Rozdział trzydziesty dziewiąty
- Haruno i ty tutaj? - zapytał Tobirama mijając się z nią na wydziale.
- Nie inaczej panie prokuratorze - odpowiedziała.
- Ostrzegam, że dzisiaj masz zakaz wchodzenia do sali przesłuchań - powiedział Senjuu poważnym tonem.
- W ogóle nie zamierzałam - przyznała. - Obserwować przez szybę mogę?
- W ostateczności - spojrzał na nią ukosa zanim wszedł do pokoju.
- Uroczy jak zwykle - mruknął Sasuke mijając ją. Wszedł pierwszy i przytrzymał jej drzwi. Zaopatrzona w kule Sakura już sprawniej mogła się poruszać. Zajęła to samo miejsce, co wczoraj. Uchiha usiadł obok niej. Po chwili do pomieszczenia zaczęli się schodzić pozostali: Kakashi, Naruto, Kiba i Chouji.
- Temari i Shikamaru są w drodze do Konoha - odezwał się Hatake. - Ino i Sai wrócili nad ranem i razem z Shizune przeszukują pokój Kento w hotelu lekarskim. Później zajmą się mieszkaniem Kabuto, chociaż z tego co wiem, to zostało już splądrowane zanim je zabezpieczyliśmy.
- Ciekawe, czy wszystkie akta medyczne były w mieszkaniu Sakury - zastanowił się Kiba. - Ale skoro mówisz, że jego lokum zostało już przeszukane...
- Zobaczymy, czy na kamerach przemysłowych nagrało się kto to zrobił - powiedział Kakahi. - Chociaż tyle nagrań w tej sprawie już przepadło, że nie zdziwię się, jeśli znowu będzie to samo.
- Myślicie, że dzisiaj padną już jakieś konkrety? - zapytał Chouji.
- Bardzo na to liczę - uśmiechnął się Hatake. - Zaczynają.
Neji wprowadził Kento do sali przesłuchań i przykuł go do blatu. Sakura zauważyła, że lekarz ma zabandażowane nadgarstki. Wyglądał dużo gorzej niż wczoraj, więc widocznie wiadomość o śmierci Kabuto musiała nim wstrząsnąć. Tobirama wyglądał surowo jak zawsze i bez zbędnych wstępów zaczął rozkładać przed lekarzem jakieś zdjęcia.
- To twój przełożony - powiedział Senjuu. - Zmasakrowany i postrzelony przez nie jednego, ale dwóch napastników. Wasz plan polegał na tym, żeby rozbiec się w dwie różne strony. Tobie się udało, bo zostałeś zatrzymany przez policjantów, a twój kolega... miał mniej szczęścia. Komu zależało na waszej śmierci w przypadku odkrycia tego nielegalnego biznesu?
- Chcę prawnika - wymamrotał Kento odwracając wzrok od fotografii.
- Żaden prawnik z urzędu nie chce cię reprezentować - zgasił go szybko prokurator. - Wszystkie twoje prywatne środki zostały zajęte przez nas na czas procesu. Zostałeś sam. Jeśli zaczniesz mówić to po trzydziestu latach będziesz mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe.
- Jest tu Sakura? - zapytał lekarz patrząc na szybę.
- Nie - skłamał Hyuuga. - Dzisiaj będziesz rozmawiał tylko z nami.
- To przed kim uciekaliście? - podjął ponownie Tobirama. - Z billingów połączeń Kabuto wynika, że otrzymywał kilkanaście połączeń dziennie z jednorazówek.
Kento skrzyżował ręce na piersi dając tym do zrozumienia, że nie będzie nic mówił. Nie zniechęciło to jednak prokuratora do kontynuowania przesłuchania.
- Mamy solidne przypuszczenia, że pierwszą ofiarą Kabuto w szpitalu Konoha była pielęgniarka, która została brutalnie zamordowana w swoim mieszkaniu. Nie bez znaczenia jest to, że była najbardziej zaufanym pracownikiem ówczesnego ordynatora, który z kolei nie popierał sposobu pracy twojego idola. Dowody jak zwykle mówią same za siebie.
Senjuu rozłożył kolejną partię kartek przed zatrzymanym.
- Co to? - zapytała Sakura z drugiej strony. - Nie widzę dokładnie.
- Tym razem wykaz SMSów jeśli wzrok mnie nie myli - odpowiedział Naruto patrząc na ekran monitora wyświetlający wszystko, co się dzieje w pokoju obok.
- Rozmowy między tobą, a Kabuto - powiedział Senjuu. - Przeczytam fragment od momentu, kiedy przejął funkcję ordynatora. Twój przełożony pisał: wrócimy do tej rozmowy na dyżurze. Nie odrzucaj tej oferty tak pochopnie. Odpisałeś: to są jakieś dziwne interesy. Najpierw śmierć Misaki, teraz coś dzieje się z Doktorem Namada. I tu znowu Kabuto: to wszystko dla większej sprawy. Porozmawiajmy jutro. Ostatnia wiadomość od niego to: jutro rano przyjedzie kolejna kobieta. Zajmij się swoimi sprawami, a później zaopiekuj się pacjentką. Zapewniłeś go, że: z Sakurą pójdzie szybko. Będę gotowy.
- Mów po kolei jak było - zwrócił się do więźnia Neji.
- Nie macie pojęcia co to za ludzie - Kento pokręcił głową i schował twarz w dłoniach. Sakura pomyślała, że wygląda żałośnie, ale nie było go jej szkoda. Z przejęciem słuchała czego jeszcze się dowie o byłym narzeczonym.
- Uświadom nas - zaproponował Tobirama.
- Odmawiam składania zeznań - uparł się lekarz. - Wolę siedzieć do końca życia, niż umierać w męczarniach.
- Może jednak ja z nim porozmawiam? - zaproponowała Sakura.
- I skończy się tak samo jak wczoraj - odpowiedział Kakashi. - Tobirama na pewno się na to nie zgodzi.
- W takim razie zabierzcie go do Morino na zaostrzony rygor - Senjuu zwrócił się do Hyuugi. - Najmniejsza cela bez możliwości wychodzenia na zewnątrz. Jeszcze dla twojej informacji - prokurator tym razem spojrzał na Kento - dla wszystkich członków Akatsuki i ludzi biorących udział w tym haniebnym procederze będę wnioskował o karę śmierci.
Sakura siedziała przy swoim biurku, podpierając ręką czoło. Była przybita, miała mętlik w głowie i było jej niedobrze. Ona, jak i pozostali mieli nadzieję, że zeznania Kento będą przełomowe w sprawie, ale ponownie okazało się, że mieli zbyt duże oczekiwania. Tobirama wyszedł zły z pokoju przesłuchań, ale słyszała jak powiedział do Hatake, że ma nadzieję, że lekarz zmięknie po tygodniu w pace.
