Rozdział trzydziesty drugi

    Sakura już przyzwyczaiła się do tego, że jej sen trwa maksymalnie pięć godzin i to z przerwami. Nie czuła się dobrze, zdrowo, młodo jak na swój wiek. Była przytłoczona tym, co działo się w pracy i brakiem porozumienia z Sasuke. Po ich krótkim spotkaniu, długo analizowała co mogła jeszcze mu powiedzieć, kiedy miała okazję, albo jak inaczej ubrać w słowa żal za ich utraconą przyjaźnią. Tak naprawdę walczyła wtedy sama ze sobą, żeby nie przylgnąć do niego i nie puścić, dopóki nie powiedziałby, że między nimi jest już w porządku. 
    Były takie momenty, kiedy czuła, że jest jej wszystko jedno, kto będzie jej partnerem. Z Nejim pracowało jej się bardzo dobrze, był fachowcem w tym, co robił, jednak wiedziała, że to nie jest taka sama więź jak z Uchihą. Przede wszystkim tego drugiego kochała, a Hyuuga był dla niej tylko i wyłącznie partnerem. 
    Ociągała się z pójściem do pracy, bo źle się czuła. Nie motywowała ją nawet myśl o tym, że być może Kakashi i komendant przedstawią plan działania po zapoznaniu się z aktami Itachiego i Akatsuki. Jeszcze nie doszła do siebie, po tych wszystkich rewelacjach, które nagle zwaliły się jej na głowę ostatnim razem. Miała wrażenie, że obecnie żyje w innym wymiarze.
    Wyszła z łazienki, związując sobie włosy w niedbałego koka. Od razu kilka kosmyków wysunęło się z gumki, ale nie dbała o to. Zgarnęła torbę, ale zatrzymał ją dźwięk dzwonka w telefonie. Przez pewien czas, gdy ktoś do niej dzwonił, przez ułamek sekundy miała nadzieję, że to może Sasuke. Szybko jednak przestała się niepotrzebnie łudzić.
- Cześć Hinata - odebrała połączenie i przysiadła na fotelu.
- Cześć, jesteś już w pracy? - zapytała Uzumaki.
- Nie, dopiero się zbieram - odpowiedziała. - Co tam?
- Chciałabym się z tobą spotkać i wypić herbatę. Znajdziesz dzisiaj czas?
- Bez problemu. W kawiarni na rogu jak zwykle?
- Tak - potwierdziła przyjaciółka. - Siedemnasta?
- Jesteśmy umówione - powiedziała Sakura.
- W takim razie do zobaczenia, cześć.
    Hinata rozłączyła się, a Sakura jeszcze chwilę siedziała i patrzyła w czarny ekran telefonu. Faktycznie, dawno nie miała możliwości spotkania się z Hinatą sam na sam. Albo Uzumaki też doszła do takiego wniosku, albo chciała z nią porozmawiać o czymś konkretnym. 
    Sakura spojrzała na zegarek i podniosła się ciężko. Jeśli nie chciała się spóźnić na odprawę, to musiała już wyjeżdżać.

    Spóźniona wbiegła na wydział przeklinając poranne korki. Na domiar złego, na głównej ulicy była dosyć duża stłuczka i ruch był chwilowo wstrzymany, a ona już nie miała możliwości objechać karambol inną drogą. Rozsunęła suwak kurtki i tak stanęła w progu salki, gdzie już wszyscy byli obecni. 
- Przepraszam - wysapała, kiedy wszystkie spojrzenia skupiły się na niej. Rozejrzała się po pokoju, szukając wolnego krzesła. 
- Mogę przejść? - usłyszała za sobą znajomy głos. Była pewna, że z niewyspania mózg podsuwa jej nierealne wizje. Odwróciła się powoli i uniosła delikatnie głowę, żeby na własne oczy przekonać się, że Sasuke w końcu wrócił do pracy. Patrzył na nią wyczekująco, w ręku trzymał filiżankę z parującą kawą. Zauważyła, że wcale nie ucieszył się na jej widok, nie zrobił żadnego grymasu świadczącego o tym, że między nimi jest chociażby neutralnie.
- Przepraszam - powtórzyła i odsunęła się, robiąc mu miejsce. Uchiha podszedł do okna i tak jak miał w zwyczaju, oparł się o parapet.
- Usiądź Sakura - odezwał się Kakashi i dopiero wtedy oprzytomniała. Weszła do salki i zajęła pierwsze wolne krzesło gdzieś na końcu. Nie potrafiła się powstrzymać, żeby co jakiś czas nie zerkać na Sasuke. - Z ogólnych informacji to wszystko. Proszę o pozostanie osób, które pracowały nad "Chmurą" i Sasuke.
    Kilka osób podniosło się z miejsc i wyszło. Ikabe jako ostatni zamknął za sobą drzwi. Sakura nie przesiadła się bliżej, wolała pozostać jak najdalej od Uchihy, bo mogła go dyskretnie obserwować. Póki co stał niewzruszony i nawet nie patrzył na swoich kolegów i koleżanki, widocznie nadal będąc na nich obrażony. 
- Przede wszystkim chciałbym zwrócić się do Sasuke z pewnymi wyjaśnieniami, które mam nadzieję będą dla ciebie wystarczające i... rozsądne - zaczął Hatake, patrząc na młodego Uchihę. - Nie chcę wszystkiego zrzucać na Tobiramę i Fugaku i po prostu powiedzieć, że takie były rozkazy. Cała grupa była bardzo podzielona w tej kwestii i oczywiście nie było dla nas komfortowe pracowanie z myślą, że coś przed tobą ukrywamy. Na początku nie mieliśmy pewności, czy uprowadzenie dziecka ze szpitala i późniejsze akcje, które lawinowo po tym nastąpiły, wiązały się ze sprawą Itachiego. To wyszło później, bo wiele faktów było bardzo do siebie podobnych, a my to zebraliśmy do kupy. 
    Hatake zrobił krótką przerwę. Sakura cały czas patrzyła na Sasuke, który perfekcyjnie zamaskował swoje emocje. Zwrócony był w stronę Kakashiego i Fugaku, nie wykonując absolutnie żadnych ruchów. Nie wiercił się, nie przestępował z nogi na nogę, Sakura ledwo widziała jak unosi się jego klatka piersiowa podczas oddychania. 
- Dowiedziałeś się o tym wszystkim, kiedy skończyły nam się dowody, staliśmy pod ścianą bez nowych pomysłów - kontynuował Hatake. - Obecnie sytuacja się zmieniła - teraz Kakashi omiótł spojrzeniem całą grupę. - Sakura, pracując w archiwum w "Limbo" zdobyła dokumenty, które Madara ukrywał.
    Wszyscy oprócz Sasuke odwrócili się w jej stronę. Nie wiedziała jak zareagować. Zaczęła się pocić, bo nadal siedziała w zimowej kurtce, którą zapomniała zdjąć. 
- Mamy akta Deidary, Kisame, Kakuzu i Sasoriego - powiedział Fugaku skupiając na sobie uwagę zespołu. - Ale to nie wszystko. Okazuje się, że ich organizacja nazywa się Akatsuki i należą do nich również Konan, Hidan i Orochimaru. 
- Jak te dokumenty znalazły się u Madary? - zapytał Naruto. 
- To między innymi będziemy wyjaśniali - odpowiedział komendant. - Madara był w posiadaniu także akt Itachiego.
- Co? - odezwało na raz się kilka głosów.
- Pytania zostawmy na później - uspokoił ich Kakashi. - Pozwólcie nam najpierw wszystko wyjaśnić.
- Dokumenty o Itachim, które trzymali w "Limbo" różnią się treścią od tych, które mamy u siebie - podjął dalej Fugaku. - W teczce znajdują się załączniki z przebiegu przesłuchania świadka, który prawdopodobnie widział, kto strzelał do mojego syna, chociaż jego zeznania są bardzo mętne. My po naszej stronie nie wiedzieliśmy, że ktoś prowadził przesłuchanie tego człowieka. Ludzie od Madary musieli to zrobić we własnym zakresie, ale nie wiem dlaczego. To wymaga solidnego śledztwa, od podstaw. Tobirama o wszystkim wie i udostępni wszystkie akta, które ma u siebie. 
- Jeśli chodzi o Akatsuki - Kakashi przejął pałeczkę. - Siódemka wcześniej wymienionych osób należy do tej organizacji. To grupa przestępcza, na trop której wpadł Itachi podczas swojego śledztwa, ale wtedy jeszcze nie wiedział ile osób do niej należy i pod jakim szyldem działają. Według akt poszczególnych członków Akatsuki, zajmowali się wieloma dziedzinami przestępczego życia, ale ich głównym zajęciem był, albo raczej nadal jest, handel ludźmi. I szliśmy dotychczas dobrym tropem, bo większość tych uprowadzeń dotyczyła dzieci. Będąc w posiadaniu tak ważnych dowodów, będziemy kontynuowali nasze śledztwo. 
- I dlatego Sasuke pojawił się w pracy po miesiącu? - zapytała Ino z napięciem w głosie.
- Nie - zaprzeczył Fugaku. - Decyzja o jego powrocie została podjęta zanim powiedziałem Sasuke o tych aktach. Zrobilem to trzy dni temu i od dzisiaj już wszyscy razem będziemy nad tym pracowali. Senjuu również poparł ten pomysł.
- Uchiha, ty zapomniałeś języka w gębie, czy nadal obrażony postanowiłeś, że nie będziesz się zniżał do rozmawiania z nami? - Yamanaka włożyła kij w mrowisko. Sakura poczuła jak atmosfera zrobiła się ciężka. Wiedziała, że koleżanka nie będzie się hamowała. Sasuke spojrzał na blondynkę, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo Ino poprawiła się na krześle i mówiła dalej: - Nie uważasz, że należą nam się jakiekolwiek wyjaśnienia, ale od CIEBIE? Zwyzywałeś nas i wyszedłeś z rozmachem. Jak w takim razie wyobrażasz sobie dalszą współpracę? Znowu będziesz chciał robić wszystko sam?
- Ino, naprawdę sądzisz, że nie miałem powodu, żeby się wściec? - odezwał się spokojnie.
- Miałeś - przyznała twardo. - Wszyscy wiedzieliśmy czym to się skończy, kiedy się dowiesz. Chodzi mi tylko o to, że po długiej nieobecności nie masz nam nic do powiedzenia. Nawet z nikim się dzisiaj nie przywitałeś, a masz przed sobą całkiem pokaźne grono ludzi, którzy są ci życzliwi. Chyba nikt nie oczekuje przeprosin, ani podziękowań, ale wiesz co, narobiliśmy się po łokcie pracując nad tym, bo dotyczyło to ciebie, jednego z naszych. Komendant powiedział ci jak czytaliśmy po dwadzieścia razy te same akta? Wiesz, że Shikamaru miał złamaną rękę, bo ktoś chciał się pozbyć jego i Temari, którzy prowadzili śledztwo w Sunie? Ikabe i Chouji prawie dostali zapalenia spojówek od przeszukiwania dark webu. Angażowaliśmy we wszystko inne posterunki w całym kraju. Wspomniał, że przesłuchiwaliśmy ciągle nowe osoby, łapiąc się jakichkolwiek poszlak? Powiedział, że Sakura tyrała po nocach i kilka razy była postawiona w bardzo niebezpiecznej sytuacji? Ach, no i jeszcze te wspaniałe wizyty w więzieniu u tego zboczeńca, na które się zdecydowała. I nie wyobrażasz sobie nawet co musiała zrobić, żeby...
- Ino, wystarczy - przerwał jej Kakashi, a ona fuknęła gniewnie.
- Powinniśmy oczyścić atmosferę, jeśli mamy wspólnie nad tym pracować - zauważyła Temari. Odwróciła się w stronę Sasuke. - Chcemy wiedzieć, czy będziesz w stanie nam znowu zaufać - zwróciła się do niego. - Co się stało, to się nie odstanie. Działamy razem, czy nie?
    Sakura przez chwilę miała wrażenie, że Sasuke chciał na nią spojrzeć, ale rozmyślił się w ostatniej chwili. Dokładnie o to samo go zapytała, po tym, kiedy zebrali reprymendę od komendanta za podszywanie się za Riko Sato i managera jej restauracji. Wtedy Uchiha zapewnił ją, że nie uważa jej za idiotkę i chce z nią dalszej współpracy. Bała się co Sasuke odpowie tym razem.
- Działamy - odpowiedział.
- Mi to wystarczy - powiedziała Subaku.
- Wspaniale - Kakashi klasnął w dłonie i uśmiechnął się szeroko. Zdawał się tryskać pozytywną energią, która obecnie nie pasowała do napiętej sytuacji w pomieszczeniu. Nie wydawał się tym jednak zrażony. - W takim razie plan na dzisiaj: wszyscy zapoznacie się z tymi aktami. Gwarantuję, że zajmie wam to dużo czasu, więc po poniedziałkowej odprawie, kiedy poziom wiedzy będzie wyrównany, opracujemy szczegółowy plan działania. Dołączy do nas Tobirama. Jak zawsze liczę na was i... dziękuję.
    Fugaku i Hatake wyszli z pokoju. Nikt poza nimi nie ruszył się z miejsca. Sakurze brakowało powietrza, poczuła jak pot spływa jej po skroni. Czując, że nie wytrzyma dłużej, podniosła się z krzesła i wyszła z salki. Wychodząc zauważyła, jak wszyscy odprowadzają ją spojrzeniem i była im wdzięczna, że nie próbują ją na siłę zatrzymać. 

