Rozdział jedenasty

    W gabinecie dyrektorki liceum Kagawe Sakura czuła się w jak w dżungli. Ilość roślinności, która pomieściła się w niewielkim pomieszczeniu była według niej przytłaczająca. Rozejrzała się po gabinecie, ale nie doszukała się żadnej wolnej przestrzeni, która nie byłaby przykryta kwiatami. Pełno było dracen, paprotek, begonii, filodendronów i innych gatunków, których nie znała mimo, że bardzo lubiła kwiaty i była nimi otoczona od dziecka. Miała wrażenie, że cały pokój wytworzył swój mikroklimat. Na dobrze zorganizowanym biurku dyrektorki stał okazały różowy storczyk. 
    Za biurkiem siedziała dyrektorka ubrana w staromodną garsonkę koloru khaki. Znad wąskich prostokątnych okularów patrzyła na nich surowo kobieta w średnim wieku. Ręce miała splecione przed sobą, w oczy rzucały się długie, pomalowane na czerwono paznokcie przypominające pazury drapieżnika. Mysie włosy zaczesane miała w ciasny kok. Sakura czuła się niezręcznie w takim otoczeniu, ale z drugiej strony była rozbawiona, że kobieta patrzyła na nich z niemiłym grymasem na twarzy, jakby miała przed sobą swoich nieokrzesanych studentów, których trzeba był ukarać za chuligański wybryk. 
- Dwa dni temu pogotowie zabrało pani uczennicę po przedawkowaniu narkotyków - odezwał się Sasuke po oficjalnym przywitaniu. - Słyszała pani cokolwiek o tym, żeby ktoś w szkole rozprowadzał nielegalne substancje?
- W mojej szkole nikt nie handluje - odpowiedziała stanowczo głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Panna Tokaru musiała wnieść narkotyki na teren placówki. 
- Nigdy wcześniej się nie zdarzyła taka sytuacja? - zapytała Sakura. Dyrektora przeniosła na nią drapieżne spojrzenie. - Narkotyki pojawiały się już w szkole?
- Nie - zaprzeczyła. - Liceum Kagawe to porządna szkoła, znajdująca się w pierwszej dwudziestce w kraju. 
- Wspaniałe osiągnięcie - skomentował Uchiha i tylko Sakura usłyszała w tym ironię. - Nawet jeśli uczennica nie kupiła narkotyków w szkole, to natychmiast po znalezieniu jej nieprzytomnej w składziku wraz z niezbitymi dowodami powinna pani zawiadomić policję. Dlaczego pani tego nie zrobiła?
- Byliśmy pewni, że po prostu zasłabła.
- I nikogo nie zastanowiło dlaczego przy niej leżą resztki amfetaminy, strzykawka i pozostałe narzędzia? - zadziwiła się Sakura. 
- Staraliśmy się chronić pozostałych uczniów przed nieprzyjemnym widokiem - odpowiedziała gniewnie. - Nie chcieliśmy narażać ich na stres związany z przyjazdem policji. 
- To nie są małe dzieci - zauważyła Sakura. - Na pewno plotki rozeszły się po szkole szybciej niż by sobie pani tego życzyła, zapewniam. Wystarczy, że znalazł ją uczeń z młodszej klasy, więcej nie trzeba.
- Obecnie wygląda to tak, jakby pani nie mówiła całej prawdy - powiedział Uchiha. - Pani działania w tym zakresie są nielogiczne. Zatajanie informacji i utrudnianie śledztwa jest ścigane z urzędu. Tak przypominam na wszelki wypadek.
- Nie mam nic do ukrycia - upierała się przy swoim kobieta. Zacisnęła usta w wąską kreskę. 
- W takim razie nie będzie miała pani nic przeciwko jeśli teraz porozmawiamy z kadrą nauczycielską i uczniami z klasy Tokaru?
- Na przesłuchanie uczniów muszą wyrazić zgodę ich rodzice - dyrektorka podniosła się z krzesła chcąc podkreślić swoją pozycję. Idąc za jej przykładem Sasuke również wstał z miejsca, co wywołało większe wrażenie niż jak zrobiła to drobna kobieta. Głową ocierał się o jedną z roślin przywieszonych przy suficie. Sakura stanęła obok partnera mając nadzieję, że zaraz wyjdą z tego osobliwego pomieszczenia i uwolnią się od wrednego spojrzenia dyrektorki.
- Nie muszą - zaprotestował Uchicha. - Wszyscy, którzy chodzą z Tokaru do klasy skończyli osiemnaście lat. Poinformujemy panią, kiedy dowiemy się już czegoś konkretnego.
- To moja wizytówka - Sakura ponownie tego dnia wyjęła etui z kieszeni spodni i wyciągnęła karteczkę. Położyła ją na biurku. Sasuke nie zrobił tego samego. - Proszę dzwonić jeśli jednak zdecyduje się pani porozmawiać z nami szczerze. Do widzenia.
    Sakura nie była pewna, czy kobieta odpowiedziała, czy po prostu coś mamrotała pod nosem. Podeszła do drzwi i zamaszystym ruchem je otworzyła łapiąc przy tym chałst powietrza. Jej oczy na nowo musiały przyzwyczaić się do jasnych kolorów ścian. Za nią wyszedł Sasuke i nie silił się na ciche zamknięcie drzwi. Echo rozniosło się po pustym korytarzu.