- Dzwonił Suigetsu - odezwał się Uchiha podchodząc do niej. - Ma nam coś do pokazania.
- Co? - zapytała.
- Nie powiedział przez telefon - odpowiedział Sasuke.
- Niech to będą w końcu jakieś super istotne informacje - westchnęła głośno wstając z krzesła.
Dwadzieścia minut później stali przed drzwiami kawalerki hakera. Uchiha zadzwonił dzwonkiem i bardzo szybko drzwi otworzyły się od środka.
- Od dzisiaj będziecie mnie wielbić - powiedział wyraźnie zadowolony Suigetsu na przywitanie.
- Moim idolem jesteś już od dawna - stwierdził Sasuke i przepuścił Sakurę do środka. Haker zamknął za nimi drzwi i bez zbędnych wyjaśnień skierował się w głąb mieszkania. Usiadł za biurkiem i energicznie wyklikał coś na klawiaturze.
- Popatrzcie na to - przechylił duży monitor komputera w ich stronę i włączył play.
Na nagraniu początkowo nic się nie działo. Kamera była ustawiona na jakieś duże, dwuskrzydłowe drzwi. Sakura spojrzała zdziwiona na Suigetsu, ale kiedy zamierzała zadać pierwsze pytanie, on gestem ręki ponownie wskazał jej ekran. Po chwili drzwi otworzyły się gwałtownie i wybiegł przez nie mężczyzna z długimi, rozwianymi włosami. Haker zatrzymał film i odwrócił się w ich stronę.
- Kabuto Yakushi ucieka z hotelu, w którym się ukryli razem z Kento - wyjaśnił, to co zobaczyli. - Ale to jeszcze nie koniec.
Ponownie puścił nagranie i parę sekund po lekarzu wybiegło za nim dwoje ludzi z glockami wycelowanymi za uciekinierem. Na głowie mieli kominiarki i było pewne, że to nie był nikt z zespołu Gaary.
- Z tej kamery mam tyle - seledynowłosy zamknął okienko i zanim z ust Sakury i Sasuke padł jakikolwiek komentarz, uruchomił następny film. Tym razem sceneria była inna, ponieważ kamera była zamontowana na drzewie i część obrazu była przysłonięta przez stukającego w drewno dzięcioła. Ptak został nagle spłoszony przez biegnącego człowieka, w którym Sakura już poznała Kabuto. Na szczęście dla nich, ale nieszczęście dla lekarza, ten potknął się o wystający korzeń i wyłożył się na ziemię. Zanim zdążył się podnieść dopadł do niego jeden zamaskowany mężczyzna i solidnym kopnięciem przewrócił Kabuto na plecy. Przez kolejne piętnaście minut lekarz był brutalnie bity, przewracany i kopany. Na początku nawet próbował się bronić, ale szybko okazało się, że napastnik ma nad nim dużą przewagę jeśli chodzi o warunki fizyczne i wytrzymałość. Drugi mężczyzna stał i przyglądał się całej sytuacji, od czasu do czasu rozglądając się na wszystkie strony. Lekarz w ostatnim odruchu zdecydował się na ściągnięcie kominiarki z głowy oprawcy, ale nie wiedział, że tym samym wydał na siebie wyrok ostateczny. Został postrzelony najpierw przez jednego, a później przez drugiego napastnika. Kabuto padł z rozłożonymi ramionami i już się nie poruszył. Mężczyźni pośpiesznie oddalili się z miejsca zabójstwa zostawiając ciało denata.
- Wiem o co mnie teraz poprosicie - Suigetsu ponownie przemówił i przewinął film do momentu aż jeden z morderców został pozbawiony maski. Przybliżył i wyostrzył obraz.
- Jeden z komandosów, którzy porwali Haruto - powiedział Sasuke. - Na nagraniu brakuje trzeciego.
- Pokażę wam i trzeciego - uśmiechnął się haker. - Siedział w samochodzie, który był cały czas odpalony. Dobrze wybrali miejscówkę, bo to rzadko uczęszczana ścieżka nadleśnictwa. Czarny mercedes z czymś wam się kojarzy?
Kolejne nagranie, na którym widać zaparkowany samochód zostawiony na "gazie". Niestety, nie miał widocznej rejestracji. Auto odjechało, rozchlapując błoto sekundę po tym, kiedy do środka wsiadło pośpiesznie dwóch zabójców Kabuto.
- Tyle mam - podsumował Suigetsu.
- Aż tyle - poprawiła go Sakura będąc pod dużym wrażeniem, tego co właśnie obejrzała. - Jak...?
- My tu nie zadajemy takich pytań - odpowiedział mrugając przyjaźnie. - Ten film na którym wybiegają z hotelu na pewno jest już w posiadaniu Tobiramy. Dwa pozostałe są z kamer zamieszczonych w różnych punktach w nadleśnictwie, na granicy którego znajduje się ten ośrodek. To wszystko.
- Na pewno Yakushi dostał to, na co zasłużył - stwierdził Uchiha. - Z czyjego polecenia działają ci byli komandosi? Myśleliśmy, że pracują dla Madary, a teraz nie wykluczam też Orochimaru, a nawet Hidana, czyli reszty Akatsuki.
- Wychodzi na to, że Kento jest naszym jedynym informatorem - zauważyła niezadowolona Sakura. - Można jeszcze przycisnąć Karin.
- Haruno, skontaktuj się z tym policjantem, z którym pracowałaś w archiwum - zaproponował jej partner.
- Kakashi miał z nim rozmawiać - przypomniała mu Sakura.
- Zadzwonię do niego - Sasuke wyjął telefon z kieszeni kurtki i odszedł w drugi kąt pokoju.
- Pokazywałeś te nagrania Juugo? - zapytała Sakuka Suigetsu, kiedy zostali sami.
- To sprawa między mną, a nim - odpowiedział haker. - Nie pracuję dla policji, więc udostępniam swoje materiały komu i za ile chcę.
- Źle mnie zrozumiałeś. Juugo jest również zaangażowany w poszukiwanie tych ludzi i niewykluczone, że może bardzo przyczynić się do ich wytropienia.
- Czyli dopóki łamiemy prawo w waszej sprawie to jest okej?
- Wydawało mi się, że tak to działa od zawsze - powiedziała skofundowana.
- Może nie wnikajmy już więcej w motywy jakie nami kierują? - zaproponował Suigetsu tym samym kończąc ten niewygodny dla obojga wątek.
- Kai od czterech dni jest na urlopie - odezwał się Uchiha wracając do nich. - Tak samo jak Karin i pięciu innych policjantów od Madary.
- Chyba wygląda to na "przymusowy urlop" - haker zrobił cudzysłów palcami.
- Ciekawe, czy też rozpłynęli się w powietrzu - zamyśliła się głośno Sakura. - Wypadałoby to sprawdzić, zanim zgłosimy Obito. Myślę, że na początek będzie najłatwiej skontaktować się z rodziną Kaia. Jak zdobędziemy nazwiska i adresy pozostałych osób...