    Po zaczerpnięciu kilku wdechów świeżego powietrza Sakura wróciła na wydział. Zobaczyła, że na jej biurku stoi oznaczone przez nią w archiwum pudło. Plomby zostały zerwane, a jego zawartość była opróżniona. Grupa od "chmury" widocznie musiała rozdzielić akta między sobą. Rozejrzała się za teczką dla niej, ale nie było żadnej na jej blacie. Zdjęła karton z biurka i usiadła na krześle. Siedzący po jej obu stronach koledzy byli już zajęci czytaniem. Naruto podpierał się rękami za głowę, jakby nie mógł uwierzyć w zapisane tam informacje. Zerknęła szybko na Sasuke, ale on pozostając nadal wobec niej chłodno obojętny, nie odrywał się od swojego zajęcia. Udało jej się dostrzec, że zapoznaje się z aktami swojego brata. 
    Poczuła się niezręcznie, że tylko ona siedzi i nic nie robi. To dziwne, że nie zostawili jej żadnych materiałów, a sami zabrali się od razu do pracy. Czy wydarzyło się coś jeszcze, kiedy wyszła na dziesięć minut? Czy to wystarczająco dużo czasu, żeby dojść do wspólnego porozumienia z Uchihą, że tym razem to ona ma pozostać w cieniu? Nie spodobała jej się ta myśl. Wiedząc, że grupa ma już dostęp do oryginałów, wstała z miejsca i postanowiła poprosić Kakashiego, żeby udostępnił jej teczkę, którą mu przyniosła kilka dni temu. Na jej wydrukach jest przecież zapisane dokładnie to samo.
    Zapukała do drzwi i po zaproszeniu weszła do środka.
- Kakashi, potrzebujesz tych kopii, które ci przyniosłam? - zapytała od progu. - Wszyscy podzielili się już oryginałami i dla mnie zabrakło. 
- Szybko się rozeszły - uśmiechnął się Hatake. Odsunął szufladę w swoim biurku i podał jej teczkę. - Robiłem tam swoje notatki.
- Nie szkodzi, dzięki - zabrała dokumenty i odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Poczekaj - zatrzymał ją. Odwróciła się, mając przeczucie, że Kakashi chce poruszyć temat powrotu Uchihy do pracy. - Nie wiem, czy rozmawiałaś już z Sasuke...
- Nie - wtrąciła od razu.
- W każdym razie myślę, że warto, żebyś wiedziała, że naprawdę nie wrócił do pracy, dlatego, że dowiedział się o tych aktach - dokończył myśl.
- Chyba nie ma to żadnego znaczenia, prawda? - zapytała, czując się bardzo zmęczona. Kolejne roztrząsanie motywów jakimi kierował się Sasuke było już ponad jej siły. Uważała, że Ino powiedziała już wszystko w tym temacie. 
- Ma - odpowiedział Hatake. - Jeszcze nie wiedział, że udało ci się zdobyć takie informacje, kiedy powiedział Fugaku, że wraca. Postanowiliśmy go wtajemniczyć trzy dni temu, jak powiedział komendant i to tylko bardziej go zmotywowało.
- Dziwne, że to go nie odpaliło jak ostatnio - zauważyła z ironią. - W każdym razie cieszę się, że wrócił. Naprawdę. Kogo do niego przydzielicie?
- Nie rozumiem? - Kakashi spojrzał na nią zdezorientowany. 
- Ze mną już chyba nie chce pracować...
- Tak ci powiedział?
- Problem w tym Kakashi - Sakura przymknęła na chwilę oczy - że on w ogóle ze mną nie rozmawia. Nie wyobrażam sobie jak dalej miałaby wyglądać nasza współpraca. Jeżeli o mnie chodzi to mogę zostać z Neijm, jeśli on również wyraża na to ochotę.
- Hyuuga zostanie niedługo oddelegowany do innej funkcji - powiedział Hatake. - Dziwne, że nie potraficie się porozumieć z Sasuke. Uważałem, że pomimo trudnych początków jesteście bardzo zgranym duetem. Poczekaj, poproszę go tutaj i postaramy się rozwiązać wasz problem we trójkę.
- Nie - zaprotestowała stanowczo, kiedy podnosił się już z krzesła. - On wie, że ja jestem otwarta na rozmowy. Jeśli sam nie ma ochoty, to nie chcę, żeby ktokolwiek go zmuszał. Poza tym, wybitnie nie mam teraz siły na roztrząsanie tego. Jest co robić i na tym się skupmy.
- Mam ochotę wysłać się na przymusowy tydzień urlopu - wyznał szczerze siadając z powrotem. 
- Chyba tylko po to, żeby sprawić mi przykrość - mruknęła niezadowolona.
- Nie dlatego - pokręcił głową. - Wybacz, jeśli to co powiem będzie nadużyciem, ale wyglądasz bardzo źle i nawet nie próbuj mi wmawiać, że czujesz się dobrze. Jesteś blada i słaniasz się na nogach, widzę to. Zresztą nie tylko ja. 
- Już wystarczy - podniosła rękę. - Nie idę na żaden urlop. Ogarnę siebie i to - pokazała teczkę. - Nie przeszkadzam.
    Wyszła z gabinetu przełożonego i wróciła do biurka. Ino obdarzyła ją przyjaznym uśmiechem zza monitora, a później rzuciła krótkie, złe spojrzenie Sasuke. Sakura słyszała jak Yamanaka za każdym razem prychała pod nosem, albo komentowała cicho, kiedy Uchiha z kimś rozmawiał. Kiedy podeszła do niego, żeby przekazać mu akta Deidary zapytała głośno:
- Gdzie się widzimy po pracy? 
- Chyba mnie pomyliłaś z Saiem - odpowiedział odchylając się na krześle.
- Nie bucu, ciebie pytam - uściśliła. - Gdzie nas zabierasz na popijawę.
    Sakura patrzyła jak Sasuke i Ino piorunują się spojrzeniami. Nie rozumiała, co Yamanaka miała na myśli, nagle wyskakując z takim pytaniem. Zwłaszcza po tym, jak go objechała pod odprawie. Uchiha niespodziewanie, uśmiechnął się pod nosem. Nie był to jeden z jego złośliwych, czy ironicznych uśmiechów, co bardzo zaskoczyło Sakurę.
- A jaki lokal już zarezerwowałaś? - zapytał.
- Najdroższy z najlepszym piwem - odparła Ino, a oczy zaczęły jej błyszczeć. - Świetnie, że się dogadaliśmy. Przekażę reszcie.
    Odeszła od niego z wyrazem satysfakcji na twarzy. Zaczęła szybki obchód po zespole od "chmury" i przekazywała wszystkim informacje o wspólnym wyjściu. Na końcu stanęła przy Sakurze i Naruto.
- Słyszeliśmy Ino - uprzedził ją Naruto rozbawiony. - Jak ty to robisz?
- Szybko i znienacka - odpowiedziała rezolutnie zerkając w stronę Sasuke. - Muszę pytać czy będziecie? Przypominam, że Uchiha stawia.
- To uczciwa cena - skomentował Uzumaki. Razem z Yamanaką spojrzeli na Sakurę.
- Umówiłam się z Hinatą po pracy - powiedziała cicho. 
- To jak skończycie spotkanie, dołączcie do nas - zaproponowała Ino. 
- Okej - zgodziła się tylko dlatego, że koleżanka nie odpuściłaby jej szybko. Postanowiła, że po spotkaniu z żoną Naruto wymyśli byle jaką wymówkę i wróci do domu. Nie zamierzała pić na koszt Sasuke, który nie ma ochoty nawet na nią spojrzeć. 

