Rozdział trzydziesty szósty

    Następnego dnia na komisariacie wrzało jak w ulu. Przybyło kilka nowych twarzy, trwały ożywione rozmowy i można było wyczuć w powietrzu ogólnie podniecenie. Podeszła do kolegów, którzy przy jej biurku prowadzili zażartą dyskusję.
- Cześć - przywitała się ściągając płaszcz. - Rozumiem, że stało się coś dobrego?
- Sasori został złapany przez ludzi Gaary - odpowiedział uśmiechnięty Naruto. 
- Od razu zawieźli go do Morino na zaostrzony rygor - dodał Kiba. - Komendant pojechał do Kakashiego i Shino.  
- Sasori był sam? - zapytała.
- Jeszcze dwóch ludzi było przy nim jako ochrona - odezwał się Uchiha. - Zostali postrzeleni przez Kankuro. 
- Same szychy - mruknęła. - Odprawy nie będzie?
- Dla nas nie - powiedział Inuzuka. - Naruto, musimy się zbierać.
- Powodzenia! - pożyczyła kolegom, kiedy wychodzili z wydziału. - My też musimy zabrać się do roboty - zwróciła się do Sasuke. Starała zachowywać się przy nim jak najbardziej naturalnie, chociaż było jej ciężko z uwagi na galopujący puls. Powrót do rozmowy związanej ze śledztwem miał odciągnąć jej nieprzyzwoite myśli w związku z partnerem. Nie mogła przecież bujać w obłokach w pracy. Były ważniejsze sprawy do zrobienia.
- Może zmienimy miejsce - zaproponował Sasuke. - Wolałbym porozmawiać w spokojniejszych warunkach. Jadłaś śniadanie?
- Tak - kiwnęła głową.
- Ale ja nie. Chodź. 

    Sakura raczyła się zieloną herbatą z jaśminu podczas gdy Sasuke kończył jeść. Zerkała na niego od czasu do czasu i nie zagadywała go, żeby spokojnie spożywał posiłek. Mogłaby spędzać w taki sposób każdy poranek. U niej, albo u niego w mieszkaniu. Ona piłaby herbatę, a on mocną, czarną kawę. Może czytałby w tym czasie gazetę, albo przeglądał wiadomości na smartfonie. To byłby idealny początek dnia.
- Myślałem o Karin - usłyszała.
- Słucham? - zamrugała nieprzytomnie kilka razy.
- Pracuje u Madary od skończenia szkoły policyjnej - kontynuował dalej swoją myśl. - Jest bardzo lojalna, więc nie pójdzie na współpracę. Zwłaszcza, jeśli się dowie, że mi na tym zależy.
- A gdyby za zgodą Tobiramy i Obito powiedzieć jej, że Madara wkrótce będzie udupiony? - zaproponowała. - On i jego współpracownicy.
- To się może ciągnąć tygodniami, albo miesiącami - powiedział upijając łyk kawy z filiżanki. - Nie mamy tyle czasu i nie możemy trzymać w nieskończoność Haruto u Juugo. 
- W takim razie zróbmy wszystko, żeby Karin pomyślała, że Madara wykorzysta ją, kiedy zbiorą się nad nim ciemne chmury. Wiesz o co mi chodzi?
- Żeby wcisnąć jej kit, że traktuje ją jako swój spadochron i w najgorszym wypadku pociągnie ją za sobą na dno? To mogłoby się udać o ile Obito będzie chciał brać na swoje barki jeszcze coś takiego.
- Wszystko dla dobra sprawy - Sakura rozłożyła ręce. - Dla świętego spokoju spróbujmy jeszcze raz przycisnąć Haruto, a potem jedźmy do prokuratury. 
- Zostali jeszcze ci komandosi - przypomniał Uchiha. - Mają poczyszczone kartoteki. No, chyba, że w limbo znowu ukryli jakieś akta.
- Już się tego nie dowiemy - stwierdziła Sakura. - Zabierzmy się za to, co sami póki co możemy ogarnąć. 

- Skąd ten dym? - zapytała Sakura, kiedy zbliżali się do brudnej dzielnicy. Zaraz, gdy skończyła mówić wyprzedziły ich dwie jednostki straży pożarnej. - Uchiha, to chyba u Juugo!
    Sasuke przyśpieszył i po chwili z piskiem opon zatrzymał się przez klubem kolegi. Juugo z Sonu, Fumi i kilkoma dziewczynami stali zbici w ciasną grupkę. Sakura pierwsza wysiadła z samochodu i podeszła do nich. 
- Co się stało?
- Mieliśmy niezbyt przyjemną wizytę dzisiaj rano - odpowiedział rudowłosy, zwracając ku niej osmaloną twarz. - Nie zdążyłem nawet zwołać swojej ekipy, bo byłaby niezła jatka. 
- Sonu jest trochę poturbowany - dodała Fumi pokazując głową ochroniarza, który miał prowizorycznie opatrzoną rękę zawieszoną na szaliku. - Jest karetka, chodź - złapała kolegę pod ramię i zaprowadziła do ambulansu. 
- Dziewczyny, wy też idźcie - polecił Juugo swoim pracownicom. Odprowadził je wzrokiem i zwrócił się do Sakury i Sasuke, który właśnie do nich dołączył: - Wleciało trzech byczków w kominiarkach. Jeden obezwładnił Sonu, drugi trzymał nas na muszce, a trzeci zgarnął chłopaka. Wszystko trwało nie więcej niż pięć minut. Wychodząc, rzucili jeszcze trzy race no i zajęło się ogniem.
- Musimy znaleźć Haruto - odezwał się Uchiha. - I to jak najszybciej, zanim zacznie się stawiać tym trzem, co go zabrali. Oni raczej nie będą wobec niego tak pobłażliwi. 
- Mówili coś jeszcze? - zapytała Sakura przejęta losem porwanego chłopaka. Nie miała dobrych przeczuć co do tego, co mogło się z nim stać do tej pory.
- Nie, nie byli zbyt rozmowni - opowiedział Juugo uśmiechając się krzywo. - Wiem już, że podjechali czarnym Mercedesem, ale nie mam numerów.
- To już coś - powiedział Sasuke. - Wybacz stary, że tak wyszło. 
- Nie pierwszy i nie ostatni raz - rudowłosy machnął ręką. - Szybko się odkuję, ale też nie odpuszczę tym, którzy mi to zrobili. 
- Zajmiemy się tym - zapewnił go Uchiha. - Zadzwonię do ciebie wieczorem.
- Jedźcie już, póki jest jeszcze cień szansy, że chłopak żyje.

- Karin nie odbiera - Sasuke schował telefon komórkowy do kieszeni kurtki. - Ile jest zarejestrowanych czarnych Mercedesów w Konoha?
- Czterdzieści - odpowiedziała sucho Sakura. -  Zobaczymy, czy monitoring coś uchwycił. Chouji i Ikabe to już sprawdzają. 
- Tak, bo to się do tej pory sprawdzało w brudnej dzielnicy - mruknął Uchiha niezadowolony.
- Ale przecież jakieś drogi prowadzą do tego miejsca, prawda? - powiedziała niezrażona. - Słuchaj, może jedźmy do rodzinnego domu Haruto i może poinformujmy jednak jego matkę. Lepiej, żeby była przygotowana na wszystko co może się stać. 
- Zaskarży nas.
- Spodziewam się tego. Będziemy musieli wziąć to na klatę.
- Spieprzyliśmy to Haruno - Sasuke oparł się o maskę samochodu. Zatrzymali się na parkingu przy parku miejskim. Oboje potrzebowali odetchnąć i zastanowić się na spokojnie. Poza tym Sakura zauważyła jak Uchiha stał się nerwowy po sytuacji u Juugo. Śledztwo znowu zaczęło im się wymykać z rąk. Co najgorsze, mogli mieć na sumieniu młodego chłopaka.
- Jeszcze nic nie spieprzyliśmy - stanęła przed nim zbierając w sobie całą pewność siebie. - Musimy działać szybko, żeby go odnaleźć. Zadzwonię do Naruto, niech z Kibą sprawdzą ruderę w której ukrywał się ojciec Haruto, a my pojedziemy do...
- Skoro Karin jest niedostępna to znaczy, że Madara jest o wszystkim poinformowany - przerwał jej. - Kazał jej się ukryć bo wie, że zaczęliśmy śledztwo. Chłopak chciał się z nią spotkać, a nagle przepadł bez śladu. Ktoś zobaczył go u Juugo i stało się. 
- Co z tobą? - zapytała wprost. 
- Jestem wkurzony - przyznał patrząc na nią. 
- Nie uwierzę w to, że się poddałeś.
- Jestem wkurzony - powtórzył.
- Teraz możemy próbować naprawić te szkody - Sakura starała się zagrzać go ponownie do walki. Pierwszy raz to on miał wątpliwości i nie wiedziała za bardzo jak temu zaradzić. - Zbierajmy się, nie ma chwili do stracenia. Podzwonimy z drogi, mogę prowadzić.
- Przestań - parsknął i wyprostował się. - Z jego matką chcę porozmawiać osobiście.

    Po przeszukaniu miejsca, w którym Hiroto popełnił samobójstwo wrócili na komisariat. Niestety, Naruto i Kiba nie wpadli na trop porwanego chłopaka. Matka Haruto nie przyjęła tych informacji najlepiej. Nawet, kiedy Sasuke wyjaśnił w co był wplątany jej syn i że za pierwszym razem złożył fałszywe zeznania, to kobieta do końca wypierała te informacje. Zapewnili ją, że teraz wszystkie siły skupią na tym, żeby Haruto się odnalazł, ale Sakura zdawała sobie sprawę, że to dla matki marne pocieszenie. Pożegnali się w niezbyt miłej atmosferze, ale jadąc do niej nie spodziewali się niczego innego. 
    Wysłali patrole po całym mieście. Udało się nawet ustalić jaka była tablica rejestracyjna pojazdu, ale szybko okazało się, że była fałszywa. Rozesłali nawet zdjęcie chłopaka do innych komisariatów, gdyby jednak Haruto został wywieziony poza Konoha. Sakura trzymała się nadziei, że skoro nie znaleźli ciała, to oznacza, że jeszcze żyje i szanse na jego odnalezienie nie spadły całkowicie do zera. 
    Kiedy siedziała przy swoim biurku dalej przeszukując monitoring udostępniony przez władze miasta, zerkała czasami na siedzącego obok niej Uchihę. Humor nadal mu nie dopisywał, siedział milczący i Sakura uważała nawet, że zrezygnowany. Nie miała śmiałości, żeby zaproponować spotkanie z Obito, żeby mogli ruszyć się z miejsca i robić coś faktycznie pożytecznego. Została im jeszcze Karin na głowie, którą też najlepiej byłoby jak najszybciej odszukać. 
- Słuchaj... - zagadnęła do partnera, zwracając na siebie jego uwagę. - Myślę, że nic nowego na tych nagraniach nie wypatrzymy. Patrole są wszędzie w mieście, więc zajmijmy się pozostałymi sprawami.
- To co zostało? - zapytał bawiąc się długopisem. - Karin przepadła, trzech muszkieterów też.
- Porozmawiajmy z Obito - zaproponowała.
- Nic nam to nie da dopóki nie dowiemy się gdzie ona jest - zauważył ponuro. 
- Ale jak niespodziewanie na nią trafimy to będziemy mogli od razu przystąpić do naszego planu - próbowała go przekonać. 
- Dobra, wszystko jedno - wstał z krzesła i zabrał ze sobą kurtkę. Nie czekając na nią, wyszedł z wydziału. Sakura czuła jak wzbiera w niej rozpacz. Nie wiedziała jak ma z nim postępować, jak wzbudzić w nim ducha walki. Rozejrzała się w poszukiwaniu osoby, która mogła ją nakierować na dobre rozwiązanie. 
- Naruto! - zawołała, kiedy blondyn wychodził z gabinetu komendanta. 
- Tak? - podszedł do niej z uśmiechem. 
- Mam do ciebie takie delikatne pytanie - zaczęła niepewnie. Uzumaki przysiadł na krześle Sasuke i przysunął się w jej stronę konspiracyjnie. - Uchiha stracił ducha. Zobojętniał od porwania Haruto. Nie wiem co robić, pierwszy raz widzę u niego takie zachowanie. 
- Mam z nim porozmawiać? - zapytał poważnie.
- Nie! - prawie krzyknęła. - Zorientuje się, że to ja zaczęłam ten temat. Chciałabym sie z tym uporać sama na miarę swoich możliwości. Potrzebuję jednak podpowiedzi jak do niego podejść. 
- Nie cackaj się z nim - powiedział. - Bardzo nie lubi jak się ktoś nad nim użala, co zresztą miałaś okazję sama zobaczyć, kiedy dowiedział się, że prowadziliśmy śledztwo bez niego. Przetrawi to wszystko po swojemu i zapał szybko mu wróci. Jaki macie teraz plan?
- Została nam obecnie rozmowa z Obito w sprawie Karin. Zaszyła się gdzieś, widocznie już kapnęła się, że wiemy, że maczała palce w kradzieży dokumentów Itachiego z archiwum i w innych sprawkach...
- A potem?
- Potem to zobaczymy potem - odpowiedziała Sakura. - Nie wiem Naruto. Dużo się zmienia w przeciągu kilku godzin. Mam wrażenie, że poczuł już, że jest blisko odnalezienia zabójców brata, a tu się okazało, że znowu wszyscy zapadli się pod ziemię. 
- Daj mu chwilę, dojdzie do siebie - uśmiechnął się blondyn. - Gwarantuję ci to.
- Skąd możesz wiedzieć? - zapytała niepewna słów przyjaciela.
- Bo ma ciebie.

