Rozdział dziesiąty

    Sakura biegła przez park w rytm muzyki wydobywającej się z słuchawek. Obudziła się jeszcze przed wschodem słońca. Źle spała w nocy. W zasadzie prawie w ogóle nie zmrużyła oczu. Przecież niejednokrotnie spędzała sama noc w mieszkaniu, kiedy Kento wychodził na nocny dyżur. Może chodziło wtedy o pewność że po dyżurze wróci do domu. Teraz po jego wyprowadzce nie miała takiej pewności. Albo Kento wróci z pełną torbą, albo z pustą, żeby zabrać resztę swoich rzeczy. Nadal ciężko było jej określić swoje uczucia do niego. Czuła, że to już nie jest miłość, tylko przyzwyczajenie. Nawet w myślach miało to nieprzyjemny wydźwięk, ale tak faktycznie było. 
    Zatrzymała się przy ławce i porozciągała przez chwilę. Rześkie powietrze wypełniało jej płuca, kiedy oddychała przez usta zmęczona. Zawibrował jej telefon w kieszeni. Wyjęła urządzenie i po odblokowaniu zobaczyła, że dostała SMSa od Sasuke: Dostałem cynk od Obito. Tanaka został już zatrzymany. Spojrzała na zegarek na wyświetlaczu i zobaczyła, że jest parę minut po szóstej, więc prokurator postanowił zadziałać jak najszybciej. Teraz naprawdę poczuła, że wykonała z Uchihą kawał dobrej roboty. Obecnie mogła tylko trzymać kciuki, żeby Hikaru faktycznie dostała tylko karę w zawieszeniu. Reszta została w rękach Obito Uchihy. Odpisała krótko Ok, schowała telefon i pobiegła w stronę mieszkania. 

    W drodze na komisariat zaszła do sklepu spożywczego po butelkę wody. Podczas biegania nałykała się chłodnego powietrza i teraz cały czas czuła pragnienie. Wzięła butelkę z półki i stanęła w kolejce do kasy. Przed sobą miała grupkę dosyć głośnych licealistów. Kasjerka obsługiwała starszą kobietę za którą z kolei stała czarnowłosa kobieta uczesana w kucyk. Po profilu rozpoznała, że jest to Shizune. Laborantka wyciągnęła z kieszeni kurtki portfel i rozsunęła go nie zauważając, że wypadł jej banknot na podłogę. Jeden z uczniów wychwycił to i nadepnął na pieniądz, żeby go przykryć. Nogę przysunął do siebie i rozejrzał się szybko, czy nikt oprócz niego tego nie zauważył. Zbulwersowana Sakura wyszła z kolejki i stanęła na przeciwko niego.
- Widziałam to - powiedziała ostro. Spojrzenia ludzi z kolejki były teraz skupione na niej i licealiście. Shizune również się odwróciła.
- O, Sakura - odezwała się zaskoczona.
- Z jakiego jesteście liceum? - zapytała ucznia Sakura wyciągając policyjny identyfikator. - Jeśli w tej chwili nie poniesiesz nogi i nie oddasz banknotu tej pani - wskazała na Shizune - poinformuję o tym dyrektora twojej szkoły, a ciebie zabiorę na komisariat i zawiadomię twoich rodziców, że chciałeś kogoś okraść. 
    W sklepie zapanowała cisza. Nawet grupka uczniów zamilkła i patrzyła się to na kolegę to na Sakurę. W końcu czerwony na twarzy chłopak uniósł lewą nogę, podniósł banknot i oddał go stojącej przed nim Shizune. Zdziwiona laborantka wzięła pieniądz do ręki.
- Słucham? - różowowłosa nastawiła ucho w kierunku chłopaka. - Czy to słowo "przepraszam" mamroczesz pod nosem?
- Przepraszam - powiedział cicho licealista i spuścił głowę zawstydzony. Jego koledzy zaczęli szemrać między sobą, po czym zostawili produkty, które wybrali przy kasie i wyszli ze sklepu. Kasjerka kontynuowała obsługiwanie klienta złorzecząc pod nosem na zdeprawowaną młodzież. Shizune przysunęła się bliżej Sakury. 
- Dzięki - powiedziała. - Co za bezczelny gnojek.
- Obawiam się, że w przyszłości jeszcze się z nim spotkam - sapnęła gniewnie Sakura.

    W towarzystwie Shizune minęła jej droga do pracy. Odkryła, że laborantka to fajna kobieta z którą można poruszyć wiele ciekawych tematów. Sakura dowiedziała się nieco więcej o jej pracy oraz o postępie w śledztwie dotyczącego zabójstwa Misaki. Pojawiły się nowe dowody w sprawie, więc pracy nie ubywało. Ino i Sai również mieli pełne ręce roboty. Sakurze ciążyło to śledztwo, mimo, że nie była z nim w jakikolwiek sposób związana. To było dziwne uczucie, którego nie potrafiła zdefiniować. Tak było i już.
