Rozdział dwudziesty piąty
Następnego dnia, zanim pojechała na posterunek postanowiła, że spotka się z Juugo i porozmawia z nim o sytuacji w jakiej się znalazła. Liczyła, że zrozumie jej położenie i nie zdradzi niczego Sasuke. Nie wyglądał na osobę, która ingerowała w czyjeś sprawy, ale w końcu to z Uchihą znał się dużej i nie miał wobec niej żadnych zobowiązań.
Zaparkowała niedaleko klubu nocnego i udała się do lokalu. Zapukała cztery razy w metalowe drzwi, żeby ochroniarz wiedział, że to "swój". Nie czekała długo, kiedy drzwi się otworzyły, ale zamiast Sonu stanęła w nich Fumi.
- Cześć! - przywitała ją serdecznie.
- Cześć - Sakura odwzajemniła uśmiech. - Dzisiaj ty pełnisz rolę ochroniarza?
- Nie, Sonu siedzi u Juugo - odpowiedziała barmanka. - Omawiają jakieś tam interesy. Wchodź, nie stójmy w drzwiach.
- Ja właśnie do właściciela - Sakura weszła do środka i odwróciła się do koleżanki. - Mam do niego ważną sprawę. Myślisz, że znajdzie dla mnie pięć minut?
- Usiądź przy barze, pójdę i zapytam - zaproponowała Fumi i odeszła od niej w stronę, gdzie Juugo miał swoje "biuro".
Sakura usiadła na barowym stołku i czekała. Rozejrzała się po swoim niedawnym miejscu pracy i uśmiechnęła sama do siebie. Trochę żałowała, że nie będzie mogła powiedzieć Sasuke o swojej przygodzie za barem. Wszystko co związane z nią i tym lokalem musiało zostać utrzymane w tajemnicy przed Uchihą. Ciekawe jaką miałby minę...
- Pięć minut - odezwał się Juugo, kiedy do niej podszedł.
- Uchiha się wybudził - zaczęła od najważniejszej informacji.
- Wiem - nie zrobiło to na nim wrażenia.
- Nie może wiedzieć, że tu pracowałam i że dostarczyłeś mi jakiekolwiek informacje związane ze sprawą tego dziecka.
- Będzie pytał?
- Nie wiem - przyznała. - Nawet jeśli, to nie sądzę, że akurat zacznie od ciebie. Nie zna tej pokręconej historii o tym jak zgodziłam się u ciebie pracować w zamian za informacje.
- Mogę zapytać dlaczego nie może się dowiedzieć? - zainteresował się.
- Juugo, uwierz mi, że sama tego nie rozumiem - odpowiedziała. - Sprawą zainteresował się prokurator generalny i mam związane ręce.
- Słuchaj, ja się nie chcę wtrącać w wasze policyjne bagienko - wzruszył ramionami. - Natomiast nie mogę ci obiecać, że będę okłamywał kumpla.
- Spodziewałam się takiej odpowiedzi - uśmiechnęła się smutno. - To możemy się chociaż umówić, że dopóki nie zapyta to nic nie powiesz?
- Na to mogę się zgodzić - przystał.
- Dzięki - odetchnęła. Nie było to do końca czego tak naprawdę chciała, ale musiała się zgodzić na taki kompromis.
- Będziesz go okłamywała? - zapytał wprost.
- Jeśli odpowiem, że po prostu nie powiem mu całej prawdy to zabrzmi to lepiej?
- Według mnie nie.
- Więc tak, będę go okłamywała.
Na nagraniu z podrzucenia ciała, Shikamaru dopatrzył się charakterystycznej naklejki na tylnym zderzaku samochodu. Była bardzo mała i praktycznie niewidoczna.
- Czekaj, to jakiś balon? - zapytał Kiba, kiedy zebrali się wokół biurka Nary. Wszyscy przyglądali się stop klatce na ekranie monitora. - Takie jakby czerwone.
- Albo bąbelki - zaproponował Naruto.
- Sam jesteś bąbelek - mruknęła Temari. - To chmura. Czerwona chmura.
- No właśnie - przyznał Shikamaru. - Też mi wygląda na chmurę. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego oznaczenia. Żaden z dotąd znanych mi gangów nie używał czegoś tak rzucającego się w oczy.
- W aktach sprawy Itachiego nie było o tym mowy - powiedziała Sakura. - Może tak zaczęli się odróżniać?
- Ale po co? - zakwestionował Chouji. - Przecież w ten sposób łatwiej będzie ich namierzyć.
- Może to zwykła zmyłka, żebyśmy się właśnie nad tym głowili.
- Nie sądzę - Shikamaru wyjął spod akt sprawy zdjęcia sklepu z antykami, które Naruto i Kiba zrobili dzień wcześniej z ukrycia. - Zobaczcie - podniósł jedną odbitkę i wskazał palcem na drzwi lokalu - na górze, w rogu jest dokładnie ten sam symbol.
Naruto wziął od niego fotografię i przyjrzał się jej.
- Rzeczywiście - przyznał rację i puścił zdjęcie dalej. - Czyli to coś znaczy. Oznaczają tak swoich ludzi i miejsca w których wiedzą, ze są bezpieczni.
- No dobra, ale dlaczego w Konoha? - zapytała Sakura podając zdjęcie Temari. - Pomimo tego, że rok temu prawie zostali złapani, to co, wrócili tu i jeszcze się z tym obnoszą?
- Zastanawiam się też, dlaczego akurat u nas zostawili zwłoki - zwrócił się do nich Nara. - Przecież po tej całej akcji z porwaniem dziewczynki ze szpitala, musieli wiedzieć, że są na świeczniku. Dodatkowo, wymyślili sobie jakiś symbol, z którym niespecjalnie się kryją. Po co?
- Prowokują was - odezwał się głos Ino za nimi. Wszyscy odwrócili się w jej kierunku. Stała z kubkiem w ręce. - Jeśli oczywiście mogę wyrazić swoje zdanie w tym temacie.
- A co z waszą sprawą pielęgniarki? - zapytał Chouji.
- Udupiona - odpowiedziała krótko Yamanaka. - Przygarniecie mnie i Saia?
- Jak tak na nas patrzysz to strach odmówić - odważył się powiedzieć Naruto.
- Nie musisz się martwić. To Kakashiego prawie zabiłam wzrokiem, kiedy mi o tym powiedział.
- Ino, co miałaś na myśli mówiąc, że nas prowokują? - Temari wróciła do tematu.
- Jak tak słucham tego z boku, to bardziej mi to wygląda na jakąś psychologiczną grę - wyjaśniła Ino. - Wiecie, takiej na zasadzie zastawiania pułapek, jakiś znaków... Odwracania uwagi od najważniejszego.
- Czyli...? - Shikamaru zachęcił ją do dokończenia myśli.
- Dlaczego wrócili do Konoha? Mogli kontynuować swoją przestępczą działalność na dużą skalę poza naszym miastem, tym bardziej, że rok temu już niewiele brakowało, żeby zostali złapani. Dla mnie to trochę wygląda tak, jakby z kimś tu współpracowali. Z kimś, kto daje im ochronę i zielone światło do - między innym -, podrzucania zwłok dziecka do najbardziej nielubianej dzielnicy. Więc w sumie po części ty i Sakura macie rację.
- To taka bezczelna prowokacja - zastanowił się Kiba. - Chcą nas rozproszyć?
- Być może - powiedziała Yamanaka. - Może lepiej byłoby się podzielić na osobne zespoły zajmujące się konkretnym wątkiem? Już trochę tych tematów macie i narazie nic się ze sobą nie łączy.
- Dobra - Nara wstał z krzesła. - Skoro Ino i Sai dołączają do śledztwa to przygotuję podział na podgrupy i tematy. Obgadam to z Kakashim i za pół godziny spotkamy się w konferencyjnej.
- Naprawdę całkiem zamknęli wam sprawę? - zagadnęła Sakura Ino w kuchni.
- Zawiesili - Yamanaka zrobiła w powietrzu cudzysłów palcami. - Ale to w zasadzie to samo. Doszliśmy do ściany. Doktor Namada dochodzi do siebie psychicznie, bo praktycznie cały dorobek naukowy jego życia poszedł się... wiadomo co. Tsunade również poprosiła nas, żeby na niego nie naciskać. Zobaczymy co dalej.
- Szkoda, że za śmierć Misaki nikt nie poniesie odpowiedzialności - powiedziała smutno Sakura zalewając herbatę wrzątkiem.
- Mnie to krew zalewa, jak myślę o takich niewyjaśnionych śledztwach - Ino wzdrygnęła się teatralnie. - Ale wiesz jak sobie to zawsze tłumaczę?
- Hm?
