Rozdział osiemnasty

    W poniedziałkowy ranek Sakura weszła na wydział z dobrą energią. Nadal zostało dużo do zrobienia i nie miała zamiaru znowu dać wysłać się na przymusowe wolne. Uzgodniła z Sasuke, że dzisiaj pojadą do szpitala na wstępne przesłuchanie Matsumoto, a później do domu Tokaru żeby w końcu wydobyć z niej zeznania. Sakura nastawiła się już bojowo do tego zadania, obiecując sobie już w piątek, że nie da się tym razem zbyć płaczem dziewczyny. Trzeba to w końcu doprowadzić do końca, jak należy.
- Cześć Ino - przywitała się z koleżanką pochodząc do biurka. 
- Cześć - odpowiedziała. - Jak samopoczucie po weekendzie? Wszystko w porządku?
    Wiedząc, że Ino pyta o zdarzenie z piątku, przytaknęła kiwając głową. Nie chciała rozgadywać się na ten temat. Blondynka widocznie wyczuła jej nastrój w tym temacie, bo nie drążyła dłużej. 
- Czy w twoim śledztwie coś ruszyło? - zainteresowała się Sakura.
- Chłopak denatki - Ino zrobiła palcami cudzysłów przy pierwszym wyrazie - zgodził się zeznawać. Ogólnie jest bardzo przestraszony, nie wiem dlaczego, czy ktoś go straszy, o co chodzi. Jedziemy zaraz po odprawie, żeby się nie rozmyślił po raz dwudziesty w przeciągu trzech dni. 
- Może faktycznie dostaje jakieś pogróżki? - podsunęła Sakura.
- Nikt do niego nie przychodzi - odpowiedziała. - Dlatego tym bardziej musimy się śpieszyć. Wy dzisiaj jedziecie do szpitala przesłuchać tego nauczyciela?
- Taki jest plan - potwierdziła. - Jeszcze musimy znaleźć tego dzieciaka, który z nim współpracował. 
- Sporo patroli za nim rozesłali. Słyszałam jak Uchiha rozmawiał przez telefon w kuchni, że chyba już wpadli na jego trop.
- Naprawdę? - zdziwiła się Sakura. Rozejrzała się po pokoju, szukając wzrokiem Sasuke.
- Jest teraz u komendanta - powiedziała Ino. - Idę do Shizune, bo czekam na wyniki badań. Do zobaczenia.
    Sakura pomachała jej ręką. Usiadła na krześle, kładąc torbę na blacie biurka. Czekała na Uchihę, żeby dowiedzieć się, czy faktycznie dostał cynk, gdzie może ukrywać się Jiro. Wyjęła telefon z torby i po odblokowaniu ekranu zobaczyła, że ma kilkanaście nieodebranych połączeń i SMSów od Kento. Cały weekend ignorowała jego próby skontaktowania się z nią, bo wyraźnie w szpitalu powiedziała mu, żeby do niej nie dzwonił. Może uważał, że bukiet kwiatów załatwi sprawę i da się udobruchać? Nie wyrzuciła ich tylko dlatego, że szanowała wszystkie kwiaty, czego nauczyła ją babcia - ogrodniczka z powołania. 
    Kliknęła w ikonę powiadomień o nowych wiadomościach. 
Sakura, przepraszam jeszcze raz. Daj znać, czy wszystko w porządku.
Martwię się, że nie odpisujesz, wszystko ok?
Spotkamy się?
Jeśli mnie potrzebujesz to zawsze jestem, pamiętaj.
    Następne SMSy były już mniej służalcze i miłe:
Nie zachowuj się jak dziecko, nie ignoruj mnie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, więc rozwiążmy to jak dorośli ludzie.
Jeśli to ktoś inny cię pociesza, to po prostu napisz mi to wprost.
Słyszałem, że Uchiha był w piątek w szpitalu, szukał tam Ciebie? 
Przepraszam za poprzednią wiadomość. Byłem zmęczony i sfrustrowany. Nie będę Cię więcej nagabywał, odezwij się jak będziesz miała ochotę. Kocham Cię.
- Ja pieprzę - mruknęła do siebie, kładąc telefon na blacie biurka. Kento zaczął zachowywać się jak stalker. Nie była zadowolona, że muszą jechać do szpitala, bo znając swoje dziurawe szczęście, na pewno tam się spotkają. 
- Co pieprzysz? - od dawna puste krzesło po jej prawej stronie zajął Naruto. 
- Kento do mnie wypisuje od dwóch dni - odpowiedziała, zdając sobie sprawę jak jej przyjaciel może zareagować.
- Mam z nim porozmawiać? - zapytał poważnie. Naruto zmarszczył brwi niezadowolony. Sakura wiedziała, że skoczyłby za nią w ogień, ale nie zamierzała wciągać go w sprawy, które dawno powinna załatwić.
- Nic to nie da - westchnęła. - Poza tym, muszę to sama ogarnąć.
- Słuchaj, jak trzeba to skopię mu dupsko. Od dawna mam ochotę to zrobić.
- A co ty taki bojowy od rana? - zapytał Sasuke pojawiając się znienacka przy swoim stanowisku pracy. 
- Zasadzam się na takiego jednego... lekarzynę - odpowiedział Naruto.
    Sakura widziała jak spojrzenie Uchihy przeskakuje z blondyna na nią, zapewne domyślając się o kogo chodzi. Wolała zmienić szybko temat, zanim dyskusja bardziej by się rozwinęła.
- Co tam trzymasz? - zapytała Sasuke.
- A, to wezwanie do sądu na rozprawę Hikaru - wręczył jej kopertę. - Ma się odbyć za tydzień.
- W końcu - ucieszyła się. Rozerwała papier i przeczytała dokument. - Oby udało się posadzić Tanakę i spółkę.
- Już Obito się o to postara - uspokoił ją Uchicha. - Ale co teraz ważniejsze, dostałem informacje gdzie może ukrywać się Jiro.
- Od naszych?
- Nie, od moich.