- Na prokuratora Obito trzeba będzie chwilę poczekać, ma rozprawę - powiedziała im sekretarka, kiedy zaanonsowali swoje przybycie.
- Dzięki - Sakura usiadła na fotelu przed gabinetem Uchihy. Sasuke zajął miejsce obok niej. - Ciekawe co z Sasorim i jak idzie przesłuchanie. Masz jakieś informacje?
- Jakbym miał, to bym ci dawno powiedział - odpowiedział markotnie, ale ona nie dała się zbić z tropu.
- Odwiedzę dzisiaj Shino i Kakashiego w szpitalu - zmieniła temat. - Wybierzesz się ze mną?
- Mam inne plany. 
- Co zrobimy jeśli Obito się nie zgodzi? - próbowała zmusić go do rozmowy narzucając różne tematy. Powoli kończyły się jej pomysły.
- Szczerze mówiąc, to już zabrakło mi pomysłów - przyznał. - W każdym razie na te moment. Nie musisz mnie specjalnie zagadywać. 
- To znaczy, że mam w ogóle się nie odzywać?
- A miałabyś coś przeciwko?
    Pokręciła tylko głową, ale zrobiło jej się przykro. Naruto chyba mylił się co do tego, że Uchiha się ogarnie, zwłaszcza z jej pomocą. Sasuke był naprawdę w podłym humorze i tym razem nie wstrzymywał się przed okazywaniem tego. Postanowiła odpuścić i spełnić jego prośbę. 
    Na szczęście nie musieli długo męczyć się w swoim towarzystwie, bo wrócił Obito. 
- Byliśmy umówieni? - zapytał stając przed nimi. 
- Nie - odpowiedział Sasuke. - Chcieliśmy omówić na szybko jedną sprawę. Masz chwilę?
- To zależy jak długą - prokurator otworzył przed nimi drzwi do swojego gabinetu. - Dobra, wejdźcie - pogonił ich, zanim którekolwiek zdążyło odpowiedzieć. Weszli posłusznie i zajęli miejsca przed biurkiem. Prokurator usiadł na przeciwko nich, odłożył akta na blat i spojrzał na nich wyczekująco. - Więc?
- Potrzebujemy zgody na poinformowanie Karin, że w stosunku do Madary jest prowadzone śledztwo - powiedział Sasuke wprost. Obito na chwilę znieruchomiał, a później parsknął śmiechem.
- Żarty się was trzymają - uśmiechnął się nie biorąc ich słów na poważnie. Sakura spodziewała się takiej reakcji, ale nie odezwała się pierwsza. Chciała, żeby jej partner wyjaśnił szczegóły ich propozycji. Nie patrzyła nawet w kierunku Sasuke, złośliwie uważając, że może tego również sobie nie życzy. Młody Uchiha wytłumaczył prokuratorowi o co chodzi, ale Obito nie wyglądał na przekonanego. 
- Nie zgadzam się - prokurator szybko podjął decyzję. - Madara będzie o wszystkim wiedział sekundę po tym jak skończycie z nią rozmawiać. Musicie załatwić to jakoś inaczej. 
- Do niczego się nie przyzna bez czegoś w zamian - powiedziała Sakura.
- Mimo wszystko, nie mogę pozwolić, żeby w razie czego spaliło się całe śledztwo. Nawet nie idźcie z tym do Tobiramy. 
- Prawdopodobnie ma dużo wspólnego z porwaniem Haruto...
- Sakura - przerwał jej łagodnie. - To naprawdę nie jest najlepszy pomysł i jak się drugi raz nad tym zastanowicie to przyznacie mi rację. 
- W takim razie nie będziemy dłużej zajmowali twojego czasu - Sasuke wstał z miejsca. - Do występków Madary możesz dopisać porwanie dzieciaka, który mógł sporo wiedzieć o zabójcach mojego brata i który próbował kontaktować się z Karin. Cześć.
    Wyszedł nie czekając na nią. Sakura patrzyła tylko jak zamyka za sobą drzwi. Znowu to zrobił, co bardzo jej się nie podobało. To zaczynało być jego zwyczajem, kiedy coś szło nie po jego myśli - wychodzenie bez oglądania się na nią. 
- Cóż - odchrząknęła zerkając na prokuratora. - Jest dzisiaj wyjątkowo rozdrażniony. Dzięki, że nas wysłuchałeś.
- Poradzicie sobie? - zapytał Obito.
- Tak, coś wymyślimy - odpowiedziała, chociaż sama nie była tego pewna. Pożegnała się z prokuratorem i wyszła z gabinetu. 
    Na parkingu przed budynkiem czekał na nią Sasuke w samochodzie. Nie wsiadła do auta, tylko zastukała w szybę.
- Nie wsiadasz? - otworzył drzwi.
- Nie - powiedziała ostro. - Możesz przestać się tak zachowywać?
- Jak? - zmarszczył brwi i wysiadł z pojazdu. 
- Warczysz na wszystkich, reagujesz na wszystko złością i ciągle zostawiasz mnie w tyle. Tak, nie idzie po naszej myśli, ale przecież zawsze tak nie będzie.
- Jadę dołączyć do poszukiwań Haruto - olał to, co przed chwilą powiedziała. - Jedziesz ze mną, czy podrzucić cię do szpitala?
- Nie jadę z tobą na poszukiwania, ani nie chcę, żebyś zawoził mnie do szpitala - odpowiedziała. - Później dołączę do Naruto i Kiby. Więcej sympatii spodziewam się dzisiaj od Akamaru niż od ciebie. Do jutra, Liczę na to, że ci przejdzie do tego czasu.
    Tym razem to ona, odwróciła się do niego plecami i zostawiła samego. Nie szedł za nią, ani nie zawołał, a ona nie zamierzała się odwracać. Skierowała się w stronę szpitala przygnębiona tym, że jednak nie udało jej się mu pomóc. 

    Sakura zapukała cicho w drzwi do pokoju Kakashiego. Weszła, gdy usłyszała zaproszenie. Hatake leżał podpięty do aparatury medycznej, ale uśmiechał się pomimo swojego stanu zdrowia. Na kolanach miał rozłożoną gazetę, na stoliku przy łóżku stały kwiaty w wazonie. 
- Nie przeszkadzam? - zapytała zanim podeszła do łóżka.
- Cieszy mnie każde towarzystwo inne niż lekarze i pielęgniarki - odpowiedział. - Siadaj - wskazał ręką taboret. 
- Teraz się zorientowałam, że przyszłam z pustymi rękami - uświadomiła sobie.
- Nie potrzebuję prezentów - powiedział Kakashi. - Powiedz co u was słychać. 
- Do dzisiaj myśleliśmy, że dobrze, ale porypało się kilka spraw - westchnęła. - Uchiha zrobił się bardziej bucowaty niż zwykle. 
- Każdemu zdarzają się chwile załamki - usprawiedliwił go. - Słyszałem co się stało u Juugo i że porwali wam świadka.
- Nic ci nie umknie - zaśmiała się Sakura. - Ale tak, mamy młodego na sumieniu. Umówiłam się z Naruto, że jeszcze dzisiaj pokręcimy się po przedmieściach. 
- A Sasuke?
- Rozpoczął poszukiwania na własną rękę wyraźnie nie życząc sobie mojego towarzystwa. 
- Ciężka sprawa - tym razem to Hatake westchnął. - Weź to na przeczekanie.
- Zgadzam się z Ino, że za bardzo się z nim cackamy - powiedziała. - Ciągłe zastanawianie się co powiedzieć, żeby go przesadnie nie urazić, albo martwienie się, że znowu zrobi coś głupiego. Już mnie to męczy.
- Sakura, po prostu poznaliście się w parszywym momencie jego życia - wyjaśnił jej Kakashi. - Myślę, że to go naprawdę dręczy. Przed tym jak zamordowali Itachiego Sasuke był całkiem innym człowiekiem. Wierzę w to, że tamten chłopak jeszcze wróci.
- Tylko dlaczego ja za to obrywam? - zapytała retorycznie. - My w każdym razie znowu stoimy w miejscu, chyba że znajdziemy Haruto. 
- Poproście Gaarę i jego ludzi o pomoc - podsunął Hatake. - Zostaną w Konoha przez dwa tygodnie.
- Sasori złożył jakieś zeznania? - zainteresowała się.
- Nie - odpowiedział Hatake. - Ale Gaara i Kankuro nie zadowolą się czymś takim. Już trochę ich wyłapaliśmy, więc w końcu jedni zaczną sypać na drugich. 
- W przyszłym tygodniu będę pomagała Nejiemu z Konan. Dzisiaj zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że może już tak zostanie.
- Hyuuga bardzo sobie cenił współpracę z tobą.
- Naprawdę? - zapytała podekscytowana. - Może da radę zmienić mi partnera na stałe?
- Na pewno tego byś właśnie chciała? - Hatake spojrzał na nią z uśmiechem. 
- Nie - przyznała od razu. - Udzielił mi się chyba podły humor Uchihy. Przeżyłam jego wściekłość to i z tym sobie poradzę. Pójdę już, pewnie potrzebujesz wypocząć. 
- Nic innego nie robię - powiedział Kakashi. - To miłe, że do mnie zajrzałaś. Byłaś u Shino?
- Tak, ale spał - odpowiedziała. - Są jakieś szanse, że spotkamy się pojutrze na balu?
- Żadne. Szybko dochodzę do siebie, ale nie jestem robotem. Będę z wami myślami. 
- W takim razie dużo zdrowia - Sakura wstała z taboretu. - Przekaż proszę moje pozdrowienia Shino.
- Sakura, z Sasuke w końcu się ułoży - pocieszył ją przełożony. - Zobaczysz, że tak będzie.
    Uśmiechnęła się tylko na te słowa, bo uznała, że w tej kwestii już wszystko zostało powiedziane. 

