Rozdział dwudziesty drugi

    Leżąc na szpitalnym łóżku Sakura zastanawiała się ile jeszcze rzeczy pójdzie nie tak. Ile razy narazi kogoś na niebezpieczeństwo? Miała do siebie ogromny wyrzut, że zgodziła się na to, żeby Sasuke ją asekurował. Ona wyszła z tej sytuacji bez większych uszczerbków, miała tylko kilka zadrapań. Uchiha nie odzyskał przytomności jak zabierali go do karetki. Czekała spięta na jakiekolwiek wiadomości. 
- Cześć - drzwi od jej sali otworzyły się i przeszedł przez nie Kento ubrany w biały kitel. Sakura podniosła się do siadu i patrzyła wyczekująco. - Twoje badania są dobre, na prześwietleniu też nie ma nic niepokojącego. Masz tylko lekkie wstrząśnienie mózgu. Zatrzymamy cię do jutra.
- Co z Uchihą? - zapytała.
- Cóż - lekarz skrzywił się delikatnie. - Tsunade zabrała go na rezonans. Jeszcze się nie ocknął. Prawdopodobnie doznał urazu mózgu.
- Ale jak to się mogło stać - powiedziała przerażona. - Miał kask, był zabezpieczony...
- Wczoraj powinien zostać w szpitalu, ale po badaniach wypisał się na własne żądanie - odpowiedział Kento. - Widocznie dzisiejszy wstrząs pogorszył jego stan.
- Jak to się wypisał? - zdumiała się Sakura. - Mówił, że jest w porządku.
- Sakura, wypisał się i już. Jest dorosłym mężczyzną i odpowiada sam za siebie.
- Wiadomo kiedy się obudzi?
- Nie - odpowiedział krótko. 
    Sakura zamilkła widząc, że Kento nie jest skory do rozmowy o stanie zdrowia Sasuke. Uraz mózgu brzmiał dla niej bardzo poważnie, mimo, że nie znała się na medycznych terminach. Miała ochotę zapytać lekarza co to dokładnie oznacza dla Uchihy, ale tak naprawdę bała się usłyszeć złych wieści.
- Pójdę już - spojrzał na nią ostatni raz i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z pokoju. Sakura opadła z westchnieniem na poduszki i rozpłakała się.

    W nocy nie mogła zasnąć. Płacz ją zmęczył, zaczęła boleć ją głowa. Patrzyła tępo na okno oświetlane światłem latarni. Zaczął padać deszcz i ciężkie krople wody padały na parapet. Kilka razy słyszała jak Naruto i Hinata wchodzili do jej pokoju, ale udawała, że śpi. Nie miała siły na rozmowy, na wysłuchiwanie złych wiadomości, a najbardziej na pocieszanie jej i wmawianie, że to nie była jej wina. 
    Podniosła się z łóżka, kładąc bose stopy na zimną posadzkę. Zdecydowanym krokiem wyszła z sali i przemierzając szpitalny korytarz szukała pokoju, w którym leży Sasuke. Słyszała jak Naruto powiedział żonie w której sali leży Uchiha. Kiedy już znalazła odpowiednią tabliczkę z numerem, nacisnęła na klamkę i pchnęła drzwi do środka. 
    W pokoju oprócz Sasuke znajdowała się Tsunade i pielęgniarka. Obie kobiety spojrzały na nią zaskoczone.
- Powinnaś leżeć - powiedziała ostro dyrektorka, ale Sakura puściła jej słowa bokiem. Podeszła do łóżka na którym leżał Uchiha podłączony do aparatury medycznej. Wyglądał bardzo spokojnie, jakby odpoczywał.
- Mogę tu chwilę posiedzieć? - zapytała nadal patrząc na Sasuke. Nie mogła zauważyć jak Senjuu i pielęgniarka wymieniają spojrzenia. Tsunade podeszła do niej i dotknęła delikatnie ramienia Sakury, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. 
- Sama powinnaś odpoczywać.
- Dobrze się już czuję - odpowiedziała Sakura patrząc na dyrektorkę. - W każdym razie jestem w lepszym stanie niż on.
- Jest młodym, silnym mężczyzną i wyjdzie z tego - próbowała ją pocieszyć Senjuu.
- Proszę pozwolić mi tu zostać - poprosiła jeszcze raz.
- Dobrze, ale nie na długo - uległa dyrektorka. Dała znać pielęgniarce i obie wyszły z sali.
    Sakura przysunęła sobie krzesło i usiadła blisko łóżka. Sasuke oddychał miarowo, a ona próbowała uspokoić swój oddech. Czuła się zdruzgotana patrząc na niego w takim stanie. Teraz bardzo chciałaby, żeby powiedział coś z ironią, zażartował z niej, rzucił jakąś kąśliwą uwagę, czy nawet pouczył ją, że znowu coś źle zrobiła. Miała ochotę potrząsnąć jego ramieniem, żeby go obudzić. Tylko gdyby tak się stało to co miałaby mu powiedzieć? Przepraszam?
    Po krótkim wahaniu nachyliła się w kierunku jego twarzy i szepnęła:
- Sasuke, obudź się proszę. 
    Nie spodziewała się, że to pomoże. Usiadła z powrotem na krześle i delikatnie położyła swoją dłoń na jego dłoni. Tylko tyle mogła teraz zrobić. 

    Obudziły ją promienie słońca wpadające przez okno. Ból w plecach pomógł się jej rozbudzić. Zasnęła w pozycji siedzącej opierając się na łóżku Sasuke. Wyprostowała się i przeciągnęła. Spojrzała na Uchihę mając cień nadziei, że już się obudził. Niestety, wyglądało na to, że jego stan pozostał taki sam. Podniosła się i poprawiła kołdrę, na której zasnęła. Na pożegnanie dotknęła jeszcze raz jego dłoni.
    Drzwi od sali otworzyły się z hukiem i przeszła przez nie wzruszona Riko Sato, a zaraz za nią Tsunade. Sakura szybko cofnęła rękę. 
- Sakura - powiedziała Riko podchodząc do niej. - Tak mi przykro.
- Mi też - odpowiedziała automatycznie. 
- Och, Sasuke - Sato podeszła do Uchihy i delikatnie położyła mu dłoń na czole. Czule pogłaskała go po włosach. Sakura odwróciła się nie mogąc znieść tego widoku. Bardzo bała się, że za chwilę padnie niewygodne pytanie.
- Kento cię szukał - powiedziała dyrektorka półgębkiem do Sakury. - Przygotował dla ciebie wypis.
- Wspaniale - mruknęła i wyszła z pokoju zostawiając Riko i Tsunade. 
    Wróciła do swojej sali, gdzie czekał na nią Kento. Siedział na jej łóżku z rękami skrzyżowanymi na piersi. Patrzył na nią z niedowierzaniem połączonym ze złością. Sakura westchnęła i bez słowa usiadła obok niego. Myślami cały czas była w pokoju z Sasuke.
- Naprawdę musiałaś siedzieć przy nim całą noc? - odezwał się pierwszy.
- Nie - zaprzeczyła. Spojrzała na niego pewnie. - Chciałam.
- Dowiedziałem się, że nie ma żony - powiedział. - Jest związany z tą restauratorką.
- No i?
- Nie znałem cię od tej strony.
    Sakura zaśmiała się cicho. Kento spojrzał na nią, zaskoczony jej reakcją. 
- Widzisz, dlatego nie jesteśmy już razem - wyjaśniła. - Okazało się, że w ogóle się nie znamy. 
- Było dobrze, zanim... - urwał.
- Zanim nie poszłam do pracy? - dokończyła za niego. - Było dobrze, dopóki siedziałam w domu i czekałam aż wrócisz i zaczniesz z pasją opowiadać o tym jak ci minął dyżur w szpitalu? Było dobrze, zanim się dowiedziałeś, że spędzam dużo czasu z innym mężczyzną, pomimo, że tylko zawodowo?
- Ja nigdy...
- Nie skończyłam - przerwała mu ze złością. Lekarz umilkł. - Do kiedy tak naprawdę było dobrze Kento? Dlaczego to tylko ty masz określać, kiedy w naszym związku było najlepiej? Ja nie mam nic do powiedzenia?
- Mogłaś powiedzieć wcześniej co ci nie pasuje - powiedział obruszony.
- Rozumiałam, że twoja praca wymaga poświęceń - odpowiedziała. - Byłam przekonana, że odpłacisz się tym samym, kiedy ja skończę szkołę. 
- Nie wmówisz mi, że odkąd zaczęłaś pracować z Uchihą to nasze relacje nie uległy zmianie - powiedział z przekonaniem.
- Niestety, nie byłam w stanie nic poradzić na twoją zazdrość.
- I teraz, kiedy siedziałaś przy jego łóżku całą noc, też mi powiesz, że nic was nie łączy?
- Teraz Kento, to nie jest twoja sprawa - Sakura wstała z łóżka i stanęła na przeciwko niego. - Chciałabym, żebyś zabrał z mieszkania swoje rzeczy.
- Tak zrobię - on również wstał i spojrzał na nią z góry. Sakura widziała rozgoryczenie w jego oczach, twarz mu się ściągnęła. Sięgnął ręką do kieszeni kitla i dał jej dokument. - To wypis. Uważaj na siebie.
    Minął ją i wyszedł z pomieszczenia. Sakura została sama ze swoimi myślami i nie było jej z tym dobrze.

