Rozdział drugi
Sakura obudziła się długo przed planowanym budzikiem. Na zewnątrz niebo zaróżowiło się od wschodzącego słońca, przez uchylone okno wpadało rześkie powietrze poranka. Przetarła oczy wierzchem dłoni i podniosła się z łóżka starając się nie budzić Kento. Przeszła na palcach przez pokój i wyjęła z szafy ubrania do biegania. Przebrała się w łazience i gotowa do wyjścia przeszła przez pokój do drzwi, założyła adidasy, zgarnęła ze stolika telefon ze słuchawkami po czym wyszła z mieszkania.
Lubiła zaczynać dzień od biegania, uspokajało ją to i pozwalało oczyścić głowę. Kiedy była czymś zdenerwowana, albo zestresowana wolała to wyćwiczyć, zmęczyć się, wyżyć się - wtedy oprócz biegania chodziła jeszcze na siłownię. Chciała też utrzymać swoje ciało w dobrej kondycji, tak jak w szkole policyjnej. Nie wyobrażała sobie monotonnej pracy za biurkiem, lubiła być ciągle w ruchu. Biegała w parku miejskim w rytm muzyki wydobywającej się ze słuchawek. Mijała ludzi, którzy tak jak ona postanowili skorzystać z dobrej pogody i zdrowo zacząć dzień. Niektórzy byli jej znajomi z widzenia, spotykała ich w parku truchtających po alejce, albo rozciągających się przy ławkach.
Po upływie godziny zadzwonił budzik w telefonie. Sakura przystanęła, porozciągała się chwilę przy ławce i skierowała z powrotem w stronę domu. Do pełni szczęścia brakowało jej teraz już tylko chłodnego prysznica i filiżanki herbaty.
Weszła do mieszkania i niemal zderzyła się z Kento w drzwiach. Zakładał buty w jednej ręce trzymając nadgryzionego tosta, a w drugiej swoją torbę. Widać było, że niedawno wstał: włosy miał w nieładzie i założoną podkoszulkę na lewą stronę. Sakura zdjęła słuchawki z uszu.
- Wychodzisz tak wcześnie? - zapytała kładąc telefon i słuchawki na stoliku przy drzwiach.
- Muszę, był duży wypadek przy stadionie, dużo rannych - wyrzucił jednym tchem. - Zrobiłem ci herbatę, ale pewnie zdążyła już wystygnąć, tosty są na talerzu. Lecę, pa!
- Masz założoną koszulkę na lewą stronę - powiedziała mu, kiedy już wychodził, ale tego nie usłyszał.
Sakura wzruszyła ramionami i zamknęła za nim drzwi. Poranek taki jak każdy, nawet była zaskoczona, że zdążyła go zobaczyć przed wyjściem do pracy.
- Powodzenia kochanie w pierwszym dniu pracy - mruknęła do siebie przedrzeźniając jego głos.
Zdjęła buty i skierowała się do łazienki. Po odświeżającym prysznicu zjadła przygotowane przez Kento tosy i wypiła lekko ciepłą herbatę. Ubrała się w długie jasne jeansy i luźny granatowy top. Włosy związała w małego koczka z którego od razu wysunęło się kilka niesfornych kosmyków, podkreśliła zieleń szmaragdowych oczu malując rzęsy czarną maskarą. Obejrzała się krytycznie w lustrze oceniając efekt na zadowalający. Założyła trampki, zabrała telefon i kluczyki do samochodu ze stolika. W dobrym humorze wyszła z mieszkania.
Komisariat policji Konoha znajdował się w centrum miasta. Sakura zaparkowała swojego czarnego pickupa na parkingu przed gmachem. Wysiadła z samochodu, zarzuciła torbę na ramię i spojrzała na niewielki budynek. Komisariat był zbudowany z czerwonej cegły, miał bardzo duże okna, częściowo przysłonięte żaluzjami, w oczy rzucało się przede wszystkim ogromne logo policji Konoha: czerwono biały wachlarz w czteroramiennej gwieździe. Wszyscy mieszkańcy doskonale wiedzieli, że wachlarz jest symbolem klanu Uchiha, który od pokoleń pilnował porządku w mieście i z którego to klanu pochodzili najwybitniejsi stratedzy wojenni, generałowie i policjanci.