- Na koniec mam jeszcze jedną informację - powiedział Kakashi na odprawie. - Za dwa miesiące na trzynastym posterunku będzie remont i reorganizacja ich archiwum. Znacie zasady: musimy kogoś wysłać od nas - po sali rozszedł się pomruk niezadowolenia - i nie ma, że boli. Rok temu nam pomogła Karin, więc my też wykażemy się koleżeństwem, żeby nie mówili później, że jesteśmy bucami. Kto zgłasza się na ochotnika?
    Sakura spojrzała na Sasuke, ale on patrzył w zupełnie innym kierunku, nieskory do zgłoszenia się. Obróciła głowę w lewo i zobaczyła jak Ino z wielkim zainteresowaniem ogląda swoje paznokcie. Pozostali rozglądali się po ścianach, albo patrzyli na swoje buty, byleby nie nawiązać kontaktu wzrokowego z Kakashim. Sakura domyśliła się, że taka reakcja jej kolegów i koleżanek nie świadczy o tym, że są leniwi, tylko za wszelką cenę nie chcą pracować na trzynastym posterunku, który ma nienajlepszą opinię i jest zarządzany przez Madarę. Ciekawość o tym jak w ogóle wygląda ten posterunek i jak się tam pracuje wzięła górę nad rozsądkiem, który wykazywali wszyscy na spotkaniu.
- Ja się zgłaszam - podniosła rękę. Poczuła kopnięcie w krzesło z trzech stron. Sasuke z prawej strony, Ino z lewej i Naruto, który zajął miejsce za nią. Było oczywiste, że cała trójka uznała to za fatalny pomysł.
- Wspaniała postawa Haruno - uśmiechnął się Hatake. - W takim razie wpisuję cię na listę.
- Stanowczo odradzam - szepnęła do niej Ino. Sakura wzruszyła tylko ramionami. 
- To wszystko, możecie się rozejść - odezwał się komendant po czym razem z zastępcą wyszli z pokoju. 
- Miej świadomość, że ja z tobą tam nie pojadę - powiedział do niej Sasuke.
- I nie musisz - odpowiedziała obojętnie. 
- Sakura, tam naprawdę ciężko wytrzymać - podszedł do niej Naruto. - Wiesz jak mówimy na to miejsce? Limbo.
- Limbo? - powtórzyła zdziwiona Sakura.
- Tak - potwierdził blondyn. - Tam zaciera się granica między dobrem, a złem. Pod rządami Madary jeszcze żaden glina tam nie osiągnął niczego dobrego. Siedlisko wyzysku, mobbingu i nie wiem czego jeszcze... chyba tylko jakiejś dżumy.
- I pracuje tam Karin - zauważyła Ino dla której to chyba był ostateczny argument przeciwko temu, żeby w ogóle pomyśleć o pracy tam. - Co to za pomysł, żeby odwdzięczać im się za cokolwiek? Więcej z niej było szkody niż pożytku. Narobiła tyle bałaganu w papierach, że do dzisiaj nie mogę znaleźć niektórych akt.
- Dobra, przestańcie przeżywać - Sakura chciała zakończyć dyskusję. - To dopiero za dwa miesiące, jeszcze wiele się może do tego czasu zmienić.
- Madary w przeciągu tego czasu na pewno się nie pozbędą - powiedział Naruto. 
- Zatem będę miała okazję poznać kolejnego z tych sławnych Uchihów.
- To jest niebezpieczny człowiek - przestrzegła ją Ino. - Jak już tam będziesz to trzymaj się od niego z daleka i nie wchodź mu w drogę.
- Przypomnij mi o tym za kilka tygodni, a tymczasem wracam do pracy - powiedziała Sakura i wyszła z pomieszczenia. Miała obecnie ważniejsze rzeczy do roboty niż roztrząsanie podjętej przez nią decyzji. Szukała wzrokiem Kiby, żeby porozmawiać z nim o tym, co działo się w szkole, kiedy odjechała do szpitala.
- Temari, nie widziałaś Kiby? - zagadnęła przechodzącą obok koleżankę. 
- Chyba wyszedł na papierosa - odpowiedziała.
- Dzięki - powiedziała i skierowała się do wyjścia. 

- Wszyscy zostali zatrzymani? - zapytała Sakura opierając się o ścianę.
- Tylko ci, którzy tego dnia byli w szkole - odpowiedział Inuzuka wypuszczając dym z płuc. - W sumie trzydzieści osób.
- Ile?! - krzyknęła zdziwiona.
- No tyle. Nie było tylko tego chłopaka, który jest obecnie poszukiwany.
- To muszę z Uchihą zmienić jednak plan dnia - powiedziała Sakura. - Trzeba ich wszystkich przesłuchać.
- Zająłem się tym w piątek - odparł Kiba. - Tylko jedna z obecnych osób się nie przyznała, odmówiła zeznań.
- Kurczę Kiba, zostawiłam ci to wszystko na głowie - Sakurę dopadły wyrzuty sumienia. - Bardzo cię przepraszam i również dziękuję.
- I tak nie miałem nic ciekawego do roboty - uśmiechnął się Inuzuka. - Powiem ci, że dawno nie spotkałem się z czymś takim. Miałem jakieś mętne wyobrażenie co się dzieje w niektórych szkołach, ale ten poziom przebił wszystko. 
- Mnie na początku tez to zaskoczyło - przyznała. - Jakby tego było mało, okazało się, że przy okazji wyszły jakieś machlojki w które zamieszany jest wiceminister edukacji.
- Grubo - Kiba się zaciągnął. - To już chyba wyżej będą zajmowali się tą sprawą?
- Tak - potwierdziła. - Tobirama Senju przejął ten temat. Nam zostawił nauczyciela i tego gnojka, który nie wyściubia nosa z nory w której się ukrył.
- Chłopak i tak ma już przejebane życie. Chodź, przekażę ci raport.