- Naruto powiedział, że nawet gdybyś krzyczała, biła i kopała to mam cię zawieźć do mieszkania - powiedziała Hinata odbierając ją ze szpitala. Obie szły korytarzem w stronę wyjścia.
- A jak cię poproszę, żebyś zawiozła mnie na komisariat? - zapytała Sakura z nadzieją.
- Nie wygłupiaj się - Uzumaki zrobiła poważną minę. 
- Ani mi to w głowie - odpowiedziała. - Nic mi nie jest, czuję się dobrze. Siedzenie w domu nie poprawi mi nastroju. Muszę wrócić do pracy.
- Fugaku Uchiha zajmuje się już tą sprawą - przypomniała jej Hinata.
- Co nie oznacza, że ja tez nie mogę.
- Sakura...
- Hinata - zatrzymała się gwałtownie przed koleżanką. - Ja wiem, że wy się przejmujecie, chcecie mnie od tego odciągnąć, ale ja nie zniosę tego, że on leży nieprzytomny przeze mnie. 
- Nie pomożesz mu teraz - powiedziała Uzumaki.
- Dajcie mi chociaż szansę spróbować - poprosiła Sakura. - Tylko tak mogę mu się odwdzięczyć.
- Znam Sasuke wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nie pomógł ci dlatego, że liczy na jakąś rekompensatę z twojej strony. Wiedział na co się decyduje, więc przestań się o to obwiniać.
- To co twoim zdaniem powinnam teraz robić? Przejść po tym do porządku dziennego?
- Właśnie tak - potwierdziła Hinata. - Zajmij się swoimi bieżącymi obowiązkami. Chciałaś bardzo pomóc temu dziecku, więc całą energię włóż w to śledztwo. I jeśli komendant Uchiha powiedział, że osobiście się tym zajmie, to zostaw to jemu. Co więcej, uważam, że gdybyś zaczęła działać teraz na własną rękę to okazałabyś brak szacunku Fugaku.
    Sakura odpuściła, bo uznała, że przyjaciółka ma rację i jak zwykle wykazała się większym rozsądkiem niż ona. Pokiwała powoli głową niemo przyjmując jej argumenty. Hinata uśmiechnęła się dobrodusznie i podeszła do niej wyciągając ramię.
- Miałaś przyjść do nas na kolację, pamiętasz? - przypomniała jej.
- Może być dzisiaj? - zapytała z nadzieją Sakura wsuwając rękę pod ramię Uzumaki.
- Koniecznie.