    Obie weszły na komisariat, gdzie Shizune skierowała się do windy, a Sakura weszła po kilku stopniach i kartą otworzyła drzwi na wydział. Podchodząc do swojego biurka nie zauważyła jeszcze Sasuke. Niewiadomo dlaczego poczuła ulgę. Jakoś nieswojo się poczuła, kiedy zobaczyła go z żoną. Wyglądało na to, że pasują do siebie, przynajmniej wizualnie. Ona piękna i delikatna, on smukły, ale nieco szorstki. Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają.
- Cześć - przywitała ją w biegu Ino. Niosła ze sobą stertę papierów. - Nie będzie mnie i Saia na odprawie. Jakby było coś ciekawego to daj mi później znać.
- Dam - odpowiedziała krótko odprowadzając koleżankę wzrokiem. Blondynka zakręciła się i wyszła z wydziału widocznie czymś zaaferowana. Sakura skojarzyła zachowanie Ino z tym co powiedziała jej Shizune o przełomie w śledztwie Misaki. 
    Zawiesiła torbę na krześle i zanim zdążyła na nim usiąść obok niej pojawił się Sasuke. Klapnęła ciężko na swoje krzesło i uruchomiła komputer. 
- Cześć - powiedział i również usiadł. 
- Cześć - odpowiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. - Poszukiwania odpowiedniej książki zakończyły się sukcesem?
- Tak - potwierdził krótko. - Może dzisiaj dostaniemy jakiś nowy ciekawy przydział - szybko zmienił temat.
- Na to liczę. Jestem pełna zapału.
- Jeszcze? - zdziwił się. 
- Nie łatwo mnie zniechę...
- Haruno, Uchiha! - rozległ się doniosły głos komendanta. Sakura wyjrzała zza swojego monitora i zobaczyła, ze Fugaku stoi na progu swojego gabinetu ze sroga miną. - Zapraszam do mnie.
    Zanim razem z Sasuke podnieśli się z miejsc, komendant odwrócił się na pięcie i wszedł z powrotem do swojego pokoju. Sakura spojrzała zdziwiona na partnera, ale on tylko wzruszył ramionami dając do zrozumienia, że wie tyle samo co ona. Weszła pierwsza do pomieszczenia, a za nią Sasuke zamykając za sobą drzwi. Fugaku siedział za swoim biurkiem, ręce miał wyprostowane, a dłonie położone na blacie. Był wyraźnie wzburzony. Przed nim leżały rozłożone papiery.
- Wyjaśnijcie mi dlaczego bez oficjalnego pozwolenia podmieniliście zdjęcia Sato Riko w sieci i dlaczego działaliście w imieniu jej restauracji.
- To był mój pomysł - powiedzieli jednocześnie. Komendant uniósł wysoko brwi. Sakura spojrzała zaskoczona na Sasuke, a on na nią. Zauważyła, że jej partner powstrzymuje uśmiech. Ona również starała się z całych sił nie uśmiechnąć, bo nie byłoby to odpowiednie w sytuacji w której się znaleźli. 
- O proszę, jaka zgodność - sarknął komendant patrząc to na nią, to na syna. 
- Załatwienie pozwolenia zajęłoby więcej czasu niż całe to dochodzenie - próbował bronić ich Sasuke. - Zdjęcia były podmienione tylko na pięć godzin. Poza tym na wszystkich oficjalnie była Riko, a Haruno została tylko doklejona, żeby zmylić podejrzanego. 
- I kto wam w tym pomógł?
    Zapadła cisza. Sakura wiedziała, że Sasuke nie może ujawnić danych kumpla hakera. Zdziwiła się, że Fugaku w ogóle o to zapytał, skoro już wiedział, że zrobili to nielegalnie. 
- Macie szczęście, że Riko podpisała dla was odpowiednie papiery i że w ogóle wiedziała co planujecie - kontynuował swój wykład. - Gdyby nie podpisane oświadczenie panny Sato - podniósł kartkę i dopiero teraz Sakura rozpoznała, że te kartki, które leżały przed komendantem to ich raport - nie miałbym żadnych oporów, żeby was zawiesić na co najmniej pół roku, co chyba nie byłoby dobrym początkiem rozpoczęcia kariery, prawda Haruno?
- Prawda, panie komendancie - odpowiedziała oficjalnie.  
- A co do ciebie - wskazał palcem na syna - to miałem nadzieję, że mając pod swoimi skrzydłami partnera młodszego stopniem i przede wszystkim bez doświadczenia będziesz bardziej rozsądny. 
- Jestem rozsądny - odpowiedział młodszy Uchiha. - Nikomu nie stała się krzywda. Wyjaśniliśmy dokładnie Riko jaki jest plan, niczego nie ukrywaliśmy. Zadziałaliśmy szybko i finał tej sprawy jest obecnie u Obito. 
- Przecież doskonale wiesz, że gdybyście przyszli do mnie i wyjaśnili o co chodzi to wcale nie musielibyście czekać dwa tygodnie na pozwolenie.
