Rozdział szósty
Było już popołudniu, słońce jeszcze wysoko wisiało na niebie. W parku jak zwykle o takiej porze dnia przebywało sporo ludzi, zwłaszcza przy letniej, pięknej pogodzie. Sakura i Sasuke wybrali ustronne miejsce do rozmowy. Siedzieli na przeciwko siebie przy drewnianym stoliku w cieniu rozłożystego dębu. Po raz piąty przesłuchiwali nagranie z wizyty u Tanaki. Kiedy skończyli Sakura oparła łokcie o rozłożone na stoliku dokumenty i schowała twarz w dłoniach. Była już bardzo zmęczona, ale nadal próbowała analizować na różne sposoby każde wypowiedziane na spotkaniu zdanie. Sasuke upił łyk wody z butelki.
- Idealnie się podłożył - powiedział Uchiha odstawiając butelkę. - Niedługo go zawiniemy.
- Wydaje mi się, że po jego zatrzymaniu ruszy lawina podobnych spraw - podniosła głowę i spojrzała na Sasuke. - Na pewno ma znakomitego prawnika. Zresztą, zgarnia taka kasę z tych przekrętów, że zdziwiłabym się gdyby nie miał.
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej dowodów. Poszukać podobnych spraw, dziwnych podpaleń, podtopień, czegokolwiek co wyglądałoby na wyłudzenie kasy z ubezpieczenia.
- No dobrze - zgodziła się. - Ale co z Hikaru? Właściciel będzie żądał wysokiego odszkodowania, a sprawę w sądzie będzie miała tak czy inaczej.
- Obawiam się, że trzeba będzie w to włączyć prokuratora - odezwał się Uchiha. - Ale najpierw musimy dokładnie przeszperać archiwum w poszukiwaniu podobnych incydentów.
- Prokurator pomoże Hikaru? - Sakura dalej drążyła temat studentki, bo to o nią najbardziej się martwiła.
- Haruno, jeśli ci się wydaje, że będąc policjantką zbawisz cały świat, to muszę cię rozczarować: wakat Boga jest już zajęty - powiedział ironicznie, patrząc jej w oczy.
- Tylko dlatego zgodziłam się na to całe udawanie Riko - odpowiedziała ze złością.
- Zgodziłaś się, bo jakiś adwokacina nadepnął ci na odcisk, a ty nie lubisz przegrywać - wygarnął jej.
- Jasne, bo tobie akurat przychodzi to tak łatwo - uśmiechnęła się złośliwie. Zgarnęła papiery ze stolika i schowała je do teczki. - Moje zdjęcia jako Riko nadal fruwają po Internecie? - zapytała.
- A ciekawe, że o to pytasz - Uchiha uśmiechnął się, co od razu wydało jej się podejrzane. Wyjął z kieszeni spodni telefon, odblokował i postukał kilka razy w ekran. Podał aparat Sakurze.
- Wydaje mi się, że plan był nieco inny - powiedziała zaskoczona Sakura. - Miałam być podmieniona zamiast Riko, a nie razem z nią na zdjęciach. Coś poszło nie tak?
- Niewiele brakowało, a akcja byłaby spalona - opowiedział Sasuke. - Kiedy byliśmy w Kamelii dostałem telefon od kumpla, który się tym zajmował, że po wrzuceniu tylko twoich zdjęć z podpisem, że to ty jesteś Riko, kilka natychmiast usunięto ponieważ nazwisko Sato jest prawnie chronione i nie można go używać do oznaczania nim innych osób, które tego nazwiska faktycznie nie noszą. W sumie logiczne, bo to bardzo znane nazwisko-marka. Wymyśliliśmy więc na szybko, że jak będziecie obie na zdjęciu to nikt się nie czepi. Bo zwykle w opisie piszą właśnie o Riko Sato, a nie wymieniają wszystkich na zdjęciach z nazwiska. Wystarczyło tylko wyeksponować ciebie na pierwszy plan i to przeszło.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - zapytała po chwili, kiedy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów. Zaskoczenie ustąpiło miejsca irytacji.
- Przecież niczego to w naszym planie nie zmieniło - usprawiedliwił się. - Wyszło nawet lepiej, bo działaliśmy tylko trochę mniej na granicy prawa. Riko nie straciła wizerunkowo, my jesteśmy kryci. Win-win.
- Ja ci powiem co by to zmieniło - ścisnęła jego telefon w ręce, a palcem wskazującym pokazała na niego. - Miałabym pewność, że traktujesz mnie jako partnera i mi ufasz.
- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny kiedy wyszliśmy z restauracji i stanęłaś przy samochodzie - zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, ale Sakura przetrzymała to patrząc na niego. - Byłaś blada jak ściana i nawet nie reagowałaś kiedy cię wołałem. Więc tak, potraktowałem cię jak partnera i nie powiedziałem nic, co mogłoby cię jeszcze bardziej zestresować i doprowadzić do fiaska całego przedsięwzięcia. Czasami tak po prostu trzeba i nie ma powodu się o to wściekać. To jest właśnie zaufanie w tym zawodzie.
Nie odpowiedziała nic. Wciąż na niego patrzyła, ale nie znalazła odpowiednich słów, żeby mu odpowiedzieć, bo jak zwykle miał rację. Dokładnie ją odczytał i widział, że się stresowała. Gdyby jej powiedział, że są problemy z podmianą zdjęć na pewno by o tym myślała przez całą drogę do biura Tanaki jak i podczas rozmowy. Bałaby się zdemaskowania przez co nie mogłaby się skupić na rozmowie z agentem ubezpieczeniowym. Kakashi miał rację: Sasuke ma łeb na karku.