- Szkoda nie skorzystać z okazji, żeby zdobyć te informacje szybko i z wiarygodnego źródła - powiedział Sasuke patrząc wprost na hakera.
- Jak tak dalej pójdzie, to niedługo dostanę blachę za same zasługi dla policji - westchnął seledynowłosy, ale odwrócił się w stronę komputera i zaczął wyszukiwać potrzebne im informacje.
Uchiha nacisnął dzwonek przy drzwiach. Najpierw postanowili sprawdzić adres znanego Sakurze policjanta. Czekali dosyć długo, zanim ktoś im otworzył. W drzwiach stanęła wysoka kobieta z miłym uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry - przywitała się pierwsza Sakura. - Jestem znajomą Kaia z pracy, czy zastaliśmy go w domu?
- Mąż wyjechał parę dni temu służbowo - odpowiedziała żona.
- Wie pani gdzie? - odezwał się Sasuke. Blondynka otworzyła szerzej drzwi i przez jej twarz przeszedł cień niepokoju.
- Jeśli znacie się z pracy, to nie wiecie gdzie? - zapytała, patrząc na nich badawczo. - Przepraszam, czy mogłabym zobaczyć wasze odznaki?
Nie mając powodu, żeby ukrywać swoją tożsamość pokazali swoje blachy, którym żona Kaia uważnie się przypatrzyła.
- O co chodzi? - podjęła ponownie.
- Musimy pilnie się z nim skontaktować - odpowiedział Uchiha.
- Kai ma wyłączony telefon. Nie wiem gdzie wyjechał, bo powiedział, że to tajne.
Sakurze zrobiło się gorąco. Mogła się tylko domyślać co oznaczają te dwie różne wersje co do tego, gdzie obecnie znajduje się policjant. Oficjalna wersja przedstawiona przez limbo głosiła, że Kai jest na urlopie, a żonie zostało to przedstawione tak, że jej mąż wyjechał służbowo bez możliwości kontaktu.
- Kiedy ma wrócić? - kontynuował rozmowę Sasuke.
- Pojutrze już powinien być - zapewniła ich kobieta. - Coś przekazać?
- Nie, ale proszę o kontakt, kiedy mąż już będzie - Sakura podała jej swoją wizytówkę. - Jeśli będzie miała pani jakieś pytania, wątpliwości... proszę dzwonić o każdej porze.
- Dobrze - powiedziała niepewnie i po krótkim pożegnaniu zamknęła drzwi.
Sakura i Sasuke nie rozmawiali ze sobą, dopóki nie wsiedli do samochodu Uchihy.
- Szczerze mówiąc to ja nie wiem co teraz - przyznała Sakura wzdychając. - Podejrzewam, że żona Kaia zadzwoni do mnie za dwa dni, ale z informacją, że jej mąż nie wrócił do domu. Sprawdzimy adres Karin?
- Dla spokoju sumienia możemy to zrobić, ale nie robię sobie zbyt wielkich nadziei - odpowiedział Sasuke i odpalił silnik.
Zgodnie z przypuszczeniem Uchihy, Karin nie było w mieszkaniu. Sakura uparła się, żeby podpytać sąsiadów, ale zebrane informacje nie były satysfakcjonujące. Nikt nie widział, nikt nic nie wiedział. Wyglądało na to, że Kai i Karin są kolejnymi ofiarami intryg Madary. Postanowili, że podzielą się tą wiedzą z Obito. W drodze zastanawiali się, co mają zrobić z nagraniem, które dostali na nośniku od Suigetsu.
- Dla mnie to oczywiste, że musimy ten dowód przekazać Tobiramie - stwierdziła Sakura.
- Chciałbym najpierw sam to sprawdzić - oponował Sasuke.
- Ciężko będzie sprawdzić ludzi, którzy za każdym razem rozpływają się w powietrzu - zauważyła. - Szukamy ich odkąd wtargnęli do klubu Juugo i w zasadzie nie mamy nic. Co chciałbyś jeszcze zrobić?
- Pokazać to nagranie Juugo - odpowiedział wprost Uchiha. - Ma większą swobodę działania, poza tym to jego też w jakiś sposób dotyczy.
- Obstawiam, że Suigetsu już zdążył to zrobić - powiedziała Sakura. Widząc zdziwioną minę partnera kontynuowała: - Jak odszedłeś porozmawiać z Kakashim zapytałam go wprost, czy to zrobił, ale nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi, że nie, więc wysnułam przypuszczenie, że mógł to już zrobić.
- W takim razie to będzie pierwsze o co zapytamy Juugo. Jak nie widział, to zobaczy, a jak już jest z tym zapoznany to może wie coś więcej.
- Masz pewność, że jak jakiś cudem dotarł, albo dotrze do komandosów to nie wymierzy im kary we własnym zakresie i bez porozumienia z nami?
- Mam. Bez obaw.
- Na twoją odpowiedzialność Uchiha - powiedziała, dając tym samym swoją zgodę na zrealizowanie jego planu.
- Bardzo ciekawe - Juugo zamknął ekran laptopa i rozsiadł się wygodniej w fotelu. Jego reakcja dała im do zrozumienia, że widzi to nagranie po raz pierwszy. - Dam swoim ludziom namiary na to miejsce, może znajdą coś, do czego nie dogrzebali się kryminalni od Senjuu. Skąd Madara wytrzasnął tych ludzi?
- Dobre pytanie - mruknęła Sakura.
- My obecnie nic nie mamy - przyznał Sasuke. - Doszliśmy do ściany tak, jak... - urwał nagle.
- ...rok temu? - dokończył za niego kolega i uśmiechnął się krzywo. - Nie Sasuke, tym razem jest inaczej - spojrzał wymownie na Sakurę, która nie do końca rozumiała tych niedopowiedzeń. - Ogólnie rzecz ujmując: dokopaliście się go gorszego gówna niż Itachi. Lekarze, politycy, policjanci... Jak już się widzimy, to ja też coś dla was mam.
Juugo wstał od biurka i przeszedł do metalowej szafki zamykanej na klucz. Otworzył ją z rozmachem i zaczął grzebać między stosem papierowych, różnokolorowych teczek. W końcu odwrócił się w ich kierunku i podał Sasuke czarny folder.
- To zdjęcia dwóch ostatnich miejscówek, w których przebywali trzej muszkieterowie - powiedział do policjanta. - Według moich informacji zmieniają meliny co miesiąc. Płacą gotówką, wbijają do pustych mieszkań, a po wyprowadzce wszystko jest tak wysprzątane i sterylne jak na sali operacyjnej.
- Sprawdzałeś te miejsca? - zapytał Uchiha przeglądając fotografie.
- Tak - potwierdził. - Rozmawiałem też z właścicielami tych lokali i nie było żadnych skarg od sąsiadów. Lokatorzy idealni.