    Sakura rozchyliła delikatnie usta ze zdziwienia, ale szybko je zamknęła, żeby komendant nie zauważył jej zaskoczenia. Ona tego nie wiedziała. Sasuke wyraźnie jej powiedział, że na zgodę na podmianę zdjęć czeka się długo. Zrobiło jej się gorąco z nerwów. To był test. On naprawdę ją sprawdzał.
- Różnie z tym bywało - powiedział Sasuke ponuro. Zmarszczki wokół ust komendanta jakby się pogłębiły. - Poza tym Kakashi czytał raport zanim pojechaliśmy do prokuratora i nie zgłaszał żadnych uwag.
- Tak, wiem, że w Hatake upatrzyłeś sobie przyjaciela do działania niezgodnie z zasadami - machnął ręką Fugaku. - Jeśli wszyscy będziemy tak postępowali to zrobi się tu burdel, a nie komisariat. To ostatni raz kiedy wam pobłażam. Pomijając ten aspekt wykonaliście dobrą robotę. 
    Gdyby nie fakt, że chciała wydrzeć się na Sasuke, to Sakura pewnie z zachwytem przyjęłaby komplement. Obecnie bardziej cieszyła się z tego, że nie została zawieszona po tygodniu pracy. Fakt, Kakashi czytał raport i wyszło na to, że wzmianka o podszywaniu się za Riko nie umknęła jego uwadze. Po prostu przymknął na to oko. Była naiwna, że uwierzyła, że tak doświadczony policjant nie wychwyci takiego smaczku. Uchiha musiał wiedzieć, że Hatake tak się zachowa. Kolejny sprawdzian lojalności zaliczony. 
    Komendant rzucił w ich kierunku jeszcze raz karcące spojrzenie po czym odchrząknął.
- Pojedziecie teraz do Riko i poinformujecie ją, że jutro będzie wezwana do prokuratora na przesłuchanie - powiedział porządkując kartki na biurku. - Jeśli to był wasz pomysł, to teraz jest w waszym obowiązku przekazać jej "wesołe" wieści. 
- Oczywiście - przytaknęła Sakura. 
- Dodatkowo, mam dla was nowy przydział - wyjął spod sterty folderów teczkę i wyciągnął w ich kierunku. Przejął ją Sasuke. - W liceum Kagawe ktoś rozprowadza narkotyki. Dwa dni temu z powodu przedawkowania jedna z uczennic trafiła do szpitala. Liczę na sprawne i w pełni LEGALNE działanie z waszej strony. Zwalniam was z odprawy, możecie zabierać się od razu do roboty. To wszystko.
    Sakura ukłoniła się i wyszła z pokoju nie czekając na Sasuke. Podeszła do dozownika i nalała sobie kubek zimnej wody, którą wypiła duszkiem. Buzowało w niej wiele emocji, głównie tych negatywnych skierowanych w stronę Uchihy, ale niestety również do niej samej. Czuła przede wszystkim złość i zażenowanie, że nie myślała samodzielnie, tylko pozwalała na to, żeby Sasuke narzucał metody jakimi posługiwali się w czasie śledztwa. Zgodziła się na nielegalne działania, kiedy bez problemu mogli wszystko załatwić jak należy i nie narażać się na zawieszenie. Bez skrupułów naraził nie tylko swoją, ale i jej początkującą karierę. 
- Pogadajmy - pojawił się przy niej osobnik o którym nie myślała obecnie dobrze. Zgniotła plastikowy kubek i wyrzuciła do kosza. Podniosła głowę i zgromiła go wzrokiem. Musiał zobaczyć pretensję w jej spojrzeniu, bo wyraz jego twarzy złagodniał. Prawie dała się nabrać, ale potrząsnęła tylko głową i podeszła do swojego krzesła. Wyciągnęła z torby telefon i skierowała się w stronę wyjścia z wydziału. Nie chciała ryzykować, że nie wytrzyma i zrobi mu awanturę przy wszystkich. 
    Przeszła przez wydział i hol niczym chmura gradowa. Wyszła z komisariatu i przysiadła na ławce nieopodal parkingu. Oparła się wygodnie i odchyliła głowę do tyłu. Patrzyła na błękitne niebo i leniwie przesuwające się białe chmury. Skupiła się na swoim oddechu i próbowała się uspokoić. 
    Usłyszała kroki zmierzające w jej stronę, a po chwili delikatnie ugięły się deski na drugim końcu ławki. Nie musiała patrzeć kto się do niej dosiadł. Gdyby nawet "kątem oka" nie widziała zarysu męskiej sylwetki to poczułaby jego perfumy. Zacisnęła usta i postanowiła, że nie odezwie się pierwsza. Nie musiała długo czekać aż zrobi to Sasuke.
- Wiem, że jesteś zła - powiedział na co ona prychnęła. 
- Wnikliwa obserwacja Uchiha - odpowiedziała nie zmieniając swojej pozycji. Nadal patrzyła na niebo. 