Sakura spuściła wzrok, bo Uchiha odwrócił od niej głowę i spojrzał w bok na dzieci bawiące się z psem. Zbierała się w sobie, żeby go przeprosić i podziękować, że ją wspiera na swój skomplikowany sposób. Zdała sobie sprawę, że od Sasuke naprawdę wiele może się nauczyć, jeśli tylko przestanie być rozwydrzoną małpą. Nabrała powietrza i miała się odezwać, kiedy telefon Sasuke, który nadal trzymała zaczął wibrować.
- Telefon ci dzwoni - wyciągnęła rękę w jego stronę. Zabrał od niej aparat i spojrzał na wyświetlacz. Westchnął głośno i odebrał połączenie. Sakura podnosiła się z zamiarem odejścia gdzieś na bok, ale powstrzymał ją gestem ręki. Klapnęła z powrotem na drewnianą ławkę.
- Tak? - odezwał się. - Tak, pamiętam. Tak, wiem. Tak, jest ze mną. Okej. Cześć.
Wstał z ławki i schował telefon do kieszeni. Zgarnął teczki ze stolika. Sakura nie ruszyła się z miejsca, ani nie odezwała czekając aż powie coś pierwszy.
- Dzwoniła Ino - powiedział w końcu. - Czekają już w barze.
- Zapomniałam o tym - przyznała szczerze. Była zbyt pochłonięta porannym przesłuchaniem, a później spotkaniem z Tanaką.
- Nie sądzę, że Ino ci odpuści jeśli się nie zjawisz, więc...
- Tak, idę - przerwała mu podnosząc się z miejsca. Zarzuciła swoją skórzaną torbę na ramię i razem z Sasuke ruszyła w stronę zaparkowanego samochodu. Dzisiaj bardzo potrzebowała się napić.
Kiedy weszli do baru, podeszli do stołu przy którym siedzieli już Ino, Temari, Sai, Shikamaru, Kiba z Akamaru, Naruto i Chouji. Impreza juz trwała w najlepsze, mięso się smażyło pod czujnym okiem Choujego i Akamaru, szklanki z piwem były już gdzieniegdzie do połowy puste.
- Wy wracacie z imprezy, czy z pracy? - zapytała śmiejąc się Ino.
- Ino, mięso ci się przypala - powiedział Sasuke wymigując się od odpowiedzi na pytanie. Usiadł na wolnym krześle na roku, obok Naruto. Sakurze przypadło miejsce koło Ino, na przeciwko Uchihy. Zawiesiła torbę na oparciu krzesła.
- Nie wymigacie się od odpowiedzi - Ino wycelowała metalową szpatułkę do mięsa kolejno na Sasuke, a później na Sakurę. - Nie zakłada się do pracy takich kiecek. Pokaż buty - odsunęła krzesło, żeby spojrzeć na nogi Sakury. - Eee, trampki. To znaczy, że była jakaś grubsza akcja.
- Ino ci zazdrości, bo dzisiaj zamiast paradować w sukience przez pięć godzin przesłuchiwała personel szpitala - zwrócił się Sai w kierunku Sakury.
- Na śmierć zapomniałam - powiedziała cicho pod nosem Sakura i sięgnęła po torbę, żeby wyciągnąć telefon. Nie miała żadnego połączenia, ani wiadomości od Kento. Zaniepokoiła się tym, bo widziała jak przejął się śmiercią koleżanki z pracy.
- Nie rozmawiajmy o tym - ucięła temat Ino nalewając sobie i Temari piwa do szklanki. - Nic nowego się nie dowiedzieliśmy, poza tym ta sprawa dotyczy bliskiej osoby kogoś z naszego towarzystwa.
Wszystkie spojrzenia skupiły się na Yamanace. Atmosfera się zagęściła.
- Mój narzeczony jest stażystą w szpitalu na oddziale chirurgii - przerwała ciszę Sakura, czując się w obowiązku wytłumaczyć słowa koleżanki, aby nie pozostawiać żadnych niepotrzebnych niedomówień.
- Zdarza się i tak - powiedział Shikamaru. - Nie możemy tutaj rozmawiać o przebiegu śledztwa, poza tym to na pewno jest wystarczająco ciężki temat dla Sakury, więc dajmy spokój.
- Dzięki - Sakura uśmiechnęła się niepewnie. Wstała z krzesła. - Stawiam następną kolejkę - przelotnie spojrzała na Naruto, który lustrował ją spojrzeniem. Mrugnęła do niego porozumiewawczo i poszła w stronę lady.
- Dobry wieczór - przywitała się z dziewczyną stojącą za barem. - Poproszę dwa dzbanki piwa i gin z tonikiem.
- Jasne.
Czekając na zamówienie Sakura wybrała z kontaktów numer do Kento. Przyłożyła telefon do ucha, ale usłyszała głos automatycznej sekretarki. Rozłączyła się i napisała SMSa z pytaniem czy wszystko w porządku. Czuła wyrzuty sumienia, że zapomniała o narzeczonym. Zastanawiała się nawet, czy nie wrócić do domu, żeby sprawdzić co z nim. Z tymi myślami zastał ją Uchiha, który niepostrzeżenie zjawił się przy ladzie. Stanął obok niej i oparł się łokciami o blat.
- Co dla pana? - zapytała dziewczyna stawiając dwa dzbanki piwa przed Sakurą.
- Piwo bezalkoholowe.
Stali obok siebie w milczeniu. Sakura stukała paznokciami w szybkę telefonu i patrzyła, czy Keno odczytał jej wiadomość. Spostrzegła, że Sasuke zerka na nią z boku. Wygasiła ekran i odwróciła się w jego stronę.