- Że czasami nawet po kilku latach ktoś może wpaść - odpowiedziała na swoje własne pytanie. - Ile to już było takich przypadków, kiedy sprawa została zamknięta, a parę lat później okazało się, że zabójca wpadł, bo zrobił coś głupiego i zdradził sam siebie.
- Czyli karma wraca.
- Och tak. Czasami wraca z wielkim przytupem.
- Mam nadzieję, że nie zabrzmi to źle jak powiem, że cieszę się, że dołączacie do nas z Saiem? - zapytała Sakura.
- Nie - uśmiechnęła się Ino. - Okropna sprawa ci się trafiła, naprawdę. Wielowątkowa, skomplikowana i przyznam, że bez pomocy Uchihy będzie ciężko.
- Więc o tym też już wiesz - stwierdziła smutno Sakura. W sumie to nie powinna być tym zaskoczona, skoro razem z Saiem rozmawiali z Kakashim. - Tak szczerze, to nie mam słów, żeby w ogóle to roztrząsać.
- Sakura, teraz może ci się wydawać, że to przesadzona reakcja ze strony Tobiramy i Fugaku, ale po śmierci Itachiego z Sasuke działy się naprawdę złe rzeczy. Zresztą już chyba o tym słyszałaś. To jak on się rzucił w wir pracy, nikomu nie pozwalał sobie pomóc, jakich metod używał... Zemsta go strasznie zaślepiła. Nawet Naruto, jego najlepszy przyjaciel, bardzo długo nie mógł przywołać go do porządku. A wiesz jakim oddanym przyjacielem jest nasz blondasek.
- Będę się starała go od tego odciągnąć jak najdłużej, ale nie wiem na ile mi się to uda.
- Wszyscy będziemy próbowali - Yamanaka poklepała ją przyjacielsko po ramieniu. - Pamiętaj, że nie jesteś w tym wszystkim sama. Chodź, przekonamy się co wymyślili Shikamaru i Kakashi.
- Jutro Sasuke wychodzi ze szpitala - zaczął Shikamaru. - Są małe szanse, że będzie chciał pójść na urlop, więc ani się obejrzymy, to niedługo się tu zjawi. Zatem nie przedłużając to podział na zespoły i obszar, którym będziemy się zajmowali. Kiba i Naruto, będziecie mieli na oku antykwariat. Shino jest w Iwagakure i śledzi tajemniczego Deidarę, więc będzie informował was na bieżąco. Dodatkowo, mamy znajomości w tamtejszej policji i to zdecydowanie na plus. Następna grupa to Ino i Sai - kontynuował Nara. - Wy zorientujecie się, czy istnieje jakaś fundacja, organizacja w radzie miasta, czy nawet ogólnokrajowa, która pomaga dzieciom z domów dziecka. Jak słusznie Ino zauważyłaś, być może w takich strukturach ukrywa się ktoś, kto za pośrednictwem chlubnej organizacji robi ciemne interesy i pomaga naszym geniuszom zbrodni. Chouji i Ikabe będą przeszukiwali darkweb. Nie brakuje tam degeneratów różnej maści. I w końcu ja i Temari kontynuujemy temat adoptowanych dzieci. Skontaktujemy się z pozostałymi domami dziecka i sprawdzimy adresy rodzin.
- Chyba o kimś zapomniałeś - odezwała się Sakura, słysząc, że nie została przydzielona do żadnej grupy.
- My będziemy działali razem - uśmiechnął się do niej Kakashi. - Nie martw się, nie zostałaś odsunięta od tego śledztwa.
- Na jakiej zasadzie? - zapytała podejrzliwie.
- To się łączy z tym, co zostawiliśmy na koniec - odpowiedział Hatake. - Shikamaru...
- Tak - podjął ponownie Nara. - Sakura, ty jesteś naszym łącznikiem z Tobiramą i Juugo. Nie zapominajmy, że oni tez odgrywają tu ważną rolę. Razem z Sasuke będziecie teraz często poza miastem, więc wszystkie informacje do jakich się dokopiemy będą przekazywane Kakashiemu. Może się tak zdarzyć, że kiedy ciebie nie będzie na miejscu, to ktoś będzie musiał podjąć ostateczną decyzję jakie kroki wykonujemy dalej, na czym się skupiamy, albo czy może musimy zmienić taktykę. W pozostałych przypadkach działacie i podejmujecie wszystkie decyzje razem. Dużo analitycznej roboty.
- Jesteś z tym okej? - upewnił się Hatake.
- Tak - potwierdziła z ulgą, że będzie miała jeszcze w tej sprawie swój udział. - Dziękuję.
- Czy macie jakieś pytania? - zapytał Shikamaru całą grupę. - Chouji i ja wtajemniczymy we wszystko Ino i Saia.
- Dobra, a co z Uchihą? - odezwał się Kiba.
- Każdy będzie pracował normalnie, nie będziemy się przecież chowali po kątach - uspokoił ich Kakashi. - Kiedy będzie na posterunku, wszystkie pytania, kwestie nurtujące załatwiamy u mnie w gabinecie. Tam ściany nie mają uszu.
- Brzmi jak niezły plan - podsumował Naruto. - Do czasu aż przestanie być niezły.
- Naruto, kto jak kto, ale ty nie siej defetyzmu - skarciła go Ino. - Zawsze miałeś najwięcej zapału z nas wszystkich.
- Miałbym nadal, gdybym nie musiał ukrywać prawdy przed przyjacielem - mruknął w odpowiedzi.
- Nie wałkujmy już więcej tego tematu - odezwał się Sai. - Chcemy tego, czy nie to musimy dokonać wyboru mniejszego zła.
- Mam nadzieję, że idziesz na imprezę Uchihy? - zapytała Ino dosiadając się do jej biurka.
- Chyba dla Uchihy? - poprawiła ją Sakura.
- Jak zwał tak zwał - Yamanaka machnęła ręką. - Temari mi powiedziała, że już wiesz co i jak. Wbijamy do niego jak tylko wypiszą go ze szpitala. Dzwoniłam do Riko i jest jak najbardziej za.
Sakura prawie zapomniała o istnieniu Riko, a zdawała sobie sprawę, że kategorycznie nie należało tego robić. To, co czuła do Uchihy powinna w sobie zdusić, ukryć jak najgłębiej, żeby ani Sato, ani tym bardziej Sasuke niczego nie zauważyli. Po co dawać sobie nadzieję na coś, co nigdy nie nastąpi? Mogą sobie z Sasuke nawzajem ratować się z opresji, ale to wciąż będzie na stopie koleżeńskiej, zawodowej. Przyjaźń to jedyne, co mógł jej zaoferować, ponieważ jego serce było już zajęte.
- Mówię do ciebie - Ino trąciła ręką jej kolano. - Coś się tak zamyśliła?
- Zastanawiałam się, czy on w ogóle się ucieszy z takiej niespodzianki - wymyśliła coś na szybko związanego z tematem rozmowy.
- Skrzywi się, ale przecież nas nie wygoni - odpowiedziała blondynka, jakby była tego w stu procentach pewna. - Kupujemy alkohol, zamówimy coś na miejscu. Zresztą, mam przeczucie, że Riko się tutaj wykaże kreatywnością.
- Umawiamy się wcześniej gdzieś wszyscy razem?
- Byłoby najlepiej. Jak ruszymy na niego taka zgrają, to będzie w mniejszości.
- Możemy się spotkać u mnie - zaproponowała Sakura. - Mieszkam dosłownie dziesięć minut piechotą od niego.
- Cóż za przypadek - uśmiechnęła się Ino.
- Prawda? - Sakura odwzajemniła uśmiech koleżanki.
Niby kolejna sprawa jakich wiele. Korupcja, układy i układziki. Nepotyzm na tak wielką skalę, że ilość krewnych zatrudnionych w sądownictwie pomieściłaby jedno z większych dzielnicy Konoha. Jak udowodnić komuś, że brał w łapę? Jeździć za nim i zakładać podsłuchy? Wielu ludzi zostało skrzywdzonych przez niesprawiedliwie wydane wyroki. Utrata firm, majątków, domów, a nawet życia. Pozbawiona dachu nad głową rodzina popełniła samobójstwo. Z rodzinnej tragedii udało się uratować dwóch braci. Co mniejsze miasta i wioski to prawdziwa plaga sędziowskiej sitwy. Liczyła na to, że ogrom pracy odciągnie uwagę Sasuke od tego, co będzie się działo na komisariacie.
Zapoznała się z częścią akt, resztę zostawiając na następny dzień. Znowu zasiedziała się do nocy, ale jak się okazało - tym razem nie była sama. Został również zespół, który pracował nad sprawą "Chmura". Przyjęli taką nazwę, żeby łatwiej było im się komunikować, kiedy Uchiha będzie w pracy. Sakura zapatrzyła się przez chwilę na ciężko pracujących przyjaciół i niemalże ogarnęło ją wzruszenie. Nie mogła sobie wymarzyć lepszej pracy zespołowej.