    Krążyli w samochodzie Naruto przez ponad trzy godziny. Zaglądali w najbardziej zapadłe i podejrzane miejsca, ale nie było śladu po Haruto. Sakura tak naprawdę nie sądziła, że porywacze zostali z chłopakiem w Konoha. Uzumaki również nie wykazywał żadnych oznak optymizmu, co na niego było bardzo podejrzanym zachowaniem. 
- Zakończmy na dzisiaj - zaproponował, kiedy sprawdzili ostatnie miejsce. Zrobiło się zimno i zaczął gęsto sypać śnieg. - Zjesz kolację ze mną i Hinatą?
- Dziękuję za zaproszenie, ale dzisiaj nie skorzystam - odpowiedziała. - Mam co jeść w domu nie martw się. 
- Chciałbym jakoś poprawić ci humor - westchnął blondyn. - Sasuke się do ciebie nie odezwał?
- Naruto, nie chce mi się znowu o nim rozmawiać - ucięła temat. - Już za dużo spraw kręci się wokół Uchihy. Wystarczy. 
- No może i racja - zgodził się z nią. - W takim razie zmienię temat. Cieszysz się na bal?
- W tych okolicznościach tak średnio - wzruszyła ramionami. - Cieszę się tylko z tego, że znowu wszyscy się zobaczymy. Poza tym idę sama, więc...
- Na pewno nie będziesz siedziała samotnie przy stole!
- Zasadniczo nie chodziło mi o samo siedzenie, ale wiem co masz na myśli.
- Będzie fajnie, zobaczysz - pocieszył ją. 
- Nie wiem, czy to w porządku - powiedziała. - Tak naprawdę, to czuję, że nie powinnam zmrużyć oka dopóki chłopak się nie znajdzie. 
- To akurat najgłupsze co mogłabyś teraz zrobić - przyjaciel spojrzał na nią z ukosa. Zaparkował auto przy krawężniku na przeciwko jej kamienicy. - Jutro też będziemy szukali. Wyśpij się.
- Dzięki za dzisiaj. Do zobaczenia.
    Wysiadła z samochodu Naruto i skierowała się do kamienicy. Weszła do mieszkania, rzuciła torbę na sofę i od razu poszła do łazienki, żeby wziąć ciepłą kąpiel. W trakcie poszukiwań Haruto przemarzła, a poza tym potrzebowała zwyczajnie się odprężyć. Po wieczornej toalecie naszykowała sobie skromny posiłek, tylko po to, żeby zażyć leki. Miała w planach się położyć, ale przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Zanim podeszła otworzyć, zerknęła na smartfon sprawdzić, czy może ma nieodebrane połączenie od niezapowiedzianego gościa, ale nie wyświetlił jej się żaden kontakt. Przez myśl przeszło jej, że to znowu Kento zaczął się jej naprzykrzać. Podeszła na palcach do drzwi i spojrzała przez wizjer. Aż cofnęła głowę, kiedy zobaczyła Sasuke po drugiej stronie. Wyglądał dziwnie.
    Otworzyła drzwi z rozmachem i niemalże zderzyła się z torsem Uchihy wpadającym do środka jej mieszkania. Podparł się niezgrabnie framugi, a ona profilaktycznie złapała go za ramiona, gdyby miał się osunąć na ziemię. Nie utrzymałaby go, ale przynajmniej mogłaby nieco zamortyzować ewentualny upadek. Spojrzała na jego twarz i dopiero teraz wyraźnie to dostrzegła: Sasuke był  pijany. 
    Łokciem udało jej się zamknąć drzwi. Zaprowadziła go na sofę i usadziła ostrożnie. 
- Zrobię ci mocnej herbaty - powiedziała patrząc na jego zaróżowioną twarz. Uchiha nie spuszczał z niej wzroku. Miała wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale nie wiedzieć czemu przestraszyła się tego. Odwróciła się na pięcie i weszła do kuchni nastawić wodę w czajniku. Wrzuciła torebkę z czarną herbatą do kubka i czekała na wrzątek. Była zestresowana tą sytuacją, nie wiedziała co powinna zrobić. Zadzwonić do Riko, albo chociaż Naruto?
    Woda przestała się gotować, więc nalała wrzątku do naczynia i wróciła do Sasuke. Siedział w takiej pozycji, w jakiej go zostawiła. Postawiła kubek na stoliku i usiadła obok niego. 
- Może powinnam zadzwonić do twojej narzeczonej, albo... - zaczęła, ale jej przerwał:
- Riko nie ma w Konoha.
- To do Naruto?
- Nie, nie - pokręcił głową. - Posiedzę z tobą jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie mam - powiedziała ostrożnie. Tyle pytań chodziło jej teraz po głowie, ale nie była pewna, czy może je zadać pijanemu koledze. - Podać ci coś jeszcze? Może chcesz się nakryć kocem?
- Po co? - zaśmiał się. Był to całkiem inny śmiech niż dotychczas u niego słyszała. Teraz był pijany i zupełnie beztroski. Sakura patrzyła na niego zmieszana i trochę zaintrygowana. Czy właśnie o takim Sasuke mówił jej Kakashi? 
- Czemu do mnie przyszedłeś? - zapytała w końcu. Uchiha zamrugał, jakby właśnie to próbował sobie przypomnieć. 
- Byłem blisko - odpowiedział w końcu.
- Nie ma tu w pobliżu żadnego baru - zauważyła. Nie była przekonana, czy rozsądna rozmowa z pijanym Sasuke ma jakikolwiek sens. 
- Nogi same mnie tu zaprowadziły. Nie doszukuj się w tym wszystkim jakiegoś znaczenia. 
- A jednak. Musiałeś się zalać, żeby przyjść w nocy i mnie przeprosić za swoje zachowanie?
- Przeprosić? - zdziwił się i śmiesznie zmarszczył nos. Sakura była ciekawa jak bogata mimikę Uchiha pokazuje, kiedy nie kontroluje swojej twarzy. - Chcę po prostu z tobą posiedzieć. 
- Słowo "przepraszam" nie przejdzie ci przez gardło w takim stanie? - zaśmiała się. Sięgnęła po kubek z herbatą i podała mu do ręki. - Napij się.
- Wolę burbon - powiedział i upił łyk. Skrzywił się i oddał jej naczynie. - Sama sobie to pij. Myślałem dzisiaj o tym całym gównie.
- To dosyć szerokie pojęcie - odstawiła kubek z powrotem na stolik. - O co dokładniej ci chodzi?
- Widzisz - przysunął się do niej - nie mogę tego odpuścić. Po prostu nie mogę. 
    Sakurze zabrakło powietrza, żeby zapytać czego Uchiha nie może odpuścić. Był tak blisko niej, że przechodziły ją ciarki. Czekała aż skończy to, co ma do powiedzenia. 
- Całe moje życie zmieniło się od tamtego momentu - kontynuował. - Jeśli nie dowiem się kto to zrobił, nie będę mógł żyć spokojnie. Rozumiesz dlaczego tak się denerwuję, kiedy znowu napotykamy przeszkody?
- Rozumiem, ale...
- Nie chcę być dla ciebie niemiły. Nigdy specjalnie nie chciałem. Czasami tylko jesteś irytująca i doprowadzasz mnie do szału.
- Wybacz - szepnęła czując w powietrzu coś elektryzującego. Wiedziała co za chwilę się wydarzy i żadna komórka jej ciała nie chciała temu przeszkadzać. 
    Sasuke złapał ją delikatnie za rękę i pociągnął w swoim kierunku. Wyszedł jej na przeciwko i ich usta się zetknęły. Początkowo Sakura chciała szybko się od niego oderwać, ale jego mocny uścisk na to nie pozwolił. Przeniósł rękę na jej plecy i pogłębił pocałunek, a ona oplotła długimi palcami jego kark. Marzyła od dawna, żeby znowu móc poczuć jego usta na swoich i zatraciła się w tym. Kochała go i tę miłość starała się mu teraz udowodnić. Bardzo chciała, żeby on również zaczął darzyć ją tym specjalnym uczuciem. 
    W szale uniesień Sakura nie zauważyła nawet, kiedy usiadła Sasuke na kolanach. Uchiha całował ją namiętnie, czasami zbyt zachłannie. Nie nadążała za jego tempem, brakowało jej tchu. Drgnęła, kiedy jego duże ręce powędrowały pod jej bluzkę. Chciała coś powiedzieć, ale niespodziewanie Sasuke przeniósł swoje usta na jej czuły punkt - szyję. Wiedziała, że za chwilę nic ich nie powstrzyma przed przeniesieniem się do sypialni. 
    Nagły przebłysk rozsądku spowodował, że przerażona otworzyła oczy. Prawie zachłysnęła się powietrzem, kiedy dotarło do niej co właśnie robią.
- Uchiha - sapnęła próbując wstać z jego kolan, ale pijany musiał niedosłyszeć. Nadal trzymał ją mocno przy sobie i nie zaprzestawał pieszczot. - Sasuke!
    Oderwał się od niej i spojrzał na nią zamglonym wzrokiem. Wyglądał na niezadowolonego, że mu przerwała. 
- Przestań - powiedziała zachrypniętym głosem. Wykorzystała moment jego nieuwagi i sprawnie zeszła mu z kolan. Odeszła na bezpieczną odległość, poprawiła bluzkę i włosy. - Przestańmy, to złe. Tak nie można. 
    Sasuke opadł z westchnięciem na poduszki. Sakura nie wytrzymała presji i poszła do łazienki. Złapała się mocno umywalki i puściła zimną wodę z kranu. Ochlapała sobie twarz co pozwoliło jej jako tako dojść do siebie. Zdjęła ręcznik z wieszaka i namoczyła go porządnie. Wyszła z łazienki i bez uprzedzenia zarzuciła ociekający wodą ręcznik na głowę Uchihy. Siedział nieruchomo jak kukła, a ona stała za nim czekając aż coś powie, albo się poruszy. 
- Pójdę już - odezwał się i próbował wstać, ale go powstrzymała. 
- Poczekaj - złapała go delikatnie za ramię zachowując przy tym bezpieczną odległość. - Przyniosę ci koc, prześpisz się u mnie na kanapie. Nierozsądnie jest wychodzić pijanym na takie zimno w nocy.
    Mówiła do niego, ale nie widziała jego twarzy, bo cały czas siedział z ręcznikiem na głowie. Tak było łatwiej. Zakręciła się szybko i przyniosła posłanie do salonu. Pomogła mu się wygodnie ułożyć i nakryła go kocem. Weszła jeszcze do kuchni po szklankę wody i postawiła na stoliku, żeby miał ją w zasięgu ręki. Chciała zabrać mokry ręcznik z jego głowy, ale powstrzymał ją.
- Tak jest dobrze - powiedział przytłumionym głosem. 
    Zostawiła go w takim stanie na sofie, pogasiła światła i weszła do sypialni. Dla pewności zamknęła się od środka. Usiadła na brzegu łóżka i zaczęła analizować wszystko, co wydarzyło się od momentu, kiedy pijany Uchiha wszedł do jej mieszkania. 
    Początkowo myślała, że faktycznie przyszedł ją przeprosić za wcześniejsze zachowanie. Później, po prostu wyjaśnił powód dla którego był dla niej niemiły. Zwierzył się, że śledztwo w sprawie zabójstwa jego brata jest celem jego życia. A potem?
    Zaczął całować ją zapominając o swoich zobowiązaniach wobec Riko. Przyciskał ją do siebie jak najdroższy skarb nie zważając na to, że jest tylko jego koleżanką z pracy. Nie wiedział, że spełniał jej najskrytsze marzenia względem niego. Było to intensywne i krótkie przeżycie, które ona na pewno będzie wspominała przez bardzo długi czas. Czuła wyrzuty sumienia tylko ze względu na Sato. Jak spojrzy w oczy restauratorce, kiedy spotkają się na balu? Czy będzie mogła wrócić do przyjaźni z Sasuke? Jak tak naprawdę będzie wyglądało jej życie, kiedy rano wyjdzie z tego pokoju?

    Rankiem nie wiedziała czego się spodziewać, kiedy w końcu wyjdzie z sypialni. Zbierała się dziesięć minut i może zeszłoby jej dłużej, ale pełny pęcherz coraz bardziej jej dokuczał. Z sercem tłukącym się w piersi, przekręciła zamek i nacisnęła klamkę, żeby otworzyć drzwi. Zrobiła to powoli, jakby nie chciała wystarczyć płochliwego zwierzęcia. Sasuke jednak nie było w salonie. Podeszła do sofy, ale tam leżała tylko złożona w kostkę pościel i biały ręcznik, który zarzuciła mu na głowę. Odetchnęła z ulgą, że nie będzie musiała się z nim od razu konfrontować, ale szybko okazało się, że się myliła.
    Szczęk przekręcanego klucza w drzwiach wejściowych sparaliżował ją na tyle, że nie ruszyła się z miejsca dopóki do środka nie wszedł Uchiha z papierową torbą pod pachą i kubkiem kawy w ręce. Sakura czuła jak purpura wstępuje na jej twarz, kiedy spojrzała na Sasuke.
- Cześć - przywitał się normalnie. Zdjął buty i wszedł do salonu. Odłożył pakunek na stół i odwrócił się w jej kierunku. - Przyniosłem śniadanie w ramach podziękowań za przenocowanie. Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci wczoraj kłopotu.
- Nie... To znaczy... - nie wiedziała co powiedzieć. Dlaczego on był taki beztroski i patrzył na nią bez cienia zażenowania po tym co wydarzyło się między nimi? - Nic się nie stało - powiedziała bardziej do siebie niż do niego. Powoli przyswajała myśl, że Uchiha może nie pamiętać ich szału uniesień.
- Dobrze, w takim razie wracam do siebie - powiedział. - Widzimy się później na posterunku?
- Tak - odpowiedziała machinalnie, nadal będąc w szoku na to, co się wokół niej działo. Sasuke zdawał się tego nie zauważać, albo po prostu znakomicie się z tym krył. Kiwnął tylko głową, założył buty i wyszedł zostawiając ją oniemiałą na środku pokoju. 

