Rozdział dwudziesty trzeci

     Wchodząc ponownie tego samego dnia do szpitala Sakura miała nadzieję szybko załatwić to, po co przyszła, w miarę możliwości ograniczając do minimum wszelkie interakcje. Plan był taki, żeby zapytać psychologa dziecięcego którą zabawką dziewczynka lubiła się bawić najbardziej. O ile taka w ogóle była. Przy recepcji stała dyrektorka szpitala Tsunade i rozmawiała z pielęgniarkami. Sakura uznała to za dobrą okazję, żeby porozmawiać o tym, co zaszło rano z udziałem pediatry i pielęgniarki. Podeszła pewnie do kontuaru.
- Dzień dobry - przywitała się. Senjuu odwróciła się w jej stronę. Widocznie ją poznała, bo uśmiechnęła się delikatnie
- Dzień dobry - odpowiedziała. - Widzę, że już wróciłaś do zdrowia.
- Jest w porządku - zapewniła. - Chciałabym z panią o czymś porozmawiać. 
- Teraz?
- Jeśli to możliwe to tak.
    Tsunade zmierzyła ją badawczym spojrzeniem, ale nie odmówiła. Odeszła od recepcji, a Sakura za nią. Dyrektorka przystanęła koło wind i gestem ręki dała znać, że słucha. Sakura starała się, żeby jej mina nie wyglądała na rozczarowaną tym, że rozmowa ma przebiegać w takim miejscu. Opowiedziała dyrektorce o porannej kłótni z lekarką i o tym, że dziecko zostało uprowadzone. Tsunade ścisnęła usta w wąską linię widocznie powstrzymując wybuch złości. 
- Miałam napisać oficjalny raport, ale panią spotkałam...
- Dobrze zrobiłaś - przerwała jej dyrektorka. - Natychmiast się tym...
    Tym razem do Senjuu nie było dane dokończyć ponieważ wraz z otworzeniem się drzwi do jednej wind, wybiegł ze środka mężczyzna krzycząc przeraźliwie. Sakura aż drygnęła od natężenia hałasu, jaki powstał. 
- Zabił ją! Zabił!
    Ludzie w holu zatrzymali się i obserwowali całą scenę. Pielęgniarki z recepcji podbiegły do mężczyzny i próbowały go uspokoić, ale ten szarpał się krzycząc i płacząc jednocześnie. Sakurze przypomniało to niedawną sytuację z doktorem Namada na posterunku. Już ruszyła, żeby pomóc kobietom, ale wyprzedziła ją Tsunade.
- Dosyć! - ryknęła aż echo rozniosło się po pomieszczeniu. - Przynieś coś na uspokojenie - wydała polecenie jednej z pielęgniarek. Mężczyzna wyczerpany krzykiem i płaczem opadł na kolana. Kręcił głową i mamrotał coś chicho. Dyrektorka kucnęła przy nim i Sakura zdecydowała się wtedy do nich dołączyć na wypadek, gdyby trzeba było zareagować przy kolejnym wybuchu złości.
- Przejdźmy w miejsce, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać - zaproponowała Tsunade.
- To nie zwróci jej życia - wydyszał mężczyzna. - To miała być rutynowa operacja. Okłamali mnie, zabili ją.
- Kto pana okłamał?
- Ten specjalista od przeszczepów powiedział, że jak dostanie zdrową nerkę to będzie już dobrze. Zapewniali mnie... Dawali gwarancję...
    Sakura struchlała słysząc te słowa. Rozpoznała tego człowieka jak dwa dni wcześniej rozmawiał z Kento i Kabuto o operacji przeszczepu swojej żony.
- Daj mi to - dyrektorka wyciągnęła rękę do kobiety, która wróciła ze środkiem uspokajającym. Senju jednym sprawnym ruchem podwinęła mężczyźnie rękaw koszuli i podała zastrzyk. - Nosze!
    Dwóch sanitariuszy przybiegło z noszami i po ułożeniu pacjenta odeszli do gabinetu lekarskiego. Tsunade wstała i wyrzuciła zużytą strzykawkę do pojemnika, który podstawiła jej pielęgniarka. 
- Wracajcie do pracy - powiedziała do personelu. Odwróciła głowę w stronę Sakury. - Nie powinnaś być świadkiem tego zdarzenia.
- Ale byłam - odpowiedziała patrząc dyrektorce w oczy. - Nie jestem już w romantycznej relacji z lekarzem o którym była tu mowa. 
- Dobrze. Idź na oddział dziecięcy i załatw co masz załatwić. Sprawą o której rozmawiałyśmy zajmę się niezwłocznie.

- Wydaje mi się, że najczęściej widziałam ją z tym pieskiem - psycholog wyjęła z kosza z zabawkami pluszowego, brązowego czworonoga. - Nie bawiła się lalkami, ani klockami, ostatnio rysowała. 
- Przyniesie pani mi te rysunki? - zapytała Sakura.
- Tak, mam je w siebie w gabinecie.
- Dziękuję, to może bardzo pomóc - powiedziała Sakura odbierając maskotkę. - Słyszała pani o wypisie dziewczynki? Że przyszedł po nią opiekun?
- Niestety miałam w tym czasie sesję z pacjentem, więc nie mogłam w tym uczestniczyć - odpowiedziała kobieta. - Ale słyszałam co się stało i szczerze mówiąc niedowierzam.
- Nie jest pani jedyna - mruknęła Sakura.
- To dziecko nie mówiło nic odkąd ją tutaj przywieziono. Nie reagowała praktycznie na żadne bodźce. Przyznam, że nie miałam jeszcze w swojej karierze tak trudnego przypadku.
- Jeśli nie przemocą to jak można aż tak złamać czyjegoś ducha?
- Według mnie, dziewczynka musiała być świadkiem jakiegoś okropnego zdarzenia - wyjaśniła psycholog. - Myślę, że nie będzie w tym przesady jak zasugeruję nawet, że morderstwa. Wygląda, jakby była gdzieś przetrzymywana z innymi dziećmi.
- Mam nadzieję, że uda mi się zdążyć zanim znowu dojdzie do jakiejś tragedii - Sakura próbowała uspokoić kobietę, ale również siebie samą. 