- Ostrzegam, że nie przyjmę kolejnej odmowy zeznań - uprzedziła Sakura. - Nie będzie powtórki z tym, co odwalała Tokaru.
- To inna sprawa - odpowiedział Sasuke. - Tokaru po prostu nie chciała nam nic powiedzieć, a Youko Ito ma matkę, która pracuje jako sędzia. Więc twoim zdaniem dlaczego nie chciała zeznawać?
- Myślisz, że odbierze telefon? - zapytała Sakura ignorując jego retoryczne pytanie. Podniosła słuchawkę i wystukała numer do gabinetu sędzi Ito. Czekała na połączenie.
- Ito Amane, słucham?
- Dzień dobry - przywitała się. - Nazywam się Haruno Sakura z posterunku głównego w Konoha. Razem z moim partnerem prowadzimy sprawę rozprowadzania narkotyków w liceum Kagawe.
- I co to ma ze mną wspólnego? - odezwała się chłodno kobieta.
- Ma to wiele wspólnego z pani córką, ponieważ w jej szafce znaleźliśmy narkotyki - wyjaśniła Sakura również przybierając ostry ton głosu. - Youko odmówiła składania zeznań, jednak dowody są niepodważalne.
- Proszę pani, zaszła jakaś gigantyczna pomyłka. Moja córka nie bierze żadnych nielegalnych substancji, a do takiej szkolnej szafki bardzo łatwo coś podrzucić.
- Czyli sugeruje pani, że ktoś próbował zaszkodzić Youko? - zapytała Sakura niedowierzając w tłumaczenie kobiety na tak poważnym stanowisku.
- Nie widzę innej opcji - cmoknęła w słuchawkę pani Amane.
- Ja pani powiem jaką ja jeszcze widzę opcję - Sakura przełożyła słuchawkę do drugiego ucha. - Dzisiaj przyjedzie pani z córką na komisariat i dziewczyna złoży zeznania. Możemy pobrać odciski z opakowania i porównać je z odciskami Youko. Istnieje też podejrzenie, że może się kontaktować z kolegą z klasy, który jest obecnie poszukiwany. Chyba wie pani najlepiej, że dobrze z nami współpracować za łagodniejszy wyrok.
- Proszę mnie nie pouczać - oburzyła się kobieta. - Jak nazywa się pani przełożony?
    Sakura miała ochotę się zaśmiać. Typowa taktyka osoby, która wierzy, że immunitet pozwala na rządzenie całym światem. Sędzia Ito próbowała wykorzystać swoją pozycję do tego, żeby uprzykrzyć życie Sakurze, a może nawet zniszczyć karierę. 
- Hatake Kakashi - odpowiedziała nie ukrywając rozbawienia. - Właśnie wraca do swojego gabinetu z kubkiem kawy, więc może pani do niego teraz zadzwonić. Ja w międzyczasie, kiedy będziecie urządzali sobie pogawędkę, skontaktuję się z prokuratorem generalnym i z chęcią opowiem jak pani chętnie pomaga policji w prowadzeniu śledztwa nad którym przejął osobiście pieczę. Dziękuję i do usłyszenia.
    Rozłączyła się nie czekając aż kobieta odpowie. Kakashi, który faktycznie wychodził z kuchni podszedł do niej i Sasuke zaintrygowany. 
- Powinienem się czymś martwić? - zainteresował się.
- Nie, ucięłam sobie krótką pogawędkę z kandydatką do Sądu Najwyższego - wyjaśniła Sakura. - Może do ciebie zadzwonić i prawdopodobnie będzie domagała się zwolnienia mnie ze służby, czy coś innego. Ale tak naprawdę to nie sądzę, że zadzwoni. 
- A, czyli po staremu - odpowiedział obojętnie Hatake. - Wracam do siebie, a wy działajcie na spokojnie i z rozwagą.
- Tak będzie - uspokoiła go Sakura. Zastępca kiwnął głową i odszedł w kierunku swojego gabinetu. 
- Ile dajesz jej czasu aż oddzwoni? - zapytał Uchiha.
- Tyle ile potrzebuje matka, żeby przekalkulować czy ważniejsza jest dla niej kariera, czy własne dziecko - odpowiedziała.
- Czyli?
- Za dziesięć minut dzwonię do Tobiramy.

    Sakura wraz z Sasuke jechali do siedziby sądu. Zgodnie z jej przewidywaniami, kobieta oddzwoniła i zgodziła się, żeby jej córka złożyła zeznania, ale nie chciała przyjeżdżać na posterunek, tylko oni mieli przyjechać do sądy, gdzie będzie czekała na nich z córką. Razem z Sasuke zgodzili się na taki kompromis i od razu zebrali się do wyjścia. 
- Słuchaj, czy my jednak nie powinniśmy najpierw sprawdzić, czy cynk o Jiro jest prawdziwy? - zapytała Sakura.
- Bez obaw, Chouji to ogarnia - odpowiedział Uchiha patrząc na drogę. Tym razem podróżowali jego samochodem. 
- To jest niesamowite - zaśmiała się. - Tak płynnie przechodzisz od "swoich" do "Chouji to ogarnia".
- I co w tym niesamowitego? - zdziwił się.
- Naprawdę jestem pod wrażeniem - przyznała.
- Już nie masz wątpliwości co do mojego sposobu pracy?
- Jak dotąd się sprawdził, więc nie.
    Zajechali przed okazały budynek sądu. Sakura pierwsza wysiadła z samochodu i zadarła głowę do góry, żeby objąć spojrzeniem cały gmach. Nagle poczuła się zmęczona i przytłoczona. Nie tyle samą pracą, co ludźmi z którymi miała do czynienia. Kpiącej ze wszystkiego młodzieży, dorosłych, wykształconych ludzi, którzy myślą, że koneksjami mogą załatwić każdą sprawę. Rodziców, udających, że nie wiedzą jak żyją ich dzieci. Ukrywanie, kłamanie, zastraszanie, nepotyzm, korupcje... Dobrą energię, którą miała z samego rana zastąpiło zwątpienie. To było jak nagłe uderzenie w brzuch. 
- Idziesz? - odezwał się Uchiha. Popatrzyła na niego nadal zamyślona. Czekał, aż wykona jakiś ruch. 
- Nie wiem czy dobrze robimy - wypaliła.
- O czym ty mówisz? - Sasuke zmarszczył brwi, obszedł samochód i podszedł do niej.
- Jak myślisz, czego się dowiemy?
- Nie jestem wyrocznią. Jeśli tam nie wejdziemy to się nie przekonamy. 
- Dziewczyna powie, że nic nie wie - powiedziała Sakura zrezygnowana. - Matka będzie udawała, że też nic nie wie i będzie nam wmawiała, że jej dziecko jest kryształowe i niewinne. Nie może sobie pozwolić na jakikolwiek skandal, jeśli chce być sędzią w Sądzie Najwyższym. Tracimy tu czas. Powinniśmy od razu zawinąć Jiro. 
- Dlaczego tak nagle dopadły cię wątpliwości? - spojrzał na nią przenikliwie. Uciekła wzrokiem od jego hebanowych oczu. Nie chciała się przyznać do słabości i zmęczenia. Narzuciła sobie presję, że cały czas musi trzymać poziom, żeby Sasuke nie miał wątpliwości co do jej pracy.
- Bo cały czas powtarza się ten sam schemat - wyjaśniła ogólnikowo, próbując ukryć swoje prawdziwe odczucia. - Jedźmy po chłopaka i doprowadźmy go na przesłuchanie. 
- Nie mamy pewności, czy ta informacja gdzie on się ukrywa jest prawdziwa - Uchiha oparł łokieć o dach samochodu. - Jeszcze nie dostałem potwierdzenia od Choujiego. Dziewczyna może podrzucić nam jakiś trop. 
- Nie wydaje mi się...
- Powiedz mi wprost o co chodzi - przerwał jej zirytowany Sasuke. - Jesteśmy już na miejscu i to nie jest najlepszy moment na wycofanie się. Poza tym, mamy dobry plan na tę rozmowę.  
- Dobrze, to chodźmy - poddała się, nie chcąc, żeby Uchiha domyślił się prawdziwego powodu dlaczego nagle zmieniła zdanie. Mógłby pomyśleć, że zachowuje się bardzo nieprofesjonalnie i miałby rację. Starała się odrzucić wszelką niechęć do kolejnej nic nie wnoszącej do sprawy rozmowy.
    Chciała minąć stojącego przed nią Sasuke, ale on niespodziewanie złapał ją za ramię. Zatrzymała się.
- Muszę wiedzieć, że jesteś skupiona - powiedział patrząc na nią z ukosa. 
- Jestem - potwierdziła, patrząc mu w oczy.
- Ja będę zadawał pytania, okej?
- Okej.