Dużo gorzej wyobrażała sobie ich rozmowę, ale to było po prostu dziwne. Jeśli Uchiha nie pamiętał tego, co między nimi zaszło to w pewien sposób ułatwiało jej dalszą pracę z nim. To znaczy, na pewno jemu, ale jak ona ma się w tym odnaleźć sama? 
- Sakura! - usłyszała za plecami znajomy głos, kiedy wchodziła na komisariat. Odwróciła się i zobaczyła roześmianą Ino idącą w jej kierunku. - Jak dobrze wrócić na stare śmieci.
- Ja też się cieszę - odpowiedziała Sakura zapominając na chwilę o skomplikowanej sprawie z Sasuke. - Tyle się działo, kiedy was nie było.
- Domyślam się, że atmosfera jest gęsta - powiedziała Yamanaka, kiedy obie przechodziły przez hol. - Poznałaś Gaarę i Kankuro?
- Nie miałam okazji - przyznała. - Wygląda na to, że ciągle się mijaliśmy. 
- Znowu się przepracowujesz, co?
- Nie, naprawdę nie. Jestem w dobrej formie.
- Wyglądasz na zmęczoną - zawyrokowała Ino i weszła na wydział. Sakura nie skomentowała jej słów i odetchnęła z ulgą, kiedy koleżanka wcale się o to nie upomniała. I tak miała już wystarczający mętlik w głowie. 
Z daleka dostrzegła Uchihę w grupce z Kibą, Saiem i dwoma innymi mężczyznami, których jeszcze nie znała. Podeszła do swojego biurka, jakby to był kolejny, zwykły dzień w pracy z partnerem. Rzuciła torbę na blat i powiesiła kurtkę na wieszaku. Przywitała się z pozostałymi, dawno nie widzianymi kolegami i koleżankami. Inuzuka przedstawił ją z Gaarą i Kankuro. 
- Dużo pochlebstw słyszeliśmy o tegorocznych absolwentach szkoły policyjnej w Konoha - powiedział Kankuro uśmiechając się do niej. 
- Co między innymi? - zapytała. - Jestem próżna i łakoma pochlebstw. 
- Mieliście wysoką średnią na egzaminach końcowych i testach sprawnościowych - odpowiedział policjant. - Byłem egzaminatorem w grupie D. Bardzo wysoki poziom. 
- Ja akurat byłam w C - przypomniała sobie Sakura. - Było ciężko, ale miło wspominam ten czas. 
- To wszystko teraz zaprocentuje - zapewnił ją Kankuro. - Tworzycie wszyscy bardzo zgrany zespół.
- Temari tak nas zachwala? - zaśmiał się Kiba. - Nie wypuścimy jej z Konoha, nawet nie próbujcie.
- Ona ma tu już swoje życie - odezwał się po raz pierwszy Gaara. Sakura uznała, że ma głęboki i przyjemny głos. Podobał jej się niespotykany kolor jego włosów: rdzawoczerwony. - Rozmawiałem z Kakashim i powiedział mi, że będziecie mieli do nas jakąś sprawę - powiedział patrząc na Sakurę. Nie zrozumiała od razu o co mu chodzi, ale szybko przypomniała sobie o czym rozmawiała z Hatake, kiedy odwiedziła go w szpitalu.
- Ach tak! - klasnęła w dłonie. Spojrzała na Sasuke, który patrzył na nią widocznie nie rozumiejąc o co chodzi. Nie miała okazji powiedzieć mu o tym co zaproponował Kakashi. To znaczy mogła mu powiedzieć, ale byli zajęci czymś innym... 
- Jest jeszcze piętnaście minut do odprawy, więc macie wolną salkę - podrzucił im Sai. 
- W takim razie wejdźmy - Sakura przeszła do pomieszczenia, a za nią Uchiha oraz rodzeństwo Subaku. Sasuke zamknął za sobą drzwi jako ostatni. Na początek zwróciła się do partnera, żeby nakreślić mu temat: - Wczoraj Hatake podrzucił pomysł, żeby zaangażować Kankuro i Gaarę w poszukiwania Haruto. Jeśli moglibyście rozesłać część swoich ludzi poza Konoha, to bardzo by nam to pomogło - powiedziała do policjantów z Suny. - To ważny świadek w naszym śledztwie. Rozesłaliśmy już sporo patroli, ale nigdy nie zaszkodzą dodatkowe pary oczu. 
- Nie będzie z tym problemu - zgodził się Gaara. - Mamy nastawić się na szukanie żywego, czy martwego chłopaka?
- Żywego - odpowiedziała po chwili zawahania. - Nie tracę nadziei.
- W takim razie poinformuję naszych ludzi - zaproponował Kankuro. - Dane są w bazie?
- Tak, wszystko jest.
- To działam - powiedział i wyszedł z salki. Gaara bez słowa kiwnął im głową i poszedł w ślad za bratem. Sakura została sama z Sasuke, który stał milczący ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Zrobiło jej się nieswojo.
- Lepiej się czuję z tym wsparciem chłopaków - odezwała się przełamując ciszę. - Dzisiaj razem z Naruto będę kontynuowała poszukiwania. 
- Dlaczego z Naruto? - zapytał marszcząc brwi.
- Czy ty cokolwiek pamiętasz z wczorajszego dnia? - musiała się tego dowiedzieć. Było między nimi dziwnie i zupełnie nie wiedziała czego się po nim dzisiaj spodziewać. Czuła, że dopóki tego nie wyjaśnią, nie będzie mogła skupić się na pracy.
- Pamiętam - potwierdził.
- A z nocy?
- Film urwał mi się od momentu, kiedy usiadłem u ciebie na sofie. Obudziłem się rano z suchym ręcznikiem na głowie. Wydarzyło się coś pomiędzy?
Zapytał o to tak zwyczajnie, że zrobiło jej się głupio. Poczuła pieczenie na policzkach i przyśpieszony puls. Czy to naprawdę możliwe, że nie był świadomy, tego co między nimi zaszło? Musiała szybko podjąć decyzję, czy powiedzieć mu prawdę, czy spuścić na to kurtynę milczenia, żeby uniknąć niezręczności. Ona tego nie zapomni, bo dla niej było to cudowne doświadczenie, jednak od strony moralnej ciążyły jej wyrzuty sumienia. Był sens obarczać go tą wiedzą, kiedy Uchiha miał już zaplanowany mariaż z Riko? Dotarło do niej, że ten wybuch namiętności Sasuke był pokierowany tylko i wyłącznie upojeniem alkoholowym. Wszystko to było błędem, chwilą zapomnienia, fizyczną chęcią przebywania z drugą osobą, niczym więcej. Zrobiło jej się smutno, ale nie mogła inaczej mu odpowiedzieć:
- Ułożyłam cię spać i przyniosłam ci mokry ręcznik na głowę. Nie było nic pomiędzy.
- To dobrze - powiedział, a ona usłyszała ulgę w jego głosie. - Wybacz to późne najście, nie powinienem przychodzić do ciebie w takim stanie. 
- Bardziej zależy mi na tym, żebyśmy mogli już normalnie wrócić do pracy jako partnerzy - stwierdziła. - Bez fochów, bez nerwów i działania solo. Nie mam na to siły i ochoty. Jak znowu zaczniesz odwalać, to zawnioskuję do komendanta o zmianę partnera.
- Stawiasz mi ultimatum? - wyglądał na rozbawionego. Nie zamierzała go szantażować, ale w tym momencie poczuła, że nie będzie w stanie znowu znosić ten szalonej karuzeli uczuć. Teraz ona chciała podyktować warunki ich współpracy. 
- Tak - potwierdziła stanowczo. - Może cię to zdziwi, ale nie jesteś tutaj jedyną osobą z którą mogłabym pracować. 
- Masz na myśli Hyuugę? - parsknął. 
- Na przykład. Byliśmy zgranym duetem.
- To pewnie bardzo się cieszysz na najbliższą współpracę z nim.
- Bardzo się cieszę - powiedziała udając podekscytowanie. Musiała nie wypaść przekonująco, bo Sasuke spojrzał na nią z powątpiewaniem i uśmiechnął się delikatnie pod nosem. - Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie - walnął prosto z mostu. Podszedł do niej i patrzył na nią z góry. Sakura specjalnie nie uniosła głowy, bo nie była pewna jak jej ciało mogłoby zareagować na jego przenikające czarne oczy. Mogłaby wtedy zarzucić mu ręce na szyję i pociągnąć ku sobie. - Będzie już okej - dodał po chwili. 
- Musi być, inaczej stracisz partnera - ostrzegła go ostatni raz. 

Odprawa była długa. Nie omawiali wprawdzie szczegółowych postępów w śledztwie, ale każdy zespół miał coś ciekawego do powiedzenia. Na tablicy zostały wykreślone nazwiska członków Akatsuki, których udało im się schwytać. Gaara przekazał wszystkim oficjalnie, że przesłuchania Sasoriego trwają i od poniedziałku zaczną również próbować nawiązać kontakt z Kisame. Neji poinformował o tym, że ma plan na Konan i wdroży go razem z Sakurą od przyszłego tygodnia. Kiba zakomunikował, że razem z Naruto umówili się na rozmowy z byłymi współpracownikami Orochimaru. Najmniej do podzielenia się ze wszystkimi mieli Ino i Sai oraz Temari i Shikamaru. Sasuke od siebie i Sakury dodał, że u nich śledztwo też stanęło w miejscu. 
- Widzimy się wszyscy w poniedziałek już z oficjalnymi raportami - powiedział Fugaku na koniec. - Pamiętajcie, że będzie również Tobirama, być może dołączy Obito. Dzięki za waszą pracę. Do zobaczenia jutro na balu. 
Sakura wyszła z pozostałymi z pomieszczenia. Odwróciła się, bo chciała coś powiedzieć Sasuke, ale nie szedł za nią. Został w salce i rozmawiał przez telefon. Wróciła więc do swojego biurka przy którym stała Temari i rozmawiała z Ino.
- Zaprosił ją? - pytała Yamanaka szeptem koleżankę. Sakura odwróciła się od nich i chciała odejść w inne miejsce, ale Subaku złapała ją za rękaw bluzy zmuszając tym samym, żeby została.
- Natknęłam się na nich rano, kiedy szłam do pracy - odpowiedziała Temari z uśmiechem. - Nie zauważyli mnie od razu i słyszałam jak Hyuuga ją pyta. Później przyszła do mnie cała w skowronkach i sama mi powiedziała.
- Cieszymy się ze szczęścia Ten Ten - wyjaśniła Sakurze Ino. - Ona i Neji już od dawna mieli się ku sobie. Fajnie, że przyjdą razem. 
- Cytując klasyka: miłość rośnie wokół nas - powiedziała Sakura. - Kolejna para na wydziale. Jak wy możecie pracować ze swoimi chłopakami?
- Normalnie - Temari wzruszyła ramionami. - To nie jest skomplikowane, kiedy postawi się wyraźną granicę między pracą, a życiem osobistym.
- I nigdy to się nie przenika? - zainteresowała się szczerze Sakura. 
- Bardzo rzadko - wtrąciła Ino. - Przynajmniej z mojego doświadczenia. Są plusy i minusy, ale to jak w każdym związku. 
- Poza tym, zawsze można poprosić o przeniesienie - zauważyła Subaku. - Teraz jest bardzo dużo możliwości. Interesuje cię to zagadnienie Sakura?
Temari i Ino zaśmiały się i Sakura im zawtórowała, żeby odbić od siebie jakiekolwiek podejrzenia. 
- Tak, zamierzam uderzać do Ebisu - zażartowała. 
- Haruno - niespodziewanie Uchiha stanął obok niej. - Rozmawiałem z Juugo. Ma dla nas jakieś informacje i chce się spotkać.
- Już idę - przyjęła. Machnęła koleżankom i wyszła z partnerem z wydziału.

Spotkali się w mieszkaniu Suigetsu, gdzie czekał na nich Juugo. Po krótkiej wymianie uprzejmości haker pokazał im na swoim monitorze zatrzymane stop klatki z kamery przemysłowej. Dokładnie trzy, każda przedstawiająca inną osobę. 
- Kojarzycie te mordy? - zapytał Juugo. 
- To oni - mruknęła Sakura. Nachyliła się bliżej ekranu, żeby lepiej się przyjrzeć. - Ten ma garbaty nos, ten bliznę na brodzie. Trzeci też podobny.
- Tak, nie ma co do tego wątpliwości - przyznał Uchiha. 
- Wspaniała wiadomość, tylko o co chodzi? - Suigetsu patrzył to na nią, to na Sasuke. Juugo również był zdezorientowany ich zachowaniem.
- Właśnie - przytaknął Juugo koledze. - Możemy się również podłączyć i poczytać wam w myślach?
- Skąd macie te nagrania? - zainteresował się Sasuke.
- Uchiha, ja zapytałem pierwszy. 
- Dobra, po kolei - uspokoiła ich Sakura. -  Wiemy kim są ci ludzie. To byli komandosi, którzy przeprowadzili akcję zabójstwa Itachiego, a także koledzy Hiroto, ojca porwanego chłopaka. 
- Po co w takim razie go wywlekli ode mnie z klubu? - rudowłosy spojrzał na nich, jakby oczekiwał, że oni znają odpowiedź na to pytanie. - I na dodatek je spalili?
- Obstawiam, że to było polecenie Karin - stwierdził Sasuke. 
- Ale to wciąż nie odpowiada na moje pytania - powiedział Juugo.
- Bo wciąż za dużo ich zadajesz - sapnął Uchiha niezadowolony. - Daj się chwilę zastanowić. 
- Tak w ogóle to nie ma za co, że pokazałem wam te zdjęcia - parsknął obruszony rudowłosy podpierając się pod boki. - Jakbym wiedział, że zaczniesz się tu sadzić to załatwiłbym to sam. 
- Ja spróbuję odpowiedzieć na twoje pytania Juugo - zaproponowała Sakura widząc jak testosteron za bardzo buzuje w pomieszczeniu. Odkąd dowiedziała się kim byli porywacze, zaczęła zastanawiać się nad zupełnie inną opcją. - Zabrali go z klubu, żeby go chronić przed dalszymi konsekwencjami jakie mogłoby go spotkać za składanie fałszywych zeznań, albo za zdradzenie nam jakiejś tajemnicy. 
- I uważasz, że Karin, albo Madara się na to zgodzili? - Sasuke poddał w wątpliwość jej rozumowanie. - Mogli go załatwić w sekundę i mieliby problem z głowy. 
- Uważam, że oni nawet o tym nie wiedzą - odpowiedziała.
Uchiha i Juugo mieli miny, jakby właśnie powiedziała, że ziemia jest płaska. Tylko Suigetsu wydawał się byc naprawdę zainteresowany jej teorią.
- Rozwiń myśl - poprosił.
- Trzech kolegów jego ojca rozpłynęło się w powietrzu po zabiciu policjanta - podjęła ponownie. - Prawdopodobnie Madara kazał im się ukryć do czasu przedawnienia, czy cokolwiek. Kiedy chłopak skontaktował się z Karin, ona mogła dać cynk tym komandosom, żeby ich ostrzec, że być może niedługo zacząć się na nich obława. Oni, żeby uchronić syna Hiroto przed Madarą zabrali go z klubu i ukryli w bezpiecznym miejscu. Coś na zasadzie ostatniej obietnicy danej przyjacielowi. Cała ta zgraja może sobie nie ufać i grac do własnej bramki. Wiecie co mam na myśli?
- Strasznie to naciągane - cmoknął Juugo. 
- A mi wydaje się to możliwe - Suigetsu stanął w jej obronie. - W innym wypadku byłoby tak, jak powiedział Sasuke: Madara sprzątnąłby dzieciaka.
- Rezultat tych rozważań pozostaje taki sam, że nie wiemy gdzie jest Karin, ani reszta tych typów - podsumował Uchiha.
- I dlaczego spalili mój lokal - mruknął Juugo, czym prawie rozśmieszył Sakurę. - W takim razie resztę zostawiam policji, jako porządny obywatel. Dobrze, że kasa z ubezpieczenia pokryje koszty remontu, inaczej bym was pozwał za spowodowanie szkód w moim interesie. 
- Poszukiwania trwają - powiedziała Sakura. - Mamy wsparcie z Suny, więc liczymy na szczęśliwe zakończenie tej sprawy. 
- Tyle policji się teraz kręci, że strach wychodzić z domu - skomentował haker. - Dobra, to zakończmy tę naradę. Odezwę się, jak uda mi się ich namierzyć. Chociaż nawet ja nie bardzo mam pomysłu czego szukać...