- Może wytłumiali ściany? - rzuciła na głos Sakura.
- Nawet jeśli tak, to nie ma po tym śladu.
- Może ktoś od Shizune z laboratorium dojrzy tam coś więcej - zaproponowała Sakura.
- Próbujcie - Juugo wzruszył ramionami. - Mieszkania są w całkiem różnych dzielnicach, daleko od siebie, więc może tu istnieć jakiś schemat. Jak dokopię się do ich wcześniejszych kryjówek to dam wam znać.
Wychodząc z klubu Juugo Sakura odebrała połączenie przychodzące od Naruto. Kakashi wydał rozkaz, aby wszyscy zajmujący się Akatsuki wrócili na komisariat. Odkładając wizytę u Obito na później, zastosowali się do wymagania przełożonego. Na posterunku byli już wszyscy zaangażowani w sprawę Chmury, w tym osoby, które dotychczas pracowały poza Konoha.
- Nie traćmy czasu - zakomunikował Hatake wychodząc ze swojego gabinetu. Sakura nie zdążyła się nawet przywitać ze wszystkimi. Przełożony wskazał jej ręką, żeby pierwsza weszła do salki z czego chętnie skorzystała ze względu na kule. Zajęła swoje standardowe miejsce i czekała w napięciu na rozpoczęcie spotkania.
- Jak noga? - zapytała Ino przysiadając na krzesło obok niej.
- Coraz lepiej - odpowiedziała Sakura. - Chciałabym się już pozbyć tych kul.
- Niech Uchiha zrobi pożytek ze swoich mięśni i nosi cię na plecach - zażartowała Yamanaka zerkając na Sasuke.
- Zaczynajmy - odezwał się Kakashi wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. - Podsumujmy, to co już wiemy, a później podzielimy się kolejnymi zagadkami. Z Akatsuki do kolekcji zatrzymanych, lub zabitych brakuje nam Hidana i Orochimaru. Z osób z poza organizacji nie wiemy, gdzie przebywa Madara z Karin i innymi podwładnymi oraz komandosi, którzy porwali syna świadka, który widział zabójstwo Itachiego. Za nimi Tobirama wydał już nakaz aresztowania, są oficjalnie poszukiwani.
- Kai też? - odezwała się Sakura.
- Wszyscy, którzy zniknęli razem z Madarą - potwierdził Hatake. - Kabuto został zabity, Kento odmawia składania zeznań. Ludzie od Konan zostali przesłuchani, zostały im już postawione zarzuty. Dużo zarzutów z powodu różnych przewinień. Wszyscy, którzy pracowali z niesławnymi lekarzami zostali zatrzymani na czas składania zeznań. Tyle wiemy na pewno. Jakieś pytania, lub wnioski do tej części?
- Kiedy ponowne przesłuchanie Kento? - Shikamaru podniósł rękę.
- Za trzy dni - odpowiedział Kakashi. - Tym razem odbędzie się w surowych warunkach zakładu karnego. To nasz jedyny świadek i jest objęty specjalnym nadzorem. Siedzi w izolatce, nie wychodzi na spacerniak.
- Może to go trochę złamie - stwierdził Naruto.
- Na to liczymy - przyznał Hatake. - Jeśli nie ma więcej pytań, to przejdźmy do naszych wielkich niewiadomych. Hidan od początku pozostawał nieuchwytny i to się nie zmieniło. Nikłe tropy zostały bardzo szybko zweryfikowane jako fałszywe. Ino, Sai, Temari i Shikamaru - od teraz tworzycie zespół, który zajmuje się tylko i wyłącznie Hidanem. Sprawdzajcie nawet najbłahsze plotki, domysły. Tematem Orochimaru zajmie się kolejny zespół w osobach: Naruto, Kiba, Neji i Chouji. Tobirama wydał nakaz przesłuchania każdej osoby w dowolnej placówce medycznej jaka wam przyjdzie do głowy. To samo dotyczy uczelni medycznych i ich pracowników. WSZYSTKO co ma związek z medycyną, także tą niekonwencjonalną musi zostać sprawdzone. Ikabe w tym celu dalej przeszukuje dark web i zbiera wszystkie ogłoszenia związane z handlem organami. Współpracujcie. Madarą i jego pracownikami zajmuje się Obito i jego ludzie. Pozostał temat trzech komandosów i ostatni duet, czyli Sakura i Sasuke. Jeśli dobrze się domyślam wspomagani przez inne osoby, nie związane z policją.
- Dobrze się domyślasz - potwierdził Sasuke bez ogródek. - Dzięki tej, nazwijmy to, współpracy dotarliśmy do nagrania na którym widać zabójstwo Kabuto.
- Zapoznajmy się z tym - zaproponował Kakashi i sięgnął po pilot, żeby włączyć rzutnik. Kiba wstał z krzesła i zgasił światło, a Uchiha wyjął pendrive z kieszeni spodni i podpiął pod laptopa. Puścił film, który reszta zespołu oglądała w ciszy. W przełomowym momencie nagrania, kiedy Kabuto został zastrzelony, w pokoju rozległy się pojedyncze syki i westchnięcia. Sakura sama wstrzymała powietrze, mimo że wiedziała jakie będzie zakończenie.
- O cholera - Naruto jako pierwszy pozwolił sobie na komentarz, kiedy Sasuke wyłączył nagranie. - Zaczynam podejrzewać, że ten młody chłopak, Haruto też już nie żyje. Ot tak pozbyli się ważnego gracza jakim był Yakushi, to co dopiero syn świadka, który widział morderstwo Itachiego.
- Macie jakiś trop związany z tymi ludźmi? - zapytał Kakashi Sakurę i Sasuke.
- Wiemy, że poruszają się czarnym mercedesem, któremu zmieniają numery - odpowiedziała za nich Sakura. - Nie wiemy na kogo jest zarejestrowany pojazd. Poza tym wynajmują puste mieszkania na krótki czas, a przy wyprowadzce bardzo dokładnie je sprzątają. Mamy dwa takie adresy.
- Doskonale - uśmiechnął się przełożony. - To sporo potencjalnie interesujących informacji.
- Pojawiają się tylko wtedy, kiedy trzeba wykonać brudną robotę - zauważyła Ino. - Skoro reszta Akatsuki zapadła się pod ziemię razem z ludźmi Madary, to jedynym źródłem informacji o byłych komandosach jest Kento.
- Który odmawia zeznań - dodał Sai. - Wszyscy stoimy pod ścianą. Czy ktoś oprócz lekarza został im do odstrzelenia?
- Nie - powiedziała głośno Sakura i przeraziła się swojej odpowiedzi. Na koniec okazało się, że były narzeczony jest ostatnią osobą, na której mogą polegać w tym śledztwie.
- W takim razie trzeba uprzedzić Senjuu i Ibikiego, że morderca stał się naszym oczkiem w głowie - podsumowała Temari.