    Sakura opadła z westchnieniem na fotel w salonie Uzumakich. Hinata standardowo dała popis kunsztu kucharskiego i przygotowała wyśmienity posiłek. To nieco poprawiło humor Sakurze, która teraz, gdy była najedzona i w towarzystwie przyjaciół, zaczynała patrzeć na świat w nieco jaśniejszych barwach.
    Naruto postawił na stoliku tacę z imbrykiem i filiżankami. Nalał gorącego naparu do naczynia i podał Sakurze. Usiadł na przeciwko i patrzył jak pije. Odkąd przekroczyła próg ich domu, zauważyła jak przyjaciel rzuca jej zatroskane spojrzenia. Teraz postanowiła się skonfrontować, czując, że i tak lada chwila Naruto zacznie temat.
- Co z wami? - zapytała Hinata dosiadając się do męża.
- Czekam aż Naruto powie, co siedzi mu w głowie od dwóch godzin - odpowiedziała Sakura i upiła łyk herbaty. Wyczuła w niej nutkę melisy, co według niej było specjalnym zabiegiem pani domu.
- Komendant chce, żebyś jutro przyszła na komisariat - powiedział Uzumaki, a Sakura wyprostowała się na te słowa. - Shikamaru zdradził mi dzisiaj w zaufaniu, że prawdopodobnie już wiedzą, kto was sabotował.
- Kto? - zapytała Sakura nie kontrolując tonu swojego głosu.
- Nie chciał mi powiedzieć - Naruto wzruszył ramionami. Widać było po nim, że sam jest ciekawy. - Zdaje się, że wie jeszcze Kakashi, ale z niego cokolwiek wyciągnąć to graniczy z cudem. 
- Dlaczego Uchiha sam do mnie nie zadzwonił? 
- Gdyby zadzwonił do ciebie osobiście, to pobiegłabyś na posterunek zaraz po tym, kiedy dostałaś wypis. Rozmawialiśmy dzisiaj o sytuacji i przy okazji powiedziałem, że dzisiaj będziesz u nas, więc prosił o przekazanie informacji.
- Jest na mnie zły? - Sakura odchrząknęła chcąc pozbyć się nieprzyjemnej chrypki i suchości w gardle. 
- Zły? - zdziwił się Uzumaki.
- Jego jedyny syn leży w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi - powiedziała. - Gdyby mi nie pomógł to...
- To wyleciałabyś w powietrze - dokończył za nią Naruto marszcząc brwi. - Teraz ja jestem ciekawy co chodzi ci po głowie, że wygadujesz takie głupoty. 
- Jest mi źle z tym, że pomagając mi, Uchiha naraził swoje życie - wyjaśniła. - Nie będę zdziwiona, jeśli jego rodzina będzie miała do mnie żal i pretensje, że zgodziłam się przyjąć tak ofiarną pomoc.
- Ty w ogóle nie znasz Uchihów - skomentował jej wywód przyjaciel. - Fugaku jest dumny z syna. Sakura, niewiele osób naraziłoby swoje życie próbując ratować inną osobę. Itachi robił to setki razy, Sasuke również, kiedy byliśmy w ABNU. Za swoimi ludźmi idziemy w ogień. Powiedz mi, czy ty nie zrobiłabyś tego samego?
- Zrobiłabym - odpowiedziała krótko.
- I na tym zakończ swoje rozmyślania - poradził jej. - Idź jutro na komisariat i postaraj się nie wyskakiwać z poczuciem winy przed komendantem, bo tylko go zdenerwujesz. A Sasuke wróci do zdrowia szybciej niż myślisz. Doskonale go znam i wiem, że jest uparty jak mało kto. 
    Sakura uśmiechnęła się pod nosem przyznając w myślach rację przyjacielowi co do charakteru Sasuke. Pogodziła się z tym, że nie pozostało jej nic innego niż skonfrontować się z tym, co nadejdzie jutro. 
- Kazałam Kento zabrać swoje rzeczy z mieszkania - odezwała się nagle, zmieniając temat. Uzumaki wyraźnie ożywił się na tę wiadomość.
- W końcu! - klasnął w dłonie nie kryjąc zadowolenia. - Jak nigdy mogę zaoferować mu swoją pomoc. 
- Nie bądź złośliwy - upomniała go Hinata.
- Nie jestem. Sakura wie, że nigdy się nie lubiliśmy. Jak zareagował?
- Przytaknął i wyszedł z sali - odpowiedziała. - Był wyraźnie dotknięty moją prośbą.
- Nie próbował tłumaczyć twojej decyzji wstrząśnieniem mózgu? - dopytał Naruto.
- Zazdrość go zbyt zaślepiła - odpowiedziała Sakura zanim ugryzła się w język. Uzumaki na pewno zacznie ją wypytywać o kogo jej były narzeczony jest zazdrosny. 
- Zazdrość o kogo? - przyjaciel od razu podchwycił temat. Hinata spojrzała na nią krótko, ale to wystarczyło, żeby ratować ją z opresji.
- Przecież Sakura już kiedyś mówiła, że Kento nie podoba się jej praca - próbowała wyjaśnić małżonkowi. 
- Naprawdę? - zdziwił się. - Leżałaś w szpitalu po takich tragicznych wydarzeniach i robił ci kazania na temat twojej pracy? 
- Tak... To znaczy nie... - Sakura plątała się w wyjaśnieniach. 
- Bo chyba nie uważa, że masz romans z Sasuke - zaśmiał się Uzumaki. 
- Tak właśnie myśli.
- Tylko dlatego, ze razem pracujecie? Nonsens.
- Dlatego, że całą noc siedziałam przy łóżku Uchihy - wyrzuciła z siebie Sakura. 
- Nadal nie rozumiem co w tym złego - zdziwił się Naruto. 
- I nie zrozumiesz - odezwała się Hinata. - Kento ma taki charakter i już. 
- Wiem nawet jak to nazwać.
- Żałuję, że zaczęłam ten temat - westchnęła Sakura czując zmęczenie. 
- Więc go zakończmy - postanowiła pani domu wstając z sofy. - Sakura, przyszykowałam dla ciebie pokój na górze.
   Sakura odstawiła pustą już filiżankę na stolik i wstała ociężale z fotela. Pożegnała się z Naruto i Hinatą po czym przeszła na piętro. Było jej dobrze, ponieważ dzięki rozmowie z przyjaciółmi oczyściła swoją głowę z niepotrzebnych myśli. To i zbawienne działanie melisy pozwoliło jej szybko zasnąć.

    Następnego dnia razem z Naruto przyjechali na komisariat. Sakura czuła się dziwnie spokojnie idąc na rozmowę z komendantem. Nadal miała wyrzuty z powodu tego, co stało się z Sasuke, ale rozmowa z przyjaciółmi uspokoiła ją na tyle, żeby jako tako wrócić do codziennych zajęć. 
- Sakura! - podbiegła do niej Ino i uścisnęła ją serdecznie. Po chwili dołączyła do nich Temari i Shikamaru. - Co my tu przeżyliśmy...
- Wyobrażam sobie - uśmiechnęła się krzywo Sakura. - U was w porządku?
- Tak - potwierdziła Yamanaka. - Cały czas czekamy na dobre informacje w sprawie Sasuke. 
- Ja również - odpowiedziała Sakura. - Porozmawiamy później, dobrze? Jestem umówiona z komendantem.
    Minęła współpracowników czując ich spojrzenia na swoich plecach. Do Fugaku Uchihy nie chodziło się na pogadanki o pogodzie.. Zaczerpnęła głęboko powietrza do płuc i zapukała. 
- Wejść!
    Pchnęła drzwi do środka i weszła do gabinetu komendanta. Uchiha bez słowa spojrzał na nią beznamiętnie i wskazał ręką krzesło na przeciwko jego biurka. Sakura zamknęła drzwi i również bez słowa zajęła miejsce. Nagle zaschło jej w gardle i nawet się nie przywitała. Patrzyła jak Fugaku porządkuje dokumenty rozłożone na blacie. Być może to właśnie obserwując tą czynność uspokoiła się nieco. Komendant nie wydawał się być zły, czy zdenerwowany, więc ona również nie powinna, prawda?
- Dobrze się czujesz? - odezwał się nagle odkładając teczki na bok biurka. Skierował na nią swój wzrok. 
- Tak, wczoraj mnie już wypisali - odpowiedziała również patrząc mu w oczy. 
- Kakashi z saperami sprawdzili całe twoje mieszkanie, więc możesz już wrócić do siebie.
- Naruto mi przekazał, dziękuję.
- Muszę pytać, czy samochód był ubezpieczony? - zapytał. Nie wiedziała dlaczego, ale rozbawiło ją to pytanie. Czy to było teraz istotne? Zmusiła się do zachowania powagi.
- Nie - odpowiedziała krótko.
- Chciałem z tobą porozmawiać, ponieważ wiem już kto był sprawcą zamachu na życie twoje i Sasuke - komendant przeszedł do sedna spotkania. - To była grupa z Kirigakure, która współpracowała ze starym Matsumoto - dopowiedział nie trzymając jej dłużej w niepewności.
- Matsumoto był na pierwszym miejscu podejrzanych na mojej liście - skomentowała rewelacje Sakura. - Przywlekli się za nami z Kiri?
- Po waszym wyjeździe Chojuro zrobił solidną obławę na dilerów. Zdążyli skontaktować się z Matsumoto, a on polecił was sprawdzić. Kiedy zobaczyli, że transportują go na komisariat już wiedzieli jak to się skończy. Przecięli hamulce w samochodzie Sasuke, a w nocy podłożyli bombę u ciebie w aucie. Mamy nagrania z monitoringu, a dzięki komendantowi z Kirigakure bardzo szybko ustaliliśmy ich tożsamość i zawinęliśmy.
- Szybko poszło - odważyła się skomentować.
- Nie będę tolerował zamachów na życie moich ludzi - powiedział Fugaku z mocą. - Takie akcje mogą szybko znaleźć swoich naśladowców, więc skutecznie i szybko je ukrócamy.
- Czy w tej sprawie jest coś, co ja mogę zrobić? - zapytała poprawiając się na krześle. Spodziewała się jaka będzie odpowiedź, ale poczuła się w obowiązku zapytać.
- Nie - zaprzeczył. - Dopóki Sakuke nie wróci do pracy kontynuuj to, co razem zaczęliście. Potrzebujesz wsparcia w tym śledztwie?
- Dam sobie radę - zapewniła. - Komendancie, jeśli chodzi o Sasuke... Przykro mi z powodu tego, co się stało.
    Uchiha nie odpowiedział od razu. Sakura czekała w napięciu na to, co usłyszy. 
- Czasami nie zdajemy sobie sprawy do jakich poświęceń jesteśmy gotowi - odpowiedział po chwili. - Sasuke doskonale wiedział na co się decyduje i jakie to może mieć konsekwencje. Teraz, pomimo tego, co się stało, musimy uszanować jego decyzję i przestać rozmyślać, czy w naszym mniemaniu zrobił dobrze, czy źle. Sprawcy zostaną ukarani, a nam pozostaje mieć nadzieję, że szybko się obudzi i wróci do zdrowia.
- Dobrze słyszeć takie słowa od pana - powiedziała Sakura z uczuciem ogromnej ulgi.
- Haruno, nie myśl o tym za dużo - poradził jej. - Zajmijmy się tym, co nam najlepiej wychodzi.
- Oczywiście - wstała z krzesła i ukłoniła się lekko. Wyszła z gabinetu komendanta zostawiając za sobą poczucie winy. Teraz odzyskała wiarę w siebie i była gotowa do powrotu do pracy z otwartą głową.