- Jestem trochę spokojniejsza - przyznała, kiedy siedzieli w samochodzie Sasuke. - Jak rozłożyłam sobie to wszystko na czynniki pierwsze to nabrałam przekonania, że Haruto żyje.
- Nie nastawiaj się za bardzo - ostrzegł ją Uchiha. - Chyba skończymy już objazd na dzisiaj. Kankuro mi napisał, że jego ludzie też nie wpadli na żaden trop. Do poniedziałku pewnie niewiele się zmieni, ale obym się mylił.
- Może na świątecznym balu wydarzy się jakiś cud - zażartowała udając podniosły ton.
- Wierzysz w takie rzeczy? - zapytał patrząc na nią.
- Wierzę - potwierdziła. - Trzeba się czegoś w życiu trzymać.
- Hm - Sasuke mruknął tylko, ale nie skomentował jej słów. 
Kiedy pracowali Sakura była w stanie normalnie funkcjonować przy Sasuke. W takich momentach sam na sam czuła się teraz bardzo nieswojo. Pogodziła się z myślą, że wszystko co zaszło w nocy w jej mieszkaniu było tylko i wyłącznie wynikiem jego okropnego stanu. Nie powstrzymało to jednak jej serca przed szybszymi uderzeniami, kiedy tylko przypominała sobie jak namiętnie ją całował i jak mocno trzymał ją w objęciach. Uznała, że to dobrze, że tylko ona o tym pamięta, dzięki czemu Uchiha jest w stanie z nią przebywać w jednym miejscu bez uczucia skrępowania. Czy gdyby było na odwrót i ona pijana zaczęła go uwodzić, to czy on następnego dnia powiedziałby jej o tym, czy również zachował to w tajemnicy?
- To widzimy się jutro na balu? - odezwał się, kiedy zajechali przed kamienicę w której mieszkała. 
- Tak - potwierdziła i odpięła pas. Otworzyła drzwi i miała wysiąść z samochodu, ale jeszcze odwróciła się w stronę Uchihy i dodała: - Nie pij dzisiaj, okej?
- Nie miałem tego w planach - zapewnił ją.
- Cześć - pożegnała się i zamknęła za sobą drzwi. Sasuke odjechał zostawiając ją samą na ulicy. Przecież nie liczyła na to, że znowu przyjdzie do niej w nocy. 

Spędziła bardzo spokojne i leniwe przedpołudnie. Miała czas tylko dla siebie i w pełni go wykorzystała. Wykonała wszystkie zaległe zabiegi na ciało i twarz, żeby przyzwoicie prezentować się na balu. Próbowała również upinać różne fryzury, ale ostatecznie zdecydowała, że pójdzie w rozpuszczonych, przypiętych z jednej strony spinką, którą dostała od babci na urodziny. Umówiła się z Naruto i Hinatą, że zgarną ją taksówką.
Czekając na przyjaciół obejrzała się jeszcze raz w lustrze. Sukienka, którą wybrała z pomocą koleżanek była strzałem w dziesiątkę. Dawno nie miała okazji poczuć się prawdziwie kobieco. W ładnej sukience, makijażu i w butach na wysokim obcasie. Obecnie wszystkie robocze sprawy wymagają ciepłych kurtek, wygodnych butów i najlepiej związanych włosów, żeby nie przeszkadzały w akcji. Popryskała się perfumami i teraz czekała już tylko na telefon od Hinaty.
Kiedy w końcu jej komórka zadzwoniła i przyjaciółka potwierdziła, że czekają na nią na dole, Sakura założyła płaszcz, zabrała kopertówkę i zeszła na dół. Naruto noszalancko otworzył jej drzwi do taksówki i po chwili wszyscy troje jechali na bal. 
- Pięknie wyglądasz - skomplementowała ją Uzumaki. 
- Ty zawsze jesteś elegancka i kobieca - odwzajemniła komplement Sakura. - Ostatnio co cię widzę to jesteś bardziej promienna. 
Hinata uśmiechnęła się nieśmiało. Dojechali do budynku opery, gdzie zorganizowała była cała feta. Naruto pomógł wysiąść z samochodu żonie, a następnie przyjaciółce. Zostawili wierzchnie odzienia w szatni i weszli na salę. Sakura powstrzymywała się, żeby nie rozglądać się po kątach z otwartymi ustami. Dawno nie widziała takiego przepychu, elegancji i po porostu piękna. Zachwyciły ją kwiaty porozstawiane na dużych, okrągłych stołach, oraz klimatyczne oświetlenie. Czuła się tak, jakby ktoś dał jej klucz do magicznego ogrodu. Chłonęła oczami każdy skrawek sali.
- Są nasi - powiedział Naruto i zaprowadził je w stronę stołu, gdzie siedzieli już Ino z Saiem, Chouji z Karui oraz Kiba z piękną nieznajomą. - Ależ jesteśmy dzisiaj eleganccy! - zawołał blondyn w stronę przyjaciół. 
- Dziewczyny, wyglądacie obłędnie! - Yamanaka podeszła do koleżanek i obejrzała je z każdej strony. - Sakura, warto było się namęczyć na wyborem twojej sukienki.
- Cieszę się, że ostatecznie nie uważasz tego za stratę czasu - zaśmiała się Sakura. Podeszła, żeby przywitać się z Karui oraz zapoznać się z koleżanką Inuzuki. Uzumaki dalej czynił honory i odsuwał krzesła, nalewał do kieliszków i zabawiał rozmową. Robił wszystko, żeby nie czuła się samotna. 
Goście powoli się schodzili, a do ich stołu dołączyła Ten Ten z Nejim, Temari z Shikamaru i na sam koniec Sasuke z Riko. Restauratorka wyglądała jak królowa całego balu, a Uchiha idący obok niej jak nonszalancki książę. Czarny garnitur tylko dodał mu szyku i powagi. Sato witała się ze wszystkimi i w końcu podeszła do Sakury.
- Wystrzałowo wyglądasz - powiedziała z uśmiechem. 
- Ty również. 
Riko przeszła do Ino i z nią zaczęła wymieniać komplementy. Sakura odetchnęła z ulgą, że nie była zmuszona dalej prowadzić rozmowy z narzeczoną Sasuke. Miała w planach unikanie restauratorki możliwie przez całą noc. Chciała się po prostu dobrze bawić.

Wszyscy oczekiwali na oficjalne rozpoczęcie balu. Stoły były już pozajmowane, kelnerzy roznosili przystawki, wszędzie wokół było słychać gwar rozmów. Zespół cicho przygrywał, światła były delikatnie przyciemnione. Sakura była pochłonięta rozmową z Ino i Karui. 
- Szanowni państwo - rozległ się wzmocniony mikrofonem głos Fugaku Uchihy. Sakura wyciągnęła szyję, żeby przyjrzeć się komendantowi. Stał ubrany w czarny garnitur tak samo jak syn, dumny i wyprostowany. - Kolejny wspaniały rok za nami. Był to czas wspaniałych sukcesów...
- Nie widzę Madary - mruknęła jej na ucho Yamanaka. Sakura spojrzała zaskoczona na koleżankę.
- Przychodził na te bale? - zapytała zaskoczona.
- Tak - Ino kiwnęła głową. - Zwykle tylko na dwie pierwsze godziny, kiedy są przyznawane różne ordery, nominacje i inne nagrody. Nie zobaczysz go, jak bawi się w tłumie. Większość ludzi uważa za motłoch. 
- Ktoś z limbo w ogóle ma pozwolenie na imprezę? - zażartowała Sakura.
- Jest sporo osób - odpowiedziała Ino rozglądając się dyskretnie po sali. - O matko, Karin.
- Gdzie?
- Tam, za filarem obok drink baru.
Sakura spojrzała tam, gdzie nakierowała ją Yamanaka. Faktycznie, Karin stała z drinkiem w ręce, oparta o kolumnę słuchała przemowy Fugaku. 
- Poczekaj chwilę - powstrzymała ją Ino widząc co zamierza zrobić. - Teraz będą nominacje, zrobi się zamieszanie, to wtedy do niej podejdziesz. Tylko nie rób awantur.
- Za kogo ty mnie masz - obruszyła się Sakura.
- Patrzysz na nią z pragnieniem solidnej bitki. Iść z tobą?
- Nie obraź się, ale potrzebny mi Uchiha.
- Zawołać go? - zaproponowała. - O, wstają już od stołów, leć. 
Sakura odłożyła serwetkę na stół i cicho odsunęła krzesło. Na palcach, żeby nie zwracać na siebie uwagi podeszła do Sasuke. Dotknęła delikatnie jego ramienia, czym zwróciła na siebie jego uwagę. Niestety, także jego narzeczonej.
- Mogę cię poprosić na chwilę? - zapytała, starając się nie wdychać zapachu jego perfum. Na szczęście Uchiha nie zadawał zbędnych pytań. Powiedział coś na ucho Riko i wstał od stołu. Odeszli na koniec sali, gdzie stało raptem kilka osób pogrążonych w rozmowie.
- Karin jest tutaj - powiedziała konspiracyjnie. - Stoi koło baru, w czerwonej sukience.
- No bo jakiej innej - mruknął Sasuke wychylając się, żeby dostrzec policjantkę. - Widzę. Chodź, podenerwujemy ją.
- Poczekaj - wstrzymała go. - W zasadzie co tym wskóramy?
- Mnie pytasz? Ty mnie tu przyprowadziłaś.
- Za bardzo się podekscytowałam. Długo nie mogliśmy wpaśc na jej trop.
- Nie pojawiłaby się na tak dużej imprezie, gdyby nie miała pewności, że jest kryta - zauważył słusznie. - Coś jest na rzeczy.
- To idziemy, czy nie? - zapytała niepewna, co najlepiej byłoby zrobić. 
- Jak już wstałem...
Podeszli do niej niespecjalnie kryjąc się z tym, że taki mieli zamiar. Karin wydęła usta w złośliwym uśmiechu i objechała Uchihę spojrzeniem od góry na dół.
- Jak zwykle odstrzelony - powiedziała, po czym napiła się drinka. Na Sakurę praktycznie nie spojrzała. - Chcecie pogawędzić, czy w jakimś innym celu zasłaniacie mi cały widok?
- Szukaliśmy cię dosyć długo - Sasuke przeszedł od razu do sedna. - Jeśli wiesz gdzie jest chłopak to lepiej, żebyś nam powiedziała.
- Pierwsze słyszę - wzruszyła ramionami. - Masz mi coś konkretnie do zarzucenia? 
- Wiele i przyjdzie na to odpowiedni czas - odpowiedział Uchiha. - Dzisiejsza kolacja mam nadzieję przebiegnie bez przeszkód, czy znowu mamy się spodziewać nalotu sanepidu?
- W temacie kolacji, to chyba twoja urocza narzeczona się za tobą rozgląda, a ty włóczysz się z jakimś kopciuchem po sali.
- Masz rację, chodźmy Uchiha - Sakura spojrzała na partnera. - Jeszcze ktoś znajomy pomyśli, że rozmawiamy ze zbłąkaną prostytutką.
Odwróciła się na pięcie i odeszła od rudowłosej policjantki, a obok niej Sasuke. Wrócili do stołu, gdzie siedzieli ich przyjaciele. Sakura usiadła na swoim krześle i odpowiedziała na kilka szybkich pytań od Ino. Zauważyła, że Uchiha również rozmawia z Riko. 
- Gratuluję wszystkim odznaczonym i awansowanym - Sakura ponownie skupiła się nad tym, co działo się na scenie. - Na sam koniec, zanim pożyczę wszystkim udanej zabawy, chcę przekazać jeszcze jedną informację, która dotyczy mnie osobiście. Od nowego roku odchodzę na emeryturę, a moje obowiązki przejmie nieobecny dzisiaj Hatake Kakashi.
Po sali rozległy się szmery, a przy stole wszyscy zwrócili głowy na Sasuke.
- I nic nam nie powiedziałeś! - wyrzuciła mu Ino.
- Na zastępcę został wybrany Hyuuga Neji - dodał Fugaku.
Jak za pociągnięciem niewidzialnej machiny, wszyscy spojrzeli na kuzyna Hinaty.
- Gratulacje Neji! - rozległy się glosy wokół. Hyuuga reagował na nie powściągliwie
Komendant Uchiha zszedł ze sceny i zespół zaczęł grać już głośniej. Po części oficjalnej przyszedł czas na zabawę.