    Skończyła czytać piaty raz to samo zdanie w aktach Kakuzu. Mrugnęła kilka razy i zaczęła od początku, ale litery rozmazywały się jej przed oczami. Zmarnowała cały dzień, który mieli poświęcić na zapoznanie się z dokumentami. Przez złe samopoczucie nie potrafiła się skupić, nie zapamiętała nic z tego, co dotychczas przeczytała. Sfrustrowana zamknęła teczkę z głośnym plaskiem. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że dochodzi siedemnasta. Większość grupy zbierała się na wymuszone na Sasuke spotkanie w barze. Chciała zdążyć wyjść przed nimi, więc wstała i przeszła do kuchni, żeby umyć swoją filiżankę. Wychodząc otarła się w przejściu z Uchihą. 
- Przepraszam - mruknęła i wyminęła go. Zakręciła się przy biurku, zabrała torbę, zdjęła kurtkę z wieszaka i szybko skierowała się do wyjścia. Zdawało jej się, że Ino zdążyła za nią krzyknąć "do zobaczenia!", ale nie zareagowała. 
    Wsiadła do samochodu ledwo nad sobą panując. Drżała na całym ciele. Nie było jej zimno, nie miała gorączki. Ruszyła na umówione miejsce jadąc bardzo powoli, żeby nie spowodować żadnej kraksy. Zaparkowała na wydzielonym miejscu i weszła do kawiarni, gdzie przy stoliku siedziała już Hinata. Przyjaciółka na początku uśmiechnęła się do niej, ale natychmiast wyraz jej twarzy zmienił się, kiedy Sakura do niej podeszła.
- Co się stało? - zapytała Uzumaki. - Czemu płaczesz?
- Co? - Sakura dotknęła swojej twarzy i poczuła pod palcami, że ma mokre policzki. Nawet nie zdawała sobie sprawy z reakcji swojego organizmu. - Och.
- Siadaj - zarządziła Hinata ściągając z niej kurtkę. - Sakura, cała się trzęsiesz. Przepraszam - zaczepiła przechodzącą obok kelnerkę. - Poproszę jeszcze czarną herbatę z miodem i cytryną. 
    Uzumaki usiadła na przeciwko Sakury i patrzyła na nią ze współczuciem. Zanim zaczęły rozmawiać wróciła kelnerka z gorącym napojem. Hinata cierpliwie czekała, a Sakura nie wiedziała od czego ma zacząć. Wytarła twarz serwetką i westchnęła cicho, żałośnie. 
- No więc Uchiha wrócił dzisiaj do pracy - zaczęła powoli, zbierając się w sobie. - Komendant i Kakashi zrobili długą pogadankę o tym, że jest nam wszystkim przykro i że od początku źle się czuliśmy nie mówiąc mu nic o tym śledztwie. Ino wywaliła kawę na ławę, co myśli o zachowaniu Sasuke. Temari w imieniu całego zespołu obwieściła gotowość do dalszej, tym razem wspólnej pracy z Uchihą i jest już wszystko w porządku.
- Ale? - zapytała Hinata.
- Ale nic nie jest w porządku - odpowiedziała Sakura. 
- Wyjaśnij mi - poprosiła przyjaciółka. 
- Jakbyś dzisiaj rano zapytała o mój absolutnie najgorszy dzień w pracy to bez wahania odpowiedziałabym, że ten, w którym Uchiha dowiedział się o wykluczeniu go ze sprawy - powiedziała. - Teraz zmieniam zdanie. 
- Nie rozmawiacie ze sobą - domyśliła się Hinata.
- To mało powiedziane. On przestał uznawać moje istnienie. Wygląda na to, że wszystkim biorącym udział w tym przedstawieniu wybaczył, tylko nie mi. Po odprawie rozmawiał z Naruto, Kibą, Shikamaru i innymi. Na mnie nawet nie spojrzał przez cały dzień. 
- Bardzo mi przykro Sakura. Wyobrażam sobie, że jesteś bardzo rozżalona.
- Wczoraj przypadkowo na siebie wpadliśmy przed klubem Juugo - kontynuowała. - Zapytałam go, czy chce ze mną o tym porozmawiać, czy mogę mu to wyjaśnić, ale nie zgodził się. Dzisiaj nie zmienił zdania i tak naprawdę nie sądzę, że jeszcze mi kiedykolwiek normalnie pogadamy. Co jeszcze mogę zrobić?
- Nic - odpowiedziała jej szczerze przyjaciółka. - To on sam musi zrobić ten pierwszy krok. Ty już próbowałaś, nie poddałaś się przecież. Posłuchaj, zawsze tak nie będzie. Oboje jesteście profesjonalistami i rozgryziecie to, jak dojść do porozumienia w pracy.
- Hinata, to nie chodzi tylko o pracę - powiedziała szczerze Sakura. Ku jej zaskoczeniu Uzumaki uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Chwyciła ją za rękę i ścisnęła lekko.
- Wiem Sakura. 
- Tak czułam, że pierwsza się zorientujesz. Nie myśl o mnie źle, dobrze?
- Nie mogłabym - odpowiedziała Hinata. - Chciałam się dzisiaj z tobą spotkać i właśnie o tym porozmawiać. Odniosłam wrażenie, że strasznie się z tym gryziesz. Po naszym ostatnim obiedzie z Riko na pewno czułaś się bardzo niezręcznie. 
- Odkąd wiem jak nazwać to uczucie, to zawsze się niezręcznie przy niej czuję - przyznała Sakura bez ogródek. Hinacie mogła szczerze mówić takie rzeczy. - Lubię i szanuję Sato. Co więcej, uważam, że bardzo do siebie pasują z Sasuke. Próbowałam to jakoś wyprzeć, wytłumić, ale...
- To nie takie proste - zauważyła słusznie Uzumaki. - Mogę powiedzieć co ja o tym myślę?
- Ufam twoim osądom - zapewniła ją, chociaż była świadoma, że przyjaciółka może powiedzieć jej coś, czego wcale nie chciałaby usłyszeć.
- Znam Riko i Sasuke od kilku lat - zaczęła Hinata. - Pamiętasz, mówiłam ci kiedyś, że wobec potomków tych wielkich rodów ma się pewne... wymagania i że aranżowane małżeństwa nie są wcale reliktem przeszłości. 
- Pamiętam - potwierdziła Sakura i upiła łyk gorącej herbaty.
- Nie wiem tego na pewno, ale mogę przypuszczać, że kiedy byli jeszcze dziećmi to ich wspólna przyszłość została już niejako zaplanowana. Ich rodziny są ze sobą dosyć zżyte, co przyznał kiedyś nawet Itachi, który olewał gdzieś te wszystkie konwenanse, ale akurat miał szczęście, że Izumi również pochodzi z klanu Uchiha. Oczywiście nie mogę powiedzieć za Sasuke i Riko, czy połączyła ich miłość, czy faktycznie interwencja ich rodzin. Riko na początku nie była zainteresowana Sasuke, ale to się zmieniło, kiedy skończyła studia i odbyła kilkuletni staż za granicą. Wróciła, żeby zająć się prowadzeniem swojego biznesu, ponownie spotkała Uchihę po tak długim czasie i widocznie jej uczucia bardziej dojrzały. Myślę, że dosyć łatwo można zauważyć sposób w jaki patrzy na Sasuke.
- Owszem.
- Ciekawe jaki Sasuke ma do tego stosunek - powiedziała Uzumaki. - Wiesz, że jest bardzo skryty, nie jest typem wylewnej osoby. Wobec Riko zawsze zachowuje się poprawnie, towarzyszy jej w różnych wyjściach, spełnia jej czasami szalone pomysły, jednak nie dostrzegam w tym emocjonalnego zaangażowania z jego strony.
- Hinata - westchnęła Sakura. - Sama przed chwilą powiedziałaś, że nie jest wylewny. Być może za zamkniętymi drzwiami w towarzystwie swojej dziewczyny zachowuje się całkiem inaczej.
- Zastanawiałam się nad tym - przyjaciółka podparła dłonią podbródek. - Razem z Naruto zauważyliśmy, że jeśli chodzi o ciebie, on jest... inny. Jak postrzeliłaś w szpitalu tego nauczyciela i dowiedział się o tym, naprawdę było widać zmianę w jego zachowaniu. Mówiliśmy ci o tym. Zawsze, kiedy coś się działo wokół ciebie, to on ukazywał inną stronę siebie. Powiedz mi szczerze, czy z tobą zawsze jest taki zachowawczy i chłodny?
    Sakura zastanowiła się przez chwilę. Na początku tak faktycznie było, ale z czasem ich relacje stawały się coraz lepsze, bardziej zażyłe. Zdecydowała się opowiedzieć Hinacie o wszystkich sytuacjach, kiedy ją samą Sasuke wprawiał w osłupienie. Na końcu nie ominęła również historii o ich pocałunku w klubie Euforia, który miał być jedynie ich przykrywką, ale mimo wszystko według niej, było bardzo odważnym ruchem.
- Sakura, to nie jest tak, że ja chcę ci dawać jakąś nadzieję - powiedziała Uzumaki po wysłuchaniu opowieści. - Nie zostałam do tego w jakikolwiek zobowiązana. Mówię ci tylko o moich obserwacjach. 
- Nie robię sobie nadziei - zapewniła ją Sakura. - Tym bardziej, nie po tym co ostatnio między nami zaszło. Odważyłabym się wyznać mu swoje uczucia, gdyby nie był z kimś związany. W innym przypadku, wchodzenie w romantyczną relację, jako "ta druga" nie wchodzi w ogóle w grę. To jest najgorsze. Naprawdę szanuję Riko i nie miałabym serca, ani odwagi jej tego zrobić.
- Czy źle zrobiłam mówiąc ci o tym? - zatroskała się Hinata. Sakura spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła się smutno.
- Nie - zaprzeczyła. - Wydawało mi się, że również dostrzegam to wszystko w zachowaniu Uchihy, ale nie chciałam sobie niczego dopowiadać. Dzięki, że zdecydowałaś się szczerze powiedzieć co ty o tym sądzisz, ale przyznam ci, że w ogóle mnie to nie ucieszyło. Być może wcześniej skakałabym pod sam sufit, ale teraz... Zależy mi tylko na tym, żeby odzyskać jego przyjaźń. Nie musi mnie kochać.
- Bardzo cię cenię za twój rozsądek. 
- Staram się go jeszcze zachować.
    Sakura uspokoiła się rozmową z Hinatą na tyle, że spokojnie dopiła herbatę i mogła swobodnie porozmawiać o Sasuke. W ogóle nie zastanawiała się teraz, czy ich miłość byłaby w ogóle kiedykolwiek możliwa. Ani ona, ani on nie zdobyli się na żadne wyznanie, więc nie było się nad czym głowić. 
- Ino powiedziała, żebyśmy do nich dołączyli - powiedziała Sakura, kiedy skończyła opowiadać co dokładnie działo się na komisariacie tego dnia do momentu jej wyjścia. 
- Masz ochotę? - zapytała Hinata.
- Niezbyt - przyznała. - Ale może będzie to okazja na przełamanie lodów? Nie chcę pozostać jedyną osobą, z którą Uchiha nie będzie rozmawiał. 
- W takim razie postanowione. 