- Sądzę, że zdają sobie z tego sprawę - odezwał się Hatake. - Wiem, że teraz ciągniemy głównie na domysłach, ale nic więcej nie mamy. Gaara ponownie zaoferował swoją pomoc, gdyby któraś z drużyn jej potrzebowała. Shino również pozostaje do naszej dyspozycji i szczerze mówiąc miałem nadzieję, że Sakura i Sasuke skorzystają z jego propozycji.
- Mamy już pomoc - powiedział Uchiha. - Aburame może dołączyć do innej grupy.
- Ile będzie nas kosztowała ta "pomoc"? - zapytała Yamanaka, akcentując ostatnie słowo.
- Ciebie jak zwykle nic - odpowiedział zgryźliwie Sasuke. - Mamy wszystko pod kontrolą.
- To zawsze obciąża nas wszystkich - nie poddawała się Ino i weszła w dalszą polemikę z kolegą. Sakura zauważyła jak Uchiha coraz bardziej się irytuje.
- Tak samo, kiedy z Saiem szukaliście nożownika, a później podpalacza dwa lata temu i wtedy nie przeszkadzało ci, kto dał wam na nich namiary - odparował Sasuke. - Nie podliczaj mnie teraz Ino. Wszyscy korzystamy na pomocy Juugo i Suigetsu i to od dawna, więc dlaczego akurat teraz kręcisz z tego powodu aferę?
- Dobrze wiemy jak wysoka jest teraz stawka. To największa afera w tym mieście z ostatnich dwudziestu lat. Dodatkowo, a może przede wszystkim, masz w tym osobisty interes. Stąd moje obawy co do ukrytych kosztów tej operacji. Chyba przyznasz, że podpalacz, czy nożownik to zupełnie inna liga od tego, co teraz próbujemy rozpracować. Jako zespół mamy prawo wiedzieć na ile Juugo i Suigetsu wycenią swój wkład w to śledztwo. Zatem?
- Nie jestem wstanie odpowiedzieć na to pytanie. Dla mnie osobiście cena w tym przypadku nie ma znaczenia.
- To wspaniale - oburzona Yamanaka skrzyżowała ręce na piersi. - A czy nas pytał ktoś o zdanie?
- Uspokójcie się, bo ta rozmowa do niczego nas nie prowadzi - zainterweniował Kakashi. - Wszyscy jesteśmy świadomi powagi sytuacji i tak samo świadomie nawiązujemy pewne współprace. Jako wydział cenę płacimy wszyscy i zawsze tak było. To nie jest cel naszego spotkania. Ino, Sasuke, opanujcie nerwy bo i tak mamy całe mnóstwo spraw na głowie. Jeśli każdy zespół wie co ma robić, to zabierajmy się do pracy. Pozostajemy w kontakcie, powodzenia.
- W mieszkaniu Kabuto, ani w pokoju hotelowym Kento nic nie znaleziono - Sakura czytała raport Shizune. - Czyli akta pacjentów Kento były u mnie w mieszkaniu. Ciekawe, gdzie Yakushi ukrył swoje.
- Nie miał żadnej kobiety - powiedziała Ino wychylając się zza swojego biurka. - Wydaje się nam, że spodziewali się nalotu w każdej chwili, bo mieszkania były utrzymane w nienagannym porządku.
- U mnie nic więcej nie ma - Sakura odłożyła dokumenty na blat. - Sprawdzałam w każdym możliwym miejscu.
- W hotelu w którym się ukrywali też pusto - dodała Yamanaka. - Ale może Juugo i Suigetsu znajdą brakujące dowody...
- Ino - Sakura wstała z krzesła i pokuśtykała na stronę koleżanki. Zajęła miejsce Kiby i przysunęła się bliżej. - O co z tym chodzi? Przyznam, że byłam równie zaskoczona co Uchiha twoim nagłym wybuchem na odprawie, ale może czegoś nie wiem?
- Wyjaśniłam to sobie z Sasuke, że niepotrzebnie się uniosłam. Mi oczywiście też bardzo zależy na zakończeniu całej tej sprawy i jasne, że korzystałam w swoich śledztwach z różnych, niezbyt legalnych źródeł pomocy. Wiem również, czego oni oczekują w zamian, ale uważam, że Uchiha nie zdaje sobie z tego do końca sprawy, bo naprawdę za wszelką cenę chce się dowiedzieć kto stał za zabójstwem jego brata. Zabrzmię może teraz zbyt okrutnie, ale czasami odnosiłam wrażenie, że połączenie sprawy śmierci Itachiego i Akatsuki jest mu na rękę, bo Fugaku i Tobirama dadzą mu wolną rękę.
- Nie do końca tak było. Zarówno komendant jak i prokurator postawili bardzo konkretne warunki dalszego udziału Uchihy w całym śledztwie. Do tej pory, nie złamał żadnego z nich.
- Nie do końca tak było. Zarówno komendant jak i prokurator postawili bardzo konkretne warunki dalszego udziału Uchihy w całym śledztwie. Do tej pory, nie złamał żadnego z nich.
- Możemy też o tym nie wiedzieć - zauważyła blondynka.
- Nie podejrzewam go o to - stwierdziła z mocą Sakura, ale poczuła ukłucie niepewności. Czy Sasuke faktycznie wszystko jej mówi?
- Cóż, zapewne wiesz więcej niż ja w tej kwestii - Ino wzruszyła ramionami. - Ja już nie poruszę tego tematu, bo nie chcę się kłócić. Skupmy się na celu.
- Haruno, zbieramy się? - od dalszej rozmowy z koleżanką wyrwał Sakurę głos Sasuke.
- Idę - Sakura podniosła się z miejsca. Widziała jak Yamanaka rzuca jej partnerowi przeszywające spojrzenie, ale nie odezwała się.
- Strasznie zasypało - mruknęła Sakura, kiedy stali w korku na zaśnieżonej ulicy. - Żeby się nie okazało, że Obito skończy pracę zanim dojedziemy.
- On ma teraz nienormowane godziny pracy - powiedział Sasuke. - Uprzedziłem go o naszej wizycie.
- Jak zwykle zaplanowane dwa kroki do przodu - uśmiechnęła się do niego. Uchiha nie skomentował jej słów. Patrzył przed siebie na wolno poruszające się samochody. Nie uszło jej uwadze, że od rana był jakiś spięty, a sprzeczka z Ino spotęgowała jego zły humor.
- Jak stopa? - odezwał się po chwili. - Kiedy masz wizytę kontrolną?
- Nadal boli, chociaż już powoli zaczynam ją dociążać - odpowiedziała zadowolona, że podjął jakąś konwersację. - Jutro rano mam wizytę.
- Potrzebujesz podwózki?
- Pojadę taksówką. Liczę na to, że lada dzień będę mogła poruszać się bez kul. To bardzo uciążliwe, zwłaszcza w zimę.