- Jestem - praktycznie wbiegła na wydział niosąc ze sobą pluszowego psa. Podeszła do biurka, gdzie stał Naruto i rozmawiał przez telefon. Przyjrzała się wyrazowi jego twarzy i niestety nie zauważyła na niej pozytywnych emocji. 
- Rozumiem. Tak, niech koroner się tym zajmie. Cześć.
    Blondyn odłożył słuchawkę i spojrzał na Sakurę. Wiedziała co to za rodzaj spojrzenia.
- Nie - zaprzeczyła zanim cokolwiek powiedział.
- Sakura - Uzumaki chciał do niej podejść, ale ona cofnęła się dwa kroki. Wpadła na swoje krzesło biurowe i żeby złapać równowagę upuściła zabawkę. 
- Nic nie mogliśmy zrobić - próbował jej tłumaczyć Naruto, ale ona była w zbyt dużym szoku, żebym to do niej trafiło. Jak mogła w ogóle sądzić, ze po uprowadzeniu dziecka ze szpitala ten bandzior pozwoli jej dalej żyć? Dlaczego nie rzuciła od razu wszystkich sił do szukania dziewczynki?
- Naruto, jak mogłam do tego dopuścić? - zapytała szeptem. 
- Usiądź - blondyn złapał ją za ramiona i usadził na krześle. Podniósł pluszaka i odłożył na biurko. Podsunął sobie własne siedzenie i usiadł przed nią. - Przestań w ogóle myśleć, że to twoja wina. Jeździłaś do szpitala i pytałaś o to dziecko, zaangażowałaś się na sto procent.
- A teraz ona nie żyje - powiedziała głucho. Była w szoku. Co jest z nią ostatnio nie tak?
- Chouji wraca - zauważył Naruto. - Gdzie Shikamaru?
- Pali na zewnątrz - odpowiedział Akimichi. - Sakura, przykro mi.
    Mogła tylko pokiwać głową i próbować zrobić mniej żałosną minę niż dotychczas. 
- Muszę zaczerpnąć powietrza - wstała i nie zwracając uwagi na zatroskane spojrzenia kolegów wyszła z wydziału. Szybko przeszła do drzwi i kiedy była już na zewnątrz wzięła głęboki wdech. Ściskało ją w płucach i gardle. Miała ochotę krzyczeć, ale zabrakło jej sił.
- W porządku? - podszedł do niej Shikamaru. - Jesteś blada jak ściana, może usiądziesz?
- Nasiedziałam się już - nawet nie zdawała sobie sprawy, że jakiekolwiek zdanie jest w stanie wyjść z jej ust. Spojrzała na papierosa, którego palił Nara. - Dasz jednego?
    Shikamaru bez zbędnych pytań wyciągnął paczkę z której Sakura wyjęła jednego papierosa i włożyła go w usta. Policjant przyłożył jej zapalniczkę i zaciągnęła się głęboko. Minęło ładnych parę lat, kiedy ostatnio paliła. Był to raczej rodzaj młodzieńczego buntu niż nałóg, który lubiła.
- Po czym poznać, czy nadajesz się do pracy policjanta? - zapytała nagle wypuszczając dym.
- Po tym, czy łatwo się poddajesz - odpowiedział Shikamaru spokojnie.
- Cholera, to chyba wypadam - stwierdziła obojętnie. To zaskakujące jak taka prosta czynność jak wciąganie i wypuszczanie dymu potrafi odprężyć.
- Nie zauważyłem, żebyś odpuszczała w jakiejkolwiek sprawie.
- Póki co moje starania powodują, że albo ktoś naraża dla mnie swoje życie, albo umiera niewinne dziecko.
- I na tym najbardziej chcesz się skupiać? - zdziwił się Shikamaru. - Na porażkach?
- Moje porażki są przyczyną czyjegoś nieszczęścia - wyznała szczerze.
- A twoje sukcesy? 
    Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Zaciągnęła się ponownie i zmrużyła oczy od drażniącego dymu.
- Czy ty w ogóle rozmawiałaś z kimś o tym co ostatnio się wydarzyło? - Shikamaru zmienił temat. - Wiesz, o tym podwójnym zamachu na życie twoje i Sasuke.
- Nie - przyznała. - Rozmawiałam tylko z Naruto i Hinatą o moim poczuciu winy, że Uchiha leży teraz pod aparaturą. Masz jakieś spostrzeżenia?
- Owszem - Nara zgasił papierosa w koszu i wyrzucił peta. - Jeśli chcesz się przekonać, czy się nadajesz to najpierw weź wolne, odpocznij i nabierz nowej perspektywy na wydarzenia, które miały miejsce od wybuchu do teraz. Za dużo siedzi ci na głowie. 
- I co dalej?
- Wróć do pracy i dokończ to śledztwo - poradził jej. - Ta sprawa na pewno nie kończy się na jednym dziecku. Nie udało się pomóc tej dziewczynce, ale jest szansa na uratowanie innych niewinnych istnień.
- Mówisz to z doświadczenia? - Sakura również wyrzuciła resztę niedopałka do kosza.
- Tak - potwierdził policjant. - W swojej karierze chciałem zrezygnować dwa razy. Wróciłem, bo przyjaciele przekonali mnie, że warto. Życie później zweryfikowało, że mieli rację.
- Myślisz, że w moim przypadku też tak będzie? - zapytała z nutką nadziei. Musiała się czegoś zaczepić, chociażby tego nikłego promyka światła.
- Przekonajmy się - uśmiechnął się Shikamaru.

- Sakura przechwyciła dziecko tutaj - Naruto zakreślił na mapie czerwone kółko w omawianym miejscu. - To samo dno "brudnej dzielnicy".
- Zwłoki zostały znalezione przy rzece, niedaleko targu - tym razem to Shikamaru oznaczył punkt. - Świadków brak. Musimy się podzielić na dwuosobowe grupy i po kolei przesłuchiwać ludzi w każdym sklepie, w każdym najmniejszym kramie. 
- Juugo twierdzi, że nie będą chcieli z nami rozmawiać - odezwała się Sakura.
- To mamy szansę udowodnić mu, że się myli - stwierdził Uzumaki. - Postarajmy się dzisiaj wykopać jak najwięcej informacji o wszystkich możliwych porwaniach i zabójstwach dzieci. 
- Coś, czego jeszcze nie wiemy z poprzedniego roku? - zapytał Kiba.
- Może póki co nie skupiajmy się na dawnej sprawie - zaproponował Nara. - Zobaczymy ile informacji uda nam się zebrać, a potem skonfrontujemy je ze śledztwem, które prowadził Itachi.
- Prokuratura może przejąć to śledztwo - zauważył Chouji. - Tobirama raczej nie da nam wolnej ręki.
- I co powiemy komendantowi? - dodała Temari. 
- Fugaku wie, że prowadzę to śledztwo, więc tutaj działamy zgodnie z jego poleceniem - powiedziała Sakura. - Myślę, że w obecnej sytuacji nie będzie miał nic przeciwko.
- To świetnie - Shikamaru klasnął w dłonie. - Prokuratorem generalnym będziemy martwili się później. Dobra wiadomość jest taka, że udało mi się ściągnąć Shino Aburame, więc będziemy mieli dodatkowa parę rąk. Przyjedzie do Kohony jutro rano.
- Kto to? - zainteresowała się Sakura.
- Detektyw z którym współpracujemy - wyjaśnił Kiba. - Niesamowity gość.
- I nieco dziwny - dodała Temari. - Zamienił z nim ktoś więcej niż trzy zdania?
- Słuchajcie, to nieważne - powiedział Naruto. - Shino jest mistrzem w swoim fachu i jestem przekonany, że dużo wniesie do tej sprawy.
- Moja propozycja podziału jest następująca - podjął ponownie Nara. - Chouji i Kiba będą przesłuchiwali ludzi, którzy byli najbliżej tych dwóch punktów, - wskazał palcem na zaznaczone elementy - czyli mieszkańców kamienicy, sklepikarzy. Kiba, weź tego pluszaka, którego przyniosła Sakura, może Akamaru uda się cokolwiek wywęszyć. Ja i Temari dowiemy się, gdzie są rozmieszczone kamery monitoringu miejskiego i zdobędziemy pozwolenie na przejrzenie ich. Naruto, sprawdź w kartotece ludzi, którzy mieli kiedyś do czynienia z porywaniem, nie tylko dzieci. Tych, którzy obecnie siedzą w więzieniu nie liczymy. Nie ograniczaj się tylko do "brudnej dzielnicy", ale także do okolicznych wiosek. Spotkamy się za dwa dni i omówimy rezultat.
- Zaraz, a ja? - upomniała się Sakura. Tylko ona została bez przydziału.
- A ty powinnaś przede wszystkim odpocząć - odpowiedział spokojnie Nara. - My przez ten czas zbierzemy jak najwięcej informacji.
- Też chcę pomóc - upierała się. - Nie możecie odwalać całej roboty, kiedy ja...
- Zaufaj nam - przerwała jej Temari. - Jesteśmy całkiem niezłymi policjantami, wiesz?