- Proszę - odezwał się Naruto kładąc na jej biurku pilot do samochodu i dokumenty pojazdu. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Po co mi to? - zapytała.
- Jak to po co - obruszył się. - Zostałaś bez samochodu, więc pożyczam ci swój. Mi i Hinacie wystarczy jeden, poza tym ona teraz częściej pracuje w domu.
- Na pewno? - upewniła się.
- Tak.
- Dziękuję. Ja pewnie nieprędko dorobię się nowego auta. 
- Przecież zwrócą ci kasę z ubezpieczenia.
- Niewiele - powiedziała. - Takie... usterki ciężko opisać w dokumentach. Ale ze względu na charakter pracy kupię chyba coś, co ledwo jeździ, żeby w razie kolejnej niespodzianki pod siedzeniem nie będzie mi go szkoda.
- To zacznij z powrotem jeździć rowerem - zaproponował uszczypliwie Naruto.
- W takim razie muszę zmienić opony na takie z dużym bieżnikiem - udawała powagę. - Widzę same plusy takiego rozwiązania. Z pewnością zauważę przyczepioną bombę zanim zasadzę tyłek na siedzenie i nie będę miała problemów z parkowaniem.
- Widzę, że humor ci wrócił - zauważył blondyn. - Tylko narazie ten czarny.
- Robię się sarkastyczna jak Uchiha, to zły znak - Sakura dokonała szybkiej analizy swojego zachowania. - Jadę do szpitala.
- Odwiedzić Sasuke? - zainteresował się.
- Nie - zaprzeczyła. - Mam tam robotę do wykonania. Do niego zajrzę przy okazji. Jeszcze raz dzięki za samochód.
- Przekaż mu ode mnie, że mógłby przestać się już wygłupiać i zleźć z tego łóżka.
- Powiem co do słowa.

- Jak to zabrał?! - prawie krzyknęła.
- To był jej prawny opiekun, pokazał nam odpowiedni dokument i dostał wypis dziewczynki - odpowiedziała pielęgniarka.
- Kiedy?
- Wczoraj popołudniu.
- Pani mi pokaże ten papier - Sakura siląc się na spokój poprosiła grzecznie. Póki co.
- Mam tylko kopię.
- Wystarczy.
    Młoda kobieta odwróciła się od kontuaru i zdjęła z półki pokaźny segregator. Odszukała odpowiednią przegródkę i wyjęła z koszulki dokument. Podała Sakurze, która niezbyt delikatnie wyrwała jej kartkę z ręki. Przebiegała szybko wzrokiem po dokumencie, czując coraz większą złość. Zamknęła oczy na sekundę i ze świtem wypuściła powietrze.
- Gdzie jest pediatra, który prowadził to dziecko? - zapytała.
- Na obchodzie.
- Proszę po nią natychmiast zadzwonić.
- Doktor nie lubi, kiedy odrywa się ją od pacjentów 
- Mało mnie to interesuje - warknęła Sakura. - Oddaliście dziecko w ręce oprawcy od którego udało się ją uwolnić. A ten sfałszowany dokument możecie sobie wsadzić - rzuciła kartkę na blat. 
    Speszona pielęgniarka sięgnęła po słuchawkę i wykonała połączenie. Mówiła szeptem, ale Sakura słyszała jak przeprasza pediatrę za nagły telefon i tłumaczy co zaszło. Po krótkiej rozmowie odezwała się do Sakury:
- Doktor już idzie.
- Na którym piętrze znajduje się pokój ochrony?
- Na parterze - odpowiedziała kobieta. - Zadzwonić po kogoś?
- Był na to czas, kiedy facet zgłosił się po dziecko - mruknęła w odpowiedzi Sakura. - Resztę załatwię już sama.
    Stukot obcasów obwieścił nadejście pediatry. Lekarka była wyraźnie niezadowolona, że oderwano ją od pracy. Zmierzyła Sakurę nieprzychylnym spojrzeniem, a ta nie pozostała jej dłużna.
- Po co ten hałas? - powiedziała pani doktor na przywitanie. - Po dziewczynkę przyszedł jej opiekun.
- Ten papier jest fałszywy - Sakura zgarnęła dokument z kontuaru i podstawiła pediatrze pod nos. - Nie ma wpisanego adresu zamieszkania, w Konoha nie ma nawet takiego urzędu jaki tu jest wpisany. Dlaczego nikt tego nie sprawdził?
- Mamy wielu pacjentów i nie każdemu zaglądamy w kartotekę - tłumaczyła się lekarka co tylko bardziej zirytowało i tak już złą Sakurę.
- Czy nie mówiłam pani, żeby do mnie dzwonić, gdyby ktoś przyszedł do dziecka? Przecież wiedziała pani, że to trudny przypadek i że prowadzę śledztwo w tej sprawie. 
- My się tu zajmujemy leczeniem, a nie inwigilowaniem pacjentów.
- Proszę mi wybaczyć, ale nie może być pani aż tak głupia - walnęła Sakura prosto z mostu i z pewną satysfakcją zobaczyła jak kobieta otwiera i zamyka usta nie wiedząc co powiedzieć na takie obraźliwe słowa. - Ponieważ przez swoje zaniedbanie utrudniła pani śledztwo, to mam w obowiązku poinformować, że złożę odpowiedni raport do dyrektorki szpitala. W swoim czasie będzie pani również przesłuchana i mam wielką nadzieję, że przez kogoś z prokuratury. 
    Ściskając dokument w dłoni odeszła od recepcji zostawiając oniemiałe kobiety. Załamała ręce na bezmyślność personelu szpitala. Nie była to pusta groźba, że poinformuje Tsunade o tym co zaszło. Kolejne śledztwo skomplikowało się przed tym, kiedy zdążyło się rozkręcić. 

