Rozdział dziewiąty
Sakura odsunęła od siebie talerz z napoczętym drugim naleśnikiem. Sapnęła z poczuciem najedzenia. Saskue siedział na przeciwko niej i sączył kawę z filiżanki, patrząc przez szybę lokalu, który polecił. Spojrzała na jego profil. Wiedziała doskonale dlaczego Kento był zazdrosny o Uchihę. Sasuke na pewno podobał się kobietom, był przystojny, emanowała od niego pewność siebie i opanowanie. W miarę jak go poznawała odkrywała w nim cechy dobrego partnera do pracy, ale nie tylko. Oparła podbródek na dłoni i przysunęła do siebie kubek z herbatą. Zakręciła naczyniem powolne kółko patrząc jak płyn leniwie przelewa się w środku. Trochę zazdrościła jego żonie, ale nie z takich płytkich powodów jak uroda jej męża. Do tej pory nie słyszała o nim nic złego, a wręcz przeciwnie. Niejednokrotnie był określany jako dobry policjant i lojalny partner. Domyślała się, że w życiu towarzyskim i rodzinnym posiada równie pozytywne cechy.
- Najedzona? - usłyszała głos Sasuke. Poniosła oczy i spojrzała na niego.
- Tak - przyznała. - Fajna miejscówka, pyszne naleśniki.
- Nie polecam byle czego.
Parsknęła śmiechem. No tak, przecież Uchiha to marka sama w sobie: najlepsi ludzie, najlepsze miejsca w których bywają, wszystko pozytywnie "naj".
- Chyba powinnam zadzwonić do Hikaru i uspokoić ją, że zebraliśmy dowody i sprawa jest już u prokuratora - powiedziała, rozsuwając torbę. Kiedy wyciągała telefon, zauważyła leki, które powinna był już dawno zażyć, żeby zaleczyć przeziębienie. Wyjęła pudełko w którym zagrzechotały tabletki. Otworzyła je i wyjęła jedną pastylkę popijając herbatą. Zakręciła opakowanie i wzięła do ręki telefon, aby wybrać numer Habuku. Niespodziewanie telefon zaczął dzwonić jej w dłoni, a na ekranie wyświetlił się numer Tanaki. Sakura uniosła brwi zdziwiona i odwróciła telefon w stronę Sasuke.
- Myślisz, że do czegoś się dokopał? - zapytała z obawą.
- Nie sądzę - odpowiedział nachylając się i opierając łokcie o blat. - Ale jest tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać.
Sakura nachyliła się bliżej Uchihy po czym nacisnęła zieloną słuchawkę, włączyła od razu głośnik i nagrywanie rozmowy.
- Sato Riko, słucham?
- Dzień dobry pani Riko - po drugiej stronie zabrzmiał irytująco przymilny głos agenta ubezpieczeniowego. - Z tej strony Tanaka Daiki, agent ubezpieczeniowy firmy Hoken. Wraz z menagerem byli państwo u mnie w biurze dwa dni temu.
- Dzień dobry, pamiętam oczywiście panie Tanaka - odpowiedziała. Jej serce przyśpieszyło, bo obawiała się, że zaraz usłyszy jakieś niezadowalające ją wieści. - Z czym pan dzwoni?
- Dzwonię w sprawie umowy ubezpieczeniowej, którą podpisaliśmy. W trakcie dalszego procesowania okazało się, że dostarczyli państwo nieprawidłowe dokumenty dotyczące aktu własności restauracji. Jako właściciel w dokumentach jest wpisany Sato Hoguro, a nie pani.
- Och, to wynika z tego, że pierwotnym właścicielem Kamelii był mój ojciec, a przepisanie restauracji nastąpiło dosłownie dwa dni przed otwarciem - wymyśliła szybko kłamstwo i nie miała pewności, czy to przejdzie. Sasuke uniósł kciuk w górę w geście aprobaty. - To moje przeoczenie, bo w pośpiechu zabrałam nie ten dokument. Bardzo pana przepraszam.
- Rozumiem, nic się nie stało - odpowiedział Tanaka. - Jednakże, żeby dalsza machina ubezpieczeniowa ruszyła to konieczne jest dostarczenie aktualnego aktu własności. Bez tego nie jestem wstanie nic zrobić. Czy może pani dowiedź brakujący dokument jeszcze dzisiaj?
- Och, bardzo mi przykro, ale aktualnie znajduję się poza Konohą - udała zmartwioną. - Wrócę dopiero jutro popołudniu.
- A menager?
- Menager wyjechał na urlop. Panie Daiki, czy to może poczekać do jutra? Jak tylko wrócę do miasta od razu do pana przyjadę z odpowiednim dokumentem.