- Złe wiadomości? - odezwał się pierwszy.
- Raczej brak wiadomości - westchnęła. - Czemu bezalkoholowe? - zmieniła szybko temat.
- Muszę wrócić samochodem do domu - odpowiedział.
- Rozumiem.
- Proszę, pani gin z tonikiem i pana piwo - barmanka postawiła na blacie szklankę dla Sakury i butelkę dla Sasuke.
Uchiha sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął portfel. Sakura go uprzedziła.
- Proszę mi policzyć za to wszystko - wskazała ręką na postawione trunki. - Zapłacę kartą.
Przyłożyła telefon do podstawionego terminala i podziękowała barmance. Wzięła w jedną rękę szklankę z drinkiem, a w drugą dzbanek. Wskazała brodą drugi, żeby Sasuke go zabrał. Wrócili oboje do stołu.
- Oo, to rozumiem - Ino odebrała dzbanek piwa od Sakury i zaczęła rozlewać do szklanek. - Pijemy zdrowie Sakury i za jej powodzenie w pracy.
Wszyscy unieśli szklanki i wypili po łyku. Sakurze przypomniało to niedawny wypad do baru z Hinatą i Naruto, gdzie świętowali jej przyjęcie na główny komisariat w Konoha. Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego wieczoru. Zrobiło jej się miło, że nowi koledzy i koleżanki z pracy wznieśli za nią toast. Popatrzyła na Naruto i zauważyła, że pije tylko wodę.
- Naruto, ty dzisiaj też grzecznie? - zwróciła się do przyjaciela.
- Tak, wolę nie denerwować Hinaty przed urlopem - zaśmiał się.
Wieczór upływał w bardzo przyjemnej atmosferze. Nikt nie poruszał tematów związanych z pracą, a Sakura miała okazję dowiedzieć się wielu ciekawych historii o nowych współpracownikach. Było dla niej wyraźnie widoczne, że dobrze im się razem pracuje, mają dobre relacje, nie tylko w pracy, ale również prywatnie. Kilka razy udało jej się nawet "przyłapać" uśmiechniętego Sasuke, którego twarz robiła się wtedy jeszcze bardziej przystojna. Wszyscy wypili również toast za jego powrót do pracy.
- Na wydziale robimy zakłady ile wytrzymasz bez zawieszenia - wypalił prosto z mostu Sai. - Chyba będziesz zaskoczony jeśli ci powiem, że to Ino ma najwięcej wiary w ciebie, bo założyła, że wytrzymasz pół roku.
Uchiha z zaskoczeniem spojrzał na Ino, która pokiwała głową.
- Yamanaka, zaskakujesz mnie - powiedział.
- A widzisz, nie spodziewałeś się tego po mnie. To po prostu czysta dedukcja - postukała się palcem w skroń.
- Oświeć mnie.
- Jak wy te szkoły policyjne pokończyliście, to ja nie wiem - powiedziała moralizatorskim tonem. Poprawiła się na krześle i zaczęła mówić: - Oczywistym jest, że skoro Uchiha dostał nowego partnera, tu oto siedzącą piękną Sakurę - złapała różowowłosą za ramiona jakby pierwszy raz chciała ją przedstawić towarzystwu - to nie będzie odstawiał żadnych manian, żeby również jej nie narazić na nieprzyjemności. Jakby nie patrzeć, jako starszy stopniem, no i doświadczeniem rzecz jasna, powinien dawać jak najlepszy przykład.
Parę osób parsknęło śmiechem. Sakura spojrzała na Sasuke w tym samym momencie, kiedy on na nią. Odniosła wrażenie, że pomyślał o tym samym co ona. O wizycie w gabinecie Fugaku pierwszego dnia, kiedy zostali przedstawieni sobie jako partnerzy. Wtedy komendant użył niemal identycznych słów, co przed chwilą Ino.
- Dobrze, ale dlaczego akurat pół roku? - zapytała Sakura.
- Bez przesady, obstawianie dłuższego okresu byłoby już szaleństwem, a nie chcę być pięć dych do tyłu - odpowiedziała Yamanaka.
- A kto obstawił, że najkrócej wytrzymam? - Sasuke patrzył po kolei na twarze kolegów i koleżanek.
- Naruto - odpowiedziała Temari. - Dał ci dwa tygodnie.
Blondyn poklepał przyjaciela po plecach.
- Wybacz stary.
- I ty Brutusie - Uchiha spojrzał na niego z ukosa. - Szkoda, że spisaliście mnie na straty, bo właśnie miałem postawić następną kolejkę.
Rozległ się szmer i słowa zachęty.
- Śmiało, nie krępuj się - powiedział Shikamaru.
- Nie wiadomo ile będzie jeszcze takich okazji... - słychać było Kibę.
- Spóźniliście się z Haruno na nasze spotkanie, więc dzisiaj nam kelnerujecie - zawyrokował Sai.
Nie mając zbyt wiele do powiedzenia Sakura z Sasuke ponownie pojawili się przy barze.
- Jeszcze raz dwa dzbanki piwa, jedno bezalkoholowe i gin z tonikiem - poprosił barmankę.
- Skąd wiesz, że chcę akurat gin z tonikiem? - zapytała Sakura.
- To nie jest twój ulubiony drink?
- Wnosisz po tym, że wcześniej zamówiłam to samo? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Sasuke nie odpowiedział. Wyciągnął portfel i wyjął kartę płatniczą. Sakura zauważyła, że w portfelu miał zdjęcie czarnowłosej dziewczynki, która na jej oko mogła mieć pięć lat. Przeniosła spojrzenie na Sasuke doszukując się podobieństwa, ale nic oprócz kruczoczarnych włosów na to nie wskazywało. "Pewnie jest podobna do matki", pomyślała. Uznała to za urocze, że Uchiha nosi zdjęcie córki w portfelu. Nie podejrzewała go o takie rozczulające gesty.