- Och, to bardzo drogi bar - powiedziała Hinata, kiedy wysiadły z samochodu Sakury. 
- Dlatego Ino go wybrała - uśmiechnęła się Sakura złośliwie. - Ale chyba na biednego nie trafiło, co?
- Z pewnością.
    Weszły po stopniach do lokalu. Wnętrze faktycznie było bardzo przyjemne, czuć było, że klientela takich miejsc to nie są "zwykli" ludzie. Sakura zastanowiła się na czyje nazwisko Ino rezerwowała dla nich miejscówkę, bo nie sądziła, że podała swoje. Atmosfera w barze nie była jednak sztywna, jak na pierwszy rzut oka można by stwierdzić. Wokół, przy stolikach pełno było zadowolonych twarzy.
- Tam są - Hinata kiwnęła głową i ruszyła w kierunku grupy. Sakura szła za nią pełna sprzecznych myśli. Czy już się wszyscy pogodzili? Czy jej też się w końcu uda? Dotknęła ręką czoła, bo czuła się nagle bardzo rozpalona.
- O, już jesteście! - przywitała je radośnie Ino. Wyraźnie miała lepszy humor niż kiedy ostatnio Sakura ją widziała. Cała grupa wydawała się być bardziej ożywiona. Sakura starała się nie patrzeć na Sasuke w obawie, co mogłaby znowu zobaczyć w jego oczach. 
- Sakura, tu masz miejsce - Chouji wstał i wskazał jej siedzenie obok Uchihy. Uśmiechnęła się do niego w niemym podziękowaniu. Liczyła na to, że Sasuke nie wzdrygnie się na jej towarzystwo obok. Zauważyła, że Hinata przysiadła obok Temari. - Co będziecie piły?
- Ja wodę - odpowiedziała Sakura, starając się zachować swoją przestrzeń osobistą i nie stykać się z Uchihą ramieniem. 
- Dla mnie również - odpowiedziała Uzumaki. - Dziękuję Chouji.
- Miałam nadzieję, że bardziej nadszarpniecie budżet Uchihy - powiedziała Ino patrząc na odchodzącego w stronę baru kolegę.
- O czym rozmawialiście zanim dołączyłyśmy? - zainteresowała się uprzejmie Hinata. 
- Sasuke opowiadał co robił, kiedy nie przychodził do pracy - streścił Sai.
- I musieliśmy złożyć po raz kolejny samokrytykę - dodał Naruto uśmiechając się. 
- O nic takiego nie prosiłem - odezwał się Sasuke. Sakura walczyła ze sobą resztkami sił, jakie jej pozostały. Oszałamiający zapach jego perfum powodował u niej jeszcze większe zawroty głowy. Nie sądziła, że można tęsknić za czyimś zapachem. 
- Poruszaliśmy jeszcze temat balu i kto z kim idzie - wtrąciła Temari. - Wychodzi na to, że jednak pozostaniemy w kameralnym gronie. Na pewno będzie jeszcze Riko i Karui.
- A Neji? - zapytała Sakura sięgając po szklankę z wodą, którą przyniósł jej Akimichi. Hyuugi nie było na spotkaniu, a nie przyszło jej do głowy, żeby pytać go o takie głupoty.
- Też przyjdzie - potwierdził Shikamaru.
- A ty Sakura? - zapytała Ino ostrożnie. Sakurze wydawało się, że chciała się jeszcze dowiedzieć, czy zabierze ze sobą osobę towarzyszącą, ale po ostatnim faux pas nie zaryzykowała.
- Wybieram się - odpowiedziała, po czym dodała po chwili: - Sama.
    Rozmowy zeszły na inne tematy, ale Sakura nie potrafiła się włączyć. Kiedy ktoś zwrócił się bezpośrednio do niej, kiwała głową, albo uśmiechała się, jeśli nie musiała odpowiadać pełnym zdaniem. Czuła się jak na torturach. Sasuke nie wykonał w jej stronę chociażby najmniejszego zainteresowania, nie zrobił żadnego gestu, po którym tylko ona mogłaby się zorientować, że jest już w porządku. 
- Uchiha, twoja dziewczyna znowu na pierwszej stronie - odezwała się Ino, zwracając w jego stronę swój telefon komórkowy z wczytaną stroną internetową. Chciała im przeczytać zabawnego newsa o nieudolnym włamywaczu sprzed dwóch dni, dlatego sięgnęła po telefon. - Och, jakaś prestiżowa nagroda kulinarna. Gratulacje. Ten medal pewnie dużo waży...
    Umilkła nagle i zmarszczyła brwi. Przysunęła sobie aparat pod nos i Sakura widziała, jak dwoma palcami powiększa ekran. Spojrzała na komórkę i jeszcze raz na Sasuke. Swoim zachowaniem skupiła na sobie uwagę całej grupy.
- Co to jest? - zapytała, ponownie zwracając telefon w stronę Uchihy. Sakura zauważyła, że Yamanaka powiększyła zdjęcie Riko. Konkretnie medal. A dokładniej rękę, którą trzymała nagrodę. Sakurę oblał zimny pot. - Oświadczyłeś się? 
 Jak za pomocą magicznego mechanizmu, wszystkie głowy zwróciły się na sprawcę zamieszania. Tylko Sakura nie patrzyła w jego stronę. Złapała przelotnie tylko spojrzenie Hinaty.
- Tak - odpowiedział krótko, nie wdając się w szczegóły. Ino opuściła rękę ze smartfonem i zaśmiała się krótko, dziwnie. Jakby to nie było możliwe, że Sasuke mógłby się oświadczyć jakiejkolwiek kobiecie. Po chwili rozbrzmiały gratulacje i radosne śmiechy pozostałych. Kiba tak klepnął go w plecy aż zadudniło.     
    Sakurze zrobiło się ciemno przed oczami. Wolała myśleć, że to z powodu dużego przemęczenia. W końcu od rana czuła się fatalnie. Zdawało jej się, że usta same się poruszają i układają w uśmiech, a słowa "gratuluję" są tak naturalne w tej sytuacji. Tak jak powiedziała Hinacie, nie robiła sobie żadnych nadziei, jednak nie mogła przed samą sobą udawać, że nie spowodowało to bolesnego ucisku w piersi.
- Przestańcie już o tym rozmawiać - usłyszała obok głos Sasuke. Musiał nie czuć się komfortowo z tym, że ten temat niespodziewanie wypłynął.
- Teraz to ja dopiero zacznę - zapowiedziała Ino. - Uchiha, zaimponowałeś mi teraz. Kiedy, jak, gdzie?
- Na pewno ci powiem - mruknął i upił łyk piwa ze szklanki. Yamanaka zaczęła głośno protestować. Sakura miała wrażenie, że nagle zrobiło się bardzo głośno i duszno. Przeszkadzały jej dźwięki wydobywające się z szafy grającej, rozmowy przy sąsiednich stolikach, głosy przyjaciół, a nawet włączony w lokalu nawiew. 
- Chouji, przepuść mnie proszę - powiedziała cicho do kolegi. Musiała wyjść. Teraz. 
- Źle się czujesz? - zapytał dyskretnie, za co była mu wdzięczna. 
- Trochę - skłamała. Czuła się fatalnie. Akmichi wstał, robiąc jej przejście.
- Sakura, idziesz już? - zapytał Naruto. 
- Tak - potwierdziła i próbowała przybrać pogodny wyraz twarzy. - Chyba coś mnie łapie, nie chcę was pozarażać. Do zobaczenia w poniedziałek w pracy. 
    Pożegnało ją kilka głosów. Sakura odwróciła się w stronę wyjścia, ale odniosła wrażenie, że wcale nie zbliża się do drzwi, a wręcz przeciwnie, że one coraz bardziej się od niej odsuwają. W głowie nagle usłyszała głos Sasuke potwierdzający, że oświadczył się Riko i gratulacje przyjaciół. Poczuła, że uginają się pod nią kolana. Zamknęła oczy, chcąc się pozbyć tego obrazu. Kiedy upadała na twardą posadzkę baru, już nic nie czuła. W końcu uwolniła się od niechcianych myśli.

    Zanim otworzyła oczy, najpierw poczuła zapach szpitala. Sterylne pomieszczenie, sztywna pościel i dźwięk sprzętu monitorującego - tego nie można było pomylić z żadnym innym miejscem. Chciała poruszyć prawą ręką, ale poczuła, że strasznie jej ciąży. Dopiero po chwili zorientowała się, że w zgięciu łokcia ma wbity wenflon. 
- Obudziłaś się? - usłyszała znajomy głos gdzieś bardzo blisko. Uchyliła jedną powiekę i z początku bardzo niewyraźnie, a po chwili z należytą ostrością, zobaczyła nachylającego się przed nią Kento. Prawdopodobnie nie poznałaby, że to on, gdyby go najpierw nie usłyszała. Bardzo się zmienił od ich ostatniego spotkania, ale nie miała teraz siły się nad tym zastanawiać. 
- Co się stało? - zapytała otwierając oczy, chociaż wiedziała, że po tym jak nagle urwał jej się film, to nie mogło być nic dobrego.
- Zemdlałaś - odpowiedział prostując się. Spojrzał w dokumenty, które trzymał i pokręcił z niezadowoleniem głową. - Masz tragiczne wyniki badań Sakura. To anemia.
- Mhm - mruknęła. Nie zdziwiła się, będąc świadoma tego, jak okropnie się czuła przez ostatni czas.
- Doktor Kan chce cię zostawić na obserwacji do niedzieli. Na pewno będziesz musiała przyjmować leki i przede wszystkim zacząć się odżywiać jak należy. O przystopowaniu w pracy pewnie nie powinienem wspominać, bo dla ciebie to niewykonalne.
    Sakura uśmiechnęła się. Oczywiście mógł sobie darować tę ostatnią uwagę, ale widocznie poczuł się w obowiązku przypomnieć jej, jak ta praca ma zły wpływ na wiele aspektów jej życia. Związek, zdrowie...
- Za drzwiami twoi znajomi z pracy czekają na informacje - dodał po chwili. - Wszyscy na raz nie mogą wejść, ale pojedynczo...
- Nie mam na to siły - przyznała. - Przekaż im, żeby się nie martwili i nie mów nic o anemii. 
- Jak sobie życzysz - powiedział. - Zajrzę do ciebie jutro, mogę?
- Tak - potwierdziła. Pomyślała, że to miło, że zapytał. 
- Jakbyś czegoś potrzebowała to przekaż przez doktor Kan. To bardzo dobry lekarz, na pewno dobrze się tobą zajmie.
- Świetnie, dziękuję.
    Kento skinął głową, uśmiechnął się do  niej delikatnie i wyszedł z sali. Zanim zamknęły się za nim drzwi Sakura słyszała jak od razu kilka znajomych głosów zasypało go pytaniami. Było jej miło, że wszyscy przejęli się jej zasłabnięciem i tłumnie przyjechali do szpitala, żeby się dowiedzieć, czy wszystko w porządku. Zanim zasnęła, przez myśl przeszło jej pytanie: na pewno wszyscy?