- Dobrze - zgodził się po krótkiej chwili ciszy. - Tylko bardzo proszę możliwie jak najszybciej.
- Oczywiście, to leży w obopólnym interesie - poczuła ulgę, że udało im się uniknąć kłopotów. - Czy skorzystał pan już z zaproszenia do mojej restauracji?
- Postanowiłem poczekać z tym do momentu aż będziemy mogli opić nasz wspólny interes - odpowiedział śmiejąc się. Sakura rozbawiona spojrzała na Sasuke i zobaczyła, że uśmiecha się kręcąc głową. Przycisnęła zaciśniętą pięść do ust, żeby się nie zaśmiać. Opanowała się jednak i odpowiedziała poważnie:
- Zapewniam pana, że odpowiednio to uczcimy. Przepraszam, ale muszę już kończyć. Widzimy się jutro, do zobaczenia.
- Do zobaczenia pani Riko - odpowiedział i rozłączył się.
Sakura nacisnęła powiadomienie o zakończeniu i zapisaniu nagrania. Chciała mieć pewność, że rozmowa dobrze się nagrała. Odsłuchała pierwsze dwa zdania i wyłączyła odtwarzanie. Odłożyła telefon na blat. Sasuke oparł się wygodnie o siedzenie i lewą rękę nonszalancko położył na oparciu.
- Jutro Tanaka będzie świętował w gabinecie Obito - powiedział uśmiechając się złośliwie.
- Myślisz, że uwierzył w to kłamstwo? - zapytała.
- To już nie ma znaczenia - odpowiedział dopijając kawę. - Wracajmy na komisariat. Warto tę rozmowę zgrać i wysłać do prokuratora. Do Habuku zadzwonisz w drodze.
- Okej, wracajmy - podniosła się z siedzenia i sięgnęła po telefon, żeby go schować do torby. - Poczekaj jeszcze chwilę, pójdę zapłacić.
- Już zapłacone, możemy wychodzić.
Zatrzymała się w połowie ruchu. Uchiha nie musiał za nią płacić, nie rozumiała niektórych jego zachowań w jej stronę. To już kolejny raz kiedy...
- Uchiha, czy ja ci oddałam pieniądze za jedzenie, które zamówił Chouji parę dni temu? - zapytała uświadamiając sobie, że to już kolejny raz, kiedy Sasuke jest finansowo obciążany jej posiłkiem.
- Nie - odpowiedział krótko kierując się do wyjścia.
- Dlaczego się nie przypomniałeś? - szła krok za nim. Poczuła się głupio, że zapomniała się z nim rozliczyć i jeszcze wybrzydzała z brokułami. Uchiha zatrzymał się, żeby otworzyć drzwi od lokalu. Wpadła na jego plecy. Odwrócił się w jej kierunku patrząc na nią z góry.
- Zapomniałem - wzruszył ramionami. Otworzył przed nią drzwi - Kiedyś to sobie odbiję.
Wyszła z lokalu zastanawiając się czy to była obietnica, czy groźba. Stanęła przy jego samochodzie i zanim otworzyła drzwi powiedziała:
- Dziękuję za zaproszenie na śniadanie. Następnym razem ja stawiam.
- Okej - odpowiedział i wsiadł do samochodu.
Sakura była w trakcie zgrywania nagranej rozmowy na komputer, kiedy na pustym krześle Naruto usiadła Ino z kubkiem kawy.
- Jakoś tak dziwnie cicho bez Naruto - odezwała się. - Nad czym teraz pracujesz? Słyszałam, że wasza sprawa trafiła już do prokuratora.
- Tak, dzisiaj rano zawieźliśmy już raport razem z dowodami - odpowiedziała obracając się na krześle w stronę koleżanki. - Ale odbyłam jeszcze nieplanowaną rozmowę z gościem wobec którego będzie wszczęte postępowanie i postanowiliśmy dołączyć to do akt i wysłać do Obito Uchihy.
- Obito to świetny prokurator - oceniła Ino. - Ma stuprocentową skuteczność.
- Powiedz mi coś o Uchihach czego nie wiem - zaśmiała się cicho Sakura.
- Nie słyszałaś o czarnej owcy w klanie Uchiha?
- Naprawdę jest ktoś taki? - zdziwiła się.
Ino podsunęła się bliżej Sakury i zanim nachyliła się w jej stronę rozejrzała się szybko czy nikt niepożądany nie słyszy ich rozmowy. Widocznie uznała teren za bezpieczny bo kontynuowała:
- Madara Uchiha. Jest komendantem innego komisariatu, zlokalizowanego na obrzeżach Konohy. Został zdegradowany z jednostek ANBU, a był tam wielką szychą.