- Myślałam, że wydrapie nam oczy tymi pazurami - powiedziała do niego cicho, kiedy szli korytarzem szukając pokoju nauczycielskiego. - Chyba wolałabym wejść do klatki lwa niż drugi raz do tej dżungli.
- Następnym razem dostanie wezwanie na komisariat - odpowiedział. - Ja też nie zamierzam tam wracać. Może w obcym miejscu poczuje się bardziej niepewnie.
- Czemu rozmawiamy o niej jakby była jakimś drapieżnikiem? - zapytała śmiejąc się. Uchiha również się uśmiechnął. - Jest pokój nauczycielski - stanęli przed białymi, rozsuwanymi drzwiami. Sakura zapukała do środka i nie czekając na odpowiedź oboje weszli do środka.
    W dużym pomieszczeniu pełno było biurek, przedzielonych niewysokimi boksami. Po lewej stronie znajdowały się szafki zamykane na klucz, a na przeciwko na drugim końcu sali stał duży stół przy którym obecnie siedziało kilka osób. Pod oknem przy stole umiejscowiony był niewielki aneks kuchenny z umywalką, ekspresem do kawy i mikrofalówką. Oboje podeszli do siedzących na przerwie nauczycieli i pokazali swoje identyfikatory.
- Dzień dobry, jesteśmy z policji głównej w Konoha - powiedziała Sakura. - Prowadzimy śledztwo w sprawie niedawnego incydentu z jedną z uczennic. Chcielibyśmy zadać kilka pytań i prosimy o szczere odpowiedzi. 
- Dostaliście pozwolenie od władz szkoły na przesłuchiwanie nauczycieli i uczniów? - odezwał się zdenerwowany nauczyciel z łysiną na głowie. 
- Ja tu jestem władza i nie muszę nikogo pytać o zgodę na to, żeby przeprowadzić śledztwo - warknął Uchiha. - Jeśli wraz z dyrektorką ma pan inne zdanie to chętnie podyskutuję o tym z wami w areszcie.
    Mężczyzna poprawił duże okulary na nosie i wytarł chusteczką pot z wysokiego czoła. Sakura rozumiała zdenerwowanie Sasuke. Ciężko współpracowało się z ludźmi, którzy za wszelką cenę bronili reputacji szkoły i nie chcieli udzielić jakiejkolwiek przydatnej informacji. Miała podejrzenie, że handel narkotykami w szkole jest na porządku dziennym. 
- Kto z państwa pierwszy znalazł się na miejscu zdarzenia? - pytała dalej Sakura niezrażona nieprzychylnością ze strony belfrów.
- Wychowawca klasy Matsumoto Koji - odpowiedziała starsza nauczycielka odstawiając kubek na stół. Poprawiła się na krześle i zerknęła na kolegów, jakby chciała się upewnić, czy może takich informacji udzielać. Nie widząc dezaprobaty z ich strony kontynuowała: - To on wezwał karetkę i nie pozwolił uczniom wejść do składziku.
- Czy jeszcze ktoś z państwa widział narkotyki, które leżały obok nieprzytomnej Tokaru? - rozejrzała się po twarzach nauczycieli, ale wszyscy kręcili głowami. - Gdzie znajdziemy pana Matsumoto?
- Ma lekcję wychowawczą, w sali numer dziesięć.
- Dyrektorka ma nasze namiary, gdybyście jednak zdecydowali się porozmawiać - Sakura już nie zważała na formalną formę wypowiedzi. Spojrzała porozumiewawczo na Sasuke i bez pożegnania wyszli z pokoju nauczycielskiego. 
    Nie odezwali się do siebie idąc do sali numer dziesięć. Sakura była coraz bardziej zirytowana. Nowa sprawa zaczęła się komplikować. Nikt nie chciał nic powiedzieć. Ostatnia nadzieja była w kolegach i koleżankach z klasy oraz wychowawcy. Jeśli okaże się, że Matsumoto Koji przyjął taką samą narrację jak reszta pracowników szkoły to nie będą ani kroku bliżej, żeby rozkręcić to śledztwo. 
    Sakura westchnęła cicho zanim zapukała w kolejne drzwi w tym dniu. Niby za każdym razem się otwierały, ale na końcu okazywało się, że ktoś przytrzasnął jej palce i wychodziła niezadowolona. Kiedy przekroczyli próg klasy podniosły się na nich wszystkie spojrzenia. Od tablicy odszedł nauczyciel z kredą w dłoni. Podszedł do nich młody, wysoki mężczyzna ubrany w białą koszulę i ciemne jeansy. Zza okrągłych okularów patrzyły na nich duże zielone oczy. Nauczyciel odgarnął z czoła wierzchem dłoni opadające brązowe loki. 
- Dzień dobry - przywitał się pierwszy. - W czymś mogę pomóc?
- Dzień dobry, jesteśmy z policji - odpowiedziała któryś raz z rzędu Sakura pokazując odznakę. - Pan to Matsumoto Koji, wychowawca tej klasy?