    Sakura razem z Sasuke siedzieli na skórzanej sofie na przeciwko pani sędzi i jej córki. Tak jak przewidziała Sakura, przebieg rozmowy był monotonny i mogła spokojnie odhaczać odpowiedzi jakie otrzymywali. Dziewczyna wmawiała im, że to nie jej narkotyki, matka broniła swojego jedynego dziecka. Słuchając tych wywodów zbierało jej się na wymioty. Podziwiała spokojną postawę Sasuke, który nie dawał się zbywać wymijającymi odpowiedziami i ciągłemu zaprzeczeniu jakoby problem z narkotykami nie dotyczył Youko. 
- Torebka z narkotykami jest już w naszym laboratorium, więc pozwoliłem sobie przynieść materiały do pobrania twoich odcisków palców - Uchiha wyjął z kieszeni kurtki poduszkę tuszującą w metalowym pudełeczku i specjalną folię. 
- Chyba pan żartuje - odezwała się pani sędzia patrząc jak Sasuke rozkłada przedmioty na stoliku kawowym. 
- A wyglądam? - zapytał poważnie. 
- Nie ma na to mojej zgody.
- Nie potrzebuję jej - odpowiedział spokojnie. - Zaczniemy od kciuka - wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Mamo... - blada jak kreda Youko szukała pomocy u rodzicielki.
- Nie mam całego dnia dziewczyno - ponaglił ją Uchiha. - Raz, dwa i będzie z głowy. To nie boli. 
- Porozmawiajmy - zaczęła pani Ito nachylając się w ich stronę. Ręka Sasuke opadła na stolik. Sakura zmrużyła oczy, przeczuwając jaka propozycja padnie za chwilę z ust pani sędzi. - Moja kandydatura do Sądu Najwyższego jest już praktycznie rozpatrzona pozytywnie i to kwestia czasu, kiedy otrzymam nominację. 
- I co to ma z nami wspólnego? - zapytał Sasuke udając, że nie wie do czego zmierza kobieta. 
- Mogłabym się postarać o wasze awanse - powiedziała wprost, a Sakura nie mogła uwierzyć, że zaproponowała coś takiego. - Może przeniesienie do lepszej jednostki?
- I w zamian za co taka hojna oferta?
- Nie będziecie prowadzili postępowania przeciwko mojej córce.
- Jeśli ma pani takie znajomości to może powinna to pani załatwić na wyższym szczeblu - zauważył Uchiha.
- Wolałabym, żeby to zostało to zakończone jak najszybciej - powiedziała sędzia stanowczo. 
- To mam inną propozycję - Sasuke nachylił się i oparł łokcie o kolana. - Oprócz awansu, to mile widziane są u nas dobre wyniki w śledztwie. Możemy przymknąć oko na to, że Youko była w posiadaniu twardych narkotyków, ale niestety nie możemy udawać, że Jiro nie brał udziału w rozprowadzaniu tych substancji po szkole. Potrzebujemy informacji, gdzie chłopak się ukrywa, a mamy dziwne przeczucie, że pani córka o tym wie.
    Sakura widziała jak twarz Youko blednie. Pani Ito spojrzała surowo na córkę.
- Mów, cokolwiek wiesz - zwróciła się do niej surowo. 
- Nie mogę, Jiro... - powiedziała uczennica niepewnie.
- Nic mnie nie obchodzi ten zdegenerowany chłopak - przerwała jej matka. Sakura nie mogła wyjść z podziwu jak matka i sędzia jednocześnie może być taką hipokrytką. Widać było, że Youko i Jiro łączyło jakieś głębsze uczucie i dziewczyna zwyczajnie nie chciała wydać ukochanego. 
- Nic nie powiem - stawiała się dalej.
    Sędzia odkręciła się w stronę córki i uderzyła ją otwartą dłonią w twarz. Sakura i Sasuke jednocześnie wyprostowali się, gotowi do interwencji, gdyby miało się to nie skończyć tylko na jednym uderzeniu.
- Co pani wyprawia?! - odezwała się oburzona Sakura.
- Próbuję trafić do rozsądku mojej córki - odpowiedziała niezrażona. 
- Proszę nie używać przemocy - powiedział ostro Uchiha. - Zależy nam, żeby się dogadać, ale pani zachowanie obecnie nam na to nie pozwala. 
- Może wychowywanie dziecka już pozostawi pan mnie - fuknęła zła i odwróciła się ponownie w stronę Youko, która siedziała ze spuszczoną głową. Długie włosy dziewczyny zasłaniały jej twarz. - Zdajesz sobie sprawę, że nie mogę pozwolić na jakieś twoje fanaberie? Nie trać mojego czasu i powiedz w końcu co wiesz.
- Wcześniej mówiłaś, żeby nie składać zeznań - odezwała się cicho dziewczyna. - Ciągle masz do mnie jakieś pretensje: o to czego nie zrobiłam, o to co zrobiłam. Zdecyduj się w końcu.
- Nie odzywaj się tak do mnie - syknęła sędzia Ito. 
- Ale ty możesz mnie bić, tak? - Youko podniosła swój głos. Patrzyła na matkę z rozgoryczeniem. - W dupie mam twoją pracę i to, czy będziesz miała problemy - wstała gwałtownie z sofy targana emocjami. - Wcale mi nie jest przykro, że musisz się wstydzić za córkę ćpunkę. I wiesz co? Już chyba wolę więzienie niż dalsze życie w tej pojebanej rodzinie.
    Youko wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami. Sakura spojrzała na Sasuke, który również skierował na nią swoje spojrzenie. Matka uczennicy opadła z westchnieniem na oparcie. 
- Widocznie rozmowa dobiegła końca - Uchiha zabrał ze stolika rzeczy, które przyniósł i wstał. - Youko zostaną postawione zarzuty posiadania narkotyków i ukrywania miejsca pobytu dilera - powiedział krótko.
- Nie, proszę zaczekać - kobieta wstała zmieszana i próbowała ich zatrzymać. - Jeszcze możemy się dogadać. Porozmawiam z córką jeszcze raz i w końcu powie, gdzie ukrywa się chłopak.
- Nie mamy na to czasu. 
- Dajcie mi chociaż dziesięć minut.
- Daliśmy wam więcej niż dziesięć minut - odpowiedział Sasuke. - Do widzenia.
    Nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony sędzi odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę drzwi. Sakura wstała z sofy i rzucając przelotne spojrzenie oniemiałej kobiecie wyszła za swoim partnerem.