    Tknięta jakimś dziwnym przeczuciem wybudziła się nagle. Spojrzała w zaciemniony sufit, zanim dostrzegła, że ktoś siedzi przy jej łóżku. Odwróciła powoli głowę, spodziewając się, że to jednak Kento przyszedł wcześniej niż zapowiadał. Przez nikłe światło zapalonej lampki zobaczyła, że to nie oczy byłego narzeczonego patrzą na nią intensywnie. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale uprzedził ją:
- Pozwól, że ja będę mówił.
    Kiwnęła głową zgadzając się na jego warunki. Patrzyła na niego wyczekująco, bo wydawało jej się, że jest zmartwiony. Była ciekawa, co chce jej powiedzieć po dotychczasowej ciszy z jego strony, która odbierała jej chęć do wszystkiego. 
- Czuję się osobiście odpowiedzialny za twój obecny stan - powiedział patrząc na kroplówkę, która powoli spływała rurką do jej ręki. - Najpierw się na tobie wyżyłem, a po powrocie uznałem, że jeszcze nie jestem gotowy, żeby z móc z tobą swobodnie porozmawiać. Układałem sobie to kilka razy, chociaż przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy miałem ochotę was wszystkich rozszarpać, nie przychodziło mi nic sensownego do głowy. Nie byłem gotowy, kiedy spotkaliśmy się w brudnej dzielnicy, a tym bardziej dzisiaj na posterunku. Pomyślałem, że może w poniedziałek, a jak nie to w kolejny dzień. I na początku nie połączyłem kropek, kiedy najpierw ojciec, a dzisiaj Ino nie wywaliła mi jak tyrałaś przez ten cały czas będąc pod ogromną presją. To z kolei przełożyło się na twój stan fizyczny i dlatego tu teraz jesteś. Widziałem, że dzisiaj słaniałaś się na nogach, ale zignorowałam to. Teraz widzę, że bardzo źle zrobiłam.
    Nie odezwała się, bo była pewna, że nie udałoby jej się wyartykułować żadnego zdania bez zdradzania jak bardzo jest teraz wzruszona. Mrugnęła kilka razy, roniąc przy tym parę łez. 
- Byłem na ciebie wściekły - podjął po chwili. - Byłem przekonany, że nie zniosę twojej obecności już nigdy więcej. Dla mnie to była zdrada nie do wybaczenia. Wyjechałem z Konoha, żeby przede wszystkim ochłonąć, a nie chciałem spotkać żadnego z was przypadkowo tu na miejscu. Kilka razy miałem takie podejrzenie, że coś przede mną ukrywasz, ale tłumaczyłem to sobie tym, że stajesz się czasami nerwowa przez to, że po prostu zawsze przeżywasz wszystko w pracy. Schudłaś, byłaś rozkojarzona, później przypomniałem sobie, że zdarzało ci się kilka razy zniknąć z komisariatu, ale nigdy o to nie pytałem, uznając, że to twoje prywatne sprawy. Dostałem furii na myśl o tym, że zostałem potraktowany jak dziecko i nie mogłem brać w tym udziału, a uważam, że mnie to dotyczy najbardziej. 
- Dlaczego wróciłeś? - wtrąciła.
- Doszedłem do wniosku, że postąpiłem bardzo samolubnie. Poukładałem to sobie wszystko w głowie i zrozumiałem, że nie mogę zawsze uparcie działać sam. Zapoznałem się ze wszystkimi materiałami, które udało wam się zdobyć i to jest kawał znakomitej roboty. Ja nie wiedziałem o ponad połowie tych powiązań. Ojciec powiedział mi ile pracy w to włożyliście, chociaż tak naprawdę po samych raportach już od początku to zauważyłem. Kakashi dodał, że on i ty staraliście się wszystko spiąć, ale że od początku wiedziałaś, że jeśli się dowiem, to najbardziej odbije się to na tobie. I miał rację. Mimo to, ty podjęłaś się tego zadania. Dokumenty, które udało ci się zdobyć na pewno są przełomowe. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że muszę w końcu dokończyć to, co zacząłem dawno temu, ale tym razem z pomocą przyjaciół. 
- Więc co teraz będzie?
    Sasuke westchnął cicho, jakby sam nie był pewien. Widocznie zrozumiał, że pyta go o to co będzie z nimi, jako partnerami i przyjaciółmi, a nie o to jak wyobraża sobie współpracę z resztą zespołu. Zauważyła w barze, że już zakopał z nimi topór wojenny.
- Przede wszystkim myślę, że powinnaś podreperować swoje zdrowie - odpowiedział po chwili zastanowienia. - Od teraz nie tylko ty jesteś odpowiedzialna za trzymanie całego śledztwa w kupie. Teraz to rozkłada się na wszystkich, którzy będą pracowali nad tą sprawą. 
- Nie o to pytam - powiedziała niecierpliwie, nie słysząc w jego odpowiedzi tego, czego oczekiwała. - Nadal chcesz być moim partnerem?
- Tak - przytaknął od razu. To jej wystarczyło. I tak powiedział już dużo jak na niego. Pierwszy raz od wielu tygodni uśmiechnęła się szczerze. 
- To wspaniale. 
    Uchiha przywołał na twarz coś, co również można by nazwać uśmiechem. Sakura zastanowiła się, czy jemu tak samo po tej rozmowie spadł wielki kamień z serca? Zauważyła, że wyraźnie się rozluźnił i patrzył na nią, nie unikając jej spojrzenia. Poczuła, że może być tak, jak dawniej. 
- Pójdę już - wstał z krzesła. - Jest późno, a ty powinnaś się porządnie wyspać. W poniedziałek jeszcze porozmawiamy o twojej pracy u Juugo i... Ino w barze wspominała mi o jakiejś bieliźnie?
    Sakura jęknęła. Myślała, że nie będzie musiała mu opowiadać wszystkiego, co działo się u niej pod jego nieobecność, ale najwyraźniej się myliła. Nie spodobało jej się również to, że zobaczą się dopiero w poniedziałek. Szybko dotarło do niej jednak, że nie może być zbyt zachłanna, dopiero co odbudowującą się przyjaźnią. Przypomniała sobie także, że Sasuke ma teraz też inne zobowiązania. Uświadomiła sobie, że nie pogratulowała mu jak należy. 
- Gratuluję zaręczyn - starała się, żeby jej głos brzmiał normalnie. - Życzę wam dużo szczęścia.
- Dzięki Haruno - powiedział, jak zawsze znakomicie skrywając swoje emocje. 

    Następnego dnia, po w końcu dobrze przespanej nocy, Sakura miała dobry humor. Z apetytem zjadła śniadanie, a później chętnie rozmawiała z Kento, który przyszedł sprawdzić, czy czuje się już lepiej. Już wczoraj zauważyła w nim zmianę fizyczną: miał nową fryzurę, która dodawała mu powagi, zaczął nosić okulary w cienkich oprawkach, ubierał się również bardziej schludnie, elegancko. Wyglądał jednak na bardzo zmęczonego, ale raczej mimo wszystko zadowolonego. Po tym, jakie ostatnio mieli relacje, spodziewała się raczej dosyć chłodnego traktowania i była bardzo zaskoczona, kiedy mówił do niej z uśmiechem, nie wracając do przeszłości. Przypomniało jej to, jaki był na początku - dobry, miły i ciepły. 
- Pojutrze znowu mam sympozjum na uniwersytecie Konoha - opowiadał, co się u niego dzieje i jak sobie radzi w pracy. - Oczywiście główną gwiazdą będzie Kabuto, ale to duże wyróżnienie, że mogę z nim jechać. 
- Pewnie jeździcie po różnych szpitalach w kraju? - zapytała.
- Najczęściej do Suny, albo Kumogakure, ale to też... - zawahał się przez chwilę. - Po prostu mamy dużo pracy.
- Słyszałam, że w Kirigakure obecnie mają znakomity oddział transplantologii, to prawda?
- Tak - potwierdził. - Jest w czołówce w kraju. Czasami nawiązujemy z nimi współpracę.
- Można by się spodziewać, że taka współpraca jest raczej długofalowa i ciągła.
- Nadal nie przekonali się do Kabuto, ale to nudne, szpitalne zawiłości, więc nie będę zawracał ci tym głowy.
    Znała go na tyle, że zauważyła, że Kento po prostu nie chce o tym mówić, ale nie naciskała. Nic nie wiedziała o powiązaniach między placówkami medycznymi, więc co jeszcze mogła dodać?
- Jutro zostaniesz wypisana - odezwał się ponownie. - Będziesz musiała brać leki przez jakiś czas i dostaniesz rozpisaną dietę, bo to bardzo ważne. Nie wolno tego zaniedbać, bo anemia może doprowadzić do wielu bardzo nieprzyjemnych powikłań.
- Będę tego pilnowała - zapewniła go. 
  Dalszą rozmowę przerwał dźwięk pagera Kento. Odczytał wiadomość i rzucił jej przepraszające spojrzenie.
- Muszę iść - powiedział wstając z krzesła. - Jutro już się nie zobaczymy, bo nie będzie mnie na dyżurze. Zdrowiej i do zobaczenia.
- Dzięki, cześć - pożegnała go i odprowadziła wzrokiem do drzwi.     
    Sakura opadła na poduszkę i uśmiechnęła się do siebie. Miło było porozmawiać z byłym narzeczonym bez wyrzutów i docinek. Miała szczerą nadzieję, że takie relacje między nimi pozostaną już zawsze. 
    Rozległo się ciche pukanie do drzwi, a po chwili otworzyły się delikatnie i Sakura zauważyła, że do sali zagląda Hinata. Weszła do środka, a za nią Naruto machając Sakurze od progu. 
- Nie przeszkadzamy ci? - zapytała Uzumaki.
- Nigdy! - odpowiedziała Sakura zadowolona, że odwiedzili ją przyjaciele.
- Kento powiedział, że jutro cię wypisują, więc szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy co ze sobą przynieść - usprawiedliwiła się Hinata. 
- Ledwo go wczoraj poznałem - odezwał się Naruto, podsuwając żonie krzesło. - Zrobił się nagle taki... poważny. Chyba ci się nie narzuca, co?
- Nie - zapewniła. - Zmienił styl, ale uważam, że pasuje mu to. Ogólnie zaszła w nim zmiana nie tylko w wyglądzie, ale także w zachowaniu. To miła odmiana.
- Ja bym się na to od razu nie nabierał - mruknął Uzumaki niezadowolony.
- Dobrze Naruto, wiemy jakie masz o nim zdanie - powiedziała Sakura przewracając wymownie oczami.
- Raczej się to nie zmieni.
- Przyszliśmy tu do Sakury, żeby dowiedzieć się jak się czuje, a nie po to, żeby rozprawiać o jej byłym narzeczonym - przypomniała im delikatnie Hinata. - Więc, już wiadomo co ci dolega? - zwróciła się do Sakury.
- Naprawdę nic takiego, jestem tylko osłabiona - odpowiedziała, zręcznie unikając nazwy choroby, której się nabawiła przez niezdrowy tryb życia. Nie chciała martwić przyjaciół. - Mam przepisane leki na wzmocnienie i mam przejść na specjalną dietę.
- Bardzo dobrze - Uzumaki pokiwała głową. - Mam tylko nadzieję, że potraktujesz te zalecenia poważnie.
- Tak, nie martw się - przytaknęła. - Narobiłam chyba niemałego zamieszania w barze.
- Chouji siedział najbliżej, więc on podskoczył, kiedy już widzieliśmy, że chwiejesz się na nogach - wyjaśnił Naruto. - Niestety nie zdążył cię złapać. Obsługa lokalu zadzwoniła po karetkę, a my rozdzieliliśmy się na trzy taksówki i przyjechaliśmy do szpitala.
- Kento przekazał nam informację o twoim stanie i powiedział, że potrzebujesz teraz odpoczynku - dodała przyjaciółka. - Więc większość wyszła i został tylko...
- Uchiha - dokończyła za nią Sakura. Hinata spojrzała na nią znacząco, ale nie podjęła tego wątku.
- Pogodziliście się? - zapytał Naruto prosto z mostu. 
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem Sakura, mając ciągle w pamięci ich nocną rozmowę. - Myślę, że wszystko już wróci do normy.
- To dobrze, bo przez ten jeden dzień nie mogłem już z wami wytrzymać - przyznał szczerze blondyn. - Poza tym, bardzo się cieszę, że Sasuke dołączy do śledztwa. W końcu będzie tak, jak powinno być. Wszyscy pracujący nad jednym celem. W ogóle bardzo chciałbym usłyszeć całą historię ze zdobyciem tych akt. 
- Jak będzie okazja, to odpowiem wam wszystkim - zapewniła go Sakura.
- W takim razie nastąpi to szybciej niż myślisz - uśmiechnął się Uzumaki. Sakura spojrzała na niego zdziwiona, a kiedy nie doczekała się konkretnego wyjaśnienia od przyjaciela, przeniosła wzrok na Hinatę, która wydawała się być zakłopotana.
- Riko i Sasuke organizują przyjęcie zaręczynowe dla przyjaciół w Kamelii - powiedziała w końcu Hinata. - Pojutrze.
- Och - zdziwiła się Sakura. Nagle dobry humor jej prysł. Zaczęła poprawiać nierówności na pościeli.
- Oczywiście też jesteś zaproszona. 
- Uchiha nic mi wczoraj o tym nie mówił.
- Bo dzisiaj rano się o tym dowiedzieliśmy - wyjaśniła jej przyjaciółka. - Riko dzwoniła i prosiła, żeby przekazać zaproszenie również tobie. Nie była pewna, czy czujesz się dobrze i czy możesz rozmawiać.
- Mogła zapytać narzeczonego - zauważyła chłodno Sakura. - Zresztą, nie wybieram się tak czy inaczej.
- Dlaczego? - zainteresował się Naruto. 
- Chcę się skupić teraz na sobie i po prostu odpocząć, kiedy mam tylko okazję - wymyśliła na szybko jakąkolwiek wymówkę. Przyjaciel nie wydawał się być przekonany, ale liczyła na to, że Hinata jakoś mu to przetłumaczy.
- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli sama porozmawiasz o tym z Riko, albo Sasuke - powiedziała Uzumaki i Sakura już wiedziała, że tym razem musi sobie poradzić z tym sama. 
- Dobrze, tak zrobię. 
- Pójdziemy już, pewnie chcesz odpocząć - przyjaciółka wstała z krzesła, a Sakura nie protestowała. Chciała zostać teraz sama ze swoimi myślami. 
- Samochód został przed barem - powiedział Naruto. - Chcesz, żeby ci go przyprowadzić?
- Weź pilot z mojej torby, ale nie ma potrzeby, żebym dłużej korzystała z twojego auta - odpowiedziała Sakura. - Teraz przydadzą mi się długie spacery. A w teren będę woziła tyłek w samochodzie Uchihy.
- Jesteś pewna?
- W zupełności. Jest zatankowany do pełna.
- Przecież wiesz, że... - zaczął blondyn.
- Wiem - przerwała mu z uśmiechem. - Wiem i bardzo wam dziękuję. 
    Po krótkich pożegnaniach, państwo Uzumaki wyszli z sali zapewniając ją, że jutro będą się z nią kontaktowali. Sakura westchnęła głośno sięgając po szklankę z wodą stojącą na stoliku obok łóżka. Wypiła zawartość duszkiem i otarła usta wierzchem dłoni. Postanowiła, że stanie na głowie, żeby tylko nie pójść na przyjęcie z okazji ich zaręczyn. 