Sakura niepotrzebnie martwiła się, że bez partnera na balu będzie siedziała samotnie przy stole, albo podpierała ściany, kiedy wszyscy wokół będą tańczyli. Ani na moment przyjaciele nie zostawili ją samą. Zawsze brała udział w rozmowach, każdy kolega przynajmniej raz zaprosił ją do tańca. Prawie każdy. 
Sasuke poświęcał czas głównie Riko, która już na początku balu powiedziała, że będzie musiała wyjść przed północą. Ino nie omieszkała dodać od siebie, że restauratorka czmychnie niczym Kopciuszek. Tak naprawdę Sato razem ze swoim ojcem mieli spotkanie biznesowe na drugim końcu kraju. 
- To kiedy oni chcą zaplanować ślub? - zapytała Ino, kiedy obie stały przy barze i czekały na drinki.
- Przecież nie będzie ślęczała w katalogach ślubnych, tylko wynajmie jakąś cholernie drogą planerkę takich imprez - odpowiedziała Sakura, niechętna do dalszego kontynuowania rozmowy na ten temat.
- Jasna sprawa - powiedziała Yamanaka odbierając szklankę od barmana. - Zobacz, Karin się czai na policjantów z Suny.
Sakura obejrzała się przez ramię i dostrzegła jak Karin flirtuje z jednym z przyjezdnych gości. Miała nadzieję, że mężczyźni mają trochę oleju w głowie, żeby nie dać się nabrać na te tandetne sztuczki, którymi ich raczyła. Zabrała swój gin z tonikiem i razem z Ino wróciły do stolika. 
- Zmęczyłam się - Hinata opadła na krzesło z westchnięciem.
- To kto wziął cię tak w obroty? - zapytała Sakura nie widząc obok niej męża.
- Tańczyłam z Sasuke - odpowiedziała Uzumaki odwracając się w kierunku zatłoczonego parkietu. 
- Uchiha bardzo dobrze tańczy - odezwała się Ino. 
- Kiedyś powiedział mi, że nie lubi - przypomniała sobie Sakura marszcząc brwi.
- Może i nie lubi, ale wychodzi mu to bardzo dobrze - stwierdziła Yamanaka. - Jeszcze cię nie poprosił?
- Nie musi - Sakura czuła narastającą panikę, że koleżanka zaraz nakręci spiralę intryg i zmusi Uchihę, żeby poprosił ją na parkiet. 
- Neji! - powiedziała nagle Ino, kiedy Hyuuga i Ten Ten podeszli do nich. - Jak ty z nami wytrzymasz w tym wariatkowie?
- Rządami twardej ręki - odpowiedział Neji odsuwając krzesło partnerce.
- Już zaczynam tęsknić na Hatake - mruknęła Yamanaka. - Nadal będziesz zaangażowany w śledztwo „chmury”?
- Do samego końca - potwierdził. - Sakura, pozwolisz?
- Chętnie - uśmiechnęła się i podała rękę koledze. Wmieszali się razem w tłum tańczących ludzi. Hyuuga położył delikatnie rękę na jej talii i nadał rytm ich ruchowi. Ona oparła się na jego ramieniu. Muzyka nie była zbyt skoczna, ani za bardzo powolna. Sakura właśnie do takiej lubiła tańczyć najbardziej. Dobry partner dopełniał miłych doznań płynących z tańca. 
- W poniedziałek chciałbym przystąpić już do mojego planu związanego z Konan - powiedział Neji. - O ile oczywiście Sasuke nie będzie cię chwilowo potrzebował.
Sakura ponad ramieniem Hyuugi zobaczyła jak młody Uchiha tańczy ze swoją matką, a Riko z Fugaku. Wyglądał na odprężonego i nawet się uśmiechał, co automatycznie spowodowało, że i ona się uśmiechnęła.
- Nie będzie - odpowiedziała. - To jakie zmiany planujesz wprowadzić w naszym ciekawym miejscu pracy?
- Żadnych - uśmiechnął się. - Nie będę się przyzwyczajał do tego stanowiska. 
- Dlaczego? - zdziwiła się. 
- Uważam, że bardziej odpowiedni byłby Shikamaru, ale on nie chciał się zgodzić. Poczekam do czasu aż znajdzie się ktoś, kto będzie czuł w tym wszystkim jakąś misję i powołanie. 
- To ludzie cię ocenią. Nie bądź dla siebie zbyt surowy. 
- W ANBU było inaczej - powiedział nagle. Sakura nie przypuszczała, że kuzyn Hinaty zaraz zacznie się jej zwierzać. Umilkł po tych słowach, więc czuła, że powinna coś powiedzieć.
- ANBU to ANBU, teraz jesteś z nami. Jesteś... naszym zastępcą komendanta. 
- Dzięki - uśmiechnął się do niej ponownie. Uświadomiła sobie, że on i Sasuke zdecydowanie częściej powinni okazywać takie pozytywne emocje.
Po przetańczeniu dwóch piosenek wrócili do stołu, który był zapełniony. Nikt nie siedział na zajętym wcześniej miejscu, więc Sakura odsunęła sobie krzesło pomiędzy Uchihą, a Temari. 
- Żałuję, że nie wzięłam sobie butów na zmianę jak radziła Ino - zagadnęła do niej koleżanka. - Ale mam za swoje, bawiąc się na imprezie z dwoma braćmi. Co przysiądę, to ktoś z Suny przychodzi, żeby potańczyć, porozmawiać, zaprosić do drink baru...
- Jak jesteśmy wszyscy w komplecie, to chciałbym coś powiedzieć - Naruto wstał z kieliszkiem wina w dłoni. - W zasadzie to oboje z Hinatą chcemy podzielić się z wami pewną radością...
- Och! - wyrwało się Ino. Sakura zauważyła jak Hinata się rumieni.
- Będziemy mieli dziecko - dokończył Uzumaki.
Salwa szczęścia przetoczyła się przez cały stół i nagle większość znalazła się przy Naruto i Hinacie. 
- To dlatego pijesz tylko wodę! - zaśmiała się Ten Ten, kiedy wypuściła ją z objęć.
- I tak wypiękniałaś! - dorzuciła Karui. - Gratulacje, to wspaniała wiadomość. 
Sakura podeszła do przyjaciół, kiedy już każdy ich wyściskał i wycałował. 
- Bardzo się cieszę - powiedziała.
- Gniewasz się, że od razu się nie przyznałam? - zapytała Hinata.
- Nie wygaduj głupot. Będę ciotką, czemu miałabym się gniewać?
- Będziesz najlepszą ciocią pod słońcem - odezwał się Uzumaki.
- Żebyś wiedział - uśmiechnęła się.

