do biurka Kakashiego, na stanowisku pracy Obito panował chaos.
- Chcemy złożyć oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wyłudzania odszkodowania za zniszczenie mienia - powiedział Sasuke podając Obito teczkę, którą Sakura położyła na stoliku oraz tę, którą sam trzymał. - Różni przedsiębiorcy działali i działają w zmowie z firmą ubezpieczeniową Hoken, a konkretnie z agentem o nazwisku Tanaka.
- To duża siatka powiązań? - zapytał Obito przejmując teczkę od Uchihy. Położył obie na biurku i otworzył pierwszą.
- Dotarliśmy do trzech osób: dwie z nich siedzą w więzieniu - kontynuował Sasuke. - To zwykłe słupy. Nasze najnowsze odkrycie to właściciel spalonej księgarni Kodomo, który razem ze swoimi pracownicami zaplanował podłożenie ognia, żeby zgarnąć kupę kasy za ubezpieczenie.
- Jedna z pracownic jest obecnie szantażowana, żeby nie zmieniała zeznań ponieważ będą groziły jej ogromne konsekwencje finansowe, albo kara więzienia - dopowiedziała Sakura, żeby wątek Hikaru nie zaginął gdzieś pomiędzy grubymi rybami.
Prokurator nie odezwał się. Kiwał tylko głową, przekręcał kartki raportu, drapał się po brodzie. Sakura spojrzała na Sasuke, jakby to on miał podjąć decyzję co dalej, ale Uchiha gestem dłoni dał jej do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Wiedziała, że teraz nic więcej nie mogą zrobić. Zebrali tyle dowodów ile zdołali w możliwe najkrótszym czasie.
- Dobrze, że macie pisemną zgodę Riko na wykorzystanie jej wizerunku oraz restauracji Kamelia - Obito zerknął na nich zza papierów. Sakura odetchnęła wdzięczna Sasuke, że przynajmniej część ich akcji była legalna i że zajął się takimi formalnościami. - W innym wypadku mielibyście duże problemy. Chociaż już chyba nie będę pytał o to jakie informacje o Riko pojawiły się w tamtym czasie w intrenecie.
- To tylko na wszelki wypadek, gdyby Tanaka chciał sprawdzić czy Riko ma wygląd Sakury - usprawiedliwił ich Sasuke.
- Rozumiem, ale to było bardzo ryzykowne - prokurator odłożył dokumenty. - Nie zauważyłem pisemnej zgody Fugaku ani Hatake na przeprowadzenie takiej konspiracji. Sasuke, nie wpędzaj siebie ani tym bardziej Sakury w kłopoty.
- Oboje wiedzieliśmy z czym to się wiązało - odezwała się Sakura czując się w obowiązku stanąć w obronie partnera. - To jednorazowa akcja, więcej się to nie powtórzy.
Obito patrzył na nią świdrując ją spojrzeniem. Miał dziwną minę: ani nie był zły, ani się nie uśmiechał. Sakura odczytała ją jako "kobieto, nie wiesz o czym mówisz". Prokuratorowi na pewno znane były wcześniejsze wybryki Sasuke, zwłaszcza te wszystkie zarzuty, których dorobił się po śmierci brata i przeprowadzaniu śledztwa na własną rękę.
- Dobrze, dowody są rzeczowe, a to najważniejsze - powiedział prokurator parząc na przemian na Sasuke i na nią. - Jeszcze dokładniej wgłębię się w temat i od jutra oficjalnie zaczynam dochodzenie. Oczywiście będziecie wezwani do sądu i złożycie osobne wyjaśnienia. Z panią Habuku oraz jej prawnikiem skontaktuję się osobiście.
- Jest szansa, że dostanie tylko karę w zawieszeniu? - zapytała Sakura z nadzieją.
- Myślę, że tak - przyznał Obito. Sakura odetchnęła. - Ale o niczym jej jeszcze nie mówcie. Tak jak mówiłem: chcę zagłębić się w temat i niczego nie pominąć.
- Zostawiamy to już tobie - odezwał się Sasuke. - Dzięki za zrozumienie.
Prokurator oparł się wygodnie na krześle prostując ręce i kładąc je na blacie biurka. Spojrzał na Sasuke.
- Moje zrozumienie do niektórych waszych decyzji jest pokierowane w głównej mierze tym, że znam cię Sasuke i wiem, że jesteś dobrym policjantem. W drugiej kolejności wierzę w twoje wybory, ponieważ jesteśmy rodziną i znam cię od dziecka, stąd wiem, że masz bardzo duże poczucie sprawiedliwości i bardzo dobrą intuicję. Po prostu nie chciałbym, żebyś znowu był zmuszony do odejścia. Bardzo straciłby na tym twój wydział oraz twoja nowa partnerka.