    Od piętnastu minut patrzyła na ekran telefonu, nie mogąc się zdecydować, czy zadzwonić do Riko, czy nie. Jeśli już postanowiła, że nie chce iść na imprezę, to powinna dać jej znać jak najwcześniej, zwłaszcza, że to miało wydarzyć się za dwa dni. Nie miała jeszcze tylko dobrego wytłumaczenia na swoją planowaną nieobecność, bo nie sądziła, że Riko obojętnie zareaguje na to, co powiedziała wcześniej Hinacie. Pewnie lepiej byłoby dać znać Sasuke, ale ostatecznie to nie on ją zaprosił.
    Przestraszyła się, kiedy komórka z jej ręce zaczęła wibrować, bo pomyślała, że dzwoni do niej Sato. Oetchnęła, kiedy na wyświetlaczu zobaczyła, że to Mebuki.
- Cześć mamo - odebrała połączenie zadowolona, że może opóźnić rozmowę z Riko.
- Cześć - przywitała się matka. - Co u ciebie?
- W porządku - nie czuła, że jakoś szczególnie mija się z prawdą. Została zdiagnozowana i wiedziała, jak ma sobie radzić z chorobą, którą przecież można wyleczyć. - A u was?
- Skończyłam pisać książkę i już wróciła od korektora - powiedziała Mebuki. - W związku z tym, pojutrze mam kilka rozmów w księgarniach, żeby porozmawiać o spotkaniach autorskich. Wybieramy się z ojcem do Konoha i mamy nadzieję, że będziesz miała czas się z nami spotkać.
- To wspaniale! - ucieszyła się szczerze. - Na długo zostaniecie?
- Załatwię co muszę i wrócimy. Pracujesz jutro? 
- Dopiero w poniedziałek idę na komisariat. O której będziecie?
- Prawdopodobnie koło południa - odpowiedziała jej matka. - To co, do zobaczenia?
- Do jutra - pożegnała się i rozłączyła.
    Cieszyła się z przyjazdu rodziców, bo rzadziej oni odwiedzali ją w Konoha. Dodatkowo, ulżyło jej, że nie będzie musiała kłamać Riko na temat swojej nieobecności na przyjęciu, które będzie organizowała. Teraz z czystym sumieniem wybrała jej numer z listy kontaktów i połączyła się. Sato odebrała po kilku sygnałach.
- Cześć Sakura, jak się czujesz? - zapytała od razu.
- Lepiej - odpowiedziała. - Jutro już mnie wypisują.
- To dobra wiadomość - Sakura usłyszała szczerą radość w głosie restauratorki. - Nie wiedziałam, czy mogę do ciebie zadzwonić, dlatego poprosiłam Hinatę, żeby przekazała ci w imieniu moim i Sasuke zaproszenie na przyjęcie zaręczynowe.
- Powiedziała mi niedawno. Dzwonię, żeby podziękować za uwzględnienie mnie i tym samym przeprosić za moją nieobecność.
- Och... Jest szansa, że jeszcze zmienisz zdanie?
- Jutro przyjeżdżają moi rodzice i zostaną na dzień lub dwa - odpowiedziała. - Rzadko mamy okazję spędzić ze sobą czas, więc...
- Rozumiem - zapewniła ją Sato. - Sakura, gdybyś jednak się zdecydowała, to przyjdźcie we troje. Na pewno będzie dla was miejsce.
- Dzięki Riko - powiedziała Sakura i ścisnęło jej się serce z wyrzutów sumienia. - Bawcie się dobrze i... jeszcze ci nie pogratulowałam zaręczyn.
- W takim razie ja również dziękuję - odwdzięczyła się tym samym. - Zdrowiej i do zobaczenia.
- Cześć.
    Sakura poczuła się źle sama ze sobą. Mimo, że od razu postanowiła, że nie pójdzie na imprezę, to reakcja Riko zmiękczyła jej serce. Widocznie Sato zależało na jej obecności. Być może dlatego, że ją po prostu lubiła, albo dlatego, że była partnerem Uchihy w pracy. Postanowiła, że ponownie gruntownie przemyśli propozycję Riko.