- Ja wezmę dzbanki, a ty weźmiesz mi piwo - powiedział Sasuke chowając portfel do tylnej kieszeni spodni.
Sakura kiwnęła głową. Zgarnęła z blatu drinka i butelkę piwa. Niespodziewanie, trąciła ją delikatnie młoda dziewczyna, która przechodziła obok baru pochłonięta rozmową z koleżanką nie zauważyła różowowłosej. Szklanka z drinkiem przechyliła się i trochę wylało się na sukienkę Sakury.
- Och jej, przepraszam! - sprawczyni wypadku zatkała usta dłonią.
- Nic się nie stało - opowiedziała Sakura odstawiając szklankę i butelkę piwa na bar. - Ulało się niewiele, nie ma się czym przejmować.
- Zapłacę za pranie, proszę podać numer telefonu. Szkoda, żeby taka sukienka się zniszczyła.
- Nie zniszczy się, naprawdę - uspokajała ją. - Zapomnijmy o tym.
Minęło dziesięć minut zanim dziewczyna odpuściła i razem z koleżanką od nich odeszły. Uchiha postawił dzbanki na blacie i czekał aż Sakura podczyści sukienkę ścierką użyczoną przez dziewczynę za barem.
- Dzięki - zwróciła się do barmanki oddając jej szmatkę.
- Chyba gin z tonikiem ci nie służy - powiedział Sasuke.
- Ty wiesz, że parę dni temu przytrafiło mi się dokładnie to samo? - Sakura odgarnęła włosy z twarzy. - Jakieś pieprzone deja vu.
- Ale tym razem nie upuściłaś szklanki.
Sakura spojrzała na niego i rozchyliła usta ze zdziwienia. Przecież nie opowiadała mu o tym wcześniej, nie mógł tego wiedzieć.
- Zaraz - powiedziała powoli, marszcząc brwi. - To ty na mnie wpadłeś wtedy w Kruku? W tej czarnej czapce? Przy barze?
- Tak - odpowiedział krótko.
- Zrobiłeś to specjalnie? - zadała kolejne pytanie zaintrygowana jego spokojem.
- Tak.
- Mógłbyś trochę bardziej rozwinąć wypowiedź?
- Facet, który wziął twojego drinka z blatu, kiedy ty zbierałaś drobne z podłogi wrzucił ci do szklanki tabletkę o wiadomym działaniu - wyjaśnił, a brwi Sakury wystrzeliły w górę. - Specjalnie wytrąciłem ci szklankę.
- A... y... - Sakura nie była w stanie wydać z siebie innego dźwięku. Była w szoku.
- Także nie ma za co, wracajmy do reszty - Sasuke wziął dzbanki z blatu i nie czekając na nią odszedł w stronę kolegów i koleżanek.
Sakura została sama nadal nie dowierzając w to co usłyszała. Uchiha uratował jej tyłek jeszcze za nim się poznali. Poza tym jak mogła być taka głupia, żeby spuszczać z oczu drinka, którego miała zamiar wypić. Przecież to podstawowa zasada, która obowiązuje przed przekroczeniem jakiegokolwiek baru, czy klubu. Jeszcze przytrafiło się to jej! Policjantce! Otarła ręką gorące czoło. Szczęście w nieszczęściu, że tego dnia nie była w barze sama, inaczej gdyby nie interwencja Sasuke, mogło się to dla niej bardzo źle skończyć.
Zabrała pozostałe trunki i również wróciła do stołu.
- O matko, a tobie co się stało? - zapytała Yamanaka. - Wysłać was gdzieś na chwilę i od razu jakieś przygody.
- Jestem magnesem na nieszczęścia - zaśmiała się ponuro Sakura podsuwając Sasuke jego piwo. Zatrzymała na nim dłużej spojrzenie, ale on udał, że tego nie widzi.
- Sakura, dioda ci miga - powiedział Naruto wskazując na jej telefon.
Odblokowała ekran w nadziei, że to wiadomość od Kento. Nie myliła się. "Wszystko w porządku. Przesłuchanie było bardzo długie, ale nie wiem czy cokolwiek się wyjaśniło. Na oddziale nadal popłoch. Zostanę do późna, nie czekaj na mnie." Odpisała tylko "OK" i schowała telefon do torby. Nie myśląc dłużej o narzeczonym włączyła się do ogólnej rozmowy przy stole.
- Okej, trzymamy się zasad - powiedziała Ino stanowczo. - Ten trzeźwiejszy z dwójki odprowadza swojego partnera.
- Ino, wydaje mi się, że najbardziej pijaną osobą spośród nas wszystkich jesteś ty - odpowiedział Shikamaru po czym odpalił papierosa.
Wszyscy stali na zewnątrz przed barem. Naruto opuścił towarzystwo najwcześniej, wymawiając się czekającą na niego Hinatą.
- Ale ja jutro mam wolne, więc mogę - usprawiedliwiła się.
- Odprowadzę ją - powiedział Sai. - Dzięki za miłe spotkanie, narazie.
Położył rękę na ramieniu koleżanki i pociągnął delikatnie ze sobą. Yamanaka odwróciła się jeszcze i krzyknęła:
- Uchiha, odwieź Sakurę!
- My też idziemy - odezwał się Shikamaru wypuszczając dym.
- Do jutra - pożegnała się Temari i odeszła z partnerem.