- Wiesz co teraz powinnam powiedzieć? - zapytała, a kiedy nie odpowiedział ona zrobiła to za niego. - Wiedziałam, że tak będzie. Żadnych przydatnych informacji.
- Dostaliśmy propozycję łapówki od sędzi - przypomniał jej. - Dziewczyna przyznała się do zażywania narkotyków.
- Dobrze, ale początek był dokładnie taki jak przewidziałam. Ostatecznie Youko i tak nie zdradziła nam miejsca pobytu Jiro.
- Sama powiedziała, że woli więzienie niż życie z toksyczną matką, więc chyba będzie zadowolona z podjętej decyzji.
- Napiszę raport dla Tobiramy o tym, że była próba korupcji ze strony kandydatki do Sądu Najwyższego - powiedziała. - W sumie to można powiedzieć, że jednego dnia straciła córkę i pracę.
- Na swoje własne życzenie - dopowiedział Uchiha. - Chouji napisał, że Jiro kręcił się tu po okolicy. 
    Sasuke rozglądał się przez przednią szybę samochodu. Po wyjściu z budynku sądu od razu ruszyli na domniemane miejsce pobytu ucznia. Chouji potwierdził informację, że chłopak był widziany w tej okolicy, co potwierdziło również kilku policjantów wysłanych na patrol. 
- Nienajgorsza dzielnica - zauważyła Sakura patrząc przez okno. - Ale faktycznie jest tu kilka pustostanów, aż dziwne.
- Deweloper wycofał się w ostatniej chwili z budowy nowych domów - powiedział parkując auto. - Obstawiam, że chłopak zaszył się gdzieś w tych niewykończonych domach.
- Musi być bardzo zawzięty, albo bardzo przestraszony - zauważyła Sakura odpinając pas. - Noce są już dosyć zimne, a on nawiał w tym w czym stał. O ile Youko nie zaopatrywała go w niezbędne do przeżycia rzeczy, to niewykluczone, że znajdziemy go w stanie hipotermii.
- Mi tam wszystko jedno - odpowiedział obojętnie Sasuke. - Rozejrzyjmy się.
    Oboje wysiedli z samochodu. Sakura rozejrzała się po okolicy. Typowa, spokojna dzielnica w Konoha. Na parterach kamienic znajdowały się sklepy spożywcze, butiki, a nawet w zasięgu jej wzroku zauważyła jakiś bar. Ruszyli wzdłuż ulicy. Uchiha patrzył w telefon na mapę, szukając miejsc, w których Jiro był widziany. Sakura szła dwa kroki za nim i rozglądała się, zaglądała przez szyby do środka sklepów na parterze. Starała się wsłuchiwać w życie ulicy, żeby wychwycić jakieś podniesione głosy, czy nietypowe zachowania ludzi. Nic nie zbudziło jej podejrzenia. 
    Przeszukali dwie opuszczone kamienice, weszli do kilku sklepów pytając o ucznia, ale nikt nic nie wiedział. Uchiha co jakiś czas odwracał się do niej i pokazywał palcem w którym kierunku teraz powinni się poruszać. Sasuke przeszedł obok tajskiej knajpy, a Sakura zatrzymała się na chwilę, żeby zawiązać sznurówkę od buta. Kiedy podniosła się, żeby dogonić partnera, z lokalu wyszedł mężczyzna z małą dziewczynką, którą trzymał za rękę. Dziecko wpadło na nią i przydeptało jej nogi.
- Oj - pisnęła cicho dziewczynka. Sakura spojrzała na nią i zobaczyła najpierw jej duże, czarne oczy i potargane, brudne włosy tego samego koloru. Zauważyła, że dziewczynka była ubrana w mocno zużyte ubrania i buty. Miała ładną, chociaż również brudną buzię. 
- Chodź już - jej opiekun szarpną ją za chudą rączkę, którą trzymał. W przeciwieństwie do dziecka, nie wyglądał niewinnie. Na pierwszy rzut oka Sakura uznała, że to recydywista z niezłym stażem jeśli chodzi o pobyt w więzieniu. Jego nieprzyjemną twarz ozdabiały więzienne tatuaże. 
    Sakura patrzyła za nimi jak odchodzą. Dziewczynka odwróciła się jej stronę, ale mężczyzna znowu ją za sobą pociągnął. Jej krótkie nogi ledwo nadążały za tempem jakie nadał. Sakura pchnięta jakimś niepokojem poszła za nimi. Kiedy była parę kroków od nich odezwała się, żeby zwrócić na siebie uwagę mężczyzny:
- Proszę się zatrzymać.
    Mężczyzna zatrzymał się powoli i odwrócił się całym ciałem w jej kierunku, nadal trzymając przy sobie dziecko. Spojrzał na nią z pozornym spokojem, ale Sakura odniosła wrażenie, że pokrzyżowała mu jakieś plany.
- Tak? - zapytał zachrypniętym, przepitym głosem.
- Czy to pana córka? - zapytała wprost. Dziewczynka otworzyła buzię i spojrzała zlękniona na swojego opiekuna.
- Tak, a o co chodzi? - odpowiedział pytaniem obcesowo. 
- Wygląda na bardzo zaniedbaną - zwróciła mu uwagę. - Proszę pokazać dokument tożsamości - wyciągnęła odznakę i pokazała mu, żeby nie było wątpliwości, że działa z ramienia prawa.
- Policja teraz zajmuje się higieną dzieci? - zapytał krzywiąc usta w pogardzie. Włożył wolną rękę do wewnętrznej kieszeni kurtki. 
- Zajmuje się zaniedbanymi dziećmi - poprawiła go, marszcząc gniewnie brwi. Nie patrzyła już na mężczyznę, tylko skupiła się na dziecku. Dziewczynka patrzyła na nią wystraszona, ale również z pewną nadzieją. Sakura teraz wyraźnie wyczuła, że coś jest nie tak. Przeniosła wzrok z powrotem na opiekuna, żeby pośpieszyć go z okazaniem dokumentu, ale zauważyła, że zamiast dowodu osobistego w jej kierunku wyprowadzony został cios nożem wojskowym. Dziewczynka krzyknęła bardzo doniośle, a Sakurze nie udało się całkiem uchylić przed ostrym narzędziem. Poczuła jak jej bluza i spory odcinek skóry na lewej ręce został rozcięty. Materiał od razu zabarwił się na czerwono, ale ona nie straciła jasności myślenia. Napastnik szybko schował nóż pod pazuchę i pociągnął przestraszone dziecko, żeby jak najszybciej uciec. Sakura w ostatniej chwili złapała dziewczynkę za drugą rękę i nie zważając na jej krzyk bólu pociągnęła ją w swoją stronę wyprowadzając kopnięcie w stronę mężczyzny. Zasłonił się obiema rękami, tym samym puszczając rączkę dziecka. Zakotłowało się porządnie, aż przechodnie zaczęli się zatrzymywać i obserwować z bezpiecznej odległości całe zajście.
- Haruno! - usłyszała ostry głos Sasuke gdzieś z tyłu. Napastnik widząc, że przybywa do niej wsparcie, oddalił się pośpiesznie przepychając się przez tłum ludzi. 
    Sakura przyklęknęła na jedno kolano, trzymając cały czas rękę dziewczynki. Cały rękaw był już przesiąknięty jej krwią. Rękę miała bezwiednie opuszczoną. Z przypływu adrenaliny nie czuła bólu, tylko obezwładniające drętwienie. Dyszała głośno próbując uspokoić walące w klatce piersiowej serce.
- Co się stało? - w końcu Sasuke dotarł do niej. Omiótł szybkim spojrzeniem dziecko oraz rękę Sakury. Zauważyła, że macha do kogoś ręką, ale nie wiedziała do kogo.
- Biegnij za nim - wydyszała Sakura. - Pobiegł tam - wskazała palcem.
- Nie wiem jak wygląda, nic mi to nie da - odpowiedział jej rozsądnie. - Trzeba zawieźć ciebie i dziecko do szpitala. Możesz ją puścić.
    Sakura zdała sobie sprawę, że cały czas kurczowo trzymała dziewczynkę za rękę. Dziecko stało już spokojne, nawet nie płakała. Patrzyła na nią swoimi dużymi oczami, próbując odnaleźć się w tej sytuacji. Twarz dziewczynki zaczęła się zamazywać Sakurze. Ramię zaczęło ją mocno szczypać. Spojrzała na chodnik i dużą kałużę własnej krwi. Zakręciło jej się w głowie i czuła, że jej ciało zaczyna przechylać się w jedną stronę. Zamknęła oczy obojętna na to, że zaraz upadnie. 

