Rozdział trzydziesty trzeci

    Kiedy zadzwonił budzik w telefonie, Sakura po omacku sięgnęła ręką, żeby wyłączyć irytujący dźwięk alarmu. Opadła z westchnieniem na poduszkę. Siedziała z Mebuki dotąd, dopóki Sakura nie obiecała, że ostatecznie wybierze się na przyjęcie zaręczynowe Sasuke i Riko. Zastanawiała się, skąd ta uporczywość matki, żeby jednak namówić ją na imprezę. Wiedziała, że Mebuki lubi Uchihę, ale żeby do tego stopnia, żeby ją zmuszać do robienia dobrej miny do złej gry na ich fecie z okazji zaręczyn? 
    Czując się beznadziejnie z danego słowa matce, postanowiła, że nie będzie się tym więcej zadręczała. Słowo się rzekło: pójdzie do Kamelii, pogratuluje im oficjalnie i pod byle pretekstem ulotni się z restauracji. Tak, to dobry plan. Zachowa się grzecznie, z klasą i wszyscy będą zadowoleni. Wszyscy oprócz niej samej.
    Wstała z sofy i przeszła do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Wkrótce dołączyła do niej Mebuki, a na końcu Kizashi. Sakura już nie poruszała tematu, który tak burzliwie omawiała z matką w nocy i ucieszyła się, że Mebuki również odpuściła. Po posiłku, kiedy wszyscy byli już przygotowani, razem zeszli na dół.
- Taksówka będzie za pięć minut - powiedziała Sakura sprawdzając aplikację w swoim telefonie. - Nie zostalibyście jeszcze jeden dzień?
- Zdaje się, że ty dzisiaj masz dzień i wieczór zajęty - przypomniała jej Mebuki, patrząc na nią znacząco. 
- Dzięki mamo, co ja bym bez ciebie zrobiła - mruknęła Sakura. 
- Liczymy, że ty niedługo nas odwiedzisz - odezwał się Kizashi. 
- Nie wiem czy mama zniesie to, że przyjadę sama, bez jej ulubieńca.
- Chyba już się z tym pogodziła, że Sasuke nie będzie jej zięciem - zaśmiał się ojciec.
- To miło z jej strony.
- Taksówka już jest - odezwała się Mebuki. Odwróciła się w stronę Sakury. - Zadzwonię jutro.
- No jasne - Sakura wpadła w objęcia matki. Wiedziała, że Mebuki zadzwoni, żeby wyciagnąć od niej informacje, czy przyjęcie się udało. Przytuliła też ojca na pożegnanie. Poczekała aż rodzice wsiądą do samochodu i odjadą. Dopiero, kiedy taksówka skręciła w inną ulicę, Sakura opatuliła się szczelniej płaszczem i ruszyła w stronę komisariatu. Czekał ją bardzo długi dzień.

    Nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że Sasuke siedzi przy swoim biurku i wertuje dokumenty. Oprócz niego, był cały zespół od "chmury", więc wiedziała, że wszyscy już ciężko pracowali nad nowymi informacjami.
- Cześć - przywitała się, ściągając płaszcz. Na szczęście nie otoczyli jej i nie pytali, czy już wszystko w porządku. Widocznie Naruto przekazał wszystkim, że od poniedziałku już wróci do pracy. Przyjaciel uśmiechał się do niej promiennie, a ona odwzajemniła się tym samym. Odwróciła się w stronę Sasuke, ale on był zbyt pochłonięty leżącymi przed nim papierami i nawet nie zwracał na nią uwagi. Pogodzona z jego chłodnym zachowaniem westchnęła cicho i usiadła na krześle. Otworzyła teczkę, której zawartość nieudolnie próbowała czytać w piątek i wyjęła dokumenty. 
- Zebrałem najważniejsze informacje - odezwał się nagle Sasuke podsuwając jej kilka kartek spiętych zszywaczem. Spojrzała na niego zaskoczona i zanim zdążyła zapytać kontynuował: - Jeszcze raz analizuję zeznania tego świadka o którym nie wiedzieliśmy w sprawie Itachiego. 
- Masz już jakieś wnioski? - zapytała.
- Jeszcze nie - odpowiedział niezadowolony. - Zastanawiam się co dokładnie tu zaszło. Kto i po co ukradł ten załącznik?
- To pierwsze będzie do wyjaśnienia, jak powiedział wczoraj komendant. 
- Mhm - mruknął i wstał od biurka. Sakura zaczęła zapoznawać się z notatkami przygotowanymi przez Uchihę. Lubiła charakter pisma Sasuke i doceniała jego gest przygotowania dla niej informacji ze swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami. Dzięki niemu, nie wyjdzie na najmniej przygotowaną osobę na odprawie. 
- Tobirama ma dzisiaj do nas dołączyć - powiedział do niej Naruto półgębkiem. Sakura oderwała się od czytania i spojrzała z zainteresowaniem na przyjaciela. 
- Wcale mnie to nie dziwi - przyznała. - Kakashi chyba o tym mówił w piątek.
- Ale nie mówił, że prokurator będzie na każdej naszej odprawie - dodał Uzumaki.
- A to coś nowego, rzeczywiście. Myślisz, że to z powodu Uchihy?
- Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Chce mieć osobiście na niego oko.
- Mam nadzieję, że nie zaczną skakać sobie do gardeł - powiedziała Sakura uśmiechając się krzywo.
- Kto będzie sobie skakał do gardeł? - odezwał się głos Sakue. Sakura i Naruto spojrzeli w jego kierunku. Nachylił się przy biurku Sakury i postawił przed nią filiżankę z gorącą herbatą. 
- Ty i Senjuu - odpowiedział Naruto, zdradzając tym samym o czym rozmawiali z Sakurą. 
- Tobirama mi zwisa - przyznał bez ogródek Uchiha siadając na krześle. - Jak tylko znowu nie będzie wymyślał mi durnych zadań, to będzie w porządku.
- Czyli jeszcze różnie może być - skwitował Uzumaki z westchnieniem i odwrócił się do swojego biurka.
    Sakura z ukosa spojrzała na swojego partnera. Nagle zdała sobie sprawę, że powinna go poinformować, że jednak pojawi się na jego przyjęciu zaręczynowym. Nie mogła się zebrać w sobie, żeby to powiedzieć. Zupełnie nie wyobrażała sobie, jak Sasuke mógłby na to zareagować. Poza tym, to nie był dla niej komfortowy temat - potwierdzanie, że pojawi się na imprezie na której będzie narzeczona mężczyzny, którego kocha. Chrząknęła cicho, czym zwróciła uwagę Uchihy. 
- Hm? - popatrzył na nią.
- Dzięki za herbatę - wypaliła, bo nagle się zestresowała. To było dużo gorsze niż przypuszczała. - I za notatki. 
- Denerwujesz się czymś? - zapytał marszcząc delikatnie brwi.
- Nie - skłamała. - Tak wyglądam?
- Mam wrażenie, że jesteś jakaś spięta. 
- Wszystko okej. Rozmawiałam z Riko w sobotę...
- Przekazała mi, że nie będzie cię dzisiaj - dokończył za nią. Sakura nie zauważyła, żeby było mu z tego powodu przykro, albo żeby się z tego cieszył. - Rodzice długo u ciebie zostaną?
- Okazało się, że nie - odpowiedziała. - Wyjechali dzisiaj z rana. 
- Więc przyjdziesz, tak? - upewnił się. 
- Tak - kiwnęła głową i próbowała się uśmiechnąć, ale kiedy poczuła, że średnio jej to wyszło sięgnęła po filiżankę i upiła łyk.
- Zaczyna się o dziewiętnastej - dodał na koniec ich rozmowy. 
    Sakura uznała temat za zakończony. Pozostało tylko przetrwać do wieczora. 
- Tobirama idzie - odezwała się Ino wstając z krzesła.