    Sakura chowała swoje rzeczy z biurka do torby będąc pod obserwacją Naruto. Cała grupa biorąca udział w śledztwie solidarnie postanowiła, że nie da się przekonać, żeby została i im pomogła. Myśląc o szczerej rozmowie z Shikamaru nie oponowała długo. Postanowiła poświęcić te dwa dni, że psychicznie dojść do siebie i po powrocie skupić wszystkie siły na tej sprawie. Zdawała sobie sprawę, że przez jej ostatnie wpadki mogłaby być tylko obciążeniem dla przyjaciół. 
- Dobrze, spakowałam się i już sobie idę - powiedziała do blondyna.
- Daj znać jeśli będziesz czegoś potrzebowała - Naruto wstał z krzesła i uśmiechnął się do niej promiennie. 
- Dzisiaj mam plan się upić, ale zamierzam wcześniej zaopatrzyć się w aspirynę, żeby przygotować się na porannego kaca.
- Po prostu nie myśl o pracy - poradził jej. - My ogarniemy co trzeba.
- Jesteście wspaniali - powiedziała z wdzięcznością. - Dziękuję.
- Będzie czas na podziękowania, nie wyprzedzajmy faktów. Uciekaj już.
- Do zobaczenia! - rzuciła do wszystkich na odchodne i wyszła.
    Tak jak zapowiedziała przyjacielowi, w drodze do domu zajechała do apteki, a później do sklepu, żeby zaopatrzyć się w alkohol. 
    Kiedy weszła do mieszkania odetchnęła głęboko. Po szybkim prysznicu i kolacji zrobiła sobie drinka i rozsiadła się na sofie. Zaczęła analizować wszystko, co wydarzyło się odkąd wrócili z Sasuke z Kiri. Do tamtego momentu układało się dobrze i udało im się domknąć sprawę Matsumoto. Przez myśl przeszło jej coś tak abstrakcyjnego, że może ktoś rzucił na nich klątwę i teraz spotyka ich wszystko, co złe. Największy dramat przeżywała w związku z Sasuke i dziewczynką. Jedno życie już zgasło, a drugie...
    Nie, nie mogła pozwolić sobie na ponure myśli i upijanie się na smutno. Shikamaru miał rację: za dużo o tym myślała, rozpraszała się niepotrzebnie. Musi przyjąć do wiadomości, że nie zawsze będzie mogła każdemu pomóc, bo to jest zwyczajnie niewykonalne. Czuła, że to śledztwo będzie kluczowe dla jej kariery i zweryfikuje, czy po tym wszystkim zdecyduje się zostać i pracować w policji.
  Przy tym wszystkim bardzo brakowało jej Sasuke. Jego doświadczenia, intuicji, przebiegłości i podłego poczucia humoru. Mimo tego, że rozmowa z komendantem przyniosła jej ogromną ulgę, to kiedy przywołała w myślach obraz leżącego w szpitalnym łóżku nieprzytomnego partnera, to ściskało ją serce. Chciałaby, żeby wypunktował jej wpadki, przewrócił niecierpliwie oczami, ale również, żeby uśmiechnął się do niej zawadiacko, doradził, zainspirował... 
    Wychyliła alkohol ze szklanki i poszła do kuchni po dolewkę. Za bardzo nie lubiła pić w samotności. Przyszło jej do głowy, żeby zadzwonić do Ino, ale zdawała sobie sprawę, że koleżanka ma pełne ręce roboty w związku z kolejną aferą w szpitalu. Poza tym, może to nie był najlepszy pomysł, żeby znowu roztrząsać ostatnie wydarzenia z kolegami i koleżankami z pracy. Potrzebowała odskoczni, czegoś nowego. Postanowiła zaryzykować i spróbować. Wróciła do salonu, podniosła telefon komórkowy ze stolika i zadzwoniła po taksówkę.

- Cześć misiu, ile za wejściówkę?
- Dycha - mruknął ochroniarz, z którym miała dzisiaj okazję wymienić parę zdań.
- Drogo - cmoknęła. - Ale kawka i ciastko w cenie?
- Kolejka jest - warknął mężczyzna. - Wchodzisz, czy nie?
- Wchodzę - Sakura wyjęła pieniądze z "nerki" i włożyła mu w rękę. Weszła do środka z uśmiechem mijając ochroniarza. 
    W klubie było dosyć tłoczno, ale Sakura obrała azymut na bar. Nie interesowały ją tańczące dziewczyny, ani ich klienci. Przyszła tu, żeby nie pić w samotności, a nie do pracy. Wcisnęła się na wolne miejsce między jakimiś mężczyznami. 
- Gin z tonikiem poproszę - powiedziała do barmanki, siadając na taborecie. Dostrzegła, że jeden z facetów odwraca się w jej stronę z zamiarem zagadania. Już otwierał usta, ale ona była szybsza. - Nie mam ochoty na rozmowę. Znajdź sobie inne towarzystwo.
    Podziałało zaskakująco szybko i mężczyzna odwrócił się z powrotem. Barmanka postawiła przed nią drinka i Sakura zaczęła powoli sączyć ze szklanki. Nie miała ochoty na głupie podrywy klubowe, a dzisiaj wyjątkowo miała niską tolerancję na pierdzielenie głupot. 
- Wynocha - usłyszała czyjś głos. Odwróciła się w lewo i zobaczyła Juugo stojącego nad drugim mężczyzną siedzącym obok niej. Przestraszony klient odstąpił mu miejsce i wmieszał się w tłum. Sakura spojrzała obojętnie na właściciela klubu. Informacje tutaj bardzo szybko się rozchodziły. Ledwo przyszła, a szef interesu już wiedział gdzie ją szukać. 
- Robisz sobie zły PR - powiedziała do niego.
- Nie narzekam na brak klientów - Juugo usadowił się wygodnie i całym ciałem odwrócił w jej stronę. - Przyszłaś przyklepać umowę?
- Nie - zaprzeczyła. - Przyszłam się napić.
- Chyba są bardziej ekskluzywne lokale w Konoha - zauważył. - Zatęskniłaś za "brudną dzielnicą"?
- Wyganiasz mnie? - zapytała śmiejąc się.
- Próbuję cię rozgryźć - przyznał szczerze. Barmanka nieproszona postawiła przed nim szklankę z alkoholem. Widocznie, nie musiała pytać szefa czy i co chce pić.
- Tak naprawdę to nic skomplikowanego - powiedziała Sakura. - Miałam okropny dzień, nie chciałam pić sama, więc na przekór wszystkiemu przyszłam do lokalu, który całkiem odbiega od mojego gustu.
- I nie ma to nic wspólnego z tym, że dzisiaj znaleźli ciało dziecka, którego szukałaś?
- Nie, nie przyszłam cię o to wypytywać. Nie godzę się na ujawnienie miejsca pobytu człowieka, którego szukasz. 
- Szkoda - cmoknął i upił łyk ze szklanki. - Bo sprawa wydaje się paskudna.
- Taka na pewno będzie - westchnęła i również się napiła. - Wysłali mnie na przymusowe wolne, bo za bardzo zaczęłam świrować.
- Bez Uchihy jesteś taka podatna? - zaśmiał się Juugo.
- Pewnie coś w tym jest - zamyśliła się. - W końcu jestem jeszcze nowicjuszem.
- Sasuke mówił, że dobrze sobie radzisz.
- Co? - zapytała zaskoczona.
- Pewnie nie chciałby, żebym ci to powtarzał. Sam raczej nie jest typem, który prawi komplementy.
- Zaskoczyłeś mnie - przyznała Sakura. Nie wiedziała, czy to po alkoholu, czy po słowach Juugo, ale humor trochę jej się poprawił. - Długo się znacie z Uchihą, że tak ci się zwierza?
- Parę lat - odpowiedział dosyć wymijająco.
- I od zawsze przymykał oko na twoją działalność?
- On na moją, później ja na jego... Myślę, że tak naprawdę każdy z nas mógłby powiedzieć wiele na temat tego drugiego. Jest dobrze, tak jak jest, więc po to psuć?
- Zastanawia mnie jakie przysługi wyświadczał ci Uchiha - powiedziała. Naprawdę mocno ją to intrygowało.
- I z jakiegoś powodu uważasz, że ci powiem? - Juugo odpowiedział niemal kpiąco. Nie zraziło jej to jednak.
- Może na przyszłość będę mogła lepiej negocjować z tobą umowy - odpowiedziała. 
- Powiem tak: - zrobił pauzę i zastanowił się przez chwilę - wymieniamy informacje za informacje. Prowadzę swoją działalność już wiele lat i różnych ludzi w życiu spotkałem. Z niektórymi ubijałem dobre interesy, z innymi wiele traciłem. Czasami przydaje się jego odznaka policyjna, wtedy łatwiej wyciągnąć od ludzi informacje.
- O matko, nie wiem w sumie czy chciałam to wiedzieć.
- Nigdy nie nadużył swojej pozycji dla moich korzyści - zapewnił ją.
- A dla swojej? - zapytała.
- Jeśli znasz historię śmierci jego brata, to chyba wiesz - odpowiedział i w zasadzie nie musiał rozwijać myśli. 
- Chciałabym mu pomóc - powiedziała smutno, bo wiedziała, że Sasuke tej pomocy od niej nie chce. Właściciel klubu patrzył na nią jak dopija resztę drinka. Machnął ręką na pracownicę za barem i za chwilę przed Sakurą pojawiła się kolejna, wypełniona alkoholem szklanka.
- Na koszt firmy - powiedział Juugo. - Lekarze podali jakieś prognozy, kiedy się wybudzi?
    Sakura pokręciła głową, bo ciężko było jej na głos powiedzieć, że nie i nie wiadomo czy w ogóle się obudzi. 
- Za dużo złych rzeczy spotyka tego faceta - odezwał się ponownie. 
- Przecież nie może być tak cały czas - powiedziała Sakura. - W końcu karma dopadnie tych, którzy go skrzywdzili.
- Skarbie - Juugo nachylił się do niej z uśmiechem. - On nie będzie czekał na żadną karmę i sam zajmie się swoimi sprawami.
    Sakurze przebiegł dreszcz po plecach. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że rudowłosy mówi prawdę.  
- To mnie właśnie martwi - mruknęła do siebie, ale Juugo widocznie to usłyszał. 
- Tak ci na nim zależy?
- Tak - przyznała śmielej niż chciała.
- Wskakuj za bar - powiedział nagle.
- Proszę? - uniosła brwi w zdziwieniu.
- Popracujesz za barem trzy dni i na koniec ostatniej zmiany dam ci informacje jakie uda mi się zebrać.
- Ale nie powiesz mi po tym czasie, że oczekujesz ode mnie w zamian namiarów na człowieka, którego szukasz? - dopytała nieufnie.
- Nie - Juugo wyciągnął rękę, którą ona uścisnęła. 