- Tak - patrzył to na nią to na Sasuke. - Przyszli państwo w sprawie Tokaru?
    Po klasie rozniósł się szmer głosów. Uczniowie zaczęli się do siebie odwracać i dyskutować o zaistniałej sytuacji. 
- Cisza! - odwrócił się w stronę uczniów i powiedział doniośle. Głosy ucichły.
- Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie - potwierdziła Sakura kiedy w pomieszczeniu zarobiło się cicho. - Chcemy zadać kilka pytań na forum klasowym, a później chcielibyśmy porozmawiać z panem.
- Oczywiście - odpowiedział nauczyciel, co było dla Sakury miłym zaskoczeniem po tym ile razy dzisiaj zderzyli się ze ścianą. - Słuchajcie - zwrócił się ponownie w kierunku uczniów - policja zada wam teraz kilka pytań w związku z Mią. Jeśli ktoś z was ma jakiekolwiek informacje nie zatajajcie ich. To bardzo ważne, żebyśmy dowiedzieli się skąd Tokaru miała narkotyki i co spowodowało, że je zażyła.
    Nikt się nie odezwał. Sakura przebiegła wzrokiem po twarzach uczniów. Większość z nich wydała się przejęta, ale zauważyła, że niektórzy nie byli zainteresowani tym co się wokół nich dzieje, sprawiali wrażenie znudzonych. Jej uwagę przykuł siedzący w ostatnim rzędzie przy oknie jeden chłopak. Rozpoznała w nim ucznia, którego przyłapała rano w sklepie, kiedy chciał ukraść Shizune pieniądze. On również musiał ją poznać, ponieważ patrzył wprost na nią z pewnym siebie uśmiechem. Wśród rówieśników maska opadła i nie wydawał się być już tym grzecznym, zakłopotanym młodzieńcem przyłapanym na gorącym uczynku. 
- Czy wiecie kto rozprowadza narkotyki w szkole? - odezwał się Uchiha. Sakura wciąż patrzyła na chłopaka, który teraz odchylił się na krześle i zaczął się bujać na tylnych nogach. Miała co do niego nieprzyjemne podejrzenia, ale póki co nie chciała skupiać się tylko na nim. Rozglądała się dalej. Obok siebie ponownie usłyszała głos Sasuke.
- Czy ktoś z was zauważył, że Tokaru tego dnia zachowywała się nietypowo? Była bardzo smutna, zmartwiona, miała jakiś problem o którym chciała porozmawiać?
    Nadal cisza. Sakura zauważyła, że jedna uczennica pisała szybko wiadomość stukając w ekran telefonu. Wydała jej się czymś zdenerwowana. Sondowała dalej. Z trzeciej ławki na środku, niepozorny blondyn odwrócił się nerwowo w stronę złodziejaszka pod oknem. To samo zrobił pulchny szatyn siedzący w ostatniej ławce od ściany. Reakcje pozostałych wydały jej się naturalne i szczere.
- Czy jest COKOLWIEK czym chcielibyście się z nami podzielić w związku z waszą koleżanką, albo z narkotykami w szkole? - spróbował ostatni raz, ale odzewu nadal nie było. Zadzwonił dzwonek, ale uczniowie nie wstali ze swoich miejsc. 
- Chyba nie ma sensu, żebyśmy dłużej ich przetrzymywali - powiedziała Sakura do nauczyciela. - Możemy teraz porozmawiać z panem?
- Tak - odpowiedział mężczyzna. - Jesteście wolni, proszę opuścić klasę - powiedział do uczniów. 
    Młodzież wyszła z klasy patrząc po sobie. Sakura obserwowała czwórkę podejrzanych uczniów. Wyszli z sali jako pierwsi, przepychając się między swoimi kolegami i koleżankami. Kiedy zostali we trójkę nauczyciel podszedł i zamknął drzwi. 
- Przykro mi, że uczniowie nie chcą współpracować - spojrzał na nich i wydawał się być naprawdę przygnębiony tą sytuacją. 
- Z tego co zdążyliśmy się zorientować to mamy pewność, że przykład idzie z góry - zauważył Uchiha. - Długo pan pracuje w tej szkole?
- Zacząłem rok temu - odpowiedział Matsumoto. - Przyznam, że od początku mojej kariery tutaj pani dyrektor jasno dała mi do zrozumienia, że dla niej bardzo liczą się wyniki w rankingach krajowych.
- I co pan o tym sądzi? - zapytała Sakura.
- Nie jestem zwolennikiem kształtowania w młodzieży poczucia, że w życiu liczą się tylko rankingi, koneksje, znajomości i pieniądze. Prawda jest jednak taka, że te dzieciaki za wszelką cenę chcą udowodnić rodzicom i rówieśnikom swoją wartość, co przedkłada się na najlepsze wyniki. Jest tu duża konkurencja, ciężko się dostać do tej szkoły. 
- To według pana sprzyja temu, że uczniowie sięgają po narkotyki? - włączył się Uchiha.
- Niestety tak - odpowiedział nauczyciel ze smutkiem. - Były już incydenty związane z narkotykami, ale oczywiście zostały zgaszone w zarodku przez dyrektorkę i radę szkoły. Zdarzało się, że w toaletach, w koszach na śmieci leżały puste torebeczki foliowe, blistry po lekach na receptę, dwa razy nawet znaleziono zużyte strzykawki. 