- Dlaczego go zdegradowali? - Sakura zniżyła głos do szeptu.
- Wykorzystywał swoją pozycję do załatwiania swoich prywatnych porachunków - odpowiedziała Ino również szepcząc. - Podobno nawet brał łapówki, ale nigdy mu tego nie udowodniono. Został przydzielony do niezbyt lubianego w policyjnych kręgach komisariatu w czwartej dzielnicy.
- Dlaczego niezbyt lubianego? - Sakura zasypywała pytaniami Ino korzystając z okazji, że jest prawdziwą skarbnicą wiedzy.
- Bo pracują tam głównie policjanci "z przeszłością" - Ino palcami zrobiła cudzysłów w powietrzu. - Ponoć większość zrehabilitowana, ale mało kto w to wierzy. Dostać tam przydział po szkole policyjnej to kara. Ten kto tam trafi ma dwa wyjścia: albo staje na rzęsach i robi wszystko, żeby dostać pozwolenie na przeniesienie, albo działa metodami, które są ogólnie przyjęte przez większość.
- A czekaj, tam nie pracuje niejaka Karin? - Sakura przypomniała sobie, że Naruto wspominał coś o komisariacie w czwartej dzielnicy i o policjantce, która została przysłana do głównego posterunku na zastępstwo.
- Ach, proszę cię! - Ino prychnęła jak rozjuszona kotka. Odsunęła się krzesłem i wróciła do biurka blondyna. - Nawet nie rozmawiajmy o tej rudej idiotce. Jak ją widzę na ulicy to udaję, że jej nie znam. Unikaj tego potwora jak ognia.
- Słyszałam co nieco od Naruto - przyznała. - Nie mówił o niej dobrze.
- Nie da się, uwierz mi. Powiedz mi lepiej co twój narzeczony mówił o przesłuchaniu?
Sakura spochmurniała. Głupio jej było przyznać się do tego, że nawet nie zapytała Kento o przesłuchanie w sprawie Misaki. Miała zrobić to wczoraj, ale gorączka skutecznie udaremniła jej rozmowę z narzeczonym. Później on wyskoczył z pretensjami o brak pierścionka zaręczynowego na palcu, a dzisiejszy poranek był apogeum tego co zostało zaczęte wczoraj wieczorem.
- Nie rozmawialiśmy o tym - powiedziała sucho. Usłyszała, że za jej plecami Uchiha odsuwa swoje krzesło i siada na nim. - Możesz mi nieoficjalnie powiedzieć jakie są postępy w śledztwie? - zmieniła temat.
- No widzę, że z narzeczonym o tym w ogóle nie rozmawiasz, więc chyba mogę - Ino zmrużyła oczy patrząc na Sakurę i upiła łyk z kubka. - Nie mamy nic. Dodatkowo nie pomaga nam fakt, że na oddziale panuje spore zamieszanie związane z plotkami, które pojawiają się o doktorze Namada.
- Jakimi plotkami?
- Wy naprawdę ze sobą nie rozmawiacie - stwierdziła, a nie zapytała Ino. Sakurę nie zachwyciła ta uwaga, a wręcz odwrotnie. Zaraz okaże się, że cały wydział będzie zaznajomiony z jej problemami w związku.
- Na pewno nie o pracy, więc śmiało możesz mi zaufać - próbowała wybrnąć.
- Pojawiły się pogłoski, że ordynator przychodzi do pracy pod wpływem alkoholu - zaczęła wyjaśniać Ino. - I co gorsze, że w stanie nietrzeźwości przeprowadza operacje. Niby nikt go za rękę nie złapał, ale personel plotkuje. W krótkim czasie przesunął dwie operacje, co wcześniej mu się nie zdarzało. To bardzo psuje mu opinię.
Sakura zamyśliła się. Kento nic jej o tym nie mówił, chociaż biorąc pod uwagę ich ostatni styl rozmowy to faktycznie nie miała kiedy się tego dowiedzieć. Jednak zawsze wypowiadał się o doktorze z wielkim szacunkiem i nigdy wcześniej nie słyszała, żeby pojawiały się jakiekolwiek plotki na jego temat. Przypomniała sobie jednak, że Kento wspominał, że mają być jakieś przetasowania kadrowe na oddziale i w tym upatrywał swoją szansę na rozwój kariery medycznej jako najmłodszy ordynator.
- Słyszałam, że mają być zmiany na stanowisku ordynatora - podzieliła się z Ino swoimi informacjami. - Myślisz, że ktoś może próbować go wcześniej zdyskredytować?