    Zapukała cicho do pokoju, w którym leżał Sasuke. Trochę liczyła na to, że usłyszy jego głos i zaproszenie do środka. Odpowiedziała jej cisza, ale mimo wszystko weszła do środka. Mogłaby powiedzieć, że nic się nie zmieniło odkąd była tu ostatnim razem, ale nie dało się nie zauważyć kwiatów we flakonie i laurki od Suri. Uchiha leżał nadal podłączony do aparatury. Sakura podeszła do łóżka nie spuszczając z niego wzroku. Podsunęła sobie taboret i usiadła blisko. Chciała dotknąć jego dłoni jak poprzednio, ale zawahała się i ostatecznie odpuściła. 
- Przyszłam tylko na chwilę, bo nie mam wiele czasu na rozmowy - powiedziała, jakby mówiła do przytomnej osoby. Czuła potrzebę wygadania się partnerowi, nawet jeśli nie mógł jej odpowiedzieć. Póki co tylko tak mogła stworzyć namiastkę normalności. - Nie uwierzysz, ale to kolejne śledztwo, kiedy szambo wyjebało już na samym początku. Szkoda, że ciebie nie było, kiedy musiałam wyjaśnić lekarce, że podpisała wypis dziecka na podstawie sfałszowanego dokumentu. Pewnie dodałbyś na koniec coś od siebie.
    Zamilkła. Co jeszcze mogła zrobić?
- A, zapomniałabym - podjęła ponownie po chwili. - Mam wiadomość od Naruto. Masz przestać się wygłupiać i w końcu wstać z łóżka. W sumie to chyba życzenie całego naszego wydziału. Twój ojciec nie jest na mnie zły i przyznam, że zrzuciłam wielki kamień z serca na taką wiadomość. Chyba mam cichą nadzieję, że ty wkrótce zapewnisz mnie o tym samym. Ale czas pokaże, prawda? Zbieram się już, bo mam pełne ręce roboty.
    Wstała z taboretu i nachyliła się w jego stronę. Patrzyła uważnie na jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz. 
- Sasuke, obudź się proszę.

    Czekała aż ochroniarz na nagraniu przewinie czas do godziny dwunastej. Pielęgniarka wprawdzie powiedziała, że mężczyzna przyszedł po dziecko popołudniu, ale wolała sprawdzić ze sporym zapasem. Do godziny siedemnastej nie widziała dziewczynki, ani nikogo kto po nią przyszedł. Po tej godzinie do recepcji podszedł mężczyzna, ale innej postury niż ten, który wbił jej nóż w ramię. Dopóki stał tyłem nie mogła go poznać po twarzy. Podał pielęgniarce dokument i czekał. Niedługo później przyszła lekarka z dziewczynką. Dziecko zostało po prostu podane do rąk fałszywego opiekuna, który opuścił szybko oddział niosąc ją na rękach. 
- Przy wejściu do budynku też są kamery, prawda? - zapytała ochroniarza.
- Już pokazuję.
    Niestety na kolejnym nagraniu nie było widać twarzy mężczyzny. Miał założoną czapkę z daszkiem. Sakura syknęła zła. Niemożliwe, żeby znał rozmieszczenie wszystkich kamer w szpitalu.
- Sprawdzi pan wszystkie kamery na których mógł się załapać?
- Trochę to potrwa.
- Mam czas - odpowiedziała. - Mogę skorzystać z faxu?
- Proszę.
    Sakura podeszła do urządzenia. Wyjęła z kieszeni spodni złożony dokument i próbowała go jak najbardziej wyprostować. Włożyła kartkę do podajnika i wpisała numer faksu na jej wydział. Zanim wcisnęła przycisk "Start" zadzwoniła do Naruto.
- Co tam? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Wyślę fax, odbierz proszę i jak masz czas to zorientuj się, kto mógł wystawić taki dokument - powiedziała Sakura i puściła wiadomość. - To oczywista fałszywka i potrzebuję jakiegokolwiek tropu, może spotkałeś się wcześniej z czymś takim.
- Mam - potwierdził Uzumaki. - Taak, to jakiś kit. Sprawdzę i dam ci znać.
- Dzięki.
- Przekazałaś Sasuke wiadomość? - zapytał zanim zdążyła się rozłączyć.
- Co do słowa - potwierdziła.
- I co powiedział?
- Że jak już wstanie, to znowu pokona cię w bierki - zażartowała.
- Jak zwykle się przechwala - zaśmiał się Uzumaki. - Do usłyszenia.
    Rozłączyła się i wyciągnęła dokument z urządzenia. Odwróciła się do ochroniarza, który nadal przeglądał zapisy z monitoringu. Kręcił głową dając tym samym do zrozumienia, że nie widzi na ekranie nic godnego uwagi. Ona również nic nie wyłapała.
- Przykro mi - odezwał się mężczyzna i spojrzał na nią. - Poruszał się tak, że żadna kamera go nie złapała. Mogę zrobić pani wydruk z każdego możliwego kąta, ale nie będzie widać twarzy.
- Jak to w ogóle możliwe? - zapytała załamując ręce. - Może pan wydrukować parę ujęć. 
- Jedynym wyjaśnieniem jest to, że wiedział gdzie rozmieszone są kamery - odpowiedział ochroniarz wzruszając ramionami.
- Nie wchodził do żadnego pomieszczenia, do którego tylko personel ma dostęp?
- Nie. Po wejściu do budynku poszedł od razu na oddział dziecięcy.
- Czy ktoś z pracowników pytał pana, albo innego ochroniarza o rozkład kamer w szpitalu? - zainteresowała się.
- Mnie osobiście nie - zaprzeczył. - Zapytam kolegów i koleżanki.
- Zapiszę panu swój numer - Sakura sięgnęła po małą karteczkę i długopis. Zapisała swoje dane i podała mężczyźnie. - Proszę zadzwonić, jeśli czegokolwiek się pan dowie. Dyrektorka szpitala będzie poinformowana o tym zdarzeniu, a śledztwo będzie kontynuowane, więc proszę mieć to na uwadze.
- Oczywiście - zapewnił. Wyjął wydruki z drukarki i podał je Sakurze.
- Dziękuję za pana pomoc. Do widzenia.
    Sakura wyszła ze szpitala niezadowolona z wizyty. Stanęła przy drzwiach i podparła ręce na bokach. Rozejrzała się po okolicy jak myśliwy polujący na zwierzynę. Gdzie jeszcze w pobliżu znajdują się kamery? Na przeciwko budynku szpitala znajdował się niewielki park, a za nim ulica. Porywacz albo przyszedł na piechotę, albo zaparkował gdzieś indziej, co obecnie wydawało jej się najbardziej prawdopodobną opcją. Jak znaleźć człowieka nieuchwytnego dla kamer? Sakura spojrzała na kartki od ochroniarza. Mogła jeździć po mieście i szukać na ślepo, ale to byłaby strata czasu. Od Naruto nie dostała jeszcze żadnej informacji. Do głowy przyszedł jej inny pomysł.