- Posłuchaj, nie jestem fanem biurokracji - tłumaczył się. - Mam z tym złe doświadczenia. Jeśli faktycznie mam cię czegoś nauczyć to stanowczo odradzam obkładanie się papierami, pozwoleniami, zaświadczeniami. Takie dokumenty można sobie wsadzić w tyłek. 
    Sakura podniosła się i odwróciła w jego stronę. Położyła lewą rękę na oparcie. Zauważyła, że między nimi na ławce leży teczka, którą Uchiha wziął od komendanta.
- Bardzo mi przykro, że masz złe doświadczenia z legalnym działaniem w w pracy - powiedziała sarkastycznie. - Nie podzieliłeś się ze mną informacją dlaczego tak jest i dlaczego to odradzasz. Mogę się tylko domyślać po tym jak przeczytałam co jest w twojej kartotece. 
- Masz rację - nie uciekł od tematu. - To jest właśnie główna przyczyna. Przestałem wierzyć oficjalnym i legalnym działaniom, bo w większości przypadków to nie prowadzi donikąd. Za każdym kolejnym pozwoleniem trzeba zdobyć następne i następne, a to oddala cię od rozwiązania sprawy. Uwierz mi, że nie tylko ja korzystam z usług hakera kiedy jest potrzeba. Mało kto wybiera oficjalną drogę. Komendant powiedział to co powiedział, żeby cię przestraszyć. Uważa, że z obawy o swoją karierę skutecznie będziesz mnie stopowała, jeśli kolejny raz będę chciał coś załatwić mniej formalną drogą. 
- Wiedziałeś, że mogliśmy zostać przez to zawieszeni? - zapytała.
- Nie jestem idiotą Haruno - obruszył się. - Nie zaproponowałbym czegoś takiego, gdybym miał chociaż minimalne podejrzenie, że to nam realnie zaszkodzi. Pewnie nie powinienem tego mówić, ale znam swojego ojca. Mimo, że jest rygorystyczny jeśli chodzi o przestrzeganie zasad, to mimo wszystko jest zadowolony jeśli sprawa zostaje zamknięta z pozytywnym wynikiem. Bardziej od lewych działań nienawidzi niesprawiedliwości.
- Dlaczego mnie wysłałeś z raportem do Kakshiego skoro wiedziałeś, że od razu się zorientuje? - pytała dalej przetwarzając jego dotychczasowe słowa. Czuła, że złość jej powoli przechodzi.
- Żebyś się czegoś nauczyła. Hatake to spostrzegawczy skurczybyk i w mig potrafi załapać o co chodzi. Mogłaś pójść z raportem i próbować wytłumaczyć dlaczego wątek Riko przewija się w takiej, a nie innej formie...
- Zdałam test lojalności? - przerwała mu. Patrzyła prosto w jego czarne oczy. Uchiha uśmiechnął się.
- To nie był...
- Był. Nie próbuj mi wmawiać, że nie. Może rzeczywiście chciałeś, żebym się czegoś nauczyła, była samodzielna - nie przeczę. Jednak przede wszystkim chciałeś sprawdzić, czy faktycznie nadaję się na twojego partnera. Sprawdziłeś, wynik oceń sam. Mam nadzieję, że następnym razem nie zrobisz nic, przez co później będę czuła się jak idiotka i naiwniak. Ostatni raz ponawiam pytanie: działamy razem, czy nie?
- Nie ma powodu, żebyś czuła się jak idiotka - powiedział pomijając jej pytanie. - Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. Działamy dalej. 
    Te słowa przejęły ją bardziej niż pochwała komendanta. Nie przeprosił, ani nie pochwalił jej wprost tak jakby nie był wstanie, albo nie chciał jasno wyrazić swoich uczuć. Z jego tłumaczenia wychwyciła, że podjął się nielegalnych działań, kiedy próbował wyjaśnić okoliczności śmierci swojego brata i formalne pozwolenia na nic się zdały. Rozumiała to. Uwierzyła też, że specjalnie nie naraziłby ich przyszłości w policji, gdyby wiedział, że to co robią może sprowadzić poważne problemy. I mógł negować, że to nie był test, ale nie wierzyła mu, bo wszystkie jego dotychczasowe działania wskazywały na to, że ją sprawdzał. Od samego początku, kiedy zaproponował jej wcielenie się w postać Riko. Przed samą sobą nie mogła jednak zaprzeczyć, że faktycznie wiele się przy nim nauczyła w krótkim czasie. Nie pochwalała oczywiście w stu procentach jego metod. Ostatecznie od kilku osób słyszała o jego niesamowicie dobrej intuicji, więc nie pozostało jej nic innego niż podążać jego śladami. 
    Wstała z ławki. Teraz ona mogła patrzeć na niego trochę z góry. Wyciągnęła rękę w jego stronę. Spojrzał na nią zaskoczony.
- Obiecaj, że tego nie pożałuję - powiedziała poważnie. 
    Zauważyła, że przetwarza to co powiedziała. Zapewne nie spodziewał się po tej całej historii u komendanta usłyszeć od niej takich słów. Zastygł na chwilę w bezruchu, żeby zaraz potem podnieść się z ławki. Teraz Sakura musiała unieść głowę, żeby na niego spojrzeć. Znowu się uśmiechnął. Wolała, żeby przy niej nie uśmiechał się w ten sposób.