- Łatwiej byłoby ci z własnym samochodem - zauważył słusznie. - Nadal się za niczym nie rozglądasz?
- Nie mam do tego głowy - przyznała. - Poza tym ostatni zakup mnie nieco zrujnował finansowo. I nie będę kłamała, ale bardzo polubiłam miejsce pasażera w twoim samochodzie.
- Nie przeszkadza mi to - stwierdził, co przyjęła z zadowoleniem. Poczuła się wyjątkowa i ważna.
Po długiej jeździe Sasuke zaparkował samochód przed budynkiem prokuratury i pomógł Sakurze wysiąść z samochodu.
- Dasz radę? - zapytał podając jej kule.
- Pewnie.
Szli w stronę prokuratury bardzo powoli ze względu na nią, ale Uchiha się nie skarżył. Korytarze były już puste, tylko gdzieniegdzie można było spotkać pracujące osoby. Sasuke zapukał w drzwi do gabinetu Obito i nacisnął klamkę, kiedy usłyszeli zaproszenie.
- Dobry wieczór - przywitał ich prokurator. Sakura pokuśtykała do pokoju jako pierwsza i ciężko zapadła się w skórzanym fotelu na przeciwko mężczyzny.
- Cześć - odpowiedziała. - Ciężko pracujesz wieczorami.
- Jak my wszyscy - stwierdził z bladym uśmiechem na twarzy. - Co was do mnie sprowadza?
- Madara ulotnił się z kilkoma zaufanymi ludźmi - powiedział młody Uchiha. - Oficjalna informacja, którą przekazuje limbo jest taka, że wszyscy są na urlopie wypoczynkowym. Dzisiaj skontaktowaliśmy się z żoną jednego z policjantów i ona z kolei powiedziała, że mąż wyjechał służbowo, ale nie wie gdzie i ma wyłączony telefon. Pojutrze mają wrócić.
- Wiem o tym - westchnął Obito. - Madara zniknął nam z radaru już dwa dni temu. Dopiero jutro będziemy mogli zacząć przeszukiwania jego gabinetu i domu.
- Co jeśli ktoś was uprzedzi? - zapytał Sasuke.
- To bardzo prawdopodobne - prokurator rozłożył ręce. - Liczymy się też z tym, że część ludzi, których zabrał ze sobą zostanie wkrótce odnaleziona martwa gdzieś poza Konoha.
- Skąd takie przypuszczenia? - zdziwiła się Sakura.
- Madara nigdy nie ciągnął ze sobą ogonów - wyjaśnił Obito. - Zostawi przy życiu jedną, ewentualnie dwie osoby, a reszty się pozbędzie. Zabrzmi to okrutnie, ale... dojdziemy po trupach do celu i może tak go odnajdziemy.
- Co mam powiedzieć żonie policjanta, która na pewno do mnie pojutrze zadzwoni?
- Możesz ją przekierować prosto do mnie. Po niej, pewnie zaczną się odzywać pozostałe matki, żony... Próbujemy sprawdzić powiązania Madary z tymi komandosami o których wspominaliście, ale póki co w aktach same białe plamy.
- Jest sens, żebyśmy rozmawiali z rodzinami pozostałych policjantów? - odezwał się Sasuke.
- Nie ma najmniejszego - starszy Uchiha pokręcił głową. - Odpowiedź jest już z góry ustalona. Jako, że są oficjalnie poszukiwani, to mi przypadnie w udziale rozmowa z nimi.
- Wszędzie ta sama niewiadoma - podsumowała Sakura. - Dzięki za poświęcony czas.
- Poczekajcie jeszcze chwilę - prokurator zatrzymał ich, kiedy już podnosili się z miejsc. - Sakura, rozmawiałaś dzisiaj z Tobiramą?
- Dosłownie trzy zdania na komisariacie - odpowiedziała. - Nic konkretnego. Czemu pytasz?
- Zastanawialiśmy się, czy nie objąć cię programem świadka ze względu na twoją relację z Keno - powiedział Obito poważnie. - Różni ludzie, o których jeszcze za dużo nie wiemy, mogą próbować się z tobą kontaktować, albo co gorsza - spotkać.
- Nie zastanawiałam się nad tym - przyznała. - Nie zauważyłam żadnych podejrzanych ruchów w moją stronę od czasu przekazania akt pacjentów. Myślę, że to nie jest potrzebne.
- Ostrożności nigdy za wiele, a w tej sprawie ciągle się coś kotłuje. Istotne jest twoje bezpieczeństwo. Zastanów się Sakura, bo tu chodzi o twoje życie.
- Pomyślę o tym - kiwnęła głową. Nie spodziewała się takiego rezultatu spotkania z prokuratorem.
- Zaparzę herbaty - powiedziała Sakura zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku. Odstawiła kule, bo po domu wygodniej było jej bez dodatkowego obciążenia.
- Pomogę ci - zaoferował się Sasuke i wszedł za nią do kuchni. Sakura nastawiła wodę i gestem pokazała mu górną szafkę, gdzie stał imbryk i filiżanki. Sama wyjęła tackę i sięgnęła po puszkę z herbatą. Uchiha podał jej naczynia i wyłączył gaz pod gwiżdżącym czajnikiem. Sakura zalała wrzątkiem fusy i przykryła wieczkiem dzbanek. Wszystkie czynności wykonywali w ciszy, odgadując swoje ruchy i działając jak dobrze naoliwiona maszyna. - Wezmę to - Uchiha wziął w ręce tacę z porcelaną i zaniósł do salonu.
- Powiedz mi - wysapała Sakura doczłapując się do sofy - co ja mam zrobić z tym co powiedział Obito.
- A co pierwsze przychodzi ci do głowy? - zapytał Sasuke rozsiadając się w fotelu.
- Że jeśli za Kento przyplączą się jakieś męty, to nie tylko do mnie - odpowiedziała, podkładając sobie poduszkę pod chorą stopę. - Nie jestem w tym sama, bo jesteś ty, reszta zespołu, Kakashi, Juugo, Suigetsu... Nie mamy pewności jakie informacje zostały przekazane dalej, co o nas wiedzą. Ten wypadek Shikamaru, ładunki wybuchowe w twoim aucie, potem u mnie... Dużo się działo do tej pory i jakoś nikt z prokuratury nie zastanawiał się nad naszym bezpieczeństwem, więc dlaczego teraz nagle temat wypłynął?
- Na to pytanie może odpowiedzieć tylko Senjuu, bo sądzę, że to on jest pomysłodawcą - powiedział Uchiha. - Prawdą jest, że przez twój związek z jedynym świadkiem jesteś bardziej narażona, bo może się komuś wydawać, że byłaś wtajemniczana w jego plany.