- Chyba jestem pijana - powiedziała do Fumi. Sakura przysiadła na krześle i podparła dłonią czoło.
- Typowy błąd nowicjusza - zaśmiała się barmanka. Postawiła przed Sakurą szklankę i nalała wody, a później wrzuciła tabletkę musującą.
- To na kaca? - zapytała Sakura.
- Elektrolity. Pij.
    Sakura wypiła zawartość szklanki i oddała Fumi. Była bardzo zmęczona, bolały ją nogi, czuła, że ma ciężką głowę. Przez całą noc w lokalu przewinęło się mnóstwo ludzi i była pełna podziwu, że barmanka tak szybko ogarniała zamówienia. Kiedy ona zdążyła nalać cztery kufle piwa, to Fumi zdążyła zrobić osiem drinków. Kwestia doświadczenia, mimo wszystko to była ciężka praca.
    Była czwarta nad ranem i klub został zamknięty. Fumi podliczyła pieniądze i oddała utarg jednemu z ochroniarzy. Sakura jeszcze pomogła jej ogarnąć bar i szykowały się do wyjścia. Resztę dziewczyny sprzątały następnego dnia przed otwarciem.
    Obie wyszły z lokalu. Jeszcze nie widniało i poranne jesienne powietrze było zimne. Sakura wyjęła telefon komórkowy z kieszeni, żeby zamówić taksówkę. 
- Odwiozę cię - zaproponowała Fumi. - Ale najpierw zapalę.
- Nie trzeba, zadzwonię po taksówkę.
- Żadna taksówka tu nie przyjedzie o tej porze.
- Naprawdę? - zdziwiła się Sakura. - Chociaż w sumie...
- Podrzucę cię, naprawdę żaden problem - upewniła ją barmanka. Odpaliła papierosa i wyciągnęła paczkę w stronę Sakury.
- Nie, dziękuję - odmówiła. - Dzisiaj już wypaliłam jednego i wystarczy. Zresztą, chyba po tej ilości alkoholu jakbym wypaliła fajkę to chyba skończyłoby się pawiem.
- Jutro ci pokażę jak udawać, że się pije - powiedziała Fumi.
- A nie mogłaś mi dzisiaj zdradzić tej tajemnicy? - zapytała z lekkim wyrzutem Sakura. Podparła się plecami o ścianę, żeby utrzymać równowagę. 
- Przeszłaś chrzest bojowy - zaśmiała się barmanka. 
- Juugo to zaplanował?
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie wiem - Sakura wzruszyła ramionami. - Pomyślałam, ze jakoś to do niego pasuje.
- Nie - zaprzeczyła Fumi. - Nie jest typem śmieszka. 
- Mam tylko nadzieję, że dotrzymuje słowa.
- O to się nie martw. Można na nim polegać.
- Ulżyło mi - westchnęła Sakura. - Naprawdę klienci ciągle stawiają ci drinki?
- Tylko ci najbardziej napaleni - odpowiedziała barmanka wypuszczając dymek. - Niektórzy chcą tyko, żeby ich wysłuchać bo mają problemy w pracy, w domu, z żoną, z dziećmi. Dobry materiał na badania socjologiczne.
    Fumi dopaliła papierosa i przydeptała peta na chodniku. 
- Idziemy? - zwróciła się do Sakury, która na potwierdzenie kiwnęła głową. 