- Jeśli tak, to robi to w najobrzydliwszy sposób - skomentowała Ino i Sakura nie mogła się z tym nie zgodzić. - Wracam do siebie bo Uchiha na mnie łypie złowrogo.
Sakura odwróciła się w stronę Sasuke, ale on nawet nie patrzył w ich stronę, tylko w monitor swojego komputera. Nie wydawał się zainteresowany ich rozmową. Ino podsunęła krzesło Naruto, podniosła kubek z biurka i odeszła do swojego stanowiska. Sakura odprowadzała ją wzrokiem i zobaczyła, że zanim blondynka usiadła na krześle puściła do niej oczko. Różowowłosa uśmiechnęła się pod nosem. Lubiła słuchać jak Ino droczy się z Sasuke. Dla kogoś postronnego mogło to wyglądać jakby oboje darli koty, jednak ona widziała w tym wzajemny szacunek i sympatię.
Odłączyła kabel telefonu ze stacji dokującej. Wyjęła z szuflady pendrive'a i zgrała nagranie oraz uzupełnienie raportu dla prokuratora. Włożyła go do koperty i zaadresowała. Zadzwoniła po kuriera i czekała na jego przybycie. W międzyczasie zaczęła szukać w Internecie informacji na temat doktora Namady. Z przykrością przekonała się, że Ino miała rację. Plotkarskie magazyny rozpisywały się o tym, że ordynator szpitala w Konoha ma problem z nadużywaniem alkoholu przez co odwołuje zaplanowane operacje. Pojawiały się anonimowe komentarze osób ponoć z bliskiego środowiska doktora, które opisywały jak doktor stał się niestabilny, ciężki we współpracy oraz po prostu chamski. Sakurze ciężko było uwierzyć w to, co mówili inni ludzie. Poznała doktora osobiście i przed zabójstwem pielęgniarki słyszała i czytała same najlepsze opinie o Namada. Dlaczego po śmierci Misaki wszystko odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni?
- Sakura - usłyszała za plecami głos Kiby. Odwróciła się w jego kierunku. - Ktoś na ciebie czeka na dole.
- To pewnie kurier - wstała od biurka i zabrała kopertę.
- Nie, to nie kurier - powiedział szatyn. Sakura zmarszczyła brwi. - Przedstawił się jako Kento Yoshida. Zapytał czy cię znam i czy mógłbym poprosić cię o zejście na dół. To twój narzeczony, tak?
- Tak - odpowiedziała głucho. Była w szoku dlaczego Kento przyszedł do jej miejsca pracy i co się za tym kryje. - Dzięki za informację.
Zdecydowanym krokiem wyszła z wydziału, gotowa na wszystko co może się wydarzyć. Miała tylko nadzieję, że Kento nie narobi jej wstydu i nie zacznie rozmowy od pretensji o całe zło tego świata. Albo raczej jego świata. Podeszła do niego, siedzącego na czarnej skórzanej kanapie. Przy sobie trzymał papierową torebkę ze znanej sieci jedzenia na wynos, a na podłodze przy jego nodze leżała niewielka torba sportowa. Wstał z miejsca. Uśmiechnął się niewyraźnie.
- Cześć - przywitał się spokojnie.
- Cześć - odpowiedziała również panując nad emocjami. Nie była już na niego zła, nie miała pretensji o to jak się zachował rano. Jedyne co czuła patrząc na niego to pustka i obojętność. - Coś się stało?
- Wyszłaś z domu bez śniadania, więc przyniosłem ci twoje ulubione tosty - podał jej torebkę, którą Sakura przyjęła. - Wzięłaś leki?
- Tak - pominęła informację, że śniadanie jadła w towarzystwie Sasuke. - O co chodzi z tą torbą?
- Pomyślałem, że lepiej dla nas będzie jeśli na jakiś czas przeniosę się do hotelu lekarskiego.
- Uważam, że spokojna rozmowa byłaby bardziej oczyszczająca. Nie chcę, żebyś się wyprowadzał. Wrócę dzisiaj to porozmawiamy, dobrze?
- Dajmy sobie chociaż dwa dni odpoczynku od siebie - przekonywał ją. Usłyszała zdenerwowanie w jego głosie, jak zawsze kiedy coś nie szło po jego myśli. - W szpitalu też teraz mamy duże zamieszanie.
- Czytałam dzisiaj plotki na temat doktora Namada - powiedziała uważnie obserwując jego reakcję. Nie wydał się zaskoczony, więc dobrze wiedział co się dzieje wokół ordynatora. - To prawda co piszą?
- Nie wiem - zmieszał się. - Ciężko w to wszystko uwierzyć. Musiałem przejąć dużą część jego operacji, więc jestem już tym trochę przemęczony i sfrustrowany.