- To pierwszy dzień wznowionego śledztwa nad "chmurą" - zaczął Kakashi, kiedy wszyscy związani ze sprawą weszli do salki na odprawę. Sakura tym razem usiadła, obok stojącego Sasuke, czując, że to miejsce z powrotem jej się należy. - Cieszę się, że jesteśmy w komplecie. Mam nadzieję, że wszyscy zdążyliście się zapoznać z nowymi aktami. Na ich podstawie dzisiaj przydzielimy wam poszczególne osoby do wnikliwej analizy.
- Wiemy skąd pochodzą członkowie Akatsuki - odezwał się Kakashi. - To zbieranina z różnych miast, więc część z was będzie pracowała poza Konoha. Będziemy się spotykali co poniedziałek, żeby omówić postępy w śledztwie. Oczywiście, wszyscy pozostaniemy w stałym kontakcie, gdyby się okazało, że potrzebujecie wsparcia.
- Każda placówka medyczna w Konoha od dzisiaj będzie pod nadzorem prokuratorskim - powiedział Tobirama. - Tak samo jak wszystkie domy dziecka. Z aktów wynika, że właśnie w tych miejscach najczęściej dochodziło do handlu ludźmi i organami. Będziemy mieli rękę na pulsie, przynajmniej jeśli chodzi o te publiczne placówki.
- Pozostanie nam tylko odkryć te niepubliczne - zauważył Shikamaru. - Wiemy już, że są miejsca niezarejestrowane jako punkty medyczne. W jakichś opuszczonych budynkach, ledwo przystosowanych do przeprowadzania jakichkolwiek zabiegów, czy operacji. 
- To będzie jedno z większych wyzwań - przyznał Senjuu.
- Nie udało nam się jeszcze ustalić gdzie jest Kisame - przypomniała Temari. - O pozostałych osobach jest stosunkowo niewiele informacji.
- Dlatego zaczniecie poszukiwania od źródła - powiedział Kakashi. - Rodzina, znajomi, stałe miejscówki, wizyty w hotelach, motelach - wszystko. Zresztą, chyba nie muszę dalej się nad tym rozwodzić. 
- To jakie są przydziały? - zapytał Kiba.
- Kisame nadal będzie przydzielony Shino - odpowiedział komendant. - Shikamaru i Temari zajmiecie się Hidanem. Jego teczka jest najbardziej pokaźna, a jego "dokonania" chyba najbardziej przerażające. Pochodzi z Yugakure i został kilkanaście razy zatrzymany za sekciarskie praktyki. Postawiono mu między innymi zarzuty porywania ludzi i... część z nich, już bez narządów została znaleziona z widocznymi śladami po religijnych eksperymentach. 
- Zostali złożeni w ofierze? - odezwała się Sakura niedowierzając w to co usłyszała.
- Tak - potwierdził Senjuu. 
- Wstępne poszlaki wskazują na to, że to właśnie Hidan jest szefem całego procederu - kontynuował Fugaku. - Porwania i handel organami, to już wiemy. Jego prawą ręką jest Kakuzu.
- Do niego zostaną przydzieleni Ino i Sai - powiedział Hatake. - Pochodzi z Takigakure. Fałszerz, zbierał haracze od bogatych przedsiębiorców. Można powiedzieć, że jest skarbnikiem całej ich organizacji. Tyle wiemy. Następny to Sasori, zbiegły z Sunagakure. Narkotyki i porwania. On między innymi umawiał się z rodzinami z biednych dzielnic, żeby podstępem wykupywać od nich dzieci. To ludzi z głębokich patologii, którzy handlowali swoimi dziećmi za wódę, albo narkotyki. Gaara zaoferował swoją pomoc w tym temacie i to jego ludzie będą go szukać. 
- Kiba i Naruto dla was jest Orochimaru, bardzo obślizgły typ - Tobirama otworzył teczkę i przebiegł wzrokiem po informacjach. - Były lekarz, wiadomo czym się zajmuje. Wielokrotnie zwalniamy z różnych szpitali za nielegalne pozyskiwanie narządów od zmarłych osób bez zgody ich rodzin. Postawiono mu zarzut bezczeszczenia zwłok i umyślnego spowodowania śmierci. Kilkanaście razy. Niestety, pochodzi z Konohagakure. 
- Mamy również w ich szeregach jedną kobietę, która ogrywa znaczącą rolę - Kakashi rozejrzał się po sali. - Konan z Amegakure. Była związana z byłym liderem Akatsuki Yahiko, który został zastrzelony podczas obławy. Trochę siedziała w polityce i z tego co możemy wyczytać z akt, kilka lat temu razem z partnerem prawie przejęli władzę w Amegakure. Prawdopodobnie jest w organizacji, żeby być łącznikiem między organizacją, a politykami. 
- Jeszcze oni są w to zamieszani? - zdziwiła się głośno Ino. - To ilość utrącanych spraw pewnie jest niewyobrażalnie duża.
- I to tłumaczy dlaczego jeszcze nikt z nich nie został schwytany - dodał Naruto. - Kto zostanie do niej przydzielony?
- Neji - odpowiedział komendant. - Jest dzisiaj nieobecny, ale wszystkie informacje zostały mu już szczegółowo przekazane. Z Konoha będzie go wspierał Chouji razem z Ikabe. Będą stanowili bardzo istotny punkt informacji. Wszystko co znajdą w Internecie i dark webie będą przekazywali wam na bieżąco.
- Na koniec zostawiliśmy Sakurę i Sasuke - Senjuu spojrzał w ich kierunku. Sakura zauważyła, że prokurator na dłużej zatrzymał wzrok na Sasuke. - Wam zostawiamy śledztwo w sprawie Itachiego. Wciąż jest wiele niewiadomych, ale mamy nadzieję, że informacje, które zdobyła Haruno będą przełomowe. Przede wszystkim musicie odnaleźć świadka, który składał zeznania policjantom Madary. Może być duży problem z jego odnalezieniem, bo nie sądzę, że nadal mieszka w okolicy Konoha. Nie wykluczam, że Madara zagroził mu, jeśli kiedykolwiek zdecydowałby się na opowiedzenie prawdy. Pamiętajcie, że wasze zadania są połączone. Rozwiązanie jednej zagadki może przybliżyć nas do rozwiązania kolejnej, w innym zespole. Pracujemy w dwuosobowych grupach, ale na korzyść wszystkich zespołów. 
    Zaległa cisza. Kakashi porozdawał akta każdemu zespołowi. Sakura machinalnie oddała teczkę Itachiego Sasuke. 
- Rozplanujcie sobie pracę indywidulanie i widzimy się w następny poniedziałek - powiedział komendant. 
- A co z Madarą? - zapytała Sakura. - Czy wobec niego będzie wszczęte jakieś postępowanie w związku z utajaniem akt zorganizowanej grupy przestępczej?
- Póki co, nie będziemy go wyprowadzali ze słodkiej nieświadomości - odpowiedział prokurator. - Obito po cichu organizuje śledztwo w jego sprawie. To musi pozostać poza wami. Nie możemy się zdradzić, że posiadamy akta, które miał nadzieję, że nigdy się nie odnajdą, ponieważ narazilibyśmy cię na niebezpieczeństwo. 
- Wspaniale - sarknęła Sakura.
- Jeszcze zanim się rozejdziecie, chcę żeby pewna informacja głośno wybrzmiała - dodał Tobirama. - Uchiha, kieruję to do ciebie.
   Wszystkie głowy zwróciły się w stronę Sasuke, który stał niewzruszony złowrogo brzmiącym ostrzeżeniem od prokuratora.
- Jeśli podczas śledztwa zaczniesz odwalać cyrki jak rok temu to polecisz nie tylko ty, ale również Haruno - dokończył Senjuu. - Liczę, że nabrałeś już rozumu i będziesz w stanie zająć się sprawą swojego brata, wyłączając emocje, które mogą przysłonić twój zdrowy rozsądek. 
- Bez obaw - odpowiedział krótko Uchiha. 
- Powodzenia wszystkim - pożegnał się prokurator i wyszedł z pomieszczenia.

- Ten to potrafi zepsuć atmosferę - mruknęła Ino, kiedy razem z Sakurą i Temari siedziały w kuchni. 
- Ja mu się nie dziwię, że postawił sprawę jasno - stwierdziła Subaku skubiąc ziemniaczane chipsy. 
- Sakura, a ty się nie przejmujesz? - zapytała ją Yamanaka.
- Nie - przyznała Sakura pewnie. - Wiem, że Uchiha nie zrobi nic, co mogłoby mi zaszkodzić.
- Wszyscy mamy nadzieję, że faktycznie mu nie odbije - westchnęła Ino. Upiła łyk kawy z kubka i popatrzyła na koleżanki. Sakura zauważyła, że wrócił jej błysk w oku. - W co się ubieracie wieczorem?
- Nie zastanawiałam się nad tym - odpowiedziała pierwsza Temari. - Trzeba się jakoś przesadnie stroić?
- Restauracja Riko to nie byle co. Uważam, że mała czarna będzie wystarczająca. Pasuje na wszystkie okazje.
- Tylko, żeby się nie okazało, że wszystkie przyjdziemy ubrane jak na pogrzeb - zauważyła Subaku. - Sakura, a ty co planujesz założyć?
- Wygrzebię jakąś spódnicę, założę koszulę i kozaki - wzruszyła ramionami. - Nie przesadzajmy, że to dla nas jakieś wielkie wydarzenie.
- Może i racja - Ino podparła brodę pięścią. - Wyobrażacie sobie w ogóle jak Uchiha prosi kobietę o rękę? Jak to mogło wyglądać?
- Przyznam, że sama jestem ciekawa - uśmiechnęła się Temari. - Zawsze uważałam go za chłodną osobę, która nie obnosi się ze swoimi uczuciami. 
- Co nie znaczy, że ich nie posiada - wtrąciła Sakura. - Uchiha jest dobrym człowiekiem.
- A tobie co? - zdziwiła się Yamanaka. - Znamy Sasuke i wiemy, że jest w porządku. Nie mów, że nie myślałaś o tym jak wyglądały ich zaręczyny.
- Mało mnie to interesuje - skłamała, czując się źle, że ten temat został poruszony. - Cieszę się, że w ogóle ze mną rozmawia po tym wszystkim, co się wydarzyło. Nie będę drążyła jego prywatnych spraw. 
- Mnie to mimo wszystko ciekawi. Zapytam Sato wprost, w końcu co to za tajemnica.
    Sakura już wiedziała, że na przyjęciu za wszelką cenę będzie musiała unikać Riko i Ino skupionych w jednym miejscu. 