Sakura odetchnęła głęboko i pewnym krokiem ruszyła w stronę komisariatu. Przeszła przez duże szklane drzwi, które same się przed nią rozsunęły i skierowała się do siedzącej na dyżurce policjantki. Szczupła kobieta w krótkich czarnych włosach ubrana w policyjny mundur rozmawiała przez telefon. Gdy Sakura podeszła do lady dyżurki, ta spojrzała na nią zza okularów i podniosła rękę w geście oznaczającym, żeby chwilę poczekała. Sakura kiwnęła głową i rozejrzała się po holu głównym. Dyżurka przy której stała znajdowała się na prawo od wejścia. Za krótkowłosą policjantką na ścianie umiejscowione było podświetlone logo policji oraz tablica informacyjna gdzie znajduje się jaki wydział. Naprzeciwko stały dwie czarne skórzane kanapy, a przed nimi szklany stolik na którym leżały ułożone w równy rządek policyjne broszury. Tam na ścianie wisiały szklane gabloty z pucharami, medalami oraz zdjęciami z uroczystości policyjnych, zawodów i bankietów. Dwa stopnie dzieliły hol od wind, drzwi na klatkę schodową, a także od wejścia na wydział dochodzeniowo-śledczy. Sakura z ciekawością zerkała w tamtą stronę. Zauważyła tylko parę biurek i kręcących się po pomieszczeniu ludzi.
- Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc? - policjantka zwróciła się do Sakury odkładając słuchawkę.
- Dzień dobry - odpowiedziała przenosząc spojrzenie na kobietę. - Nazywam się Haruno Sakura. Dostałam przydział do pracy na tym komisariacie, to mój pierwszy dzień.
- Ach, tak faktycznie, poinformowano mnie o tym - uśmiechnęła się. - Mam tu dla ciebie identyfikator. Będzie ci potrzebny do poruszania się po biurze, czyli do archiwum, zbrojowni i tak dalej.
Sakura wyciągnęła rękę po plakietkę do której doczepiony był brelok z mechanizmem wysuwania sznurka, miło zdziwiona jak szybko policjantka zaczęła się do niej zwracać jak do koleżanki. Spojrzała na identyfikator na którym oprócz imienia i nazwiska widniał numer identyfikacyjny, stopień oraz zdjęcie. Uśmiechnęła się i przyczepiła klipsem brelok do szlufki przy spodniach.
- Miałam dać znać, kiedy się już pojawisz - policjanta podniosła słuchawkę i wybrała numer kierunkowy. Odczekała chwilę po czym się odezwała: - Cześć Ino, Sakura już przyszła.
Sakura uniosła brwi. Była przekonana, że pierwszego dnia spotka się od razu z Naruto z którym była umówiona.
- Za chwilę koleżanka z twojego wydziału po ciebie przyjdzie - zwróciła się do niej ponownie. - Przy okazji nazywam się Morasaki Yuuki - wstała wyciągając rękę, którą Sakura uścisnęła.
- Ja się już chyba nie muszę przedstawiać - Sakura ścisnęła jej rękę.
Od strony wydziału śledczego otworzyły się szklane drzwi wypełniając przez chwilę hol gwarem rozmów i dźwięków dzwoniących telefonów. Zaraz ucichły, kiedy przeszła przez nie szczupła blondynka z długimi włosami upiętymi w wysokiego kucyka i zamknęła je za sobą. Podeszła do dyżurki zwinnym krokiem przypatrując się z ciekawością Sakurze.
- Witamy w naszych skromnych progach - Sakura uścisnęła wyciągniętą rękę myśląc jednocześnie ile razy będzie robiła to w ciągu tego dnia. - Nazywam się Yamanaka Ino. Naruto poprosił mnie, żebym się tobą zajęła zanim pojawi się w pracy.
- Haruno Sakura - puściła dłoń koleżanki i zaśmiała się. - Mnie kazał się wyspać przed pierwszym dniem w pracy i sam zaspał?
- Z tego co się przed godziną dowiedziałam to męczy go kac morderca. Zapił ze starym kolegą, czy coś… Ale tym się teraz nie przejmuj, jesteś w dobrych rękach. Najpierw pokażę gdzie będziesz siedziała, zaprowadzę do generalnego po odbiór odznaki, a potem załatwimy całą resztę.
Sakura poprawiła torbę na ramieniu, skinęła głową Yuuki i ruszyła za Ino. Blondynka otworzyła przed nią drzwi i gestem zaprosiła do środka. Sakura weszła do pomieszczenia, które było open space’m. Biurka były ustawione w czterech rzędach złączone po trzy z każdej strony. Po prawej stronie znajdowały się okna z zaciągniętymi żaluzjami chroniąc pomieszczenie przed letnimi promieniami słońca. Na lewej ścianie znajdowały się kolejno drzwi najpierw do pokoju przesłuchań, potem do salki konferencyjnej i kuchni. Na końcu pokoju, naprzeciwko wejścia swoje gabinety mieli obok siebie komendant i zastępca komendanta.