- Za cholerę nie mogę ci tego obiecać - uścisnął jej rękę. Miał duże i szorstkie dłonie. 
    Zaśmiała się cicho. Musiało jej to wystarczyć. Wszystko robił po swojemu, wbrew zasadom, ale podświadomie czuła, że od teraz staną się prawdziwym zespołem. 
- Jedźmy do Riko - wysunęła rękę z uścisku. Uchiha zabrał teczkę z ławki i razem przeszli do jego samochodu.

- Dobrze, że mnie uprzedziliście, bo dzisiaj wieczorem miałam wyjechać z miasta - powiedziała Riko odstawiając filiżankę z kawą na spodek. 
- Mamy nadzieję, że nie nie masz do nas żalu, że tak wyszło - zwrócił się do przyjaciółki Uchiha. - Obito będzie chciał tylko potwierdzić, że zgodziłaś się na wykorzystanie wizerunku swojego i restauracji. Nie będziesz musiała pojawiać się w sądzie.
- O to właśnie chodziło, prawda? - uśmiechnęła się, a jej czarne oczy zaiskrzyły. - Żeby sprawę przejął prokurator. Bardzo się cieszę, że mogłam wam pomóc. To dla mnie żadne straty wizerunkowe, spokojnie. A przy okazji, to ten Tanaka nie pojawił się w Kamelii, wiedzieliście o tym?
- Tak - potwierdziła Sakura. - Stwierdził, że skorzysta z zaproszenia, kiedy będziemy opijali wspólny sukces.
- To może poślę mu jedzenie do więzienia.    
    Sakura uśmiechnęła się. Chciałaby zobaczyć jego minę. Riko była odważna, być może nawet nie zdawała sobie sprawę jak bardzo. Nie zastanawiała się nad tym jakie restauratorka miała motywy, chociaż sposób w jaki patrzyła na Sasuke nasuwały jej pewne odpowiedzi. Przyjaźnili, więc nie było możliwości, żeby nie wiedziała, że ma żonę. Jeśli była to miłość to bardzo nieodwzajemniona.
- Spodobało mi się to - Riko klasnęła w dłonie. - Mogę być waszym najemnikiem.
- Haguro na pewno by się z tego powodu ucieszył - skomentował ironicznie Uchiha. - Robisz dobrą robotę jako restauratorka i tego póki co się trzymaj.
- Ojca teraz najbardziej ucieszyłoby moje zamążpójście, więc chyba prędzej jednak przejdę do policji - powiedziała spuszczając wzrok i poprawiając bransoletki na przegubach. 
- Tak czy inaczej z twoim temperamentem jestem pewna, że odniesiesz sukces w każdej dziedzinie - odezwała się Sakura, żeby nie przedłużać krępującej ciszy.
    Riko spojrzała na nią i mrugnęła przyjaźnie. Podniosła się z fotela i poprawiła bordową plisowaną spódnicę. Sakura i Sasuke również wstali.
- Przepraszam, że nie zostanę z wami dłużej, ale muszę wracać do pracy - zwróciła się do nich restauratorka. 
- My też musimy się zbierać - odpowiedział Sasuke. - Trzymaj się i daj znać jak ci poszło u Obito.
- Jasna sprawa, cześć - oprowadziła ich do wyjścia i pomachała na pożegnanie. 

    Sasuke zatrzymał samochód na parkingu przed szpitalem w Konoha. Postanowili, że śledztwo zaczną od przesłuchania uczennicy, która przedawkowała i leżała na jednym z oddziałów. Sakurze trochę ulżyło, że na pewno nie był to oddział chirurgii i że nie będzie musiała widzieć się z Kento. 
    Podeszli do głównej recepcji znajdującej się na środku ogromnego holu. Przy stanowisku pracowało jednocześnie kilka pielęgniarek. Sakura znała je wszystkie, bo niejednokrotnie przychodziła do placówki podrzucić Kento obiad, albo ubrania na zmianę. Teraz już była pewna, że narzeczony dowie się, że pojawiła się w szpitalu.
- Dzień dobry - przywitała się, pierwsza podchodząc do pulpitu. - Chcielibyśmy się dowiedzieć gdzie leży Tokaru Mia. Została przywieziona dwa dni temu.
- Dzień dobry pani Sakuro - odpowiedziała pielęgniarka rozpoznając ją. - Czy powiadomić doktora Yoshidę, że pani przyszła? Że państwo przyszli - poprawiła się zerkając na Sasuke.
- Nie, dzisiaj jestem służbowo - odpowiedziała pokazując jej odznakę. - Więc gdzie możemy szukać pacjentki?
- Leży na oddziale ogólnym, na drugim piętrze. Sala numer osiem.
- Dzięki - kiwnęła głową Sakura i odeszła od recepcji kierując się w stronę windy. Nacisnęła guzik i czekała aż drzwi się otworzą. Dołączył do niej Uchiha i stanął obok. 