- Wychodzi na to, że ktoś od Madary przesłuchiwał świadka i akta z tego przesłuchania zostały dołączone do teczki Itachiego, a na końcu ktoś je ukradł - Sakura starała się zrozumieć to, co przedstawił jej Sasuke.
- Dokładnie - potwierdził Uchiha, kiedy oboje szli przez parking. Otworzył pilotem samochód. - Odnoszę wrażenie, że znalazły się u nas przez przypadek. 
- W zasadzie to nic mnie już nie dziwi w tej sprawie - stwierdziła Sakura i wsiadła do auta Sasuke. Zapięła pas i nagle poczuła się szczęśliwa. W końcu wróciła na swoje ulubione miejsce, koło Uchihy. 
- Z czego się cieszysz? - zapytał, kiedy usiadł za kierownicą. 
- Tak po prostu - wzruszyła ramionami nadal się uśmiechając. 
- Czeka nas dużo pracy. Możliwe, że znowu zderzymy się ze ścianą i nie pójdzie po naszej...
- Wiem - przerwała jego wywód. - Nie psuj mi dobrego humoru. Chcę nacieszyć się chwilą zanim ponownie wpadniemy w wir zmartwień, złości i przygnębienia. Gdzie mieszka świadek tamtego zdarzenia?
- Przede wszystkim nie sądzę, że obecnie to jego prawdziwy adres zamieszkania - odpowiedział wyjeżdżając z parkingu. - Liczę na to, że jego żona wciąż tam jest.
- Zastanawiam się, dlaczego w zeznaniach powiedział, że nie widział dobrze całego zdarzenia, skoro wynika, że z budynku którego był stróżem oddano strzał w stronę Itachiego - powiedziała. - To praktycznie wydarzyło się na jego oczach. I co nagle stało się z monitoringiem?
- Na te pytania musimy znaleźć odpowiedź u źródła - stwierdził chłodno. Nie uszło uwadze Sakury, że Sasuke odkąd wrócił stał się jeszcze bardziej poważny, chociaż nie sądziła, że to możliwe. Wyobrażała sobie, że ruszenie tej sprawy na nowo wzbudza w nim takie emocje. Chciała się dowiedzieć co sądzi i jak się czuje, ale bała się o to zapytać. 
   Obserwowała przez szybę zmieniający się krajobraz. Szybko wyjechali poza miasto i teraz poruszali się po przedmieściach. Uchiha zatrzymał samochód przed małym domem jednorodzinnym. Wysiedli z auta i podeszli do bramy. Sakura pierwsza przeszła przez furtkę i wybrukowaną ścieżką podeszła do drzwi w które głośno zapukała. Przez dłuższą chwilę nie było żadnego odzewu, gdy w końcu drzwi otworzyły się od środka.
- Dzień dobry - przywitała się Sakura jako pierwsza patrząc na niską, wychudzoną kobietę. Wyglądała na przestraszoną i zaniedbaną. Tłuste blond włosy miała spięte wysoko na głowie, a oczy podkrążone. - Jesteśmy z policji Konota, możemy porozmawiać?
- W jakiej sprawie? - zapytała zachrypniętym głosem. 
- Pani męża, Hiroto - odpowiedziała Sakura najłagodniej jak potrafiła. 
- Nie ma go w domu, wyprowadził się - kobieta oparła się o framugę drzwi, jakby nagle opadła z sił. - Nie wiem gdzie teraz mieszka.
- Od jak dawna?
- Od około roku.
- Nie utrzymujecie kontaktu? - drążyła dalej Sakura. - Dlaczego mąż się wyprowadził?
- To nasze prywatne sprawy...
- Nie jesteśmy tu, bo interesuje nas pani życie małżeńskie - wtrącił się Sasuke zniecierpliwiony. - Pani mąż jest istotnym świadkiem w sprawie, którą prowadzimy. 
- Przecież powiedziałam, że Hiroto tu nie ma - powiedziała kobieta zirytowanym tonem. - Przestańcie mnie dręczyć.
- W takim razie dzwonię po radiowóz, żeby zabrał panią na posterunek w celu złożenia szczegółowych zeznań co do pani męża - Uchiha wyjął z kurtki telefon komórkowy i wybrał połączenie. - Cześć, przyślijcie radiowóz na adres...
    Sasuke oddalił się od nich. Sakura spojrzała na niewzruszoną kobietę. Zaczęła podejrzewać, że przechodzi przez załamanie nerwowe, albo jest pod wpływem jakichś środków. 
- Niech pani się ubierze - poradziła jej Sakura widząc, że Uchiha wraca z poważną miną. 
- Nigdzie nie jadę - próbowała się stawiać. - Nic na mnie nie macie.
- To naprawdę bezcelowe.
- Nigdzie nie jadę! - powtórzyła kobieta ze złością. - Wszystko mi zabrali! Męża, dzieci! Zostawcie mnie!
    Chciała zamknąć im drzwi, ale Sasuke mocno złapał za krawędź i szarpnął w swoją stronę. Z daleka było słychać już odgłos nadjeżdżającego radiowozu. Żona Hiroto widząc, że jej opór jest bezcelowy, osunęła się na kolana i zaniosła płaczem. Sakura pozwoliła sobie wejść do domu i przynieść kurtkę, którą okryła kobietę.  
    Z policyjnego samochodu wysiadło dwóch funkcjonariuszy, którzy bez zbędnych ceregieli podnieśli zatrzymaną i spokojnie zaprowadzili do auta. Sakura zatrzasnęła drzwi od domu i w milczeniu i udała się z Uchihą do jego suva. 
- Chyba nie spodziewaliśmy się niczego innego - odezwała się, kiedy byli już sami. - Gdzie są ich dzieci? Ukrywają się z ojcem?
- Nie wiem - Sasuke pokręcił głową. - Sądzę, że opiekuje się nimi ktoś z rodziny. Niedługo się dowiemy.
- Objeżdżamy pozostałych krewnych? - zapytała.
- Szkoda czasu - odpowiedział. - Zwrócimy się o pomoc do dwóch niezależnych osób. 
- Juugo i...?
- Najlepszego hakera jakiego znam.

    Juugo patrzył na nich z nieukrywanym rozbawieniem. Sasuke przedstawił prośbę w ich imieniu i teraz oboje czekali na odpowiedź. 
- Ach, jak miło was widzieć razem! - klasnął w dłonie jak dziecko. Sakura usłyszała, jak Uchiha prychnął pod nosem.
- Nie mamy czasu na głupoty - powiedział Sasuke niecierpliwie. - Pomożesz, czy nie.
- Wiesz, że ten człowiek może ukrywać się dosłownie wszędzie? - zapytał rudowłosy. - Jeśli maczał w tym palce Madara, to w zasadzie facet przepadł. Może nawet już nie żyje.
- Popytaj chociaż - poprosiła Sakura.
- To kosztuje - uśmiechnął się Juugo, a ona zrozumiała o co mu chodzi. Uchiha sapnął gniewnie.
- Przestań się wygłupiać. Od kiedy to chcesz pieniędzy za takie informacje?
- Nie o pieniądze chodzi - odezwała się Sakura. - Jeden weekend. 
- Stoi - Juugo wyciągnął rękę w jej kierunku, ale kiedy Sakura chciała ją uścisnąć, przeszkodził jej Sasuke. 
- Pogięło cię? - zwrócił się do kolegi, trzymając ją za przegub. 
- To sprawa między nami - właściciel klubu nie krył, że bawi się całą sytuacją. - Okazało się, że Sakura jest bardzo dobrym pracownikiem.
- Juugo - syknął ostrzegawczo Uchiha, ale tamten nic sobie z tego nie robił. Uśmiechnął się jeszcze bardziej złośliwie.
- Sasuke, a tobie jedno w głowie - powiedział rudowłosy. - Nie o taką pracę mi chodzi, jak myślisz.
- Lepiej, żebyś nie wiedział co myślę.
- Nie gorączkuj się. To tylko żarty. Oczywiście rozpytam ludzi o tego człowieka. Znasz mnie przecież.
- To po co się droczysz - mruknął Sasuke i puścił rękę Sakury.
- Bo lubię - Juugo wzruszył ramionami. - Dam znać za dwa dni. Jak do tego czasu nic nie znajdę, to możecie uważać go za nieżywego.