- A kogo tam?! - wydarł się głos zza drzwi. - Jeszcze zamknięte!
    Nie odpowiedziała, tylko stała i czekała aż metalowe drzwi się otworzą. Nie trwało to długo, kiedy zobaczyła przed sobą postawnego ochroniarza. Stał w wejściu zasłaniając sobą całe wnętrze klubu.
- Zgubiłaś się? - zapytał lekceważąco.
- Przyszłam do Juugo - nie odpowiedziała na jego pytanie. Mężczyzna zaśmiał się ochryple i skrzyżował ręce na piersiach.
- Jasne, czeka na ciebie z kawką i ciastem. 
- Nie byłam umówiona. Potrzebuję z nim porozmawiać. Nazywam się Haruno Sakura, jestem koleżanką Uchihy Sasuke.
- I co w związku z tym? 
- Czy wiele osób przychodzi tutaj i powołuje się na nazwisko Uchiha? - nie wtrzymała Sakura. Czy dzisiaj cały dzień będzie się użerała z niezbyt myślącymi ludźmi? - Idź i zapytaj szefa, czy mnie kojarzy. Byłam tu już wcześniej z Uchihą właśnie.
    Metalowe drzwi zamknęły się przed jej nosem, bo widocznie urażony ochroniarz obrócił się na pięcie i wszedł z powrotem do klubu. Sakura miała jednak nadzieję, że poszedł za jej radą i przekaże Juugo, że chciałaby się z nim spotkać. Postanowiła poczekać jakiś czas i sprawdzić co dalej się stanie. Miała świadomość tego, że Juugo może ją olać, bo nie jest jego znajomą tak jak Uchiha. Wiedzieli się raptem kilka minut i Sakura zdawała sobie sprawę, że mogła nie zrobić najlepszego wrażenia. Liczyła na to, że przez wzgląd na Sasuke zdecyduje się jej pomóc.
    Drzwi ponownie zostały otworzone i tym razem pojawił się właściciel klubu we własnej osobie. Uśmiechnął się szeroko, jakby jej widok bardzo go ucieszył. 
- Zdecydowałaś się jednak na pracę u mnie? - zapytał.
- Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że ja zatrudnię ciebie na jakiś czas - odpowiedziała.
- To interesujące - zastanowił się. - Uchiha nie mówił ci, że moja stawka jest bardzo wysoka?
- Nie zdążyłam się z nim skonsultować zanim wylądował w szpitalu i leży w śpiączce - odparowała.
- Słyszałem o tym niefortunnym zdarzeniu. Niemniej, ja i moi ludzie nie robimy niczego za darmo.
- Zatem podaj cenę - powiedziała Sakura, ale tak naprawdę nie była jakkolwiek przygotowana na to, co może powiedzieć Juugo. Uchiha miał swój sposób, żeby załatwiać takie sprawy, a ona robi to pierwszy raz. Nigdy nie przypuszczała, że w swojej karierze posunie się do tego, żeby dogadywać interesy z ludźmi z półświatka.
- Nie będziemy rozmawiali o interesach w drzwiach - odezwał się Juugo robiąc jej miejsce w przejściu i gestem zapraszając do środka.
    Pewnie weszła do klubu z poczuciem, że już nie może się wycofać. Właściciel prowadził ją do swojego "gabinetu". Lokal dopiero przygotowywał się do otwarcia. Dziewczyny sprzątały, ustawiały stoliki, uzupełniały alkohol przy barze. Sakurze przyszło do głowy, że te same kobiety bez mocnego makijażu i w normalnych ubraniach prezentowały się bardzo atrakcyjnie. 
- Tutaj - wskazał właściciel. Puścił ją przodem, a sam wpisał kod do czytnika otwierającego drzwi. Blokada została zdjęta i Sakura przeszła do kolejnego pomieszczenia. Juugo zamknął drzwi i podszedł do swojego biurka. - Zapraszam - gestem wskazał głęboki, skórzany fotel. Usiadła bez słowa, a właściciel klubu oparł się wygodnie na krześle i patrzył na nią wyczekująco.
- Potrzebuję pomocy w odnalezieniu pewnego człowieka - powiedziała Sakura i podała wydruki z postacią porywacza, które dostała od ochroniarza szpitala. Juugo spojrzał krótko na wizerunek mężczyzny i odłożył kartki na biurko. - Uprowadził małe dziecko ze szpitala, ale żadna kamera nie złapała jego twarzy. Ponad tydzień temu w "brudnej dzielnicy" wyrwałam dziewczynkę z rąk jakiegoś podejrzanego typa, ale niestety zdążył mi uciec. Nie wiem czy to ta sama osoba.
- Z tych zdjęć nic nie wynika - powiedział mężczyzna. - Potrzebuję czegoś bardziej wyraźnego. 
- Mogę się zorientować, czy bar z którego wyszedł ma jakiś monitoring, może okoliczne sklepy - zaproponowała.
- Nie, nie - machnął ręką Juugo. - Nie znają cię, więc nic ci nie powiedzą. Moi ludzie podpytają. Jaki to był bar?
- Wydaje mi się, że to było coś włoskiego.
- Lokal na rogu kamienicy?
- Tak - potwierdziła.
- Okej, wiem który - poprawił się na krześle. - Zorientuję się co i jak.
- Powstało wtedy duże zamieszanie, więc myślę, że ludzie będą kojarzyli sytuację - powiedziała Sakura.
- W tej okolicy takie zdarzenia są na porządku dziennym - wyjaśnił jej. - Trzeba umieć rozmawiać z ludźmi.
- Więc pomożesz mi? - zapytała.
- Mam dwa warunki - pokazał na palcach. - Pierwszy jest taki, że w zamian popracujesz u mnie przez jeden wieczór, a drugi - zgiął następny palec - potrzebuję informacji na temat miejsca pobytu jednego gościa. Nazwisko znane w przestępczym świecie, więc na pewno znajdziesz coś ciekawego w policyjnej kartotece.
- Uchiha też spełniał takie warunki? - zainteresowała się nie kryjąc oburzenia. - Tańczył u ciebie na rurze i pluł na odznakę policyjną?
- A kto tu mówi o tańczeniu na rurze?
- To jaki rodzaj pracy masz na myśli?
- Słuchaj, jeśli chcesz spróbować swoich sił jako tancerka, to...
- Nie chcę - przerwała mu. - Powiedz mi wprost.
- Będziesz stała za barem - odpowiedział. - Masz niespotykany typ urody, co z pewnością zapewni mi lepszy obrót. 
- Na to jestem w stanie się zgodzić - przystała na jedną z propozycji nie bez wewnętrznego oporu. - O co chodzi z tym facetem?
- Sprzedał mi okropny bimber pędzony na metanolu przez co straciłem mnóstwo klientów i podupadł mój biznes. Wiem tylko tyle, że wyjechał z kraju, bo miał na pieńku nie tylko ze mną. Trop mi się urwał, a potrzebuję wyrównać długi z tym gnojem.
- Mam tu duży konflikt - przyznała Sakura od razu. Juugo uśmiechnął się złośliwie.
- Co nie przeszkadzało ci tu przyjść i prosić mnie o przysługę - zauważył słusznie.
- Popracuję tydzień u ciebie, ale nie podam ci namiarów na człowieka - próbowała się targować.
- To nie podlega negocjacji - odpowiedział twardo Juugo. - Proszę cię o to samo, co ty mnie plus dodatkowy bonus, czyli pracę za barem.
- Zastanowię się nad tym - powiedziała.
- Jeśli masz na to czas to w porządku - przycisnął śrubę mocniej, bo widział, że zależy jej na znalezieniu człowieka. - Wiesz, gdzie mnie szukać.
- Nie mam czasu - westchnęła zrezygnowana. - Ale chcę zachować chociaż pozory normalności i uczciwości w pracy.
    Wstała z fotela i wyciągnęła rękę na pożegnanie. Juugo również się podniósł i uścisnął jej dłoń. Odwróciła się z zamiarem opuszczenia gabinetu, ale zatrzymał ją jeszcze głos rudowłosego:
- Mam przeczucie, że to początek interesującej współpracy.
    Sakura odwróciła się na te słowa. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Przecież na nic się jeszcze nie zgodziłam - powiedziała.
- Jeszcze - odpowiedział uśmiechnięty Juugo.