- Co wy tu jeszcze robicie? - zapytał Kakashi wychodząc ze swojego pokoju. - Wynocha do domu.
- Już się zbieramy - powiedział Kiba wstając od biurka. Przeciągnął się, a Akamaru naśladując swojego pana zrobił to samo. - Ty też się zasiedziałeś.
- Kakashi przyjdziesz jutro do Uchihy na imprezę powitalną? - zapytała Ino odwracając się w stronę przełożonego.
- Może zajrzę na chwilę - odpowiedział Hatake. - Ale niczego nie obiecuję. No już, już. Nie zagadujcie mnie, tylko się zbierajcie.
Reszta zespołu na polecenie Kakashiego zakończyła pracę i zabrała się do wyjścia. Wszyscy razem wyszli z budynku rozmawiając swobodnie, zostawiając kwestie zawodowe na kolejny dzień. Naruto droczył się z Ino, Shikamaru rozmawiał z Choujim, a Temari dyskutowała z Kibą o zbliżających się zajęciach u Lee. Sakura szła na końcu razem z Hatake. Obserwowała ich z uczuciem lekkości i nadziei. Mając takich ludzi za sobą, nic nie może pójść źle. Uśmiechnęła się do siebie, co zauważył Hatake.
- Już ci lepiej? - trafnie odgadnął jej nastrój.
- Tak - przyznała. - Zaczynam wierzyć, że nasz plan wypali.
- Wszyscy na pewno się o to postaramy - zapewnił ją. - Mamy tu najlepszych ludzi.
To jeszcze bardziej ją podbudowało. Sam Kakashi jest przekonany do powodzenia ich tajemnej misji. Celem jest nie tylko odnalezienie zabójcy dziewczynki, adoptowanych dzieci, ale ochrona ich przyjaciela przed ponownym zagubieniem się.
- Do jutra! - pożegnała się i wsiadła do samochodu. Wyjęła telefon z kurtki i napisała SMSa do Sasuke z pytaniem, czy jeszcze może przyjść na krótkie odwiedziny. Czekając na odpowiedź patrzyła jak koledzy i koleżanki się rozchodzą do swoich domów. Naruto pomachał jej zza szyby samochodu, zanim wyjechał z parkingu. Jej komórka zawibrowała, kiedy dostała wiadomość od Uchihy. Odpaliła samochód i ruszyła w kierunku szpitala.
- Nie możesz spać? - zapytała siadając na krześle przy jego łóżku. Sasuke był w pozycji półleżącej, z jedną ręką założoną za głowę. Wydawał się być znudzony, a nawet zniecierpliwiony. Sakura miała podejrzenie, że to sam pobyt w szpitalu go znużył.
- A ty? - odbił pytanie.
- Zapoznawałam się z aktami nowej sprawy - odpowiedziała ostrożnie. - Bardzo dużo materiału do przerobienia.
- Coś ciekawego?
- Och, zapewniam, że tak. Będziesz miał okazję wytknąć niekompetencje wieeelu ludziom.
- Nie omieszkam - poprawił się na łóżku, jakby już był gotowy to robić.
- Dobrze, że jesteś pełen zapału - ucieszyła się.
- Dobrze, że jesteś pełen zapału - ucieszyła się.
- Szybko wrócę do formy - zapewnił ją.
Sakura rozejrzała się po pokoju. Na stoliku przybyło rysunków od Suri z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
- Piękne kwiaty - zmieniła nagle temat. Patrzyła na jesienny bukiet kwiatów złożony z gerberów, róż, goździków, alstromerii i margerytek. Nie miała zamiaru zastanawiać się od kogo to, bo to nie była jej sprawa. Po prostu podziwiała kwiaty.
- Myślałem, że lubisz tylko kosmosy - powiedział.
- To moja mama je uwielbia - uśmiechnęła się. - Ja wzorem babci, lubię każde kwiaty. Wszystkie są piękne. Ale dobrze, nie przyszłam tu, żeby zagadywać cię o rośliny. Obiecałam ci wcześniej, że jeszcze zajrzę. Nie będę cię dłużej pozbawiała leczniczego snu.
- Myślę, że jestem już wystarczająco zdrowy - stwierdził. - Dostałaś odszkodowanie za samochód? - ciągnął dalej rozmowę.
- Jeszcze czekam - odpowiedziała. - Nie nastawiam się, że będzie na tyle duże, że kupię sobie kolejne auto. Spłukałam się z oszczędności poprzednim razem. Teraz jeżdżę samochodem Naruto.
- Idź do tego komisu, który ci polecałem ostatnio. Isao na pewno znajdzie ci coś w twoim budżecie.
- Póki co to nie mam żadnego budżetu - zaśmiała się. - Ale tak, muszę w końcu sobie coś zorganizować. Chociaż mimo wszystko mam jakieś opory...
- To zrozumiałe - powiedział zaskakując Sakurę. - Nie będzie tak zawsze.
- Ile razy uniknąłeś śmierci? - zapytała niepewnie, mimo, że zdawała sobie sprawę, że to ciężki temat i Sasuke może nie mieć ochoty o tym rozmawiać.
- Nie usłyszałem pytania - odpowiedział marszcząc brwi. Podniósł się i wciągnął rękę w jej stronę. Złapał za krzesło i przysunął bliżej łózka. Sakura zesztywniała, nie wiedząc jak się zachować. Nie lubiła takich nagłych akcji z jego strony, bo wprawiało ją to w zakłopotanie. - O co zapytałaś?
- Ile razy uniknąłeś śmierci - powtórzyła. Patrzył na nią powodując, że jej serce biło mocniej.
- Kto by to liczył - westchnął, wracając do wcześniejszej pozycji. - Pierwszy raz przeżywa się to najmocniej, a później tak naprawdę to tylko chwilowy wystrzał adrenaliny.
- Nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji kolejny raz - przyznała.
- Ale się znajdziesz - powiedział szczerze, jak to miał w zwyczaju. - Pewnie i tak masz tego świadomość.
- Też, a przede wszystkim, że nie zawsze będę miała koło siebie kogoś, kto mi pomoże.
- To akurat mało prawdopodobne.
Sakura uśmiechnęła się. Oczywiście, że mogła zawsze na niego liczyć.
- Masz minę, jakby cię to cieszyło - zauważył.
- Cieszy mnie, że mam po swojej stronie dobrych ludzi - wyjaśniła. - To mnie motywuje.
- Ech, wciąż brzmisz jak nowicjuszka - podsumował. - Odbierasz przejawy lojalności i wsparcia jako coś nadzwyczajnego, a to normalne w naszym zawodzie.
Starała się, żeby uśmiech nie schodził jej z twarzy, jednak po słowach o lojalności zakuło ją serce. Była rozdarta, czekało ją wiele ciężkich dni. Musiała to przetrwać, obiecała sobie, że da z siebie wszystko dla dobra śledztwa, zespołu, a przede wszystkim dla Sasuke.
- Odpływasz - powiedział nagle.
- Zamyśliłam się - przyznała. - Już idę, jest bardzo późno. O której cię jutro wypisują?
- Do południa - Uchiha zmienił pozycję na siedzącą, zmniejszając jeszcze bardziej dystans między nimi.
- Dobrze - wstała szykując się do wyjścia. - W takim razie do zobaczenia niedługo.
- Do zobaczenia - również się podniósł. - Wypocznij, wyglądasz na zmęczoną.
- Mówisz?
- Mówię. Nadal tak przeżywasz to, co się stało?
- Nie - przyznała. - Po tym wszystkim martwiłam się tylko, że jesteś w śpiączce.
Spojrzał na nią dziwnie. Czyżby powiedziała za dużo? Przecież nie było to z jej strony żadne wielkie wyznanie.
- Wracam do gry, więc teraz ty trochę przystopuj - powiedział.
- Na pewno nie będę dla ciebie ciężarem - zapewniła go. - Mam zamiar włożyć w nowe śledztwo tyle samo pracy, co w poprzednie.
- Nie o to mi chodziło - zdenerwował się.
- Wiem - uśmiechnęła się do niego. - Teraz jest już wszystko w porządku.