- My i Chouji mieszkamy na tym samym osiedlu - zwrócił się Kiba do Sasuke i Sakury. - Fajnie było się razem spotkać. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypadów.
- Trzymajcie się, cześć - powiedział Chouji i razem z Kibą i Akamaru poszli w swoją stronę.
Sakura poprawiła torbę na ramieniu i odezwała się do Uchihy:
- Nie musisz mnie odwozić. Zabiorę tylko swoje buty z twojego samochodu.
- I tak mam po drodze, więc to żadnej problem - odpowiedział. - Poza tym gdyby Yamanaka się dowiedziała to musiałbym słuchać jej zrzędzenia przez tydzień, a nie bardzo mi się to uśmiecha.
- Przecież bym cię nie wydała - powiedziała idąc z nim do samochodu.
- Mimo wszystko wolę mieć czyste sumienie, że znowu ktoś na ciebie nie wlezie.
Sasuke otworzył samochód i Sakura zajęła miejsce pasażera. Zapięła pasy, a torbę położyła sobie na kolanach. W dłoniach mocno ściskała pasek. Czuła, że powinna podziękować Sasuke za to co do tej pory dla niej zrobił. Jak się okazało miała u niego dług wdzięczności zanim go oficjalnie poznała. Założyła kosmyk włosów za ucho.
- Uchiha - zagadnęła niepewnie.
- Hm? - mruknął rozglądając się podczas wyjazdu z parkingu.
- Dziękuję za to co dla mnie dzisiaj zrobiłeś - wyrzuciła w końcu. - W parku niepotrzebnie się uniosłam, a miałeś rację że nie powiedziałeś mi o tych zdjęciach. Pewnie bym się tylko zestresowała i podczas rozmowy z Tanaką nie byłabym w stanie zachowywać się naturalnie. Za to cię przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte - nie patrzył na nią, tylko był skupiony na drodze.
- Jest jeszcze kwestia tego feralnego drinka - kontynuowała. - Bardzo mnie zaskoczyłeś, kiedy mi o tym powiedziałeś, więc nie mogłam tego porządnie wyartykułować, więc za to co zrobiłeś wtedy w Kruku również ci dziękuję.
- Nie ma za co.
Sakura odwróciła głowę i przez szybę patrzyła na krajobraz nocnego miasta. Powiedziała co miała do powiedzenia. Zdjęło to ciężar z jej serca i czuła się lżej. Myśli zaprzątał jej jeszcze Kento: co będzie miał do powiedzenia po przesłuchaniu. Westchnęła. Ciężko w życiu prywatnym i ciężko w pracy.
Sasuke zaparkował samochód przy krawężniku. Sakura odpięła pas i zabrała szpilki spod swojego siedzenia. Otworzyła drzwi, ale nie wysiadła z samochodu targnięta pewną myślą.
- Słuchaj, czy ty później, tego samego wieczoru miałeś styczność z tym burakiem, który wrzucił mi tą tabletkę? - zapytała.
- Jeśli pytasz o to, czy znam gościa to nie - odpowiedział patrząc na nią. - Nie zadaję się z byle kim.
- Pytam, ponieważ po wyjściu z baru widziałam jak próbował poskładać swój zakrwawiony nos do kupy.
Uchiha zachował kamienną twarz.
- Widocznie nawinął się na czyjąś pięść.
- Dlaczego mam przeczucie, że to była twoja pięść? - zapytała już retorycznie.
Sasuke wzruszył tylko ramionami, ale jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
- Dzięki za podwózkę - wysiadła z samochodu, żeby go dłużej nie zatrzymywać. - Kopertówka Riko jest na tylnym siedzeniu. W środku jest jej bransoletka. Do jutra.
- Cześć - odpowiedział. Kiedy zamknęła drzwi ruszył przed siebie.
Sakura stała na chodniku i patrzyła za odjeżdżającym samochodem. Ten dzień obfitował w wiele niespodzianek, a największą okazał się Sasuke Uchiha. Małomówny partner, dobry glina i jak się okazało - porządny kolega.
Wstała po cichu, żeby nie budzić Kento. Wczoraj po zmyciu z siebie trudów dnia, padła na łóżko i w ekspresowym tempie zasnęła. Nie słyszała kiedy narzeczony wrócił do mieszkania. Zależało jej, żeby wcześniej zjawić się na komisariacie, bo czekało ich z Sasuke dużo pracy. Szybko ogarnęła się w łazience, zostawiła Kento kartkę na stole i wyszła z mieszkania.
Na zewnątrz owiało ją nieprzyjemnie chłodne powietrze. Dzień był pochmurny i zbierało się na deszcz. Owinęła się ciaśniej kraciastą koszulą i otworzyła drzwi do samochodu. Rzuciła torbę na siedzenie pasażera i przekręciła kluczyk w stacyjce. Samochód wydał z siebie dziwny chrobotliwy dźwięk i zgasł. Sakura ponownie go odpaliła, ale ty razem coś strzeliło i spod maski zaczął lecieć dym. Zgasiła szybko pojazd i pociągnęła uchwyt pod kierownicą, aby otworzyć maskę od samochodu. Wysiadła z pojazdu i odchyliła klapę. Z silnika wyleciały obłoki dymu. Sakura odchyliła głowę i zakaszlała. Ze złością zatrzasnęła maskę i wsiadła z powrotem do samochodu.
- Jeszcze tego mi brakowało - powiedziała do siebie szukając telefonu w torbie.