    Wróciła na komisariat, żeby zebrać informacje dotyczące właścicieli lokali, które znajdowały się przy ulicy, na której zatrzymała mężczyznę z dzieckiem. Nie czuła, że to śledztwo idzie jej dobrze. Brakowało tu spojrzenia drugiej osoby na tę sprawę. A tak dokładniej, to brakowało jej po prostu Sasuke. Przecież w myślach mogła się do tego przyznać.
- Ech, brakuje mi Sasuke.
- Słucham?! - czy powiedziała to na głos?
- Powiedziałem, że brakuje mi Sasuke - powtórzył Naruto patrząc na nią. 
- Aach, to ty - powiedziała z ulgą.
- Nikogo innego koło ciebie nie ma - blondyn rozejrzał się na boki. 
- Dlaczego ci go brakuje? - zapytała.
- Jest moim przyjacielem. Przypomina mi to czas, kiedy był zawieszony na służbie. Teraz jest o wiele gorzej, jednak mimo wszystko chciałbym mieć się z kim podroczyć.
- Chyba trochę cię rozumiem. Naruto, czy ty też masz czasami dylematy moralne w pracy?
- A kto ich nie ma - odpowiedział Uzumaki. - Chcesz o czymś pogadać?
- Tak - przyznała, bo w końcu z kim jak nie z przyjacielem mogła podzielić się swoimi wątpliwościami. - Chcę rozwiązać śledztwo, ale żeby to zrobić musiałabym złamać kilka punktów regulaminu. Chodzi o pewną przysługę, którą jako policjanta mogę komuś wyświadczyć, ale może się to skończyć źle dla drugiej osoby.
- Rozumiem, że to przysługa, za przysługę? - upewnił się Naruto.
- Dokładnie tak.
- Czy od tego zależy czyjeś życie?
- Tak i to w obu przypadkach - odpowiedziała. - Jeśli nie ruszę ze śledztwem to dziecko, które ostatnio wydarłam z rąk porywacza może skończyć tragicznie, o ile już się tak nie stało. A jeżeli zgodzę się na układ, to z dużym prawdopodobieństwem wystawię kogoś, kto ma pokaźną kartotekę u nas w archiwum. Czyli mam szansę uratować życie dziecka za życie kryminalisty.
- Zapytam wprost - blondyn wyprostował się na krześle i przeszył ją lazurowym spojrzeniem. - Czy chcesz wejść w jakiś układ z Juugo?
- Skąd wiesz? - zdziwiła się. Czy to było aż tak oczywiste?
- Tylko on prosi o takie rzeczy - westchnął Naruto. - Uprzedzając twoje pytanie, to wiem o tym, bo Sasuke z nim ściśle współpracował po śmierci brata. Łapał się każdych metod, nawet takich, co do których ty masz teraz wątpliwości. Ale Sakura, mówiłem ci już kiedyś, że to dobrze o tobie świadczy.
- Więc co mi radzisz?
- Jeśli raz się złamiesz, to będziesz to robiła już zawsze - przestrzegł ją. - Przypadek twojego partnera dobitnie to pokazuje. Jednak okłamałbym cię, gdybym powiedział, że sam nigdy nie korzystałem z pomocy Juugo, tak jak i Suigetsu. Jeden doskonale zna szarą strefę i całą "brudną dzielnicę", a drugi jest świetnym hakerem. Obaj działają na granicy prawa i niejednokrotnie je łamią. 
- To dlaczego z nimi współpracujecie, zamiast ich zamknąć? - Sakura widziała luki w rozumowaniu przyjaciela.
- Działamy w symbiozie - odpowiedział enigmatycznie Naruto. - Gdybyśmy wiedzieli, że robią coś naprawdę złego, krzywdzą ludzi i doprowadzają do ich nieszczęścia, to z pewnością nie przymykalibyśmy na to oczu. Przede wszystkim jesteśmy stróżami prawa i nie wolno nam o tym zapominać.
- Czyli jeśli zdarza wam się z nim współpracować, to chodzi o wybór mniejszego zła?
- Sakura, czy możesz mi powiedzieć z całym przekonaniem, że zrobiłaś wszystko, żeby najpierw osobiście zebrać wszystkie dane, poszlaki, dowody, a do Juugo poszłaś w ostateczności?
- Nie - przyznała od razu. - Pomyślałam, że tylko on będzie mógł znaleźć kogoś, kto dobrze się ukrywa.
- I tu popełniłaś pierwszy błąd - wytknął jej Uzumaki. - Od razu założyłaś, że bez pomocy Sasuke i jego znajomości nie uda ci się zebrać jakichkolwiek informacji. Drugi błąd jest taki, że nie zwróciłaś się o pomoc do nikogo z wydziału. Przefaksowałaś mi tylko dokument, ale nie zapytałaś, czy ktoś z nas zna "brudną dzielnicę". Chouji jest dobrze obeznany co, gdzie i jak. Często bywa tam również Shikamaru, a także Kiba. 
- Nie uwierzyłam w siebie, nie uwierzyłam w was - powiedziała cicho Sakura.
- Posłuchaj - Naruto przysunął się bliżej i delikatnie położył jej rękę na ramieniu. - Nie zrobiłaś nic złego. Cieszę się, że podzieliłaś się ze mną swoimi wątpliwościami. Pomogę ci z tym śledztwem. Współpracę z Juugo zostaw na kiedy indziej.
- To od czego zaczynamy? - zapytała z wdzięcznością i uśmiechem.

- Taki rodzaj dokumentu pojawił się kilka razy przy okazji działania niezarejestrowanych domów dziecka, które sprzedawały dzieci za granicę - Naruto otworzył akta dawnej sprawy. - W Konoha nie mieliśmy nigdy takich przypadków, ale w okolicznych miasteczkach bardzo często. 
- To dosłowna kopia? - zapytała Sakura.
- Nie - zaprzeczył Uzumaki i wyjął z teczki dokument. - Treść jest nieco zmieniona, bo zmieniają się również przepisy rejestracji nowo urodzonych dzieci. Ale zauważyłem, że tak samo jak na tym, co ty mi podesłałaś wpisana jest zmyślona ulica i urząd. Czyli schemat mamy ten sam. 
- I wiadomo kto go wystawił?
- Niestety nie. Ale oprócz aktów urodzenia, tym samym sposobem fałszowane były paszporty i dokumenty tożsamości.
- Naruto, co o tym myślisz? - zapytała przyjaciela zanim sama podzieliła się swoimi przypuszczeniami.
- Że znowu wraca przypadek z porywaniem ludzi - odpowiedział marszcząc brwi. - Oby to nie było to samo co ponad rok temu.
- Sądząc po reakcji Uchihy, to myślę, że jednak wraca sprawa, którą prowadził Itachi.
- To bardzo niedobrze. Zgłaszaliście to Hatake?
- Prawie mnie zabił spojrzeniem, kiedy zaproponowałam coś takiego - Skura przypomniała sobie reakcję Sasuke. - Chciał nawet zając się tym sam, ale postawiłam na swoim, tym samym zgadzając się mu pomóc.  
- Sprawdźmy to sami - zadecydował Naruto. - Wtajemniczymy w to chłopaków. Dobrze by było, gdyby udało ci się zdobyć jakąś zabawkę, którą bawiła się ta dziewczynka w szpitalu.
- Po tym jak dzisiaj nawrzucałam lekarce i pielęgniarce, nie wiem czy będą chciały współpracować.
- Zamierzałaś pytać? - zdziwił się blondyn. - Sakura, nie po to nosimy odznaki.
- Dobra, to wracam do szpitala - wstała z krzesła. - Naruto, myślisz, że dobrze robimy działając za plecami Uchihy?
- Jeśli mam do wyboru przyjąć na klatę gniew Sasuke, albo dopuścić do tego, żeby zrujnował sobie życie, to wybór jest dosyć oczywisty. 