- I te zdarzenia miały miejsce, kiedy dołączył pan do kadry nauczycielskiej, czy wcześniej? 
- To wszystko miało miejsce zanim zacząłem tu pracować. 
- Nie brzmi to dobrze - odezwała się Sakura. - Skąd się pan o tym wszystkim dowiedział? Dyrektorka oraz nauczyciele nie są chętni do takich rozmów.
- Internet - powiedział krótko. - Tam nic nie ginie. Kiedy szukałem informacji o miejscu w którym zamierzałem rozpocząć pracę trafiłem na forum, gdzie komentarze pisali emerytowani  nauczyciele i absolwenci. I uprzedzając pani kolejne pytanie: niepochlebne wątki na tym forum były usunięte już następnego dnia. Sam sprawdzałem z ciekawości, czy będą pojawiały się jeszcze inne złe komentarze, ale więcej już takich nie widziałem. Zostały jedynie, które mają pozostawić jak najlepsze wrażenie o szkole. 
- Mimo wszystko proszę o zapisanie adresu tego forum - poprosiła Sakura. Miała nadzieję, że jakoś uda im się dotrzeć do usuniętych postów.
    Nauczyciel podszedł do swojego biurka i na małej kartce zapisał adres strony i podał Sakurze. 
- Mam jeszcze pytanie o przyjaciółki Tokaru - podjęła kolejny temat. - Jej matka powiedziała nam, że Mia nie jest typem samotnika, ma koleżanki, spędzają razem czas. Zna pan te dziewczyny, może coś pan o nich powiedzieć?
- Trzymały się we trójkę: Mia, Kaou i Junko. Określiłbym je jako bardzo spokojne, ułożone dziewczyny. Wszystkie mają dobre wyniki w nauce, są lubiane przez rówieśników.
- Czy według pana któraś z nich mogłaby wnieść narkotyki na teren szkoły? - zadała kolejne pytanie. 
- Nie powiedziałbym tego o żadnej z nich - przyznał Matsumoto. - Ale jak pewnie już państwo zauważyli, że tutaj niczego nie można być pewnym.
- Ostatnia kwestia i na dzisiaj skończymy. Chcę zapytać o czwórkę uczniów. Nie znam ich nazwisk, mogę panu wskazać gdzie siedzieli - zobaczyła, że nauczyciel kiwnął zachęcająco głową. - Jeden chłopak siedział w ostatniej ławce przy oknie, drugi również w ostatniej ławce, ale przy ścianie. Blondyn z trzeciej ławki na środku i długowłosa blondynka z czwartej ławki od okna.
- Zapisać pani ich nazwiska? - zaproponował mężczyzna.
- Tak - potwierdziła. - I koleżanek Tokaru też. 
    Matsumoto nachylił się ponownie nad biurkiem i wyjął kolejną kartkę na której zapisał dane uczniów. Złożył papier na pół i podał Sakurze. W jej głowie buzowało od informacji i podejrzeń co do czwórki nastolatków. Chciała teraz w spokoju przeanalizować zebrane informacje. Kolejny raz tego dnia wyciągnęła swoją wizytówkę i podała nauczycielowi. Sasuke stojący obok niej zrobił to samo. Widocznie tym razem uznał, że znalazł się ktoś konkretny do rozmowy.
- Proszę do nas dzwonić, jeśli będzie chciał pan przekazać jeszcze jakieś informacje - zwróciła się do nauczyciela. - W stosownym czasie dostanie pan oficjalne wezwanie w celu złożenia bardziej szczegółowych zeznań.
- Oczywiście, jestem do dyspozycji.
- Póki co to wszystko - podsumowała. - Dziękujemy za informacje, są bardzo cenne. Do widzenia.
    Uśmiechnęła się i wymieniła uścisk dłoni z młodym nauczycielem. Poczekała aż Sasuke również pożegna się z mężczyzną i oboje wyszli z klasy.

- Prawie straciłam nadzieję, że zdobędziemy jakieś informacje - zwróciła się do Sasuke, kiedy wracali samochodem na komisariat. Patrzyła na informacje zapisane na kartkach przez wychowawcę klasy. Miała bardzo nieprzyjemne przeczucie co do zachowania czwórki uczniów. Postanowiła, że zacznie poszukiwania informacji o nich od sprawdzenia ich nazwisk w archiwum.
- Tego chłopaka, który znalazł Tokaru będziemy mogli przesłuchać tylko w obecności rodziców - powiedział Uchiha. - Może nawet wnioskować o psychologa, bo nie ma skończonych osiemnastu lat.
- Z jej koleżankami też chciałabym porozmawiać. Gdyby nie to, że Mia w zdenerwowaniu powiedziała, że tajemniczy ON jej do niczego nie zmusił, to zaczęłabym się zastanawiać, czy po prostu nie chciała spróbować tej amfetaminy, ale wzięła za dużo - zadumała się. 
- Jeśli faktycznie jest rozsądną i ułożoną dziewczyną tak jak przedstawia ją matka i wychowawca to nie brałbym takiego scenariusza pod uwagę. 