    Zrobili sobie przerwę w kawiarni, żeby przemyśleć następny krok. Sakura piła herbatę i podgryzała bajgla, którego na siłę wcisnął jej Sasuke. Sam pozostał tylko przy kawie. Przez szybę widać było padający na zewnątrz deszcz, nagle zrobiło się bardzo ponuro. 
- Myślę, że Juugo może mieć rację - powiedziała Sakura. - Zostawienie takiego świadka przy życiu byłoby zbyt dużym ryzykiem dla niego. 
- To jest typ człowieka u którego nie przewidzisz konkretnych ruchów - odrzekł zagadkowo. - Najprędzej dowiemy się czegokolwiek o Hiroto od jego żony. Chłopaki zabrali jej telefon i przeszukują połączenia, które wykonywała i otrzymywała. Jak tylko złapią namiar, pojedziemy do Suigetsu. On najszybciej namierzy skąd były prowadzone rozmowy.
- Przecież to Ikabe i Chouji zajmują się szukaniem takich informacji.
- Mają co innego na głowie.
    Sakura cmoknęła niepewna decyzji Sasuke. Szybko sam podjął decyzję o skontaktowaniu się z hakerem, co mogło być uznane przez komendanta i prokuratora za działanie niezgodne w wcześniej ustalonym planem. Przypomniała sobie, jakie pytanie zadała jej Ino po odprawie. Popatrzyła na swojego partnera gotowa do podjęcia tego tematu.
- Mam nadzieję, że gdzieś z tyłu głowy masz na uwadze to, co powiedział Senjuu dzisiaj rano.
- Za kogo ty mnie masz?
- Często tak mówisz - zauważyła. - Zwykle później dzieje się coś nadzwyczajnego.
- W tym dobrym, czy złym sensie? - zapytał uśmiechając się delikatnie.
- Różnie z tym bywało - nie mogła się nie uśmiechnąć. 
- Po prostu poczekamy na informacje i zobaczymy jak dalej rozwinie się sytuacja - zaproponował. - W ciągu jednego dnia nie odkryjemy tak skrzętnie ukrywanej tajemnicy Madary. 
- To naprawdę zły człowiek - powiedziała Sakura. - Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki go  nie poznałam. Okropnie traktuje swoich podwładnych. 
- Opowiedz mi jak udało ci się zdobyć te akta. 
- Komendant ci nie mówił?
- Bez szczegółów - odpowiedział.
- Więcej w tej historii przypadku niż mojej brawury - wzruszyła ramionami. Opowiedziała mu wszystko ze szczegółami, tak jak chciał. Sasuke nie przerywał jej, wydawał się chłonąć każde jej słowo. Kilka razy widziała jak zacisnął szczęki w złości. 
- Sukrwysyn - powiedział, kiedy skończyła opowiadać. - Itachi nigdy nie miał o nim dobrego zdania. Zresztą, jak większość klanu. Mam nadzieję, że Obito dobierze mu się do dupy.
    Sakura zawahała się przez chwilę, czy nie napomknąć mu o Karin, ale szybko z tego zrezygnowała. Była ciekawa, ale uznała, że byłoby nieuprzejme z jej strony poruszać sprawy jego relacji z Uzumaki. 
- A praca u Juugo? - zapytał nagle.
- Co z nią?
- Jaki miała charakter i dlaczego w ogóle zgodziłaś się pójść z nim na jakikolwiek układ?
- Szukałam informacji o które nie chciałam pytać ciebie - odpowiedziała. - Byłam trochę zdesperowana, bo bardzo zależało mi, żeby znaleźć zabójcę tej dziewczynki. Pracowałam za barem, pomagałam Fumi. Nie trwało to długo. A potem...
- A potem? - zachęcił ją.
- Zaglądałam tam, bo miałam nadzieję, że cię spotkam - przyznała szczerze. 
    Uchiha nie skomentował tego, co powiedziała. Patrzył na nią długo, jakoś przenikliwie. Sakura nie potrafiła utrzymać spojrzenia tych czarnych oczu. Podniosła filiżankę i wypiła resztę herbaty. 
- Chciałbym zapytać jeszcze o twoje wizyty w więzieniu - odezwał się po chwili.
- Wolałabym o tym nie rozmawiać - powiedziała wymijająco. Opowiadanie Sasuke o upokarzających momentach z więźniem było dla niej bardzo wstydliwe. Zwłaszcza jej ostatnia wizyta. 
- Dlaczego? - zainteresował się. - Udało ci się przecież nakłonić tego śmiecia do zeznań. Nie chcesz o tym mówić, bo ma to związek z tym, o czym wspominała Ino?
- Tak - potwierdziła.
- Czemu pozwalałaś się tak upokarzać?  
- Tylko tak mogłam rozwiązać mu język - stwierdziła. - Nie oceniaj mnie proszę. 
- Nie oceniam, próbuję zrozumieć. 
- Jak już ruszyło śledztwo pełną parą i okazało się, że może mieć związek z twoim bratem, to postawiłam wszystko na jedną kartę. Skoro tobie nie udało się namówić ich na zeznania prośbą i groźbą, to oznaczało, że Daike potrzebuje innego... bodźca. Trafiłam z Ino w jego czuły punkt. Ubierałyśmy się na te wizyty jak panny na wydaniu. Na ostatnią wizytę musiałam pojechać sama. Udało mi się wydobyć z niego ważne nazwiska, ale w zamian zostawiłam mu część swojej garderoby. Oczywiście, od razu powiedziałam o tym Morino, żeb zapobiegł jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi. 
- Nadal nie wiem dlaczego - powtórzył. 
- Spodziewasz się jakiegoś wyznania z mojej strony? - zapytała zaczepnie. - To był powrót do zawieszonej sprawy sprzed roku. Wszyscy się starali.
- Chyba nie aż tak - powiedział, co ją zezłościło.
- Uchiha, przeżywasz, jakby to ty oddał komuś swoje gacie - spojrzała na niego gniewnie. - Zrobiłam, co zrobiłam i nie żałuję. Niepotrzebnie zacząłeś ten temat.
- Przecież powiedziałem, że nie oceniam - przypomniał jej. - Sam stosowałem niekonwencjonalne metody w śledztwach, więc rozumiem. Dobrze sobie ze wszystkim poradziłaś, chociaż pewnie było ci cięzko. Praca u Juugo, wizyty u tego idioty, a na koniec Madara.
- Nie będę się użalała - powiedziała z mocą. 
- I słusznie - uśmiechnął się. - Dzięki za wszystko, co do tej pory zrobiłaś. 
- Pomimo tego, że...
- Pomimo.     
    Sakura zarumieniła się. Złość na partnera szybko jej przeszła. Teraz ulga i szczęście wypełniły jej serce. Uzyskała nie tylko przebaczenie od Sasuke, ale również uznanie. To nieco wynagrodziło jej tygodnie udręki. 
    Leżący na stoliku telefon komórkowy Uchihy zawibrował. Sasuke odczytał wiadomość i powiedział:
- Mamy adresy IP z urządzenia żony Hiroto. Nadal do niczego się nie przyznała, ale teraz to bez znaczenia. Zbierajmy się.
- Opłacę rachunek - Sakura podniosła się z krzesła i podeszła do kontuaru. Z Sasuke u boku nie bała się żadnych nowych wyzwań.

    Mieszkanie kolegi Uchihy, hakera Suigetsu było przyjemnie urządzone. Kawalerka ze sporym metrażem znajdowała się w centrum Konoha. Sakura inaczej wyobrażała sobie miejsce, w którym pracuje osoba zajmująca się taką działalnością.
- Spodziewałaś się jakiejś piwnicy, obwieszonej monitorami? - zapytał Suigetsu widząc jak Sakura rozgląda się z zainteresowaniem po jego lokum.
- Trochę - uśmiechnęła się. 
- Zastanowię się, czy poczuć się obrażony. Tymczasem siadajcie i mówcie o co chodzi.
- Potrzebujemy namierzyć te adresy IP - Sasuke usiadł i wyjął z kieszeni kurtki zapisaną kartkę. Położył ją na stoliku, a Suigetsu bez słowa podniósł ją i rozwinął.
- Na kiedy? - zapytał.
- Na już - odpowiedział Uchiha, na co jego kolega tylko wzruszył ramionami. Podszedł do biurka, na którym stał jego laptop i zaczął wystukiwać coś na klawiaturze. 
- Widzę, że wróciłeś już do pracy - odezwał się Suigetsu nie odrywając się od pracy. - Juugo mówił, że zniknąłeś na dłuższy czas. 
    Sasuke nie odpowiedział, a haker nie drążył dalej. Sakurę zastanowiło jak rozliczają się z jego usług. Czy Uchiha mu płaci, czy Suigetsu jest mu winny jakieś przysługi... 
- Sporo tych lokalizacji - podjął ponownie. - Zmienia się co około mieisąc. Wszystko poza Konoha. Najeździcie się.
- Nie pierwszy raz - powiedział Sasuke. - Szukamy człowieka, którego najprawdopodobniej ukrył Madara.
    Suigetsu odwrócił się w ich stronę z wyrazem zwątpienia.
- Schlebiasz mi wiarą w moje umiejętności, ale mogę ustalić gdzie przebywa ŻYWA osoba, a nie nieboszczyk. 
- Juugo powiedział to samo - przypomniała Sakura. - Wiecie coś, czego my nie wiemy?
- Gdyby Madarze ktoś zagrażał, to nie zadawałby sobie trudu, żeby go ukrywać - odpowiedział haker. - Sasuke, powinieneś to wiedzieć. 
- Do niedawna w ogóle nie wiedziałem, że jest jakiś świadek zabójstwa Itachiego - odparował Uchiha. - Jeśli istnieje chociaż cień szansy, że ten człowiek żyje, to wykorzystam wszystkie możliwości, żeby go odnaleźć. 
- Jak uważasz - haker wrócił do dalszego wyszukiwania danych. - Sakura, miej go na oku, bo gotów znowu wpaść w tarapaty.
- Sam o siebie zadbam - powiedział Sasuke, zanim ona zdążyła się odnieść. - Przestańcie robić ze mnie wariata.
- Ciężko zapomnieć jak to było rok temu - westchnął Suigetsu wstając od biurka. Podszedł do nich i podał Sakurze kartkę z listą zapisanych adresów. - Te najczęściej się powtarzają. Powodzenia.
- Dzięki za pomoc - Uchiha wstał z sofy, a za nim Sakura. - Spotkajmy się kiedyś u Juugo, ja stawiam.
- Pewnie, że ty - uśmiechnął się haker. - Dzwoń, jakbyście potrzebowali jeszcze jakichś informacji. - Miło było cię poznać Sakura. 
    Kiedy Sasuke odwrócił się do wyjścia, Suigetsu nachylił się do Sakury i szepnął jej do ucha:
- Miej na niego oko. 