Sakura pokiwała głową. Nie otrzymała jednoznacznej odpowiedzi, czy plotki o wybitnym doktorze są prawdą. Albo Kento faktycznie nie angażował się i nie interesowały go pomówienia, albo nie chciał przyznać, że wie cokolwiek więcej. Co bardziej ją zastanowiło to fakt, że sam postanowił, że lepiej dla ich związku będzie jeśli wyprowadzi się na chwilę. Sam wszczął kłótnię, a teraz niczym zbity pies postawił się w roli ofiary i wyroczni w sprawie ich relacji. Przygryzła wargę bliska wypowiedzenia tego jednego słowa "zostań". Zdawała sobie sprawę, że mówiąc to pokazałaby, że kolejny raz to ona odpuszcza i bierze winę na siebie. Postanowiła tym razem być bardziej asertywna. Ostatecznie faktycznie potrzebowała odpoczynku od narzeczonego.
- Jeśli chcesz przenieść się do hotelu to nie będę cię na siłę zatrzymywała - powiedziała patrząc w jego szare oczy. - Dzięki za posiłek. Odzywaj się do mnie, dobrze?
- Będę na pewno - nachylił się i pocałował ją w policzek. Podniósł torbę z podłogi. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - pożegnała się i patrzyła jak wychodzi z budynku.
Momentalnie poczuła smutek. Znowu się zawahała, ale walczyła ze sobą, żeby za nim nie wybiec. Serce mówiło jedno, ale rozum to negował z całych sił. Potrzebowała czasu dla siebie, ale równie mocno potrzebowała bliskiej osoby. Stała rozdarta na środku holu z kopertą w jednej ręce, a w drugiej z papierową torbą.
- Sakura, w porządku?
Odwróciła głowę w kierunku dyżurki. Napotkała zmartwione spojrzenie Yuuki. Podeszła do niej próbując przywołać na twarz coś w rodzaju uśmiechu.
- Stabilnie - odpowiedziała wymijająco. Położyła kopertę na blacie i przesunęła ją w kierunku koleżanki. - Niedługo powinien pojawić się kurier i odebrać przesyłkę. Jeszcze dzisiaj musi się znaleźć na biurku Obito Uchihy. Mogę cię poprosić o przekazanie przesyłki?
- Jasne, nie ma problemu - Yuuki schowała kopertę za blat.
- Dzięki. Masz ochotę na tosty?
- A nie zostały przyniesione specjalnie dla ciebie? - zapytała zaskoczona Morasaki.
- Zostały, ale ja nie jestem głodna - Sakura postawiła torebkę. - Szkoda, żeby się zmarnowały. Zjedz ze smakiem.
- Tylko jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie mam - zapewniła ją. - Uciekam do siebie, miłego dnia.
- Dziękuję - pożegnała ją policjantka.
Sakura wróciła na wydział. Sasuke nie było przy biurku, a reszta znajomych była zajęta swoimi sprawami. Nie mając chwilowo nic sensownego do roboty, zabrała filiżankę ze swojego biurka i skierowała się do kuchni. W środku stał Uchiha i popijał kawę z kubka, sądząc po roznoszącym się w pomieszczeniu zapachu. Stanęła obok niego i pstryknęła czajnik elektryczny, żeby zagotował wodę. Umyła swoje naczynie, po czym wyjęła z szafki saszetkę zielonej herbaty i wrzuciła do mokrej filiżanki. Wszystkie czynności wykonywała pod czujnym spojrzeniem Sasuke. Czuła, ze wwiercał jej się tymi czarnymi oczami w każdą komórkę ciała. Uważała, że miał tę dziwną właściwość, albo nawet moc przenikania spojrzeniem. Odwróciła się plecami do półek i oparła o szafkę w ten sam sposób co Uchiha. Założyła ręce na piersi nieskora do jakiejkolwiek rozmowy.
- Co z twoim samochodem? - odezwał się pierwszy.
Podniosła głowę i zobaczyła, że patrzy na nią. Przymknęła na chwilę powieki próbując zebrać myśli po rozmowie z Kento. Potarła dłonią czoło.
- Zgodnie z tym co napisał mi mechanik to nie nadaje się do dalszej jazdy - odpowiedziała. - Ale dobrze, że poruszyłeś ten temat, bo muszę w końcu wybrać się do warsztatu i podpisać papiery, a później wyrejestrować auto.
- To przerzucasz się na komunikację miejską?
- Miałam nadzieję, że dalej będziesz mi szoferował - uśmiechnęła się żartując.