    Obudziła się z bólem głowy. Uchyliła delikatnie powieki, ale jasne światło w sali raziło ją w oczy, więc z powrotem je zamknęła. Po zapachu poczuła, że leży w szpitalu. To właśnie zmysł węchu zaczął najpierw działać. Chciała poruszyć lewą ręką, ale nie mogła, w ogóle jej nie czuła. Prawą ręką również nie mogła poruszyć, ale to dlatego, że ktoś ją trzymał. Przełamując dyskomfort otworzyła oczy i zerknęła w bok. Westchnęła niezadowolona.
- Kento - mruknęła, wysuwając swoją zdrową rękę z jego dłoni. 
- Nie ruszaj się - powiedział, nachylając się nad nią. - Dopiero co założyłem szwy.
    Kiwnęła tylko głową. Spojrzała na swoje lewe ramię, które było zabandażowane i lekko przesiąknięte krwią. Na wpół leżała na szpitalnym łóżku, rozebrana do pasa i przykryta lekkim, bawełnianym kocem. Nie była nawet podłączona do żadnej aparatury, więc wywnioskowała, że nie było z nią źle. Zemdlała na chodniku, ponieważ straciła dużo krwi, ale widocznie lekarzom udało się doprowadzić ją do porządku bez konieczności operowania jej.
- Z ręką wszystko w porządku? - zapytała go.
- Cięcie jest głębokie i nieco poszarpane, więc będzie się długo goiło, ale nie zostały uszkodzone nerwy i ścięgna - odpowiedział fachowo. 
- A co z dziewczynką?
- Jest na oddziale dziecięcym. Pielęgniarki wykąpały ją i teraz poszła na badania. Zostanie u nas dopóki nie ustalimy co z jej rodzicami.
- To dobrze - odetchnęła z ulgą. Czuła się zmęczona, ale i zadowolona, że dziecko jest już w dobrych rękach. Mogłaby teraz odpocząć, gdyby nie dokuczliwy ból głowy. - Podasz mi coś przeciwbólowego?
- A co się dzieje? - zapytał zaniepokojony. Wstał z krzesła i przyłożył swoją zimną dłoń do jej czoła. - Jesteś rozpalona.
- Możliwe - mruknęła przymykając powieki. Chłodny dotyk Kento przyniósł jej chwilowe ukojenie. - Głowa bardzo mnie boli. 
- Przyniosę ci leki - odwrócił się i szybko opuścił salkę w której leżała. 
    Westchnęła głośno. Kto mógł przewidzieć, że taka sytuacja będzie miała miejsce? Pojechali tam w całkiem innej sprawie, a okazało się, że została raniona nożem przez jakiegoś recydywistę. Na chwilę straciła wątek z Jiro, a zajęła się zupełnie czymś innym. Czy Sasuke udało się dowiedzieć, gdzie uczeń przebywa? Może nawet został już doprowadzony na posterunek...
    Ciche pukanie do drzwi odwróciło jej uwagę od Jiro.
- Proszę - powiedziała cicho.
    Drzwi otworzyły się i przeszedł przez nie Sasuke. Widziała jak jego wzrok przenosi się jej jej twarzy na zabandażowaną rękę. Bez zaproszenia podszedł do łóżka i usiadł na krześle, które chwilę temu zajmował Kento. Minę miał nieodgadnioną, jak zawsze. Czy był zmartwiony, zły, rozdrażniony?
- Nie udało się znaleźć chłopaka? - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Udało się - odpowiedział spokojnie.
    Sakura poruszyła się na łóżku. Chciała podciągnąć się do pełnego siadu, podpierając się na zdrowej ręce, ale dłoń ześlizgnęła jej się z materaca. Uchiha wyciągnął ramiona i złapał ją, chroniąc przed upadkiem z łóżka. Sakura nosem uderzyła w jego twardy tors. 
- Niezdara z ciebie - powiedział Sasuke trzymając ją w ramionach. Sakurze zapłoniły się policzki. Przez to, że była przykryta cienkim kocem od pasa w górę, w pozycji w której siedziała oparta o niego, odsłoniła gołe plecy, które on teraz podtrzymywał. Próbowała wygramolić się z jego objęć i wrócić do poprzedniej pozycji, ale była wygięta w taki sposób, że bez drugiej sprawnej ręki nie mogła się dobrze ułożyć i przytrzymać materiał osłaniający jej piersi. Uchiha delikatnie poprawił swoją rękę na jej plecach i wstając z krzesła, uniósł ją lekko i pomógł wrócić na łóżko. 
    W takiej sytuacji zastał ich Kento, który niespostrzeżenie wrócił do pokoju. Sakura ponad ramieniem Sasuke zobaczyła jak lekarz staje jak słup soli w progu. Jego twarz zrobiła się kredowo biała. Uchiha ułożył ją na łóżku i odwrócił się w stronę, gdzie ona patrzyła. 
- Powinienem wyjść? - odezwał się pierwszy Sasuke.
- Nie - odpowiedział krótko lekarz. Podszedł do Sakury i położył jej kubełek z lekami oraz butelkę wody na stoliku. - Przyniosłem tylko leki. Nie będę wam przeszkadzał.
    Sakura zauważyła, że na te słowa Uchiha zmarszczył brwi. Widocznie nie spodobała mu się ta aluzja, zresztą tak samo jak jej. Powietrze w pomieszczeniu zrobiło się dziwnie gęste. 
- Mogę iść do domu? - zapytała, żeby rozluźnić atmosferę. Kento stanął przed nią i włożył ręce w kieszenie białego kitla. W jego oczach nie widziała już współczucia, tylko złość i... zazdrość.
- Powinnaś zostać chociaż na jedną noc - odpowiedział beznamiętnie.
- Muszę?
- Nie, chociaż zalecam.
- W takim razie chcę wrócić do siebie - postanowiła.
- Przygotuję wypis - Kento ponownie wyszedł z pomieszczenia. Nie próbował ją dłużej przekonywać, wyraźnie obrażony obecnością Sasuke w jej pokoju. Sakura nie chciała narażać siebie, ani tym bardziej Uchihy na docinki lekarza, zwłaszcza po tym co zobaczył. 
- Co z ręką? - zapytał Sasuke siadając z powrotem na krześle. Nie był przejęty zachowaniem Kento. - Może faktycznie powinnaś zostać na dodatkowe badania.
- Z ręką okej - odpowiedziała wymijająco, nie chcą się teraz na tym skupiać. - Powiedz mi lepiej jak udało się znaleźć Jiro.
- Nie musisz zażyć tych leków? - Uchiha wskazał palcem przyniesione medykamenty. W Sakurze narastała złość. Specjalnie się z nią drażnił i wydawał się przy tym dobrze bawić. 
- Uchiha, nie irytuj mnie - warknęła zła. - Powiedz mi w końcu jak to się skończyło. 
- Wypłoszył go hałas, który powstał przez zamieszanie, które wywołałaś - zaczął wyjaśniać. - Wybiegł z opuszczonego domu i akurat w kierunku w którym szedłem. Unieruchomiłem go i zadzwoniłem po wsparcie. Zgarnął go Chouji, który był na patrolu w okolicy, a ja pobiegłem zobaczyć co się z tobą stało. No właśnie - co się stało?
- To tyle dobrego z tego wyszło - spojrzała przelotnie na zranione ramię. - Natknęłam się na mężczyznę i tą dziewczynkę, która już na pierwszy rzut oka była brudna i przestraszona. Ciągnął ją za sobą gwałtownie, jakby chciał jak najszybciej zniknąć przed spojrzeniami przechodniów. Poszłam za nimi i poprosiłam go o dowód tożsamości. Zamiast tego dostałam kosę w ramię. Na szczęście udało mi się wyrwać dziecko z jego ręki. 
- To chyba szykuje nam się kolejne śledztwo. 
- Dobrze byłoby zakończyć najpierw jedno.
- Weź te leki - podał jej kubeczek z pigułkami zmieniając nagle temat. - Odstawię cię do domu.
- Nie - zaprzeczyła. - Mieliśmy dzisiaj jeszcze pójść do Matsumoto. Czuję się dobrze. Uśmierzę tylko ból głowy i będzie git.
- Mogę go sam przesłuchać - zaproponował. 
- Chciałabym przy tym być - upierała się. Sięgnęła po butelkę wody i próbowała ją odkręcić jedną ręką. Sasuke kolejny raz, nieproszony, pomógł jej przekręcając zakrętkę. Sakura zażyła medykamenty i odetchnęła głęboko. Chciała, żeby głowa przestała ją boleć. Nie mogła się skupić, myśleć trzeźwo. Przed zakończeniem jednego śledztwa, pojawił się następny, tajemniczy wątek. Sprawa dziewczynki bardzo mocno ją zaintrygowała. Bardziej niż dotychczasowe śledztwa.
- Dam ci odpocząć - odezwał się Sasuke. - Będę czekał na korytarzu.
- Zawołasz pielęgniarkę? - poprosiła go. - Ubiorę się i pójdziemy do nauczyciela.