Cały dzień w pracy poświęciła na przygotowywanie notatek nowej sprawy. Pomyślała, że przydadzą się Sasuke jako krótkie streszczenie, żeby najpierw zorientował się o co chodzi. Reszta osób związanych z "Chmurą" szykowała się do dalszego etapu sprawy. Shikamaru i Temari zaplanowali wyjazd z Konoha na kilka dni w celu sprawdzenia adresów rodzin adopcyjnych i pozostałych domów dziecka, a przede wszystkim tych niezarejestrowanych placówek. Naruto i Kiba zaczęli obserwację sklepu z antykami, przy okazji szukając miejsc podobnie oznaczonych czerwoną chmurą. Ino z Saiem pojechali do Ratusza zorientować się jakie organizacje w mieście działają na rzecz dzieci z domów dziecka i kto nimi zarządza. Chouji i Ikabe również nie próżnowali.
Komendant wyszedł ze swojego gabinetu przed południem i Sakura skojarzyła to z wypisem Sasuke ze szpitala. Wczorajsza wizyta u niego ucieszyła ją, ale również wytrąciła z równowagi. Zazwyczaj był szorstki, ale miewał takie niespotykane momenty, w których widziała u niego troskę. Czy w takich chwilach się po prostu zapominał? Z trudem przychodziły jej pożegnania z nim. Odkąd się wybudził i przyznała przed samą sobą co do niego czuje, chciała przy nim być. Zwłaszcza teraz, kiedy jego życie znowu mogło wywrócić się do góry nogami. Pilnowała się, żeby w tych prywatnych momentach być zdyscyplinowaną i nie robić nic, co mogłoby zaszkodzić związkowi Sasuke z Riko.
Potrząsnęła głową, żeby pozbyć się niepotrzebnych myśli. Przysunęła sobie jeszcze raz akta ze spawy prowadzonej przez Itachiego. Była z nimi zapoznana bardzo dobrze, ale nauczona wcześniejszymi doświadczeniami, wolała przestudiować je ponownie. Odkąd pierwszy raz porządnie przeczytała wszystkie informacje, zastanawiała się jak to możliwe, że ci, których udało się złapać nie dało się bardziej przycisnąć w więzieniu. Ciężko było jej uwierzyć, że Sasuke tego nie próbował, zwłaszcza, że miał kolegów w więziennictwie. Zamknęła teczkę i podniosła się z krzesła. Potrzebowała przegadać to z Kakashim, który na pewno wiedział więcej niż ona.
Zapukała w szklane drzwi oczekując zaproszenia. Usłyszawszy je weszła do środka.
- Masz czas chwilę porozmawiać? - zapytała.
- Jasne, wchodź - Hatake zaprosił ją do środka.
- Jest coś w sprawie Itachiego, co mnie zastanawia - zaczęła, siadając na fotelu na przeciwko swojego przełożonego. - Dwóch ludzi związanych ze sprawą, którą prowadził siedzi w więzieniu. Sasuke powiedział mi tylko tyle, że za nic nie chcieli pójść na współpracę. Nie zdradzili ani słowa. Wiesz coś więcej?
- Przesłuchiwał ich Ibiki - odpowiedział Kakashi. - Najlepszy z najlepszych. To ludzie, którzy nie mają absolutnie nic do stracenia. Okazało się również, że nie były to kluczowe postacie w tym całym procesie.
- Więc jakie mogli mieć struktury? - dopytała.
- To płotki, które porywały dzieci i przeszkadzali Itachiemu w śledztwie. To pewne, że nad nimi ktoś jeszcze był, ale nie wiemy kto. Mamy też podejrzenie, że zabójca starszego Uchihy był specjalnie wynajętym człowiekiem do tej konkretnej roboty.
- Dobrze, czyli to osobny temat, którym próbował zająć się Sasuke. Pomyślałam, że może warto przesłuchać jeszcze raz tych dwóch co siedzą?
- Jak rozumiem masz na to jakiś konkretny pomysł - zainteresował się Hatake.
- I tak i nie - powiedziała niejednoznacznie. - Chciałabym sprawdzić ich reakcję na informacje o czerwonej chmurze, o nowym przypadku zabójstwa dziecka...
- Sakura, po ich reakcji do niczego nie dojdziesz - uświadomił ją grzecznie. - To nie są takie typy, co zdradzają swój niepokój płytszym oddechem, czy nerwowym mruganiem.
- Pojedziesz tam ze mną? - nie zamierzała odpuszczać. - Chciałabym chociaż zobaczyć na żywo te mordy.
- Pojadę - Kakashi westchnął i wstał zza biurka.
- Chcemy obydwu na raz - powiedział Kakashi Ibikiemu.
- Macie fantazję... - skomentował Morino. - Odgrzebujecie starą sprawę?
- W zasadzie sama się odgrzebała - odpowiedział Hatake.
- Wejdźcie do środka i poczekajcie - wskazał ręką drzwi do pokoju przesłuchań. - Przyprowadzę ich.
Sakura weszła do pomieszczenia, a za nią Kakashi. Usiadła na metalowym krześle, a Hatake przechadzał się w tą i z powrotem. Była bardzo ciekawa z jakimi ludźmi będzie miała do czynienia. Spodziewała się innego kalibru niż dotychczas. W końcu sam Morino nie dał sobie z nimi rady.
Drzwi otworzyły się i wszedł Ibiki prowadząc dwóch więźniów w kajdankach. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniali się niczym szczególnym. Szybko zmieniła zdanie, kiedy spojrzenia przestępców skupiły się na niej. W momencie poczuła się osaczona, analizowana, oceniana i kto wie co jeszcze.
- Kakashi, pozwól na sekundę - Morino zwrócił się do Hatake, kiedy skończył przykuwać przestępców do stołu. Przełożony spojrzał na nią, jakby chciał się upewnić, czy chce zostać z nimi sama. Sakura mrugnęła porozumiewawczo i mężczyźni wyszli na korytarz.
- Przyprowadzają teraz fajne dupy do hotelu - odezwał się jeden z nich.
- Totalnie w moim typie - stwierdził drugi przygryzając wargi. - Masz już swojego pana, skarbie? Mam nadzieję, że to nie Kakashi.
- Nie, to nie on - odpowiedziała. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuła się tak nieswojo. - Lubię brutali.
- Więc jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Daike, zawstydzasz mnie. Takie relacje między policjantką, a więźniem są zakazane
- Nikt się nie dowie - jej adorator mrugnął do niej.
- Po co tu przyleźliście? - zapytał drugi. - Chyba nie uważacie, że zaczniemy współpracować z psami.
- Nie - wzruszyła ramionami. - Chciałam się wam przypatrzeć. Wiele o was słyszałam. Daike i Tomai, prawie jak bohaterowie jakiejś kreskówki.
- Masz nas za idiotów? - Tomai zmrużył oczy i wykrzywił usta w grymasie.
- Wręcz przeciwnie - odpowiedziała szczerze. - Okej, prawda jest taka, że daliście się bez sensu złapać, ale poza tym to brawo, brawo - zaczęła klaskać. Widziała, że są zdezorientowani, a ona robi z siebie głupka. Ale co jej zależało?
- Już jestem - Kakashi wrócił do pokoju i tym razem zajął miejsce na krześle obok niej. - Przypatrzyłaś się już? Możemy iść?
- Tak, przecież niczego się nie dowiem - stwierdziła Sakura.
- To szybko poszło - uśmiechnął się Hatake. - Chodźmy.
Oboje wstali. Sakura udawała, że nie zauważyła jak mężczyźni wymieniają się między sobą spojrzeniami. Lecieli na spontanie, bo zupełnie nie przygotowała się do tego widzenia. Początkowo miała inny plan na to spotkanie, ale przełożony skutecznie jej to wyperswadował. Wyszła z założenia, że jeśli komuś wybitnemu nie udało się wydobyć żadnej informacji, to tym bardziej nie powiedzie się jej. Przyszło jej do głowy coś, co teoretycznie mogłaby wykorzystać przy następnym spotkaniu, ale...
- A, tak przy okazji - Kakashi otworzył drzwi przed Sakurą i odwrócił się do dwójki więźniów. - Pewnie jesteś ciekawy, co u twojego syna Tomai. Całkiem bystry dzieciak, tylko niepotrzebnie wdaje się w bójki w szkole. Ale nie martw się, jak dorośnie to przyprowadzę go na dłuższą rozmowę z tobą. Może nawet taką kiluletnią. Narazie,
Nie czekając aż mężczyzna cokolwiek odpowie Hatake zamknął za sobą drzwi.
- Dzięki Ibiki, już skończyliśmy. Być może jeszcze niedługo tu wpadniemy.
- Zapraszam - Morino kiwnął głową na pożegnanie.
Saura wstrzymała się z pytaniami, dopóki nie wyszli za mury więzienia. Widocznie Kakashi musiał się dowiedzieć czegoś na ostatnią chwilę. Idealnie wybrał moment, żeby przekazać wiadomość więźniowi.