- W końcu jakieś miejsce, w którym ty masz chody - skomentował. Rozbawiła ją ta uwaga. Faktycznie, dotychczas w każdym miejscu w którym byli to on znał kogoś na odpowiednim stanowisku. Chwilowo rolę się odwróciły, bo przez to, że często bywała w szpitalu oraz na balach charytatywnych organizowanych przez dyrektorkę Senju Tsunade, poznała wielu pracowników na różnych szczeblach.
    Wjechali na drugie piętro i zgodnie ze wskazówkami przeszli do pokoju numer osiem. Sakura delikatnie zapukała w drzwi i usłyszawszy zaproszenie weszła do środka. W niewielkim pomieszczeniu stało jedno łóżko na którym leżała uczennica liceum: pucołowata, z niskim czołem i w okrągłych okularach na nosie. Rude włosy miała zaplecione w luźny warkocz. Przy dziewczynie siedziała zapewne jej matka i obierała jabłko na plastikową tacę. 
- Dzień dobry - przywitała się Sakura. - Jesteśmy z policji. Haruno Sakura i Uchiha Sasuke.
- Ach tak - kobieta odstawiła wszystko na szafkę przy łóżku i wytarła ręce w serwetkę. - Nazywam się Tokaru Kora i jestem matką. Męża nie ma, musiał wrócić do pracy. Cieszę się, że przyjechaliście. 
- Czy zgodzi się pani, żebyśmy tutaj przesłuchali córkę? - zapytał Sasuke.
- Nie wiem czy uda się wam coś z niej wyciągnąć - zasmuciła się matka dziewczyny. - Ja z mężem nie daliśmy rady. Nie chce powiedzieć od kogo kupiła narkotyki, czy ktoś ją zmusił do zażycia...
    Sakura podeszła do łóżka Mii. Dziewczyna miała podłączoną kroplówkę, a na palcu pulsoksymetr, który monitorował pracę jej serca. Odkąd weszli do pokoju, dane wyświetlane na monitorze zmieniły się na wyższe. Licealistka wyraźnie była zestresowana. Bawiła się końcem swojego warkocza nie podnosząc głowy i nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Wiesz, że to bardzo ważne, żebyśmy się dowiedzieli od kogo kupiłaś te narkotyki? - zapytała łagodnie. Mia rzuciła szybkie, nerwowe spojrzenie w kierunku matki. Było jasne, że nie chce mówić nic w obecności rodzicielki. 
- Może pani poczekać na korytarzu? - zwrócił się do pani Tokaru Sasuke. - Nie będziemy jej męczyli, może pani być spokojna.
    Matka spojrzała zatroskana na córkę, ale nie oponowała. Kiwnęła głową i wyszła z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Mia nadal nie garnęła się do rozmowy. Odwracała głowę, uciekała wzrokiem gdzieś po ścianach pomieszczenia. Sakura usiadła na taborecie zajmowanym wcześniej przez matkę uczennicy.
- Czy teraz możesz nam powiedzieć? - zapytała ponownie.
- Nie chcę mówić - odpowiedziała cicho Mia nadal unikając kontaktu wzrokowego. - Nic się nie stało.
- Twoje życie było zagrożone, byłaś ponad dobę w śpiączce, musiałaś przejść płukanie żołądka - przypomniała jej Sakura. - Wzięłaś dobrowolnie, czy ktoś cię zmusił do zażycia?
- Nie zmusił mnie! - krzyknęła nagle ze złością. - Nikt mnie do niczego nie zmuszał - poprawiła się szybko.
- Zdarzyło ci się brać wcześniej?
- Nie.
- Kto dostarczył ci działkę? - pytała dalej zaintrygowana tą nagłą złością dziewczyny. Była już pewna, że na pewno był "ktoś".
- Jestem zmęczona, boli mnie głowa - wykręcała się. - Zawoła pani moją mamę?
- Oczywiście - odpowiedziała Sakura podnosząc się z taboretu. Kolejne pytania nie miałyby sensu. Mia wolała być przy matce, ponieważ ta już nie zamęczała dziecka pytaniami. - Wracaj szybko do zdrowia - powiedziała do dziewczyny i razem z Sasuke wyszli z pokoju nie mając w zasadzie żadnego tropu.
    Matka siedziała na krześle w korytarzu, patrzyła tępo w ścianę przed sobą. Dopiero na dźwięk zamykanych drzwi podniosła się i spojrzała na nich pełna nadziei.
- Powiedziała coś? - zapytała.
- Niestety niewiele - zaprzeczył Sasuke. - Powiedziała jedynie, że nikt jej do tego nie zmusił, ale nadal nie wiemy od kogo kupiła narkotyki. 
- Niech się pani nie zraża - próbowała pocieszyć kobietę Sakura. - Niech Mia dojdzie do siebie. My jeszcze pojedziemy do szkoły i tam porozmawiamy z dyrektorką, nauczycielami oraz uczniami. Wrócimy jeśli będziemy mieli już jakieś informacje. 