    Ponownie tego dnia jechali w trasę. Zaplanowali, że dzisiaj sprawdzą część adresów, a resztę następnego dnia. Robiło się już szaro i deszcz ciągle zacinał w przednią szybę samochodu. Sakura pomyślała, że wolałaby spędzisz ten wieczór podróżując z Sasuke, niż zjawiać się na jego przyjęciu z okazji zaręczyn. Z każdą chwilą siadał jej humor, zrobiła się małomówna. Uchiha również nie był zbyt rozmowny, ale w tym momencie bardzo jej to pasowało. 
    Telefon, który trzymała w ręce zawibrował oznajmiając przyjście SMSa. Odczytała wiadomość od Kakashiego, że Shino udało się namierzyć Kisame. Z funkcjonariuszami ABNU przygotowują obławę. Podzieliła się z Sasuke ważną informacją.
- Oby to był początek wyłapywania tych gnojków - skomentował. - Żeby tylko lepiej go pilnowali niż Deidarę.
- Tego nie dało się przewidzieć - powiedziała Sakura. - Zbieg tych wydarzeń był aż nieprawdopodobny. Szybko pozbywają się swoich ludzi. Zupełnie bez skrupułów. 
- Czego się spodziewałaś? Mają za dużo do stracenia. 
- A my coś mamy? - zapytała cicho. 
- Jeśli o mnie chodzi, to ja nie mam nic - odpowiedział, chociaż wcale tego nie oczekiwała. - Ciebie to śledztwo do niczego tak naprawdę nie obliguje.
- Dlaczego tak mówisz?
- Bo dla mnie to coś osobistego.
- Dla mnie to praca, którą staram się wykonywać jak najlepiej - wyjaśniła mu. - Poza tym, jestem pewna, że gdyby to dotyczyło mojej rodziny, to zachowałbyś się tak samo. Mylę się?
- Nie - przyznał od razu. Sakura kiwnęła głową z aprobatą.
- Widzisz, nie różnimy się tak bardzo - uśmiechnęła się.
- Jesteśmy na miejscu - zmienił temat. Zaparkował samochód na osiedlowym parkingu. Wskazał palcem jeden z niewielkich bloków. - To ten budynek. Piąte piętro.
    Wysiedli z samochodu i w deszczu przeszli pod blok. Uchiha otworzył drzwi i przepuścił Sakurę pierwszą. Weszli na piętro i kiedy stanęli pod zapisanym na kartce numerem, Sasuke zapukał w drzwi. Otworzył młody mężczyzna.
- Dzień dobry - przywitał się Uchiha pokazując odznakę. - Czy mieszka tu Hiroto Nakano?
- Nie, wynajmuję to mieszkanie od ośmiu miesięcy - odpowiedział.
- Jak nazywa się właściciel?
- Saburo Nuta.
- Podasz mi numer? - wyjął telefon komórkowy, odblokował i podał chłopakowi.
- Tak - wpisał na klawiaturze kontakt i oddał aparat. 
- Jeszcze jedno pytanie - Sasuke ponownie postukał w ekran komórki i tym razem odwrócił w stronę lokatora. - Kojarzysz mężczyznę ze zdjęcia?
- Nie - pokręcił głową, kiedy się przyjrzał. - Przykro mi, nigdy go nie widziałem. 
- To wszystko, dzięki - pożegnał się i spojrzał porozumiewawczo na Sakurę. Oboje wyszli z bloku i wrócili do auta. Uchiha od razu wykonał połączenie do właściciela mieszkania. Po krótkiej rozmowie udało im się umówić z mężczyzną w pobliskim barze przy wyjeździe z miasta. Podjechali we wskazane przez niego mieszkania miejsce. Zgodnie z opisem, podeszli do mężczyzny siedzącego przy barze i przedstawili się. Sasuke wyjaśnił pokrótce sprawę w jakiej się spotkali i również pokazał w telefonie zdjęcie poszukiwanego Hiroto. 
- Tak, to on wynajmował u mnie mieszkanie - potwierdził właściciel. - Ale to nie z nim podpisałem umowę najmu. 
- Może z jego żoną? - zapytała Sakura. 
- Nie, to był mężczyzna - zastanowił się przez chwilę. - Blondyn, miał nietypową fryzurę. Grzywka zasłaniała mu pół twarzy. Zapłacił z góry gotówką za miesiąc. Po tym czasie lokatora nie było, mieszkanie było czyste, bez żadnych szkód. 
- Będę pokazywał panu zdjęcia różnych osób, proszę wskazać, czy to był któryś z nich - Uchiha położył telefon na barowym blacie i przesuwał palcem po ekranie. Wyświetlały się po kolei zdjęcia członków Akatsuki, a nawet Madary. 
- To ten - powiedział w końcu właściciel. Sakura wychyliła się, żeby spojrzeć kogo wskazał i oniemiała. Było to zdjęcie nieżyjącego Deidary. 
- Jest pan pewny? - zapytał Sasuke.
- Na sto procent - odpowiedział. - Coś z nimi nie tak?
- Jeden jest poszukiwany, a drugi nie żyje - powiedziała Sakura. 
- Nie wiedziałem, że udostępniłem mieszkanie bandycie - mężczyzna przestraszył się. - Zapewniam, że nie brałem udziału w niczym...
- Niech się pan nie denerwuje - przerwał mu Uchiha. - Nie jest pan o nic podejrzany. Dziękujemy za pana czas, do widzenia. 
- Do widzenia - pożegnał się z nimi. 
- Coraz ciekawiej - mruknęła Sakura do partnera, kiedy wychodzili z baru.

    Sprawdzili jeszcze trzy adresy, ale nadal bez powodzenia. Schemat się powtarzał: mieszkanie było wynajmowane przez miesiąc, a później ślad po lokatorze znikał. Wszystko opłacane z góry i załatwiane przez Deidarę. Sakura zachodziła w głowę skąd jeszcze były członek Akatsuki wziął się w całym tym procederze. Odpowiedź znalazł Sasuke, który nie zastanawiał się zbyt długo:
- Madara z nimi współpracuje. Przecież to u niego znalazłaś ich akta.
- Ale dlaczego Deidara organizował świadkowi miejsca do ukrycia? - zapytała. - Madara ma wokół siebie mnóstwo ludzi gotowych wykonywać jego rozkazy. 
- Może nie był zbyt ważny dla organizacji - powiedział Uchiha. - Albo był też łącznikiem między Akatsuki, a ludźmi z zewnątrz. 
- Myślisz, że Madara również brał udział w spisku na Itachiego? - odważyła się wysnuć niepokojącą tezę.
- Teraz jestem tego pewny - odpowiedział. - Trzeba będzie skontaktować się z Obito i podzielić się naszymi podejrzeniami. W zasadzie to nie podejrzenia, tylko fakty. 
- Przykro mi - westchnęła, nagle przytłoczona nowymi rewelacjami. Nie przyznałaby się Sasuke do tego, że zaczęła się o niego martwić. Cały czas był opanowany, nie ulegał emocjom, widziała, że się starał. Myślała o tym, jak długo uda mu się utrzymać nerwy na wodzy. Z opowiadań kolegów i koleżanek słyszała jak potrafił się odpalać podczas pracy nad tą sprawą rok temu. Przeszedł ją dreszcz na samą myśl, że mogłoby znowu dojść do jakiejś tragedii z jego udziałem.
- Zmarzłaś? - zapytał.
- Tylko trochę - odpowiedziała. - Nieprzyjemna pogoda.
    Zobaczyła, jak Uchiha podkręca temperaturę w samochodzie. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Kochała go między innymi za takie drobnostki: kiedy przynosił jej herbatę do biurka, pilnował żeby się posiliła, dbał, by nikt jej nie wykorzystywał do swoich interesów, a nawet, kiedy zwiększał grzanie w aucie, żeby było jej ciepło. Lubiła tę jego łagodną i troskliwą stronę. Stronę, którą będzie ukazywał swojej narzeczonej, a wkrótce żonie. 
    Sakura pożałowała danego matce słowa. Mogła udawać przed napalonym więźniem, że z nim flirtuje, ale skazywać się na męczarnię oglądania ukochanego mężczyzny w towarzystwie jego narzeczonej, było ponad jej siły. Nienawidziła siebie za to i czuła ogromne wyrzuty sumienia względem Riko. Nie chcąc jednak zdradzać przed nimi swoich uczuć do Sasuke, musiała wziąć w tym wszystkim udział. 
    Uchiha zaparkował auto przed kamienicą w której mieszkała. 
- To do zobaczenia w zasadzie za chwilę - powiedział. - Zabierzesz się z Naruto i Hinatą?
- Nie umawiałam się z nimi - odpowiedziała siląc się na beztroski ton. - Przyjadę taksówką. 
    Sasuke kiwnął głową, a ona wysiadła z samochodu i szybko pobiegła na schody, żeby bardziej nie zmoknąć. Wchodząc do mieszkania pomyślała, że gorsze od tego wieczoru będzie tylko zaproszenie jej na ślub Sasuke i Riko.
 