Ino przeprowadziła Sakurę przez pokój wśród ogólnych szmerów i ciekawskich spojrzeń. Zatrzymały się przy ostatnim rzędzie biurek. Dwa stojące obok siebie biurka były niemalże puste nie licząc komputerów. Trzecie było zaśmiecone pustymi opakowaniami po ramenie instant. Sakura spojrzała na zdjęcie pary w ramce stojące obok monitora i uśmiechnęła się - to było biurko Naruto. Na przeciwko jego miejsca siedział szatyn z nieco drapieżnym wyrazem twarzy, a obok niego na posłaniu leżał biały labrador retriever, który podniósł się i podszedł obwąchać nową osobę.
- Sakura, to jest Kiba, partner Naruto - Ino wskazała dłonią szatyna podnoszącego się właśnie z krzesła i zmierzającego w ich kierunku. - A to jest Akamaru.
- Cześć, miło mi - Sakura wymieniła kolejny uścisk dłoni po czym pogłaskała psa po łbie - Uroczy pies. Jest z tobą od szczeniaka?
- Tak - Kiba włożył ręce do kieszeni i przysiadł na krawędzi biurka nieobecnego Naruto. - Moja rodzina zajmuje się szkoleniem psów policyjnych od pokoleń. W śledczym mamy tylko Akamaru, ale u kryminalnych są dwa owczarki niemieckie.
- Koło Kiby siedzę ja, a obok mnie Sai, który właśnie gdzieś się ulotnił - ignorując Kibę Ino kontynuowała pokazywanie Sakurze rozmieszczenie biurek i kto gdzie siedzi w ich rzędzie. - Zostaw tutaj torbę, pójdziemy do komendanta.
Sakura zsunęła z ramienia torbę i postawiła ją na pierwszym biurku. Jej uwagę przykuł stojący koło plastikowego organizera na papiery jasnoniebieski kubek w kolorowe kwiatki, które wyglądały jak malowane ręką dziecka. Kubek wypełniony był do połowy zimną kawą. Podniosła naczynie i zwróciła się do Ino:
- To prezent na przywitanie, czy własność jakiegoś twardziela?
Ino spojrzała na to co Sakura trzyma w ręce i przeniosła wzrok na biurko na którym położyła swoją torbę.
- A nie, to miejsce jest…
Nagle otworzyły się drzwi od pokoju zastępcy komendanta. Wszyscy troje skierowali spojrzenie na wychodzącego z pomieszczenia szarowłosego mężczyznę, którego włosy sterczały pod dziwnym kątem. Miał smukłą przystojną twarz, lecz wyglądał na znudzonego. W ręce trzymał białą tekturową teczkę. Bystre oczy wyłowiły Ino.
- Ino, zapomniałaś podpisać się pod raportem - zwrócił się do niej spokojnym, rzeczowym tonem machając dokumentami. - Zapraszam na dywanik - wskazał kciukiem w kierunku drzwi do swojego pokoju.
Sakura nadal trzymając fikuśny kubek spojrzała zaniepokojona na Ino. Nie spodziewała się, że za brak jednego podpisu można od razu trafić na dywanik. Nastawiała się raczej na przyjazną atmosferę pracy. Ino pochwyciła jej spojrzenie i roześmiała się, a wraz z nią Kiba, który obserwował reakcję Sakury.
- Wystraszyłaś się? - zapytała rozbawiona. - Do Kakashiego chodzi się na dywanik porozmawiać o planach wakacyjnych, a na odchodne jeszcze częstuje lizakami. Poczekaj, zaraz przyjdę.
Ino weszła za Kakashim do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Kiba przeprosił ją i także od niej odszedł zawołany przez kogoś z drugiego końca pokoju. Akamaru podreptał posłusznie za swoim opiekunem. Sakura odstawiła kubek na swoje miejsce, odsunęła krzesło i usiadła. Pierwsze wrażenie było lepsze niż się na początku nastawiała. Podobało jej się biuro, ogólna atmosfera oraz to, że będzie pracowała przy jednym stanowisku z przyjacielem.
Przypominając sobie o Naruto sięgnęła do torby i wyciągnęła telefon. Chciała mu przypomnieć, że dwa dni temu zabronił jej zaspać pierwszego dnia do pracy, a sam nie pojawił się na czas. Wyszukała jego numer na liście i miała wykonać połączenie, kiedy obok niej odezwał się głos:
- To moje miejsce.
Sakura spojrzała w lewo unosząc głowę. Nad nią stał postawny, czarnowłosy mężczyzna trzymając w rękach plastikowe pudło. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę i nieprzenikniony wyraz twarzy. Oczy koloru hebanu patrzyły wyczekująco wprost na nią. Sakura przeniosła zdziwione spojrzenie na trzymane przez niego pudełko, które było podpisane: Uchiha S. Podniosła się z krzesła odkładając telefon na biurko.