- Już wyjaśniam, bo widzę, że cię nosi - odezwał się, kiedy szli w stronę zaparkowanego samochodu. - Miałaś dobre przeczucie, żeby tu przyjechać. Okazało się, że sytuacja jednego z więźniów się zmieniła. Strażnicy Morino przez przypadek usłyszeli, że Tomai ma dzieciaka. Poczuł się zbyt pewnie i chyba myślał, że już nikt nigdy nie przyjdzie, żeby z nim rozmawiać. Chlapnął coś tu i tam i tak oto mamy punkt zaczepny do tego, żeby wznowić przesłuchanie.
- To Morino jeszcze tego nie zrobił? - zdziwiła się.
- Ibiki nie wiedział, że śledztwo ponownie ruszyło - odpowiedział Kakashi. - Ale teraz... musimy dobrze wykorzystać taką okazję.
- Mam też pomysł na tego drugiego - powiedziała nieśmiało, bo była niemalże pewna, że przełożony się na to nie zgodzi. - Leci na mnie. Przez cały pobyt tam nie spuścił ze mnie wzroku.
Kakashi aż przystanął w miejscu. Spojrzał na nią, jakby miała zielone czółki.
- No tego się po tobie nie spodziewałem - stwierdził.
- Ale w tym dobrym, czy złym znaczeniu? - chciała się upewnić.
- Sakura, to są bardzo niebezpieczne gierki - ostrzegł ją poważnie.
- Przemyślmy jak najlepiej rozegrać sprawę jednego i drugiego - zaproponowała. - Zapytamy resztę zespołu. Myślę, że jest to do ogarnięcia.
- W takim razie musimy to załatwić jeszcze dzisiaj, zanim od jutra przejdziemy w tryb incognito.
- Wasze pomysły? - Kakashi klasnął w dłonie zachęcając zespół do składania propozycji.
- O dziecku łatwo zebrać informacje - odezwał się pierwszy Shikamaru. - To w zasadzie godzina roboty, jeśli chcemy znać naprawdę wszystkie szczegóły, ale ten pomysł Sakury... Mam wątpliwości.
- On krzywdził kobiety - Ino zajrzała w akta oskarżonego. - To bardzo ryzykowne zostawiać cię z nim sam na sam.
- Słuchajcie, przecież będziemy nadal w pokoju przesłuchań - tłumaczyła Sakura. - Za drzwiami będą strażnicy, więc będę bezpieczna. Zresztą, sama również potrafię przyłożyć jak trzeba.
- To jak jest taki... specyficzny, to może obie tam idźcie? - powiedział Kiba.
- I Sai jako trzeci - powiedział Naruto tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Będzie w pogotowiu, jakby coś niemiłego miało się niespodziewanie wydarzyć.
- Okej, ogolę nogi na taką okoliczność - zażartował Sai.
- Nie poświęcaj się tak. Miałem na myśli, że będziesz za drzwiami w pogotowiu, jakby ten zwyrol zaczął coś kombinować.
- To wcielamy ten plan w życie? - zapytał Hatake. - Sakura, co sądzisz?
- Shikamaru, podzielisz się z nami swoimi wątpliwościami? - poprosiła, żeby mieć pełny obraz wymyślonego przez nich planu działania.
- Nie mam nic do dodania poza tym, co poruszyła Ino i Naruto - odpowiedział Nara. - Pamiętajmy też, że Sasuke ma znajomych pracujących w więzieniu. Ktoś może mu pokątnie powiedzieć, że zainteresowanie tą dwójką znowu wzrosło.
- Strażnikami zajmie się Ibiki - zapewnił Kakashi. - O to bym się nie martwił.
- W takim razie omówmy co dalej - zadecydowała Sakura.
- To widzimy się o osiemnastej u ciebie - powiedziała Ino przewieszając torbę przez ramię. - Potwierdziłam z Riko, że Uchiha siedzi u siebie. Ona będzie u niego o siedemnastej i upewni się, że do naszego przyjścia zostanie w mieszkaniu.
- Okej, to widzimy się w zasadzie za chwilę - potwierdziła Sakura. Spakowała swoje rzeczy i również wyszła z pracy.
Była zadowolona z efektów dzisiejszej pracy. Ogarnęła informacje dotyczące nowej sprawy, a także razem z zespołem doszli do porozumienia w kwestii dalszego działania w związku z "Chmurą". Tym, co zacznie się od jutra zamierzała się martwić jutro. Dzisiaj nie miała na to wpływu.
Wróciła do domu. Wzięła szybki prysznic, a potem stanęła przed szafą zastanawiając się co założyć. Doszła do wniosku, że na zwykłą domówkę bez sensu się przesadnie stroić. Wyjęła ciemne jeansy i zieloną koszulę. Uznała to za wystarczające. Nałożyła tylko delikatny makijaż, a włosy upięła w luźnego koka. Punktualnie o umówionej godzinie zjawili się Naruto z Hinatą oraz Ino. Chwilę po nich jednocześnie przyszli Sai, Temari, Shikamaru i Chouji. Zebrali się sprawnie i całą grupą ruszyli w kierunku mieszkania Uchihy.
Sakura stała z tyłu, dając tym samym do zrozumienia Sasuke, że powitalna impreza nie była jej inicjatywą. Mieli szczęście, że do bloku w którym mieszkał wchodziła kobieta z dzieckiem, dzięki czemu nie anonsowali się dzwoniąc domofonem. Zanim Naruto zapukał, drzwi otworzyły się i stanął w nich Uchiha. Omiótł ich całą zgraję wzrokiem i westchnął.
- Słyszałem was już dwie ulice dalej - powiedział. - Nici z niespodzianki.
- Więc miałeś czas, żeby się psychicznie przygotować - stwierdziła Ino i jako pierwsza weszła do środka nie czekając na zaproszenie. Za nią zaczęli wchodzić pozostali. - Riko, ty tutaj? - Sakura usłyszała teatralnie zadane pytanie przez Yamanakę. Raczej ciężko byłoby uwierzyć w jej zaskoczenie.
- Czyj to był pomysł? - Sakurę zatrzymało pytanie Uchihy.
- Wszystkich - odpowiedziała wymijająco. - No, rozchmurz się - wcisnęła mu w rękę siatkę z alkoholem i weszła do środka.
Sakura zdjęła buty i dołączyła do reszty grupy. Podeszła do Riko, żeby się przywitać. Restauratorka niespodziewanie uścisnęła ją serdecznie. Sakura nie wiedziała jak się zachować i zesztywniała jak słup soli.
- Cieszę się, że spotykamy się w takich okolicznościach - powiedziała jej Sato.
- Ja też - wyswobodziła się z jej objęć i spojrzała na nią. Nie miała pretensji ani żalu do Riko, za rozmowę jaką ostatnio odbyły. Jak słusznie zauważył Naruto, wszyscy wtedy byli poddenerwowani stanem Sasuke.
- Między nami okej? - zapytała Riko.
- Okej - potwierdziła Sakura szczerze. Nie miała zamiaru konfliktować się z restauratorką. Lubiła dziewczynę Sasuke i rozumiała jej chwilę słabości. Uznała ten temat za zakończony i nie zamierzała do niego wracać.
- Słuchajcie, pozwoliłam sobie zamówić dania z Kamelii - rozpromieniona Sato widocznie była w swoim żywiole.
- Ooo, znakomicie - ucieszył się Kiba. - Ciężko u ciebie zarezerwować stolik.
- Obiecuję, że następnym razem nie będziesz miał z tym problemu - Riko puściła oczko do Inuzuki. Kiba uśmiechnął się promiennie.
- Jedzenie, jedzeniem, ale kto co pije? - wtrąciła się Ino.
Impreza rozkręciła się na dobre. Ludzie porozchodzili się po mieszkaniu Uchihy: część rozmawiała w salonie, inni w kuchni. Sakura nie miała okazji jeszcze porozmawiać z Sasuke na osobności. Czasami tylko rzucała mu ukradkowe spojrzenia, żeby sprawdzić w jakim jest humorze. Pomimo pesymistycznych przewidywań, Uchiha nie był naburmuszony z powodu zorganizowania u niego niezapowiedzianej imprezy. Wydawał się być zrelaksowany i zadowolony z obecności kolegów i koleżanek z pracy.
- Idę zapalić - Kiba trącił Shikamaru, który był w trakcie rozmowy z Sasuke i Saiem. Nara kiwnął głową i razem z Inuzuką wyszli na balkon.
- Nie zamykajcie jeszcze - Sakura wstała z sofy i przytrzymała sobie drzwi. - Idę z wami.
- Nie mów, ze zaczęłaś palić - powiedział Shikamaru podając paczkę papierosów koledze. - Będę miał wyrzuty sumienia.
- Nie - zaśmiała się Sakura. - Wino mnie rozgrzało, potrzebuję się ohcłodzić.