- To nie są tanie rzeczy Haruno - odstawił kubek na szafkę i odwrócił się w jej stronę. - Planujesz zakup nowego samochodu?
- Muszę, chociaż narazie o tym nie myślałam. Najpierw zorientuję się na jaki mnie w ogóle stać, ale nie nastawiam się, że wyjadę nowym autkiem prosto z salonu.
Czajnik zagotował wodę i pstryknął włącznik. Zalała wodę do filiżanki i czekała aż herbata wypuści napar.
- Mój znajomy prowadzi komis samochodowy, mogę dać ci namiar - powiedział Uchiha po chwili ciszy. - Solidny gość, godny polecenia.
- Jeśli Uchiha poleca to biorę w ciemno - roześmiała się bez zastanowienia, czy to co właśnie powiedziała nie zabrzmiało dwuznacznie. - Chętnie skorzystam z fachowej porady, bo ja średnio się znam.
- A narzeczony? - jego pytanie na chwilę zbiło ją z tropu. Zdała sobie sprawę, że rozmawiali tak, jakby była sama. Ona musi załatwić sprawę zepsutego auta u mechanika, ona musi rozejrzeć się za nowym samochodem, ona ma problem, a nie Kento. W rozwiązaniu problemu pomaga jej Sasuke, a nie Kento.
- Narzeczony zna się na operowaniu ludzi i na tym poprzestańmy - wyjęła nasączoną torebkę z filiżanki i wyrzuciła do kosza. - Co sądzisz o czerwonym kabriolecie? - zapytała zmieniając temat.
- Idealny w naszej strefie klimatycznej i super przestronny - odpowiedział z ironią Uchiha. Podniósł kubek z blatu i skierował kroki w stronę wyjścia z kuchni. Sakura uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z pomieszczenia za Sasuke.
Po skończonej pracy Sakura wyłączyła monitor komputera i podniosła się z krzesła. Przeciągnęła się wyciągając ręce ku górze. Spojrzała na puste biurko Sasuke. Zawinął się wcześniej z pracy, a ona zastanawiała się, czy po prostu nie obawiał się tego, że znowu skorzysta z podwózki do domu. Chociaż z drugiej strony Uchiha nie wyglądał jej na osobę, która obawia się czegokolwiek, ani kogokolwiek, tym bardziej drobnej różowowłosej policjantki. Wzięła do ręki telefon z biurka i wybrała numer Kiro, żeby ostatecznie załatwić sprawę z samochodem.
- Tak? - odezwał się głos w słuchawce.
- Cześć, tu Sakura. Przepraszam, ale wczoraj nie mogłam przyjść i zająć się formalnościami związanymi z samochodem. Mogę wpaść teraz?
- Jasne, już wszystko przygotowane. Wystarczy tylko podpisać papiery, a my zajmiemy się resztą.
- Do zobaczenia za pół godziny - powiedziała i rozłączyła się.
Schowała telefon do torby, pożegnała się z koleżankami i kolegami i wyszła z komisariatu. Było jeszcze słonecznie i ciepło, chociaż w powietrzu było czuć nadchodzącą jesień. Sakura założyła odzyskane okulary przeciwsłoneczne i ruszyła przed siebie.
Szła nieśpiesznie korzystając z ładnej pogody. Przez natłok pracy tak naprawdę nie znalazła czasu dla siebie. Teraz całą jej uwagę zajmowała nowa praca, poznanie współpracowników, a później śledztwo. W życiu prywatnym jak zwykle dominowały problemy i rozterki Kento, a nie jej własne. A własnych rozterek uzbierało się trochę. Może faktycznie przerwa od narzeczonego pozwoli jej w końcu zebrać myśli i przemyśleć dokąd tak naprawdę zmierza ich relacja. Od jakiegoś czasu zauważyła, że coraz bardziej ją ten związek wyczerpuje psychicznie. Zrobiło się jeszcze gorzej, kiedy rozpoczęła wymarzoną pracę. Jeszcze bardzo emocjonalnie podchodziła do wykonywanych obowiązków i za bardzo angażowała się w sprawy, które jej nie dotyczyły. Na ten moment nie była pewna, czy da radę wprowadzić w życie radę Naruto i nie zwariować. Doceniała fakt, że był przy niej opanowany Sasuke, który próbował stopować jej zapał nowicjusza. Postanowiła, że przy kolejnej przydzielonej im sprawie spróbuje podchodzić do wszystkiego z chłodną głową.