- Przepraszam, nie wiedziałam - spojrzała na niego. - Ino mnie tu zostawiła na chwilę, ma zaraz wrócić.
- Chyba nie będziemy musieli długo czekać - powiedział nieznajomy patrząc w kierunku w którym zniknęła wcześniej blondynka.
Sakura zobaczyła kierującą się w ich stronę Ino. Jej niebieskie oczy błysnęły, kiedy zwróciła się do mężczyzny:
- Szybko udało ci się znaleźć pudło w tej rupieciarni - stanęła przed nimi i założyła ręce na piersi. Przeniosła wzrok na Sakurę - Nie zdążyłam ci powiedzieć, że to miejsce jest zajęte. Twoje biurko jest obok. Będziesz siedziała koło pana przystojniaka i pana bałaganiarza.
Sakura przesunęła torbę i telefon na sąsiednie biurko robiąc miejsce nowemu koledze. On zaś postawił pudło i sięgnął po kubek z kawą. Widok dorosłego mężczyzny popijającego z dziecinnego kubka rozśmieszył Sakurę. Parsknęła i zatkała usta dłonią, kiedy spojrzał na nią unosząc brwi.
- Co cię rozbawiało? - zapytał obojętnie. - Zazdrościsz mi kubka?
- Jest… - zawahała się - oryginalny.
- Owszem, został zrobiony na zamówienie - upił łyk i sięgnął jedną ręką do pudła wyciągając z niego notes i parę długopisów. Sakura patrzyła na trzymany przez niego kubek i zrozumiała, że to musi być prezent od dziecka. Zerknęła na jego prawą dłoń, ale nie zauważyła na palcu obrączki.
- Uchiha, Haruno, zapraszam! - rozległ się ponownie głos Kakashiego. Stał przed drzwiami do pokoju komendanta trzymając rękę na klamce.
Sakura była zaskoczona, że wywołano ich razem, jednak nie patrząc na Uchihę przeszła za jego plecami i skierowała się w stronę czekającego na nich Kakashiego. Uśmiechnął się do niej życzliwie co nadało jego twarzy przyjemny wyraz. Otworzył przed nią drzwi i wszedł za nią do środka. Po chwili dołączył Uchiha. Wszyscy troje stanęli przed biurkiem za którym siedział komendant Fugaku Uchiha. Ubrany w policyjny mundur Konohy, miał ręce skrzyżowane na piersi i surowy wyraz twarzy. Wokół ust i czarnych oczu widoczne były już zmarszczki, na skroniach widoczne były pojedyncze siwe włosy. Sakura rzuciła szybkie spojrzenie na młodego mężczyznę o tym samym nazwisku i zauważyła duże podobieństwo między nimi. Komendant wstał, okrążył biurko i podszedł do nich. Był wysoki i barczysty. Podniósł z biurka odznakę policyjną i wręczył ją Sakurze. Wyciągnął w jej kierunku dłoń przywołując na twarz coś w rodzaju uśmiechu.
- Witamy na pokładzie Haruno - przemówił głębokim głosem ściskając mocno jej dłoń i potrząsając ręką. - Jesteśmy zadowoleni, że wyróżniona absolwentka szkoły policyjnej w Konoha została przydzielona do naszego komisariatu. Życzę powodzenia w pracy.
- Bardzo dziękuję - odpowiedziała Sakura uśmiechając się promiennie ściskając odznakę w wolnej ręce.
- Ja również dołączam się do życzeń - odezwał się stojący za nią Kakashi. Uścisnęła kolejną dłoń tego dnia. - Widziałem, że zdążyłaś już zapoznać się z Sasuke?
Sakura przeniosła wzrok na wymienionego z imienia mężczyznę. Stał milczący z rękami w kieszeniach ciemnych spodni. Czarne oczy przenosił z Kakashiego na komendanta jakby czegoś wyczekując. Od wejścia do pomieszczenia omijał ją spojrzeniem. Fugaku Uchiha nachylił się do biurka i podniósł kolejną odznakę. Spojrzał uważnie i trochę surowo na Sasuke.
- Tę oddaję tobie Sasuke - powiedział poważnie komendant i wręczył mu jego własność. Młodszy Uchiha wyciągnął rękę z kieszeni, odebrał odznakę i patrząc Fugaku w oczy skinął tylko głową.
Sakura nie do końca rozumiała czego właśnie była świadkiem. Ona dostała odznakę, bo była nowa, ale Sasuke komendant odznakę oddał. Czuła, że była świadkiem jakiejś zawiłej sceny familijnej. Ciszę przerwał głos Kakashiego:
- Nie bez powodu zaprosiłem was oboje do komendanta. Jako, że Sakura jest młodą, niedoświadczoną absolwentką szkoły policyjnej, a ty Sasuke masz duże kompetencje i ogólnie łeb na karku, to zostaliście przydzieleni do siebie jako partnerzy.