- Ten, kto jest zorientowany co się stało powinien szybko połączyć kropki i zrozumieć, że nie mam z tym nic wspólnego, skoro został zatrzymany, a ja nie robię nic, żeby mu pomóc.
- Tak to nie działa. Ludzie, którzy są wyżej od Kabuto nie kalkulują w ten sposób. Świadkowie, osoby o jakiejkolwiek wiedzy znikają szybko i bez zadawania zbędnych pytań.
- Być może jestem zbyt pewna siebie i naiwna, ale jakoś się nie boję - przyznała. - Nie wiem dlaczego. Zwykle mam jakieś przeczucia do tego, co może pójść źle, ale tu tego nie czuję.
- Warto porozmawiać z Senjuu dlaczego rozważa coś takiego - zaproponował Sasuke. Nachylił się i rozlał herbatę do filiżanek. Jedną podał Sakurze. - Mógł dotrzeć do informacji, którymi się nie podzielił ze wszystkimi.
- Porozmawiasz z ojcem, czy wie coś na ten temat? - zapytała Sakura i upiła łyk naparu.
- Fugaku to ostatnia osoba z którą prokurator generalny rozmawiałby o swoich pomysłach - stwierdził Uchiha. - Najlepiej dowiedzieć się u źródła, żeby nie wywiązały się później jakieś niedomówienia.
- Spróbuję się do niego dostać jutro, po wizycie w przychodni - postanowiła. - Sprawdzimy te lokalizacje, które dostaliśmy od Juugo?
- Tak, koniecznie - potwierdził. - Podałem te namiary Shizune, żeby od rana ze swoimi ludźmi przebadała każdy centymetr tych powierzchni.
- Zastanawiałeś się kiedyś co będziesz robił, kiedy to wszystko się skończy? - zmieniła nagle temat. - Oprócz powrotu do ANBU.
- Myślałem o założeniu rodziny - odpowiedział spokojnie i bez skrępowania.
- Ach - Sakura prawie wylała na siebie zawartość filiżanki. Niepotrzebnie sprowokowała go do takiego wyznania - Ustaliliście już z Riko datę ślubu?
- Nie - zaprzeczył sucho. - A ty co planujesz?
- Chciałabym zostać na posterunku. Prawdopodobnie z nowym partnerem, jeśli ciebie już nie będzie.
- Jeśli.
Przed wyjściem z mieszkania Uchiha wymusił na niej, żeby na dole szafki nocnej położyła kaburę z bronią na wszelki wypadek. Mało brakowało, a zaproponowałaby, żeby został razem z nią. W jej sypialni. Leżąc obok.
Spełniła prośbę kolegi i położyła się do łóżka. Wzięła książkę, żeby poczytać przed snem, ale nie mogła się skupić. Słowa Sasuke o zakładaniu rodziny wbiły jej się mocno w głowę. Nie powinna być w ogóle zaskoczona tym faktem, skoro Uchiha ma już narzeczoną, wkrótce żonę, więc to normalne, że z czasem mogą pojawić się dzieci. Dlaczego ona czeka na jakiś cud? Riko ma prawo być szczęśliwa z Sasuke, tak samo jak on. Powinna już dawno ułożyć sobie życie, nie oglądając się na przeszłość z Kento, ani nie licząc na jakąkolwiek przyszłość z Uchihą. Ile czasu jeszcze musi minąć, żeby przestała okłamywać samą siebie?
Rozgoryczona, odłożyła z powrotem książkę na stolik nocny, nawet jej nie otwierając. Zgasiła lampkę i ułożyła się wygodniej w łóżku. Na pewno jak zakończą temat Akatsuki i Itachiego to w spokoju będzie mogła myśleć o randkowaniu.
Przekręciła się lewy bok, mając nadzieję, że tak uda jej się powstrzymać narastające mdłości. Po wypiciu herbaty z Sasuke nic nie jadła, więc czemu tak jej niedobrze? Czując, że wszystko podchodzi jej do gardła, wstała z łóżka i po omacku poszła do łazienki zwymiotować. Od razu poczuła ulgę. Wstała z klęczek i podeszła do umywalki umyć zęby. W lustrze spojrzała na swoją bladą twarz. Kręciło jej się w głowie, więc przysiadła na krawędzi wanny.
Usłyszała miarowe pukanie w drzwi. Stanęła w progu łazienki i nasłuchiwała. Łup, łup, łup - w dwusekundowych odstępach ktoś dobijał się do niej. Odłożyła szczoteczkę i wypłukała usta. Powoli, utykając wróciła do sypialni i sięgnęła po kaburę z pistoletem. Odbezpieczyła broń i miała wychodzić z pokoju, kiedy zdecydowała, że poinformuje Uchihę, gdyby jednak nie poradziła sobie sama i coś miałoby się jej stać. Wybrała jego numer, przyłożyła aparat do ucha i ostrożnie szła w stronę drzwi. Dźwięk był coraz bardziej drażniący, a ona nie czuła się pewnie.
- Słucham? - odezwał się zachrypnięty głos Sasuke.
- Chyba ktoś się do mnie dobija - powiedziała szeptem będąc już blisko drzwi. - Mam broń, zamierzam otworzyć. Daję znać, gdyby coś mi się stało.
- Poczekaj, nic nie...
- Otwieram.
Odłożyła telefon na stolik przy drzwiach. Dwoma szybkimi ruchami przekręciła zamek i gwałtownie otworzyła drzwi mierząc broń przed siebie. Okazało się, że wycelowała w pustkę. Wyjrzała zza próg, ale nie zobaczyła nikogo stojącego na schodach. Podskoczyła ze strachu, kiedy coś otarło się o jej nogi.
- Ach! - krzyknęła i zobaczyła burego kocura. Zwierzę zamiauczało i poturlało w jej kierunku niebieską gumową piłkę. Sakura ze złością wzięła zabawkę do ręki i zrzuciła ją ze schodów, a kot poleciał za nią. - Głupek - warknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Oparła się o nie plecami i położyła sobie rękę na zimnym jak lód czole. Chciała się uspokoić, ale serce waliło jej tak mocno, że bała się ruszyć. Uspokoiła się dopiero po paru minutach, ale nie zamierzała się już kłaść. Była zbyt rozemocjonowana.
Ponowne, tym razem głośniejsze i mocniejsze walenie w drzwi mocno ją spięło. Tym razem na pewno nie był to kot, bo siła uderzenia powodowała, że aż odskakiwała. Gotowa na wszystko, co się za chwilę wydarzy szarpnęła gwałtownie za klamkę i wycelowała. Po drugiej stronie stał Sasuke, również trzymając broń w ręce.
- O matko - stęknęła Sakura i opuściła pistolet. - Zaraz dostanę zawału.
- Jesteś sama? - Uchiha wszedł do środka rozglądając się gorączkowo.
- Tak - potwierdziła. - To był kot, który bawił się piłką na korytarzu.