- Zostawiliście babci coś do jedzenia? - zapytała, kiedy otworzyła drzwi mieszkania i pierwsze co zobaczyła to płócienne siatki, wypełnione po brzegi pudełkami z jedzeniem i najróżniejszymi słoikami.
- Sama zapakowała te torby - odpowiedziała zasapana  Mebuki. - Pomóż to wnieść.
    Sakura z trudem dźwignęła jeden pakunek i zaniosła do kuchni. Za nią weszła Mebuki i z głośnym westchnieniem odstawiła torbę na podłodzie. Kizashi wszedł jako ostatni, również pozbywając się ciężkiego balastu.
- Teraz możemy się przywitać jak należy - powiedział i rozłożył szeroko ramiona, w które Sakura z radością wpadła. Objął ją mocno i pocałował w czubek głowy. Kiedy odeszła od ojca Mebuki cmoknęła ją w obydwa policzki.
- Rozbierzcie się - zaproponowała Sakura. - Zaparzę herbaty.
- To ja przygotuję obiad - zaoferowała się matka i od razu po zdjęciu płaszcza weszła do kuchin, żeby zająć się rozpakowywaniem wałówki.
- Mamo, nie przyjechałaś tu, żeby gotować - obruszyła się Sakura i szukała poparcia u ojca, ale ten wzruszył tylko ramionami, widocznie lepiej wiedząc, że z matką nie wygra.
- Przecież wszystko mam tu przygotowane. Zajmie to tylko chwilę.
    Solidaryzując się z ojcem, Sakura postanowiła, że odpuści i po prostu pomoże jej w przygotowywaniu posiłku. 
    Spędziła z rodzicami bardzo miłe popołudnie. Po wspólnym posiłku wyszli na spacer. Nadal nie przyznała się, że przez dwa dni leżała w szpitalu, bo to było już za nią i czuła się dobrze. W drodze powrotnej do mieszkania, Mebuki uparła się, żeby jeszcze wstąpić do cukierni po ciasto do kawy i tak wrócili dopiero wieczorem.
- Pościeliłam wam w sypialni - powiedziała Sakura, stawiając dzbanek z herbatą na ławie. Usadowiła się w fotelu, podczas gdy rodzice rozsiedli się na sofie.
- Dzięki, że dbasz o nasze stare kości - uśmiechnął się Kisashi, sięgając po pełną filiżankę. Mebuki, która rozlewała herbatę do naczyń, zerknęła na niego z ukosa.
- Mów za swoje kości, moje nie są stare - oznajmiła wesoło. - Sakura, tak mi przyszło do głowy... Tylko się nie denerwuj. Może zaprosiłabyś Sasuke? W moim imieniu, żeby nie było.
- Wspaniały pomysł mamo - odpowiedziała Sakura z nieukrywaną ironią. Uważała, że to niesamowite, jak bardzo Mebuki polubiła Uchihę. Czy to była tylko wdzięczność za uratowanie jej życia, czy może jednak matka uparła się, żeby traktować go niemalże jak zięcia? - Tylko najpierw zapytam o zdanie jego narzeczoną, bo myślę, że miałaby w tej kwestii co nieco do powiedzenia.
- Narzeczoną? - zdziwiła się matka. - Jak byliście u nas, to była chyba tylko dziewczyną.
- Widzisz, jak wszystko się zmienia? Jutro organizują przyjęcie zaręczynowe w jej restauracji.
- Założysz jakąś elegancką sukienkę na tą imprezę?
- Nie powiedziałam, że idę - mruknęła Sakura.
- Chyba nie powiesz, że cię nie zaprosili - twarz Mebuki spoważniała. - Byłam przekonana, że przyjaźnicie się z Sasuke.
- Zaprosili - wyprowadziła ją z błędu. - Chcę spędzić czas z wami, a nie chodzić po przyjęciach.
- Sakura, my jutro popołudniu wracamy do domu. Nie ma potrzeby, żebyś rezygnowała z zaproszenia przyjaciela ważnej dla niego okazji.
- Mamo, nie chcę tam iść. Po prostu.
    Mebuki zamilkła i przypatrywała się Sakurze z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Sytuację natychmiast wyczuł Kizashi, który podniósł się i odstawił pustą filiżankę na ławę.
- Pójdę się odświeżyć i położę się wcześniej - powiedział. - Od tygodnia się nie wyspałem.
- Twoja piżama i kosmetyczka są po lewej stronie walizki - zwróciła się Mebuki do męża.
- Myślę, że znalazłbym to wszystko bez problemu - uśmiechnął się i puścił oczko do Sakury.
- Ale wtedy wszystkie ubrania byłyby wywrócone i pomięte - dodała matka, kiedy Kizashi już jej nie słyszał. 
    Sakura parsknęła śmiechem. Tak bardzo kochała rodziców i relacje między nimi. Wszystko, co ich łączy jest niewymuszone, szczere, kierowane troską o drugą osobę. Dla niej od zawsze byli wzorem dobrego, kochającego się małżeństwa.
- Powiesz mi, dlaczego tak naprawdę nie chcesz iść na to świętowanie zaręczyn? - zapytała ją wprost matka. Sakura wiedziała, że ojciec przeczuwał, że Mebuki będzie chciała zacząć "babski" temat, dlatego tak szybko się ulotnił. Sama najchętniej zrobiłaby to samo.
- Nie jestem w nastroju do imprezowania - odpowiedziała, unikając wyciągnięcia karty ostatecznej, jakim byłoby przyznanie się do pobytu w szpitalu. - Mieliśmy w pracy problemy w związku z dużym śledztwem, odgrzebanym z poprzedniego roku. 
- Więc to dobra okazja, żeby trochę wyluzować, zająć myśli czymś innym niż praca - zauważyła słusznie matka. - Sakura, jesteś młoda, korzystaj z życia. Pewnie będą tam twoi przyjaciele z pracy i uważam, że Sasuke ucieszyłby się, gdybyś jednak się pojawiła.
- Jeszcze parę dni temu, byłabym ostatnią osobą z której obecności by się ucieszył.
- To znaczy?
    Zawahała się tylko przez chwilę, ale postanowiła opowiedzieć matce całą historię prowadzenia utajonej przed Uchihą sprawy. Wyjaśniła, że ich przyjazd do rodzinnego domu był częścią planu, który miał za zadanie odciągnięcie Sasuke od wydarzeń, które działy się na posterunku w Konoha. Zakończyła opowieść opisem wydarzeń, kiedy już jej partner dowiedział się o wszystkim i jak zniknął na niemalże miesiąc, nie dając znaku życia.
- Ale rozumiem, że się już pogodziliście, skoro zostałaś uwzględniona w takiej uroczystości?
- Tak - potwierdziła Sakura. - W piątek wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest okej.
- Nie wyobrażam sobie, jak okropnie musiałaś się czuć w podwójnej roli - powiedziała Mebuki, patrząc z troską na córkę. - Czy przełożeni nie za dużo czasami od ciebie wymagają?
- Sama się na to zgodziłam - usprawiedliwiła decyzję wyższych rangą. - I wiedziałam też z czym to się będzie wiązało, kiedy się o tym dowie.
- To skoro jesteście już w dobrych relacjach... - drążyła dalej matka.
- Mamo, jak tam nie mogę pójść - nie wytrzymała Sakura, akcentując ostatnie trzy słowa. - Czułabym się jak ostatnia... 
- Czyli TO jest powodem - stwierdziła Mebuki łagodnym głosem. Jej zielone oczy zaiskrzyły, uśmiechnęła się do niej ze zrozumieniem.
- Tak, TO - potwierdziła Sakura, nie nazywając TEGO jak należy. - Zatem sama rozumiesz w jakiej jestem sytuacji.
- Tak, to wiele mi rozjaśniło - przyznała jej matka. - Sasuke wie o twoim uczuciu?
- Nie - zaprzeczyła. - I tak pozostanie.
- Więc nie może się odnieść do decyzji, jaką podjęłaś.
- Nie rozumiem.
- Sakura, jeśli będziesz unikała spotkania z nim i jego narzeczoną, będzie to dla obojga niezrozumiałe i dziwne. Zwłaszcza, jeśli zdarzało ci się przebywać w ich towarzystwie przed zaręczynami. Jeśli ty i Sasuke możecie nazwać siebie przyjaciółmi, to tym bardziej on będzie zdezorientowany, dlaczego nie uczestniczysz w ważnych dla niego wydarzeniach, zwłaszcza, jeśli zostałaś zaproszona. Dodatkowo, on nie wie, że go kochasz.
- Czyli nieistotne są moje uczucia? - zapytała nieco rozgoryczona. 
- Dla mnie są najważniejsze na świecie - zapewniła ją matka z uśmiechem. - A Sasuke nawet o nich nie wie i jak wcześniej powiedziałaś: tak pozostanie.
- To co byś zrobiła na moim miejscu? - Sakura czuła, że przegrywa walkę ze swoimi myślami. Już po rozmowie telefonicznej z Riko zastanawiała się, czy jednak nie skusić się na imprezę w Kamelii, a w trakcie trwania rozmowy z matką była już niemal pewna, że zostanie do tego ostatecznie przekonana.
- Pojawiłabym się, chociażby na chwilę, kurtuazyjnie - odpowiedziała Mebuki. - Nawet, jeśli miałoby się to ograniczać tylko do złożenia życzeń i wypicia lampki szampana. Uważam, że tak zrobiłaby przyjaciółka. Nie wiem jakie masz zdanie o jego narzeczonej...
- Jest dobrą osobą - wtrąciła krótko Sakura.
- Tym bardziej z szacunku do niej i do Sasuke nie odmawiaj - kontynuowała dalej. - Z pewnością nie będzie to dla ciebie komfortowe, nie ma się co okłamywać. To moje zdanie.
- Po co się katować? - zapytała Sakura rozkładając ręce. 
- Po to, żeby okazać wsparcie człowiekowi, który ocalił ci życie, ryzykując swoim.
    To w zasadzie kończyło dalszą dyskusję. 

__________________________________

Hi, hello!
Rozdział wyszedł bardziej obyczajowo-romansowy, niż policyjno-kryminalny. Nie planowałam tego, po prostu tak mi się napisało. Myślałam, czy jeszcze nie pociągnąć go dalej, ale postanowiłam, że to co nie zostało tu dopisane, będzie dobrym początkiem kolejnego rozdziału. Tak na świeżo.
Mam też taką zagwozdkę jeśli chodzi o rozmowę Sakury i Sasuke w szpitalu. Bo z jednej strony chciałam, żeby Uchiha wyrzucił z siebie problem, jaki miał z Sakurą po tej nieprzyjemnej sytuacji, ale znowuż, czy to dobrze, że się tak rozgadał? Niby taki skryty, a tu jednak... Nie wiem, czy to do niego pasuje. Ale stało się, napisałam. Ocenicie sami.
Obiecuję, że od następnego rozdziału akcja, akcja, akcja! W zaplanowanych 35 na bank się nie zmieszczę, więc cieszcie się, albo rozpaczajcie - kto co tam woli.
Dziękuję za każdy komentarz i za każde dobre słowo, które niesamowicie motywuje mnie do pisania. Codziennie obserwuję sekcję komentarzy i zawsze z niecierpliwością czekam na opinie po opublikowaniu rozdziału (teraz pewnie też będę na czatach).
Odpoczywajcie w Majówkę, zjedzcie kiełbę z grilla, czy tam jakieś warzywko. 

Do nastęnego!



https://pl.pinterest.com/pin/91127592455952225/







Komentarze

  1. Po pierwsze, muszę skomentować rozmowę SasuSaku w szpitalu i rozwiać Twoje wątpliwości, bo jak dla mnie to był moment idelany. Sasuke jest bardzo skrytą i małomówną osobą, ale w towarzystwie Sakury zawsze pozwalał sobie na więcej więc jego usprawnienie się jest jak najbardziej na miejscu i innego zakończenia cichych dni między nimi nie mogłam sobie wyobrazić. Rewelacyjnie to rozegrałaś. Serduszko mi zmiękło podczas ich rozmowy, to jak złapały go wyrzuty sumienia przez jej kiepski stan to urocze a jednocześnie tak do niego niepodobne, ale tym samym daje ciche znaki, że jest dla niego ważna i zależy mu na niej! Myślę, że on po prostu pokazuje przy niej swoje drugie ja. Niewymuszone, szczere i takie prawdziwe. Relacja, którą między nimi zbudowałaś jest dokładnie taka sama! Niewymuszone, prawdziwa i tak cudownie powoli się rozwija, ale to dobrze, fakt gdzieś niecierpliwie czekamy na to kiedy się rozwinie, kiedy on też zauważy, że czuje do niej coś więcej niż przyjaźń, ale na to warto poczekać. Jestem przekonana, że wprowadzisz to tak, że cały czas oczekiwania nam wynagrodzisz. Mi też w większości opowiadań przeszkadzało to jak szybko przyjaźń i koleżeństwo przechodziło w miłość między nimi. Gdzieś po drodze pojawił się też niezobowiązujący seks i tak naprawdę to przeważało. A u Ciebie jest inaczej. I co baaardzo cenie i z większą przyjemnością i przejęciem się czyta! Bo to rozwija się NATURALNIE. Cieszy mnie to bardzo.
    Zmierzam teraz do mniej przyjemnego (jak dla mnie!) wątku.. Zaręczyny, to mi złamało serduszko! :( jeśli są zaaranżowanym małżeństwem to mam ogromną nadzieję, że do Sasuke dotrze to, że Haruno naprawdę nie jest mu obojętna, a oprócz zwykłej, a niezwykłe silnej przyjaźni czuje do niej coś więcej. Dlatego ciut brakuje mi tego, że nie będzie świadkiem współpracy Haruno-Hyuuga bo może uświadomiłby sobie co tak naprawdę do niej czuje i że nie chce jej stracić jako partnerki w życiu zawodowym i nie tylko. :) ale wszystko przed nami, bo przed nami jest wielki bal! Podczas którego wiele może się wydarzyć.
    Początek rozdziału kiedy opisywałaś stan Sakury był ciężki, pod względem współczucia skierowanego dla tej postaci.. Naprawdę kobieto idealnie odzwierciedlasz to jak bohaterowie się czują i w moim przypadku wpływa to na czytelnika.
    Odprawa i "wybuch" Ino to złoto! Uwielbiam ją i to w jaki sposób to pociągnęłaś, bo kto jak nie Ino miałby mu wylać kubeł zimnej wody na łeb, a później ustawić popijawę na jego koszt. Mimo to, że gdzieś tam zdaniem ich współpracowników ich duet był nieudany widać w takich momentach wzajemny szacunek do siebie i te przyjacielskie zagrywki, które tworzą między nimi niesamowitą relację. To już totalnie swoją drogą puszczam, że do reszty ekipy miał mniejszy żal niż do Sakury, bo to też ma swoje podłoże. Niemniej jednak w moim wyobrażeniu relacja Ino i Sasuke jest na poziomie przyjacielskim i tak dalej chce myśleć,ze oprócz Sakury, to ona go zna "najlepiej" i potrafi sprowadzić go i jego fochy do parteru.
    Co do rozmów Sakury z Hinata i jej matką.. Cóż, zacznę od tego, że tej pierwszej szczerze nie trawiłam a Ty nadałaś tej postaci nowy wydźwięk. Podczas niektórych rozmów odnoszę wrażenie, że mimo ich głębokiej przyjaźni Hinata tak dobitnie wyrazi swoje zdanie, niejedna osoba mogłaby czuć się urażona. Nie jest slodkopierdzącą przyjaciółką, która murem stanie za swoją, a osoba, która z chłodną głową, logicznie doradzi czy przeprowadzi rozmowę. To czasami w mojej opinii takie ciężkie do pojęcia. Jej racjonalność i realizm, a także takie twarde podejście do rzeczywistości i życia są dużą zaletą, aczkolwiek w pewnych momentach chyba wolałabym by moja przyjaciółka po prostu w ciszy ze mną była. Ale ja jestem głupia i mam głupi charakter. Dążę do tego, że postać Hinaty wykreowana przez Ciebie jest przeze mnie lubiana.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i oczywiście kontynuacja.. Muszę krótsze te komentarze na temat pisać. 😅