    Koji Matsumoto leżał z ponurą miną na szpitalnym łóżku. Sakura nie bez sarkazmu zauważyła, że piżama w paski idealnie oddawała sytuację w jakiej się znalazł. Uchiha widocznie miał takie samo przemyślenie, bo na wejściu powiedział z przekąsem:
- Ładna piżama. Przyzwyczajaj się do pasków.
    Sakura z ręką na temblaku stanęła przy oknie, opierając się o parapet, tak jak zwyczajowo robił to Sasuke. Ból głowy stopniowo ustępował, więc była zadowolona, że będzie mogła się skupić na zeznaniach. 
    Uchiha przesunął sobie krzesło niedaleko łóżka i usiadł na nim. Spojrzenia trójki osób w pomieszczeniu krzyżowały się. Matsumoto patrzył to na Sakurę, to na Sasuke. Nie wyglądał na zdenerwowanego, czy złego. Sakura nie potrafiła wyczytać niż z jego twarzy. Nadal wyglądał przyjaźnie i łagodnie, tak jak tego dnia, kiedy spotkali go pierwszy raz w szkole.
- Naprawdę tak słabo płacą na stanowisku nauczyciela? - zaczął rozmowę Uchiha w typowy dla siebie sposób.
- Dupy nie urywa - odpowiedział mężczyzna uśmiechając się krzywo. 
- Myślałem, że kontynuujesz rodzinne tradycje.
- Szkoda zaprzepaścić takich kontaktów.
- Do tego za chwilę przejdziemy - uciął Sasuke. - Co się łączy z Tokaru?
- Tylko tyle, że jest... była moją uczennicą - odrzekł.
- Ty sprzedawałeś jej narkotyki?
- Nie - zaprzeczył.
- Dlaczego chciałeś ją udusić? - dociekał dalej Uchiha.
    Matsumoto nie odpowiedział. To było pierwsze kłopotliwe pytanie, na które nie chciał odpowiedzieć. Sakura wiedziała, że nie ma na to dobrej odpowiedzi. Bo gdyby faktycznie nic ich nie łączyło, to dlaczego niby nauczyciel chciałby udusić swoją uczennicę?
- Wiedziałeś, że nie złożyła żadnych zeznań obciążających ciebie - kontynuował Sasuke. - Zatem co was łączyło?
- Nic.
- Czy oprócz Jiro, ktoś jeszcze z tobą współpracował? Jakiś nauczyciel, woźny, ktokolwiek?
- Nie, tylko Jiro - opowiedział krótko.
- Dlaczego na forum szkolnym, jako moderator pozwalałeś upubliczniać wątki wyzywające Mię? - Uchiha ciągnął wątek Tokaru.
- Taką miałem ochotę.
    Sakura miała ochotę uderzyć nauczyciela w tę jego wypacykowaną twarz. Za nic miał swoją uczennicę, dziewczynę, która była gotowa zaryzykować dla niego swoje życie.
- To niezły chujek z ciebie - podsumował go Sasuke, a Sakura w myślach przyznała mu rację.
- Mia tak nie uważała - powiedział Matsumoto. - Była wpatrzona we mnie jak w obrazek.
- I co, jarało cię to? 
- Trochę.
- Gdzie ukrywa się Jiro? - zablefował Uchiha.
- Nie wiem, ma gdzieś swoją miejscówkę - odpowiedział nauczyciel. - Nie mówił mi gdzie chował towar.
- Z twojej miejscówki został już tylko popiół - podburzał go Sauke.
- Szkoda, że z was nie - odpysknął diler.
    Uchiha z sapnięciem wstał z krzesła. Matsumoto obserwował każdy jego ruch, tak samo jak Sakura. Nie uważała, że Sasuke dałby się sprowokować jakimiś głupimi docinkami. Najwyraźniej tak samo  jak ona, miał dosyć tej jałowej rozmowy. Nauczyciel czuł się zbyt swobodnie i pewnie, ponieważ był w szpitalu na chronionym. Przyszli tutaj tylko po to, żeby go wyczuć: czy będzie wykręcał się od odpowiedzi i przedstawiał swoją, zmyśloną wersję wydarzeń, czy będzie kłamał, oraz jak reaguje, kiedy się go dociska. Na dokładniejsze przesłuchanie przyjdzie czas, kiedy Koji zostanie wypisany ze szpitala. Musieli potwierdzić jeszcze pewne informacje u Tokaru i Jiro.
- Ale to teraz ty leżysz i czekasz na to, co stanie się z resztą twojego nędznego życia, a nie my - powiedział Sasuke.