______________________________________________

Cześć!
Zgodnie z obietnicą - publikuję kolejny rozdział. 
Od razu tutaj uprzedzę, że pisząc o niezbyt rozgarniętej lekarce, czy ogólnie przestawiając różne zawody w niezbyt korzystnym świetle nie mam żadnych uprzedzeń i nie chcę nikogo urazić. To wszystko na potrzeby opowiadania.
Nie jestem jakoś mega zadowolona z tego, co mi tu wyszło, ale jak zawsze ocenę pozostawiam Wam. 

Dziękuję, że jesteście :)
Do następnego!



https://pl.pinterest.com/pin/722194490261423898/




















Komentarze

  1. Mi tam się podobało! Jak zawsze z resztą.
    Jedyny minus rozdziału to nieprzytomny Sasuke. Każdy rozdział bez niego to rozdział stracony xD Jednak chemia między nim i Haruno to coś, co jest zdecydowanie najlepsze w tym ficzku! Brakowało mi ich przekomarzania tak jak Sakurze.
    No i te pełne napięcia chwile, gdy Sakura stała obok łóżka Sasuke. BYŁAM PRZEKONANA ŻE ON SIĘ OBUDZI, a tu jednak niespodzienka i dalsze trzymanie w napięciu. No ja nie wytrzymam i jajko zniosę zanim dodasz kolejny rozdział :D

    W sumie bardzo fajnie poprowadziłaś wątek Juugo. Miło jest czytać historię, w której bohaterka nawet jak nie myśli, to jest w stanie porozmawiać z kimś, przeanalizować swoje zachowanie i stwierdzić, że robi trochę głupio więc to zmieni. Jest to niezwykle rzadkie ale i satysfakcjonujące poznać bohaterkę, która nie jest Mary Sue.

    Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Chciałam pokazać, że Sakura pomimo, że jest raczej rozsądną i twardą kobietą, to też popełnia błędy. Postanowiłam, że tym razem pokażę siłę przyjaźni jaka łączy Sakurę i Naruto :)
      Pozdrawiam i fajnie, że czekasz :)

      Usuń
  2. O borze szumiący, w końcu sie doczekałam, jak warto było sprawdzać co godzinę czy dodałaś nowy rozdział. ❤️

    Strasznie się cieszę, że wchodzimy w wątek porwanej dziewczynki, jestem tak wkurzona na tą nieogarnieta pigułę, że oddała dziecko! 😠
    I tak okropnie mi żal, że Sasuś jest nieprzytomny, tak bardzo brakowało mi go w tym rozdziale, Sakura potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek. Jakiegoś takiego zapewnienia, że nic się nie stało, i żeby nie miała z tego powodu wyrzutów sumienia,ale czekam cierpliwie aż się obudzi.
    Cieszę się, że Sakura skierowała się do Juugo, jednak jakoś mu chciała zaufać ze względu na Sasuke, myślę, że to byłaby dość ciekawa współpraca.
    Licze na to, że to będzie kontynuacja śledztwa, które prowadził Itachi, że doprowadza je do końca, a Sasuke z pomocą Sakury będzie miał przyjemność wsadzić za kraty mordercę brata.
    Osobiście czuję lekki niedosyt po tym rozdziale, nie wiem czy to przez nieprzytomnego Sasuke, czy przez brak rozmowy o całym wypadku z resztą ekipy? Na pewno brakowało mi takiej pocieszającej kumpelskiej rozmowy i wspólnych odwiedzin u Saska.
    Mam nadzieję, że nasz Romeo wybudzi się jak najszybciej. ❤️
    Ściskam i postaram się cierpliwie czekać na kolejny rozdział, ale nie obrażę się jak zrobisz nam wiernym czytelnikom niespodziankę i dodasz nowe arcydzieło za jakiś tydzień czy coś. 😇

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się zastanawiałam kto mi tak statystyki wyświetleń podbija :D
      Jeśli chodzi o niedosyt, to tym razem postanowiłam dawkować napięcie, bo dużo akcji było poprzednio.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Przyznaję bez bicia, Twoje opowiadanie powaliło mnie na kolana i z ogromną niecierpliwością sprawdzałam czy mamy już nowy rozdział. 😀
      Trochę spokoju po ostatnich wydarzeniach z pewnością przyda się bohaterom. Tylko nie daj za długo odpoczywać dla Sasuke, niech wstaje i bierze się do roboty. 🔥

      Usuń
  3. A tak tylko grzecznie dopytam, kiedy planujesz dodać kolejny rozdział? Poczekam ile będzie trzeba.... Ale sama wiesz.. 😇

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...
      Zastanawiam się teraz, czy skończyć opowiadanie tym, że Sasuke się budzi przez pocałunek Sakury, wyznaje jej miłość, później idą do łóżka, rodzi im się piękne dziecko i jest happy end.
      Jasne, mogę to zrobić. Mogę też dodawać po dwa zdania i rozbijać rozdziały 21.1, 21.2, 21.3... a mogę też poświęcić więcej czasu na napisanie długiego rozdziału, przyłożyć się do dialogów, rozwinąć relacje nie tylko pod kątem romansu, ale i przyjaźni bohaterów.
      Cierpliwości proszę :) piszę dla przyjemności i naprawdę wolałabym, żeby tak zostało. Nowy rozdział jest w trakcie pisania, ale nie jestem w stanie określić kiedy go opublikuję.
      Onihime cieszę się, że czekasz, że czytasz, że komentujesz i że lubisz moja twórczość. To naprawdę bardzo mi schlebia mi między innymi dla Ciebie chciałabym się postarać, żeby nie wyszedł mi z opowiadania tragiczny gniot. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Okej oficjalnie zakochałam się w tym opowiadaniu a codzienne sprawdzanie strony w oczekiwaniu na kolejny rozdział to moje nowe hobby ;D
    Trafiłam tu przypadkiem i zostaje do końca*-*
    Moje ukochane sasusaku i to w świecie rzeczywistym + z taką tematyką + długość rozdziałów = serio SZTOS!
    Rozdziały dosłownie pożeram (zatrzymuje się tylko na tych momentach w ich relacji i czytam po kilka razy). Myślę że ostatnie wydarzenia będą przełomowe- po Sakurze już to widać, a ciekawe jak to będzie od razu po wielkim wake up pana na którego tak wszyscy czekają.
    Chciałabym też wiedzieć jak to jest z tej perspektywy Sasuke, bo na pewno te gesty mają większe znaczenie niż to pokazuje.
    Na serio mój chory mózg czuje się jakby oglądał serial a nie czytał opowiadanie. Widać tu że wszystko jest spokojnie prowadzone i wiesz gdzie opowiadanie zmierza. W ciekawy sposób wprowadzasz bohaterów w ten świat dając im role pasujące do charakterów- Juugo, Suigetsu, Fugaku.

    Będę odzywać się częściej a na razie mam nadzieję że w następnym rozdziale będziemy już mieli docinki ze strony Sasuke, bo jeden rozdział bez niego wystarczy 🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) rozgość się na jak długo chcesz
      Dziękuję za ciepłe słowa
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ten rozdział stanowczo skradł Uzumaki. Uwielbiam Naruto w świecie rzeczywistym i zabawę charakterami. Tutaj Uzumaki wydaje się być ogarniętą osobą, pełną empatii ale nie odjęłaś mu kilku cech z mangi i anime. Cieszę się też, że w tym rozdziale rozwinęłaś wątek Fugaku oraz Jugo. Nie dziwie się, że komendant jest dumny z syna, ponieważ praca w służbach (czy to medycznej, straży pożarnej czy policji) jest już pewnego rodzaju poświęceniem.

    A poza tym to bardzo przyjemnie się czytało cały rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.