    Co do rozmowy z Mebuki i doradzania by tam poszła.. To dla mnie trochę takie skazanie jej na męki. Bo ja nie wyobrażam sobie iść na przyjęcie zaręczynowe faceta, którego kocham. Nawet z szacunku do niego i jego narzeczonej, którą szczerze bym lubiła, to chyba bym podtrzymała wersję, że rodzice są u mnie niż miałabym iść i się katować widokiem szczęśliwej pary i ludzi, którzy gratulują i życzą im szczęśliwego życia.. I mimo to, że Sakura jest silną kobietą, to gdzieś jej się to w końcu przeleje, uczucia wezmą górę i mogłaby zrobić coś czego by żałowała. A po co bardziej ją męczyć. :(
    Pozostaje nam mieć nadzieję, że Sasuke się obudzi, może podczas przyjęcia... Może gdyby zobaczył, że jej nie ma, albo jest i zdał sobie sprawę z tego, że to co do niej czuje wykroczyło poza przyjaźń.. No, pożyjemy, zobaczymy. :D

    Dziękuję za ten zajebisty rozdział! Cieszę się, że w końcu Sasuke odezwał się do niej i przełamał lody, oby od tej pory było tylko lepiej. :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny, wszystkiego dobrego Ci życzę i do następnego! 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. A to, że się nie zmieścisz w 35 rozdziałach to mi nie robi, będę czytała nawet jak będziesz miała 100 rozdziałów, bo tak mnie wciągnęło. Twoje opowiadanie jest naprawdę świetne i ratuje od ponurości. Nie spamuje więcej, to ostatni komentarz, obiecuje. 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jestem trochę uspokojona, że nie przegięłam z tą wylewnością Sasuke. I nie martw się, Neji nadal będzie obecny w pracy razem z Sakurą, to na pewno. Lubię tę postać i na pewno z niej nie zrezygnuję. Zresztą, przed nim będzie wielkie zadanie, bo postanowiłam go szczególnie... yyy... uhonorować :D
      Ino jak to Ino. Zawsze wali prosto z mostu. Jest przyjacielska i się nie pierdzieli. Takich przyjaciół cenię! A co do Hinaty, to moim zdaniem w kanonie mogłaby pokazać dużo więcej, bo osobiście uważam, że była zdecydowanie silniejsza od Sakury i miała ogormny potencjał.
      Mebuki bardzo polubiła Uchihę, co już wiemy. Inaczej trochę patrzy na relację córki z partnerem, zwłaszcza, że Sakura nie wyznała Sasuke swoich uczuć (wprost!). Sami często zostajemy do czegoś zmuszani "bo tak wypada". Nie twierdzę, że to dobrze, bo raczej nie. Ja na słowa "tak wypada" dostaję białej gorączki, ale czasami po przemyśleniu sprawy właśnie idę na jakiś kompromis po najniższej linii oporu. Sakura postanowiła, że nie będzie ingerowała w związek Riko i Sasuke, ale chciałaby również ich wspierać w ważnych dla nich momentach. To już zawiłości typu: nie ogarniam rozumem, ale serce jednak mówi jasno. Zobaczmy co z tego wyjdzie (sama nie wiem!).
      Dzięki za komentarz i za podzielenie się swoimi przemyśleniami :) cisnę dalej z pisaniem!

      Usuń
    2. Ogólnie Kisiel miał duży problem ze zbudowaniem porządnej kobiecej postaci i masz rację, Hinata miała duży potencjał, Sakura również, a ją też studio skrzywdziło, bo nie lubią jej postaci. :/ ja od dzieciaka jeszcze jak Naruto na Jetixie leciał uwielbiałam sobie Sakure. 😻 W sumie nie wiem za co, bo ona została nieraz tak wykreowana, że bardzo mocno mnie irytowała! I tak mi z nią po dziś dzień zostało. Co do tego "wypada" reaguje dokładnie tak samo. :)
      Powodzenia, zostań na dobrej fali! :)

      Usuń
  4. Kolejne rozdziały z pewnością będą ciekawe, tak się zapowiada póki co. Oj Kento doktorku, co ty knujesz... ;)
    Impreza zaręczynowa i drama wisząca w powietrzu, I'm here for this 🤪
    Czekam z niecierpliwością na kolejne części. Przyjmę wszelką ilość literek spod twojego pióra, czy to 20 czy 100 kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imprezą to Was wszystkich chyba zaskoczę, bo już zaplanowałam co i jak. Zresztą, lubię takie nieoczywiste scenariusze.
      Cieszę się, że powróciłaś tu, do sekcji komentarzy Emme :)
      Dzięki za ciepłe słowa!

      Usuń
  5. Wreszcie i nareszcie znalazłam trochę czasu by odciąć się od świata i przeczytać rozdział.
    Jak zawsze wyszedł Ci bardzo dobrze i nawet nie musisz się przejmować, że nie było zbyt dużo policyjnej akcji. Czasami zwykłe sytuacje między bohaterami wystarczą, a tutaj wręcz prosiło się o tą rozmowę, na którą wszyscy czytelnicy czekali już od dawna :D
    No, no, no panie Uchiha! Wreszcie i nareszcie wyrzuciłeś z siebie to co Cię męczyło i jakoś racjonalnie to ująłeś.
    Cieszę się, że Sasuke na spokojnie i w miarę składnie wytłumaczył co siedzi mu w głowie. Uważam, że bardzo dobrze to napisałaś, bo heloł Sasuke jest człowiekiem (tak go nazwijmy), ma ludzkie cechy i czasami nawet największy twardziel musi pęknąć. Szkoda, że do tego dołączyła wymęczona, wręcz na skraju wytrzymałości Sakura. Bo wolałabym, aby biedna kobieta mogła porozmawiać z partnerem (tak cieszę się, że wciąż są razem! nawet jeśli tylko zawodowo ^.^) spokojnie, przy herbacie, kawie, procencie, ale bez szpitalnych ścian i dziwnego, podejrzanego eks.

    Wyczuwam dramę w powietrzu i to bardzo gęstą, taką że scyzorykiem można ciąć. Te zaręczyny... No dobra, może rzeczywiście Riko jest dobrą dziewczyną, zna się na jedzeniu (ach jedzenie życiem jest) ale na litość boską Uchiha! Sakura jest hot funkcjonariuszką, z głowa na karku, niespotykaną urodą, wytrwałą i po prostu pasująca do Ciebie. A tak poza tym, to nie kupuje Riko, przepraszam jednak nie mogę wciąż się do niej przekonać i tutaj nie chodzi, że jest źle wykreowana - broń bożu! Po prostu mnie irytuje prawie jak Karin.
    Dobra bo mój komentarz też będzie zbyt obszerny...

    Tak więc w skrócie:
    Po primo - Świetnie, że pojawił się rozdział, w którym sytuacja się poprawiła.
    Po drugo - Coraz więcej informacji odnośnie śmierci Itachiego, mam w głowie jakiś mały pomysł, lecz spokojnie poczekam na Twoją wykreowaną rzeczywistość. Dodam, że niecierpliwa jestem jak zawsze :D
    Po trzecio - Wyczuwam tragedię, a już na pewno lytyl drama na balu lub nawet wcześniej. Niecierpliwie na nią czekam.

    A po czwarto i najważniejsze - uwielbiam to opowiadanie, Twój warsztat, koncepcję i wykonanie. Słowa i tekst wchodzi sam do głowy i pozwala sobie wyobrazić jak to jest tutaj naprawdę. Dlatego nie mam nic przeciwko aby czytać tasiemca, ponieważ jestem spokojna, że to wszystko będzie spójnie połączone i nie przesadzone. Więc jak najbardziej jestem za przeciąganiem <3

    Czekam niecierpliwie na następny rozdział, życzę ogromnej ilości weny i chęci do tworzenia.
    Pozdrawiam, K. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej K.! Dziękuję za komentarz i za Twoją obecność :)
      Wiedziałam, że Riko stanie się średnio lubianą postacią, mimo, że staram się ją opisywać naprawdę jako taką... no dziewczynę z sąsiedztwa, równą babeczkę. Pomyślę jeszcze nad innym rozwinięciem jej postaci może. Zobaczę, co mi wyjdzie, bo lecę na fali.
      Wszyscy na szczęście uspokoiliście mnie z długością całego opowiadania i jeśli nie będzie Wam to przeszkadzało, że prawdopodobnie się trochę przeciągnie powyżej trzydziestu pięciu rozdziałów, to jestem nieco spokojniejsza.
      Widziałam, że w Szpital Konoha pojawił się nowy rozdział, więc lecę czytać do Ciebie.
      Z kolejnym rozdziałem, to tak naprawdę nie wiem, kiedy się pojawi. Od publikacji ostatniego mam tylko jedno zdanie i trochę pustkę w głowie, ale może mnie coś natchnie. Majówka nie okazała się u mnie tak fajna jak zakładałam, co oznacza, że w przyszłości nie ma się co nastawiać.
      Będziemy w kontakcie. Pozostawiam gorąco! (bo zimno się jakoś ostatnio zrobiło!)

      Usuń
  6. Kurde trzyma w napięciu! Jak dla mnie możesz dobić nawet do 50 rozdziałów ;) Pięknie rozwija się między nimi relacja - nie jest "szybkim strzałem", prawie nierealnym na zasadzie " ona weszła a w niego jebnął grzmot miłości". Sytuacja z Riko zaczyna się nieco komplikować, osobiście byłam zaskoczona! Myślałam, że Sasuke nie posunie się do zaręczyn, a tu jednak niespodzianka.Jestem bardzo ciekawa jak poprowadzisz ten wątek. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, z napięcia codziennie sprawdzam! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję! :) to bardzo miłe i mam nadzieję, że jeszcze Cię pozytywnie zaskoczę

      Usuń
  7. Cześć. Przyszłam z małym updatem. W maju już raczej rozdział się nie pojawi. Mam ciężki miesiąc, zupełny brak weny. Wierzę, że czekacie i dopingujecie i postaram się w czerwcu już opublikować nowy rozdział. Do zobaczenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już myślałam, że o nas zapomniałaś. :( czekamy cierpliwie i mocno dopingujemy. Wszystkiego dobrego. ❤️

      Usuń
    2. Gdzie tam zapomniałam! Ciągle pamiętam i wiem, że mogę na Was liczyć :) chwila regeneracji i wracam :)

      Usuń
  8. Ah, trzymam kciuki za kolejne <3 Nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz i za to, że czekasz. Rozdział na pewno pojawi się w czerwcu.

      Usuń
  9. Dzień, dwa i rozdział będzie gotowy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.