Zadzwoniła do zaprzyjaźnionego mechanika, który obiecał przyjechać po samochód lawetą. Spojrzała na zegarek na nadgarstku. Plan, żeby przyjechać wcześniej do pracy powoli spełzał na niczym. Oparła się wygodniej i zabijała czas patrząc przez szybę na przechodniów. Zaczął padać deszcz. Najpierw pojedyncze krople uderzały o karoserię, a później coraz bardziej rzęsiście aż strugi zaczęły zamazywać obraz za szybą. Zanim podjechał mechanik z lawetą, po ulicach płynęły strumienie wody.
- Cześć - przywitał się podchodząc do odsuniętej szyby mężczyzna w niebieskiej czapce. - Nie wychodź, otwórz mi tylko maskę.
- Dzięki Kiro, już otwieram - odpowiedziała Sakura. Przez odsuniętą szybę krople deszczu wpadały do środka samochodu, mocząc jej lewe ramię. - I jak to wygląda?
Kiro zatrzasną klapę i podszedł do niej.
- Według mnie to samochód nadaje się już tylko na szrot. Wezmę go do siebie i spróbuję coś wyczarować, ale nie rób sobie wielkich nadziei.
- I tak się już staruszek wysłużył - Sakura poklepała dłonią po kierownicy. - W takim razie zostawiam go tobie.
Zabrała torbę z siedzenia i wysiadła z samochodu. Zgarbiła się, bo zimne krople deszczu padały na jej głowę. Poniosła torbę, aby trochę się zasłonić. Kiro sprawnie załadował samochód na lawetę i odjechał.
Nie mając tymczasowo środka transportu Sakura stanęła przy jezdni i próbowała złapać taksówkę, ale kilka przejechało nie zatrzymując się. Czuła, że ubranie robi się coraz bardziej mokre i jej ciąży. Zdjęła torbę znad głowy i wyciągnęła telefon, żeby zadzwonić do Naruto z pytaniem czy przyjechałby po nią.
Usłyszała klakson samochodu. Podniosła głowę i zobaczyła, że stoi przed nią czarny suv. Przez odsuniętą szybę od strony pasażera patrzył na nią Sasuke.
- Wsiadaj - powiedział krótko.
Sakura nie potrzebowała dodatkowej zachęty. Szybko wsiadła do samochodu Uchihy. Potarła dłońmi przemoczone i zimne ramiona.
- Z nieba mi spadłeś - zwróciła się do niego. - Mój samochód właśnie dzisiaj odmówił posłuszeństwa. Jeszcze jak na złość żadna taksówka nie chciała się zatrzymać.
- Faktycznie jesteś magnesem na nieszczęścia - powiedział ruszając.
- Czy ty wybiórczo zapamiętujesz zdania, które wypowiadam? Szczególnie te, w których oceniam siebie krytycznie?
- Przyznam ci się, że takie najłatwiej - uśmiechnął się pod nosem.
Przewróciła oczami. Nie chciała jeszcze bardziej psuć sobie humoru, więc ugryzła się w język i nic nie odpowiedziała. Ostatecznie Uchiha wybawił ją od dłuższego moknięcia, więc pozwoliła mu na drobne uszczypliwości. Wtuliła się bardziej w fotel licząc, że szybko się zagrzeje. Zauważyła, że Sasuke włącza ogrzewanie i już po chwili w samochodzie zrobiło się przyjemnie ciepło.
W ciszy dojechali pod komisariat. Deszcz przestał padać i zza chmur próbowało przebić się słońce. Sakura wychodząc z samochodu wzdrygnęła się pod wpływem chłodnego wiatru. Oboje weszli na wydział, gdzie jeszcze nie wszyscy przyszli na poranną zmianę. Mieli jeszcze duży zapas do odprawy i właśnie ten czas chcieli wykorzystać na znalezienie podobnych spraw dotyczących wyłudzeń wysokich odszkodowań. Sakura usiadła przy biurku i od razu włączyła komputer, żeby nie marnować już więcej czasu. Sasuke chwilowo odszedł od swojego miejsca pracy, ale nie rozglądała się za nim. Wpisała w internetowy katalog archiwum odpowiednie frazy i kilkanaście pozycji pojawiło się na liście. Poprawiła się na krześle i kliknęła w pierwszy odnośnik. Pogrążona w lekturze nie usłyszała Temari, która stanęła obok niej.
- Haruno, mówię do ciebie - blondynka pacnęła lekko ręką w jej krzesło. - Czy ty płynęłaś do pracy wpław?
- Cześć, nie usłyszałam jak przyszłaś - Sakura odwróciła się do niej.
- To może przez te zlepione, mokre włosy. Mam w samochodzie bluzę, przyniosę ci bo inaczej się przeziębisz. Idź do łazienki, chociaż wysusz włosy.
- Tak, masz rację - przyznała jej. Zabrała swoją torbę i razem z Temari wyszły z wydziału. Sakura skierowała się do łazienki. Zdjęła wilgotną koszulę i położyła ją przy umywalce. Nachyliła się nad suszarką do rąk i podstawiła głowę pod ciepły strumień powietrza. Przeczesała kilka razy dłonią włosy i podniosła się. Wyjęła z torby niewielką szczotkę do włosów i kosmetyczkę. Dokonywała poprawek w swoim wyglądzie, kiedy do łazienki weszła Temari.
- W końcu wyglądasz jak człowiek - podała jej granatową bluzę z kapturem.
- Samochód mi się popsuł, a później czekałam w deszczu na taksówkę - usprawiedliwiła się. - Dzięki za bluzę, oddam na koniec dnia.
- Spoko, nie ma problemu.
Bluza była na Sakurę nieco za duża, ale nie przeszkadzało jej to. Spełniała dwie najważniejsze funkcje: była sucha i ciepła. Razem z koleżanką wróciła na wydział. Mokra koszulę przewiesiła na oparciu krzesła. Odblokowała komputer i wróciła do przeglądania znalezionych haseł w archiwum. Niespodziewanie na jej biurku ktoś postawił filiżankę z gorącą herbatą. Podniosła głowę i zobaczyła, że stoi nad nią Uchiha popijając ze swojego fikuśnego kubka.