- Kto jeszcze ze szkoły mógłby...
    Przerwał jej dzwonek telefonu Sasuke. Wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał połączenie. Zjechał na pobocze. Sakura nie wiedziała, czy ma zostać w aucie, czy wysiąść, żeby dać mu prywatności. 
- Tak? - powiedział do telefonu. - Jestem w drodze na komisariat. Nie, nie jestem daleko. Okej, podrzucę. Cześć.
    Skończył rozmowę i schował telefon z powrotem do kieszeni.
- Muszę coś szybko załatwić - powiedział patrząc na nią. - Nie masz nic przeciwko, że zrobimy sobie krótką wycieczkę po mieście?
- Lubię wycieczki - odpowiedziała uśmiechając się. Nie przyzna się przecież, że lubi z nim jeździć samochodem. Nie interesowało ją jaką sprawę miał do załatwienia, to były jego prywatne sprawy. Potrzebowała chwili oddechu zanim znowu rzucą się w wir pracy.

    Sasuke zatrzymał samochód na parkingu niedawno wybudowanego osiedla. Nowoczesne budynki miały pięć kondygnacji i z tego co zauważyła Sakura każde mieszkanie miało bardzo duży taras. W zdecydowanej większości tarasy stanowiły zielone enklawy. Podobało jej się to, bo zawsze chciała mieć większy balkon, żeby stworzyć sobie przyjemne miejsce na relaks. 
- Szybko skoczę do mieszkania, poczekasz tutaj? - odezwał się Sasuke na co Sakura kiwnęła tylko głową. Uchiha wyszedł z samochodu i skierował się do najbliższego budynku. Obserwowała przez przednią szybę samochodu jak wpisuje kod do drzwi wejściowych, a następnie znika za nimi. 
    W oczekiwaniu na partnera zaczęła rozglądać się po budynku do którego wszedł Uchiha i zastanawiała się, czy jego mieszkanie widać z tej strony. Czy też ma ładnie zaaranżowany balkon? Pewnie żona o to zadbała. Przy pierwszym poznaniu wydała się Sakurze bardzo schludna i ułożona. Może nie była obiektywna, ponieważ Izumi spodobała się książka o małej Sakurze, a to jej pochlebiało. 
    Zamyśliła się na temat tego, jakim Sasuke jest ojcem. Nosi zdjęcie córki w portfelu, wybiera dla niej prezent w księgarni. Niby robi wszystkie te rzeczy jak normalny, kochający swoje dzieci ojciec, jednak ciężko jej było sobie go wyobrazić jako czułego opiekuna. Czy jest też taki poważny i zdystansowany, kiedy odprowadza córkę do przedszkola, albo kiedy się z nią bawi? Czy tylko matka jest ciepłą osobą, która mimowolnie przyciąga do siebie niewinne osoby i do której dziecko lgnie? Na te pytania raczej nie pozna odpowiedzi, ponieważ nie mają z Uchihą takich relacji, żeby opowiadać o swoim życiu prywatnym. On zna jej narzeczonego, ona poznała jego żonę i tyle. Nic więcej się nie wydarzy, bo raczej nie będą spotykali się jako czwórka znajomych. Sakura nie była pewna, jakby się czuła w takiej sytuacji, nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
    Kiedy zobaczyła, że Sasuke wychodzi z bloku niosąc niewielkiego, zielonego dinozaura parsknęła śmiechem. Tak zabawnie wyglądał z tą maskotką i poważną miną. Już było dla niej jasne, dla kogo poświęcił swój czas w pracy. Uchiha otworzył drzwi samochodu i wsiadając podał jej pluszaka. Uśmiechnęła się szeroko.
- Ulubiona zabawka? - zapytała parafrazując jego pytanie z księgarni.  
- Tak, ale nie moja - odpowiedział zapinając pas. - Jeszcze jeden przystanek i wracamy na komisariat.
    Sakura wzięła zielonego dinozaura do ręki. Wysłużony materiał zabawki potwierdzał to, że była tą ulubioną. Uznała, że to urocze, że mała dziewczynka bardziej interesuje się zwierzętami sprzed milionów lat niż lalkami. 
    Po około dziesięciu minutach jazdy przez miasto Sasuke ponownie zaparkował samochód i zabierając z jej kolan zabawkę opuścił auto. Tym razem stali na parkingu przed ogrodzeniem przedszkola. Na placu zabaw głośno bawiła się grupa dzieci pod okiem trzech opiekunek. Uchiha stanął przy siatce i kiedy podeszła jedna z kobiet wylegitymował się i podał jej pluszaka. Ukłonił się lekko i wrócił do samochodu. 

    Sasuke postawił jej na biurku filiżankę z gorącą herbatą. W drugiej ręce trzymał kubek z aromatyczną kawą. Sakura czytała właśnie znalezione informacje o dyrektorce szkoły. Jej kariera obfitowała w wiele niespodziewanych awansów, ale także i zwolnień z posady nauczyciela. Próbowała znaleźć w tym jakąś przyczynę, analizując jaki charakter miały wszystkie placówki w których dotychczas pani Sasaki pracowała. 