- Przeziębisz się koleżanko - Kiba zdjął swoją bluzę i zarzucił jej na ramiona. Oparł się o barierkę i wypuścił dym. - Sasuke chyba ostatecznie zadowolony, nie?
- Nie wygonił nas, więc chyba tak - zaśmiał się Nara. - Fajnie, że Riko zorganizowała jedzenie.
- Chouji chyba się w niej zakochał - zaśmiał się Inuzuka.
- To ty się przy niej szczerzysz, a nie Chouji - wytknął mu Shikamaru.
- Jest bardzo przebojowa, piękna, zabawna...
- Jeszcze ci bójki z Uchihą brakowało.
- Za kogo ty mnie masz - obruszył się Kiba.
Sakura słuchała rozmowy kolegów i w jakiś sposób identyfikowała się z Kibą w tym momencie. Przecież ona też nie będzie się biła z Sato o Sasuke. Przez myśl przyszło jej do głowy, że i tak by wygrała. Parsknęła śmiechem na swoją wybujałą wyobraźnię. Zwróciła tym uwagę Kiby i Shikamaru.
- Na zdrowie.
- To nie było kichnięcie Kiba - jeszcze bardziej ją to rozbawiło. - Wino chyba uderzyło mi do głowy.
- Wracamy do środka? - Shikamaru wrzucił peta do pustej butelki po piwie.
- Tak, strasznie zimno.
Wrócili do mieszkania. Całe towarzystwo zebrało się na sofie, część siedziała na podłodze. Sakura przycupnęła obok Hinaty.
- To prawda, że Neji Hyuuga ma do nas dołączyć? - zapytała Ino zmieniając temat ich wcześniejszej rozmowy. - Uchiha, ty jesteś pewnie najlepiej zorientowany.
- Obecnie, jestem najmniej zorientowany - odpowiedział Sasuke.
- Naruto, Hinata, wy coś wiecie? - zwrócił się Chouji do pary.
- Neji wraca do Konoha za tydzień - przyznała Uzumaki. - Jednak nie wiem gdzie dostanie przydział.
- To twój brat, tak? - zapytała Riko Hinatę.
- Kuzyn. Nasi ojcowie są braćmi.
- Dobrze byłoby mieć Nejiego u siebie - powiedział Kiba otwierając butelkę piwa i podając Temari. - Nie bez przyczyny mówią o nim, że jest geniuszem.
- Może przydzielą go na jakiś mniejszy posterunek - zastanowił się głośno Shikamaru. - Do Madary na przykład.
- Ta, żeby się pozabijali - prychnęła Ino. - A tak w ogóle Sakura, to ty chyba niedługo idziesz tam wymiatać kurze i pająki z ich archiwum?
- Zapomniałam - przyznała łapiąc się za głowę. - Muszę zapytać Kakashiego, kiedy to dokładnie ma być.
- Wkopałaś się z tym nieźle - powiedział Naruto wstając z podłogi.
- Widzę, że póki co to wy macie z tym największy problem - sparowała Sakura.
- Bo widzisz - Uzumaki zabrał butelkę whisky ze stołu i zaczął polewać do pustych szklanek. - Szkoda nam ciebie. Za późno się dowiedziałaś.
- Przeżyję - mruknęła. - Opowiedzcie cokolwiek więcej o Nejim. Hinata, ja zupełnie zapomniałam, że masz kuzyna w policji.
- W ANBU - poprawił ją Sai.
- Więc on też chce się już ustatkować i porzuci jednostki specjalne? - zapytała Sakura.
- Ja naprawdę nic nie wiem - zarzekała się Hianata. - Ojciec powiedział mi tylko tyle, że wraca z półrocznej misji.
- Ciekawe na jakiej mógł być taki przekozak - zamyślił się głośno Kiba.
- Przyjedzie to ci odpowie - odezwał się Sasuke.
- Uuu, widzę, że Uchiha już cierpi katusze, że przestanie być numerem jeden w naszym cudownym miejscu pracy - Ino nie odpuściła sobie zaczepki.
- Wcale nie jestem numerem jeden - Uchiha próbował wdać się w dyskusję z Yamanaką.
- No w sumie już mogłeś wypaść z gry.
- Ino, jesteś bezwzględna - odważył się powiedzieć Sai.
- Sasuke takie rzeczy nie ruszają, prawda? - zwróciła się do gospodarza domu.
- Prawda - przyznał i upił łyk alkoholu ze szklanki. - Nie zwykłem przejmować się głupotami.
- Neji był najlepszym absolwentem akademii policyjnej rok przed nami - Shikamaru podjął się rzeczowego wyjaśnienia fenomenu kuzyna Hinaty. - Od razu trafił do ANBU i tam podejmował się ponoć naprawdę paskudnych zadań.
- Szczerze mówiąc to żadnych innych z ANBU nie kojarzę - powiedział Naruto.
- Słuchajcie, mam wrażenie, że zanudzamy Riko tymi opowieściami - zauważyła Temari. Riko z uśmiechem pokręciła głową wprawiając swoje złote włosy w ruch.
- Skądże - zaprzeczyła. - Ja ciągle siedzę w temacie kuchni i prowadzenia restauracji, więc miło posłuchać o czymś innym.
- Ty też gotujesz, czy już masz swoich ludzi od tego? - zapytał Chouji sięgając po talerz z krewetkami.
- Lubię gotować, ale faktycznie zatrudniam kucharzy - przyznała restauratorka. - Uważam, że bez pasji do gotowania nie ma co nawet myśleć o prowadzeniu kulinarnego biznesu. Wiele osób jest zaskoczonych, że zakładam fartuch i pichcę przy kuchence. Wszystko to, co tu jecie przygotowałam sama. No, pochwaliłam się.
Rozległy się ochy i achy, ponieważ dania przygotowane przez Sato były bardzo pyszne. Sakura również doceniła kunszt kulinarny Riko. Miała niesamowity smak i talent.
- Fajnie by było, gdyby twoja restauracja dostarczyła w tym roku katering na bal - rozmarzył się Chouji.
- Bal! - krzyknęła Ino, jakby obudzona z letargu. - Zapomniałam o balu!
- Przecież będzie dopiero w grudniu - mruknął Naruto widocznie nie rozumiejąc popłochu koleżanki.
- Czyli za parę tygodni, czyli to bardzo mało czasu.
- To ta słynna impreza charytatywna? - zapytała Riko.
Przez następne piętnaście minut Ino tłumaczyła Sato skąd cała idea balu, jak to się zaczęło i dlaczego to takie ważne wydarzenie. Sakura słuchała z zainteresowaniem. W szkole policyjnej sporo dziewczyn mówiło o tej specjalnej imprezie z wielkim podekscytowaniem, jakby tylko dlatego warto było pracować w policji Konoha.
- To bal tylko dla policjantów? - dopytywała dalej restauratorka.
- Są zapraszane szychy z rady miasta, z prokuratury... - wyliczała Yamanaka. - Ale Riko, ty przecież i tak będziesz.
- To znaczy?
- Jako osoba towarzysząca Uchihy.
- Ach - Riko oblała się delikatnym rumieńcem. - Zobaczymy...
- Sakura, tobie trzeba zorganizować jakiegoś kawalera - Ino uśmiechnęła się szeroko, a Sakurę zmroziło, że koleżanka powiedziała to przy wszystkich.
- A to nie z Kento... - zaczęła mówić restauratorka, ale siedząca obok niej Temari delikatnie trąciła ją łokciem. - Przepraszam.
Sakura nagle poczuła się, jakby była główną rozrywką na imprezie. Nie spodobał się jej również komentarz Yamanaki. Co z tego, że pójdzie na bal sama? Czy to jakieś przestępstwo? Czy jest zobligowana, żeby przyprowadzać na siłę partnera?
- A ty z kim idziesz Ino? - zapytała Sakura dolewając sobie wina.
- Ze mną jako moja dziewczyna - odpowiedział nagle Sai. Teraz to Yamanaka zapłoniła się rumieńcem. Wszyscy, oprócz Temari, skierowali swoje spojrzenia na policjantkę o której była mowa. Sama Sakura również nie wiedziała, że tę dwójkę łączy romantyczna relacja.
- Gratulacje - jako pierwsza odezwała się Hinata. To rozpoczęło lawinę poklepywania po plecach zarówno Ino jak i Saia i składania jak najlepszych życzeń.
- Wybacz Sakura, nie chciałam, żeby to co powiedziałam źle zabrzmiało - powiedziała Yamanaka.
- W porządku - Sakura nie podejrzewała koleżanki o złe intencje. Tylko czemu nagle poczuła się tak beznadziejnie przygnębiona?