- Dzięki - objęła naczynie obiema dłońmi i upiła łyk. - Znalazłam w archiwum kilka zamkniętych spraw, które mogą nas zainteresować. Spiszę sygnatury i możemy zacząć kopać dalej.
- Przez ciebie wychodzę na nieroba - powiedział siadając na swoim krześle.
- Skądże. Parzenie herbaty wychodzi ci znakomicie - odstawiła filiżankę na biurko i zabrała się za spisywanie informacji z komputera do notesu.
- Dopiszę to do CV.
- Słuchaj - podrapała się końcówką długopisa po policzku. - Czy ty uprzedziłeś Riko, że Tanaka ma dzisiaj przyjść do restauracji?
- Tak, wszystko załatwione - potwierdził. - Riko i menager nie dzisiaj wieczorem nie będą obecni w restauracji.
- To dobrze - odpowiedziała krótko.
Sakura skończyła przepisywać odpowiednie sygnatury. Kilka razy pociągnęła nosem, nieprzyjemny dreszcz przebiegł jej przez plecy. Podniosła filiżankę z jeszcze ciepłym naparem i przyłożyła sobie do policzka.
- Kiba, wiesz kto ma dzisiaj dyżur w archiwum? - usłyszała głos Sasuke obok siebie.
- Miała być Kumiko - odpowiedział szatyn. - A co, nie chcesz się natknąć na Ebisu?
- Nieszczególnie mam ochotę psuć sobie humor, ale nie mam wyjścia i zaryzykuję. Chodź Haruno.
Sakura odstawiła filiżankę, podniosła notes i długopis z biurka. Wstała z krzesła i razem wyszli z wydziału.
- Uchiha, postawiłem dychę, że po miesiącu cię zawieszą - przywitał ich Ebisu od progu z niesympatycznym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Przymknij się, pajacu - Sasuke minął kontuar nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
Sakura rzuciła szybkie spojrzenie na Ebisu i dostrzegła, że uśmiecha się pod nosem. Widocznie nie przeszkadzało mu to, jak Uchiha się do niego odezwał, albo po prostu nie widział sensu w wymianie kąśliwych uwag.
- Okej, co tam masz zapisane w notesie? - Sasuke stanął obok niej.
- Znalazłam dwanaście podobnych spraw - Sakura otworzyła notes, a Uchiha nachylił się nad jej ramieniem. - Najstarsza z nich ma trzy cztery lata, reszta w miarę świeża.
- Ja szukam tych od dołu, a ty od góry - wydarł dolny kawałek kartki i odszedł niknąc gdzieś za półkami.
Zostając z notesem i urwaną do połowy kartką zaczęła poszukiwania począwszy od pierwszej pozycji na liście. Odsuwała długie i ciężkie szuflady i przebierała palcami po katalogach. Te które udało jej się znaleźć podtrzymywała pod pachą. Dwa razy minęła się z Sasuke, który niósł już pokaźny stos akt.
- Ja już skończyłem - pojawił się po chwili obok niej. - Tobie ile zostało?
- Ostatnie, ale nie ma ich w tym katalogu, w którym powinno być - Sakura spojrzała na kartkę i jeszcze raz na szufladę.
- Potrzymaj - oddał jej swoje teczki. - Na górze są jeszcze jakieś pudła. Ten ćwok zamiast czytać zboczone komiksy powinien zrobić tu w końcu porządek.
Sięgnął ręką i wyciągnął najwyżej postawione tekturowe pudełko. Sakurze w tym momencie chciało się kichnąć i miała zatkać usta rękawem, ale kilka teczek zsunęło jej się z pokaźnej kupki i upadło na podłogę. Kiedy schylała się, żeby je podnieść usłyszała z góry ciche przekleństwo i nagle puste tekturowe pudło spadło obok jej rozrzuconych akt. Kilka dokumentów zsunęło się po szufladzie dołączając do ogólnego bałaganu. Sakura powoli podniosła się chowając głowę w ramionach w razie gdyby cos jeszcze miało spaść na nią z góry. Uchiha jedną ręką przytrzymywał resztę zsuwających się pudeł, a drugą miał zgiętą nad głową Sakury co uchroniło ją od bolesnego uderzenia przez stertę papierów. Odłożyła teczki na podłogę i wspięła się na palce, żeby przytrzymać pudło na samym spodzie, bo wyżej nie mogła już dosięgnąć. Sasuke zdecydowanym ruchem ściągnął karton z samej góry i postawił na podłodze, po czym zrobił to samo z tym, które podtrzymywała Sakura.
- W porządku? - zapytała.
- Tak - odpowiedział strzepując kurz z czarnych włosów. - Znajdźmy te dokumenty i wracajmy na wydział, tam przynajmniej mamy porządek.
Kucnęli i przeszukiwali rozrzucone papiery. Te, które nie dotyczyły interesującego ich wątku wrzucali z powrotem do pudeł, które Sasuke ustawiał na szufladzie w kolumnach, tak jak były ułożone pierwotnie.
- Znalazłem - odezwał się Sasuke i odłożył teczkę na kupę dokumentów do przeanalizowania. Sakura wrzuciła resztę akt do ostatniego pudełka, które Uchiha położył na samej górze.
Wyszli z archiwum i wrócili na wydział. W pokoju był już spory ruch i gwar. Za chwilę miała zacząć się odprawa. Sakura położyła część teczek na swoim biurku, a drugą połowę u Sasuke.