Sakura malowała usta pomadką w łazience razem z Ayako, osobą towarzyszącą Kiby. Kobieta okazała się świetną towarzyszką, z poczuciem humoru. Sakurze spodobało się, że tak szybko oswoiła się w nieznajomym towarzystwie i z każdym zamieniła przynajmniej kilka zdań, mając przy tym do powiedzenia bardzo wiele interesujących rzeczy. Ino wydała już wyrok na dziewczynę:
- Jest idealna dla Kiby.
- Pasuje ci ten kolor - powiedziała Ayako do Sakury. - Matko, ale się rozmazałam. Kiba rozśmiesza mnie do łez.
- Obyśmy tylko takich mężczyzn spotykały w swoim życiu - zaśmiała się Sakura chowając pomadkę do kopertówki. 
- Za to wypiję kolejnego drinka! - postanowiła wesoło. 
- Poczekać na ciebie? - zapytała Sakura.
- Nie trzeba. Muszę od nowa wytuszować rzęsy.
Sakura wyszła z łazienki walcząc z zapięciem od torebki. Zatrzymała się na chwilę, a jej uwagę przykuł głos Riko dochodzący z końca korytarza. Nie słyszała co restauratorka mówiła, ale wychyliła się delikatnie zza okazałej draceny, żeby zobaczyć, czy jest z Uchihą, czy może rozmawia z kimś innym. Na jej nieszczęście Sato była już zajęta całowaniem Sasuke, a nie konwersowaniem. Sakura cofnęła się szybko, mając nadzieję, że pozostała niezauważona. Ogarnęło ją takie przerażenie, że praktycznie uciekła z korytarza.
Wróciła na salę i od razu poszła po drinka. Była już delikatnie podpita, ale właśnie postanowiła, że odepnie wrotki. Zamówiła podwójna porcję whisky i od razu opróżniła szklankę. Poprosiła o dolewkę.
- Stało się coś? - zapytała Hinata podchodząc do niej. - Od kiedy pijesz whisky?
- Od dzisiaj - odpowiedziała i przechyliła kolejną porcję. - Widziałam całujących się Sasuke i Riko.
- Sakura - przyjaciółka położyła jej rękę na plecach w geście otuchy. - Są narzeczeństwem, to... normalne sprawy.
- Ale... - Sakura spojrzała na Uzumaki z zamiarem opowiedzenia o tej nocy, kiedy pijany Uchiha przyszedł do jej mieszkania. Zrezygnowała w ostatniej chwili, nie chcąc zajmować jej głowy swoimi błahymi problemami. 
- Ale?
- To boli. Po prostu. 
- Może spróbuj z innym klinem? - zaproponowała Uzumaki.
- Mam na siłę szukać faceta? - westchnęła niezadowolona Sakura.
- Pozwól losowi, żeby postawił kogoś na twojej drodze - powiedziała Hinata. - Zobacz, że są inni mężczyźni niż Sasuke. Lepsze to niż upijanie się na smutno. 
- Dzisiaj chłopaka sobie nie znajdę, więc chociaż się upiję - uniosła szklankę w kierunku barmana. 
- Będę cię miała na oku - obiecała jej Uzumaki.
- Dobrze mamo. Chyba będzie lepiej jak sobie usiądę.
- Dobry pomysł.
Ze szkalnką wypełnioną alkoholem podeszły do stołu. Kiba, Shikamaru, Kankuro i jeszcze jakiś mężczyzna z Suny zmawiali się na papierosa. Sakura uznała, że i jej przyda się odetchnąć świeżym powietrzem.
- Mogę pójśc z wami? - zapytała.
- Jasne, ale lepiej zarzuć sobie coś na ramiona - odpowiedział Nara. 
- Naruto, mogę pożyczyć twoją marynarkę? - Sakura sięgnęła na oparcie krzesła na którym siedział blondyn zajęty rozmową z Choujim. 
- Śmiało - zgodził się.
- Na końcu korytarza jest wyjście na taras - powiedział Kiba. Sakura zabrała drinka i wyszła z kolegami. Otworzyli drzwi i przepuścili ją na zewnątrz. Mroźne powietrze owiało jej twarz, ale było to przyjemne uczucie, ponieważ czuła się rozpalona. Otuliła się szczelniej za dużą marynarką Naruto i wcisnęła między wysokich kolegów, chroniąc się od podmuchów wiatru. 
- Dobrze odetchnąć - Kankuro odpalił papierosa i zaciągnął się. - Sakura, będzie na ciebie leciał dym.
- To stanę obok... - spojrzała na jedynego nieznajomego z towarzystwa. - Jak masz na imię?
- Kotaro - odpowiedział mężczyzna wyciągając rękę w jej kierunku.
- Więc właśnie koło ciebie stanę - powiedziała i uścisnęła mu dłoń. Przeszła do niego. - Miło poznać.
- Piękna noc - odezwał się Inuzuka. - Jest jeszcze lepiej niż rok temu.
- Zawsze było super - dodał Shikamaru. - Ale w tym roku podoba mi się najbardziej, bo nie ma Madary.
- Aż tak go tu nie lubicie? - zapytał Kotaro.
- Wprowadza dziwną atmosferę - odpowiedział Nara wypuszczając dym. - Trzeba podziękować Tobiramie, że przyjął zaproszenie. To jedyna osoba, która może przepłoszyć Uchihę. Jakiegokolwiek.
- Wojna klanów nadal trwa? - zaśmiał się Kankuro. - Ile to już lat?
- Za dużo - mruknął Kiba. - Zdecydowanie za dużo. 
- Nie zauważyłam prokuratora generalnego na sali - powiedziała Sakura. - Był na nominacjach?
- Przyszedł chwilę po i szybko się zmył. Zajęty nawet w taki dzień.
- Albo po prostu nie lubi takich imprez - skomentował Kankuro i zgasił peta w popielniczce. - Wracamy?
- Ja jeszcze  chwilę zostanę - powiedziała Sakura. - Nie przejmujcie się mną. 
- Mogę ci towarzyszyć? - zapytał Kotaro.
- Jasne - zgodziła się, mając w pamięci niedawne słowa Hinaty. Może to właśnie ten klin? Kiedy zostali już sami podeszli do szerokiej balustrady z widokiem na miasto. Sakura pomyślała, że ta romantyczna sprzyja zawiązywaniu nowych znajomości z płcią przeciwną.
- Podoba mi się w Konoha - odezwał się po chwili. - W Sunie jest dosyć monotonnie. Wszędzie tylko piasek, ciągle żar z nieba. 
- Nie myślałeś, żeby się przeprowadzić?
- Mieszkałem trzy lata w Kiri, potem rok w Kumo, ale ostatecznie, pomimo że narzekam to najlepiej mi w Sunie. Tam mam rodzinę, przyjaciół. Z wiekiem to się najbardziej liczy.
- Święte słowa - upiła łyk zimnej whisky ze szklanki. Odrzchąknęła, bo alkohol zaczął jej już źle wchodzić. - Masz rodzinę, czyli żona, dzieci...?
- Jestem po rozwodzie - odpowiedział. - Na szczęście udaje nam się wychowywać w zgodzie dwie córki. 
- To ważne - przytaknęła i dodała zanim zapytał: - Tak mi się wydaje. Sama nie mam dzieci, więc tylko mogę się bezsensownie wymądrzać. 
- Fajnie mieć taki przywilej - zaśmiał się. - Jakieś rady odnośnie pierwszego dnia w przedszkolu?
- Przede wszystkim, nie daj sobie wejść na głowę - Sakura poszła dalej w konwencję żartu. Dobrze się bawiła. - I za nic na świecie nie pakuj im kanapek w plastikowe torebki. To groźne narzędzie w rękach tych małych diabełków. 
- Myślisz, że to za wcześnie na pierwszą wizytę u kosmetyczki?
- Najpierw fryzjer i trwała ondulacja. Trzeba ustalić priorytety. 
Roześmiali się oboje aż Sakura musiała otrzeć łzę w kąciku oka. Już nawet nie było jej zimno. Rozgrzała ją whisky oraz praca mięśni od ciągłego śmiechu. Cieszyła się, że znalazła sobie dobre towarzystwo.
- Cześć Sasuke - Kotaro odwrócił się w stronę wyjścia z tarasu. Sakura również spojrzała w tamtym kierunku i faktycznie, Uchiha szedł w ich kierunku. Elegancki i poważny jak zawsze.
- Przeszkodziłem wam? - zapytał, kiedy już do nich dołączył.
- Żartujemy sobie tylko - odpowiedział policjant. - Jak ci mija wieczór? Szukasz Riko?
- Wróciła już do domu - Uchiha włożył ręce w kieszeni spodni. - Uważam, że to bardzo udana impreza. Gaara cię szukał w jakiejś sprawie.
- Komendantowi nie wypada odmawiać nawet prywatnie - stwierdził Kotaro. - W takim razie dotrzymaj za mnie towarzystwa Sakurze.
Sakura patrzyła jak policjant wychodzi z tarasu, zostawiając ją i Sasuke. Spojrzała przelotnie na partnera, ale nie odezwała się. Od początku wieczoru pierwszy raz zostali całkiem sami.
- Nie jest ci zimno? - zapytał stając obok niej.
- Nie - skłamała, bo właśnie zaczęły przechodzić ją dreszcze. Po takiej dawce whisky nie potrafiła już odróżnić, czy to z zimna, czy z ekscytacji, że stoi blisko niej. 
- Przerzuciłaś się na prawdziwy alkohol?
- Co?
Wskazał palcem szklankę, którą trzymała. 
- Ach, to. Nie, to tylko klin. Smakuje okropnie, zaraz chyba zwymiotuję.
- Daj to - zabrał od niej drnka i wypił jednym chaustem. Wychylil się delikatnie za poręcz. - Zapłacę ci stówę jak zrobisz to z tego miejsca. 
- Bardziej myślałam, o twoim nienagannie wykrojonym garniturze - powiedziała.
Uchiha parsknął śmiechem. Patrzył na nią nie mówiąc nic, co tylko potęgowało jej skrępowanie. Chciała go czymś zaczepić, wbić szpilę, dać do zrozumienia, że wcześniej powinien poświęcić jej chwilę na niezobowiązującą rozmowę, kiedy odezwał się ponownie:
- Jeszcze nie zatańczyliśmy razem.
- Bo mnie nie poprosiłeś - stwierdziła sucho i odwróciła wzrok w drugą stronę. 
- Teraz jest już za późno? - zapytał dziwnie cicho.
- Teraz jest ci łatwiej, bo nie ma narzeczonej w pobliżu? - odgryzła się. Na początku uznała, że zabrzmiała zbyt chamsko i niesprawiedliwie. Sapnęła zła na siebie, że tak toczy się ich rozmowa. Mogła się po prostu zgodzić i cieszyć jego obecnością, zamiast wypominać mu jego narzeczeński stan. 
- Znowu używasz Riko w naszej dyskusji - zauważył. - O co ci chodzi?
- O nic - westchnęła zmęczona, pijana i pozbawiona logicznych argumentów. Nic chciała wszczynać awantury z powodu miłości do niego i zazdrości o drugą kobietę. Nie miała do tego prawa. - O nic, naprawdę. Przepraszam, idę do środka. 
- Zatańczymy, czy nie? - zatrzymał ją. 
- Przecież nie lubisz tańczyć - wypomniała mu. Uchiha uśmiechnął się, złapał ją delikatnie pod łokieć i poprowadził w stronę wyjścia.
- Jesteś irytująca.

W tym momencie nie było dla Sakury lepszego miejsca na świecie niż szerokie, mocne ręce Uchihy prowadzące ją w powolnym tańcu. Świat wokół przestał istnieć, liczył się tylko on. Wdychała powoli i z rozkoszą zapach jego perfum. Miała ochotę położyć mu głowę na ramieniu, ale powstrzymała się resztą silnej woli. 
- Dziewczyny miały rację - powiedziała cicho.
- Hm? - nachylił się ku niej. 
- Nie, nic - starała się, żeby jej czoło nie ocierało się o jego policzek. Czuła się dziwnie, bo jednocześnie chciała zachować przyzwoity dystans i przylgnąć do jego ciała. 
- Cieszysz się, że zostaniesz ciocią? - zagadnął. 
- Bardzo - przyznała, starając nie patrzeć się na jego usta. Odwróciła głowę w innym kierunku, żeby jej nie kusił. - Wychodzi więc na to, że ty znowu będziesz wujkiem.
- Jestem w tym cholernie dobry.
- Sprzedasz mi parę dobrych rad po znajomości?
- Byłem pewny, że Kotaro podzielił się z tobą swoim doświadczeniem - powiedział.
- Nie zdążył - odparła. 
- Czyli jednak wam przeszkodziłem? - zapytał i Sakura usłyszała napięcie w jego głosie. Albo tylko tak jej sie wydawało.
- Dobrze się bawiliśmy przy rozmowie - odpowiedziała. - Ciekawy z niego człowiek. Lubię ludzi z poczuciem humoru.
- Przestań, bo zrobię się próżny - odsunął ją powoli od siebie i obrócił. Sakura parsknęła krótkim śmiechem. 
- To się już dawno wydarzyło - stwierdziła, kiedy przyciągnął ją z powrotem do siebie. - Gdybyś tego wieczoru od razu podszedł do mnie porozmawiać, to powiedziałabym ci, że bardzo dobrze wyglądasz w garniturze.
- Czemu nagle przestałem dobrze w nim wyglądać? - zdziwił się.
- Bo minęło już tyle czasu, a jeszcze nie powiedziałeś, czy ja dobrze wyglądam w tej sukience - wypaliła zanim pomyślała. Teraz w napięciu czekała aż odpowie, czego nie zrobił od razu.
- Zależy ci na tym, żebym to powiedział? - odezwał się w końcu.
- Jako przyjaciel - dodała szybko. 
- Wyglądasz ładnie - popatrzył jej w oczy i wiedziała, że powiedział to szczerze.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. Naprawdę chciała, żeby ją skomplementował. 
Zespół przestał śpiewać piosenkę i Sakura niechętnie odsunęła się od Sasuke. Bolały ją nogi i czuła się emocjonalnie wyczerpana. 
- Dobrze się czujesz? - usłyszała głos Uchihy obok swojego ucha. 
- Chyba powinnam chwilę odpocząć - odpowiedziała. - Kręci mi się w głowie. 
- Usiądź - Sasuke zaprowadził ją do stołu i podsunął krzesło. Nalał wody do szklanki i podał jej. Przyjęła ją z wdzięcznością.
- Teraz masz okazję się odwdzięczyć za przedwczoraj - zerknęła na niego z ukosa popijając wodę. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby znowu zaczął ja całować.
- W tych warunkach mogę zaproponować ci tylko taksówkę do domu - powiedział. 
- Wolałabym wrócić na parkiet.
- Zaczynasz się awanturować?
- Teraz jak o tym powiedziałeś to mam ochotę - zażartowała. 
- W takim razie taksówka będzie najrozsądniejszym wyjściem - zdecydował. - Przyniosę twój płaszcz.

- Na pewno nie jechać z tobą? - zapytała Ino, kiedy Sakura żegnała się z przyjaciółmi.
- Sama ledwo trzymasz się na nogach - zauważyła Sakura ze śmiechem. 
- Nie mów Hinacie - poprosiła Yamanaka. - Zanim wyszli z Naruto, obiecałam, że będę miała na ciebie oko. 
- Przekażę, że świetnie wywiązałaś się ze swojej roli - obiecała jej Sakura. 
- Kocham cię - blondynka zarzuciła jej ręce na szyję i przytuliła mocno.
- Już, już - Sakura poklepała ją po plecach. Pomachała reszcie i razem z Sasuke wyszła z sali. Nadstawił jej ramię, które chętnie przyjęła przy schodzeniu po schodach. Po tym jak Ten Ten z Temari wcisnęły jej trzy kieliszki wina na odchodne nie czuła się pewnie stojąc samodzielnie na nogach. Uchiha lojalnie chronił ją przed kompromitacją i pozwalał się opierać, kiedy traciła równowagę. 
Wyszli przed budynek i podeszli do zaparkowanego samochodu. Sasuke otworzył jej drzwi i pomógł wsiąść, żeby nie uderzyła głową w drzwi. Zapiął nawet jej pas bezpieczeństwa.
- Dasz sobie radę? - upewnił się nachylając się nad nią.
- Co za pytanie - machnęła ręką i niechcący uderzyła go w szyję. - Oj, przepraszam.
- Aż szkoda mi się z tobą żegnać, jesteś taka zabawna - zaśmiał się, co było dziwne jak na niego. 
- A mi szkoda, że nie śmiejesz się częściej - odparowała. Zauważyła, że nieco się zmieszał, ale nie spoważniał. - Dobra, spadaj Uchiha, bo wieje mi po kostkach.
- Proszę jechać ostrożnie - zwrócił się do kierowcy i zamknął drzwi. 
Taksówka ruszyła, a Sakura obserwowała swojego partnera przez szybę. Machnął jej krótko na pożegnanie. Sakura zamknęła oczy i uśmiechnęła się do siebie. Myślami wróciła do momentu, kiedy stali blisko siebie, a Sasuke kołysał ich w rytmie piosenki. Czy mogłaby spędzić z nim tak całe życie? Z pewnością tak.
Obraz Riko całującego Uchihę wkradł się niepostrzeżenie i złośliwie w jej wspomnienia o ich wspólnym tańcu. Westchnęła niezadowolona. Tego nie mogła przeskoczyć - Sasuke ma narzeczoną. Z nią będzie się całował, spędzał noce i poranki, tańczył, prawił jej komplementy. Nagle dobry humor ją opuścił. Otworzyła oczy i zapatrzyła się w swoje niewyraźne odbicie w szybie. Wszystko to, co powiedział i co zrobił przedwczoraj i dzisiaj nie miało żadnego znaczenia. Znowu, znowu nie miało to żadnego znaczenia. 
Taksówka zatrzymała się przed kamienicą.
- Pomóc pani wejść po schodach? - zapytał kierowca.
- Jakoś się wczołgam - odpowiedziała odpinając pas. Pomyślała, że może lepiej by się poczuła, gdyby przewróciła się na schodach i potłukła sobie ten głupi łeb.
Wyszła z auta i powoli pięła się w górę. Nawet udało się jej bez problemu otworzyć główne drzwi i w miarę sprawnie wejść na piętro. Ostatnie czego się spodziewała, to eks narzeczony siedzący na schodach. 
- Chyba sobie żartujesz - westchnęła. Kento podniósł się i chłonął ją spojrzeniem wyraźnie oniemiały.
- Pięknie wyglądasz - wyszeptał. 
- Po co tu przyszedłeś? - zapytała ze złością. - Wracasz tu ciągle jak cholerny bumerang. Nieproszony, niechciany, taki nachalny i niemiły. Po co?
- Potrzebuję cię - powiedział z rozpaczą w głosie. - Ty jedna możesz mnie jeszcze uratować.
- Kento, tylko ty sam możesz to zrobić, zrozum to. Sama jestem teraz w rozsypce, nie oczekuj ode mnie pocieszenia i wsparcia.
- Ktoś cię skrzywdził?
- Tak - odpowiedziała najpierw, ale szybko zmieniła zdanie. - Nie... Nie. Jest późno, idź sobie. I najlepiej nie wracaj. Zacznij żyć.
Podeszła do drzwi, ale nie mogła trafić kluczem do zamka. Coraz bardziej kręciło jej się w głowie. Jak na złość Kento nie dawał a wygraną i nadal przy niej stał. Przeszkadzał jej jak natrętna mucha, ale nie miała siły go ciągle odganiać. Upuściła klucze na wycieraczkę, ale zanim zdążyła się po nie schylić, podniósł je lekarz. 
- Ja to zrobię - zaoferował i otworzył przed nią drzwi. - Pozwól - objął ją za ramiona i wprowadził do mieszkania. Pozwoliła się usadzić na sofie. Słyszała jak Kento zamyka drzwi od środka i przechodzi do kuchni. Wrócił po chwili ze szklanką wody. Sakura pomyślała, że to zabawne, że niedawno ona opiekowała się Sasuke w dokładnie takiej samej sytuacji. Efektem tej opieki były wspomnienia od których dostawała wypieków na twarzy. 
- Chcesz, żebym został? - słyszała niewyraźnie głos lekarza gdzieś obok. 
- Nie trzeba - mruknęła, - Poradzę sobie, idź już.
- Połóż się, nakryję cię kocem.
- Dobrze, ale idź już.
Odpięła spinkę z włosów i ułożyła się na poduszce na której wcześniej spał Uchiha. Zadowolona zauważyła, że przesiąknęła jego zapachem. Kento nakrył ją kocem, który również przypominał jej o ukochanym. Obecnie jego wspomnienie bardziej ją bolało niż koiło skołatane nerwy. Naprawdę była w rozsypce. 
Poczuła ciepłe usta na swoich ustach. Otworzyła oczy, ale obraz Kento zlewał jej się z niewyraźnym wyobrażeniem Sasuke. Pragnęła go, marzyła o nim całą sobą. Była tak beznadziejnie zakochana. Dała się ponieść chwili, ale nie z mężczyzną, którego kochała, tylko od którego chciała uciec. Jednak w tym momencie wyobrażała sobie, że każdy pocałunek, każda pieszczota aż do samego spełnienia, wszystko to było pięknym aktem miłości nie z Kento, ale z Sasuke.