    Stojąc przez lustrem Sakura przykładała do siebie wieszaki, żeby dopasować strój na wyjście. Robiła to bez przekonania i entuzjazmu, chociaż wiedziała, że ostatecznie musi coś wybrać i udać się do Kamelii. Zdecydowała się na biała koszulę w wyhaftowane maki i granatową spódnicę do kolan. Uznała, że jest w sam raz: niezbyt elegancko, ale też nie tak jak zwykle. 
    Zaczęła upinać włosy, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszła, żeby otworzyć. Po drugiej stronie stał Kento.
- Cześć - przywitał się pierwszy. - Wpadłem z kontrolną wizytą. Nie przeszkadzam?
- Właśnie szykuję się do wyjścia, ale wejdź - otworzyła szerzej drzwi wpuszczając go do środka. 
- Nie zajmę ci dużo czasu - obiecał siadając na sofie.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowała.
- Nie trzeba. Powiedz jak się czujesz i czy przestrzegasz zaleceń.
- Myślisz, że jakby nie przestrzegała to bym się przyznała?
    Lekarz zaśmiał się krótko. Sakura usadziła się w fotelu, nie bardzo wiedząc jak dalej pociągnąć rozmowę.
- Chciałbym ci coś zaproponować - podjął ponownie Kento niezbyt pewnie. - Albo raczej, rzucić pewien pomysł. Niezobowiązująco oczywiście, żebyś nie pomyślała, że robię jakieś podchody wobec ciebie.
- Jak tak zacząłeś, to właśnie to sobie pomyślałam - powiedziała z uśmiechem. - Jednak zaciekawiłeś mnie, słucham.
- Często jeżdżę na sympozjum do bardzo urokliwego i przyjemnego ośrodka w górach. Ludzie wybierają to miejsce na wypoczynek, podreperowanie zdrowia, albo po prostu, żeby pobyć z naturą. Będę tam w przyszłym tygodniu i pomyślałem, że może dałabyś się namówić na krótki urlop, góra cztery dni. 
- Bardzo miło z twojej strony, że o mnie pomyślałeś. Obecnie jesteśmy w trakcie dużego śledztwa i nie mogę zostawić zespołu z nawałem pracy. 
- Czyli po prostu nie trafiłem na odpowiednią chwilę? - zapytał.
- Wybitnie - odpowiedziała. - Krótkie wakacje brzmią dobrze, ale na pewno nie w tym momencie. 
- Cieszę się, że nie odmówiłaś z innego powodu - Kento przeczesał ręką włosy. - Niemniej, powinnaś w końcu porządnie odpocząć Sakura. Mówiłem ci, że anemia to nie są przelewki. Bierzesz leki?
- Tak - potwierdziła. - Uprzedzając twoje kolejne pytanie: posiłków też pilnuję. Wzięłam sobie zalecenia do serca, nie musisz się martwić.
- A jednak trochę to robię, chyba mimowolnie - nachylił się ku niej i ujął jej dłoń w swoją. Sakura zaskoczona tym gestem, nie była pewna jak zareagować. Postanowiła poczekać na rozwój sytuacji. - Wiem, że między nami już dawno wszystko skończone, ale chciałbym, żeby u ciebie było wszystko dobrze. Martwi mnie, że zaniedbałaś swoje zdrowie. Jesteś częstym gościem w szpitalu, spotykają cię różne wypadki. 
- U mnie jest w porządku - powiedziała spokojnie. - Wracam do sił i pełni sprawności. A moja częsta obecność w szpitalu... Cóż, nie robię tego specjalnie. 
- Wiem, że nie - westchnął. - Po prostu pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć. W każdej sytuacji. 
- Dziękuję - uznała, że najwyższy czas, żeby uwolnić swoją dłoń z uścisku lekarza, bo zaczęło robić się zbyt ckliwie. - Liczę na twoją przyjaźń. Na mnie również możesz polegać.
    Kento pokiwał głową, ale było w tym geście coś smutnego, jakby poczuł się mimo wszystko rozczarowany. Wstał z sofy i wygładził sweter.
- Pójdę już - powiedział, a Sakura nie próbowała go zatrzymać. - Gdybyś jednak zmieniła zdanie w sprawie wyjazdu to daj znać.
- Jasne - zapewniła go. Odprowadziła gościa do drzwi, gdzie lekarz pozwolił sobie na cmoknięcie ją w policzek na pożegnanie. Zamknęła za nim drzwi i przeszła do łazienki szybko wyrzucając ich rozmowę z głowy. Kento wiele razy obiecywał jej zmiany, oferował pomoc, ale kiedy zrobiła coś nie po jego myśli obrażał się i był nieprzyjemny. Potrafiła już rozpoznawać czerwone flagi, jeśli chodziło o jego zachowanie. Żałowała jedynie, że tak późno się tego nauczyła. 

    Już spóźniona piętnaście minut, czekała przed kamienicą na taksówkę. Zdążyła jeszcze odebrać kwiaty z kwiaciarni przed zamknięciem. Na szczęście przejaśniło się i deszcz przestał padać. Zrobiło się zimno, ale przyjemnie rześko. Sakura wzięła kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić napięte nerwy. Kiedy samochód już podjechał wsiadła i podała adres. Przeszkadzał jej mdlący zapach w aucie, a do tego kierowca prowadził, gwałtownie skręcając kierownicą i tym samym wprowadzał pojazd w nieprzyjemne turbulencje. W obawie, że zaraz zabrudzi tapicerkę poprosiła taksówkarza o zatrzymanie się. 
    Wysiadła z samochodu i skierowała się w kierunku restauracji. Na szczęście nie została jej zbyt długa droga do przejścia. Szła, starając się nie myśleć o tym jak będzie na przyjęciu. Skupiała się na tym i powtarzała sobie, że będzie co ma być i ona się z tym zmierzy. Będzie uśmiechnięta, towarzyska i przyjaźnie nastawiona. 
    Była na ostatniej prostej, z daleka widziała już szyld restauracji. Zaskoczyło ją, że cała ekipa stoi przed lokalem. Był w grupie jakiś ruch i zamieszanie. Zanim Sakura doszła do znajomych zatrzymała się, bo zauważyła, że nie tylko ona przygląda się całej sytuacji z daleka. Kilka kroków przed nią stała Karin popalając papierosa. Zaintrygowana Sakura podeszła do policjantki. 
- Cześć Karin - przywitała się. Uzumaki odwróciła się zaskoczona w jej stronę, ale nie straciła fasonu. Nie przejęła się tym, że została przyłapana na podglądaniu.
- Ach, kopę lat Haruno - uśmiechnęła się wypuszczając dym. - Spóźniłaś się na ciekawe przedstawienie. Zastanawiałam się właśnie, dlaczego ciebie nie widzę w grupie imprezowiczów. 
- Co się stało? - zapytała Sakura zaniepokojona zachowaniem Karin. - Dlaczego tutaj stoisz?
- Patrzę jak przyjęcie zaręczynowe Sasuke staje się katastrofą - odpowiedziała bezwstydnie. 
- Skąd wiesz o ich przyjęciu zaręczynowym?
- To małe miasto Haruno. Jak taka partia jak Uchiha się żeni to huczy o tym cały świat. Zwłaszcza w policyjnych kręgach. 
- Karin, co ty zrobiłaś? - zapytała ją wprost. Uzumaki popatrzyła na nią i poprawiła okulary. Była spokojna i opanowana, co według Sakury było aż przerażające. Zupełnie nie wiedziała, czego może się po niej spodziewać. 
- To bardzo mała cena za to co on zrobił mi - odrzekła wymijająco, nadal patrząc w kierunku Kamelii.
- A jaśniej? - zniecierpliwiła się, co Uzumaki tylko rozbawiło. 
- Okazało się, że w tak szanownej restauracji sygnowanej sławnym nazwiskiem Sato są szczury - powiedziała w końcu. - Sanepid bardzo nie lubi nieprzestrzegania podstawowych zasad higieny. Chyba nie chciałabyś zjeść niczego, co zostało przygotowane w zaszczurzonej kuchni?
- To obrzydliwe - syknęła Sakura z odrazą. - Jak mogłaś zrobić coś takiego!
- Powiedziałam ci już! - zwróciła się do niej ostrym tonem. - To tylko przyjęcie zaręczynowe. Mi Uchiha zniszczył życie.
- Więc powinnaś sobie wyjaśnić to z nim, a nie prześladujesz jego narzeczoną!
- Nic jej nie będzie - prychnęła. - Wymiga się, bo ma sławnych rodziców i przyszłych teściów. Możesz na mnie donieść do swojego uroczego kolegi, wszystko mi jedno.
- Nie jestem donosicielem - odwarknęła wściekła Sakura. - A ty jesteś obrzydliwa.
- Jebie mnie twoje zdanie - Uzumaki wzruszyła ramionami. Wyrzuciła peta do kosza i wsiadła w samochód zaparkowany przy krawężniku. Odjechała z piskiem opon zostawiając oniemiałą ze złości Sakurę. 