Sakura przełknęła ślinę. Patrzyła to na Obito to na Sasuke. Młodszy Uchiha uśmiechnął się do prokuratora i wstał z fotela. Ona zrobiła to samo rozumiejąc, że spotkanie dobiegło końca.
- Bez obaw, o wszystko zadbam jak należy - Sasuke wyciągnął rękę w kierunku prokuratora. Obito wstał z krzesła i wymienił z nim uścisk dłoni. - Będziemy w kontakcie. Cześć.
- Do zobaczenia - prokurator Uchiha wyciągnął rękę w stronę Sakury, którą ona zdecydowanie uścisnęła.
- W kontakcie, do widzenia - powiedziała i wyszła z gabinetu za Sasuke.
Pożegnali się z sekretarką i opuścili budynek prokuratury w Konoha. Nie odezwali się do siebie w drodze do samochodu Uchihy. Kiedy Sakura zajęła miejsce koło Sasuke w wozie odetchnęła głęboko z poczuciem ogromnej ulgi. W końcu poczuła się odprężona i spokojna, że sprawa trafiła w ręce prokuratora, który zrobił na niej dobre wrażenie. Kilka dni wytężonej pracy i stresu nie poszło na marne. Czuła się z tym dobrze, taką rolę dla siebie widziała w tej całej machinie policyjnej, pasowało jej to. Zbieranie dowodów pomimo, że bardzo wyczerpujące, dawało również mnóstwo satysfakcji i poczucia, że działa się dla czyjegoś dobra, w obronie słabszych ludzi. Dostarczenie wszystkich dokumentów, raportów oraz zeznań do prokuratora było wisienką na torcie i dobrym znakiem, że śledztwo zakończy się zgodnie z ich oczekiwaniami.
Sakura usłyszała burczenie wydobywające się z jej brzucha. Zasłoniła się rozpiętą koszulą, ale nie miała nadziei na to, że Uchiha nie usłyszał tego burzowego odgłosu, kiedy siedział obok niej. Do tej pory pod wpływem emocji nie czuła głodu, a przecież wyszła z domu bez śniadania do którego skutecznie zniechęcił ją Kento. Teraz kiedy się rozluźniła jej organizm domagał się pożywienia.
- Jak zapewne słyszałeś muszę cokolwiek zjeść, żeby stłumić te złowieszcze odgłosy - odezwała się. - Wiesz co, może wyjdę tu do sklepu i kupię na szybko coś do jedzenia.
- Zamiast zapychać się byle czym powinnaś zjeść porządne śniadanie - odpowiedział patrząc na nią wymownie.
- Nie miałam czasu - spochmurniała. Nie miała zamiaru tłumaczyć się z tego, dlaczego wyszła z domu bez posiłku, nie była dzieckiem - Chcesz to wracaj na komisariat, ja pojawię się później.
- Znam miejsce, gdzie podają smaczne śniadania - odpalił samochód i spojrzał na zegarek na nadgarstku. - Jeszcze zdążymy, jest dopiero po dziesiątej.
Nie oponowała, ale tylko dlatego, że była głodna. Bo jaki miałaby inny powód, żeby nie odrzucić propozycji Sasuke?
________________________________________________________________
Cześć!
Wiem, że rozdział nie jest zbyt długi, ale nie chciałam, żebyście dłużej czekali. Wakacje rządzą się swoimi prawami i każdy musi odpocząć. Mam nadzieję, że Wy również odpoczęliście i trochę czekaliście na kolejny rozdział.
Wiem, że rozdział nie jest zbyt długi, ale nie chciałam, żebyście dłużej czekali. Wakacje rządzą się swoimi prawami i każdy musi odpocząć. Mam nadzieję, że Wy również odpoczęliście i trochę czekaliście na kolejny rozdział.
Kolejne wątki już wkrótce :)
Do następnego!
Omfg ten rozdział to dopiero 😱
OdpowiedzUsuńNadal uważam, że chłopak Sakury to morderca i mam nadzieje, że niedługo pozostanie narzeczonym z tym swoim gówniarskiem podejściem.
No i przydałoby wie więcej SasuSaku romantic moments na tym etapie historii (tak wiem zrzędze xD)
Familia uchiha to coś co kropy uwielbiają więc pojawienie się obito i opisanie kto jest kim w policyjnej klice było miodem na moje serce.
No i wyczuwam randke na horyzoncie! Nawet jeśli nikt tu sie do niczego nie przyzna to dobre śniadanko na oewno zauroczy naszych bohaterów 😏😏
Dobre śniadanko nie jest złe! :D haha
Usuń