    Poranek okazał się gorszy niż sądziła. Ledwo zwlekła się z łóżka do łazienki. Zwymiotowała, co przyniosło jej niemałą ulgę. Wzięła chłodny prysznic i w szlafroku podreptała do kuchni, żeby zaparzyć sobie mięty. Czuła, że boli ją każdy kawałek ciała, a wpadające przez szyby słońce niemalże ją oślepia. Zaciągnęła rolety i z kubkiem ziołowego naparu wróciła do łóżka.
        Okazało się, że Fumi jest dobrą koleżanką, co pozwoliło jej uzmysłowić sobie, że dla Juugo nie pracują tylko ludzie z półświatka. Nagła zmiana decyzji właściciela kluby bardzo ją zaskoczyła, ale nie zamierzała wnikać w jego powody. Ona miała dobrą motywację, żeby przepracować u niego jeszcze dwa dni w zamian za informację, które mogą bardzo się przydać jej nowopowstałemu zespołowi. Była przekonana, że koledzy i koleżanki z wydziału dają z siebie wszystko, żeby rozwiązać tę sprawę.
    Postanowiła spędzić aktywnie pierwszy dzień wolnego. Dopiła miętę i wstała z łóżka, żeby zjeść lekkie śniadanie. Szybko ogarnęła się do wyjścia i zeszła do piwnicy po rower. Potrzebowała przewietrzyć głowę, nabrać nowej perspektywy na wiele spraw. Pogoda dopisywała, więc Sakura delektowała się samotną przejażdżką. Z niemałym rozczuleniem przypomniała sobie, jak czasami babcia doradzała jej "wywietrzyć głupoty z głowy" na rowerze. Chciałaby, żeby to pomogło, tak jak wtedy, kiedy była nastolatką. Skala jej problemów ówcześnie była zupełnie inna niż teraz. 
    Jeździła długo, robiąc krótkie przerwy na odpoczynek. W klubie u Juugo miała być na dwudziestą, więc postanowiła, że pojedzie do szpitala odwiedzić Sasuke. Bolał ją widok leżącego w śpiączce partnera, lecz mimo wszystko nie zamierzała rezygnować z wizyt. za każdym razem, kiedy wchodziła do sali w której leżał jej serce przyśpieszało w nadziei, że będzie mogła spojrzeć w te hipnotyzujące, czarne oczy.
    Przypięła rower do stojaka i weszła do szpitala. Przeszła od razu na klatkę schodową i prawie wpadła na Kento. Zatrzymał się w ostatniej chwili. Sakurze wystarczył ułamek sekundy, żeby stwierdzić, że lekarz wygląda okropnie.
- Wybacz, śpieszę się - bąknął i chciał ją minąć, ale złapała go za rękaw kitla.
- Poczekaj - poprosiła. - Jesteś bardzo wzburzony. Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie - odpowiedział oschle. Próbował się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł mu brzydki grymas. - Za trzy dni muszę się stawić przed komisją lekarską. Mam bardzo ciężki okres.
- Słyszałam o tym. Przykro mi.
- Mi również.
- Porozmawiaj z Tsunade - zaproponowała Sakura. - Myślę, że bardzo cię ceni i spróbuje pomóc. Może Kabuto?
- Taa... - mruknął Kento widocznie nieprzekonany do jej pomysłu. - Może... Zobaczymy. A ty co tu robisz? Ach, no tak.
- No tak - potwierdziła domysły lekarza.
- Nadal bez zmian - powiedział zanim w ogóle zapytała. - Powiem wprost: jeśli nie obudzi się w ciągu tygodnia, to każdy kolejny dzień będzie coraz bardziej zmniejszał jego szanse.
- Dzięki za informację - Sakura starała się, żeby jej głos brzmiał obojętnie, ale Kento za długo ją znał, żeby się na to nabrać. Spojrzał na nią badawczo, ale nie skomentował.
- Idę, pewnie jeszcze nie raz się zobaczymy w szpitalu.
- Na pewno.     
    Lekarz machnął jej na odchodne i wyszedł z klatki schodowej. Sakura jeszcze przez chwilę patrzyła na drzwi przez które przeszedł. Na pewno sprawa z nieudaną operacją i przyszła komisja wpłynęła bardzo negatywnie na jego psychikę. Ostatnio rozstali się w bardzo nieprzyjemnej atmosferze, leczy mimo to, nie potrafiła obojętnie przejść wobec jego nieszczęścia. Niestety nie mogła mu pomóc, tak jak on nie mógł zrobić tego samego dla niej. Oboje pracują w takim zawodach, gdzie odpowiedzialność za błędy jest jednostkowa i każdy musi próbować poradzić sobie na miarę swoich możliwości.

    Zapukała do pokoju, ponownie nie spodziewając się odpowiedzi. Nacisnęła na klamkę, ale drzwi otworzyły się od środka. Na przeciwko niej stała kobieta, której Sakura wcześniej nie wiedziała.
- Dzień dobry - przywitała się.
- Dzień dobry - odpowiedziała kobieta. Czarne włosy miała upięte nisko w luźnego koka, patrzyła na nią z zaciekawieniem. Uśmiechnęła się delikatnie co uwydatniło delikatne zmarszczki wokół jej czarnych oczu. - Przyszłaś odwiedzić Sasuke?
- Tak - potwierdziła. - Nazywam się Haruno Sakura. Pracujemy razem.
- Ach tak. Słyszałam od Fugaku.
    Sakura uśmiechnęła się nerwowo zastanawiając się, co jeszcze komendant powiedział na jej temat. Kobieta otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła ją gestem do środka. Sakura weszła, ale nie czuła się pewnie. Wolałaby zostać sama w pokoju, żeby czuć się bardziej swobodnie. 
- Jestem matką Sasuke - odezwała się ponownie kobieta i wyciągnęła rękę w kierunku Sakury. - Uchiha Mikoto.
- Miło mi - Sakura odwzajemniła uścisk dłoni. Teraz nie czuła się nieswojo, tylko zwyczajnie była zestresowana. Czy matka Sasuke nie wiedziała w jakich okolicznościach jej syn znalazł się w śpiączce?
- Zostawię was samych - Mikoto podniosła torebkę z krzesła i przewiesiła sobie przez ramię. 
- Dziękuję - tylko tyle zdołała z siebie wydusić Sakura. Była wdzięczna za to, że kobieta trafnie odczytała jej emocje i pozwoliła jej na chwilę prywatności z synem. Drzwi za panią Uchiha się zamknęły, a Sakura klapnęła ciężko na krześle, który już było przysunięte do łóżka Sasuke.
    Tym razem nie zawahała się i położyła dłoń na jego dłoni. Nawet, kiedy leżał nieprzytomny, to czuła bijące od niego ciepło. Westchnęła ciężko.
- Właśnie poznałam twoją matkę - powiedziała głośno. - Potraktowała mnie uprzejmie i zastanawiam się, czy wie dlaczego tu leżysz nieprzytomny. Jesteś do niej bardzo podobny. Poza tym nie uwierzysz, ale zaczęłam pracę u Juugo. Jak mówię teraz o tym głośno, to wydaje mi się, że przekroczyłam jakiś dziwny poziom abstrakcji. Ale nie wyobrażaj sobie za dużo - zaśmiała się. - Pracuję za barem i w zasadzie mogę tylko nalewać i podawać piwo, bo na robieniu drinkach znam się tak samo, co na szydełkowaniu. Muszę ci powiedzieć, że Naruto i reszta stanęła na wysokości zadania i zdecydowali, że pomogą mi w śledztwie z dziewczynką. Wprawdzie wygonili mnie na dwa dni odpoczynku, ale wiem, że to dla mojego dobra. 
    Umilkła na chwilę, żeby złapać oddech. Ścisnęła mocniej jego dużą dłoń. 
- Kento mi powiedział, że każdy kolejny dzień, kiedy się nie budzisz, skraca twoje szanse, ale szczerze mówiąc ja w to nie wierzę. Zaufałam ci, pamiętasz? Sasuke, obudź się proszę.