- Czy jest jeszcze coś co powinniśmy wiedzieć o córce? - dopytał Uchiha. - Ma wielu przyjaciół, może się z kimś szczególnie nie lubi, ma ciężki okres w szkole?
- Jest raczej skrytą osobą - kobieta dotknęła palcami swojego policzka w zamyśleniu. - Ale prawda, że od tygodnia była smutna. Raczej nie chodziło o koleżanki, bo nadal się odwiedzały i wspólnie uczyły. W szkole radziła sobie zawsze bardzo dobrze, jest pupilką nauczycieli. 
- A chłopak? - wtrąciła Sakura. - Ma kogoś bliskiego?
- Nic o tym nie wiem. 
- W takim razie proszę, żeby zwróciła pani uwagę na to, kto będzie ją odwiedzał w najbliższym czasie. Może to podsunie nam jakiś trop. Gdyby chciała się pani z nami skontaktować to proszę dzwonić na mój numer, albo do kolegi - wyjęła małe etui z kieszeni spodni, wyciągnęła swoją wizytówkę i podała pani Tokaru. Sasuke zrobił to samo.
- Na pewno będę miała na nią oko - zapewniła matka. - Jak tylko dowiem się czegoś więcej dam wam znać. Przekażę też mężowi. 
- W takim razie do zobaczenia - pożegnała się Sakura i skłoniła lekko. Zostawili zmartwioną o zdrowie córki matkę i opuścili korytarz. Stanęli przed windą i tym razem Sasuke nacisnął przycisk. Kiedy weszli do środka i drzwi się za nimi zamknęły pierwszy odezwał się Uchiha.
- Kogoś kryje - stwierdził naciskając przycisk 0. Winda ruszyła w dół. 
- Też mi się tak wydaje - zgodziła się. - Wygląda na to, że jest jednak jakiś "on". 
- Może stać za tym jakaś wstydliwa historia - powiedział przepuszczając ją w otwartych drzwiach, kiedy zjechali na parter.
- Albo po prostu nieszczęśliwa miłość - westchnęła. W przypadki Mii jedno, ani drugie nie skończyło się dobrze. Pozostaje dowiedzieć się, czy w grę wchodzą faktycznie tylko te dwie opcje, czy jest może jeszcze jakaś trzecia. 
- Sakura! - usłyszała swoje imię, kiedy z Sasuke kierowali się w stronę wyjścia ze szpitala. Zobaczyła, że od strony recepcji w ich stronę idzie Kento. Miał niebieski czepek na głowie i ubrany był w komplet operacyjny w tym samym kolorze. 
    Sakura wcześniej obawiała się tego spotkania, ale teraz nawet ucieszyła się, że go zobaczyła. Uśmiechał się pogodnie idąc w ich kierunku, co wydało jej się dziwne, zwłaszcza, że był tu również Uchiha. Schylił się i pocałował ją w policzek co nieco Sakurę zawstydziło w obecności Sasuke. Pomyślała, że to bardziej zaznaczenie "swojego terenu" niż czułość z jego strony. Wymienił uścisk dłoni z policjantem. 
- Byłem akurat po operacji, kiedy dowiedziałem się, że tu jesteś - zwrócił się do niej. - Wiem, że pracujecie, nie będę was zatrzymywał. Chciałem się tylko przywitać i zapytać, czy w czymś mogę wam pomóc? Skontaktować się z jakimś lekarzem, pielęgniarką?
- Póki co nic nam to nie da, ale będziemy mieli to na uwadze - odpowiedziała. - Prawdopodobnie zajrzymy tu raz na jakiś czas.
- Mam nadzieję, że pójdzie po waszej myśli - zdjął czepek i przejechał ręką po przyklapniętych włosach. - Sakura... - wyciągnął rękę i dotknął jej ramienia.
- Nie będę wam przeszkadzał - odezwał się nagle milczący do tej pory Uchiha. - Poczekam w samochodzie. Cześć.
    Ponownie podali sobie ręce i Sasuke odszedł od nich. Sakura włożyła ręce w kieszenie jeansów. Uśmiechnęła się do niego zachęcając do dokończenia tego, co miał do powiedzenia. 
- Wszystko u ciebie w porządku? - zapytał.
- Trochę smutno siedzieć samej w domu - przyznała, ale nie zamierzała prosić go, żeby wrócił. Twardo trzymała się swojego postanowienia. - Zakończyliśmy z powodzeniem jedno śledztwo i od razu wpadliśmy w wir kolejnej sprawy. Na nudę nie narzekam. A ty? Nie przepracowujesz się?
- Znasz mnie - zaśmiał się. - Nie potrafię inaczej. Masz jutro wolny wieczór?
- Mam do wyboru wieczór z książką, albo cokolwiek zaproponujesz. 