https://pl.pinterest.com/pin/67413325662362306/




__________________________________________

Cześć!
Jeśli zastanawiacie się właśnie "co tu się do cholery wydarzyło", to chyba nie odpowiem Wam na to pytanie. 
Jestem naprawdę przejęta odbiorem tego rozdziału, bo sama nie jestem niczego pewna. Może mało profesjonalnie to brzmi z mojej strony, ale dałam się ponieść. Mimo wszystko, mam nadzieję, że dalej ze mną zostaniecie i nie ocenicie mnie zbyt surowo.
Dzięki, że czekaliście!

Do następnego!

Komentarze

  1. NO I CO TU SIĘ ODTENTEGOWAŁO
    ja nie wiem, ty nie wiesz, nikt nie wie
    ale możesz być pewna, że cały rozdział czytałam z zapartym tchem! serio, piszczałam jak pojebana fangirl odkrywając nowe poziomy masochizmu, bo ta historia jest taaakaa dobra, że nie potrafię jej zostawić nawet jak sasuke mnie bezgranicznie irytuje

    serce moje się roztopiło jak masełko na naleśnikach z amerykańskiego filmu przy wspomnieniu, że to Shikamaru powinien być zastępcą komendanta ~ uwielbiam go i uwielbiam wszystkie wzmianki na jego temat

    sasuke to idiota, zagubiony emocjonalnie troglodyta, ale mimo to uwielbiam go i jego wspólne sceny z sakura; biedna musi radzić sobie z jego szarmanckim i "przyjacielskim" zachowaniem, chociaż ciągnie ich do siebie jak mnie do czekolady, czyli bezgranicznie chociaż wypada to ukrywać

    ja jestem rozdziałem oczarowana, czytało mi się jak zwykle świetnie, poniosło cię, może i tak, ale moim zdaniem ostatni akapit to prawdziwa bomba i smaczek, którym możesz nieźle namieszać ale i nadbudować historię! JUŻ WIDZĘ JAK SASUKE SIĘ DOWIADUJE, ŻE KENTO PO PIJAKU BYŁ Z SAKURĄ, ROZKWASI MU TĘ DURNĄ MORDĘ, A POTEM JUGO SIĘ GO POZBĘDZIE I WSZYSCY ZAPOMNĄ O TYM CZŁOWIEKU

    pisz dalej, szybciej, więcej, bardziej!
    bo chyba jajko zniosę i powygryzam wszystkie paznokcie czekając na kontynuację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tak się stresowałam odbiorem tego rozdziału!
      Siedziałam całą niedzielę na dopracowanie go. Zrobiłam sobie przerwę na obiad i mówię: nie no, dzisiaj skończę!
      Dzięki, że jesteś, że przeżywasz i że czekasz! Od razu biorę się za pisanie z tego rozpędu.
      Pozdrowionki!

      Usuń
  2. O kuuuuuuuuurwa! Przepraszam.

    Kocham Cię.
    Co za rollercoaster!
    Ja nie wierzę w to co czytam! Co za postęp, jaka strzała! Totalna petarda!
    Tu się tyle wydarzyło, że nie odniosę się do wszystkiego! Kochana ja Mam teraz taką wodę z mózgu, że nie napisze Ci tego co chcesz przeczytać. Nie ma opcji, na pewno Ci napisze, że kocham Cię za ten rozdział bo idzie do przodu, na pewno Cię kocham za to jaki jest AUTENTYCZNY. Nie jest słodko-pierdzący tylko ludzki, problemy dorosłych, odpowiedzialnych ludzi, z którymi musimy się zmagać. I to tak pięknie ujęte w kryminale.. To lepsze niż serial czy topowy film.
    Ja chciałabym się odnieść do każdego wątku, do pożaru u Juugo, do poszukiwań chłopaka, ale wierz mi, że nie mogę. Dobra, jak ochłonę to może napisze coś budującego i miłego, bo teraz nie dam rady hahahaha.
    Ale to było piękne i tak cholernie na to czekałam, że dziękuję za to, że dzisiaj dodałaś ten rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wybaczam wszelkie przekleństwa. Jak po takich wyznaniach mogłabym inaczej? Cieszę się i jestem z siebie zadowolona, że moja opowieść wzbudza takie dobre emocje. W trakcie pisania miałam taką chwilę podłamki, że w sumie jak to, po co i tak dalej, ale jak czytam komentarze po opublikowaniu rozdziału to serce mi rośnie. Nawet mąż mnie zagaduje i pyta: i co, masz już jakiś komentarz? Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

      Usuń
  3. Kochana w takich chwilach załamki nie zapominaj o nas, że jesteśmy, wiernie czekamy na to co wyjdzie spod Twojej ręki! Ten rozdział wzbudził wiele skrajnych emocji, silnych, ale pozytywnych, każdy czytam z wielkim przejęciem, bo każdy jest sztosem, to opowiadanie jest ZAJEBISTE! ŻYCZĘ Ci dużo weny, pozytywnej energii i jak najmniej chwil zwątpienia. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże dziewczyno, coś ty narobiła w tym rozdziale hahaha! Akcja w mieszkaniu Sakury sprawiła, że o 2 w nocy, gdy czytałam tą scenę, musiałam się przejść po ciemnym pokoju! :DDD
    Martwiłam się, że bal odbędzie się w kolejnym rozdziale, ale jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że było nam dane przeczytać o nim w tym rozdziale! Kurcze, ja mam takie dziwne wrażenie, że Sasuke bardzo dobrze wie co zrobił, tylko mega dobrze się z tym kryje. Ten chłop w końcu słynie z maskowania emocji.
    Poza tym muszę ci przyznać, że jestem mega niecierpliwą osobą i z reguły nie czytam tzn. slow-burn opowiadań (nie wiem jaki to jest odpowiednik w języku polskim), ale Twoje opowiadanie jest wyjątkiem i czytam je z przyjemnością, codziennie sprawdzam, czy dodałaś nowy rozdział. Po prostu czasami zapomnę napisać komentarz, bo z reguły czytam je tuż przed zaśnięciem.
    Ach ten Kento >_< Co za gość, daj różowogłowej spokój!
    Dodatkowo muszę Ci przyznać, że to też pierwsze opowiadanie, gdzie nie mam ciarek żenady przy czytaniu dialogów między bohaterami, a to jest serio osiągnięcie pisarskie moim zdaniem. Tzn. chodzi mi to, że tak wspaniale potrafisz uchwycić charaktery postaci, że jestem zaskoczona jak naturalnie to wychodzi. Np. Kankuro w tym rozdziale, no kuuurde :D Bo wiem, że główni bohaterowie to jedno, ale pisanie tak dobrze pobocznych postaci: to trzeba mieć serio świetne umiejętności pisarskie, a tego Tobie zdecydowanie nie można odmówić.
    Nie wiem cóż mogę więcej dodać prócz tego, że bardzo Ci kibicuję, świetnie Ci idzie i hmmm...
    Pozwoliłam sobie wrzucić ilustrację, którą przesłałam Ci ;) na moje media społecznościowe i w statystykach ma ona 4 tysiące wyświetleń! :D Może to podziała też trochę motywacyjnie! :)
    Bardzo ciepło Cię pozdrawiam i czekam na kolejne części.
    PS Widzisz jak ten rozdział podziałał na ludzi, normalnie teraz widzę, jaki ten mój komentarz jest chaotyczny, ale to wszystko przez ten fenomenalny rollercoaster hahaha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tej akcji w mieszkaniu Sakury bałam się najbardziej, bo nie wiedziałam jak mi to wyjdzie, taka romantiko scena. Nie chciałam, żeby wyszło ani zbyt patetycznie, ani tak wulgarnie i chamsko.
      Nie dziwię się, że Twoja ilustracja robi furorę :) i tak, jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, że inspiracja do jej stworzenia było moje opowiadanie
      Dzięki za ciepłe słowa i motywację!
      Widzimy się niedługo

      Usuń
  5. Dobra, czytałam na raty, przepraszam. Jednak ten tydzień nie jest dla mnie zbyt łaskawy. Jednak jestem i w mojej głowie wybuchła jedyna myśl: COTUSIĘODJANIEPAWLA? W pozytywnym znaczeniu oczywiście. ^^

    Cały rozdział czytałam z zapartym tchem. W końcu się całowali, ale tak naprawdę, ożeszwdupciejapierniczę <3
    Cały opis balu idealnie według mnie wyszedł. Odpowiedź na prowokacje Karin złoto <3

    Czekam na następny rozdział i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Na raty, czy nie ważne, że w ogóle :) następny rozdział w trakcie i na pewno nie zawiodę!
      Trzymaj się

      Usuń
  6. Hm. . . Nigdy nic nie komentuje ale bardzo podoba mi się to opowiadanie. Trafiłam tutaj przypadkiem i chyba zostanę na dłużej. Przczytałam całość przez cały dzien i teraz niecierpliwie czkeam na kolejną część mojego ukochanego sasusaku. Niepotrzebnie się tak zamartwiałaś odbiorem tego rozdziału. Wyszedł bardzo dobrze i naturalnie tak jak wszystkie poprzednie ;-) Czyta się bardzo gładko i przyjemnie a ja jestem tego przykładem. Życzę dużo weny i wytrwałości w kontynuacji. Ciekawa jestem czym nas znowu zaskoczysz. . . Niektórych akcji w opowiadaniu wcale się nie spodziewałam. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Zapraszam i bardzo mi miło, że spodobało Ci się odpowiadanie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Połowa rozdziału już jest, postaram się w przyszłym tygodniu dopisać resztę. Bez odbioru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwila, jestem na końcówce. Obiecuję, że będzie warto czekać :>

      Usuń
    2. Spokojnie my czekamy, zawsze warto! 😍

      Usuń
  8. Odwiedzam bloga już codziennie! Tak się nie mogę doczekać kolejnego! Super <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Wybaczcie, że publikacja się przedłuża. Trochę się zaplątałam w jednym wątku i próbuję go doprowadzić do końca, a z drugiej strony mam już gotowy plan na zakończenie przyszłego rozdziału. Dziękuję, że czekacie :)

      Usuń
    2. Nie ma co się spieszyć! Wszyscy czekamy i z pewnością wolimy żebyś miała wszystko poukładane, niż wrzucała coś, z czego nie byłabyś zadowolona, lub chciała zmienić :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.