- Idźcie, my z Sakurą pomożemy Sasuke tu ogarnąć - zapewniała Hinata wychodzących Temari, Shikamaru i Choujego. Jako pierwsza towarzystwo opuściła Riko, ponieważ następnego dnia miała dużo spotkań. Kiba wyszedł niedługo po niej, a za nim Ino z Saiem.
- Dzięki i do zobaczenia - pożegnali się.
Sakura znosiła talerze i szklanki do kuchni, Sasuke zbierał puste butelki po alkoholu do plastikowego worka.
- Naruto - usłyszała delikatny głos Uzumaki. - Naruto, nie śpij.
- Hinata, jeździe do domu - powiedział Uchiha. - Jeszcze dziesięć minut i nie będzie go można zwlec z sofy. Zamówię wam taksówkę.
Sakura weszła do salonu i zobaczyła jak przyjaciel pochrapuje rozparty na kanapie. Podeszła do nich.
- Pomożesz Sasuke tu ogarnąć? - zapytała Uzumaki szeptem. - Wybacz, że cię z tym zostawiam.
- Nie przejmuj się taką głupotą - uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Mieszkam najbliżej, więc dla mnie to żaden problem. Dobudźmy go lepiej.
- Taksówka będzie za pięć minut - powiedział Uchiha podchodząc do nich. Potrząsnął ramieniem przyjaciela nie siląc się na delikatność. - Naruto, wstawaj.
Blondyn z trudem otworzył oczy i ziewnął szeroko zasłaniając usta dłonią. Mlasnął dwa razy i pół przytomny bez słowa wstał z miejsca i przeszedł na korytarz, żeby się ubrać. Hinata pomogła mu w zakładaniu kurtki, bo chciał ją założyć tył naprzód.
- Odprowadzę was do samochodu - zaproponował Sasuke widząc jak mało mobilny jest Uzumaki. Po krótkiej chwili we trójkę wszyli z mieszkania.
Sakura nieco zmieszana, że zostanie sama ze swoją sympatią postanowiła szybko się uwinąć, żeby wrócić do swojego lokum. Podniosła worek, do którego Sasuke zbierał butelki i dokończyła wyrzucanie śmieci. Po tym przeszła do kuchni i podwinęła rękawy koszuli, żeby zabrać się za mycie naczyń. W tym czasie wrócił gospodarz, który bez słowa stanął obok niej ze ścierką. Sakura podawała mu umyte talerze, a on wycierał je do sucha.
Razem wykonywali swoje czynności w ciszy, jakby to wymagało zupełnego skupienia. Sakura nie miała potrzeby rozmawiać o byle czym. Czerpała przyjemność z samego przebywania w towarzystwie Sasuke. Czuła, że ma wypieki na twarzy, ale nie potrafiła określić, czy to przez jego obecność, czy po wypiciu dużej ilości wina.
Podała mu ostatnią szklankę i opłukała zlew. Uchiha wytarł naczynie i wstawił do szafki. Podał jej wilgotną już ścierkę, żeby wytarła sobie ręce. Oparł się o blat biodrem i skrzyżował ręce na piersi. Sakura spodziewała się, że zaraz pierwszy przemówi.
- Nie zauważyłaś, że mam zmywarkę? - zapytał wyraźnie rozbawiony.
- Wspaniale - wycedziła i rzuciła w niego szmatką. - Już po imprezie, więc nikt oprócz ciebie się z tego nie pośmieje. Lubisz mnie wprawiać w zakłopotanie, co?
- Czasami lubię - odpowiedział zaczepnie. - Zabrałaś się do tego zmywania, to pomyślałem, że pomogę.
- Och, jakie to wspaniałomyślne z twojej strony.
Odwróciła się od niego i wyszła z kuchni. Rozglądała się po salonie za swoją torebką. Cała radość przebywania razem z Sasuke nagle z niej wyparowała. Czasami traktował ją jak nastoletnią trzpiotkę.
- Jest - zauważyła swoją własność leżącą na podłodze przy drzwiach balkonowych. Podniosła torebkę i wyprostowała się. Jej wzrok przykuły kosmosy w doniczce stojące na półce nad sofą. Chciała poczuć, że znajduje się u niego namiastka jej samej, ale po jego drwiącym zachowaniu widok kwiatów jeszcze bardziej ją zasmucił. Nieważne czego by nie robiła, co mu podarowała - zawsze będzie dla niego mało rozgarniętą koleżanką z pracy.
Wypity alkohol potęgował jej smutek, więc postanowiła jak najszybciej się ulotnić.
- Dzięki, fajnie było, idę już - powiedziała jednym tchem nawet na niego nie patrząc. Przeszła do holu i kucnęła, żeby założyć buty. Zakręciło jej się w głowie i zachwiała się do przodu. Zdążyła podeprzeć się jedną ręką.
- Odprowadzę cię - zaproponował Sasuke stając za nią.
- Nie zauważyłeś, że mam dwie nogi i oczy? - zapytała siląc się na ostry ton. Sama słyszała, że słabo jej to wyszło.
- Jakaś ty uparta - westchnął, a po chwili chwycił ją za ramiona i posadził na pufie stojącej na korytarzu. - Dawaj tego buta.
- Zostaw - chciała się od niego odgonić, ale nie udało jej się. Sapnęła gniewnie i oparła się plecami o zimną ścianę. Uchiha założył jej obydwa trzewiki i zasznurował. Kuriozalność tej sytuacji odebrała jej mowę.
- Wstań - powiedział, a ona spełniła jego polecenie. Wyjął jej płaszcz z szafy i pomógł go założyć.
- Już, wystarczy tej dobroci. Zaraz mi powiesz, że nie potrafię się sama ubrać.
- Zostawię to na później. Chodź Haruno.
Chłodne powietrze dobrze jej zrobiło. Było już grubo po północy i Sakura w myślach policzyła ile godzin snu jej zostało. Wynik nie był zadowalający. Dodatkowo wiedziała, że po winie będzie ją bardzo bolała głowa, a teraz to nie było wskazane, kiedy czekało ją tyle pracy. Praca z Sasuke w takich warunkach...
- Już się nie dąsasz? - odezwał się pierwszy Uchiha.
- A co ja mam pięć lat? - obruszyła się. - Jutro na treningu u Lee skopię ci dupsko.
- Mało prawdopodobne.
- Zobaczymy.
Och, jak już chciała znaleźć się u siebie w domu. Całkiem siadł jej nastrój i była bojowo nastawiona.
Sasuke nagle zmienił stronę po której szedł. Nie zwróciłaby na to większej uwagi, gdyby za chwilę nie mijali grupki pijanych mężczyzn. Tym samym odgrodził ją od głośnego i nieprzewidywalnego towarzystwa. Sakura pokręciła z niedowierzaniem głową. Jeszcze niedawno śmiał się z niej, a teraz zgrywał rycerza. Po co? Łechtało to jego ego?
- Jesteś doprawdy uroczy Uchiha - skomentowała z ironią. - Naprawdę uważasz, że trzeba mnie chronić przed jakimiś podchmielonymi facetami?
- Nie, po prostu po stronie której szedłem była duża plama oleju i nie miałem jak jej wyminąć - odpowiedział spokojnie.
Nie miała już nawet siły się denerwować. Postanowiła milczeć do końca ich wspólnej przechadzki. Sasuke również się już nie odzywał, co przyjęła z ulgą. Miała nadzieję, że wyczerpał limit swojej złośliwości względem jej.
Odprowadził ją pod same schody kamienicy w której mieszkała. Sakura ledwo mruknęła pożegnanie i wspięła się na pierwsze stopnie. Poczuła uścisk na ręce i odwróciła się zdziwiona w jego stronę.
- Uważam, że Ino niepotrzebnie wyskoczyła z tym komentarzem - wypalił nagle.
- Teraz ci się zebrało na rozmowy? - zapytała.
- I wcale z ciebie nie drwiłem pomagając ci w zmywaniu naczyń.
- O co ci chodzi?
- O nic - wzruszył ramionami. - Chciałem, żebyś wiedziała.
- To długo ci to zajęło, przyznasz - powiedziała. - Czy jeszcze potrzebujesz trzymać mnie za rękę?
- Wygodnie mi tak - odpowiedział.
- Mi nie bardzo. Puść, idę do domu.
- Idź - zabrał rękę. - Do zobaczenia na posterunku.
Kiwnęła mu głową i patrzyła jak odchodzi. Ręce włożył do kieszeni swojej kurtki i szedł powoli. W Sakurze buzowało tak wiele sprzecznych emocji, że nie wiedziała jak mogłaby je nazwać. Stała na schodach dopóki nie skręcił w inną ulicę. Dotknęła swoich rozpalonych policzków i westchnęła głośno.
- Co ty ze mną wyrabiasz Uchiha - powiedziała do siebie.