- Cześć Naruto - przywitała się z przyjacielem, który siedział przy swoim stanowisku pracy. Blondyn odwrócił się do niej z promiennym uśmiechem. Sakura usiadła na swoim krześle i zaczęła szperać w swojej torbie w poszukiwaniu chusteczek higienicznych.
- Jesteś chora? - zapytał Uzumaki przyglądając się jej. - Niewyraźnie wyglądasz.
- Możliwe, że będę - Sakura wytarła nos w chusteczkę. - Postałam sobie trochę na deszczu z rana. Mój samochód odmówił posłuszeństwa i najprawdopodobniej trafi na szrot.
- Dobrze, że nie zepsuł ci się w trasie - Naruto odchylił się na krześle. - Mamy jeszcze chwilę przed odprawą, masz ochotę na herbatę?
- Chętnie - wstała i podniosła filiżankę z resztkami zimnej herbaty. Chciała zaprosić do towarzystwa również Sasuke, ale znowu się gdzieś ulotnił. Chwilę się zawahała, ale zabrała jego kubek z biurka.
Weszli do pustej kuchni. Sakura wrzuciła torebkę z herbatą do filiżanki i podstawiła naczynie pod strumień gorącej wody z ekspresu. Kiedy filiżanka napełniła się wodą, nadstawiła kubek Sasuke. Spojrzała na Naruto.
- Jaką on kawę pije? - zapytała.
- To już robicie sobie nawzajem kawki? - zaśmiał się Uzumaki.
- Poratował mnie dzisiaj podwózką, później przyniósł ciepłą herbatę, więc chcę się chociaż w połowie zrewanżować.
- No, no, no - zadumał się Naruto. Nacisnął przycisk na panelu i po kuchni rozniósł się dźwięk mielonych ziaren kawy, a po chwili z dozownika zaczęła lecieć kawa. - Kto by pomyślał, że z Sasuke taki dżentelmen.
- Chyba znasz go lepiej niż ja - powiedziała patrząc na kubek.
- Znam go bardzo dobrze i dlatego się dziwię.
- Przestań mówić zagadkami - Sakura się podirytowała. Zabrała naczynie Uchihy i czekała na Naruto.
- Jest bardzo lojalnym kolegą i za nic nie chciałbym mieć w nim wroga - włożył ręce w kieszenie spodni. - Do tej pory współpraca, wybacz że to powiem, z kobietami nie układała mu się najlepiej.
- Masz na myśli Ino? - zapytała.
- Żadne słowa nie oddadzą tego co tu się działo - blondyn wziął do ręki kubek i skierował się do drzwi. - Każde robiło to co uważało za słuszne, nie mogli się porozumieć. Zupełny brak chemii.
Sakura nic nie powiedziała. W sumie póki co nie mogła narzekać na współpracę z Uchihą, a nawet byłaby skłonna powiedzieć, że układa się dobrze. Czy to była kwestia tego, że dobrze się dogadywali, czy tego, że może ona była zbyt uległa i ze wszystkim się z nim zgadzała? Nie czuła jedna, że pracując z nim robi coś wbrew sobie i że Sasuke narzuca jej swoje zdanie. Działali zespołowo.
Uchiha siedział przy biurku i przeglądał dokumenty. Sakura bez słowa postawiła mu kubek na blacie i zajęła swoje miejsce. Pociągnęła łyk gorącej herbaty i odstawiła filiżankę. Zgarnęła z kupki pierwszą teczkę i otworzyła ją.
- Dzięki - usłyszała głos Sasuke. Nie odwróciła się w jego stronę, kiwnęła tylko głową.
____________________________________________________
Cześć!
Wrzuciłam ponownie ten rozdział, powinien już wyświetlać się poprawnie. Dajcie znać.
Wyświetla się git ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mojego bloga, jakbyś miała ochotę zajrzeć, bo nastała posucha.
Uff, w końcu. Cieszy mnie to :)
UsuńJasne, już zaglądam co u Ciebie :)
Myślałam, że już będzie spięcie na linii Sakura - Sasuke, a tutaj się okazuje, że chłop naprawdę dba o partnerkę. Sasuke, Sasuke..porządny z Ciebie gość:)
OdpowiedzUsuńLiterówka: "Usiadł na wolnym krześle na roku (ROGU), obok Naruto."
Fajnie, że nasi policjanci integrują się w barze. Prawie wcale nie wychodzą z komendy. Takiej sceny mi brakowało, czegoś poza pracą. Wiem, że człowiekowi większość czasu wypełnia praca i przez to Twoje opowiadanie jest brutalnie realistyczne, ale pozwólmy bohaterom na kapkę prywatnego życia:). Kurczę, ale z Naruto zrobiłaś pantofla xd. No wiadomka, że wtedy w barze to Sasuke ją ocalił. Ach, kruczowłosy anioł stróż zawsze wie, kiedy i gdzie niewiasta w opałach potrzebuje jego interwencji. "nad głową Sakury co uchroniło ją od bolesnego uderzenia przez stertę papierów." - dzielny Sasuke, uderzenie w głowę papierami faktycznie mogło skończyć się tragicznie :) :)
Chcę zobaczyć jak to jest mieć wroga w Sasuke. Proszę, powiedz, że takie sceny będą. Fajnie byłoby też przeczytać jakieś retrospekcje z życia Sasuke, jak pracował z Ino (To może być zabawne), no i całą sprawę, która skończyła się zawieszeniem Sasuke
Ech, te literówki... Zawsze się jakaś przypałęta.
UsuńNiektórzy przekonają się jak to jest mieć wroga w Sasuke, obiecuję :)