- Miałam nadzieję, że jeszcze cię spotkam - powiedziała Mikoto Uchiha, kiedy Sakura już wyszła z pokoju Sasuke.
- Czekała pani na mnie? - zapytała zaskoczona Sakura.
- Przyznam, że tak - uśmiechnęła się kobieta. - Usiądziesz ze mną?
    Czując się niejako w sytuacji bez wyjścia, Sakura usiadła na krzesełku obok. Miała pustkę w głowie i nie zastanawiała się nawet o czym matka Sasuke chce z nią porozmawiać.
- Słyszałam, że jesteście z Sasuke zgranym duetem - zaczęła Mikoto.
- Tak mi się wydaje - odpowiedziała Sakura. - Bardzo sobie cenię współpracę z nim.
- Odkąd wrócił do pracy wydaje mi się bardziej spokojny, jakby już żadne demony nie siedziały w jego głowie. Fugaku też jest zadowolony z waszej pracy.
- Dobrze to słyszeć - uśmiechnęła się Sakura.
- Bywa czasami męczący, prawda?
- Owszem, potrafi wkurzyć - odpowiedziała szczerze Sakura. - Myśli, że jest najmądrzejszy na świecie, a bycie miłym chyba czasami go boli.
    Pani Uchiha zaśmiała się cicho. 
- Poprzedni rok bardzo go zmienił. Zresztą, chyba nas wszystkich. Jako matka jestem z niego bardzo dumna, nie mogłabym mieć wspanialszych synów. Rozumiem, że jako policjant i twój partner nie wahał się, żeby podjąć decyzję taką, a nie inną.
    Sakura spięła się. Czy za chwilę padną słowa, których bardzo się bała wchodząc już do gabinetu komendanta? 
- Nie wiem co mogę pani powiedzieć - odezwała się Sakura. - Przyjmę wszystko jeśli będzie trzeba. Być może słowo "przepraszam" w obecnej sytuacji brzmi zbyt banalnie, ale naprawdę nic innego nie mam.
- Sakura, ty się boisz, że ja i Fugaku mamy do ciebie pretensje? - zapytała Mikoto. Wyglądała na zmartwioną, czego Sakura nie potrafiła zrozumieć.  
- Chciałabym, żeby pani mi odpowiedziała na to pytanie.
- Nie, nie jesteśmy - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie jakby na poparcie swoich słów. - Jestem żoną i matką policjantów. W swojej pracy również widziałam bardzo wiele, w tym rozpacz rodziców, żon, braci i sióstr. To jest ryzyko wpisane w wasz zawód.
- Nie uważa pani, że to zbyt ofiarne poświęcenie? - zapytała Sakura.
- Myślę, że każdy interpretuje to jak chce - odpowiedziała pani Uchiha. - Wydaje mi się, że żołnierz, policjant, czy strażak jest w stanie poświęcić swoje życie, żeby ratować nawet obcego dla siebie człowieka. Pewnie sama słyszałaś ile było takich przypadków. Matki i ojcowie oddawali życie za dzieci, mężowie za żony, przyjaciel za przyjaciela, mężczyźni za swoje ukochane... 
    Sakura zamyśliła się szczególnie nad tym ostatnim porównaniem. Tę opcję szybko odrzuciła, ponieważ w tym wariancie to nie powinna być ona, tylko Riko.
- Chciałam dodać ci trochę otuchy, ale ty jakoś posmutniałaś - zauważyła Mikoto.
- Rozważałam to, co pani powiedziała - Sakura próbowała się uśmiechnąć. 
- Przyznam ci, że dopiero jak się dzisiaj zobaczyłam i poznałam, to zaczęłam myśleć o tym, czy ktoś z tobą porozmawiał o twoich uczuciach - podjęła ponownie żona Fugaku. - Ale nie mam na myśli tych, w których obwiniasz się o stan Sasuke, albo boisz się o zdanie moje i męża w tej sprawie. Chodzi mi o ten paraliżujący strach, stres, który towarzyszył ci, kiedy siedziałaś na bombie i nie wiedziałaś, czy każdy kolejny oddech jest twoim ostatnim.
- Całkiem wyparłam te emocje - powiedziała szczerze Sakura. - Myślę tylko o tym, kiedy Sasuke się obudzi i czy wszystko będzie z nim w porządku.
- Rozmawiałaś z kimś o tym?
- Zabawne, że wczoraj kolega z pracy zadał mi takie samo pytanie. Nie, nie rozmawiałam. Chciałam jak najszybciej wrócić do pracy, żeby o tym zapomnieć.
- Zapewne masz wspaniałych przyjaciół wokół siebie. Nie mam żadnego prawa, żeby dawać ci jakiekolwiek rady, jednak z racji mojego wieku pozwolę sobie na jedną: wyrzuć to z siebie. Zaufaj im i pozwól, żeby służyli ci ramieniem, kiedy będziesz płakała.

    W "dorywczej pracy" nie mogła się skupić po pełnej emocji rozmowie z Mikoto Uchiha. Sakura bardzo dobrze odebrała matkę Sasuke, uznając ją za bardzo ciepłą i delikatną kobietę. Surowy charakter komendanta zapewne rekompensowała czuła i opiekuńcza matka. Sakura wyszła ze szpitala ze łzami w oczach i nie była pewna, czy to przez zapewnienie, że razem z Fugaku nie mają do niej pretensji, czy po okazanej trosce o jej uczucia. 
- Dla mnie szkocka i jedna dla pani obok - usłyszała głos. Spojrzała jak Fumi polewa klientowi do kieliszka, a drugi podaje jej. Koleżanka nauczyła ją, jak wypluwać alkohol do pustej butelki po piwie udając, że się pije, lecz tym razem potrzebowała klina. Wychyliła kieliszek i oddała pusty Fumi. 
- Dzięki - powiedziała chłopakowi, który postawił jej whisky. Nie był to jej ulubiony alkohol, ale teraz było jej wszystko jedno.
- Myślałam, że dzisiaj odpuszczasz - barmanka stanęła koło niej sięgając po kieliszki do martini. 
- Potrzebowałam tego jednego - usprawiedliwiła się Sakura.
    Noc minęła jej szybko, klientów znowu było bardzo dużo. Robiła już pewne rzeczy automatyczne, jakby to było dla niej naturalne środowisko pracy. Nie rozmawiała z Juugo, nawet go dzisiaj nie widziała w lokalu. Zrobiła co miała zrobić i wróciła do domu.
    Bardzo źle spała w nocy, przez co kolejny poranek w dniu wolnym znowu miała ciężki. Wczoraj pełna energii i pomysłu na aktywne spędzenie czasu, dzisiaj bez sił i chęci do niczego. Nawet myśl o powrocie do pracy zamiast nastawić pozytywnie, to bardziej ją przytłoczyła. Podniosła telefon z szafki nocnej z zamiarem skontaktowania się z Hinatą, ale zbiegiem okoliczności przyjaciółka zadzwoniła do niej. 
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić - powiedziała Sakura na przywitanie.
- Miałam nosa - zaśmiała się Uzumaki. - Co u ciebie, co porabiasz?
- Pracuję dorywczo - powiedziała prawdę ciekawa reakcji Hinaty.
- Chyba miałaś odpocząć od pracy?
- Od jednej odpoczywam, a w innej spełniam marzenia z liceum.
- To znaczy? - zapytała Hinata.
- W sumie to dziwna sytuacja - przyznała Sakura. - Spotkamy się to ci opowiem.
- Zaintrygowałaś mnie. Słuchaj, dzwonię też, żeby cię zapytać o pozwolenie w pewnej sprawie.
- Teraz to ja jestem zaciekawiona.
- Rozmawiałam wczoraj z Riko - powiedziała przyjaciółka. - Poprosiła mnie, żebym zapytała cię, czy się z nią spotkasz. Nie ma twojego numeru telefonu, więc stałam się pośrednikiem.
- Hinata, nie wiem czy ja jestem gotowa na taką rozmowę - odpowiedziała Sakura niezadowolona. - Wczoraj w szpitalu spotkałam matkę Sasuke i po tym miałam już zrytą głowę przez całą noc. Jak myślisz, o czym Riko będzie chciała rozmawiać? To ciągle roztrząsanie tej samej sytuacji.
- Sakura, z jej strony to jesteś ostatnią osobą, która miała kontakt z jej chłopakiem zanim doszło do wypadku - tłumaczyła Uzumaki. - Może potrzebuje rozmowy...
- I pocieszenia? - przerwała jej. - Jeśli chce mnie zapytać, czy mówił o niej zanim zdecydował mi pomóc wydostać się z samochodu to nie, nie mówił. Prawdopodobnie nie znam odpowiedzi na pytania, które może mi zadać. O wszystkie powody decyzji jaką podjął Uchiha powinna zapytać jego samego, kiedy się obudzi.
- Mimo wszystko prześlę ci jej numer, jeśli jednak zdecydujesz się na rozmowę - postanowiła Hinata. - Oczywiście nie masz obowiązku się nikomu tłumaczyć i na siłę szukać odpowiedzi. Jeśli mam być szczera, to jej propozycja jest dla mnie niezrozumiała, ale nie zamierzam tego oceniać. Zapewniłam ją, że przekażę jej prośbę, więc to robię. 
- Dobrze - potwierdziła Sakura. - Dzięki za informację. Zastanowię się co z tym zrobić.  