Wzrok Sakury przeniósł się z Kakashiego na Sasuke w tym samym momencie co jego na nią. Dla niej było wszystko jedno kto jej będzie partnerował. Dopiero co poznała Sasuke i nie wiedziała jeszcze, czy to dobrze, czy nie, że zostali połączeni w duet. Bazując na pierwszym wrażeniu miała przeczucie, że współpraca nie ułoży się źle.
- Nie - odezwał się nagle Sasuke odwracając od niej wzrok. Sakura przygarbiła się lekko. Brutalnie dotarło do niej, że jednak nie będzie łatwo im się dogadać.
- To nie jest koncert życzeń Sasuke - odezwał się komendant. - Takie dostałeś polecenie. Wróciłeś do pracy po rocznej przerwie i nie możemy sobie pozwolić na kolejne twoje samowolki. Będziesz miał pod swoimi skrzydłami Sakurę i weźmiesz za nią odpowiedzialność. Każdy twój wybryk będzie rozliczany między was oboje.
- Mam ją niańczyć?
Sakura westchnęła głośno co zwróciło uwagę mężczyzn w gabinecie. Spojrzeli na nią. Stała wyprostowana z rękami opuszczonymi wzdłuż tułowia. Spojrzała uważnie na Sasuke.
- Mówisz o mnie jakby mnie tu w ogóle nie było - powiedziała spokojnie. - Nie rozumiem skąd przekonanie, że potrzebuję niańki. Potrzebuję tylko kogoś mądrego, żeby pokazał mi jak faktycznie wygląda praca policjanta, bo wiedzę teoretyczną mam w małym palcu i to u nogi. Nie bądź więc samolubnym bucem i nie unoś się honorem, tylko podziel się ze mną swoim doświadczeniem. Ja ze swojej strony mogę ci zaoferować wsparcie i lojalność.
Zapadła cisza przerywana dźwiękiem tykającego na ścianie zegara. Sakura wciąż patrzyła na Sasuke, a on na nią. Nie spuszczała wzroku, chociaż niewiele brakowało, aby ugięła się pod intensywnym spojrzeniem czarnych oczu. Czuła, że jej serce przyspiesza, a dłoń w której trzymała swoją odznakę zaczęła się robić wilgotna od potu. Od pozabijania się nawzajem spojrzeniem uratował ich Kakashi chrząkając głośno.
- Czytając między wierszami: powiedziała, że jesteś mądry - zwrócił się w stronę Sasuke. - To komplement koło którego chyba nie przejdziesz obojętnie.
- Czyli wszystko jasne - odezwał się komendant. - Od dzisiaj pracujecie jako duet. Za dziesięć minut odprawa, a później pójdziecie do Tenten skompletować wyposażenie. Chciałbym jeszcze zamienić słowo z Sasuke na osobności.
Sakura złożyła krótki ukłon w stronę komendanta i mijając Kakashiego i Sasuke wyszła z gabinetu. Zastępca komendanta wyszedł za nią zamykając drzwi.
- Głowa do góry Haruno - Kakashi poklepał ją delikatnie po ramieniu. - Sasuke to naprawdę dobry policjant, któremu po prostu przytrafiło się dużo złych rzeczy.
Odwrócił się i zniknął za drzwiami do swojego pokoju. Sakura wróciła do swojego biurka, usiadła ciężko na krześle. Wychyliła się do siedzącej na przeciwko Ino.
- Ino, mam pytanie - powiedziała szeptem, żeby siedzący obok koleżanki Kiba nie usłyszał. Blondynka wychyliła się zza monitora. - Jak spokrewnieni są komendant i Sasuke?
- To nie wiedziałaś? Fugaku jest ojcem Sasuke.
- Myślałam, że miał jednego syna, tego który zginął rok temu.
- Nie, nie - Ino pokręciła głową. - To był jego starszy syn, Itachi. Pracował w wydziale kryminalnym.
Sakura opadła na siedzenie i zamyśliła się. Sasuke wrócił z rocznego urlopu, który raczej nie był urlopem zdrowotnym, skoro zostawił swoją odznakę u komendanta. Po słowach Fugaku wniosła, że po zabójstwie Itachiego musiało się zdarzyć coś jeszcze, ale tym razem z udziałem młodszego syna. Przymusowy urlop to nie jest opcja wyboru, to nakaz.
- Sakura! - usłyszała swoje imię. Odwróciła się na krześle i spojrzała na idącego w jej kierunku Naruto. Próbował się uśmiechnąć, ale niezdarnie mu to wyszło, tak jak człowiekowi, który chce zamaskować, że się źle czuje. - Bardzo cię przepraszam, wiem, że się umawialiśmy.