Załatwiła wszystkie sprawy związane z autem w warsztacie u Kiro. Szkoda było jej wysłużonego samochodu, pierwszego samochodu. Może nie był najpiękniejszy ani najszybszy, ale miał dla niej wartość sentymentalną, ponieważ dostała go w prezencie od ojca. Musiała jak najszybciej kupić kolejny samochód. Jakiś czas mogłaby dojeżdżać do pracy rowerem, nawet w ramach codziennych ćwiczeń, ale mając na uwadze, że niedługo pogoda zacznie się zmieniać nie do końca jej to pasowało. Postanowiła, że skorzysta z namiaru na właściciela komisu, który dał jej Uchiha. Liczyła na to, że uda jej się kupić używane auto w rozsądnej cenie.
Kierując się w stronę mieszkania postanowiła zajrzeć jeszcze do ulubionej księgarni, jednej z większych i bardzo dobrzej zaopatrzonej w Konoha. Sakura miała nadzieję znaleźć jakieś ciekawe pozycje związane z psychologią. Swoje postanowienie o opanowaniu emocji w pracy postanowiła rozpocząć od kupienia i zapoznania się z odpowiednią literaturą. Pchnęła drzwi wejściowe i znalazła się wewnątrz dobrze oświetlonego budynku. Na wprost od wejścia stały kasy, a po lewej i prawej stronie znajdowały się półki wypełnione woluminami. Sakura skręciła w prawo i minęła dział dziecięcy, młodzieżowy, następnie literaturę fantastyczną. Zatrzymała się na chwilę przy przewodnikach turystycznych i przejrzała dwa z nich. Nie planowała podróży, miała ochotę tylko popatrzeć na egzotyczne zdjęcia. Od razu pomyślała o Naruto i Hinacie wygrzewających się obecnie na jednej z takich rajskich plaż jaką widziała na fotografii. Zamknęła przewodnik i przeszła dalej aż dotarła do działu psychologia. Z uwagą szukała interesującej ją pozycji. Wzięła do ręki kilka egzemplarzy i zapoznała się z opisem na tylnej okładce. Wybrała trzy pasujące jej tematycznie książki i skierowała się w stronę kasy. Po opłaceniu zakupu zabrała papierową torbę z lady i odeszła w stronę wyjścia. Mijając dział dziecięcy zatrzymała się na chwilę kierowana ciekawością. Wzrokiem szukała konkretnej okładki, bardzo charakterystycznej. Szybko ją znalazła i wzięła do ręki. Trzymała książkę niewielkich rozmiarów, idealnych dla dziecięcych rączek. Na froncie okładki znajdowała się mała postać dziewczynki w różowych włosach. Postać stała pośrodku ogrodu pełnego różowych i fioletowych kosmosów. Sakura odwróciła książkę, żeby spojrzeć na pojedynczy kwiat kosmosu w kolorze różowym. Uśmiechnęła się do siebie. Otworzyła książkę i zaczęła przeglądać ją kartka po kartce.
- Ulubiona książka? - usłyszała znajomy głos koło lewego ucha. Odwróciła głowę i napotkała czarne oczy Sasuke. Stał za nią z rękami w kieszeniach spodni.
- Owszem - odpowiedziała kryjąc zaskoczenie, że ponownie się widzą. - Jestem w posiadaniu pierwszego wydania, a nawet pierwszego egzemplarza.
Uchiha zrobił krok w jej stronę i wyciągnął rękę, żeby zabrać jej książkę. Widziała jak patrzył na okładkę, a potem spojrzał na nią jakby kojarząc już pewne fakty. Otworzył na pierwszej stronie.
- Autor Mebuki Haruno - przeczytał na głos. - Ilustracje Kizashi Haruno. Rodzice?
- Tak - przyznała. - Moja matka pisze książki dla dzieci. Ojciec jak już wiesz jest malarzem i ma wyłączność na wykonywanie ilustracji do opowiadań mamy.
- To książka o poczynaniach małej Haruno? - zapytał ponownie.
- Chyba łatwo się domyślić.
- Tytuł na to nie wskazuje.
- No tak - uśmiechnęła się. - Sakura byłaby bardziej oczywista, prawda?
- Sasuke, znalazłeś coś? - pytanie padło z ust czarnowłosej kobiety, która do nich podeszła. Miała włosy sięgająca pasa i czarne oczy. Była smukłą i zgrabną kobietą. W ręce trzymała kilka dziecięcych książek. - Och, chyba przeszkodziłam ci w rozmowie.
- Nie - zaprzeczył Uchiha. - To moja koleżanka z pracy. Partnerujemy sobie.
- Sakura Haruno - wyciągnęła rękę w kierunku kobiety.
- Izumi Uchiha - Sakura uścisnęła prawą dłoń i nie umknęło jej uwadze, że na palcu prawej dłoni nosi złotą obrączkę. Zdała sobie sprawę, że właśnie poznała żonę Sasuke. - Wybrałam parę książek, ale ciężko się zdecydować. Wszystkie mają takie piękne historie i ilustracje. A ty co masz?