    Sięgnęła po naczynie i upiła łyk. Skrzywiła się, kiedy poczuła smak mocnej, gorzkiej kawy.
- Co to? - spojrzała na to co trzymała w ręce. Zamiast swojej filiżanki nieświadomie podniosła kubek Uchihy. 
- Haruno, skup się - upomniał ją Sasuke zabierając jej kubek z ręki i stawiając po lewej stronie swojego biurka, jak najdalej od Sakury. - A jakbym specjalnie podstawił ci środek żrący?
- Chyba aż tak ci nie podpadłam - mruknęła zapijając gorzki smak herbatą jaśminową. - Zobacz lepiej co znalazłam - przekrzywiła lekko monitor w jego stronę. Uchiha przysunął się krzesłem do jej biurka. - Zaraz po studiach przez rok pracowała w szkole specjalnej dla dzieci od lat dwunastu do szesnastu. Została zwolniona za stosowanie kar cielesnych i poniżanie werbalne swoich podopiecznych. Później przez pięć lat w koedukacyjnym gimnazjum, była wicedyrektorem. Wpływały na nią skargi od uczniów, ale ówczesny dyrektor nic z tym nie zrobił. Dopiero rada rodziców wykopała ją ze stanowiska. Potem kolejne pięć lat i następne... Dopiero w liceum Kagawe zagrzała miejsce na dłużej, bo jest tam zatrudniona od ośmiu lat, od pięciu pełni funkcję dyrektora. Czemu pomimo ciężkich zarzutów została awansowana na stanowisko dyrektora szkoły? 
- Pewnie przez to, że w radzie szkoły zasiadają jej koledzy i koleżanki ze szkolnej ławki, którzy także hojnie wspierają placówkę - odpowiedział.
- Skąd wiesz? - zapytała patrząc na niego. 
- Zdążyłem sprawdzić - odsunął się z powrotem do swojego miejsca i teraz Sakura przysunęła się do niego. Uchiha wyświetlał podpisane zdjęcia osób z rady szkoły oraz kwoty jakie przekazali w darowiznach. Cztery nazwiska wydały jej się znajome. Sięgnęła po jedną z kartek, którą dał jej nauczyciel. 
- Patrz - podała mu notatkę, którą wziął. - Wiemy na pewno, że czterech uczniów z klasy Tokary ma swoje wtyki. 
- Wytłumacz mi o co chodzi z tymi dzieciakami - odwrócił się na krześle w jej stronę i lewy łokieć oparł na biurku.
- Jednego z nich dzisiaj przyłapałam na kradzieży - zaczęła, a intensywne spojrzenie Sasuke zachęciło ją do opowiedzenia całego zdarzenia, którego była świadkiem w sklepie. 
- Ok, to już wiem dlaczego on znajduje się na liście, a reszta? - zapytał, kiedy skończyła. 
- Zauważyłam, że pozostała trójka dziwnie się zachowywała, kiedy zadawałeś pytania o narkotyki i Tokaru - wyjaśniła. - Nerwowo spoglądali na tego chłopaka, a przy wyjściu z klasy cała czwórka przepychając się przed innymi uczniami chcieła jak najszybciej wyjść. 
- Zaprosimy ich do nas na pogawędkę?
- Koniecznie - poparła pomysł Sasuke. - Myślę, że na jutro można jeszcze ustawić przesłuchanie tego chłopaka, który znalazł Tokaru. Od razu wyślę zawiadomienia - odwróciła się w stronę swojego komputera i zaczęła wypełniać dokumenty. Uchiha nachylił się nad nią i zabrał z blatu drugą kartkę, którą dostała od Matsumoto z adresem do publicznego forum na temat liceum. Odszedł gdzieś w głąb pokoju, ale Sakura nie rozglądała się za nim. Chciała jak najszybciej wysłać zawiadomienia kurierem. 

- Przejrzałem to forum - powiedział nagle Sasuke. - Nauczyciel miał rację, że wszystkie negatywne komentarze zostały usunięte przez moderatora.
- Możemy ustalić kto nim jest? - zapytała Sakura odwracając się w jego stronę.
- Tak, podrzuciłem temat informatykowi. Ma sprawdzić numer IP.
- Swojemu informatykowi? - zaakcentowała pierwsze słowo patrząc na niego podejrzliwie.
- Nie - zaprzeczył. - To za prosta sprawa dla mojego kumpla. Poza tym póki co wystarczy odwiedzin u komendanta w gabinecie.
- Dobra, ale jest tam coś ciekawego? - wróciła do tematu postów na forum. Patrzyła jak na monitorze scrolluje ekran.
- Te pozytywne komentarze są ewidentnie pisane pod czyjeś dyktando - odpowiedział. - Zauważyłem, że zdecydowana większość dotyczy kadry nauczycielskiej i samej dyrektorki niż poziomu nauczania, jedzenia na stołówce, czy kółek uczniowskich. Jaki uczeń pisałby tylko o nauczycielach? Przecież dla nich ten aspekt nie jest najważniejszy. 
- Ale dla rodziców już tak - uzupełniła jego myśl na co Uchiha pokiwał głową. - Póki nie będziemy mieli informacji od informatyka to nie wywróżymy z fusów co tam jeszcze było napisane. Zastanawiam się, czy podejmować jeszcze próbę rozmowy z Tokaru, czy dać jej czas aż sama się otworzy. 