Rzucił plecak na swoje biurko i strącił walające się po nim opakowania po ramenie i inne śmieci. Usiadł na krześle i obrócił się w jej stronę.
- Spotkałem się wczoraj ze starym kumplem, wyskoczyliśmy na jednego i trochę popłynąłem - tłumaczył się zakłopotany. - Przebudziłem się rano i wiedziałem, że nie dam rady przyjść na czas, dlatego poprosiłem ino, żeby się tobą zajęła.
- Wyluzuj Naruto, przecież krzywda mi się nie stała - powiedziała Sakura rozbawiona skruchą zmizerniałego przyjaciela. - Ino się świetnie mną zajęła, pokazała co i jak. Nawet okazało się, że będziemy koło siebie siedzieli.
Naruto spojrzał na biurko po lewej stronie Sakury.
- To Sasuke już jest? - zapytał.
- Od ponad godziny - odezwał się głos Ino. - Przyniósł swoje klamoty i przepadł jak kamfora u szefa.
Lazurowe tęczówki spoczęły na Sakurze. Wydawało jej się, że przyjaciel chce ją o coś zapytać, ale nie zdążył, bo w tym momencie Kakashi ponownie wyłonił się ze swojego pokoju i krzyknął:
- Odprawa!
Wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli kierować w stronę pokoju konferencyjnego. Kakashi trzymając pod pachą jakieś dokumenty, wolną ręką zapukał w szybę drzwi komendanta dając tym znak, że rozmowa komendanta z synem powinna już dobiegać końca.
W pomieszczeniu ustawiony był równy rząd krzeseł. Przy drzwiach wejściowych wisiała biała tablica z widocznymi smugami po wytartych kolorowych markerach. Na stojaku obok tablicy stał telewizor, a obok niego palma w doniczce. Sakura zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, koło okna, gdzie stał kwiat. Obok niej usiadła Ino, a za nią Naruto niosący ze sobą butelkę wody. Jako ostatni do sali weszli komendant z synem. Sasuke nie zajął miejsca siedzącego, zamiast tego podszedł do okna i oparł się tyłem o parapet zakładając ręce na piersi. Stał obok siedzącej Sakury.
- Koledzy, nie róbcie kwaśnych min, bo kolejny piękny dzień przed nami - Kakashi zwrócił się do tłumu patrzących na niego ludzi. Tu i ówdzie odezwało się pojedyncze parsknięcie. - Z najważniejszych informacji chciałbym wam przekazać, że od dzisiaj do naszego wydziału dołączyła Haruno Sakura, przyjmijcie ją miło - różowowłosa wstała z miejsca i ukłoniła się lekko w stronę zespołu. - Jak już wszyscy zauważyliście po roku nieobecności wrócił do nas Sasuke i to on będzie partnerował Sakurze.
Tłum wydał z siebie pomruki: “uuu’’ i “ooo”. Sakura obejrzała się i zobaczyła najpierw zaskoczoną minę Ino, a chwilę później taki sam wyraz twarzy u siedzącego za blondynką Naruto. Spojrzała w górę na Sasuke, ale ten stał nieporuszony tą reakcją.
Kakashi podał komendantowi akta, oddając mu tym samym głos.
- Nowe przydziały - odezwał się Fugaku otwierając pierwszy folder. - Shikamaru i Temari zajmą się zgłoszeniem o oszustwach w kasynie - złotowłosa dziewczyna w upiętych w niski kucyk włosach oraz brunet ze związanymi wysoko długimi włosami wstali ze swoich miejsc i podeszli do komendanta. Temari zabrała wyciągniętą w jej stronę teczkę i oboje z Shikamaru wyszli z pokoju. - Ino i Sai, wy jedziecie razem z kryminalnymi na miejsce zabójstwa pielęgniarki ze szpitala w Konoha. - Sakura drgnęła niespokojnie słysząc, że zabójstwo miało związek ze szpitalem. Ino wraz z Saiem odebrali akta i również wyszli z pokoju. - Na końcu zostali Sakura i Sasuke. Wy zajmiecie się sprawą podpalenia księgarni na przedmieściach - komendant podał papiery Sasuke. - Reszta kontynuuje swoje obowiązki. Możecie się rozejść.
Komendant wraz z Kakashim wyszli jako pierwsi. Sakura wstała i znajdując koło Sasuke czekała aż tłum się rozejdzie. Wzrostem sięgała mu do ramion, ręką ocierała się o kawałek rękawa jego podkoszulki. Stojąc blisko niego poczuła miły zapach jego perfum.
Do pokoju zajrzała Ino poprawiając kaburę z pistoletem na pasku.