- Kosmos w ogrodzie - podał jej książkę, którą zabrał Sakurze. - Jeszcze nie zdążyłem się zapoznać, ale ponoć to historia jakiejś małej, roztargnionej dziewuszki.
Gdyby Sakura stała obok niego to Uchiha zarobiłby łokciem między żebra. Droczył się z nią przy żonie. Spojrzała na Izumi i przyznała, że jest bardzo piękną kobietą. Tak samo jak przy Riko, poczuła się jak kopciuch. Żona Sasuke przewracała kartki książki smukłymi palcami uśmiechając się pod nosem.
- Jakbym czytała książkę o Suri - podniosła głowę i spojrzała z rozbawieniem na Sasuke. - Ze wszystkich ta podoba mi się najbardziej.
- To ja nie będę przeszkadzała - odezwała się Sakura nie chcąc psuć rodzinnych poszukiwań prezentu dla dziecka. - Miło było cię poznać. Do widzenia.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia - powiedziała pani Uchiha patrząc na nią serdecznie. Dopiero teraz Sakura zauważyła, że Izumi pod prawym okiem ma niewielki pieprzyk.
- Kiedyś na pewno - odwzajemniła uśmiech. Spojrzała na Sasuke, który stał nie włączając się w rozmowę. - Do jutra Uchiha.
- Cześć.
Zostawiła małżeństwo w dziale książek dziecięcych i wyszła z księgarni. Na zewnątrz panowała już szarówka, powiewał lekki chłodny wiatr. Sakura poprawiła torbę na ramieniu, otuliła się szczelniej koszulą i w niezbyt dobrym humorze ruszyła w kierunku mieszkania.
____________________________________
Niespodzianka!
Ostatnio sporo czasu poświęcam na pisanie (relaksuje mnie to), więc jestem trochę z rozdziałami do przodu. Postanowiłam wcześniej opublikować ten rozdział, bo... bo tak.
Dzisiaj zgłosiłam swój blog na stronę https://animetorium.blogspot.com/ więc mam nadzieję, że dotrę do większej liczby odbiorców. Zobaczymy :)
Pogoda piękna, więc korzystajcie koniecznie!
Do (szybkiego) nastęnego!
Cześć, reklama Twojego bloga została dodana do Animetorium ^^
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Dzięki! :)
UsuńNo no no dziewiąty rozdział dziewiątego września i to w moje urodziny! I nawet jeżeli od nich już troche minęło, to na prawdę miły i nieoczekiwamy prezent 😉
OdpowiedzUsuńKurcze no nie moge z tego, że Sakura cały czas myśli o Sasuke jako żonatym facecie. NO PRZECIEŻ WSZYSCY WIEMY, ŻE TO ŻONA ITACZKE. A Sasuś taki biedny bohaterski opiekuje sie nią jak Shikamaru Kurenai w kanonie.
Chłopak Sakury jak zwykle pojawia się z dupy i irytuje swoim zachowaniem. Mam nadzieję, że Ino zamoczy tutaj paluszki, powie Sakurze że żadnej Uchihowej żony nie ma, a ona w nagrode rozstanie się z facetem i będzie w końcu z Sasuke.
Przeczytałam dzisiaj tyle rozdziałów, że trochr gubie się co gdzie było więc więcej nie komentuje i czekam na dalsze rozdziały! Buźka 😚🥰
Wszystkiego najlepszego! Zdrowie teraz bardzo w cenie, więc tego życzę najbardziej :)
UsuńA dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńTą szybką przeprawą przez opowiadanie narobiłam sobie takiego apetytu na więcej... Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział :D
Hej! Łoł, piszesz piorunująco długie posty (albo to ta czcionka w moim telefonie). Przyznam, że przeczytalam narazie rozdział pierwszy i ten - wiesz, tak dla liźnięcia Twojej twórczości i napewno zostanę na dłużej! Na dniach nadrobię resztę rozdziałów ^^
OdpowiedzUsuńBtw, wyczaiłam Cię właśnie na Animetorium, hehe.
Mam wrażenie, że nie narzekasz na brak weny, ale i tak życzę wenki!
Na wszelki wypadek ;)
Cześć! Dziękuję za komentarz. Bardzo mi miło, że podoba Ci się moja twórczość i że zostaniesz ze mną na dłużej. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały nie sprawią, że zmienisz zdanie :P
UsuńFaktycznie, na brak weny nie narzekam, ale lepiej nie zapeszać :)
Pozdrawiam