- Siłą nic z niej nie wyciągniesz - powiedział. - Jeśli zaczniemy ją nachodzić to tym bardziej się zatnie, bo poczuje presję. Działajmy narazie z tym co mamy. Jutrzejsze przesłuchania mogą wnieść dużo do sprawy.
- Na to samo nastawiałam się, kiedy mieliśmy przesłuchać właściciela księgarni, a jego prawnik pokazał nam środkowy palec.
- I kto na tym lepiej wyszedł? - zapytał retorycznie uśmiechając się. 
    Miał rację. Na początku było pod górkę, ale udało się doprowadzić sprawę do szczęśliwej finalizacji. To motywowało do dalszej pracy, pokonując nawet najcięższe przeszkody. 
- Haruno - usłyszała za plecami głos Ino. Sakura odwróciła się na krześle - Idziesz ze mną na kawkę? 
- W zasadzie to niedługo się zbieram - odpowiedziała patrząc na zegarek. W planach miała jeszcze zajechać do komisu samochodowego, który polecił jej Uchiha. Brak własnego środka transportu zaczął być uciążliwy.
- Chodź, umyjesz sobie filiżankę - Yamanaka wybałuszyła śmiesznie oczy dając jej do zrozumienia, że bardzo chce, żeby z nią poszła. Zaciekawiona o co chodzi blondynce Sakura podniosła się z krzesła zabierając ze sobą naczynie. 
    Ino podstawiła swój kubek pod dozownik w ekspresie i szepnęła do Sakury konspiracyjnie.
- Co to za niezapowiedziana wizyta u komendanta?
- Ech - westchnęła Sakura. Przed Ino nic się nie ukryje. - Dostaliśmy ochrzan, że przy rozwiązaniu sprawy z wyłudzaniem odszkodowań zrobiliśmy małą podmiankę i przez krótki moment podawałam się za właścicielkę ekskluzywnej restauracji. Zamiast złożyć oficjalny wniosek, Uchiha po prostu załatwił to ze swoim kumplem hakerem i moje zdjęcia jako bogatej bizneswoman fruwały po Internecie przez kilka godzin.
- Kumpla hakera? - zainteresowała się Ino. - Masz na myśli Suigetsu?
- Nie wiem jak się nazywa - Sakura wstawiła swoją filiżankę do zlewu. - Może i Suigetsu. Znasz go?
- Każdy go tu zna - uśmiechnęła się Yamanaka wsypując łyżeczkę cukru do kubka. - Nie raz korzystaliśmy z jego dojść. Jest super pomocny i super drogi.
- I komendant o tym wie?
- To taka tajemnica poliszynela. Tylko Kakashi patrzy na to pobłażliwie.
    Sakura teraz zrozumiała, że to co mówił jej Sasuke o tym, że nie tylko on korzysta z pomocy Suigetsu to szczerza prawda. Dotarł do niej również sens wypowiedzianych słów Fugaku o tym, że Kakashi nie jest typem, który sztywno trzyma się zasad. 
    Umyła szybko naczynie i wytarła je ręcznikiem papierowym. Schowała filiżankę do szafki i oparła się biodrem o blat. Zerknęła na koleżankę popijającą kawę.
- Ino, podobno pojawiły się jakieś ważne dowody w sprawie pielęgniarki - powiedziała niepewna reakcji blondynki. Yamanaka westchnęła ciężko.
- W zasadzie sprawę można by uznać za rozwiązaną - powiedziała obojętnie. - Ale ja nie jestem zadowolona z tego w jaki sposób się wyjaśniła.
- Możesz powiedzieć mi coś więcej? - zapytała wprost Sakura. - Oczywiście nieoficjalnie, będę milczała jak grób.
    Ino zlustrowała uważnie Sakurę i uznając, że może jej zaufać powiedziała:
- Zgłosił się do nas mężczyzna, który twierdzi, że był chłopakiem pielęgniarki i że to on ją zabił.
- Co? 
- Prawda, że dziwne? Ponoć spotykali się przez dwa lata, był to raczej burzliwy związek. Nie mieszkali razem, nie było jego rzeczy w jej mieszkaniu. Ale miał klucze. Był o nią bardzo zazdrosny i zły o to, że ciągle poświęca się pracy. Dwa dni wcześniej mieli gigantyczna kłótnię, zagroziła, że go zostawi. Zdobył nielegalnie broń i zastrzelił ją. Jako dowód przyniósł pistolet, który faktycznie pasowałby do opisu pocisków i łusek.
- Przecież to brzmi jak historia idealnie wymyślona pod to zabójstwo - powiedziała Sakura zaskoczona tym co usłyszała.
- Razem z Saiem i kryminalnymi jesteśmy tego pewni - Ino pokręciła głową w niedowierzaniu. - Jej rodzina nic nie wiedziała o jakimkolwiek chłopaku. Osoby ze szpitala również nic na ten temat nie słyszeli, a przecież w pracy rozmawia się o różnych sprawach, czasami także osobistych. 
- Co dalej z tym zrobicie? - zapytała Sakura.