- Sakura, miałam cię jeszcze zaprowadzić po odbiór sprzętu, ale już nie zdążę, bo kryminalni czekają - powiedziała jednym tchem.
- Ja się tym zajmę - odezwał się Sasuke.
- Dzięki, pa! - machnęła im ręką i już jej nie było.
- Chodź, załatwimy to od razu - Sasuke ruszył przed nią w stronę drzwi. - Muszę odebrać jeszcze swoje rzeczy.
Wyszli z pokoju. Sasuke położył akta sprawy na swoje biurko i zajął się szukaniem czegoś w pudle. Sakura podniosła swoją odznakę i zawiesiła ją sobie na szyi. Przy zajętym Sasuke stanął Naruto ze szklanką wody w ręce w której musowała rozpuszczająca się tabletka.
- Więcej z tobą nie piję - odezwał się do niego obrażonym głosem. - Przez ciebie zaspałem do pracy.
Sasuke uśmiechnął się pod nosem, nie odpowiedział od razu zajęty dalej grzebaniem w pudle. W końcu wyciągnął z niego swój identyfikator i przyczepił do przedniej kieszeni spodni.
- Naruto, to żaden wstyd nie mieć mocnej głowy do picia - powiedział rozbawiony do kolegi. - To nawet dobrze o tobie świadczy, wiesz?
- Jeśli tak, to więcej mnie nie wyciągaj - blondyn minął Sasuke udając wielce urażonego, puścił oczko do Sakury i usadowił się przy swoim stanowisku.
Uchiha przewrócił oczami i zwrócił się krótko do Sakury:
- Chodźmy.
Sakura szła za nim znowu patrząc na jego plecy. Była zirytowana, że jej partner nie wykazywał żadnych chęci współpracy z nią, mimo, że w gabinecie komendanta postanowiła zagrać na spokojnych strunach i przemówić do niego po ludzku. Sasuke nie zwracał się do niej jak do koleżanki, a raczej na wstępie określił ich relacje jako mistrz-uczeń, gdzie ona odgrywała tę drugoplanową rolę. Nawet nie patrzył w jej kierunku kiedy do niej mówił, jakby mierził go jej widok. Po jego reakcji w gabinecie komendanta wiedziała, że duet z kobietą mu nie odpowiada. Sakura również zdawała sobie sprawę, że jeśli tego samego dnia nie uda jej się zmienić jego nastawienia względem niej, to ich współpraca będzie wyglądała tragicznie.
Odebranie wyposażenia trwało dosyć długo, ponieważ Tenten musiała od razu sporządzić szczegółowy protokół ze zdania broni. Sakura była pod niemałym wrażeniem, kiedy musiała złożyć co najmniej kilkanaście podpisów na różnych regulaminach, oświadczeniach, zaświadczeniach. Później to samo czekało Sasuke, który na czas przymusowego urlopu musiał oddać swoją broń. Kiedy oboje uzupełnili ekwipunek wrócili do swoich biurek, aby zapoznać się z aktami dotyczącymi sprawy, którą wspólnie mieli prowadzić.
- Pięćdziesięcioletni facet prowadzi niewielką księgarnię od dwóch lat, miał wcześniej komis samochodowy, wulkanizację… - Sakura przeglądała papiery przy swoim biurku. - O, za każdym razem ubezpieczał swój biznes na taką kasę?
- Zauważ, że ciągle u jednego ubezpieczyciela, nawet nazwisko agenta ciągle się powtarza - uzupełnił ją Sasuke. Odwrócił się w stronę monitora, zaczął stukać palcami w klawiaturę. - Te jego interesy były od początku nastawione na szybki i łatwy pieniądz. Kilka razy zgłaszał kradzieże, dwa razy wybito mu witrynę sklepową i to w krótkim odstępie czasu.
- Może to jakaś konkurencja?
- W tej dzielnicy nie ma innych księgarni, więc to bym wykluczył. Jedźmy zobaczyć jak to wygląda - Uchiha zablokował komputer i podniósł się ze swojego miejsca.
Sakura dopiła resztę herbaty z filiżanki i poszła za Sasuke. Wyszli na parking przed budynkiem. Sakura zmrużyła oczy i przystawiła sobie otwartą dłoń do czoła, chroniąc się przed promieniami słońca. Podeszła do swojego samochodu z zamiarem zabrania okularów przeciwsłonecznych ze schowka.
- Pojedziemy moim samochodem - odezwał się Sasuke otwierając swojego czarnego suva. - Nie będziemy ryzykowali, że twój się rozkraczy gdzieś na środku ulicy.