    Czekała na Riko w kawiarni. Wybitnie nie miała ochoty na spotkanie z dziewczyną Sasuke, ale zdecydowała, że raz, a porządnie utnie dalsze drążenie tego wypadku. Sama czuła, że powinna w końcu się od tego odciąć, albo ewentualne wyjaśnienia przekierować na Uchihę. Popijała herbatę z filiżanki i patrzyła przez szybę. Dostrzegła Sato wyłaniającą się z tłumu ludzi. Jak zwykle pięknie się prezentowała. Restauratorka weszła do kawiarni i od razu podeszła do stolika przy którym siedziała Sakura.
-  Cześć - sapnęła Riko i przewiesiła płaszcz na oparciu krzesła. 
- Cześć - odpowiedziała Sakura patrząc jak restauratorka siada na krześle. Nie chciała rozpoczynać tej rozmowy, ciekawa co Riko ma do powiedzenia.
- Dzięki, że zgodziłaś się na spotkanie - powiedziała właścicielka Kamelii. - Ostatnio w szpitalu nie miałam głowy na pogawędki.
- Ja również nie bardzo - przyznała Sakura.
- Sakura, bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Słyszałam już tyle o tym wypadku, że miesza mi się w głowie. Rozmawiałam z Fugaku, Kakashim, Naruto, nawet z jednym z saperów. Znam wszystkie te relacje z najdrobniejszymi szczegółami. Chciałabym poznać jeszcze twoją wersję.
- Sądzisz, że różni się od pozostałych?
- Szukam jakiegoś logicznego wytłumaczenia, dlaczego do tego doszło - odpowiedziała Riko zaplatając palce przed sobą i kładąc je na stoliku. Jej czarne oczy iskrzyły, ale Sakura nie znała jej na tyle, żeby odgadnąć dlaczego. Niemniej, nie spodobała jej się odpowiedź restauratorki.
- Dlaczego ktoś podłożył mi bombę pod siedzenie, czy dlaczego Uchiha leży w śpiączce? - postanowiła doprecyzować.
- To drugie - westchnęła Sato.
- Riko, nie sądzę, że będę mogła powiedzieć cokolwiek więcej - wyjaśniła Sakura. - Myślę, że twoja wiedza w tym temacie jest wystarczająco duża, pewnie nawet lepsza niż moja. Naprawdę nie wiem w czym mogę ci pomóc.
- Bardzo się boję, że się już nie obudzi - szepnęła Riko i zamrugała oczami. Sakura dostrzegła, że próbuję ukryć napływające łzy. 
- Lekarze jeszcze go nie skreślają - powiedziała Sakura. - Musi czuć, że przy nim jesteś i go wspierasz.
- To bardzo trudne, kiedy tak leży podłączony do tych wszystkich sprzętów, nieruchomy... Tego samego dnia widzieliśmy się rano, odprowadzał mnie do pracy. Zadzwonił Naruto i...
- I przyszedł na miejsce zdarzenia - dokończyła za nią Sakura, czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. 
- Nie chciał powiedzieć o co chodzi - kontynuowała Sato. - Zbladł nagle, widać było, że się zdenerwował. Wsiadł w pierwszą taksówkę, którą zatrzymał na ulicy, pożegnał się szybko i tyle go widziałam. 
- Jesteśmy zgranym zespołem na naszym wydziale - powiedziała Sakura, czując do czego ta rozmowa zmierza. Jej przebieg dobijał ją coraz bardziej. - Kiedy ktoś ma problemy, staramy się mu pomóc.
- Wiem - potwierdziła. Zaczesała blond włosy do tyłu w nerwowym geście. - To bardzo duża cena za bycie policjantem. Słyszałam od sapera, że Naruto zaproponował, że będzie cię asekurował.
Oho, pomyślała Sakura. Przechodzimy do celu tej rozmowy.
- Riko, jeśli chcesz mi zadać pytanie, które myślę, że chcesz to nie odpowiem - uprzedziła ją Sakura. Restauratorka spojrzała na nią ze smutkiem. - Nie potrafię ci wyjaśnić słowami tego, co wtedy się ze mną działo. Pewne decyzje, nawet w pracy podejmujemy instynktownie. 
- Nie wiem już czego chcę - uśmiechnęła się krzywo Sato. - Mocno mnie to przerosło. Za bardzo staram się to analizować.
- To już się stało, nie cofniemy czasu. 
- Więc co więcej możemy zrobić, oprócz czekania?
- Mieć nadzieję - odpowiedziała Sakura.

    Trzeci i zarazem ostatni dzień pracy dłużył jej się niemiłosiernie. Chciała, żeby zmiana jak najszybciej się skończyła i tym samym, żeby Juugo spełnił już swoje warunki. Liczyła na to, że udało mu się zebrać wiele przydatnych informacji, tak samo jak przyjaciołom z wydziału. 
    Po rozmowie z Riko czuła się właściwie nijak. Nie dopytywała Sato, czy to spotkanie spełniło jej oczekiwania, czy znalazła to, czego szukała. Szczerze mówiąc nie obchodziło jej to. Nie mogła brać sobie dodatkowej rzeczy na głowę, miała wystarczająco swoich zmartwień. 
    Nalała kolejną szklankę piwa i podała klientowi, nawet nie zwracając na niego uwagi. Fumi uwijała się obok niej serwując drinki oraz obsługując kasę. Dziewczyny wywijały się w tanecznych figurach przy rurach ku uciecze oglądających. Pomyślała, że mogłaby się przyzwyczaić do pracy za barem, wolna od problemów w pracy, ciężkich spraw, Sasuke...
    Na stołku przy barze usiadł Juugo.
- Może zostaniesz na dłużej? - zaproponował, jakby czytał jej w myślach.
- Muszę wrócić do swoich obowiązków - uśmiechnęła się do niego. - Ale niech to będzie moja opcja numer dwa, w razie gdyby nie wyszło mi w policji. 
- Nie chcę być kołem zapasowym - udawał, że się obruszył.
- To mnie więcej nie naciągaj na pracę u ciebie w zamian za informacje.
- Kto wie, ile razy jeszcze skorzystasz?
- Raczej nie wybiegajmy tak bardzo w przyszłość - powiedziała Sakura opierając się o bar. 
- Jestem biznesmenem, więc myślę o tym, co będzie - odparł filozoficznie. - Ale kończąc te nasze wywody, to mam dla ciebie dwie konkretne informacje.
- Jakie? - ożywiła się.
- Dobra jest taka, że kilka osób rozpoznało faceta, któremu wyrwałaś dziecko na ulicy - odpowiedział. - Właścicielka baru, z którego wtedy wyszli pokazała mi nagranie z ich pobytu u niej w lokalu. Opisała go jako szorstkiego i surowego dla dziewczynki. Zamówił coś na szybko, zjedli w pośpiechu i zapłacił nie czekając na resztę. Wyszli od niej i sama wiesz co było dalej.
- Wrócił tam ponownie? - zapytała Sakura.
- Nie - zaprzeczył Juugo. - Ale widziano go w okolicy stacji kolejowej. Kilka razy był w sklepie z antykami. Próbowałem tam zajrzeć, ale cały czas było zamknięte. Dowiedziałem się, że interes prowadzi niejaki Deidara. To jakiś przyjezdny z Iwagakure, tyle póki co wiem. 
- To i tak bardzo dużo. Rozumiem, że oprócz dobrej wiadomości masz jeszcze jakąś złą.
- Niestety. Nadal nie udało mi się ustalić kim jest człowiek, który zabrał dziecko ze szpitala. Na pewno nie pojawił się w naszej dzielnicy po tym zdarzeniu. Ciało dziewczynki zostało przywiezione w nocy, co uchwyciła kamera monitoringu. Numery rejestracyjne pojazdu są zakryte, a wysiadający człowiek ubrany na czarno z kominiarką na łbie. Zostawił zwłoki i odjechał.
- Dlaczego tutaj? - zamyśliła się na głos Sakura.
- Nie wiem - Juugo wzruszył l ramionami. - Póki co, tylko tyle udało mi się wyszperać.
- Póki co? - zdziwiła się.
- Sam jestem zaintrygowany, co się tu odwala - odpowiedział. - Pociągnę dalej ten wątek.
- W zamian za...?
- Coś wymyślę - uśmiechnął się. - Sonu ma ci przekazać pendrive z informacjami i zdjęciami. 
- Dzięki - Sakura wyciągnęła rękę w stronę właściciela klubu. Uścisnął jej dłoń. 
- To jak już sprzedałem ci część informacji to wracaj do pracy. Zostały jeszcze trzy godziny.