- Myślałem, że coś się stało. Usłyszałem jak krzyknęłaś i wołałem cię, ale nie odpowiedziałaś.
- Przepraszam - westchnęła i zamknęła drzwi. Odłożyła broń na stolik, obok telefonu. Spojrzała na niego i zobaczyła, że ma włosy w nieładzie i założoną bluzę na lewą stronę. Musiał bardzo się śpieszyć. - Kot narobił zamieszania.
- Dobrze, że to tylko zwierzę - powiedział z ulgą.
- Przyniosę ci wody - zaproponowała Sakura.
- Nie trzeba - machnął ręką i popatrzył na nią uważnie. - Jesteś bardzo blada, dobrze się czujesz?
- Niezbyt - przyznała. - Bardzo się wystraszyłam.
- Dasz radę dojść do łóżka? - zapytał podchodząc do niej.
- Nie chcę spać. Nie zasnę. Usiądę w fotelu.
- Będzie ci niewygodnie z tą stopą. Zaniosę cię do sypialni.
Nie czekając na jej reakcję, wziął ją na ręce i wszedł do drugiego pokoju. Ułożył ją w pościeli i okrył kołdrą. Zapalił lampkę i przysiadł na brzegu łóżka.
- Poradzisz sobie?
- Tak - odpowiedziała, ale nie tak pewnie jakby chciała. Sasuke widocznie wychwycił nutę zawahania w jej głosie, bo pokręcił głową.
- Jeśli chcesz to zostanę - zaproponował.
- I tak będziemy pomieszkiwać trochę u ciebie, trochę u mnie? - zapytała nerwowo. - Nie mogę od ciebie wymagać, żebyś zawsze przy mnie był, masz swoje życie.
- Haruno, jak chcesz to zostanę - powtórzył.
Sakura patrzyła na niego i walczyła sama ze sobą. Uchiha nie ponaglał jej do odpowiedzi.
- Wracaj do domu - powiedziała w końcu, przegrywając wewnętrzną walkę o to, żeby jednak poprosić go, żeby przy niej był. - Możesz ze stolika przy drzwiach wziąć zapasowe klucze, żeby mnie zamknąć.
- Dobrze - podniósł się i popatrzył na nią z góry. - Przyjadę po ciebie rano.
- W takim razie nie pukaj, tylko otwórz sobie sam.
- Do zobaczenia - pożegnał się i wyszedł z pokoju. Po chwili Sakura usłyszała jak Uchiha opuszcza jej mieszkanie. Czuła, że nigdy nie będzie w stanie przyzwyczaić się do pustki, jaką zostawia po sobie Sasuke.
_____________________________________________________
W końcu!
Sama tak pomyślałam, kiedy postawiłam kropkę po ostatnim wyrazie. Przepraszam, że czekaliście tak długo. Dużo spraw się na to złożyło, jak to w życiu. Jestem, nie zostawię bloga - to na pewno!
Rozdział może nie jest długi i fabularnie powalający, ale póki co tyle dla Was mam. Liczę na to, że szybko wrócę na stare, dobre tory.
Dziękuję, że czekaliście.
Kto obchodzi święta temu życzę, żeby były spokojne i rodzinne.
Do następnego!
https://pl.pinterest.com/pin/722194490252587904/ |
Ahhhh! Jak dobrze widzieć Cię z powrotem!
OdpowiedzUsuńTradycyjnie czuję niedosyt po rozdziale. Myślę, że bez względu na jego długość chciałabym więcej, nawet jeśli wszystko byłoby podomykane :D
Cieszę się, że wróciłaś. W życiu, wiadomo, bywa różnie. Trzymam kciuki żeby było lepiej, stabilniej, no i żebyś miała szansę dalej nas czarować tą historią. Wkręciłam się na maksa i nie mogę doczekać się więcej momentów SasuSaku, ale też rozwiązania całej zagadki.
Czy wspominałam, że uwielbiam to ile postaci z Naruto tu zaangażowałaś? Po prostu uwielbiam te drobne szczególiki i przewijających się mniej lub bardziej bohaterów.
Wgl to zastanawiam się, czy ten kot był tam przypadkiem, czy może jednak ktoś chciał Sakurę nastraszyć? Czy Obito jest służbistą i nic nie robi, bo nie może, czy jednak kręci z Madarą (no jak dla mnie wciul jest podejrzany). Czemu Sakura czuła się niedobrze? Czy ktoś gdzieś zdążył ją podtruć?
I dlaczego Tobirama chce ją chronić? Czy na prawdę zależy mu na niej przez Kento, a może pan prokurator wie coś, czego nam nie mówi?
Omg a czy wspomniałam, że Sasuke był mega hot jak tak przybiegł (czy tam przyjechał idk) do Sakury w środku nocy, bo do niego zadzwoniła? No jeszcze ta źle założona bluza, potargane włosy. Rozpłynęłam się ~
Tylko jeszcze jakby oboje przestali krążyć wokół siebie jak dwa upośledzie! Za każdym razem jak są obok mam w głowie mema, gdzie ktoś trzyma dwie postacie i mówi "now kiss". Serio Uchiha, ogarnij się, bo to nie przystoi tak kręcić na dwa fronty. A ty Haruno weź się w garść. My tu czekamy na romans no!
Ja się czuję jakbym przebiegła maraton po napisaniu tego rozdziału. Zwykle w połowie się rozkręcam, ale zacząć mi czasami ciężko, chociaż teraz z kolejnym (czterdziestym!) nie miałam takiego problemu. Czasami mam obawy, że zaraz sama zaplączę się w tych wszystkich intrygach i wątkach, ale mam nadzieję, że wszystko trzyma logiczną całość.
UsuńDzięki, że czekałaś i za komentarz. To bardzo budujące i tak zwyczajnie miłe :) pozdrawiam ciepło (chociaż gdzie ta wiosna?! :<)
Wspaniały rozdział. Nie za bardzo mam wenę na długi komentarz, mam tylko nadzieję, że Sakura nie jest w ciąży z Kento.. Serce to myślałam, że mi wyskoczy jak usłyszała pukanie, strasznie urocze było to jak Sasuke do niej przyjechał. Jestem ciekawa jak i czy w ogóle zmuszą doktorka do składania zeznań.. Chciałabym się odnieść do wszystkiego, ale mam taką pustkę w głowie,że szkoda gadać. Rozdział mi poprawił mój parszywy nastrój. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jeszcze nie do końca mam przemyślane co zrobię z Kento. Może wpadnie mi do głowy jakiś zaskakujący plot twist. Czuję taką pozytywną energię do dalszego pisania, więc mam nadzieję, że to uczucie zostanie ze mną na dłużej.
UsuńKomentarz nie musi być długi. Cieszę się, że nadal ze mną jesteś w tym opowiadaniu i zaznaczasz swoją obecność. To bardzo ważne :)
Trzymaj się mocno i oby wiosna szybko nadeszła! Pozdrawiam