Sakura wyjęła okulary ze schowka i zamknęła drzwi od swojego wysłużonego pickupa. Spokojnym krokiem podeszła do samochodu Uchihy i otworzyła drzwi od strony pasażera. Podniosła leżącą na siedzeniu czarną czapkę z daszkiem. Miała wrażenie, że niedawno widziała u kogoś dokładnie takie samo nakrycie głowy. Bez chwili namysłu i bez pytania właściciela, założyła ją sobie na głowę. Wsiadła do samochodu. Sasuke spojrzał na nią.
- Partnerowanie nie oznacza dzielenia się swoimi rzeczami osobistymi - powiedział obojętnie.
- Świetnie, że poruszyłeś ten temat - odpowiedziała Sakura siląc się na spokój. - Partnerowanie nie oznacza też ignorowania drugiej osoby i traktowania jej jak jakiegoś uczniaka. Przełknęłam twój komentarz o tym, że nie zamierzasz mnie niańczyć. Nie odezwałam się, kiedy od wyjścia z pokoju komendanta musiałam oglądać twoje plecy, bo nie uznałeś za koniecznie rozmawiania ze mną patrząc mi w oczy zamiast gdzieś przed siebie. No i jeszcze postanowiłeś mi dosrać, bo nie podoba ci się mój samochód. Cieszę się, że w końcu udało mi się zwrócić twoją uwagę. Działamy razem, czy nie?
Sasuke westchnął, przekręcił kluczyk w stacyjce.
- Nie będzie z tobą łatwo, prawda? - zapytał półuśmiechem.
- To już zależy od ciebie - odpowiedziała zakładając okulary.
___________________________________________________________________________________________
Cześć! Powinnam pewnie cokolwiek napisać po publikacji pierwszego rozdziału, ale chciałam, żeby to był sam rozdział, bez żadnego uzewnętrzniania się z mojej strony.
To pierwszy blog jaki prowadzę, więc wygląd nie jest jakoś profesjonalnie dopasowany, ale może ktoś zajdzie w tym jakiś urok? Oby!
Bardzo lubię opowiadania związane z bohaterami Naruto, czytałam już wiele blogów, a te które aktualnie czytam znajdziecie w zakładce Polecam.
Mam nadzieję, że ktoś tu kiedyś zajrzy, może zostawi komentarz. Nie mam żadnych zasięgów, więc póki co to wygląda na to, że piszę i publikuję dla siebie, ale może w przyszłości... kto wie.
x
Hej, hej, widzę, że Twoje opowiadanie jest totalną świeżynką, z czego bardzo się cieszę. Doceniam również fakt, że zdecydowałaś się publikować na blogu, a nie na wattpadzie, jak robi to większość ludzi - boleję nad tym, że zajawka na Naruto i prowadzenie blogów przemija z wiatrem, dlatego każdego nowego twórcę trzeba bardzo mocno, mocno doceniać.
OdpowiedzUsuńCiężko uwierzyć, że jest to Twoja pierwsza publikacja, masz tak przyjemny styl,tak lekkie pióro, że każde kolejne zdanie dosłownie pochłania człowieka i skupia na sobie całą jego uwagę, aż do ostatniej kropki kończącej rozdział, który niestety, pomimo i tak imponującej długości, kończy się za szybko. Tak to już niestety jest z fajnymi opowiadaniami, niestety 😔. Mój ryjek niezmiernie się raduje, że zdecydowałaś się pisać w tematyce Naruciaka, szczególnie, że przygody dotyczą jednego z moich ulubionych paringów, no i kryminalistyki, dodatkowe plusy (już nie wspomnę nawet o tym, jak bardzo moje serduszko byłoby szczęśliwe, gdyby trochę miejsca otrzymali również Shikamaru i Temari). Pomimo tego, że to dopiero drugi rozdział, to akcja toczy się wartko, a sposób prowadzenia dialogów między bohaterami, sami bohaterowie, opisy sytuacji i miejsc są tak realne, że łatwo w to wszystko uwierzyć. Czekam więc na dalsze rozdziały, gdyż jestem ciekawa wielu kwestii 🙂
Cześć :) dziękuję za pierwszy komentarz i to jeszcze taki miły! Bardzo mi to pochlebia i sprawia, że mam ochotę dalej pisać :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Fajnie się czyta to opowiadanie :) czekam na więcej
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńPojawieniem Sasuke jaram się jak mała dziewczynka chociaż w moim wieku to chyba już nie wypada 😅🤣
OdpowiedzUsuńCzytanie idzie mi powoli, bo ciągle coś mnie rozprasza ale nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów! Przyjemnie się czyta, chociaż miejscami opisy pomieszczeń pomijam (są dla mnie nieco zbędne i toporne). Jestem mega ciekawa jak dalej rozwiniesz akcje i relacje między bohaterami.
A ta scena ze skacowanym Naruto i Sasuke, który się z niego podśmiewa-złoto!