- Co się stało? - zapytała podchodząc do kolegów i koleżanek. Widziała jak Riko energicznie dyskutuje z pracownikiem sanepidu, a Sasuke rozmawia przez telefon. Nie zamierzała zdradzać, że jest dobrze zorientowana w sytuacji i że spotkała Karin, sprawczynię całego zamieszania. 
- Ledwo co usiedliśmy, wpadł do lokalu sanepid z nakazem zamknięcia restauracji - odpowiedział jej Naruto. - Ktoś zgłosił, że w kuchni są szczury, co jest oczywistą bzdurą. 
- Śladów zwierząt nie znaleźli, ale przepisy są jakie są i lokal musi pozostać zamknięty przez jakiś czas - dodała Temari. 
- Ale ktoś jej świnię podłożył - odezwała się zła Ino. - I to jeszcze w taki wieczór!
    Rozległ się pomruk ogólnego niezadowolenia. Sakurze zrobiło się przykro, kiedy patrzyła na rozgorączkowaną Riko i zdenerwowanego Sasuke. Zamyśliła się przez chwilę, czy może jednak powinna powiedzieć narzeczonym czyja to była sprawka. Chociaż z drugiej strony, czy to by coś zmieniło w obecnej sytuacji?
- Słuchajcie - podeszła do nich restauratorka. Była bardzo wzburzona i widać, że z trudem panowała nad emocjami. - Naprawdę bardzo, bardzo mi przykro, ale jak zauważyliście przyjęcie się nie odbędzie. Nie udało mi się nic wskórać u inspektorów i dzisiaj na pewno już tego nie odkręcę.
- Podejrzewasz kogoś o taką perfidię? - zapytał Chouji.
- Nie - Riko pokręciła głową. - Dobrze żyjemy w tym naszym świecie restauratorów. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to jakiś wyjątkowo niezadowolony klient. 
- Możemy jakoś pomóc? - zaoferowała Hinata.
- Niestety nie. Sama ogarnę ten bałagan. 
- Może po prostu przeniesiemy imprezę do innego lokalu? - zaproponowała Ino.
- Muszę zostać z pracownikami - odpowiedziała Sato. - Ale wy bawcie się dalej, szkoda żebyście zostali bez kolacji. Zadzwonię do zaprzyjaźnionej restauracji i dowiem się, czy mają wolne miejsca. Koleżanka jest mi winna przysługę. 
- Nie przejmuj się nami, coś sobie zorganizujemy - powiedział Kiba.
- Żaden problem - uśmiechnęła się Riko. - Dajcie mi chwilę.
    Odeszła od grupy, ale za to dołączył do nich Sasuke. Sakurze wystarczył krótki rzut oka, żeby zorientować się w sytuacji. Uchiha był wściekły.
- Przykro mi stary - Naruto klepnął go w ramię. 
- Suigetsu namierza numer z którego ta łajza zadzwoniła do sanepidu - odezwał się do nich. 
- Wyciągnąłeś od nich taką informację? - zdziwiła się Temari. 
- Nie było trudno - mruknął Uchiha.
- Daj znać, jakbyś potrzebował wsparcia - powiedział Uzumaki. 
    Wróciła Riko i stanęła obok narzeczonego. 
- Udało się - uśmiechnęła się do nich. - U koleżanki odwołano imprezę firmową, więc miejsca jest aż nadto. Na końcu ulicy, restauracja Trzy sosny. 
- Dołączycie do nas później? - zapytał Inuzuka.
- Ja na pewno nie - określiła się Riko natychmiast. - Nie opłacajcie rachunku. Wszystko na mój koszt.
- Na nasz - poprawił ją Sasuke. - Nie marznijcie dłużej, idźcie. 
    Wszyscy pożegnali się z parą i cały kordon ruszył w stronę restauracji poleconej przez Sato. Sakura ostatni raz popatrzyła na Uchihę i złapała jego spojrzenie. Kiwnął jej delikatnie głową w niemym porozumieniu. 

- Nie chciałbym być w skórze tej osoby, kiedy Uchiha ją znajdzie - powiedział Kiba, opierając się na krześle. 
- Przecież głowy mu nie ukręci - odezwała się Temari sięgając po kieliszek z winem. 
    Cała ekipa siedziała w miłej, klimatycznej restauracji. Sakura była pod ogromnym wrażeniem wystroju miejsca. Zapatrzyła się właśnie na opadające kwiaty wisterii, kiedy Ino szturchnęła ją delikatnie łokciem.
- W porządku? - zapytała szeptem. - Odkąd do nas dołączyłaś jesteś jakaś zamyślona.
- Wydaje ci się - Sakura próbowała zbyć koleżankę uśmiechem. - Podziwiam wystrój lokalu. 
- Jest pięknie - przyznała Yamanaka. - Wszystko od razu smakuje lepiej, kiedy je się w takim miejscu. 
    Sakura starała się dołączać do ogólnej rozmowy, ale z tyłu głowy wciąż miała Karin i to, co policjantka zrobiła. Chciała się podzielić ta informacją z Hinatą, bo wiedziała, że przyjaciółka za nic nie chlapnie niczego głupiego przy Sasuke, albo Riko. Czuła, że eksploduje, jeśli z kimś o tym nie porozmawia. 
    Starała się skupić na sobie uwagę Uzumaki, ale Hinata tego nie zauważała, pogrążona w rozmowie z siedzącą obok niej Karui, żoną Choujiego.  Zniecierpliwiona nieudanymi próbami wstała od stołu z zamiarem wyjścia do toalety. 
- Zaraz wracam - zwróciła się do Ino. Udało jej się złapać spojrzenie przyjaciółki, które przetrzymała nadzwyczaj długo. Uzumaki na szczęście w lot złapała aluzję i przeprosiwszy swoją rozmówczynię również się podniosła. 
- Co się stało? - zapytała Hinata, kiedy zrównały się krokiem w drodze do łazienki.
- Chcę ci coś powiedzieć - odpowiedziała Sakura. - Przystańmy tu na chwilę.
    Zaciągnęła przyjaciółkę za winkiel z daleka od ciekawskich spojrzeń. 
- Wiem, kto narobił kłopotów Riko - powiedziała szeptem. 
- Jak to? - zdziwiła się Hinata.
- Szłam na piechotę do restauracji i po drodze spotkałam Karin - wyjaśniła Sakura. - Stała i patrzyła na was. W ogóle zdziwiłam się, że wiedziała o przyjęciu zaręczynowym. Kiedy zaczęłam ja o to wypytywać, okazało się, że to ona zadzwoniła z tym okropnym paszkwilem. Powiedziała mi to wprost, nawet jej powieka nie drgnęła.
- Z zemsty na Sasuke?
- Tak - potwierdziła Sakura. - Powiedziała coś takiego, że to co ona zrobiła to nic w porównaniu z tym co Uchiha zrobił jej. Potem wsiadła w samochód i odjechała.
- To okropne - powiedziała Uzumaki wyraźnie przejęta. - Dobrze, że nie powiedziałaś tego przy Sasuke.
- Przecież i tak się dowie - Sakura rozłożyła ręce. 
- Ach ta Karin - westchnęła Hinata. - Nadal nie wybiła sobie go z głowy. Teraz jeszcze specjalnie uprzykrza mu życie. Nic z tym teraz nie zrobimy. Masz rację, Sasuke szybko dowie się, że to była ona. Zostawmy to już jemu.
- Dzięki, że mnie wysłuchałaś. Dusiło mnie trzymacie tego tylko dla siebie, a wiem, że ty nikomu nie wygadasz.
- Bądź spokojna. Wracajmy do reszty. 
    Uspokojona nieco Sakura ponownie usiadła za stołem. Tym razem chętniej uczestniczyła w rozmowie. Miała nadzieję, że Uchiha nie zrobi nic głupiego i przykrości, które go spotkały szybko odejdą w zapomnienie.