__________________________________________
Cześć!
Okej, umówmy się - tak nie będzie zawsze. Miałam dobry czas na pisanie i w sumie jestem zadowolona z tego rozdziału. Wyszło spontanicznie, bo po prostu siadłam i pisałam i pisałam...
A teraz muszę się wziąć za porządki w mieszkaniu, bo zostanę na święta z girlandami pajęczyn w kątach. Póki co, zostawiam Was z tym rozdziałem. Niczego nie obiecuję, jak zwykle zobaczymy :)
Do następnego!
P.S. Urzekł mnie ten rysunek. Jest piękny i całkowicie oddaje Sakure w tym rozdziale.
Aaaale Ty nam niespodziewanke na Święta zrobiłaś tym rozdziałem, sztos! Tak przyjemnie i lekko się czytało.
OdpowiedzUsuńKurcze tak mi szkoda, że muszą oszukiwać Saska, najbardziej Sakury, bo w nią to pewnie uderzy ze zdwojoną siłą.
Ich relacja rozwija się tak cudownie, tak lekko, nienachalnie, naturalnie, to coś pięknego. Cieszę się, że pojawił się Neji 😍 nie mogę się doczekać wycieczki Sakury na posterunek do Madary, jestem mega ciekawa jak to rozwiniesz.
I ciut mnie zaintrygowała ta odpowiedź Riko,może Sasus z nią zerwał. 🤭
Czekam niecierpliwie na kolejne, co Sakura wymyśliła z tym drugim więźniem, jak to będzie wyglądało i oby w gówno się nie wpakowała.
Oby wena Cię nie opuszczała i życzę Ci aby każdy rozdział pisało się lekko i przyjemnie.
Ściskam. 😘
Haha, no starałam się. Wena póki co trzyma się mocno i mam nadzieję, że prędko nie odpuści. Oczywiście z fabuły nic nie zdradzę, bo jaki sens byłby dalej czytać :P
UsuńDzięki za doping i dobre słowo Onihime!
Bardzo się cieszę, że dodałaś rozdział tak szybciutko i znajdowało się w niej tyle scen! *.*
OdpowiedzUsuńWiem, że wena jest kapryśna, więc doceniam to, że ją masz i też trzymam kciuki aby Cię nie opuściła :D
Uwielbiam to jak kreujesz relację Sakura - Sasuke. W tych drobnych gestach widzę nie tylko przywiązanie do służbowego partnera. Mam nadzieję, że swoim tempem zbliżą się do siebie i ah! czekam na bal! :D
Pozdrawiam <3
Bal mam już przemyślany w głowie co do zdania :D
UsuńW ogóle zabawne dla mnie jest to, że po opublikowaniu rozdziału, kiedy sama jeszcze czytam go kilka razy i są te sceny Sakury z Sasuke to sama sobie myślę: Uchiha, całujże tę dziewczynę! Hah, chyba jestem nienormalna.
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :)
Nie powiem, że czekam na ten pocałunek, tak jak dzieci na pierwsza gwiazdkę 24 grudnia :D
UsuńOh my god widze, że jakaś spóźniona jestem!
OdpowiedzUsuńAle nieważne. Piątek, piąteczek, piątunio to najlepszy czas na czytanie ficzków. Chociaż na ten ficzek każdy czas jest dobry.
Nigdy nie pomyślałabym, że czytanie slowburna sprawi mi taką przyjemność. Nie wiem jak ty to robisz, że historia leci i leci, a ja się wcale nie nudzę. Wręcz przeciwnie. Jestem wciągnięta na maska i piszczę z radości od tak głupkowatych rzeczy jak Sasuke trzymający Sakurę i twierdzący, że tak mu wygodnie.
A czy wspominałam, że relację Sasuke i Sakury wychodzą ci oszałamiające i cudowne? Naczytać się nie mogę. Dialogi są zwinne, lekkie i bardzo realistyczne. Tak samo atmosfera między przyjaciółmi na posterunku. Coś pięknego!
W dodatku ubóstwiam takie smaczki jak nadciągający Neji. A Ino gapiąca się na resztę zabójczym wzrokiem to chyba drugi ulubiony element tego rozdziału. Ciężko mi nawet powiedzieć czemu dokładnie. Ale niewielka blondynka rozstawiająca po kątach wielkich facetów (tu "groźnych" policjantów), to moja słabość. nieważne czy jest nią Ino czy Temari.
A pro po rozstawiania facetów po kątach. Jestem przeogromnie zaintrygowana przesłuchaniem w więzieniu i tym co zamierza zrobić Sakura oraz Ino. (przy okazji, komentarz Saia BEZCENNY, za resztę zapłaci się mastercard :D ) Tylko czemu mam wrażenię, że Sasuke JAKOŚ się o tym dowie i będzie pozamiatane??
No i jeszcze przypomniało mi się o balu. AH! Już czuję, że to będzie coś absolutnie grubego. Że rozłożysz nas na łopatki. I chociaż nie mam pojęcia w jakim kierunku pójdziesz, bo jest TYYYYLE możliwości, to jestem stuprocentowopewna, że będzie zajebiście.
No i czekam na dalsze rozdziały. Poziom tego opowiadania jest tak zajebisty, że jestem tak bardzo ukontentowana, że (masakra, ile że xD) mogę czekać długo długaśno i mi to wcale nie przeszkadza! Także trzymaj się ciepło. Życzę dużo czasu na pisanie, weny oczywiście też! No i pozdrawiam! :3
Zawsze masz dla mnie takie miłe i motywujące słowa :) od początku moje założenie relacji Sakury i Sasuke miało być takie, że nie hop siup i do łóżka. Lubię takie powolne rozwinięcie: tu dotyk, tu spojrzenie... nie wiem czy to jakiś głęboko ukryty romantyzm we mnie drzemie, czy coś innego.
UsuńBardzo się cieszę, że czytasz i jesteś tu ze mną (zresztą jak Wy wszyscy :))
Wena jest! Ciepło też się trzymam, bo siedzę pod kocyczkiem :P
Pozdrawiam i do następnego! :)
Ooo jaki nam prezent niespodziankę zrobiłaś!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam *-*
Akcja między Sasuke i Sakurą idzie do przodu coraz szybciej i to chyba właśnie z jego inicjatywy. Takie niby małe lecz urocze gesty, riposty, słowa - jednak bardzo znaczące.
Co do Riko.. To zagadka. Z jednej strony nie da się nie lubić a z drugiej jak już mamy przyznanie się Sakury do swoich uczuć to nie mogę się doczekać jak zniknie jej tytuł dziewczyny Sasuke ;)
Scena w więzieniu to początek super wątku A jak do gry wejdzie jeszcze Ino to panowie mają się czego bać.
Czuje że na tym balu to będzie coś co nas zmiecie jak już masz nawet zaplanowane! Tego to już w ogóle nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam gorąco, jak zawsze życzę weny. Opowiadanie prowadzisz świetnie, pozostaje tylko trzymać kciuki i czekać na następny rozdział 🖤
Cześć Wam!
OdpowiedzUsuńPonownie przychodzę do Was z krótką wiadomością. Miałam nadzieję, że zdążę do końca tego roku opublikować kolejny rozdział, ale trochę się przeliczyłam. Na spokojnie ogarnę to już na początku 2023 roku. No chyba, że ogarną mnie jutro jakieś nadprzyrodzone moce i napiszę prawie cały rozdział (już trochę mam, ale to dosłownie trzy akapity).
Przy okazji dziękuję Wam za wspólny 2022 rok, za to, że poświęciliście czas na czytanie opowiadania i pisanie (bardzo miłych!) komentarzy. Inspirujecie mnie i dajecie poczucie, że to co piszę jest wartościowe i sprawia Wam radość. Bardzo lubię to nasze kameralne grono :)
Mam nadzieję, że nadchodzący rok będzie owocny dla mnie i dla Was. Oby było w nim więcej radości niż smutku i, że wszyscy pozostaniemy w zdrowiu (fizycznym i psychicznym) :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję, że jesteście i do zobaczenia wkrótce :)
Pisz sobie na spokojnie, my Wiernie czekamy 😘 wszystkiego dobrego w Nowym Roku, dużo zdrówka, oby był lepszy niż poprzedni, abyś spełniła wszystkie swoje cele i założenia. ❤️
UsuńWszystkiego Dobrego w Nowym Roku! Wspieram, czytam, tylko nie zawsze komentuję (mam sesję ciągłą na studiach i czasami nie wiem, jaki mamy dzień 🤣).
UsuńŻyczę zdrowia, dużo siły i wiary we własne możliwości.
Dziękuję za życzenia :) rozdział piszę, jeszcze tylko chwilę poczekajcie
Usuń