- Ja ciągnęłabym to dalej - odpowiedziała Ino ze stanowczością. - To śmierdzi na odległość jakimś słupem. Prawdziwy sprawca prawdopodobnie wciąż jest na wolności. Złapali jakiegoś desperata, zaproponowali kupę kasy i on pójdzie siedzieć do końca życia. Tylko co mu z tych pieniędzy...
- Tak samo jak w sprawie z wyłudzaniem ubezpieczeń - zauważyła Sakura. - Dokładnie ten sam schemat. 
- Jutro przedstawimy wszystkie zebrane dowody Kakashiemu i zobaczymy co dalej - powiedziała blondynka. - Nie rozmawiajmy już o tym, bo to przygnębiające. Macie jakiś nowy przydział?
- Narkotyki w liceum, przedawkowanie uczennicy, trudna kadra nauczycielska i na koniec dyrektorka gotowa wydrapać oczy temu, kto spróbuje rzucić chociażby nieprzychylny cień na jej placówkę - streściła Sakura.
- Będzie ciężko? 
- Na to się zapowiada. 
- To znaczy, że będzie warto - powiedziała Ino z przekonaniem.

__________________________________________________

Cześć!
Rozdział chyba w końcu nieco dłuższy? Czy nie?
Od ostatniego posta jak widzicie wstawiam zdjęcia bohaterów, takie nieco bardziej realistyczne, nie typowo mangowe. Myślę, że to taki spoko akcent na końcu rozdziału. Może być?
Ja tu się muszę w końcu wziąć za porządne pchnięcie fabuły bo już 11 rozdziałów i co. Tak na max 35 chciałabym zakończyć.
Dziękuję, że poświęcacie czas na czytanie mojego opowiadania i dzielicie się swoimi przemyśleniami w komentarzach. To bardzo miłe :)
Do szybkiego następnego!




https://pl.pinterest.com/pin/722194490252331716/













Komentarze

  1. Pierwsze co: TA DYREKTORKA JEST JAKAŚ PODEJRZANA!!! Sasek ją tam nieźle doszkolił ;>
    Po drugie: Rozdzialik fajny, może rzeczywiście nieco dłuższy, ale akurat mi wcześniejsze długości nigdy nie przeszkadzały. Za to boleśnie mi brakuje jakiegoś konkretnego zbliżenia między Sakurcią, a Saskiem *^* Więc wyczekuję tego momentu :D Miłego dzionka i wenki!
    A, razem z Kuso dziękujemy bardzo za to, że nas odwiedziłaś ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Staram się (narazie bardzo delikatnie), żeby między Sakurą i Sasuke były takie niewymuszone, delikatne, może nie zawsze oczywiste (podanie herbaty/kawy, zasłonięcie Sakury przed spadającymi teczkami, nakierowanie jej na pewne rozwiązanie itd.). Jakoś tak zawsze widziałam ich relację. Ale wiem! Co to za romans, jeśli nic się nie dzieje :) cierpliwości, cierpliwości

      Usuń
  2. Cześć!
    Oj tak rozdział był zdecydowanie dłuższy. Super się czytało :D A obrazki na końcu rozdziałów, to coś czego nauczyła mnie Sayuri7 na Zbawieniu i zakochałam się w takim rozwiązaniu!

    Sam rozdział... fiu fiu. Akcja w szkole się zagęszcza. Nie mogę się doczekać aż Sakura dociśnie tych cwaniaczków z klasy Mii(?), a zwłaszcza pana przemądrzałego, którego przyłapała na kradzieży. Już sobie wyobrażam jak miażdży ich na przesłuchaniu a Sasuke z tym swoim seksownym półuśmieszkiem czy tam grymasem, stoi za nią z założonymi rękami i przygląda się wszystkiemu z dumą... Ah no i a propo Sasuke! To, że wybrałaś akurat pluszowego dinozaura (a ja kocham dinozaury, zwłaszcza pluszowe) w kombinacji właśnie z nim! No serce się topi. Chociaż ja i tak dalej uważam, że to żona Itaczke jest i jego córka, a nie żadna tam rodzina Saska.

    A co do szpitala... No jak nic chłopak Sakury jest mordercą. Nie wierzę w absolutnie nic innego chyba, że otwarcie to napiszesz w fabule... A do tego czasu nie mogę się doczekać i zdania nie zmienię!

    Czekam, oj czekam na kolejne rozdziały! Daj Cioci Krropci trochę romansowego mięsa, niech Sasuś się ruszy w końcu i da jej chociaż buziaka, albo spojrzenie od którego cała spłonie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Dzięki za komentarz :)
      Sasuke jak był dzieckiem miał właśnie taką maskotkę pluszowego dinozaura, więc jakoś naturalnie mi się skojarzyło.
      Spokojnie, relacja między Sakurą i Sasuke będzie się rozkręcała. Dajmy im jeszcze trochę czasu :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. halo, halo
    a co tu tak cichutko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, jestem! Spoko, nie porzuciłam pisania. Musiałam sobie zrobić dłuższą przerwę, ale powrócę! (cała na biało)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.
Spam w komentarzach będzie od razu usuwany.