    Przebrana w wygodny dres, Sakura odłożyła telefon po rozmowie z matką. Opowiedziała o nieprzyjemnym zdarzeniu, a potem wysłuchiwała jak Mebuki wyrażała żal i niezadowolenie z tego, co wyszło z zapowiadanej imprezy. Była jednak zadowolona, że Sakura dotrzymała danego słowa i podziękowała jej za poświęcenie. 
    Dopijała miętę z filiżanki, kiedy jej telefon znowu zaczął dzwonić. Podniosła aparat i prawie oblała się ziołowym naparem, kiedy zobaczyła nazwisko Uchiha na wyświetlaczu. Chwiejnie odstawiła porcelanę na stolik i przetarła usta wierzchem dłoni.
- Tak? - odebrała połączenie.
- Siedzicie jeszcze w restauracji? - zapytał. Sakura nie potrafiła usłyszeć w jego głosie jaki miał humor. 
- Nie, rozeszliśmy się już - odpowiedziała.
- Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać. Mogę do ciebie wpaść na chwilę?
- Jasne.
- To cześć - pożegnał się i rozłączył. 
    Sakura odłożyła telefon na sofę i zapatrzyła się przed siebie. Kiedy doszło do niej, że Uchiha ma za chwilę pojawić się u niej w mieszkaniu, wstała i przeszła do łazienki, żeby nieco się ogarnąć. Dzwonek do drzwi rozległ się szybciej niż przypuszczała. Przeszła przez salon, żeby wpuścić gościa.
- Zapraszam.
- Wybacz to późne najście, ale chcę zweryfikować pewną informację - powiedział wchodząc. 
- Zrobić ci coś do picia? - zaproponowała.
- Szklanka wody wystarczy - odpowiedział siadając w fotelu. Sakura zakręciła się szybko w kuchni i wróciła do salonu, podając mu picie. Przysiadła na sofie na przeciwko Sasuke i czekała aż pierwszy zacznie rozmowę. Uchiha upił dwa łyki wody i odstawił szklankę na stolik. - Wiem już kto to był - powiedział po chwili. - I wiem, że ty też wiesz.
    Sakura westchnęła głośno i kiwnęła głową. Uznała, że to lepiej, że Sasuke jest już uświadomiony.
- Spotkałam ją w drodze do Kamelii - przyznała. - Nie ukrywała się z tym, co zrobiła. Rozmawialiście?
- Tak - potwierdził. - Była zdziwiona, że od razu nie przyjechałem z awanturą, dając tym samym do zrozumienia, że ktoś od nas ją nakrył po drodze. Ty jako jedyna się spóźniłaś, więc łatwo się było domyślić. 
- Masz mi za złe, że od razu ci nie powiedziałam? - zapytała z obawą.
- Nie - pokręcił głową. - W tamtej sytuacji nie to było najważniejsze. Możesz mi zdradzić, co dokładnie powiedziała ci Karin?
- Dała do zrozumienia, że to zemsta na tobie, za... jakieś tam wasze wcześniejsze relacje. Nie miała problemu, żeby się przyznać i chyba nie obchodziły ją ewentualne konsekwencje. 
- Wszystko przez to, że mieliśmy niewyjaśnione sprawy z przeszłości. Nie sądziłem, że akurat ty będziesz wysłuchiwała jej wywodów.
- Chyba lepiej ja niż Riko - ośmieliła się powiedzieć. Uchiha uśmiechnął się krzywo.
- W takim razie powinienem cię przeprosić i podziękować jednocześnie - powiedział. - Z Riko tak czy inaczej porozmawiam. 
- Jak ona się teraz czuje? - zapytała.
- Jest wkurzona - odpowiedział Sasuke uśmiechając się delikatnie. - Radzi sobie z takimi sytuacjami bardzo dobrze. Góra tydzień i restauracja będzie ponownie otwarta. 
- To dobrze - mruknęła cicho i bez przekonania. 
    Dziwnie jej było słuchać o zaletach Sato. Nie wiedziała dlaczego, ale sprawiało jej przykrość, kiedy tak o niej mówił. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, skoro byli narzeczeństwem. Do tej pory nie poruszali szczegółowo tematów swoich związków i bardzo chciałaby, żeby tak pozostało. 
- Pójdę już - podniósł się z fotela. - Przyjadę jutro po ciebie, to od razu ruszymy w trasę.
- Dzięki - również wstała. Odprowadziła Sasuke do drzwi  i czekała aż się ubierze. 
- Dobranoc - pożegnał się.
- Dobranoc - podniosła głowę, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Dlaczego nawet w takich chwilach nie potrafiła zapomnieć i wyprzeć uczucia do niego? Potrząsnęła delikatnie głową, chcąc odrzucić niepotrzebne myśli. 
- Co się stało? - zapytał patrząc na nią uważnie.
- Nic, jakieś głupstwa chodzą mi po głowie. 
- Powinienem drążyć?
- Zdecydowanie nie - odpowiedziała. 
- Odpocznij, na pewno jesteś zmęczona - otworzył drzwi i wyszedł. 
    Sakura została sama, chociaż jego zapach był jeszcze długo obecny w mieszkaniu. 

______________________

Opisałam cały, wyczerpujący dzień Sakury. Nie jestem super przekonana, ale jak zwykle: niech rozdział mówi sam za siebie, a ocenę pozostawiam Wam.
Wybaczcie ewentualne błędy. Chciałam jeszcze dzisiaj zdążyć z publikacją (Noc Kupały!)
Dziękuję, że czekaliście i zaglądaliście, to bardzo miłe :)


https://pl.pinterest.com/pin/722194490266251031/




















Komentarze

  1. Jeeeeeeeeeeest!!
    Świetny rozdział! Akcja się rozkręca, chce więcej. 🤩
    Bardzo się cieszę, że relacje mojego ulubionego duetu wróciły na właściwy tor, aczkolwiek myślałam, że będzie niespodzianka i Tobirama zostawi Sakure w parze z Nejim.
    Niby mi przykro, że przyjęcie zaręczynowe nie wyszło, a jednak jakoś tak się cieszę. 😀😀 To znak hahaha.
    Nie rozpiszę się zbyt mocno, bo jestem styrana po pracy jak kobyła Piłsudskiego, ale wiedz, że rozdział jest wspaniały. Warto było czekać. Plusik za relacje Sakura-Juugo i za tą niewiedzę Saska. ☺️

    Czekam z niecierpliwością na kolejny, życzę Ci dużo weny i wszystkiego co najlepsze! Ściskam, do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Onihime! Od razu biorę się za pisanie kolejnego rozdziału, póki jestem rozpędzona.
      Mi ten rozdział średnio się podoba. Może nie powinnam się do tego przyznawać, nie wiem. Bywały lepsze na pewno. Zobaczę co mi wyjdzie dalej. A Neji jeszcze wróci, nie martw się.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Uhuhhu!
    Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo nie mogłam się doczekać nowego rozdziału! Czy maniakalnie odświeżałam bloggerową listę czytelniczą? Być może ALE NIC MI NIE UDOWODNICIE I NICZEGO NIE ŻAŁUJE xD
    Niby nic się nie działo, a jednak wydarzeń jest sporo i ciężko o każdym szczególe napisać. Generalnie przez chwilę nie potrafiłam się odnaleźć. Troszkę zapomniało mi się ostatni rozdział ale ciiii.
    Biedna Sakura musi się tak męczyć przy Sasuke. Niby jej to nie przeszkadza, niby jemu też, ale czyta się to z bolącym serduszkiem. Kibicuje im tak bardzo, że wcale nie było mi przykro z powodu przyjęcia xD Wręcz przeciwnie! Mebuki mogłaby darować sobie boomerskie wymuszanie cierpienia na córce ;)
    Śledztwo idzie dalej, a ja przede wszystkim chcę zaznaczyć, jak bardzo doceniam ten tyci mini zabieg, który zrobiłaś podczas przydzielania członków Akatsuki do policjantów. Uwielbiam z jaką kreatywnością ich poopisywałaś, a potem dopasowałaś do duetów. Jestem bardzo ciekawa czy jakoś to później pociągniesz lub wykorzystasz, nawet jako niewielki smaczek.
    Tak jak wspomniała Onihime cudownie kreujesz relacje Juugo i Sakury. Myślałam, że umrę ze śmiechu, gdy Sasuke nagle był zazdrosny o nich xD No i pokazanie Suigetsu w jego super nowoczesnej kawalerce też było ciekawe :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki!
      Przyznam, że zanim zaczęłam pisać ten rozdział to sama musiałam przypomnieć sobie poprzedni, więc nie mam za złe :P
      Widzę, że wszyscy cieszą się z odwołanego przyjęcia: Karin, Onihime, Krropcia... :D Sakura pewnie też. Jeszcze czeka nas bal, ale to zdradzę, że impreza się odbędzie, bez szczurów na sali, ani pęknięcia rury w toalecie.
      Kolejny rozdział w trakcie pisania, więc bez odbioru!

      Usuń
    2. Hahah. To opowiadanie czyta się jakby oglądało doby serial, jakiś Chirurgów czy Kości, więc nawet jeśli impreza będzie bez szczurów i powodzi jeszcze wiele nam pozostaje: nagła epidemia grypy żołądkowej, zamachowiec z pistoletem, tornado, pożar, atak kosmitów xD

      W takim razie dużo chęci do pisania i czasu życzę!!

      Usuń
  3. Aa wreszcie komentarz jakiś zostawię :D
    Może jestem zła i okropna, ale jakoś tak w ogóle nie jest mi przykro, że przyjęcie się nie odbyło hehe pewnie dlatego że czekam tylko na jakiś znak Sasuke w stronę Sakury
    Propozycja wyjazdu z Kento w góry.... coś mi tu nie pasuje. Nie wiem co. Ale coś tu jest na rzeczy! ;p
    Madara coraz bardziej wchodzi do gry i już się nie mogę doczekać co będzie dalej!
    Jakoś tak urocza była ta scenka z Sakurą i Juugo 🖤
    Czekam na następny i życzę weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Przyznam, że lubię pisać scenki Sakury z Juugo. Jest to dla mnie takie odświeżające i lekkie, bez jakiejś większej rozkminy :)
      Kolejny rozdział w przygotowaniu, a mi gdzieś w głowie kiełkuje pomysł na kolejne odpowiadanie z uniwersum Naruto. Prawdopodobnie głównymi bohaterami byliby również Sakura i Sasuke. W każdym razie na pewno najpierw zakończę Kosmos, żeby później móc coś oficjalnie ogłosić. Zobaczymy co będzie, bo czasami planować to sobie można...
      Fajnie, że czytasz i zostawiasz swoje przemyślenia. To lubię!

      Usuń
  4. Dobra jestem i melduje się!

    Po pierwsze przepraszam za nieobecność, lecz ostatnio z bloggerem nie jest nam po drodze. Jednak czytam, nadrabiam i korzę się.

    Po pierwsze rozdziały przeczytałam w tygodniu, jednak teraz mam możliwość skomentowania. Cieszę się, że Uchiha nie był obrażony i sfochowany. Uwielbiam jego kreacje w tej opowieści, nawet jeżeli te całe zaręczyny to nie wypał lub (co myślę, że bardziej prawdopodobne) wymuszone przez pozycję jego klanu.

    Po drugie relacja między Sakurą a Sasuke jest taka przyjemna - współpracownicy, oddani przyjaciele, którzy pomogą sobie w każdym gównie. Uwielbiam ich rozmowy, szczególnie te nawet nic nie wnoszące albo te wnoszące bardzo dużo.

    Po trzecie akcja ze szczurami. No przepraszam, ale zaczęłam się tak śmiać, że mam nadzieję, że sąsiad nie będzie miał mi to za złe :D Karin jest wkurwiająca i po prostu bezczelna. Ech

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.