- Dzięki Sonu - powiedziała Sakura do jej ulubionego ochroniarza wychodząc z lokalu. Juugo poszedł na ustępstwo i pozwolił jej wyjść godzinę wcześniej. I tak było już późno, więc nie liczyła na to, że wyśpi się przed powrotem do swojej normalnej pracy. Była podekscytowana nowymi informacjami w sprawie dziecka. Odebrała nośnik od ochroniarza i schowała do torby. Zobaczyła, że w środku świeci jej telefon, który całą noc pozostał wyciszony. Odblokowała urządzenie i zobaczyła kilka połączeń nieodebranych od Naruto. Kliknęła w numer do przyjaciela i przyłożyła telefon do ucha.
- Dzwoniłeś - odezwała się, kiedy odebrał.
- Ze dwadzieścia razy - powiedział. - Już miałem do ciebie jechać. Spałaś?
- Nie - zaprzeczyła. - Byłam zajęta. Jutro ci opowiem. Co chciałeś?
- Sasuke się obudził.


_________________________________________________________

Enjoy.



https://weheartit.com/entry/211492862/in-set/100324192-narutoo?context_user=catarinaleluia14

Komentarze

  1. Dziękuję za ten rozdział. Miałam tak chujowy tydzień, że chociaż on trochę poprawił mi wieczór.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) mam nadzieję, że Ci się podobał.
      Cokolwiek Cię dręczy, to pamiętaj, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Może banalne, ale przekonałam się nie raz, że prawdziwe.
      Dużo siły!
      Pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że mi się podobał, po prostu przygnieciona przez wszystko nie byłam w stanie napisać sensownego komentarza.
      Dzięki za dobre słowo, czekamy co dalej, nasz bohater się wybudził. 😇

      I ojć, Riko chyba ciut zazdrosna się robi? W ogóle super, że była pokazana reakcja Saska na wiadomość o sytuacji Sakury.
      Wszystkiego dobrego na te ponure jesienne dni. ❤️

      Usuń
  2. NO CHYBA NIE
    NO JA NIE POZWALAM
    TY CHCESZ MNIE ZABIĆ TAKIM ZAKOŃCZENIEM, CLIFFHANGEREM tak się nie robi no xD

    Ja tu przyszłam w dobrej wierze. Chciałam wychwalać jak szybko dodałaś nowy rozdział. Podziwiać tempo twojej pracy. Zazdrościć postępów w historii. Ale ta końcówka mnie wybiła z rytmu xDD

    No ale jak mówią ludzie mocno mnie irytujący. DO BRZEGU!
    Jestem pod wrażeniem, że tak szybko napisałaś nowy rozdział. Oj żebym ja tak umiała dobrze pracować! :D Szacun, szapoba i wgl bije pokłony na twoją cześć.
    Czy wspominałam jak bardzo lubię twoje prowadzenie fabuły? Nigdy się nie nudzę. Zawsze coś się dzieje. Wątki są ogarnięte sprawnie i bez zbędnego rozwlekania. Aż nie wiem na czym się skupić w komentarzu!
    W tym rozdziale chyba najbardziej podobał mi się wątek Juugo. Mimo że umieściłaś tu niemal całą scenę poświęconą mojemu ukochanemu Shikamaru, to rudzielec skradł moje serce. Jest tajemniczy, silny, delikatnie zabawny a przy tym nawet nieco mroczny. Sztuką jest zrobić tak ciekawą epizodyczną postać, a ja mam wrażenie, że u ciebie to norma i jestem o to bardzo zazdrosna! Strasznie podoba mi się też to, że wplatasz coraz więcej postaci z Naruto - Shino i Deidara już się przemycili w dialogach, ciekawe co dalej?

    Czekam niecierpliwe na kolejny rozdział, zwłaszcza że Sasuke się obudził ALE na spokojnie. Mamy czas, nikt nas nie goni, będę czekać tyle ile trzeba :D
    Ściskam mocno i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buhaha :D
      Bez paniki, wszystko zmierza w dobrą stronę :)
      Wspominałaś, wspominałaś :) i bardzo mnie to cieszy, bo czasami mam wrażenie, że za bardzo wszystko plączę. Zwłaszcza jak już kończę pisać rozdział. Czytam po kilka razy i zastanawiam się, czy ma to sens. Jeśli dla Ciebie i pozostałych czytelników ma, to wiem, że jest okej :)
      Trochę nie wiedziałam jak ugryźć postać Juugo tak naprawdę. Bo on ogólnie był małomówny, raczej nie odgrywał jakiejś super znaczącej roli. Pewnym było, że najlepiej obsadzić go jako przyjaciela Sasuke, ale postanowiłam, że nie będę przynudzała jego postacią. Jest wycofany, ale kiedy czuje taką potrzebę to angażuje się w sprawę - tak go widzę.
      Dziękuję za komentarz i do zobaczenia. Nie obiecuję, ale myślę, że dosyć szybko :)

      Usuń
  3. Dobra, żeby nie było to przeczytałam wcześniej rozdziały i teraz już mogę skomentować :D

    Może zacznę od dupy strony ale chyba wszyscy czekali na radosną wieść. Wreszcie i nareszcie się Sasuke obudził. <3 Jestem ciekawa jak dalej potoczy się cała sprawa i mam jakieś przeczucie, że może Uchiha chociaż trochę słyszał, co Sakura mu powiedziała, gdy była u niego w sali. *.*

    Mikoto to taki anioł, zawsze sobie ją tak wyobrażałam i cieszę się, że w tym opowiadaniu też jest taka. W sumie to nie lada wyzwanie trzech facetów w domu, policjantów z mocnymi charakterami. Bardzo ją lubię.

    Poza tym uwielbiam, kiedy pojawiają się nowe postacie, tutaj Shino i Deidara. Jestem ich ciekawa. :D

    Czekam na następny rozdział (tyle ile będziesz potrzebowała) i pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      nowych postaci będzie raczej przybywało

      Usuń
  4. A no i od razu super weekend ;D
    To że tak szybko pojawił się rozdział to duuuża rekompensata za to że Sasuke się jeszcze nie obudził..Ale na końcu BUM i teraz to następnego się nie mogę doczekać!
    To ich spotkanie to będzie coś tak czuje *-*
    Postać Juugo- zajebista
    A Mikoto to jak teściowa o której każdy marzy;p i ona dobrze wie co się tu święci
    Czekam (nie)cierpliwie na nastepny! 🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się podoba :)
      Na nowy rozdział trzeba będzie niestety trochę poczekać, bo byłam bez komputera przez tydzień, a jeszcze nie napisałam nawet nowego zdania. Ale zbiorę się!

      Usuń
  5. Cześć!
    Takie krótki update, bo być może czekacie (mam wieeeelką nadzieję, że tak jest). Piszę kolejny rozdział, ale idzie wyjątkowo topornie. Bardzo się postaram opublikować do połowy miesiąca. Trzymajcie za mnie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam!
      Ogromnie dziękuję za info, bo zaglądam codziennie i odświeżam co jakiś czas czy się coś pojawiło.
      Czekam niecierpliwie, dużo weny i wszystkiego dobrego kochana,my będziemy czekać a Ty na spokojnie zbieraj myśli i pisz. ❤️

      Usuń
    2. Kurczę, no mam super czytelników! :*

      Usuń
  6. Czekam baaardzo! Duuużo weny! 🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że czekamy!

      Usuń
    2. Jeszcze chwila, już kończę rozdział. Nie będzie powalająco długi, ale mam nadzieję, że zaspokoi Wasze oczekiwanie. W kontakcie!

      Usuń
  7. Boziulku już się bałam, że o nas zapomniałaś.
    Wiernie czekam. ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.