- Kolega ma rezerwację w restauracji Kamelia dla dwóch osób, ale będzie musiał wziąć dodatkowy dyżur - Sakura uniosła brwi słysząc znaną nazwę. - Zaproponował, że odstąpi mi miejsce. To nowo otwarta restauracja, gdzie bardzo długo czeka się na stolik. Pomyślałem, że miło będzie wybrać się na dobrą kolację. 
- Chętnie - postanowiła, że teraz nie zdradzi mu, że zna ten lokal, a nawet jego właścicielkę. Gdyby wspomniała, że właśnie w torebce tej właścicielki zostawiła ostatnio swój pierścionek zaręczynowy, miła atmosfera mogłaby prysnąć. 
- W takim razie przyjadę po ciebie o szóstej - odpowiedział zadowolony. - Nie zatrzymuję cię już, ja też wracam do pracy - ponownie złożył krótki pocałunek na jej policzku.
- Do zobaczenia jutro - pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia. 
    Była zadowolona, że udało im się w końcu normalnie porozmawiać. Bez wyrzutów, krzyku, pretensji, po prostu normalnie. Czy nie mogło zostać tak już zawsze? Miała nadzieję, że zaplanowane wyjście załagodzi ich spory i zaczną od nowa cieszyć się swoim towarzystwem.    
    W dobrym humorze wsiadła do samochodu Uchihy. Zapięła pas i odwróciła głowę w jego stronę. Podpierał się łokciem o drzwi i patrzył w zamyśleniu przed przednią szybę. Kilka kosmyków hebanowych włosów opadało mu na czoło. 
- Jedziemy? - zapytała zdziwiona, że nie reaguje na żadne bodźce. 
- Dziewczynę po przedawkowaniu znaleźli w szkole, prawda? - wypalił nagle nie zmieniając swojej pozycji. Sakura na początku nie skojarzyła o co mu chodzi, ale szybko do niej dotarło do czego Sasuke nawiązuje. Schyliła się i ze schowka wyciągnęła akta sprawy. Przewróciła kilka kartek szukając odpowiedzi na zadane przez Uchihę pytanie.
- Tak - potwierdziła. - Uczeń młodszej klasy znalazł ją w składziku na piłki. Leżała nieprzytomna na podłodze. Obok niej leżał woreczek foliowy, strzykawka, zapalniczka... Dlaczego tak nagle o to pytasz?
- Zastanawiam się dlaczego dyrekcja od razu nie poinformowała policji, że na terenie szkoły pojawiły się narkotyki - odpowiedział tym razem patrząc na nią. - Dopiero lekarz kazał zawiadomić władze. 
- Jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy jest takie, że liceum Kagawe jako prywatna placówka za wszelką cenę dba o dobrą renomę - powiedziała zamykając folder. - Okropnie to brzmi, kiedy wypowiada się takie zdanie na głos.
- Zatem rozmowa z dyrektorką szkoły będzie bardzo interesująca.
 


____________________________________

Cześć!
Bardzo się cieszę, że od ostatniej publikacji znacznie poszerzyło się grono czytelników :) mam nadzieję, że wszyscy zostaniecie do końca tej opowieści.
Publikuję ten rozdział i wyjeżdżam na tydzień, bez dostępu do komputera. Na wszystkie komentarze odpowiem po powrocie :)
Do następnego!



źródło: https://twitter.com/bournieb/status/1336708706776465408





Komentarze

  1. Łiiiiii! Fajny rozdziaaaał! Mega mi się podoba raczkująca relacja Saska z Sakurcią i podoba mi się też to, że ona w pewien sposób "krótko go trzyma" i nie boi się mu powiedzieć, że coś zje*ał. Nie mogę się doczekać tego aż Sasek zdradzi swoją żonkę ❤ (Ja wiem, to jest straszne, ale lubię jakieś takie zdradzanko i zamieszanie)
    Czekam na wincyj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke lovelasem i bawidamkiem? Hmm... Chyba nie.
      W kolejnym rozdziale będzie się trochę więcej działo i może zacznę bardziej rozkręcać fabułę, bo czuję, że za bardzo niektóre wątki rozwlekam.
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
    2. Oj tam od razu bawidamek! Jak z jedną to tylko niewierny chujek 😂

      Usuń
  2. Ale króciutko dzisiaj ☹ nawet sie nie rozkręciło a tu już koniec! Wiem jak ciężko jest napisać cokolwiek ale jako czytelnik pozwalam sovie troche pomarudzić 🤣
    Miłego wyjazdu życzę i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się zamieszczać dłuższe posty, chociaż czasami tak mi pasuje, żeby wątek urwał się w takim, a nie innym momencie. Nie wiem, pomyślę nad tym :)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
    2. Nie no, wiadomo. Fabuła najważniejsza. Nie przejmuj sie moim ględzeniem. Po prostu stęskniłam się za drobrym i nadal kontynuowanym SasuSaku w polskiej blogosferze :D

      Usuń
    3. Ale ja w pełni rozumiem. Sama lubię czytać długie rozdziały :) komentujący mają ten przywilej narzekania, więc podchodzę do tego ze zrozumieniem :)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.