_______________________________________

Hello!
Przerwa była dłuższa niż planowałam, ale oto jestem! Miałam pociągnąć jeszcze rozdział, dalej, ale chciałam już coś dla Was opublikować.
Piękna wiosna się zrobiła, więc tez korzystam z majowej pogody. Maj to mój ulubiony miesiąc. 
Jak pewnie zauważyliście, pojawił się nowy wątek, więc teraz on będzie głównie rozwijany - mam nadzieję, ze Wam się spodoba :)
Dziękuję za komentarze i ciepłe słowa. Cieszę się, że cierpliwie czekacie i czytacie opowiadanie. Dajcie znać, czy rozdział Wam się podoba!

Do następnego!

    


https://twitter.com/daarlingjuliet/status/1402643647166775297/photo/1

Komentarze

  1. Omg omg omg
    Nawet nie wiesz jak niecierpliwie czekałam na tem rozdział. Nie mogłam się oderwać i mimo że siedzę w biurze i katem oka czytałam udając że pracuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dzisiaj w pracy też co chwilę kątem oka sprawdzałam, czy pojawił się już pierwszy komentarz :D
      Co sądzisz o rozdziale? :)

      Usuń
    2. Już już! Teraz czas na prawdziwy komentarz a nie takie tam xD
      No dobra. Ty już wiesz, że ja uwielbiam tą historię i to jak cudownie ją piszesz. Na prawde! Dawno nie czytałam tak miło prowadzonej narracji. Tekst czyta się płynnie, szybko, rytmicznie. Ciężko się od niego oderwać!
      W dodatku bardzo lubię kreację bohaterów. Sakura jest silną, zdecydowaną kobietą, ale nie jest przekoksaną Mary Sue, która ze wszystkim radzi sobie sama. Przegrywa, odczuwa ból, posiłkuje się lekami i potrafi przyjąć cudzą pomoc.
      Sasuke potrafi być twardy, nieugięty, sięga po nielegalne metody, a jednak jest w stanie wesprzeć zarówno Sakurę jak i resztę kompanów i nie być przy tym karykaturalnie przesłodzony czy sztuczny.
      Nawet Kento, którego widzimy tutaj głównie w smsach, jest w nich charakterny, specyficzny i wprawiający czytelnika w niechęć i zmieszanie

      Jeżeli chodzi o fabułę, to znów. Rozmowa z sędzią i jej córką - złoto. Ciekawy akcent z biciem dziecka, sprawił, że poczułam bardziej azjatyckie viby i to był ciekawy akcent! W końcu nie jest dokładnie określone gdzie jesteśmy :)

      Za to wątek Sakury łapiącej randomowe dziecko z syndromem białej wybawicielki trochę mnie zirytował. Nie wiem do końca czemu. No w każdym razie odpokutowało to z nawiązką uroczym Sasuke i obsranym Kento.

      No ale zdecydowanie najcudowniejszą sceną był telefon Sakury do sędzi i przybycie Kakashiego. Wycisnęłaś z tej sceny wszystko co się dało, humor, powage, wetknięcie miliona postaci (czy wspomniałam jak kocham uniwersa/ ficzki w świecie rzeczywistym, w którym pełno jest nieoczywistych wetknięć innych postaci? Tobirama to mój nr 1 normalnie).

      Nie mogę się doczekać więcej! Jestem meeega ciekawa jak potoczy się spotkanie Madary z Sakurą i jak ona biedna przeżyje na przeklętym posterunku. Mogę się założyć, że Sasuke jednak złamie swoją obietnice i jej pomoże :D

      Usuń
    3. Na spotkanie Sakury z Madara trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale mam nadzieję, że nie zawiodę Twoich oczekiwań :P
      Wątek z dzieckiem to wstęp do naprawdę grubszej akcji, więc może zrekompensuje Ci to trochę to jak to się zaczęło.
      Wena wróciła, więc piszę póki trzyma, żeby robić jak najmniej przerw. Kurczę, jak mam takich super czytelników to muszę się bardziej postarać!
      Pozdrawiam, trzymaj się dobrze :)

      Usuń
    4. Jestem po seansie nowego doctora stranga, nic mnie już w życiu nie rozczaruje xD
      A przy tym jak cudna jest twoja historia, to na prawdę, nie masz co się martwić ;)

      Usuń
    5. Nowy Marvel aż taka tragedia?
      Dobrze, że stali czytelnicy są w stanie wiele wybaczyć :>

      Usuń
  2. Dobra, w końcu przeczytałam, nie na raty i mogę skomentować. Przepraszam za opóźnienie, aczkolwiek musiałam znaleźć czas na pochłonięcie, przetrawienie i zafascynowanie się tym rozdziałem. Teraz, gdy już nic mnie nie blokuję mogę wyrazić opinie 🙂

    Bardzo podoba mi się to opowiadanie, jego klimat, tematyka oraz postacie tu wykreowane. Tak jak wspomniała Krropcia, Sakura silna, stanowcza, bardzo mi się to podoba. Zresztą postać Sasuke tak bardzo do mnie przemawia, że w realnym życiu mogłaby się zakochać.

    Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały i losy bohaterów ❤️

    P. S. Chyba nastąpił błąd, więc podpowiem: "Powiedz mi lepiej jak udało się znaleźć Kento" - a nie powinien być Jiro? 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) zawsze z niecierpliwością czekam co Ty i Krropcia napiszecie, bo nie ukrywam, że zdanie moich stałych czytelników jest dla mnie bardzo ważne :)
      Kolejny rozdział z w drodze, więc oczekuj nieoczekiwanego!
      Dziękuję za wychwycenie błędu - już poprawiony ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.